Fundacja i chaos

Okładka książki Fundacja i chaos Greg Bear
Okładka książki Fundacja i chaos
Greg Bear Wydawnictwo: Rebis Cykl: Fundacja (tom 4) fantasy, science fiction
307 str. 5 godz. 7 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Fundacja (tom 4)
Tytuł oryginału:
Foundation and Chaos
Wydawnictwo:
Rebis
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wyd. pol.:
2010-01-01
Liczba stron:
307
Czas czytania
5 godz. 7 min.
Język:
polski
ISBN:
9788371208102
Tłumacz:
Zbigniew A. Królicki
Tagi:
Fundacja chaos
Średnia ocen

7,2 7,2 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Future Visions: Original Science Fiction Stories Inspired by Microsoft Elizabeth Bear, Greg Bear, David Brin, Nancy Kress, Ann Leckie, Jack McDevitt, Seanan McGuire, Robert J. Sawyer
Ocena 0,0
Future Visions... Elizabeth Bear, Gre...
Okładka książki Multiverse. Exploring Poul Andersons Worlds Karen Anderson, Stephen Baxter, Astrid Anderson Bear, Greg Bear, Gregory Benford, David Brin, Terry Brooks, C.J. Cherryh, Gardner Raymond Dozois, Bob Eggleton, Raymond E. Feist, Eric Flint, Nancy Kress, Larry Niven, Jerry Eugene Pournelle, Robert Silverberg, Harry Turtledove, Tad Williams
Ocena 8,5
Multiverse. Ex... Karen Anderson, Ste...
Okładka książki Mongoliada. Tom 1 Erik Bear, Greg Bear, Joseph Brassey, Cooper Moo, Neal Stephenson, Mark Teppo, E.D. deBirmingham
Ocena 5,3
Mongoliada. Tom 1 Erik Bear, Greg Bea...

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,2 / 10
183 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
343
187

Na półkach: , ,

Akcja rozgrywa się po historiach opowiedzianych w Preludium Fundacji. Seldon jest już bardzo stary i nie odgrywa głównej / decydującej roli w tym opowiadaniu, a swoim zachowaniem przypomina starca, który ma już wszystkiego dość. Dużo wątków poświęconych jest za to Mentalistom oraz starożytnym robotom, których potencjał został niewykorzystany, bo zachowują się jak ludzie, a nie jak sztuczna inteligencja, nawet w kontaktach między sobą. Trochę śmieszy fakt, że Bear chcąc poniekąd nawiązać do wypocin Benforda pt. Zagrożenie Fundacji wplótł do kart swej książki postacie Woltera i D'Arc, które pasują do fabuły tej lektury jak do świni spadochron. Podsumowując, nie jest to wybitne dzieło, zaliczyłbym je do przeciętnych, ale i tak w porównaniu do „Zagrożenia Fundacji” Benforda jest o niebo lepsze.

Akcja rozgrywa się po historiach opowiedzianych w Preludium Fundacji. Seldon jest już bardzo stary i nie odgrywa głównej / decydującej roli w tym opowiadaniu, a swoim zachowaniem przypomina starca, który ma już wszystkiego dość. Dużo wątków poświęconych jest za to Mentalistom oraz starożytnym robotom, których potencjał został niewykorzystany, bo zachowują się jak ludzie, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1521
1228

Na półkach: , , ,

Kolejny prequel cyklu „Fundacja” za mną. Gregory Benford mnie nie zachwycił. Za dużo wywodów filozoficznych. Greg Bear wypadł już znacznie lepiej. Dało się bardziej wyczuć klimat zasadniczego cyklu.
Plusy:
- ciekawe przedstawienie kolejnego wycinka z życia Hariego Seldona;
- pokazanie tworzenia się zalążków fundamentów pierwszej i drugiej Fundacji;
- dynamiczna akcja przeplatana krótkimi przemyśleniami;
- jak daleko zajdzie ewolucja ludzkiego umysłu, jaka będzie przyszłość;
- czy ważniejsza jest jednostka, czy cała ludzkość, jak walczyć z przeznaczeniem;
- jak bezwzględni tyrani wpływają na to co wydarzy się w przyszłości;
- jakie będą konsekwencje stworzenia sztucznej inteligencji;
- polityczne intrygi, gdzie wszyscy walczą o swoje prawa;
- każdy uważa, że racja i prawda leżą po jego stronie;
- są inteligentne roboty, telepatia, podróże kosmiczne;
- wyjątkowy mentalny pojedynek Vary Liso z Klią Asgar
- sprawne splecenie się wszystkich wątków na zakończenie.
Minusy:
- trzeba jednak przeczytać poprzednie części, żeby wszystko ogarnąć, dla kogoś kto nie czytał wg. chronologii pewne aspekty mogą być niezrozumiałe.
Ogółem książka dobra.

Kolejny prequel cyklu „Fundacja” za mną. Gregory Benford mnie nie zachwycił. Za dużo wywodów filozoficznych. Greg Bear wypadł już znacznie lepiej. Dało się bardziej wyczuć klimat zasadniczego cyklu.
Plusy:
- ciekawe przedstawienie kolejnego wycinka z życia Hariego Seldona;
- pokazanie tworzenia się zalążków fundamentów pierwszej i drugiej Fundacji;
- dynamiczna akcja...

więcej Pokaż mimo to

avatar
419
236

Na półkach: , ,

Kolejna bardzo ciekawa odsłona cyklu. Chyba nawet lepsza od poprzedniej. Bardzo dobre wprowadzenie do głównych książek.

Kolejna bardzo ciekawa odsłona cyklu. Chyba nawet lepsza od poprzedniej. Bardzo dobre wprowadzenie do głównych książek.

Pokaż mimo to

avatar
1490
996

Na półkach: ,

„Fundacja i chaos” to kolejna pozycja na mojej wspinaczce ku właściwej trylogii.
No i powiem, że Bear nie zawiódł moich oczekiwań. Sprawnie skonstruowana narracja i dobre połączenie wątków wprowadzających do powstawania zalążków Pierwszej i Drugiej Fundacji - czym by to one docelowo być nie miały 😉. Zdecydowanie też zasługuje na uznanie fakt sprawnego wyprowadzenia wątku po zamieszaniu wprowadzonym przez Benforda.
Lektura jest dynamiczna, a przy tym bardzo dobrze wpisuje się w świat Harryego Seldona. Bear tworzy fabułę oparta na przeciwstawianiu się różnych sił – każdy walczy z każdym: politycy z politykami, mentaliści z mentalistami, roboty z robotami. Powiedzieć można, że Bear operuje dualizmem i ściera ze sobą frakcje by pokazać, że prawda zależy od perspektywy i wcale nie jest łatwe dotarcie do prawdy uniwersalnej. Co ciekawe, nie jest to przeciwstawianie się teoretycznego dobra z teoretycznym złem, po prostu każdy ma swój punkt widzenia i dyskursom bliżej do dylematu wagonika niż do klasycznego biało-czarnego dualizmu. Każdy z wątków zasługuje na uwagę i jest dobrze poprowadzony. Do tego
Zakładam, że książkę będzie trudno zrozumieć Czytelnikowi niezależnemu, nie mającemu zrozumienia świata stworzonego przez Asimova i posiadania obycia w wątku who is who?
Czy warto sięgać poza wersję basic cyklu o Fundacji? W przypadku tej pozycji – zdecydowanie.

„Fundacja i chaos” to kolejna pozycja na mojej wspinaczce ku właściwej trylogii.
No i powiem, że Bear nie zawiódł moich oczekiwań. Sprawnie skonstruowana narracja i dobre połączenie wątków wprowadzających do powstawania zalążków Pierwszej i Drugiej Fundacji - czym by to one docelowo być nie miały 😉. Zdecydowanie też zasługuje na uznanie fakt sprawnego wyprowadzenia wątku po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
209
171

Na półkach: ,

Powieść ta będąca kolejnym suplementem do „Narodzin Fundacji” odsłania nam dość szczegółowo kulisy mechanizmów jakie doprowadziły do zaistnienia zarówno pierwszej jak i drugiej Fundacji.
Fabuła rozbita jest na kilka wątków, które ostatecznie zbiegają się w finale powieści. Wcześniej przeprowadzają one bardzo sprawnie odbiorcę przez podobne kwestie jak poprzednia cześć ze szczególnym naciskiem rozpatrując konsekwencje stworzenia sztucznej inteligencji czy głębokiej ewolucji ludzkiego umysłu. Jednak najistotniejszą refleksją w mojej ocenie jest próba zdiagnozowania starcia jednostki ze swoim przeznaczeniem oraz przewartościowanie stworzonych przez ludzkość narzędzi poznawczych w konfrontacji z naturą wszechświata.
Nie jest dzieło co rzuci na kolana swoją świeżością w zakresie powyższych zagadnień, ale w kontekście przypomnienia sobie o czym pisało się w solidnej XX wiecznej literaturze fantastyczno-naukowej to solidna pozycja.

Powieść ta będąca kolejnym suplementem do „Narodzin Fundacji” odsłania nam dość szczegółowo kulisy mechanizmów jakie doprowadziły do zaistnienia zarówno pierwszej jak i drugiej Fundacji.
Fabuła rozbita jest na kilka wątków, które ostatecznie zbiegają się w finale powieści. Wcześniej przeprowadzają one bardzo sprawnie odbiorcę przez podobne kwestie jak poprzednia cześć ze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
173
107

Na półkach: ,

Po latach czytam ponownie. Po słabym tomie Bedforda tu akcja non stop. Czyta się z przyjnością.

Po latach czytam ponownie. Po słabym tomie Bedforda tu akcja non stop. Czyta się z przyjnością.

Pokaż mimo to

avatar
121
121

Na półkach: ,

Drugi tytuł (po "Zagrożeniu Fundacji" Gregory Benforda) opowiadający kulisy poprzedzające "Narodziny Fundacji" Asimova. Fabuła kieruje nas w stronę poznanych dość ogólnikowo wcześniej mentalistów, oraz przedstawia kolejne zmagania dwóch grup robotów chcących naszego dobra, choć osiąganego różnymi metodami.
Wartka akcja pokazuje nam zarówno samego Hariego jak i imperialne intrygi czy "podziemia" Trantorskiego. Do powieści powraca również niespodziewanie bohater, z którym wydawało nam się, że na dobre pożegnaliśmy się w "Narodzinach Fundacji", i który to nadaje dodatkowo sentymentalnego smaczku.
Podsumowując, autor sprawnie wpisał się w uniwersum. Jeśli śledzimy losy galaktyki Asimova warto sięgnąć po tę pozycję. Jako niezależna książka fabularnie może jednak być trochę niezrozumiała.

Drugi tytuł (po "Zagrożeniu Fundacji" Gregory Benforda) opowiadający kulisy poprzedzające "Narodziny Fundacji" Asimova. Fabuła kieruje nas w stronę poznanych dość ogólnikowo wcześniej mentalistów, oraz przedstawia kolejne zmagania dwóch grup robotów chcących naszego dobra, choć osiąganego różnymi metodami.
Wartka akcja pokazuje nam zarówno samego Hariego jak i imperialne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1078
55

Na półkach: , , , , ,

Książka tylko dla fanów cyklu a w zasadzie całego świata składającego się na połączone cykle Fundacja i Roboty. Można wyczuć w powieści "ducha Asimova" jednak Bear w nieco innym świetle ukazuje pewne, kluczowe, postaci co nie do końca mi odpowiada. I nie chodzi o to czy jest lepiej czy gorzej, jest inaczej. Mi to nie pasuje ale być może ktoś uzna to za zaletę. Drugim, znaczącym, minusem jest bardzo infantylne podejście do obecności i roli robotów w społeczeństwie Trantora. U Asimova wszystko wydaje mi się dużo bardziej subtelne, wyważone i przemyślane.
Polecam przede wszystkim osobom tęskniącym za samym światem Fundacji i Robotów.

Książka tylko dla fanów cyklu a w zasadzie całego świata składającego się na połączone cykle Fundacja i Roboty. Można wyczuć w powieści "ducha Asimova" jednak Bear w nieco innym świetle ukazuje pewne, kluczowe, postaci co nie do końca mi odpowiada. I nie chodzi o to czy jest lepiej czy gorzej, jest inaczej. Mi to nie pasuje ale być może ktoś uzna to za zaletę. Drugim,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
890
226

Na półkach:

Kontynuuję intrygującą podróż przez świat Fundacji. Tym razem przyszła kolej na tom dopisany przez Grega Beara, znanego mi wcześniej jedynie z uchwyconych gdzieś w przelocie okładek. Pan Niedźwiedź stanął przed zadaniem niełatwym: przywrócić cykl na właściwe tory po tym, jak pan Benford sprowadził go na manowce. Ten padł bowiem ofiarą własnej ambicji lub niewystarczających umiejętności, a najpewniej kombinacji obu tych czynników i ugrzązł w meandrach filozoficzno-technologicznych.
Na szczęście Bear, choć kontynuuje również i rozpoczęte przez Benforda wątki, znacznie sprawniej i dyskretniej wplata je w główną opowieść. Tak jakby naśladował Asimova, ale pisał przy tym… ciut sprawniej. Co ciekawe, jego tom jest krótki, gdy męczący się ze swą materią Benford znacznie bardziej się rozwlekł. U Beara wszystko jest czyste, przejrzyste i dobrze zaplanowane. Trzeba też uczciwie powiedzieć, iż Asimovowi trafiają się niekiedy drewniane dialogi, tymczasem Bearowi się nie trafiają. Przyłapałem go tylko na jednym, lecz nim zdołałem zatryumfować, uświadomiłem sobie, że prowadzą go same roboty.
Być może podpisał Pan Niedźwiedź jakiś pakt z Rogatym; gdy czytam bowiem literaturę rozrywkową, niemal nieodmiennie irytuje mnie ona fabularną schematycznością i brakiem literackiego wyrafinowania. „Fundację i chaos” czyta się tymczasem gładko, ale to uczucie irytacji w ogóle się nie pojawiło. Być może to nie efekt paktu, a jedynie znalezienia idealnych proporcji między akcją a refleksją, między pierwszym planem a szerokim tłem. Powieść Beara to z jednej strony kawał rasowej przygody, zawierający wszystkie niezbędne składniki: podróże kosmiczne, humanoidalne roboty, telepatów i co tam jeszcze zmieściłoby w filmie klasy D z lat osiemdziesiątych. Z drugiej zaś – materiał do wszechstronnej i trudnej do wyczerpania analizy.
Rzecz jasna, najwięcej satysfakcji przynosi analiza samodzielna. Nie sposób jednak nie wspomnieć, iż cały cykl, a szczególnie właśnie ten jego tom, to odegranie na nowo opowieści o stworzeniu człowieka, a następnie jego wygnaniu – choć ten pomysł Asimova podkreśla może Bear akurat zbyt mocno i czytelnie – przy czym tym razem w roli Stwórcy samowolnie obsadza się jego ludzki i niedoskonały naśladowca, a dzieło jego rąk, organiczne tylko z wierzchu, ma potencjał, by dosięgnąć swego ojca czymś więcej niż słowem.
Bardzo jasno rysuje się też odwzorowanie w powieści koncepcji dualistycznych - zło ściera się z dobrem, serce z rozumem, tylko po to jednak, by dowieść w końcu, że nie jest to podział dychotomiczny, a komplementarny. Związki powieści ze szkołą yinyang wydają się zresztą głębsze, bo i cykliczność dziejów, a szczególnie władzy, została u Beara silnie zaznaczona. Aby jednak bliżej zbadać to zagadnienie, należałoby dysponować lepszą znajomością filozofii Wschodu niż ta wynikająca z trzykrotnego seansu „Wejścia smoka”; zamilknę więc.
Cały cykl to zresztą coś w rodzaju powieści rozwojowej w skali makro – bohaterem nie jest bowiem jednostka, tylko ludzkość, ale poszerzony odpowiednio plan czasowy uprawomocnia podobne porównanie i pozwala śledzić kolejne fazy rozwoju i regresji, a także stosowne procesy adaptacyjne, w przypadku tak ogromnego organizmu jak rozpleniona po całej galaktyce rasa ludzka, dalece bardziej złożone.
„Fundacja i chaos” to w końcu opowieść o dyskretnym przechodzeniu spod jednego nadzoru pod drugi, a więc o niemożliwości prawdziwej wolności. Bear zdaje się nie mieć złudzeń co do ludzkości i wie doskonale, że postęp technologiczny dokonujący się wielokrotnie szybciej od rozwoju rozumu może skutkować jedynie degeneracją.
Mam tylko jedno zastrzeżenie do tej powieści, a konkretnie do jej tłumacza. Znanych z wydań Primy Przestrzeniowców zastąpili „Przestrzeńcy”; nie dość, że ten niefortunny termin znacznie gorzej brzmi, to jeszcze rymuje się ze słowem „zboczeńcy”, przez co przy każdym jego wystąpieniu stawały mi przed oczami zupełnie fantastyczne obrazki jakichś kosmicznych dewiantów oddających się absolutnie bezwstydnemu sepuleniu. Oczywiście, znacznie więcej mówi to o mnie niż o tłumaczu, ale świadomość ta nie była w stanie złagodzić mojego dyskomfortu podczas lektury.

Kontynuuję intrygującą podróż przez świat Fundacji. Tym razem przyszła kolej na tom dopisany przez Grega Beara, znanego mi wcześniej jedynie z uchwyconych gdzieś w przelocie okładek. Pan Niedźwiedź stanął przed zadaniem niełatwym: przywrócić cykl na właściwe tory po tym, jak pan Benford sprowadził go na manowce. Ten padł bowiem ofiarą własnej ambicji lub niewystarczających...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1564
701

Na półkach: ,

Kontynuuję tą literacką podróż w klimacie Asimova tym razem stworzoną przez Bear’a. Moim zdaniem styl Bear’a jest bliższy oryginałowi Asimowa, co jest korzystne z punktu widzenia czytelnika. Z grubsza jest tutaj wszystko to co być powinno. A więc kolejna porcja pytań: o granice człowieczeństwa, o przyszłość ludzkości, w ogóle o kondycje ludzkości, o to jak wygląda nasza cywilizacja. Te rozważania są naprawdę niezwykle interesujące.

Dla mnie zaskakujące jest to, że pojawia się motyw II wojny światowej tak samo jak przeniknięty jest tym niemal cały cykl "Diuna". Widać nie da się pisać współczesnej fantastyki bez nawiązań do tego traumatycznego doświadczenia, no i w ogóle bez odniesień do historii. Są tutaj pytania jak poszczególne jednostki, zwłaszcza tyrani wpływają na bieg dziejów. Pewnie pamiętacie drodzy czytelnicy była w Niemczech jakiś czas temu kontrowersyjna reklama Mercedesa. Piękna fura, nowy merc, cofa się w czasie i rozjeżdża małego Hitlera. Czy bez Hitlera historia XX wieku wyglądała by tak samo? Reklama kontrowersyjna propagująca zbrodnie, bo po pierwsze Hitler wcale nie musiał być Hitlerem, polecam książkę „Przypadek Adolfa H.”, w końcu każdy będąc wolnym może wybrać, więc droga Hitlera mogłaby potoczyć się inaczej, a po drugie, nawet jakby nie było takiej jednostki jak Hitler trudno przypuszczać, że historia potoczyłaby się inaczej. Po prostu ludzkość była na takim etapie, że te zbrodnicze koncepcje wojny, a także uprzemysłowienie śmierci musiały wejść w ruch wcześniej czy później. W związku z tym pozostaje problem czy w ogóle dziejami ludzkości da się sterować tak jak w cyklu „Fundacja” próbują szczęścia roboty R. Danaela Oliwawa? No i dalej czy koncepcja psychohistoryczna Seldona trzyma się kupy skoro pojawiają się mentaliści w stylu Vary Liso, a wiec potencjalny literacki Hitler? Oczywiście większość metalistów pracujący w ekipie Seldona to dobrzy ludzie, ale można przypuścić, że będą tacy, którzy wymkną się spod kontroli, i to będą tacy przy której Vara Liso, która niezłego bałaganu narobiła, siłą umysłu omal nie zabiła Hari’ego Seldona, parę osób miało mniej szczęścia. Przez całą książkę mieliśmy tutaj do czynienia ze swego rodzaju mentackim pojedynkiem między Varą Liso a Klią Asgar. Ta druga jest równie silna, może nawet silniejsza od Vary Liso, ale na tym etapie dopiero sobie zaczyna zdawać sprawę ze swoich wyjątkowych predyspozycji i nie do końca uświadamia sobie jak jest silny. Co do sensowności swoich koncepcji psychohistorycznych zaczyna mieć wątpliwości Hari Seldon. Jednak został przekonany, że trzeba działać dalej, oczywiście po uwzględnieniu pewnych poprawek w równaniach.

Tym razem matematyk Hari Seldon, pracujący nad psychohistorią, z której wynika, że Imperium Galaktyczne się sypie, i za 500 lat będzie pozamiatane, ma znowu problemy z wymiarem sprawiedliwości. Zostaje oskarżony o zdradę i sianie defetyzmu, a także o współpracę z robotami, których rola nie jest dobrze znana. Z tych opresji Seldon wychodzi obroną ręką, co zresztą sam przewidział opracowując równania matematyczne.

Ciekawe, że podobnie jak w „Diunie”, tutaj w cyklu „Fundacja” mamy problem robotów, a konkretniej są to rozważania dotyczące kwestii problemu sztucznej inteligencji. Różnica jest zasadnicza, W „Diunie” mamy krucjatę antyrobotycką, a tutaj roboty są zaprogramowane, żeby pomagać ludziom. Np. inicjatywa, żeby ratować co się da z upadającego imperium pochodzi od robotów, chociaż psychohistoria jest ludzkim wynalazkiem. Ale motyw wyraźnego dopingowania przez R. Dannela Oliwawa jakiego doświadcza profesor Seldon już jest wyraźny.
Na pewno widoczny jest problem, że sztuczna inteligencja robi co chce, a wiec człowiek traci nad nią kontrolę, wręcz roboty kontrolują ludzi. Ludzie wręcz dają robotom do zrozumienia, że chcą być wolni, że chcą sobie sami radzić niezależnie od tego jak to będzie wyglądało.
Mamy motyw cywilizacji, jakie są perspektywy. W rozważaniach autora jest ciekawy motyw, że dobrze, że historia ludzkości jest taka jaka jest, że imperia się tworzą upadają, potem tworzą się kolejne. A więc historia jest fluktuacyjna, bez przerwy coś się dzieje, nawet jeśli to jest kompletne zamieszanie. Natomiast zbyt długie trwanie imperiów powoduje stagnację, a więc gdyby było jedno imperium wcześniej czy później doprowadziłoby to do stagnacji. Trudno się do tego odnosić, bo to są tylko spekulacje, i nie było okazji sprawdzić tego w praktyce.

Podsumowując, warto kontynuować tą literacką podróż w przyszłość wykreowaną przez Asimowa.*
Polecam.



Ad.
* Oczywiście w przypadku trzech autorów Benforda, Bear’a i Brina jest to nawiązanie do Asimowa.

Kontynuuję tą literacką podróż w klimacie Asimova tym razem stworzoną przez Bear’a. Moim zdaniem styl Bear’a jest bliższy oryginałowi Asimowa, co jest korzystne z punktu widzenia czytelnika. Z grubsza jest tutaj wszystko to co być powinno. A więc kolejna porcja pytań: o granice człowieczeństwa, o przyszłość ludzkości, w ogóle o kondycje ludzkości, o to jak wygląda nasza...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    457
  • Przeczytane
    283
  • Posiadam
    43
  • Fantastyka
    12
  • Science Fiction
    11
  • Ulubione
    10
  • Fundacja
    9
  • Chcę w prezencie
    8
  • Do kupienia
    7
  • 2022
    4

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Fundacja i chaos


Podobne książki

Przeczytaj także