Perhaps the Stars

Okładka książki Perhaps the Stars Ada Palmer
Okładka książki Perhaps the Stars
Ada Palmer Wydawnictwo: Tor Books Cykl: Terra Ignota (tom 4) fantasy, science fiction
608 str. 10 godz. 8 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Terra Ignota (tom 4)
Tytuł oryginału:
Perhaps the Stars
Wydawnictwo:
Tor Books
Data wydania:
2021-10-19
Data 1. wydania:
2021-10-19
Liczba stron:
608
Czas czytania
10 godz. 8 min.
Język:
angielski
ISBN:
9780765378064
Średnia ocen

8,0 8,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,0 / 10
3 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
817
12

Na półkach: ,

Seria Terra Ignota wymaga przeczytania całości czterech książek aby próbowac objąć zamysł tego projektu.
I chociaż w wielu miejscach czytanie wymagało mobilizowania się, ze względu na dużo wolniejsze tempo, to i tak w mojej opinii warto przeczytać całość.

Wizja społeczeństwa przyszłości wydaje się taka inna i nierealna, chyba głównie przez szczegółowość opisywanego świata i mnogośc strukrtur społecznych. Z początku cały czas myslałem, że jest to po prostu absurdalne. A później już tylko cieszyłem się tą innością będącą przecież podstawą dobrego SF.

Czy zrozumiałem głębszy przekaz i bogactwo odwołań zawarte w tej książce? Z pewnością nie. Ale mądrzejsi odemnie na pewno będa mieli z tego przyjemność.

Seria Terra Ignota wymaga przeczytania całości czterech książek aby próbowac objąć zamysł tego projektu.
I chociaż w wielu miejscach czytanie wymagało mobilizowania się, ze względu na dużo wolniejsze tempo, to i tak w mojej opinii warto przeczytać całość.

Wizja społeczeństwa przyszłości wydaje się taka inna i nierealna, chyba głównie przez szczegółowość opisywanego świata...

więcej Pokaż mimo to

avatar
425
138

Na półkach:

Zdecydowanie najlepsza książka, jaką przeczytałem przez ostatnie 3-5 lat. Ekscytująca, szalenie oryginalna i wielopoziomowa w wykonaniu, inspiracjach jak i warstwie znaczeniowej.

„Tej nocy opuściło mnie zdecydowanie na walkę. Walkę o gwiazdy. Ale ono wraca niczym zakażenie, przenosi się z piersi do piersi. Ta starożytna iskra gasła już tysiące razy, ale nigdy we wszystkich piersiach jednocześnie” (s. 233)

(Uwaga: recenzja odnosi się do wydarzeń i postaci z tomów poprzednich: od „Do Błyskawicy Podobne” do „Zdecydowani na walkę”)

„Wojna wszystkich ze wszystkimi”, jak mawiał Thomas Hobbes, ogarnęła cały świat XXV wieku. Figury rozstawiono na geopolitycznej szachownicy, wzajemnie mieszające się strony konfliktów zarysowane w poprzednim tomie zostały określone. Bestialski atak na Atlantydę stanowił zaledwie pierwszy krok w serii krwawych walk, które rozegrają się na każdym skrawku lądu, wód, a nawet w przestrzeni kosmicznej… Każde miasto, uliczka, basz stanie się elementem większej barykady, na której szczycie dumnie powiewać będą sztandary bitewne w barwach rywalizujących frakcji. Jedno jest pewne: ta wojna musi trwać krótko, ponieważ za pół roku od akcji przymusowego rozbrojenia Ziemi przez Utopię powrócą zwiastuny - broń masowego rażenia zdolna zakończyć historię naszej cywilizacji.

Myślisz, drogi Czytelniku, że znasz stawkę i motywy tej wojny? Że po przeczytaniu 3 tomów relacji Mycrofta Cannera rozumiesz, o co naprawdę toczy się gra? Finalna część tej tetralogii udowodni Ci, że jesteś w błędzie. Nie chodzi już tylko i wyłącznie o stworzenie nowego, doskonalszego ustroju politycznego, tak potrzebnego w dobie kryzysu zaufania publicznego po ujawnieniu programu OS. Przyszłość i wyższy cel naszego gatunku – oto prawdziwe znaczenie Wojny Pasiek. Czy gwiazdy są naszym przeznaczeniem? A być może filozoficzny klucz potrzebny do lepszego poznania siebie i poprawy naszej egzystencji leży zupełnie gdzie indziej?

Aby ta recenzja miała jakikolwiek sens, muszę Ci opowiedzieć o dwóch wydarzeniach, które mają miejsce na samym początku 4 tomu (w pierwszych 5% treści. Więcej fabuły nie zdradzę, masz moje słowo). Otóż już w pierwszych dniach wojny Nieznany Nieprzyjaciel postanowił cofnąć świat Pasiek o ponad pół milenium. Zaatakowano basz Saneer-Weeksboothów - siedzibę Sześciopasiekowego Systemu Transportowego, wywołując autolotową blokadę nieba. Od tej pory jakikolwiek transport powietrzny stał się niemożliwy. Chwilę później padła również sieć lokalizatorów, a próby nawiązania zastępczej łączności bezprzewodowej były konsekwentnie zagłuszane. Nastąpił czas Wielkiej Ciszy. Po raz pierwszy od stuleci na Ziemię powrócił dawno pokonany wróg – Odległość, oraz jego wierny druh – Czas. Człowiek został ponownie przywiązany do małego, lokalnego skrawka przestrzeni. Kto wtrącił świat z powrotem w paszczę powolności i jaki miał w tym ukryty cel?

Ogólnie powieść czytało mi się bardzo podobnie do cyklu barokowego Neala Stephensona. Książka wymaga dużo cierpliwości, maksymalnego skupienia, obfituje w masę interesujących detali składających się na mozaikę świata przedstawionego, skala opisywanych wydarzeń jest powalająca, a rozważania natury czysto filozoficznej potrafią dostarczyć ogromną ilości intelektualnej frajdy. Wszystko po to, aby na koniec zostawić nas z uczuciem satysfakcji z lektury misternie skonstruowanej opowieści. Tak samo jak u Stephensona przyjdzie nam odwiedzić niemal wszystkie miejsca na kuli ziemskiej (większość czasu spędzimy w basenie Morza Śródziemnego i na Oceanie Indyjskim),palcem po mapie towarzyszyć będziemy naszym bohaterom w ich zmaganiach z metaforycznym Posejdonem i Aresem. Na przestrzeni tych 900 stron dzieje się naprawdę sporo – niech przemówi za tym fakt, że streszczenie, które dla siebie spisywałem po każdym rozdziale zajęło aż 16 stron A4 (a starałem się być bardzo zwięzły w tym co notuję). Pomogło mi to jednak nie pogubić się w tym natłoku informacyjno-narracyjnym i spojrzeć z perspektywy całości na to doskonale wielopoziomowe dzieło literackie.

Już od pierwszych rozdziałów autorka w znakomity sposób prezentuje nam ewolucje w sposobie prowadzenia wojny – przechodzimy przez historyczne taktyki, które ulegają jednak drobnym modyfikacjom, bowiem technologia się zmieniła, a państwa geograficzne przestały istnieć, zatem linie frontu nie przebiegają w podobny sposób jak w przeszłości. Istotną rolę odgrywa również próba odzyskania globalnej sieci połączeń aby móc efektywniej koordynować działania ofensywne oraz defensywne. Opóźnienia w przekazywaniu informacji z pól bitewnych, dezinformacja, sposoby identyfikacji wroga, humanitarne sposoby obchodzenia się z jeńcami wojennymi – sprawne pióro Ady Palmer dokonuje bardzo szczegółowej rekonstrukcji tych i wielu innych zagadnień, a wraz z upływem czasu, bitwy stają się bardziej zorganizowane, lecz jednocześnie bardziej niszczycielskie. Fabuła stopniowo przeistacza się z klinicznie prowadzonej kroniki historycznej w prawdziwą jazdę bez trzymanki, w której stawki są potężne i namacalne, a postacie absolutnie śmiertelne - postacie, które zdążyliśmy przez te setki stron poznać, polubić i obdarzyć szacunkiem lub wyrozumiałością. Gdy przekraczamy pewien punkt w narracji niemal każda wielka bitwa ma tak ogromne znaczenie, że ich przebieg i rezultaty na zawsze zapiszą się w annałach wszystkich podręczników do historii tego fikcyjnego świata. Być może jakąś ogólną strukturę wydarzeń i tożsamość Nieprzyjaciela będziemy w stanie przewidzieć samodzielnie, ale liczne szczegóły mozaiki (czasem sięgające poprzednich tomów) będziemy w stanie interpretować dopiero w późniejszej fazie tekstu. Po „Być może gwiazdy” doskonale widać, że Palmer zaplanowała wszystkie cztery tomy serii z wyprzedzeniem i dbałością o szczegóły godną pozazdroszczenia.

Drugim wyróżniającym się elementem powieści są rozważania natury filozoficznej będących w głównej mierze domeną Jehovy Masona i Mycrofta. Czy na podstawy natury wszechświata – istnienia Czasu, Odległości i Śmierci, które sprowadzają na nas cierpienie, samotność i ból – możemy odkryć naturę Boga? Gdybym żył w świecie terra ignota złamałbym zasady o zakazie prozelityzmu mówiąc Ci, że o ile jestem osobą niewierzącą, to jest to zagadnienie ciekawe z takiego czysto akademickiego punktu widzenia i epicentrum rozwiązań fabularnych tego tomu. Sądzę, że Palmer uchwyciła Boga w najbardziej interesujący sposób ze wszystkich współcześnie napisanych SF.

Jehova porusza również temat rozmiarów wszechświata. Jako Gość z Innego Wszechświata nieznający wcześniej Odległości i Czasu nie potrafi zrozumieć, czemu Nasz Stwórca nadał naszej rzeczywistości tych niesprzyjających ekspansji parametrów.

„Dlaczego Wasz Stwórca umieścił etapy waszej drogi tak daleko od siebie? Równi mi Bóg, Wasz Stwórca dał wam te kamienie, by ułatwić wam drogę. Dał wam pierwszy przystanek, bliski, przyciągający spojrzenia Księżyc, a dalej małego, podobnego do Ziemi Marsa, byście mogli wypróbować na nich swe siły, nim wyruszycie do dalszych i bardziej niezwykłych światów. Dał wam rzeki, które mogliście przechodzić w bród, jeziora, oceany, tak wiele krótkich kroków. Dlaczego każdy następny jest tak znacząco dłuższy?” (s. 386)

Sam się nad tym wielokrotnie zastanawiałem. Jeśli założymy, że Bóg istnieje, a naszym przeznaczeniem jest sięgnąć gwiazd, to czemu uczynił wszechświat tak pustym? Czemu odległości są tak wielkie, że przy założeniu niemożliwości podróżowania z prędkościami większymi niż prędkość światła, podążając w Kosmos utracimy na zawsze możliwość swobodnego kontaktu z naszymi krewnymi w innych częściach wszechświata? Przecież to nie ma sensu. Czemu Bóg stawia przed nami te wszystkie bariery, na których pokonanie tylu ludzi musiało poświęcić swe życia?

Czytelnik: Żebyśmy pamiętali o cenie jaką przyszło nam za to zapłacić, a ta pamięć budziła w nas szacunek wobec dokonań przodków, tym samym rozniecając w nas dalsze pragnienie eksploracji.

Ja: Czyżby? Wydaje mi się, że ludzkość nie jest wdzięcznym i pamiętliwym gatunkiem. Dziś podróżując samolotem czy sprowadzając różne produkty zza oceanu nikt raczej nie myśli o poświęceniach tych ludzi, którzy ryzykowali życiem ruszając na spotkanie białym plamom na mapach świata. Ujarzmiliśmy odległości na naszej planecie i obecnie trywializujemy tę władzę – przyjmujemy ją za pewniak, za codzienność, nikomu za nią nie dziękując. Dlaczego zatem droga w kosmos jest tak uciążliwa i niebezpieczna? Wcale nie wysuniemy motywacyjnej lekcji z tej podróży, z faktu, że „udało nam się!”. Może na krótko, ale potem znowu zapomnimy o tym i oswoimy Próżnię, traktując ją jako coś powszechnego i naszego. Dlaczego zatem tyle trudu? Odpowiedź poznacie na kartach powieści.

Czy istnieje nieuświadomiona psychologiczna przeszkoda leżąca u podstaw eksploracji kosmosu? I czy istnieją ścieżki rozwoju człowieka, które w dość nieoczekiwany sposób będą stać w sprzeczności z naszymi pragnieniami odkrywania i podróży w nieznane? Ada Palmer twierdzi, że mogą istnieć, a rozważania na ten temat są niezwykle pobudzające intelektualnie i pokazują dosyć nieoczywistą perspektywę naszego dalszego podboju wszechświata (z którą nie trzeba się w pełni zgadzać, ale warto ją przynajmniej rozważyć). Zainteresowanym polecam stronę 469.

Rozmowy Mycrofta z bogami greckiego panteonu (według mojej interpretacji) w interesujący sposób odzwierciedlały sposób myślenia naszych starożytnych przodków. Ludzie od wieków zastanawiali się nad niezrozumiałymi wyrokami Boga. Czemu zsyłasz na mnie to cierpienie? Dlaczego powodujesz to, a tego nie robisz? Dlaczego wybrałeś akurat ten sposób działania? Dla Mycrofta wszystko jest dziełem Opatrzności, ale niekoniecznie mającej na celu osiągnięcie ostatecznego dobra. Bogowie są kapryśni, lecz sprawiedliwi, ich nastroje są nieprzewidywalne, a decyzje dokonują się na mistycznej szalce dobrych i złych uczynków. Są nieprzebłagalni, lecz Mycroft i tak błaga ich nieustannie wierząc, że ich decyzja będzie tą właściwą. Olimp jest miejscem skonfliktowanych interesów i sympatii, a nasza wierność może przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Bogowi są surowi i aktywnie partycypujący. Bardzo przyjemnie jest wyobrazić sobie taki poniekąd archaiczny sposób postrzegania rzeczywistości w codziennym życiu… i to w powieść SF rozgrywającej się 4 stulecia w przyszłości!

Każda epoka ma swoje normy, moralność, idee, zwyczaje i sposoby myślenia o rzeczach realnych i tych z pogranicza metafizyki. W XXI wieku gloryfikujemy wolność słowa jako nadrzędną wartość naszej cywilizacji. Nigdy jednak nie spojrzałem na tę ideę z perspektywy przyszłego narratora, który żyje w świecie, gdzie możliwość swobodnego wyrażania swoich poglądów na forum doprowadziła do takich napięć, że wywołała ona Wojnę Kościołów. Być może nadrzędność tej idei również okaże się kiedyś przestarzała, gdy zrozumiemy, że słowa potrafią wpływać na nasze zachowanie i kształt świata równie mocno jak broń? Brzmi irracjonalnie, nieprawdaż? Jesteśmy dumni z tego, że wyswobodziliśmy się spod jarzma cenzury. Ale tak jak rycerskość umarła, gdy broń krótką zastąpiły pistolety i karabiny maszynowe, tak być może epoka dezinformacji doprowadzi niegdyś do logicznie uzasadnionej decyzji o świadomej rezygnacji z pełnej wolności słowa? Spokojnie, absolutnie nie nawołuję w tym miejscu do utworzenia państw policyjnych. Jest to jednak z pewnością interesujący temat warty samodzielnego zgłębienia w oparciu o stronę 193 w historycznym kontekście powieści.

Krótko o całej reszcie. O ile w poprzednich tomach przeważającą większość stron spędzimy w salach na rozmowach i dyplomacji, tak tutaj dostaniemy setki stron wypełnionych zapadającymi w pamięć scenami akcji, czerpiącymi pełnymi garściami z japońskiej anime i mangi (autorka jest wielką fanką azjatyckiej kultury). Liczne nawiązania do mitów i dziejów starożytnych, a także motywy przeznaczenia fantastycznie współgrają z elementami Iliady Homera (oraz tej rozgrywanej w przyszłości, autorstwa Apolla) i kluczową rolą Bridgera. Funkcja literackich archetypów potrzebnych ludzkości została tutaj pięknie przedstawiona i ponownie podkreślona przez autorkę w swoim posłowie. Wspominałem już o epokowej randze wydarzeń obfitujących w emocje i wizualną ucztę wyobraźni. Chciałbym do tego dodać także satysfakcjonujące zwroty akcji oraz długie metafory i parafrazy, do których autorka czuje niezaprzeczalną słabość. Dzięki temu, że są napisane tak świetnym i angażującym uwagę językiem, dostarczyły mi one niemałej przyjemności z lektury. Pod pojedynczymi imionami bóstw czy gałązką abstrakcji Palmer potrafiła wyrazić całą sieć znaczeń i motywów idealnie wkomponowanych w rozważania natury filozoficznej. Dodatkowo przez większą część powieści mamy dwóch narratorów – Mycrofta i Dziewiątego Anonima, co nadało książce odmienny ton i okresową zmianę stylu na bardziej współczesny, który z czasem (pod wpływem Mycrofta) przeobraża się z powrotem w oświeceniowy archaizm. Kryje się za tym nie tylko wykwintna różnorodność form ale także głębsza warstwa znaczeniowa, której nie odważę się zdradzić.

W recenzji „Zdecydowani na walkę” zarzuciłem Palmer dwie rzeczy: wydarzenia dziejące się bez wcześniejszego, fabularnego umocowania oraz dehumanizację motywów J.E.D.D-a Masona. Jak miłym zaskoczeniem był dla mnie fakt, że autorka bezpośrednio odniosła się do tych argumentów przypominając mi, że jest to kronika historyczna pisana na bieżąco, więc pewne rzeczy będą się dokonywały z powodów ukrytych przed swym kronikarzem. Natomiast całkowicie niewłaściwie oceniłem motywy Donatiena z poprzedniego tomu i w tej części znów urósł on w moich oczach do miana tej niezwykle tajemniczej i bezkresnej istoty Spoza Czasu i Przestrzeni, który przygląda się naszemu Wszechświatowi z zewnątrz, dzięki czemu jako jedyny może go w pełni zinterpretować i zrozumieć. Również wiele dwuznacznych linii dialogowych i fabularnych tomu trzeciego znalazło satysfakcjonujące uzasadnienie. Posłowie autorki jest również świetne. Nigdy nie dajcie sobie wmówić, że zmyślone postacie i światy nie kształtują ludzi i miejsca, w którym żyjemy. Nie dajcie się przekonać, że fantastyka pozbawiona jest mocy transformowania społeczeństw i naszych indywidualnych dusz.

Ostatecznie pomimo faktu, że czytamy o okrucieństwach wojny, „Być może Gwiazdy” zostawia czytelnika z żywo płonącym ognikiem nadziei. Pokazuje ludzkość, która „w obliczu kryzysu oferuje to, co najlepsze”. Możemy być lepsi. Następnym razem możemy zdecydować inaczej. Następnym razem możemy tego uniknąć. Bo historia ostrzega i uczy, że jeśli będziemy pielęgnować braterską miłość i myślenie w kategoriach wspólnego dobra, a odrzucać nienawiść wobec tego co obce, niezrozumiałe, niepojmowalne, to być może… - powtarzam - być może sięgniemy gwiazd, w sensie dosłownym i metaforycznym. Być może staniemy się godni i gotowi na nasz Pierwszy Kontakt.

Na sam koniec chciałbym pożegnać Cię, mój wierny i cierpliwy Czytelniku, optymistycznym cytatem. Do zobaczenia następnym razem, w kolejnym fantastycznie wykreowanym wszechświecie.

„Nasz świat miał w sobie bardzo wiele dobroci, Czytelniku, światła ukrywające się niczym nieprzygotowane świetliki nagle poczuły się gotowe wypełnić noc galaktyką blasku”.

Zdecydowanie najlepsza książka, jaką przeczytałem przez ostatnie 3-5 lat. Ekscytująca, szalenie oryginalna i wielopoziomowa w wykonaniu, inspiracjach jak i warstwie znaczeniowej.

„Tej nocy opuściło mnie zdecydowanie na walkę. Walkę o gwiazdy. Ale ono wraca niczym zakażenie, przenosi się z piersi do piersi. Ta starożytna iskra gasła już tysiące razy, ale nigdy we...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    184
  • Posiadam
    55
  • Przeczytane
    50
  • Uczta Wyobraźni
    9
  • 2022
    5
  • 2023
    4
  • Fantastyka
    4
  • Uczta wyobraźni
    3
  • Chcę w prezencie
    3
  • Do przeczytania
    2

Cytaty

Więcej
Ada Palmer Być może gwiazdy Zobacz więcej
Ada Palmer Być może gwiazdy Zobacz więcej
Ada Palmer Być może gwiazdy Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także