Ładna książka. Treści niewiele. Można zaspojlerować - Epipremnum.

Ładna książka. Treści niewiele. Można zaspojlerować - Epipremnum.

Cieszę się sukcesem autora, który wprowadził tytułowy system do wielu znanych firm i licznych gospodarstw domowych. Napisanie o tym książki było moim zdaniem słabym pomysłem. To, co chciał przekazać autor zmieściłoby się w konkretnej, grubszej broszurze. W książce znajdziemy wiele, wiele powtórzeń. Momentami czułam się jak dziecko, jakby autor nie wierzył, że umiem czytać ze zrozumieniem i jakieś zdanie trzeba powtórzyć kilka razy. Ogółem idea jest ciekawa i może w przyszłości zdecyduje się na wprowadzenie takiej ścianki roślinnej do domu, chociaż sama książka była męcząca i nie zachęciła przez to do praktykowania. Dużym plusem książki jest jej układ graficzny, ładne zdjęcia, różne czcionki.

Cieszę się sukcesem autora, który wprowadził tytułowy system do wielu znanych firm i licznych gospodarstw domowych. Napisanie o tym książki było moim zdaniem słabym pomysłem. To, co chciał przekazać autor zmieściłoby się w konkretnej, grubszej broszurze. W książce znajdziemy wiele, wiele powtórzeń. Momentami czułam się jak dziecko, jakby autor nie wierzył, że umiem czytać...

Książka ma o 230 stron za dużo. Lanie wody + styl szkolnego wypracowania = katastrofa. Albo oryginał był aż tak zły, albo tłumacz pisał w nocy na kolanie, albo zlecenie dostał redaktor bez doświadczenia. Pewnie wszystkie trzy opcje.

Książka ma o 230 stron za dużo. Lanie wody + styl szkolnego wypracowania = katastrofa. Albo oryginał był aż tak zły, albo tłumacz pisał w nocy na kolanie, albo zlecenie dostał redaktor bez doświadczenia. Pewnie wszystkie trzy opcje.

Sama idea o której traktuje książka - świetna! Roślinność w domu wpływa kojąco i wiem to od dawna :) Jednak opis norweskiej ścianki i jej wpływ na zdrowie mógł zostać wyczerpująco opisany w zaledwie 10 - 20 stronach....A tutaj po prostu wszystko się dłużyło i miałam wrażenie, że nieustannie czytam to samo... Lektura co nie co męcząca....

Sama idea o której traktuje książka - świetna! Roślinność w domu wpływa kojąco i wiem to od dawna :) Jednak opis norweskiej ścianki i jej wpływ na zdrowie mógł zostać wyczerpująco opisany w zaledwie 10 - 20 stronach....A tutaj po prostu wszystko się dłużyło i miałam wrażenie, że nieustannie czytam to samo... Lektura co nie co męcząca....

Ta książka to jedno wielkie lanie wody! W książce są przytoczone może że trzy badania naukowe w formie opowiastek bez żadnych konkretów, bez bibliografii. Książka ma ok 280 stron, spokojnie można zacząć czytać od strony 211. Wcześniej można się dowiedzieć że rośliny łagodzą stres i dobrze wpływają na samopoczucie. Serio? Nigdy bym na to nie wpadła, gdyby nie ta książka... A tak na poważnie to wielka strata czasu, żeby się dowiedzieć o (uwaga!) jednej roślinie, którą autor miał na myśli!!! Wartościową wiedzę z tej książki można zmieścić na kartce A4. Zainteresowani znajdą o wiele więcej informacji w internecie na ten temat. Czytanie tej książki urąga inteligencji, totalna strata czasu i pieniędzy.

Ta książka to jedno wielkie lanie wody! W książce są przytoczone może że trzy badania naukowe w formie opowiastek bez żadnych konkretów, bez bibliografii. Książka ma ok 280 stron, spokojnie można zacząć czytać od strony 211. Wcześniej można się dowiedzieć że rośliny łagodzą stres i dobrze wpływają na samopoczucie. Serio? Nigdy bym na to nie wpadła, gdyby nie ta książka... A...

Pozostałe negatywne opinie doskonale oddają moje wrażenia. Treść poradnika rzeczywiście jest na okładce, a jego zawartość merytoryczna zmieściłaby się na kilku stronach. Dodam od siebie jednak co nieco na temat języka książki.

Od początku irytował mnie jego perswazyjny charakter. Czułam się jak dwulatek, któremu dorosły próbuje wytłumaczyć, dlaczego trzymanie roślinek w domu jest dobre, a nie "fe". Jako filolog języka angielskiego i językoznawca ze szczególnym zamiłowaniem do historii języków germańskich zauważałam też niezręczne kalki językowe i zdania, które nie niosły zbyt wiele treści i które zapewne były wynikiem tłumaczenia "robionego na kolanie" oraz nierzetelnie przeprowadzonej redakcji. Do niektórych zdań musiałam wracać, bo z pewnością pozostawiono w nich oryginalny szyk, który w zestawieniu z polskim nie brzmiał naturalnie. Brak lekkości języka odbił się na jakości czytania i całkowicie pogrążył tę książkę.

Plus za piękne wydanie.

Pozostałe negatywne opinie doskonale oddają moje wrażenia. Treść poradnika rzeczywiście jest na okładce, a jego zawartość merytoryczna zmieściłaby się na kilku stronach. Dodam od siebie jednak co nieco na temat języka książki.

Od początku irytował mnie jego perswazyjny charakter. Czułam się jak dwulatek, któremu dorosły próbuje wytłumaczyć, dlaczego trzymanie roślinek w...

Więcej recenzji książek na blogu hopeandfaaith.blogspot.com


W poprzednim roku pisałam o wpływie roślin na nasze życie, recenzując książkę "Shinrin yoku, czyli japońska sztuka czerpania mocy z przyrody". Chcąc dowiedzieć się o tym jak wprowadzić więcej roślin i naturalnych elementów do sypialni i mieszkania, zdecydowałam się na przeczytanie książki o norweskiej metodzie Skogluft.

Cała książka jest poświęcona zaletom i sposobom na wdrożenie metody Skogluft. Czyli czego? Zbudowania ścianki na kwiaty. Żadnych innego wzoru tylko kwadrat, ewentualnie prostokąt kwiatków posadzonych w donicach i przypiętych do ściany. Przez całą książkę non stop pojawia się kilka tematów, przedstawianych co raz w nowej odsłonie słów, typu - ważna jest natura, spędzamy większość czasu w zamkniętych pomieszczeniach, jak duży wpływ ma ta ścianka kwiatów na autora. Tak naprawdę to pod koniec książki byłam już lekko znudzona, bo ile można czytać o tym samym. Spokojnie można było z tego napisać artykuł, ewentualnie rozdział jakiejś książki. Może jedyną zaletą tej książki to przykłady zastosowań tej metody w biurach Google czy Timberland. Zostały także przedstawione totalne jak dla mnie absurdy przy użytkowaniu tej metody - podlewanie raz na 3 tygodnie czy doświetlanie ścianki. Po samym tytule możemy się spodziewać zrobienia planów na wielkie zmiany, jednak dostajemy tylko jedną metodę wertowaną przez prawie 300 stron. Lekko zawiodłam się na tej książce. Przez język odczuwałam, że autor próbuje nam wmusić, trochę jak w telezakupach, że to jedyna słuszna metoda. Tak jakby od tego zależało nasze życie.

Jedyne co mi się spodobało w tej książce to jej szata graficzna. Wydana w moich ulubionych odcieniach szarości i przełamana miedzianym różem. W środku przełamane jest to jeszcze różnymi odcieniami zieleni. Dużo stron pojawia się z samymi cytatami lub zdjęciami. Jest tego o wiele więcej w niż innych poradnikach. Cały tekst z kilkoma obrazkami można było zamknąć na około 200 stronach, a nie 280.

Pozycję polecę dla osób uwielbiających metodę Shinrin yoku i mających ochotę na wprowadzenie zielonego i naturalnego elementu do swojego mieszkania.

Więcej recenzji książek na blogu hopeandfaaith.blogspot.com


W poprzednim roku pisałam o wpływie roślin na nasze życie, recenzując książkę "Shinrin yoku, czyli japońska sztuka czerpania mocy z przyrody". Chcąc dowiedzieć się o tym jak wprowadzić więcej roślin i naturalnych elementów do sypialni i mieszkania, zdecydowałam się na przeczytanie książki o norweskiej metodzie...

"Skogluft. Mieszkaj zdrowo" autorstwa Jorn Viumdal to przepięknie wydana książka. Viumdal zachęca nas do wprowadzenia do swojego mieszkania roślin. Uświadamia nam, że odejście od natury niekoniecznie ma na nas pozytywny wpływ. Jednocześnie pokazuje, że żyjemy w najlepszych czasach. W czasach kiedy długość życia znacznie się wydłużyła, w czasach kiedy potrafimy znaleźć antidotum niemal na każdą chorobę, a nie tak jak to było setki lat temu. Czytając tę książkę miałam wrażenie jakby autor był moim bliskim znajomym i na jednej z domówek opowiadał mi krok po kroku jak wprowadzić do swojego domu rośliny, jak o nie dbać, gdzie kupić potrzebne przedmioty, jak wiele korzyści dzięki temu osiągnę. Bo tu nie chodzi tylko o bliskość natury, chodzi przede wszystkim o pozytywny wpływ roślin na nasze samopoczucie oraz na nasze zdrowie. Na końcu książki Viumdal odpowiada na najczęstsze pytania dotyczące metody Skogluft. Jeżeli Wy również chcecie poznać norweski sekret pięknego i naturalnego mieszkania to zachęcam Was do sięgnięcia po tę lekturę!

Mój instagram: my.books.shelf

"Skogluft. Mieszkaj zdrowo" autorstwa Jorn Viumdal to przepięknie wydana książka. Viumdal zachęca nas do wprowadzenia do swojego mieszkania roślin. Uświadamia nam, że odejście od natury niekoniecznie ma na nas pozytywny wpływ. Jednocześnie pokazuje, że żyjemy w najlepszych czasach. W czasach kiedy długość życia znacznie się wydłużyła, w czasach kiedy potrafimy znaleźć...

Zawartość merytoryczną książki można było zawrzeć w jednym artykule. Kocham rośliny, mam ich sporo w domu,czytam na ich temat sporo. Ta książka to w zasadzie instrukcja JAK ZROBIĆ ŚCIANKĘ ROŚLINNĄ U SIEBIE W DOMU. Autor moim zdaniem niepotrzebnie przez 89% książki dowodzi zbawiennego wypływu roślin na ludzi, niektóre jego twierdzenia do mnie nie przemawiają. Powołuje się na wieloletnie badania,ale nie podaje autorów i źródeł,więc trudno zweryfikować czy to co pisze jest prawdą. Irytowały mnie też ciągłe powtórzenia. Na jednej stronie autor 3 razy pisał że jego ścianka powoduje zmniejszenie częstotliwości bólów głowy,kataru, zmniejszenie częstotliwości bólów głowy,kataru, zmniejszenie częstotliwości bólów głowy,kataru - wkurzające, co? ;)

Zawartość merytoryczną książki można było zawrzeć w jednym artykule. Kocham rośliny, mam ich sporo w domu,czytam na ich temat sporo. Ta książka to w zasadzie instrukcja JAK ZROBIĆ ŚCIANKĘ ROŚLINNĄ U SIEBIE W DOMU. Autor moim zdaniem niepotrzebnie przez 89% książki dowodzi zbawiennego wypływu roślin na ludzi, niektóre jego twierdzenia do mnie nie przemawiają. Powołuje się na...

Nie wszyscy powinni próbować pisać książki. To jest idealny przykład. Rozwleczona rozprawka. Jedna roślina, wybrana nie dlatego, że była najwydajniejsza, a dlatego, że autor uparł się na pnącza. Dużo banałów i dużo powtórzeń.

Nie wszyscy powinni próbować pisać książki. To jest idealny przykład. Rozwleczona rozprawka. Jedna roślina, wybrana nie dlatego, że była najwydajniejsza, a dlatego, że autor uparł się na pnącza. Dużo banałów i dużo powtórzeń.