rozwiń zwiń

Prorok i dysydent. Aleksander Sołżenicyn

Okładka książki Prorok i dysydent. Aleksander Sołżenicyn
Boris Sokołow Wydawnictwo: Prószyński i S-ka biografia, autobiografia, pamiętnik
400 str. 6 godz. 40 min.
Kategoria:
biografia, autobiografia, pamiętnik
Wydawnictwo:
Prószyński i S-ka
Data wydania:
2022-11-24
Data 1. wyd. pol.:
2022-11-24
Liczba stron:
400
Czas czytania
6 godz. 40 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382952155
Tłumacz:
Marta Głuszkowska
Średnia ocen

                7,6 7,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,6 / 10
20 ocen
Twoja ocena
0 / 10

Opinia

avatar
509
509

Na półkach:

Z ogromną ciekawością zabrałam się za lekturę biografii Aleksandra Sołżenicyna pióra Borisa Sokołowa, wydaną przez wydawnictwo Prószyński i S-ka. Niezmiernie cenię sołżenicynowy „Archipelag Gułag” i „Krąg pierwszy”, a także jego debiutancki „Jeden dzień Iwana Denisowicza”, wiem jednak, że jako człowiek był on postacią niejednoznaczną, a nawet bardzo kontrowersyjną, ponadto zaś niekoniecznie sympatyczną. Niełatwo go polubić i stanowczo wymyka się ocenie, wodzi nas za nos, raz jawiąc się jako niezłomny i odważny opozycjonista, innym zaś razem jako napuszony, napęczniały własną wielkością i wzniosłością prorok. Tytuł wskazuje na fakt, iż jego biograf doskonale wyczuł tę dychotomię, a jednak w tekście jakoś zabrakło mi należnego dystansu.

Czytając tę biografię bądźmy zatem uważni i starajmy się konfrontować przedstawiony w niej niemal kryształowy wizerunek pisarza z innymi źródłami. Piszę to, bo sposób narracji Sokołowa, przytaczane fragmenty wypowiedzi i dokumentów, doskonale uprawdopodabniają każde zdarzenie i sytuację. Autor bezsprzecznie trzyma się faktów, a także chronologii i cała rzecz zasadza się tak naprawdę na ich swobodnym doborze, gdyż niekłamana sympatia i podziw do Sołżenicyna bardzo wyraźnie tu wybrzmiewają. Jeśli zapomnimy o ostrożności, zostaniemy po prostu przez Sokołowa zaczarowani i poddamy się całkowicie jego wizji. Talent pisarski posiada on bowiem bez dwóch zdań i cała opowieść wciąga zarówno klimatem, jak i językiem, jest potoczysta, klarowna, czyta się ją więc łatwo i z dużą przyjemnością.

Początkowe zafascynowanie przez Sanię ideologią marksistowską nawet aż tak bardzo nie dziwi. Kłamstwo odpowiednio przedstawione i umotywowane często staje się wiarygodne i bierzemy je za objawioną prawdę, jedyną i najlepszą. Szczególnie, gdy dotyczy to młodych ludzi z niewielkim życiowym bagażem i nie wyrobioną jeszcze intuicją. A tak właśnie było z uczniem Sołżenicynem – naszym Sanią: „jakoś niezdolny byłem do skojarzeń, nie rozumiałem, że brak chleba jest dowodem ruiny wsi, nie pojmowałem przyczyn tego zjawiska. Dla nas istniała przecież inna formuła: „chwilowe trudności”. W naszym dużym mieście każdej nocy porywano ludzi i wywożono do więzień, ale myśmy przecież nocami po ulicach nie chodzili.”

Widać, że metody działań propagandowych były i pozostały do dzisiaj takie same. Nic dziwnego, że jako młody chłopak Sania dał się na nie nabrać. Nie on jeden i nie tylko wtedy. Wówczas były „chwilowe trudności”, teraz zaś mamy „operację specjalną” – czymże to się różni w przekazie? Ludzie zaś byli i są nadal podatni na słowo mówione, szczególnie jeśli jest to właśnie ta treść, jaką chcieliby usłyszeć.

Wiara we wtłaczane mu do głowy jako dziecku przekonania, co zadziwiające, nie opuściła Sołżenicyna zaraz po aresztowaniu, ale dopiero po pewnym czasie od zesłania, gdy już nie dało się dłużej zaprzeczać temu co się widzi i czego doświadcza. Tak o tym napisał: „Zauważyłem, że moje przekonania nie są ugruntowane, nie mają żadnych podstaw, nie wytrzymują sporu. Zacząłem więc z nich rezygnować.” Swoje znaczenie miało zapewne złamanie przyjacielskiej lojalności w czasie zeznań, i to zarówno przez pisarza, jak i innych przesłuchiwanych. To zaległo niczym kamień na duszy Sani i wywoływało jeszcze długo wyrzuty sumienia. Jednocześnie zaś było niezłą lekcją życia.

Dzieje Sołżenicyna z pobytu w gułagu znamy z jego obszernego dzieła, naszpikowanego szczegółami i ciekawą charakterystyką współwięźniów. W niniejszej biografii autor zamieszcza całkiem sporo fragmentów tych wspomnień, a także ciekawostki odnośnie pracy badawczej, w którą Sołżenicyna jako matematyka zaangażowano. Zastanawiające, jak wielu więźniów trzymało się swoich marksistowskich przekonań mimo uwięzienia, wierząc, że obecna sytuacja jest winą wypaczeń Stalina, a Lenin był z gruntu inny. To już rzecz do rozwinięcia przez specjalistów psychologii. W każdym razie dla Sołżenicyna-intelektualisty, który potrzebował znaleźć mocne podparcie w jakiejś idei, taką ideą po utracie wiary w marksizm okazało się prawosławie. I swoje aresztowanie zaczął Sołżenicyn postrzegać w kategoriach przypadku, który skierował jego życie i jego myślenie na właściwe tory: „To szczęście, że mnie posadzili! Jeśli wtedy nie doszłoby do tego, to zarówno ja, jak i wielu, którzy tam się znaleźli, bylibyśmy innymi ludźmi.” Brzmi to bardzo przewrotnie. Oznaczało bowiem 8 lat wyjętych z życia, rozpad małżeństwa, cierpienie. A jednak to właśnie ten czas ukształtował Sołżenicyna – pisarza i Sołżenicyna-człowieka. Dał mu też temat, z którego stworzył wielką literaturę gułagową, który doprowadził go do Nobla, choć wówczas nie mógł przecież tego wszystkiego przypuszczać.

Nie brak też w jego życiu romantycznych porywów. Rozstań i powrotów, by znów się rozstać. Surowość i apodyktyczność narastała w nim stopniowo, choć znów jego słowa, zacytowane przez Sokołowa, nie świadczą o jakiejś wielkiej miłości do byłej żony, a bardziej o zimnej kalkulacji. Czasami był to człowiek-zagadka.

Biografia płynnie przemyka przez życie pisarza, chociaż zawiera mnóstwo faktów i chyba jeszcze więcej cytatów, ani trochę nie nuży. Wyraźnie widać wykuwanie się z trudnych doświadczeń i życiowych omyłek człowieka silnego, który odnalazł kompas w postaci zintegrowanych poglądów i od tej chwili podąża świadomie i konsekwentnie tam, dokąd go one wiodą. I już się nie zachwieje, choć przypłaci to wygnaniem, odtrąceniem i rozgoryczeniem, które wyżłobią głębokie bruzdy na jego twarzy i w sercu. Sam jednak również niejednokrotnie będzie ranił innych, często bezdusznie. Uważam przy tym, że jakakolwiek ocena moralna z naszej strony byłaby nie na miejscu. Jego i nasze przeżycia, jego i nasza rzeczywistość to dwie zupełnie różne sprawy.

Druga część biografii Sołżenicyna, zdecydowanie mniej mi wcześniej znana, przykuła moją uwagę bez reszty. Toż to gotowy materiał na film, na trzymający w napięciu dramat sensacyjny. Niesamowicie skomplikowana sytuacja uczuciowo-rodzinna, która w pewnym momencie skazała go na dwa domy i dwie kobiety, w końcu rozwód, w którym mocno mieszało KGB, chcąc pisarza skompromitować, a jako wisienkę na torcie mamy próbę zabójstwa, nad którą służby trochę się napracowały, co później trudno było zatuszować.

Myślę, że jeśli tylko unikniemy koturnowości, wtłaczania Sołżenicyna w ciasny gorset proroko-wieszcza i człowieka bez skazy, a pokażemy go takim, jaki był, lekko zagubionego pośród wielu słabości, zakrętów losu, z których niejednokrotnie zdarzyło mu się wypaść z poślizgiem, to stanie się dla nas znacznie ciekawszy i bliższy. Sokołow próbował takiego podejścia i choć nie do końca mu się udało uniknąć hagiograficznych ciągot, to jest to portret wiarygodny. Mamy tu wielkiego Sołżenicyna, który wszak po ludzku kochał, wierzył, zmieniał poglądy i obiekty uczuć, dał się uwieść własnej wielkości, ponosił też konsekwencje popełnianych błędów, przez jednych był lubiany, przez innych absolutnie nie – jak każdy z nas. I w dodatku znakomicie się to czyta.
Książkę mogłam przeczytać dzięki portalowi: https://sztukater.pl/

Z ogromną ciekawością zabrałam się za lekturę biografii Aleksandra Sołżenicyna pióra Borisa Sokołowa, wydaną przez wydawnictwo Prószyński i S-ka. Niezmiernie cenię sołżenicynowy „Archipelag Gułag” i „Krąg pierwszy”, a także jego debiutancki „Jeden dzień Iwana Denisowicza”, wiem jednak, że jako człowiek był on postacią niejednoznaczną, a nawet bardzo kontrowersyjną, ponadto...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    67
  • Przeczytane
    28
  • Posiadam
    8
  • E-book
    2
  • Legimi audio
    1
  • Legimi fakt
    1
  • Przeczytane w 2023
    1
  • MBiblio
    1
  • 📝Biografie/Wspomnienia
    1
  • Historia
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Prorok i dysydent. Aleksander Sołżenicyn


Podobne książki

Przeczytaj także