rozwińzwiń

Kiry

Okładka książki Kiry Anna Madejak
Okładka książki Kiry
Anna Madejak Wydawnictwo: Novae Res fantasy, science fiction
176 str. 2 godz. 56 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Novae Res
Data wydania:
2020-12-16
Data 1. wyd. pol.:
2020-12-16
Liczba stron:
176
Czas czytania
2 godz. 56 min.
Język:
polski
ISBN:
9788382190939
Średnia ocen

5,0 5,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,0 / 10
19 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1243
1243

Na półkach:

"KIRY" ANNA MADEJAK

Bardzo byłam ciekawa tej powieści i sądziłam, że jest to debiut literacki naszej rodzimej autorki.
Jednak okazało się, że to Jej druga książka, pierwsza nosi tytuł "Cudotwórcy z Krakowa". Nie będę jej czytać.

Hmm rzadko mam problem z napisaniem kilku słów o tym co przeczytałam.
Jednak spróbuję. Bardzo się zawiodłam na tej lekturze.

Był świetny pomysł na książkę. Słowiańscy, nordyccy i germańscy bogowie oraz ich los w rękach ludzi, ponieważ to od ich wary zależy czy przeżyją.
Co się jednak stanie, gdy ludzie przestaną w nich wierzyć ? Zapowiadało się naprawdę dobrze, jednak wykonanie fatalne.

Adam i Ewa, Bogowie i Olbrzymy, Wieszczka i Baba Jaga, Kraina Zmarłych.
Cała masa postaci niestety bardzo pobieżnie przedstawionych co powodowała totalne pogubienie i chaos.
Czytając tę lekturę miałam wrażenie, że autorka absolutnie nie miała pojęcia o czym pisze, jaką historię chce nam opowiedzieć i o co w ogóle tutaj chodzi.
Język i styl prosty, brak klimatu i tego czegoś co wciąga i trzyma w napięciu. 

Wielce słabiutkie to było. Nie polecam. Szkoda czasu.

Przyznam, że to najgorsza pozycja jaką przeczytałam w tym roku.

"KIRY" ANNA MADEJAK

Bardzo byłam ciekawa tej powieści i sądziłam, że jest to debiut literacki naszej rodzimej autorki.
Jednak okazało się, że to Jej druga książka, pierwsza nosi tytuł "Cudotwórcy z Krakowa". Nie będę jej czytać.

Hmm rzadko mam problem z napisaniem kilku słów o tym co przeczytałam.
Jednak spróbuję. Bardzo się zawiodłam na tej lekturze.

Był świetny pomysł...

więcej Pokaż mimo to

avatar
256
169

Na półkach:

Książka "Kiry" Anny Madejak zachęca swoją cudowną okładką jak i fajnym opisem. Zabierając się za nią myślałam, że będzie to opowieść o Adamie i Ewie, którzy mają misję do wykonania, przy czym w jakichś okolicznościach natkną się na Thora i innych bogów oraz zawarte w opisie stworzenia. Jednocześnie miałam nadzieję, że może będzie to coś w rodzaju filmu Marvela, co byłoby naprawdę niezłym pomysłem. Niestety się rozczarowałam... Książka jest napisana jakby w pośpiechu, żadnych głębszych opisów postaci, które miałyby nadać wszystkiemu sens i jakoś poprowadzić całą fabułę. Rozdziały były króciutkie, przez co nie można było się z danymi bohaterami zaznajomić. Takie ciągłe skakanie z kwiatka na kwiatek.
Czytając tą książkę miałam totalny mętlik w głowie, tak jak przy czytaniu " Dziewięć ogonów Lisa" Michała Palarczyka, chociaż tam postacie pierwszoplanowe cały czas występowały. A tutaj o głównych bohaterach tak naprawdę nic nie wiemy. Otóż była sobie Ewa, która siedziała przy studzience, podszedł do niej Adam, pocałował ją w policzek i nagle pojawiła się kolejna postać, namieszała im w głowach i zniknęła. Później przeskakujemy do kolejnych postaci o których była mowa na samym początku ale ni stąd ni zowąd znalazły się w jakichś innych światach i coś tam zaczynało się dziać... Czytając książkę wiemy jedno, że pomiędzy Bogami a Olbrzymami toczy się wojna, ale ogólnie to nikt z nich nie wie, jakim cudem nagle wszyscy znowu istnieją... Chodzą plotki, że to przez ludzi, którzy w nich uwierzyli i dlatego chcą ich zabić, żeby część z bogów zginęła na dobre. Ogólnie totalny misz masz jeśli chodzi o całą fabułę. Jak dla mnie Autorka powinna rozwinąć to wszystko i złożyć w całość, wtedy być może książka byłaby o wiele lepsza.. W sumie jest jeden plus tej powieści, nie licząc samej okładki. Są to słodkie rysunki wykonane przez chrześniaka Autorki, o czym nie zapomniała wspomnieć na samym końcu Pani Anna. Liczę na to że kolejna książka Autorki będzie spójniejsza i nie zabraknie tam także rysunków chłopca. Na sam koniec chcę tylko napisać, że każdy ma własne zdanie, więc proszę nie sugerować się moją opinią tylko stworzyć własną, więc osobom, które zechcą się zapoznać z twórczością Anny Madejak życzę udanej lektury.
Książkę dostałam od Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl za co chciałabym podziękować. Więc dziękuję za możliwość przeczytania jej, mimo że nie spełniła moich oczekiwań.

Książka "Kiry" Anny Madejak zachęca swoją cudowną okładką jak i fajnym opisem. Zabierając się za nią myślałam, że będzie to opowieść o Adamie i Ewie, którzy mają misję do wykonania, przy czym w jakichś okolicznościach natkną się na Thora i innych bogów oraz zawarte w opisie stworzenia. Jednocześnie miałam nadzieję, że może będzie to coś w rodzaju filmu Marvela, co byłoby...

więcej Pokaż mimo to

avatar
86
8

Na półkach:

Poniżej oczekiwań. Zawiodłem się. Słabo napisane, nie wciąga.

Poniżej oczekiwań. Zawiodłem się. Słabo napisane, nie wciąga.

Pokaż mimo to

avatar
409
17

Na półkach: , ,

Sam pomysł na książkę wydaje się być ciekawy i nowatorski – bogowie różnych wierzeń istnieją dopóty, dopóki ludzie w nich wierzą. A co się dzieje kiedy przestają wierzyć? Bogowie schodzą do świata ludzi i tam toczą swoje wzajemne spory. Pomysł ciekawy, a jak wypada realizacja? Bardzo słabo.

Dlaczego uważam tą książkę za nieudany wybór? Przede wszystkim słabo zarysowane postacie. W Kirach każdy z bohaterów został przedstawiony pobieżnie, drastycznie brakuje opisów wyglądu, charakteru czy choćby zarysu historii tych postaci. A skoro już mowa o brakach to dodajmy do tego brak konkretnej fabuły – nie mamy pojęcia dlaczego coś się dzieje, kiedy to się dzieje, właściwie nie wiemy prawie nic poza kilkoma informacjami podanymi przez autorkę.


Po opisie wydawnictwa spodziewałam się dobrej historii łączącej kilka mitologii w jedno. Dostałam pomieszanie z poplątaniem okraszone kiepskimi rysunkami, które zostały zrobione przez dziecko. Jedyną pozytywną rzeczą jaką znalazłam jest ładna okładka

Sam pomysł na książkę wydaje się być ciekawy i nowatorski – bogowie różnych wierzeń istnieją dopóty, dopóki ludzie w nich wierzą. A co się dzieje kiedy przestają wierzyć? Bogowie schodzą do świata ludzi i tam toczą swoje wzajemne spory. Pomysł ciekawy, a jak wypada realizacja? Bardzo słabo.

Dlaczego uważam tą książkę za nieudany wybór? Przede wszystkim słabo zarysowane...

więcej Pokaż mimo to

avatar
7
7

Na półkach:

„Kiry” czyli w moim skromnym odczuciu jeden wielki prolog tworzący podwalinę do obszerniejszej historii. Dlaczego? O tym za chwilę.

Na początek kwestia techniczna:

Autorka korzysta z prostego (w tym pozytywnym sensie) języka, nie wciskając na siłę niezrozumiałych słów, choć dedukując z wiedzy zawartej w treści, takimi słowami na pewno potrafiłaby swobodnie operować. Opisy są raczej krótkie i często dotyczą one podobnie wyglądającego otoczenia, gdyż żadna z lokacji przedstawionych nie wyróżnia się od innych. Bazując jednak na całokształcie, wydaje mi się, że brak skupienia autorki właśnie nad kwestią opisów, był w pełni zamierzony, bo to nie one mają odgrywać tu główną rolę. To samo dotyczy dialogów. Nie ma ich ogólnie zbyt wiele przez co trochę brakowało mi interakcji pomiędzy bohaterami. Tak więc bezpośrednio od postaci nie dowiemy się zbyt wiele. Wszelkich potrzebnych informacji dostarcza nam narrator.

Akcja toczy się dynamicznie. Nie zdarzyło mi się, żebym wpadł w sidła bezsensownej treści, która by sprawiła, że powiedziałbym: „dobra, pora na przerwę, być może dłuższą”. Wrzucanie pewnych postaci, wydawało mi się momentami… zaskakujące czy chaotyczne? Sam nie wiem. W obu przypadkach nie świadczy to źle, oczywiście kwestia podejścia. Jeżeli zaś skupimy się nad ich chaotycznym wprowadzeniu, a nie bez powodu użyłem tego słowa, gdyż jest ono bardzo istotne dla całego zarysu, ale o tym również za chwilę.

Wspomniałem o wiedzy autorki, ale czym ta wiedza miałaby się właściwie przejawiać?

„Kiry” na każdej stronie ukazuje przenikające się nawzajem światy z różnych mitologii. Naszej słowiańskiej i nordyckie, do tego dochodzi jeszcze cała masa wątków biblijnych, i zapewne jeszcze kilka innych, których nie potrafiłem dostrzec. Mamy do czynienia z całą masą mitycznych stworzeń, również z dobrze znaną fanom Fantasy: strzygą. Tak, żeby pisać o tym wszystkim z uwzględnianiem pewnych charakterystycznych detali związanymi z tym istotami, należy się dobrze przygotować a więc posiadać wiedzę. Ponadto autorka odsyła do bibliografii, co potwierdza, że owa wiedza ma swoje podstawy.

Wspomniałem o Chaosie…

„ Na początku był Chaos…” z tymi właśnie słowami kojarzą mi się wszystkie wydarzenia w książce. Począwszy od sporu bogów i olbrzymów, którzy przez swoje niesnaski wpływają na życie ludzi (wątek Mroźnej Krainy),ale okazuje się jednocześnie, że to ludzie, mimo, że najsłabsze istoty, mogą mieć wpływ na rzeczywistość, bo ludzie w moim odczuciu, a odnoszę się teraz nie tylko do „Kir”, posiadają pewną tajemniczą moc, której nie posiadają żadne inne, nawet boskie istoty. Czym jest ta moc? Wydaje mi się, że paradoksalnie największą mocą ludzi są ich słabości i to również dostrzegłem podczas lektury.
Pewnym „wskaźnikiem” przedstawiającym sytuacje w wykreowanym przez autorkę świecie, jest Drzewo Świata. Jego stan odzwierciedla kondycję owego świata. Podczas czytania dochodzimy do momentu, kiedy „ Drzewo Świata wygląda przedziwnie”. Zmiana wyglądu liści świadczy o zmianach w całym świecie i nadchodzących wydarzeniach.

A teraz to co spodobało mi się najbardziej. Symbolika!

Liczba 7! Uwielbiam nawiązania do liczb i apokalipsy. Jest to niesamowicie mistyczne i choć zna się ten temat na wskroś, to i tak za każdym razem jest on równie tajemniczy. Jednakże najlepszą dla mnie tematykę, pozostawię bez komentarza, bo musiałbym zdradzić zbyt wiele…
Nie wiem czy słusznie, ale „płonący krzew” również zwrócił moją uwagę, tak samo jak pewna „studnia”, która kojarzy mi się poniekąd z „puszką Pandory” i „zakazanym owocem”.

Dostrzegłem też pewne podobieństwo pomiędzy tym jak bogowie chcieli wysłać olbrzymów na ludzi z tym, jak Hades posłał Krakena na Argos (Film Starcie Tytanów),żeby przekazać ludziom, że wciąż muszą wznosić modły, by bogowie mogli istnieć.

A teraz krótko odpowiem na pytanie, które postawiłem na początku recenzji.

Dlaczego uważam „Kiry” za Wielki Prolog? Bo całość jak dla mnie ma właśnie taki wydźwięk. Brakuje mi wielu elementów wskazujących na to, że powieść ta się kończy, a ostanie zdanie dobitnie pokazuje mi, że pętla życia dopiero się rozpoczyna i prędko nie odnajdzie swojego końca.

Na koniec, podczas lektury radzę zwracać uwagę na detale, czasem może to być nawet jedno słowo, które spowoduje, że w pełni zrozumie się przekaz. Jestem osobą, która lubi doszukiwać się właśnie takich smaczków, bo każde małe odkrycie daje dużą satysfakcję.

Daje 8!

„Kiry” czyli w moim skromnym odczuciu jeden wielki prolog tworzący podwalinę do obszerniejszej historii. Dlaczego? O tym za chwilę.

Na początek kwestia techniczna:

Autorka korzysta z prostego (w tym pozytywnym sensie) języka, nie wciskając na siłę niezrozumiałych słów, choć dedukując z wiedzy zawartej w treści, takimi słowami na pewno potrafiłaby swobodnie operować....

więcej Pokaż mimo to

avatar
916
265

Na półkach: ,

Ludzie znów zaczynają wierzyć w dawne bóstwa. Na tyle mocno, że te pojawiają się na ziemi, mimo, że ich panowanie dawno minęło. W koronie Drzewa Życia robi się tłoczno, a lasy wypełniają się zapomnianymi demonami. Drogi bogów słowiańskich, nordyckich i germańskich krzyżują się w najmniej spodziewanych miejscach. Sama Baba Jaga dorzuca swoje trzy grosze do galimatiasu jaki powstał. A gdzieś pośrodku tego wszystkiego znajduję się dwójka młodych ludzi, Adam i Ewa. Zostaje powierzona im misja, która odmieni ich losy prawdopodobnie na zawsze.

Blurb jaki został nam zaprezentowany w sieci zapowiada naprawdę wiele. Czytelnik snuje wyobrażenia na temat lektury, jednak to co otrzymuję finalnie, nie bardzo pokrywa się z tym, co zakładał o książce. Tak przynajmniej było w moim przypadku.

Z jednej strony podobał mi się język użyty w powieści - przywodził na myśl historie snute przy ognisku. Z drugiej strony dialogi bohaterów były dziwnie sztuczne, a opisów świata dostaliśmy naprawdę niewiele. Nie pobudziły one wyobraźni na tyle, by człowiek czuł się swobodnie w rzeczywistości stworzonej przez autorkę.

Podczas lektury czułam się równie zagubiona co bogowie pojawiający się nagle w koronie Drzewa Życia. Taka mnogość bohaterów nie wyszła na dobre fabule. Powstał chaos nie do ogarnięcia, co chwilę łapałam się na tym, że czytam akapit po raz kolejny, ponieważ nie dostrzegam sensu opisywanego zdarzenia. Nie byłam też w stanie określić co poszczególne postaci wprowadzają do fabuły.

Pojawia się również pewna niespójność w wyobrażeniach konkretnych bogów. Na początku powieści poznajemy Tora jako jasnowłosego umięśnionego mężczyznę, pod koniec książki jest już przedstawiany jako 'Rudy' z długą brodą. Loki raz jest bratem Odyna, raz bratem Tora. Przypominam, że historia liczy sobie raptem 174 strony, więc ta niespójność rzuca się wyraźnie w oczy.

Powieść Anny Madejak miała potencjał, by rozbudzić wyobraźnie i ożywić dawnych bogów w naszym umyśle, jednak został on stłamszony, przez drobne potknięcia, które finalnie popsuły przyjemność płynącą z czytania.

To co może irytować w lekturze najbardziej to komiczna wręcz jurność bogów. Nieustannie odczuwali pożądanie, zwykłe spotkanie rozbudzało niesamowite żądze... Po prostu rzęsy opadają, kiedy czytamy te konkretne fragmenty.
Baba Jaga - moja ulubiona postać dawnych wierzeń, przez którą w ogóle sięgnęłam po tę książkę - pojawia się raptem parę razy, a w pamięci najmocniej zapisuję się przez jej cielesne uciechy z Leszym.

Mój apetyt na tę książkę był naprawdę duży, jednak został on zaspokojony połowicznie.
Pozostaje też kwestia odbiorców - jeśli czytelnik nie orientuję się chociaż szczątkowo w mitologii słowiańskiej, nordyckiej czy germańskiej, może mieć problem ze zrozumieniem poszczególnych scen. Jednak znając wszystkie te mitologie zdenerwuje się podwójnie, z powodu niewykorzystania tak dobrego potencjału.

No i znów wracamy do wątku, że chaosowi jaki powstał w fabule, można było łatwo zapobiec, koncentrując swoje siły wokół mniejszej ilości bohaterów. Może wprowadzić więcej opisów, skupić się bardziej na budowaniu postaci? Fragmenty dotyczące Lokiego czytało mi się bardzo dobrze i uważam, że jest najlepiej przedstawionym bogiem w tej powieści.

Okładka skutecznie przyciąga wzrok czytelnika, bo jest naprawdę ładna. Ilustracje umieszczone w środku autorstwa chrześniaka Anny Madejak są chyba najjaśniejszym punktem powieści.

Ale o tym czy fabuła książki przypadnie Wam do gustu musicie przekonać się sami.

Ludzie znów zaczynają wierzyć w dawne bóstwa. Na tyle mocno, że te pojawiają się na ziemi, mimo, że ich panowanie dawno minęło. W koronie Drzewa Życia robi się tłoczno, a lasy wypełniają się zapomnianymi demonami. Drogi bogów słowiańskich, nordyckich i germańskich krzyżują się w najmniej spodziewanych miejscach. Sama Baba Jaga dorzuca swoje trzy grosze do galimatiasu jaki...

więcej Pokaż mimo to

avatar
116
25

Na półkach:

TAK SIĘ NIE PISZE KSIĄŻEK
Och Kiry… jeszcze nigdy dotąd nie spotkałem się z tak wielkim czytelniczym rozczarowaniem zanim w ogóle otworzyłem książkę. Gdy tylko ujrzałem ją na liście nowości Empiku uznałem, muszę to mieć. Gdy odebrałem paczkę, pomyślałem że ktoś się pomylił i zamiast lektury zapakował mi w tekturę zeszyt. Tak… ten zakup nauczył mnie by przed zamówieniem książki, sprawdzić ile ma stron.

Dlaczego zatem Kiry jest beznadziejną pozycją? Są trzy powody.
- Brak opisów (nie wiadomo kto jest jaki i dlaczego)
- Brak fabuły (nie wiadomo co się dzieje i dlaczego oraz kiedy)
- Brak postaci (brak opisów i charakterów)
Generalnie, to nie jest książka. Z bólem przyznaję że widziałem lepsze opowiadania na portalach typu Wattpada. Tak jak teraz o tym myślę, to mam problem ze wskazaniem choć jednej pozytywnej cechy tego zbiorowiska losowych słów, a naprawdę nie chcę tylko narzekać na Kiry przez całą recenzję. Tylko że inaczej się nie da.

Dobra, jednak coś mi się przypomniało. Byłem bardzo sceptycznie nastawiony gdy po raz pierwszy ujrzałem ilustracje zawarte w książce, lecz z pomocą przybyła mi notka od autorki. Fakt, jakoby obrazki te sporządził jej młody chrześnik jest naprawdę ujmujący i należą się za to brawa dla autorki. Jak już to sobie powiedzieliśmy, pora wrócić do narzekania.

Wielu czytelników „Kiry” zwraca uwagę na rzekomy „klimat opowieści czytanych przy ognisku”. Fajnie. Tylko, że raczej wypadałoby się zdecydować czy idziemy w stronę tego typu opowieści, czy książki mającej w teorii mieć fabułę. Autorka niestety się nie zdecydowała.
Jak zwykle opis na tyle wydania to czyste złoto. Wydawać by się mogło, że głównymi bohaterami będą młodzi Adam i Ewa, oraz tajemnicza kobieta władająca ogniem, tudzież zwana Wieszczką. Pojawiają się oni może sześć razy. Jak wszystkie pozostałe postacie w tej pozycji, nie mają charakteru a ich wygląd jest potraktowany pobieżnie. O właśnie. Wygląd. Pani Madejak daruje sobie wszelkie opisy. Musi nam wystarczyć fakt, że wszystkie postacie są „niesamowicie atrakcyjne”, lub „budzące pożądanie”. Ja nie mam nic przeciwko takiej kreacji szczególnie że nie zawsze ma to wpływ na ich postrzeganie, ale jest to po prostu słabe zagranie.

Fabuła w rzeczywistości polega na tym że pewnej osobie spodobały się dwa systemy wierzeń ludów północnej Europy i postanowiła je połączyć, wiedząc o nich stosunkowo niewiele oraz pragnąc wprowadzić jakieś własne postacie. Tych własnych postaci jest chyba piątka. Nazywają się Słońce, Judyta, Tobiasz, Gwiazda i Gołąb. Ich „charaktery” a w rzeczywistości słabości które muszą pokonać by złamać jakieś pieczęcie (żadna ze znanych mi osób która czytała „Kiry” nie wie o co chodzi),zostają opisane przez Wieszczkę przy ich pierwszym pojawieniu się. Nie otrzymujemy żadnej historii, żadnego wyjaśnienia co robią i dlaczego, żadnej motywacji ani w ogóle cholera wie co tu się dzieje.

Ważnym aspektem są tutaj bogowie. Nordyccy (Germańscy) i Słowiańscy (bogowie Drzewian) z początku kłócą się, ale zaraz uznają za kompromis wymordowanie części ludzkości o ile dobrze rozumiem… bo czemu nie? Eh… Zresztą, ich kreacje i dobór są niezwykle bezsensowne. W gronie bóstw Nordyckich mamy tutaj takie osobistości, które w mitologii nie pojawiały się specjalnie i specjalnie dużo nie robiły. Tutaj sytuacja jest zgoła inna, pojawiają się ale wciąż nie robią nic. Na przykład taki Foresti, bóg śmiałbym rzec czwartorzędny. Albo Ull, postać o ciekawej historii ale wykorzystana jako… tło. W zasadzie każdy tu jest tłem, a „Kiry” to zbiór pejzaży przedstawiających owe tła.

Niezwykle bolesne są też pomyłki, przynajmniej dla mnie. Tor zamiast Thor… Można tak pisać, tylko że jego Nordyckie imię zaczynało się w pisowni od runy thurisaz symbolizującej dwuznak „th”. Zdecydowanie gorszym zabiegiem jest traktowanie Lokiego z początku jako brata Odyna, a potem jako jego syna co jest okropieństwem samym w sobie.
Koniecznie przejrzę źródła podane przez autorkę w podziękowaniach, bo po prostu muszę sprawdzić czy autor podanych tam ksiąg o mitologii również popełniał te same błędy. Czy według niego na Drzewie Świata rzeczywiście był jakiś kruk, do którego przemawiała Ratatosk (?),czy czasem w panteonie słowiańskim nie było na odwrót – żmije były Welesa, a smoki Peruna (?)…

DOBRYM pomysłem natomiast było darowanie czytelnikowi wszystkich nordyckich nazw. Przykładowo zamiast Yggdrasilu mamy Drzewo Świata, zamiast Bilskirner jest Dom Siły, a zamiast Nidhogg jest Czarny Smok (Co zabawne, zgodnie z Völuspą, fragmentem końcowym, w kilku tłumaczeniach jest on określany jako JASNY wąż, ale to już czepialstwo).

Wracając jeszcze do fabuły, cała opiera się na tym że wymienione wcześniej autorskie postacie zakochują się i robią to, czego miały nie robić według Wieszczki. Na koniec następuje bitwa w której nikt nie wie o co chodzi, oraz czemu się tak dzieje. Żaden wątek nie zostaje… co ja gadam, tu nie ma wątków. Wszystko jest napisane bardzo, bardzo prosto, tak że nawet najmłodsi mogliby to czytać… gdyby nie znajdujące się na każdej stronie odniesienia do stosunków płciowych, jak na przykład ten między Hel a Welesem wynikający znikąd. Doskonale widać, gdzie autorka chciała zarzucić jakimś żartem (jedyny moment z Leszym; fragment gdy Ewa mówi cholera – będziecie wiedzieć) ale, o dziwo, nie wyszło.

Przyznaję bez bicia, czytałem to z myślą o narzekaniu. Po prostu jest mi szkoda, że ktoś wziął się za temat któremu nie sprostał. Można pisać „pomysł dobry tylko słabe wykonanie” tyle że ja tu nie widzę pomysłu. Jak już wspominałem, tak jakby ktoś przeczytał sobie mitologię nordycką Gaimana i „Dary Bogów” Jabłońskiego, klasnął i powiedział: umiem mitologię, napiszę o niej książkę.

Ale, ale. Daję dwie gwiazdki, nie jedną bowiem nie jest to książka szkodliwa. Czytanie owszem, bolało, ale nie jest to arcygłupie. To w założeniu miało być sensowne. To nie jest „Złodziej Dusz” Jadowskiej, w tym przypadku nie wymiotowałem co drugą stronę.

(A tak w ogóle, zauważyliście że na tej pięknej okładce znajduje się przedmiot, o którym nie było nawet mowy w książce? Tak, chodzi o młot Thora).

TAK SIĘ NIE PISZE KSIĄŻEK
Och Kiry… jeszcze nigdy dotąd nie spotkałem się z tak wielkim czytelniczym rozczarowaniem zanim w ogóle otworzyłem książkę. Gdy tylko ujrzałem ją na liście nowości Empiku uznałem, muszę to mieć. Gdy odebrałem paczkę, pomyślałem że ktoś się pomylił i zamiast lektury zapakował mi w tekturę zeszyt. Tak… ten zakup nauczył mnie by przed zamówieniem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
914
601

Na półkach: ,

Bogowie imprezują z Olbrzymami, co nie zawsze dobrze się kończy. Animozje, wypominki, kłótnie są tu standardem. I doprowadzają do końca Mroźnej Krainy. Ludzie tam mieszkający musieli uciekać. Jednym z nich był Acke, który został wdowcem i opiekował się swoim synem Adamem. Pracował w hucie. Opowiadał synowi o powstaniu świata, przekazując w ten sposób swoje wierzenia.

"(...) bogowie odżywają zawsze, kiedy ktoś w nich uwierzy." (str.23) – to słowa Aleksego (Drzewianin) skierowane do dwunastoletniej córki Ewy.

Młodzi ludzie spotkali się kiedyś przy studni w Kirach. I od tajemniczej, białowłosej kobiety za świecznikiem (Wieszczka) dostali przepowiednię i zadanie do wykonania, w którym pomagać im mieli osobliwi pomocnicy.

Elementy mitologii nordyckiej i słowiańskej przeplatają i mieszają się ze sobą, tworząc całkiem ciekawy świat, gdzie jedni nie znają drugich, przeszkadzają sobie nawzajem, wchodzą sobie w kompetencje, co jest niezmiernie zabawne. Bogowie Drzewian i bóstwa Germanów rywalizują też między sobą o to, kto ma zostać a kto nie. Wiąże się to z likwidacją konkretnych ludzi. Wojna wisi w powietrzu.

"(...) gdy człowiek przestaje wierzyć w bogów, ci przestają istnieć."(str.21)

Ta książka to moje pierwsze spotkanie z prozą Anny Madejak. Nie ukrywam, że całkiem interesujące chociaż jednocześnie dziwne. Nie do końca ogarniałam to, co się tam działo. A wydanie, które czytałam zawierało dodatkowo oryginalne ilustracje (warto zobaczyć).

Bogowie imprezują z Olbrzymami, co nie zawsze dobrze się kończy. Animozje, wypominki, kłótnie są tu standardem. I doprowadzają do końca Mroźnej Krainy. Ludzie tam mieszkający musieli uciekać. Jednym z nich był Acke, który został wdowcem i opiekował się swoim synem Adamem. Pracował w hucie. Opowiadał synowi o powstaniu świata, przekazując w ten sposób swoje...

więcej Pokaż mimo to

avatar
304
195

Na półkach:

https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=734284453860967&id=321779081778175

https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=734284453860967&id=321779081778175

Pokaż mimo to

avatar
4975
4766

Na półkach:

Weles i Odyn.Super się o Was czyta .

Weles i Odyn.Super się o Was czyta .

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    20
  • Chcę przeczytać
    16
  • Posiadam
    3
  • Z Biblioteki
    1
  • WyzwanieLC2021
    1
  • 30b Beletrystyka - Słowiańska fantasy
    1
  • X💗X💗X
    1
  • Egzemplarz recenzencki
    1
  • Współprace 📓
    1
  • Fantastyka
    1

Cytaty

Więcej
Anna Madejak Kiry Zobacz więcej
Anna Madejak Kiry Zobacz więcej
Anna Madejak Kiry Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także