Mróz

Okładka książki Mróz Thomas Bernhard
Okładka książki Mróz
Thomas Bernhard Wydawnictwo: Wydawnictwo Poznańskie klasyka
293 str. 4 godz. 53 min.
Kategoria:
klasyka
Tytuł oryginału:
Frost
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Poznańskie
Data wydania:
1979-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1979-01-01
Liczba stron:
293
Czas czytania
4 godz. 53 min.
Język:
polski
ISBN:
8321000975
Tłumacz:
Sławomir Błaut
Tagi:
mróz powieść austriacka
Średnia ocen

8,1 8,1 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,1 / 10
47 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1
1

Na półkach:

Książka niezwykle mnie zaangażowała, sprawiła, że "nasiąkałem" nastrojem bohatera, nie tyle narratora, co właśnie malarza Straucha. Młody student medycyny od początku sprawiał wrażenie osoby o mieszczańskim usposobieniu, co sprawiało, że znacznie bardziej zafascynował mnie jego "pacjent". Z czasem jednak, by zachować dystans i nie popaść w skrajnie pesymistyczną wizję artysty, zaczynałem na nowo ufać w umiarkowanie i racjonalizm asystenta medycznego, by nie dać się wpędzić lekturze w ocean żółci i melancholii, jakim przesiąknięta treść, jak i atmosfera książki. Nasuwa się pytanie, czy twórca powinien, i na ile, dostosowywać swoje dzieło do możliwości poznania i zasobów psychicznych odbiorcy, a na ile obrazować wizję artystyczną, lub zwyczajnie strumień myśli, bez korekt, zamykających dzieło w pewnych schematach. Muszę przyznać, że czytanie wymagało ode mnie kilkumiesięcznych przerw i "odreagowania" jej wpływu na mnie. Skoro jednak do niej powracałem i pochłaniała moją uwagę, może zamieszkały w Weng Strauch, przepełniony rozpaczą i rozczarowany życiem, ma coś bolesnego i ważnego do przekazania, często niewygodnego dla człowieka pragnącego zachować zdrowie psychiczne. Ode mnie bolesne 10/10.

Książka niezwykle mnie zaangażowała, sprawiła, że "nasiąkałem" nastrojem bohatera, nie tyle narratora, co właśnie malarza Straucha. Młody student medycyny od początku sprawiał wrażenie osoby o mieszczańskim usposobieniu, co sprawiało, że znacznie bardziej zafascynował mnie jego "pacjent". Z czasem jednak, by zachować dystans i nie popaść w skrajnie pesymistyczną wizję...

więcej Pokaż mimo to

avatar
502
344

Na półkach:

Kiedy szukałem tropów "Czarodziejskiej góry" nie czytałem jeszcze. Wydaje mi się, że można by pójść z Davos do Weng. Kotlina prawie, jak w Sokołowsku... Wiele, wiele tropów... Niemniej czytanie grozi wepchnięciem w głębokie i męczące poczucie bezsensu. Lepiej mierzyć się z tą ksiązką wiosną lub latem niż późną zwłaszcza jesienią. Lektura nie jest łatwa stąd "mierzyć się"...

Kiedy szukałem tropów "Czarodziejskiej góry" nie czytałem jeszcze. Wydaje mi się, że można by pójść z Davos do Weng. Kotlina prawie, jak w Sokołowsku... Wiele, wiele tropów... Niemniej czytanie grozi wepchnięciem w głębokie i męczące poczucie bezsensu. Lepiej mierzyć się z tą ksiązką wiosną lub latem niż późną zwłaszcza jesienią. Lektura nie jest łatwa stąd "mierzyć...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1398
600

Na półkach: ,

To nie był czas tej książki. Niby przeczytałam, ale nie wiem "co autor miał na myśli".
Czy cokolwiek wniosła do mojego zycia? Nic
Czy będę ją pamiętać? Już zapomniałam

To nie był czas tej książki. Niby przeczytałam, ale nie wiem "co autor miał na myśli".
Czy cokolwiek wniosła do mojego zycia? Nic
Czy będę ją pamiętać? Już zapomniałam

Pokaż mimo to

avatar
647
144

Na półkach: , , , ,

Ta rozpacz, ta nienawiść - byłyby absurdalne, gdyby nie były tak zawstydzające w swojej szczerości.

Ta rozpacz, ta nienawiść - byłyby absurdalne, gdyby nie były tak zawstydzające w swojej szczerości.

Pokaż mimo to

avatar
102
100

Na półkach:

Myślałam, ze będzie ciekawej choć jak na pierwszy raz nie było aż rak złe. Nie zniechęcam się i jeszcze sięgnę kiedyś po książkę tego autora

Myślałam, ze będzie ciekawej choć jak na pierwszy raz nie było aż rak złe. Nie zniechęcam się i jeszcze sięgnę kiedyś po książkę tego autora

Pokaż mimo to

avatar
353
334

Na półkach: , , ,

Mimo nieprzylegającej do zawartości pory czytania, musi trafić na półeczkę z tytułami „na śnieg”. Książka-zaczyn. W niej swój początek mają wątki, zamiłowania, preferencje, obsesje wypasane w dalszych etapach twórczości. Stąd pochodzi sławetny cytat o „mechanizmie udręki skojarzeń”. Tu widać, jak Thommy (już dawno przeszliśmy na „Ty”) jeszcze nie w pełni potrafi administrować gospodarką żółci, której strumień w ilościach nadprogramowych wylewa się z koryta stron (błąd żółtodzioba). Niemniej jego głos jest już zdeklarowany i nieustępliwy. „Choro-skop” na przyszłość.

Mimo nieprzylegającej do zawartości pory czytania, musi trafić na półeczkę z tytułami „na śnieg”. Książka-zaczyn. W niej swój początek mają wątki, zamiłowania, preferencje, obsesje wypasane w dalszych etapach twórczości. Stąd pochodzi sławetny cytat o „mechanizmie udręki skojarzeń”. Tu widać, jak Thommy (już dawno przeszliśmy na „Ty”) jeszcze nie w pełni potrafi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
365
42

Na półkach:

Powieść w niezwykły sposób wykorzystuje narrację, by ukazać cały sens, który się w niej zawiera. Mistrzostwo.
To, co bardzo mocno podczas lektury rzucało mi się w oczy, a w końcu wryło się w mój umysł (oczywiście poza wszechogarniającym i wieloznacznym tytułowym mrozem),to obsesyjność wpływająca na dominowanie, a następnie pochłanianie jednej osobowości przez drugą.
Decyzja o załączeniu listów na końcu powieści była w punkt. Daje oddech po długiej duchocie, pomimo iż niczego właściwie nie rozwiązuje.

Powieść w niezwykły sposób wykorzystuje narrację, by ukazać cały sens, który się w niej zawiera. Mistrzostwo.
To, co bardzo mocno podczas lektury rzucało mi się w oczy, a w końcu wryło się w mój umysł (oczywiście poza wszechogarniającym i wieloznacznym tytułowym mrozem),to obsesyjność wpływająca na dominowanie, a następnie pochłanianie jednej osobowości przez drugą....

więcej Pokaż mimo to

avatar
712
585

Na półkach: ,

Thomas Bernhard, autor „Mrozu”, jest uznawany za najwybitniejszego pisarza austriackiego epoki powojennej. Urodził się w 1931 roku, a zmarł w 1989 roku. Jego życie artystyczne naznaczone było wieloma skandalami, budził wielkie kontrowersje, zwłaszcza wśród austriackich nacjonalistów, którzy uważali go za osobę zniesławiającą swój kraj. Przed śmiercią w swoim testamencie zakazał publikacji swoich dzieł, które nie ukazały się drukiem za jego życia. Był też człowiekiem dotkniętym nieuleczalną chorobą płuc, a do tego samotnym, co nie pozostało bez wpływu na jego debiutancki utwór, jaki mam dziś przyjemność zrecenzować.
Przyjemność to może złe słowo, bardziej zaszczyt, bo choć jestem szczęściarą, która miała okazję obcować z prozą wybitną, to nie była to przygoda, którą mogę zaliczyć do najmilszych. Brnie się przez kolejne strony tej powieści z wielkim trudem, bo to ponad czterysta stronicowy utwór bez akcji. Młody student medycyny, na prośbę swojego opiekuna akademickiego, wyjechał do małej, górskiej osady, gdzie przebywa brat tegoż opiekuna – malarz Strauch. Jego zadaniem było obserwować malarza, kontrolować każdy jego krok, zachowanie, myśli i słowa, nawet gesty nieodłączną laską, by móc zrozumieć, dlaczego mężczyzna zniszczył wszystkie swoje dzieła i postanowił się zaszyć na tym odludziu. Pisze też obszerne sprawozdania z tego, co widział, do swojego przełożonego w nadziei, że spełnia swoją rolę dobrze.
Szybko okazuje się, że malarz Strauch jest człowiekiem skrajnie pesymistycznym, ponurym, malkontentem, który na wszystko narzeka, a do tego zachowuje się w sposób budzący podejrzenia co do jego zdrowia psychicznego. Osiadł w miejscu, które wydaje mu się smutne, w którym przyroda jest niby piękna, ale złowroga. Również ludzie, z którymi styka się na co dzień, patrzą na niego i siebie wzajemnie wilkiem, są nikczemni, zdradliwi, wypierają pamięć o tym, że w czasie wojny chętnie współpracowali z nazistami. Rozlicza się również z chyba każdą dziedziną życia społecznego – opisuje błędy systemu edukacji, porusza kwestie niedoskonałego systemu ochrony zdrowia, systemu prawnego i chyba nie ma takiej niszy, która wydawałaby się działać choć trochę poprawnie. Prezentuje całe spektrum jednostek ludzkich, z którymi ma do czynienia, a które nie budzą jego sympatii, bo są niemoralne, obłudne, nielojalne, okrutne.
Ogólnie rzecz biorąc, jest więc „Mróz” opowieścią o człowieku przejmująco samotnym, chorym psychicznie, głęboko rozczarowanym otaczającą go rzeczywistością w wymiarze fizycznym, społecznym, kulturowym, a nawet filozoficznym. Daje temu wyraz w swoich wypowiedziach, które często wydają się majaczeniem. Często odwołuje się do snów, niezwykłych odgłosów słyszalnych tylko w jego głowie. Jest to więc trudna literatura, w której można łatwo stracić poczucie rzeczywistości i dystans. Wejście do tego świata pesymizmu, ohydy, wszechobecnej szarości, nie należy do przyjemnych, nadal jednak świadczy o niezwykłym kunszcie autora.
Dodam na koniec, że najnowsze wydanie książki nakładem Wydawnictwa Czytelnik, wzbogacone zostało o obszerne posłowie Marka Kędzierskiego, w którym przybliża nam postać wielkiego Thomasa Bernharda, jego życiorys, twórczość, a także omawia pokrótce prezentowaną powieść, jak też inne dzieła. Możemy z niego wyczytać wiele o kontekście powstawania „Mrozu”, innych współistniejących wydawnictwach, które pojawiły się w tym czasie i odegrały szczególną rolę w świecie literatury. To bardzo istotna część, która wiele wyjaśnia z nastroju prozy, z którą wcześniej miało się do czynienia i pozwala lepiej zrozumieć i autora, i jego utwór. Polecam książkę wytrwałym czytelnikom, którzy mogą poświęcić jej dużo czasu.

Thomas Bernhard, autor „Mrozu”, jest uznawany za najwybitniejszego pisarza austriackiego epoki powojennej. Urodził się w 1931 roku, a zmarł w 1989 roku. Jego życie artystyczne naznaczone było wieloma skandalami, budził wielkie kontrowersje, zwłaszcza wśród austriackich nacjonalistów, którzy uważali go za osobę zniesławiającą swój kraj. Przed śmiercią w swoim testamencie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1079
632

Na półkach:

„Mróz” jest powszechnie uznawany za debiut Thomasa Bernharda. Austriacki pisarz wydał go w 1963 roku, w tym samym czasie, w którym Nobla otrzymał Jorgos Seferis, a świat po raz pierwszy ujrzał „Grę w klasy” Cortazara. Aż trudno uwierzyć, że tak dojrzały utwór napisał człowiek 32-letni. Nie był to jednak zwykły człowiek, o czym przekonuje już pierwsze zdanie powieści: „Praktyka szpitalna studenta medycyny nie polega przecież tylko na przyglądaniu się skomplikowanym operacjom jelit, na unieruchamianiu płuc i odpiłowywaniu nóg, nie polega doprawdy tylko na zamykaniu oczu zmarłym i wyciąganiu dzieci na świat”. To jedno zdanie pokazuje nie tylko styl Barnharda, ale też jego upodobania. Może stanowić w jakimś sensie metaforę całej jego późniejszej ścieżki literackiej.
Krystian Lupa nazwał Bernharda „człowiekiem, który wypomina nam całą naszą niegodziwość, demaskatorem, odkrywcą i namiętnym obrońcą nieśmiałego, kulturowo zakazanego monologu ludzkiego JA”. W tej opinii pada ważne sformułowanie, które pragnąc przenieść na grunt codziennego języka, mogę nazwać ‘obserwacją’. Austriacki pisarz uwielbia tworzyć sytuacje podglądania życia bohaterów przez narratora. Dobrym przykładem może być tu właśnie „Mróz”. Z jednej strony, przyglądanie się jest jedną z ulubionych, najczęściej doświadczanych przez bernhardowskich protagonistów czynności, z drugiej także jedną z fundamentalnych sytuacji organizujących świat przedstawiony. Tym razem owym podglądaczem będzie student medycyny wysłany na prośbę lekarza do niewielkiej miejscowości położonej w alpejskiej dolinie. Jego zadaniem nie będzie delektowanie się widokami, czy szukanie natchnienia do działania na świeżym powietrzu. Ma on obserwować życie brata lekarza, malarza Straucha. Ten bliski obłąkania artysta, robi wiele, aby na stałe wpisać się do kanonu bernhardowskich postaci targanych przez różne, skrajne stany emocjonalne.
W rozmowie z Kristą Fleischamnn autor „Korekty” wyznał, że jego zdaniem każdy człowiek „potrzebuje płaszcza, bo inaczej zamarznie zimą”. Tę zimę w „Mrozie” pokazuje dosłownie, jako zaśnieżony pejzaż, chociaż całe zdanie, jest przecież jednym wielkim symbolem. Dla Bernharda działalność artystyczna, podobnie jak dla wielu innych pisarzy, jest środkiem łagodzącym jarzmo życia. Jego bohaterowie mają podobnie – aby znieść trudy egzystencji, próbują się z niej w jakiś sposób oswobodzić. Najczęściej uciekają od życia, chronią się na odludziach. Jego powieściowym przyjaciołom, codzienność wychodzi wyjątkowo tandetnie. Nie potrafią do niczego dojść, każdy ich ruch czy myśl zainfekowany jest wirusem tragizmu. Wrażenie nieufności i zagubienia, Bernhard buduje poprzez pozbawienie świata i języka ram logicznej budowy. Ciągłe powtarzanie kwestii nie tylko nadaje tekstowi rytmiczności, ale uświadamia nam, jak trudno bohaterowi tragicznemu powiedzieć coś raz a dobrze, by zostać dobrze wysłuchanym. Pisarz nie wierzy w nasze dobre intencje, w otwarty świat. Biczuje nas kolejnymi repetycjami nie po to też, abyśmy za którymś razem doznali olśnienia. Dla niego świat jest niekończącą się gonitwą, w której ciągle należy zaczynać od początku. Ze smutnego impasu nie ma wyjścia, są co najwyżej doraźne środki uśmierzające, które w dłuższej perspektywie nie mają większego znaczenia.
Na przykładzie „Mrozu” dobrze widać, jak wiele Bernhard czerpie z teatru. Młody student jest tu wcieleniem widza, oceniającego dziejący się przed nim spektakl. Malarz bombarduje nas swoimi psychodelicznymi wypowiedziami z iście teatralnym zacięciem. Jest przekonany o bezsensowności swojej roli, ale mimo to ciągle próbuje od nowa, ponieważ nic innego mu nie pozostaje. Sceneria całego dramatu, jest tu jedną wielką metaforą osamotnienia, lęku przed śmiercią i bólu egzystencjalnego. Ostatecznie „Mróz” pozostanie więc modelowym przykładem prozy austriackiego pisarza. To uczta, choć bardzo ciężkostrawna. Żadna tam przystawka czy delikatna ryba z sałatą, tylko ociekająca sokami trawiennymi dziczyzna, która pozostaje w człowieku na długo po spożyciu.

Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2020/05/recenzja-mroz-thomas-bernhard.html

„Mróz” jest powszechnie uznawany za debiut Thomasa Bernharda. Austriacki pisarz wydał go w 1963 roku, w tym samym czasie, w którym Nobla otrzymał Jorgos Seferis, a świat po raz pierwszy ujrzał „Grę w klasy” Cortazara. Aż trudno uwierzyć, że tak dojrzały utwór napisał człowiek 32-letni. Nie był to jednak zwykły człowiek, o czym przekonuje już pierwsze zdanie powieści:...

więcej Pokaż mimo to

avatar
480
29

Na półkach: ,

nieustający zachwyt

nieustający zachwyt

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    311
  • Przeczytane
    191
  • Posiadam
    45
  • Teraz czytam
    10
  • Ulubione
    8
  • Chcę w prezencie
    4
  • Literatura piękna
    3
  • Literatura austriacka
    3
  • 2020
    2
  • 2021
    2

Cytaty

Więcej
Thomas Bernhard Mróz Zobacz więcej
Thomas Bernhard Mróz Zobacz więcej
Thomas Bernhard Mróz Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także