Desperado. Autobiografia
- Kategoria:
- biografia, autobiografia, pamiętnik
- Wydawnictwo:
- Wydawnictwo Literackie
- Data wydania:
- 2010-05-20
- Data 1. wyd. pol.:
- 2010-05-20
- Liczba stron:
- 544
- Czas czytania
- 9 godz. 4 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788308053263
Mroczny książę polskiego jazzu.Najsławniejszy i najwyżej ceniony na świecie polski muzyk jazzowy opowiada o początkach polskiego jazzu, legendarnych koncertach i sesjach nagraniowych, o wspaniałych muzykach, z którymi miał okazję współpracować. Razem z trębaczem zaglądamy w nuty, za kulisy i w głąb jego własnej duszy. Idziemy drogą, która zaprowadziła go na szczyty plebiscytów w najlepszych jazzowych periodykach świata, oraz ścieżką wiodącą wprost na dno.Wraz ze Stańką poznajemy podziemny świat ćpunów, dilerów i szaleństwa, by przekonać się, jak po latach w nim spędzonych można powrócić do rzeczywistości. Dopełnieniem opowieści o muzyce i życiu są barwne reprodukcje niezwykle oryginalnych szkiców kompozycji i liczne, często niepublikowane wcześniej, fotografie.Tomasz Stańko (ur. 1942) - trębacz i kompozytor, powszechnie uważany za jednego z najlepszych trębaczy jazzowych na świecie. Koncerty jego zespołów wypełniają sale we wszystkich zakątkach globu, a jego płyty wydaje monachijska ECM - najważniejsza wytwórnia w Europie i jedna z najlepszych na świecie.Rafał Księżyk (ur. 1970) - dziennikarz i krytyk muzyczny. Od początku lat 90. współtworzył oblicze rodzącej się wówczas nowej prasy muzycznej i popkulturowej. Jako redaktor pracował m. in. w magazynach "Brum", "Plastik", "Antena Krzyku", a jego teksty o muzyce ukazywały się we wszystkich liczących się czasopismach specjalistycznych oraz w "Gazecie Wyborczej", "Newsweeku" i "Przekroju". Aktualnie pracuje jako zastępca redaktora naczelnego "Playboya", a jako krytyk muzyczny współpracuje z "Machiną" i kanałem TVP Kultura.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oceny
Książka na półkach
- 402
- 265
- 141
- 22
- 16
- 10
- 9
- 7
- 5
- 4
Opinia
Zabieram się za biografię Tomasza Stańko, w pełni będąc świadomym, że mimo posiadania sporej części jego dyskografii, wielokrotnym uczestniczeniu w jego koncertach w najprzeróżniejszych konstelacjach (w tym wraz z DeJonettem na wczesnej Erze Jazzu) i autentycznego zachwytu jego wielkością - nic o nim niemal nie wiem w sensie biograficznym. I tu czytelnicze wyzwanie kwietnia świetnie mi służy, by sięgnąć do czytnika po kurzące się w nim dzieło.
Wywiad-rzeka, wyciągany z Mistrza przez Rafała Księżyka - mistrza wywiadu biograficznego (Kazik, Świetlicki, Brylewski, Muniek).
Ważną rzeczą, którą Stańko mówi już na początku rozmowy, to to wielkie szczęście, jakie go spotkało, a którym jest dla człowieka “trafienie na siebie w życiu” w sensie dobrego rozeznania swoich talentów i podążenia ich ścieżką. Dla niego była to nie tyle jeszcze muzyka sama w sobie, co jazz, który - jak wszyscy w tych czasach - odkrywał w audycjach Willisa Conovera.
Własne zdanie ma zresztą Mistrz na niemal wszystko, a szczególnie wiele ma - i to rzeczy ważnych, a przynajmniej ciekawych - do powiedzenia o sztuce. I nie na samej muzyce się skupia, a meandruje po rejonach filmu, malarstwa, filozofii nawet. Jak wiele i ciekawie mówi o błędzie jako zasadzie zmiany - zarówno w muzyce, jak i w ewolucji. Jak daje się poznać jako wielki jej fan i z jaką bojaźnią o tej ewolucji (jako procesie biologicznym) mówi. W filozofii zaś blisko mu czasem do taoizmu, tak mi bliskiego. “Przez życie nie gna mnie namiętność. Przez życie gna mnie życie. To, że żyję i że chcę żyć. To mnie gna. Lubię patrzeć dookoła. Niewiarygodnie frapuje mnie bogactwo życia.” mówi Stańko i właśnie to mam na myśli, przywołując taoizm.
Dużą wagę przykłada Stańko do intuicyjności w sztuce, roli pewnej niewiedzy i nieświadomości. A wszak grał wszystko i z wszystkimi!
Świetnie biograf podąża za mimi-tropami podrzucanymi przez indagowanego, jest czujny i często na chwilę odbiega od głównego nurtu rozmowy na jakieś małe dygresyjki. Dobre to robi wrażenie i świadczy o jego czujności w śledzeniu toku myśli rozmówcy.
Uwagą na boku - nieco już może off-label - jest ta komentująca bogatą w książce dokumentację fotograficzną (część ze zdjęć znam już, części dotychczas nie widziałem): niespełna trzydziestoletni Stańko w końcówce lat 60-tych wygląda na zdjęciu jak własny dziadek w stosunku do fotografii w wieku lat sześćdziesięciu-siedemdziesięciu na początku XX wieku. Widać to na fotografii z okładki książki i innych - również dość znanych forografiach Stańki autorstwa Andrzeja Tyszki. Jak oni to robili (Zaucha - drugi! a przecież zginął w wieku 42 lat!), że tak w tamtych czasach wyglądali? Choć może się mylę; ktoś mi powiedział nie tak dawno, że “to tobie się tylko tak wydaje, że jesteś wciąż taki piękny i młody”?
Rozprawiając się szczerze ze swoimi uzależnieniami (ten to dopiero był doper, a nie jakiś tam Witkacy!), sprawił Stańko, że z mniejszymi wyrzutami siadam z lampką wina do książki, czy wieczornego słuchania muzyki. Że też niektórzy to przeżyli (on, Stonesi i jeszcze kilka osób…)! A potem czytam jeszcze to: “Chwała Bogu, że w okresie, gdy piłem alkohol, nie wpadłem w kulturę picia wina. Nie miałem pokus, bo w komunizmie nie było dobrego wina, piło się wódkę, a jak mocno piłem, nie zależało mi, co piję. Kultura picia wina, którą widzę dziś, ta atmosfera, znajomość gatunków, roczników, bardzo mi się podoba. Ciężko by było wydobyć się z tego.” - śmieję się pół wieczoru, z lampką wina w garści właśnie (i wówczas decyduję też że “raczej osiem gwiazdek niż siedem”).
Oceniam książkę bardzo wysoko. Z kilku powodów właściwie. Po pierwsze to biografia jednego z moich ulubionych muzyków (mierzę się właśnie z myślą zdobycia tej Zbigniewa Seiferta). Po wtóre: same utrwalone na papierze słowa i myśli genialnego muzyka, dające nam wyobrażenie o jego własnym kosmosie i o nim jako o Istnieniu Poszczególnym (to z Witkacego). Nie odpowiada mi może jedynie nieco ta forma wywiadu-rzeki, ale skoro to jedyna możliwość, by ze starego cata wyciągnąć historię życia, to nie mam już do Księżyka pretensji; zwłaszcza że do rozmów przygotowany jest też mistrzowsko merytorycznie - nie da się rozmawiać z jazzmanem, nie czując tego jazzu, nie znając go i nie mając za sobą godzin nasłuchów. A Księżyk wiele wie (czasem nawet fakty nieznane samemu rozmówcy), nieźle się orientuje i często wygłasza własne i dość subiektywne opinie (np. muzyczne).
Lektura biografii staje się też dla mnie okazją do ponownego przesłuchania dokonań Tomasza Stańko, które mam w domu na różnych nośnikach. Naliczyłem w sumie 23 pozycje na CD i winylach (o mało co a zapomniałbym o CD-iku “wklejonym” w pewnym tomiku wierszy naszej Noblistki, gdzie Ona czyta, a On gra solo…). I mam ponownie okazję zastanowić się nad własnym moim rankingiem: skoro “Litanię” (drugą kupioną w życiu płytę jazzową do mojej młodej wówczas kolekcji płyt) uważam za najlepszy polski jazz ever, to i automatycznie musi stać na pierwszym miejscu wśród płyt stańkowskich. A potem co: “Leosia”, “Tweet”, coś z Kwartetu z Wasilewskim, Miśkiewiczem, Kurkiewiczem? Tyle pytań, bez odpowiedzi, czy które wręcz odpowiedzi nie wymagają…
Zabieram się za biografię Tomasza Stańko, w pełni będąc świadomym, że mimo posiadania sporej części jego dyskografii, wielokrotnym uczestniczeniu w jego koncertach w najprzeróżniejszych konstelacjach (w tym wraz z DeJonettem na wczesnej Erze Jazzu) i autentycznego zachwytu jego wielkością - nic o nim niemal nie wiem w sensie biograficznym. I tu czytelnicze wyzwanie kwietnia...
więcej Pokaż mimo to