Czasy i obyczaje. Wariacje biograficzne
- Kategoria:
- literatura piękna
- Seria:
- Kwadrat
- Wydawnictwo:
- FORMA
- Data wydania:
- 2019-09-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2019-09-01
- Liczba stron:
- 212
- Czas czytania
- 3 godz. 32 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788365778840
Najpierw odczuwa delikatne muśnięcie ulotnego wrażenia, które momentalnie przeistacza się w pewność, że ma w głowie cały świat ze wszystkimi jego fenomenami, ich atrybutami i aspektami, świat w którym przebywa jako jedyny mieszkaniec. Aby móc wyruszyć z tego osobnego od wszystkiego miejsca, potrzebuje niewiele, wystarczy łódź utworzona z gęstego cienia gawroniego skrzydła, padającego na kartkę papieru, na tę niespełnioną do końca równinę, tonącą w zawoju mgły i przeczucie jakiegoś, gdzieś istniejącego, życzliwego mu brzegu rzeki ze stopą wody pod nadwerężonym kilem, a jej płytki i płaski nurt sam poniesie go śpiącego w ciemnej łodzi ku wydmom zapomnienia, ku trzcinom znieruchomiałym w szklistym blasku lodowatego zimna wschodzącej Gwiazdy Porannej. I wtedy okazuje się, że w swoim świecie nie jest osamotniony, że obok ujawnia swoją obecność zwykle niewidzialny nocą jego rodzony cień. I już czuje się raźniej, choć też odczucie to podszywa niepokój omal niezauważalny, być może podobny temu, jaki mógł odczuwać Abel, widząc nadchodzącego ku sobie brata Kaina. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, nawet wie, że jego towarzysz to figura czasu postrzeganego w jego linearności, lecz i kolistości, ale także tego znieruchomiałego w nieustannie teraźniejszej chwili, która poddana fragmentacji staje się zalążnią życia, tworzywem historii, korzeniem narracji. Rozumie, że ów niepokój sięga czegoś bardziej pierwotnego niż ten, doświadczany przez Abla, gdy spoczął na nim cień brata, i jest to Adamowe okamgnienne przeżycie obecności siebie samego jako repliki, choć nie w pełni z nim tożsamej, może nie wadliwej, ale różnej w drobnych, nieistotnych szczegółach. Jeśli nawet ów cień ma naturę żeńską, to współtworzy zgodność podobną bardziej do rymu męskiego niż żeńskiego, i myśl ta zadowala go, pozwalając skoncentrować się na samej podróży Rzeką Atramentową
(fragment opowiadania Dziewica o Żelaznych Zębach).
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 3
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Czasami pojawiają się badania, które pytają o powody sięgnięcia po książkę. Zazwyczaj wskazania są takie same: cenne nagrody, dorobek pisarza, wydawca, nachalna promocja, ładna okładka, pozytywna opinia mainstreamowego recenzenta. Do tej coraz dłuższej listy dorzuciłbym jeszcze jedną, dla mnie chyba najważniejszą przesłankę – pierwsze zdanie. Sztuka zaciekawienia odbiorcy od pierwszego słowa jest naprawdę trudna. Szczególnie jeśli odbiorcą jest ktoś, kto pierwszych zdań przeczytał naprawdę dużo. Z jakiegoś jednak powodu ludzie cenią sobie chociażby początki „Moby Dicka” („Imię moje: Izmael”),„Obcego” („Dzisiaj zmarła matka. Albo wczoraj, nie wiem”),„Procesu” („Ktoś musiał zrobić doniesienie na Józefa K., bo mimo że nic złego nie popełnił, został pewnego ranka po prostu aresztowany”). „Lolity” („Lolita, światło mego życia, płomieniu mych lędźwi. Mój grzechu, moja duszo. Lo-li-ta: czubek języka schodzący w trzech stąpnięciach wzdłuż podniebienia, aby na trzy trącić o zęby. Lo. Li. Ta.") czy „Rzeźni numer pięć” („Wszystko to zdarzyło się mniej więcej naprawdę”). Każde z tych zdań coś obiecuje. Jedne filozoficzne rozważania, inne namiętność, tragedię czy niepewność. Pierwsze zdanie „Czasów i obyczajów” też coś deklaruje. Autor mówi w nim o lalce odartej z ubranka, z oderwaną lewą ręką i otwartymi lazurowymi oczętami. Pisze, że leżąc w niecce, oblazło ją robactwo i muchy, ale przyciągała też motyle, pszczoły i inne owady. Na ślady zbrodni zdawał się wskazywać głęboko odciśnięty ślad żołnierskiego buta obok lalki. Andrzej Turczyński daje nam więc aż dwa powody do zainteresowania: tajemnicę i styl. Jego pierwsze zdanie jest bardzo długie (stąd też nie będę go przytaczał),złożone, uroczo przegadane, pełne drobiazgów. Jest więc trudne w lekturze, ale bardzo namacalne w odbiorze. Właśnie ono przekonało mnie, aby ze stosu lektur wybrać „Czasy i obyczaje”.
Można więc powiedzieć, że Turczyński niczego nie udaje i od samego początku pokazuje czytelnikowi, z czym lektura książki się wiąże. Ale czy jest to jakieś zaskoczenie? Mówimy przecież o 81-letnim autorze, który swój styl literacki szlifuje od ponad pięćdziesięciu lat. Był w tym czasie nominowany do Nike i Paszportów Polityki za „Znużenie”, w 2012 roku otrzymał także nominację do Nagrody Literackiej Gdynia za „Koncert muzyki dawnej”, za „Laur Prawosławia” otrzymał z kolei Nagroda im. Księcia Konstantego Ostrogskiego. Jest więc Turczyński autorem znanym i w gronie wymagających czytelników cenionym. Jest też pisarzem bardzo płodnym: od momentu swojego debiutu w 1955 roku wydał ponad czterdzieści powieści i zbiorów esejów, kilka tomów poezji, liczne zbiory translatorskie, a jego sztuki wystawiane są na deskach teatralnych w całej Polsce. W tym kontekście „Czasy i obyczaje” nie wnoszą do dorobku pisarza niczego nowego. Są przedłużeniem i rozwinięciem o wątki biograficzne tego, co dobrze już znamy. Wcale to nie oznacza, że ich lektura jest pielęgnowaniem wtórności – jego pomysły są zawsze żywe i nawet jeśli po raz dziesiąty zmierza do tego samego celu, wybiera każdorazowo inną, ciekawą drogę.
W prozie Turczyńskiego powtarzają się te same motywy i tematy, które pozwalają mu na odkrycie tego, czego do tej pory nie wie. Wciąż powraca do swoich głównych pytań o ludzką tożsamość, margines wytrzymałości, sens cierpienia i poszukiwania nowego, a także istotę życia w ogóle. Aby wyszukiwać na nie odpowiedzi, autor gmatwa swoje historie, działa na granicy jawy i snu, wplata w nie intertekstualne aluzje, miesza język polski z obcymi, serwuje filozoficzno-religijne rozważania, a żeby jeszcze bardziej utrudnić czytelnikowi połapanie się w tym wszystkim, używa archaicznego i gęstego języka. W jednym z opowiadań pisze „Chcąc zachować pozór realności, chwytam ulotne cząstki czyichś bytów wiatrem niesione, zbieram cząstki czyichś myśli, słów i czynów, odpryski na wpół zapomnianych obrazów, komponując z tej migotliwej sieczki umocowany konkretem fakt mojej przynależności do spoistej rzeczywistości”. Tak właśnie jest, chociaż to tylko część prawdy.
Turczyński nie jest więc pisarzem realistycznym, choć jego opowieściom daleko do udziwnień. W każdej z dziesięciu narracji przedstawia świat rzeczywisty, w którym to co namacalne, przeplata się z tym co wyobrażone. Jego bohaterowie są jakby wycięci z innej epoki, mimo że przeżywają te same dylematy, które targają współczesnym człowiekiem. Wczytując się w te rozległe jak pola bawełny opowiadania, musimy być gotowi, aby zanurzyć się w ciągle zmieniający się nurt narracji. Autor z subtelnością i cierpliwością opisuje szereg refleksji, obrazów, form, dźwięków, kolorów, stanów, zapachów. Raz używa do tego stylistyki bliskiej strumienia świadomości, innym razem celuje w technikę eseistyczną, wielogłosowość czy mowę pozornie zależną. Udowadnia także, że dobra literatura odnajduje się w każdym gatunku (chociaż właściwszym byłoby powiedzenie, że dobra literatura leży ponad prozą gatunkową) - „Konwój” to swego rodzaju western, „Dziewica o żelaznych zębach” jako żywo przypomina twórczość Conrada, a „Nocna podróż pociągiem z Vladimirem Nabokovem przez Prowansję” ma wiele punktów wspólnych z psychologicznym kryminałem.
Sięgając po najnowszą książkę Andrzeja Turczyńskiego, trzeba być przygotowanym na wymagającą podróż w głąb dawnych czasów i odmiennych kultur, do miejsca, gdzie Wschód i Zachód nieustannie między sobą meandrują. Ta proza jest jak nietknięta współczesnym dynamizmem góra, na którą wspiąć się jest bardzo trudno. „Czasy i obyczaje” są ciężkie z kilku powodów: długie zdania (zdarzają się i takie na pół strony) i jeszcze dłuższe akapity, odwołania do dzieł mało znanych pisarzy, filozofów i teologów, nawiązania do własnych przeżyć i fikcyjnych miejsc (miasteczko En występowało chociażby w „Kuglarni” czy „Brzemieniu”),zmieniająca się narracja, czasy i bohaterowie, chirurgiczna precyzja opisu i archaiczna fraza. Autor bawi się słowem i swoją wyobraźnią – raz postawi na humor („Inicjacja”),by po chwili wpleść nas w długą rodzinną sagę godną Czechowa czy Turgieniewa („Kronika sentymentalna”). Celowo poddaje swoje książki językowej eskalacji. Ma świadomość, że jego czytelnik będzie się gubił, wracał i na nowo odkrywał inne znaczenia. Na tym też polega rola literatury, aby ze zdań i wymyślonych historii, kreować wiecznie rozrastające się, piętrowe otchłanie, w które bardzo łatwo wpaść i w których każdy musi znaleźć swój własny klucz do połączenia metafizyki z sensualnością świata przedstawionego.
Recenzja ukazała się pod adresem http://melancholiacodziennosci.blogspot.com/2019/12/recenzja-czasy-i-obyczaje-andrzej.html
Czasami pojawiają się badania, które pytają o powody sięgnięcia po książkę. Zazwyczaj wskazania są takie same: cenne nagrody, dorobek pisarza, wydawca, nachalna promocja, ładna okładka, pozytywna opinia mainstreamowego recenzenta. Do tej coraz dłuższej listy dorzuciłbym jeszcze jedną, dla mnie chyba najważniejszą przesłankę – pierwsze zdanie. Sztuka zaciekawienia odbiorcy...
więcej Pokaż mimo to