Jak wytresować lorda. O elitarnych szkołach z internatem

- Kategoria:
- reportaż
- Seria:
- Na własne oczy
- Tytuł oryginału:
- Stiff Upper Lip
- Wydawnictwo:
- Prószyński i S-ka
- Data wydania:
- 2020-08-25
- Data 1. wyd. pol.:
- 2020-08-25
- Liczba stron:
- 480
- Czas czytania
- 8 godz. 0 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788381692779
- Tłumacz:
- Agnieszka Rasmus-Zgorzelska
Na jakie krzywdy brytyjski rodzic jest w stanie skazać dziecko, żeby mogło zrobić karierę?
Gdy Alex Renton opublikował w "Observerze" artykuł o tym, jak był krzywdzony w swojej szkole z internatem, otrzymał setki listów z podobnymi historiami. Stały się one punktem wyjścia do książki, która jest jednocześnie reportażem, autobiografią i publicystyką.
Prywatne szkoły, w których czesne wynosi kilkadziesiąt tysięcy funtów rocznie, to dla Brytyjczyków ważny symbol przynależności do elity, a dla reszty świata - bajkowa rzeczywistość rodem z "Harry’ego Pottera".
Tymczasem Renton odsłania zupełnie inne oblicze szkół z internatem. Pisze o sadyzmie nauczycieli, wyrachowaniu dyrektorów, panującej w tych placówkach zmowie milczenia na temat działalności pedofilów. O tym, jak kilku i kilkunastoletnie dzieci molestowane seksualnie przez opiekunów były dotkliwie karane za jakiekolwiek próby ujawnienia procederu. I o smutnej przyczynie legendarnej angielskiej "flegmy", czyli narzucanej przez wieki brytyjskim elitom kulturze trzymania fasonu bez względu na wszystko. Ale w tej historii najbardziej zdumiewające jest, dlaczego brytyjscy rodzice, którzy sami przeszli przez piekło szkół z internatem, posyłają do nich własne dzieci.
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Patointeligencja w brytyjskim wydaniu
Wielka Brytania to jedyny kraj w Europie, w którym szkoły z internatem cieszą się tak dużą popularnością. Dzieci są wysyłane do takich szkół już od najmłodszych lat dziecięcych, rodzice płacą za to gigantyczne czesne. Te placówki uważane są za kuźnie elit, gwarancję kariery. Alex Renton w swojej książce „Jak wytresować lorda. O elitarnych szkołach z internatem” rzuca cień na ich dobre imię i odsłania ich prawdziwe oblicze.
Na tę książkę składa się historia samego autora i jego doświadczeń wyniesionych ze szkół z internatem, ale także mnóstwo historii przysyłanych mu przez innych absolwentów oraz opowieści znanych osób, które takie szkoły skończyły i mówiły o tym publicznie: pisarzy czy polityków. Wszystkie wyznania tworzą razem obraz brytyjskiej szkoły z internatem w XIX i XX wieku. Obraz miejsca, w którym przemoc, wykorzystywanie seksualne i psychiczne znęcanie się były na porządku dziennym.
To mocna i odważna książka. Autor nie upiększa, ale też nie demonizuje wizji elitarnych szkół. Podaje czytelnikom fakty i historie takie, jakimi są. Kilkukrotnie podkreśla, że wśród przysyłanych mu wiadomości były też całkowicie pozytywne wspomnienia z czasów edukacji w placówce z internatem. Nie boi się jednak mówić wprost o sprawach, o których mówić należy, np. o tuszowaniu spraw pedofilii. Nauczyciele oskarżeni o kontakt z uczniem byli wyrzucani ze szkoły z pozytywnymi referencjami i po chwili dostawali pracę w innej szkole. Nie boi się mówić o tym, jak rodzice przychodzący na skargę do dyrektora byli zbywani, a listy od dzieci cenzurowane. Ale też o tym, jak sami rodzice ignorowali skargi swoich dzieci.
To jedno z najważniejszych pytań, jakie zadaje sobie i czytelnikowi Renton: dlaczego rodzice, którzy sami przeżyli koszmar szkoły z internatem, wysyłali do niej potem swoje dzieci? Czytając kolejne brutalne historie o tym, jak wyglądało życie codzienne w internacie, trudno jest sobie wyobrazić, że rodzic mógł chcieć zgotować własnemu dziecku taki los. Renton podaje jednak więcej niż jeden powód, dlaczego rodzice podejmują taką decyzję, i czytelnik, chociaż każdemu zapewne trudno będzie to zrozumieć, może przynajmniej spróbować.
Jednym z najmocniejszych fragmentów książki jest relacja z wywiadu, który autor przeprowadził z byłym nauczycielem skazanym za pedofilię. Renton z niezwykłą wnikliwością stara się zrozumieć, co siedzi w głowie osoby, która dopuszcza się takiego czynu. Bez usprawiedliwiania czy gwałtownych oskarżeń. Potrzeba wrażliwości i mądrości, żeby zajmować się tak delikatnym tematem i widać, że Rentonowi tych dwóch cech nie brakuje.
Chociaż tematyka książki do lekkich i przyjemnych nie należy, czyta się ją bardzo szybko. Jest naprawdę wciągająca. Czytelnicy, którzy lubią mocną literaturę faktu, nie będą zawiedzeni. I, co najważniejsze, warto wyciągnąć z tej książki prosty, ale może wciąż nie zawsze oczywisty wniosek: dzieci potrzebują przede wszystkim naszej miłości i uwagi.
Agnieszka Budna
Oceny
Książka na półkach
- 266
- 168
- 28
- 17
- 8
- 7
- 5
- 5
- 4
- 4
OPINIE i DYSKUSJE
Tę podróż przez angielski system edukacji odbywałam kilka miesięcy . Po lekturze pozostało tylko przerażenie i powtarzające się pytanie : dlaczego ludzie robią to swoim dzieciom , dlaczego ludzie którzy byli w tym systemie ( szkoła z internatem ) robią to swoim dzieciom.
A oto kilka prób odpowiedzi :
- wychowanie poza domem chroniło je ( dziecko) przed niekompetencją i moralną nieodpowiedzialnością , które charakteryzowały współczesne rodziny ,
- często całe dobro , jakie chłopiec dostaje pochodzi ze szkoły ,
albo może
- dziecko w takiej szkole to korzyść społeczna .
A jak tam było ( to tylko kilka wyjątków ) :
Szkoła musiała być najmodniejsza i najdroższa . Była formą pozbycia się dzieci z domu ( nawet od 6 roku życia).
W XVIII w. kładziono naciska na tzw. wymagającą miłość ( dyscyplinowano już niemowlęta).
Dzieci stojące w drzwiach szkoły z internatem zdawały sobie sprawę , że miłość rodziców jednak ma granice .....
Stres , atmosfera zdominowana przez strach i zupełny brak intymności - to jak początki pobytu w więzieniu . Brak personelu powodował większą brutalność i przemoc.
Trauma separacji dawała emocjonalną odporność.
Ewidentnie kary cielesne były tak samo istotną częścią pełnego doświadczenia szkoły publicznej jak internat i sport .
A zorganizowany sport miał być odpowiedzią na horror intelektualizmu i deficyt męstwa.
Bo to co było intelektualne , było i wciąż jest ( 1960) nielubiane i lekceważone.
Wielu nauczycieli okazywało się pedofilami lub / i maniakalnymi sadystami .
Dzieci wiedziały.
Lektura bardzo trudna i czasami nie do uwierzenia .
Korzyść - wytoczono sporo spraw , które zakończyły się ukaraniem oprawców .
Obecnie zaszły w tym systemie bardzo duże i pozytywne zmiany .
Tę podróż przez angielski system edukacji odbywałam kilka miesięcy . Po lekturze pozostało tylko przerażenie i powtarzające się pytanie : dlaczego ludzie robią to swoim dzieciom , dlaczego ludzie którzy byli w tym systemie ( szkoła z internatem ) robią to swoim dzieciom.
więcej Pokaż mimo toA oto kilka prób odpowiedzi :
- wychowanie poza domem chroniło je ( dziecko) przed niekompetencją i...
Angielskie szkoły z internatem są jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli tego kraju. Szkoły mylnie zwane "publicznymi" mają kilkusetletnią tradycję, a uczęszczają do nich rzecz jasna dzieci elit. Alex Renton sam był takim dzieckiem, więc jego opowieść jest w dużej mierze oparta na faktach. Okazuje się, że tym, co jest ważne w tego typu edukacji to wcale nie wiedza, ale "honor", "dyscyplina" czy "posłuszeństwo". Wszak przez lata szkoły te kształciły dżentelmenów, a oni nie muszą błyszczeć wiedzą. Inna sprawa, że owi dżentelmeni rządzili krajem, zatem posyłanie dzieci do tego typu szkół było w dużej mierze podyktowane i tradycją, i praktyką, bo było to miejsce, gdzie nawiązywało się znajomości z odpowiednimi ludźmi - w ten sposób elity trzymały się razem.
Alex Renton niestety opowiada o wielu patologiach związanych ze szkołami publicznymi, które często przypominały raczej koszary, czy więzienie, niż szkołę. Przemoc, molestowanie, cenzurowanie listów do rodziny - nade wszystko wychowywanie ludzi całkowicie odciętych od swoich emocji, skoro mówiono im cały czas, że muszą być twardzi i nie okazywać tego, co czują. Autor zastanawia się, dlaczego u licha, rodzice, wiedząc z autopsji jak tam jest, posyłali tam swoje dzieci. Nijak się ma to do rodzicielskiej miłości. Cóż, odpowiedź jak wyżej. Często pada tu też argument podobny do "ojciec mnie bił i wyszedłem na ludzi": absolwenci tych szkół zostali potem ministrami, ambasadorami, pisarzami, etc. Powstaje pytanie: czy nie zostaliby nimi, gdyby uczyli się w normalnej szkole (skoro w szkołach publicznych najbardziej cenili sporty zespołowe, a nie matematykę czy biologię). Innym argumentem jest "hartowanie", gdyż życie, jak wiadomo, jest ciężkie. Tak, życie jest ciężkie i dobrze byłoby swoje potomstwo do tego przygotować, zamiast chować pod kloszem, jednak po co samemu tworzyć owe ciężkie warunki, generując sztucznie problemy, których można by uniknąć. Moim zdaniem wszystko to wskazuje na relikt przeszłości, kiedy ludzie naprawdę bywali dla siebie okrutni, wliczając w to rodziców, jako że dzieci nie były kiedyś tak uświęcone jak dziś...
W "Jak wytresować lorda" Renton często podróżuje wstecz w czasie, przytaczając historyczne fakty, przez co książka momentami jest bardziej esejem, niż reportażem. Nie wiem, czy to skutek owego brytyjskiego opanowania, nabytego w szkole z internatem, ale relacja Rentona wydała mi się nazbyt zdystansowana, spokojna. Mowa wszak o rzeczach, które bulwersują, o których chciałoby się krzyczeć, że jak tak można, tymczasem Renton, owszem sprawia wrażenie złego, ale nie nazbyt tym wszystkim poruszonego. Może dlatego, że to już wszystko za nim.
Angielskie szkoły z internatem są jednym z najbardziej rozpoznawalnych symboli tego kraju. Szkoły mylnie zwane "publicznymi" mają kilkusetletnią tradycję, a uczęszczają do nich rzecz jasna dzieci elit. Alex Renton sam był takim dzieckiem, więc jego opowieść jest w dużej mierze oparta na faktach. Okazuje się, że tym, co jest ważne w tego typu edukacji to wcale nie wiedza,...
więcej Pokaż mimo toWstrzasajacy reportaż. Dla mnie nie do zrozumienia, jak można tak traktować wlasne dzieci, zwłaszcza, że sami przechodzili to piekło. Już wiem skąd te kamienne twarze i oziębłość w tym narodzie.
Wstrzasajacy reportaż. Dla mnie nie do zrozumienia, jak można tak traktować wlasne dzieci, zwłaszcza, że sami przechodzili to piekło. Już wiem skąd te kamienne twarze i oziębłość w tym narodzie.
Pokaż mimo toTemat ważny, ale miałam wrażenie, że autor w każdym prawie rozdziale powtarza to, co już wcześniej powiedział. Cieszę się, że ją przeczytałam, ale raczej nie będę wracać.
Temat ważny, ale miałam wrażenie, że autor w każdym prawie rozdziale powtarza to, co już wcześniej powiedział. Cieszę się, że ją przeczytałam, ale raczej nie będę wracać.
Pokaż mimo toPowiedzieć, że treścią książki Alexa Rentona jestem wstrząśnięta i zmieszana to za mało.
Jestem zaskoczona, zasmucona, zniesmaczona, ale przede wszystkim uświadomiona, ponieważ do tej pory zupełnie nie zdawałam sobie sprawy z realiów życia i mechanizmów edukowania dzieci w angielskich publicznych szkołach z internatem. Tradycje i "zwyczaje" praktykowane w nich od wieków, a akceptowane przez angielskie wyższe sfery są dla mnie niepojęte. Autor, wychowanek m.in. Eton, poświęcił trzy lata pracy na to, by w swojej książce przedstawić kulisy działania tych wynaturzonych i skostniałych instytucji. Przy okazji pokazał (i objaśnił) specyficzny świat angielskich wyższych sfer, dzięki czemu pomógł zrozumieć niewtajemniczonym sposób bycia i myślenia brytyjskich elit oraz genezę kształtowania niektórych typowych dla nich cech.
Tradycja posyłania chłopców do oddalonych od domu męskich szkół z internatem sięga XVI wieku i jest żywa do dzisiaj - na szczęście od jakichś trzydziestu lat w bardziej cywilizowanej formie. Z czasem pojawiły się takie szkoły również dla dziewcząt, a zupełnie niedawno także szkoły koedukacyjne.
To co zaskakuje, to fakt, że edukacja w tych szkołach wcale nie stała na pierwszym miejscu. Zadaniem szkoły było wychować, a nie wykształcić. Od wieków pokutowało przekonanie, że rodzina nie bardzo się do tego nadaje i w związku z tym "edukację" rozpoczynały zwykle ośmioletnie dzieci, a nierzadko nawet pięcio- czy sześcioletnie. Tylko szkoła mogła sprawić by z chłopca wyrósł w przyszłości "odważny, pomocny, prawdomówny Anglik, do tego dżentelmen i chrześcijan." (str. 141) Jednym słowem superprzydatny facet przyczyniający się do sukcesu imperialnego Wielkiej Brytanii. I dopiero pod koniec XX wieku zauważono, że Wielka Brytania nie jest już kolonialnym imperium i najbardziej tępych uczniów zaczęto wykluczać ze szkół - i to tylko ze względu na rankingi. Wcześniej zainteresowania intelektualne uczniów zwykle były bez znaczenia, a niechęć do nauki była elementem kultu. Z końcem XIX wieku najważniejszym elementem systemu edukacjnego stał się sport zespołowy, głównie krykiet i rugby. Najlepsi sportowcy wyrastali na sprawnych oficerów armii, a intensywne treningi stanowiły skuteczne antidotum na wszelkie wybuchy "obsceniczności".
Niestety, szkoły z internatem przypominały więzienia. Były to odizolowane "społeczeństwa totalne" oparte o własne struktury i zasady, gdzie przeżycie wcale nie było łatwe ani oczywiste. Zimne instytucje tłumiące w dzieciach wszelkie emocje (często na zawsze) już od momentu przekroczenia ich progu, w których chłosta i pederastia były czymś normalnym. Kamienne mury latami otaczały tajemnicą miejsca cierpień setek tysięcy dzieci i dawały schronienie pedofilom, socjopatom i sadystom.
Autor, jedna z ofiar tego systemu, demaskuje skalę patologii i pokazuje jej długofalowe skutki.
Powiedzieć, że treścią książki Alexa Rentona jestem wstrząśnięta i zmieszana to za mało.
więcej Pokaż mimo toJestem zaskoczona, zasmucona, zniesmaczona, ale przede wszystkim uświadomiona, ponieważ do tej pory zupełnie nie zdawałam sobie sprawy z realiów życia i mechanizmów edukowania dzieci w angielskich publicznych szkołach z internatem. Tradycje i "zwyczaje" praktykowane w nich od wieków,...
Autor porusza niesamowicie ważny temat, jakim są nadużycia i przemoc w brytyjskich szkołach z internatem, placówkach teoretycznie mających kształcić elity tego kraju a w rzeczywistości produkujących tysiące straumatyzowanych jednostek - przez przemoc, molestowanie, nadużycia i zaniedbania.
Choć uważam, że z takimi pozycjami powinno się zapoznać, nie zmienia to faktu, że książkę czyta się ciężko - jest zdecydowanie za długa a niektóre wątki powtarzają się, co potęguje wrażenie chaotyczności.
Autor porusza niesamowicie ważny temat, jakim są nadużycia i przemoc w brytyjskich szkołach z internatem, placówkach teoretycznie mających kształcić elity tego kraju a w rzeczywistości produkujących tysiące straumatyzowanych jednostek - przez przemoc, molestowanie, nadużycia i zaniedbania.
więcej Pokaż mimo toChoć uważam, że z takimi pozycjami powinno się zapoznać, nie zmienia to faktu, że...
Nieprawdopodobnie ważna, niesamowicie inteligentna, arcyciekawa książka.
Nieprawdopodobnie ważna, niesamowicie inteligentna, arcyciekawa książka.
Pokaż mimo toTo jest bardzo ważna książka. Traktująca o trudnym temacie z którym brytyjskie społeczeństwo się przez stulecia nie rozprawia. Nadużycia, przemoc fizyczna i seksualna w szkołach z internatem, skierowanych do elit społecznych. Traumy, które są następstwem nadużyć lub samobójstwa, nagminnie zamiatane pod dywan. Nauczyciele, których nadużycia i przestępstwa są akceptowane, zapominane lub nawet nagradzane przeniesieniem do innej, bardziej prestiżowej placówki lub na wyższe stanowisko. Niski poziom kształcenia tychże elit. Uczenie dzieci nienawiści do osób z poza grupy, przyzwolenie na dręczenie młodszych.
Co nie zmienia faktu, że książka jest po prostu rozwleczona i nudna. Wiele wątków się powtarza. Chociaż zdaję sobie sprawę, że za każdym stoi tragedia dziecka, to i tak uważam, że można by jeszcze raz tą książkę zredagować.
To jest bardzo ważna książka. Traktująca o trudnym temacie z którym brytyjskie społeczeństwo się przez stulecia nie rozprawia. Nadużycia, przemoc fizyczna i seksualna w szkołach z internatem, skierowanych do elit społecznych. Traumy, które są następstwem nadużyć lub samobójstwa, nagminnie zamiatane pod dywan. Nauczyciele, których nadużycia i przestępstwa są akceptowane,...
więcej Pokaż mimo toKsiążka opowiada o fenomenie brytyjskich szkół prywatnych z internatem (nazywanych w tym kraju 'public schools'),przeznaczonych dla dzieci z bogatych elit, bo czesne jest bardzo wysokie, przykładem Eton. Pokazuje Renton, że są to instytucje straszne: siedliska zimna emocjonalnego, brutalnej przemocy, perwersji seksualnej.
Zacznijmy od przemocy: bito uczniów za najmniejsze przewinienia, trzcinkami, rózgami brzozowymi, bito publicznie, wielu nauczycieli znajdowało w tym perwersyjną przyjemność, bili też starsi uczniowie – prefekci – młodszych. Wspomina jeden z uczniów: „Gdy prefekci wzywali mnie do swojej sypialni, żeby przygotować im grzanki, posprzątać, pościelić i zrobić herbatę, bili mnie. Pałkami do krykieta i kijami do hokeja, podkutymi butami do rugby i pięściami, mokrymi skręconymi ręcznikami, które smagały jak bicze.” Zakazano bicia dopiero w latach 80. XX wieku, ale było dużo protestów.
Była też przemoc seksualna, starsi uczniowie molestowali młodszych, grasowali w szkołach nauczyciele-pedofile. Gdy było za dużo skarg, pedofile byli przenoszeni z jednej szkoły do drugiej (jak księża-pedofile z parafii do parafii) i przez dziesiątki lat bezkarnie uprawiali swój proceder.
Straszne, że rodzice wysyłają tam dzieci w bardzo młodym wieku, po prostu pozbywają się ich, pisze autor: „Moi rodzice odesłali mnie i moje rodzeństwo z domu, gdy mieliśmy po osiem lat, głównie dlatego, że wszyscy, których znali, tak robili.” Można sobie tylko wyobrazić, jak wielka jest trauma psychologiczna takiego dziecka.
Gdy czytałem o tych okropnościach, przypomniała mi się wstrząsająca książka Kopińskiej 'Czy Bóg przebaczy siostrze Bernadettcie' o sierocińcu w Zabrzu, podobne rzeczy dzieją się w poprawczakach, ale w tych instytucjach ofiarami są dzieci, o które nikt się nie upomni. Ale w elitarnych szkołach dla bogaczy? Dla mnie szok.
Ten system edukacji przez wieki był aprobowany, akceptowany, stanowił wręcz powód do dumy. Dlaczego? Po pierwsze tradycja, rzecz na Wyspach święta, sam autor twierdzi, że w jego rodzinie wysyłało się dzieci do szkoły z internatem od 11 pokoleń. Po drugie teoria zimnego wychowu: jeśli dzieci dostaną w kość w szkole, to później będą miały łatwiej w życiu: „Wierzono, i nadal powszechnie się wierzy, że kontakt z osobami, które się kocha, jest destrukcyjny dla procesu hartowania się.” I jeszcze, public schools utrwalają podziały klasowe, czy wręcz kastowe, tak ważne w tym kraju, bo ich absolwenci rozpoznają się wpół słowa i zajmują wysokie stanowiska: sędziów, polityków, wyższych rangą oficerów czy dyrektorów banków.
Taki system edukacji może miał sens w XIX wieku, gdy imperium brytyjskie panowało nad połową świata i potrzebowało twardzieli, którzy by trzymali za twarz odległe ludy kolonialne. Ale teraz, w XXI wieku, gdy Wlk. Brytania jest prowincjonalnym europejskim krajem z wielkimi problemami? Ale powtarzam, tradycja dla nich to rzecz święta.
Public schools wciąż działają, może teraz większą uwagę przywiązuje się do dobrej edukacji i zwalcza sadyzm i przemoc seksualną, ale myślę, że starsi uczniowie wciąż tłuką młodszych. Co ciekawe, przyciągają cudzoziemców: „Coraz więcej dzieci rekrutuje się z Rosji, Afryki i Chin – cudzoziemcy stanowią 30% wszystkich mieszkańców internatów.”
Lektura tej wstrząsającej książki była dla mnie szokiem, ujawnia Renton pewną wstydliwą prawdę o Anglii i Anglikach, tej nacji, która tak lubi stawiać się na piedestale i pouczać innych.
Książka opowiada o fenomenie brytyjskich szkół prywatnych z internatem (nazywanych w tym kraju 'public schools'),przeznaczonych dla dzieci z bogatych elit, bo czesne jest bardzo wysokie, przykładem Eton. Pokazuje Renton, że są to instytucje straszne: siedliska zimna emocjonalnego, brutalnej przemocy, perwersji seksualnej.
więcej Pokaż mimo toZacznijmy od przemocy: bito uczniów za...
Elitarne brytyjskie szkoły z internatem były dla mnie symbolem prestiżu, wiedzy i dziedzictwa narodowego. Patrzyłam na nie z podziwem i nutką zazdrości. Moją opinię zmieniła lektura tej książki, która bardzo mnie zaskoczyła i poruszyła. Wbrew pozorom priorytetem szkół nie było przekazywanie wiedzy. Chodziło o kształtowanie charakteru i sprawności fizycznej w uwłaczający i nieludzki sposób. Psychiczne i fizyczne krzywdzenie dzieci było normą i skandalizujące jest to, że do dzisiaj wielu Brytyjczyków wyraża na to zgodę.
Elitarne brytyjskie szkoły z internatem były dla mnie symbolem prestiżu, wiedzy i dziedzictwa narodowego. Patrzyłam na nie z podziwem i nutką zazdrości. Moją opinię zmieniła lektura tej książki, która bardzo mnie zaskoczyła i poruszyła. Wbrew pozorom priorytetem szkół nie było przekazywanie wiedzy. Chodziło o kształtowanie charakteru i sprawności fizycznej w uwłaczający i...
więcej Pokaż mimo to