Robert Johanson, przez przyjaciół zwany Bobem, jest człowiekiem bogatym. Sprzedał właśnie swoją firmę, a na konwencie bryluje z wejściówką VIP. Owszem, miał wybrać się na niego ze swoją byłą dziewczyną, ale z pewnych powodów laska jest już była, więc temat nieaktualny.
Jakiś czas również Bob podpisał kontrakt z przedstawicielem firmy CryoEterna, na mocy którego po śmierci mężczyzny jego mózg ma zostać przekopiowany do komputera i stać się SI.
Nieszczęśliwie dla Boba, ginie on w wypadku w trakcie konwentu. Gdy budzi się sto lat później, już jako świadomość wgrana na podzespoły, świat wygląda o wiele gorzej. Chłopu się pospało, a tu się apokalipsa wydarzyła, panocku. Granice państw zostały zdefiniowane na nowo, a Ameryka stała się państwem religijnie radykalnym jak w #bóghorrorojczyzna Radeckiego. Jako nadzieja ludzkości, Bob zostaje wystrzelony w kosmos, by poszukiwać zdatnych do zamieszkania planet i uratować ludzkość. Bob jednak sam tego nie zrobi – bohater replikuje swoją świadomość i tworzy klony, które okazują się mieć własne charaktery.
Nie ukrywam, tytuł mnie zaciekawił, nawet rozbawił i dlatego po tę książkę sięgnęłam. W wykonaniu jednak czegoś brakuje. Żarty nerda zaczynają w pewnym momencie nudzić. Mimo że nie jestem zwolenniczką hard SF, chciałabym przeczytać również coś więcej o druku 3D (przywoływanym przez autora), o kopiowaniu świadomości, czy o kiepskiej sytuacji na Ziemi (lubię, gdy autor się nad bohaterem pastwi). W serii jednak tkwi pewna iskierka – dam temu tytułowi jeszcze szansę.

Robert Johanson, przez przyjaciół zwany Bobem, jest człowiekiem bogatym. Sprzedał właśnie swoją firmę, a na konwencie bryluje z wejściówką VIP. Owszem, miał wybrać się na niego ze swoją byłą dziewczyną, ale z pewnych powodów laska jest już była, więc temat nieaktualny.
Jakiś czas również Bob podpisał kontrakt z przedstawicielem firmy CryoEterna, na mocy którego po śmierci...