Granica zapomnienia

- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Claroscuro
- Data wydania:
- 2018-02-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2018-02-01
- Liczba stron:
- 370
- Czas czytania
- 6 godz. 10 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788362498307
- Tłumacz:
- Grzegorz Szymczak
- Tagi:
- Rosja pamięć kryminał poezja powieść biograficzna literatura rosyjska
- Inne
Debiut Siergieja Lebiediewa to opowieść o utracie pamięci narodowej i o jej moralnych konsekwencjach dla jednostki. Geolog udaje się na daleką północ Rosji, by odkryć prawdę o tajemniczym przyjacielu rodziny, który uratował mu życie, a którego znał jedynie jako Drugiego Dziadka. Wśród opuszczonych kopalń i rozpadających się baraków dawnych gułagów znajduje świat skazany na wymazanie, świat, gdzie łatwiej ignorować zarówno ofiary, jak i katów, niż zmierzyć się z przeszłością. Częściowo autobiograficzna Granica zapomnienia to poetycka, dynamiczna, bogata w opisy przyrody syberyjska odyseja, będąca krucjatą przeciwko zapomnieniu.
Zadając druzgocący cios ostrą poetycką obrazowością, Lebiediew zajmuje miejsce tuż obok Sołżenicyna i innych wielkich pisarzy, którzy zdecydowali się mówić... Powieść odważna i porażająca.
Kirkus Reviews
Ważna książka o tym, jaka jest dzisiejsza Rosja, z poetyckimi opisami i niezapomnianymi obrazami, które przywołują często z góry skazane na porażkę próby zrozumienia przez Rosjan mrocznej przeszłości ich narodu. Jestem pod ogromnym wrażeniem tego dzieła.
Jack F. Matlock Jr., były ambasador USA w ZSRR
Powieść kluczowa dla zrozumienia dzisiejszej Rosji... Mało w niej sentymentalizmu, choć dużo emocji... Nagradza czytelnika bogactwem niespodzianek.
The Globe and Mail
Granica zapomnienia jest jak powieść kryminalna... Wstrząsająca powieść... Jej prawdziwym tematem jest teraźniejszość Rosji, a nie jej przeszłość.
Words without Borders
Iście dantejska wędrówka... powieść Granica zapomnienia jest niczym lodowa szczelina: zimna i surowa, ale i piękna, zbudowana z wyraźną poetycką wrażliwością, by przeciwstawić się wymazywaniu pamięci.
The Wall Street Journal
Niezwykle mocno i pięknie napisana… Powieść ta „prześladowana” jest przez niepamięć. Lebiediew, pisząc ją, dał przeszłości teraźniejszość i rację bytu.
Judy Dempsey, Carnegie Europe, redaktor naczelny Strategic Europe
Pięknie napisana, hipnotyzująca i wciągająca powieść. Arcydzieło opowiadające o horrorach wciąż nie pogrzebanej sowieckiej przeszłości widzianej oczyma mężczyzny, który uzupełnia luki w swoim na wpół zrozumianym dzieciństwie.
Edward Lucas, publicysta tygodnika The Economist
Siergiej Lebiediew otwiera nowe przestrzenie w literaturze. Jego proza naznaczona jest wielkim darem obserwacji i precyzją w przedstawianiu obrazów.
Der Spiegel
Piękno języka jest prawie nie do zniesienia. Czytelnik rozkoszuje się poetyckim językiem powieści.
Frankfurter Allgemeine Zeitung
Zadziwiająca... genialnie zbudowana fabuła oparta na stopniowym odkrywaniu wspomnień z trudnej przeszłości, tej osobistej i narodowej... uderzająca nierzadko z trudną do zniesienia siłą emocjonalną.
The Times Literary Supplement
Tematem powieści jest przejmujący, zamarznięty krajobraz usiany ludzkimi szczątkami pozostałymi po nieludzkiej epoce. To, co nie pozwala o tym zapomnieć, to wyjątkowa moc języka. Niezapomniana lektura.
Michael Žantovský, były doradca i rzecznik prasowy prezydenta Václava Havla, autor książki Havel: A Life oraz były ambasador Republiki Czeskiej w Stanach Zjednoczonych, Izraelu i Wielkiej Brytanii
Gorąco polecam każdemu, kto poważnie traktuje literaturę czy historię.
Library Journal
Niezwykła książka, która zabiera czytelnika w podróż po opustoszałych terenach na północy Rosji i odkrywa tajemnice związane ze straszliwą spuścizną sowieckich łagrów, ujętych w sugestywnych, poetyckich portretach ludzi i miejsc.
Celestine Bohlen, International New York Times, felietonistka i była moskiewska korespondentka The New York Times
Granica zapomnienia to poetycki monolog, odzwierciedlający ponurą przeszłość narodu rosyjskiego. Sielankowe winiety o spokojnym życiu na daczy szybko zmieniają się w prozatorską wersję Krzyku Edvarda Muncha.
Serguei Oushakine, profesor antropologii oraz języków i literatur słowiańskich na Uniwersytecie Princeton
Obsesyjne rozmyślania nad pamięcią i zapominaniem... Ta wspaniała powieść ma szanse stać się zwierciadłem i budzikiem dla Rosji, ślepej na swoją historię.
Neue Zürcher Zeitung
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Polecane księgarnie
Pozostałe księgarnie
Informacja
Oficjalne recenzje
Nieistotność
Pewien chłopiec miał przyszywanego dziadka, który umarł, ratując chłopcu życie. Chłopiec zawsze bał się i go nienawidził. Starzec był niewidomy, nikt nie znał jego przeszłości. Wiele lat po śmierci dziadka tamten chłopiec wyruszył w podróż, aby zrozumieć swoją i poznać cudzą przeszłość.
Tak w skrócie przedstawia się fabuła „Granicy zapomnienia”, lecz jej opowiedzenie niewiele mówi o samej książce. Zatem więcej szczegółów: chłopiec urodził się (tak jak autor) na początku lat 80. w Związku Radzieckim. Podróż zaniesie go za koło podbiegunowe, w świat tajgi, tundry, ciemności i bieli. Słowo „zaniesie” nie jest przypadkowe. Narratorem nie kieruje wola podróży, nie on wyznacza jej kierunek, nawet gdy wsiada do pociągu na północ, decyzje zawsze podejmuje kto inny, krajobraz albo siła przedmiotów (i wspomnień) niepozwalających się ominąć. Na rzece łódkę niesie prąd, na lądzie nogi same idą wzdłuż starego nasypu kolejowego.
Ten nasyp to jeden z wielu strasznych, wwiercających się w pamięć obrazów w powieści. Wzniesiony rękoma więźniów radzieckiego łagru, tysięcy ludzi skazanych na powolne konanie z głodu, zimna wskutek katorżniczej pracy. Ludzi, po których nie zostało nic, bo pamięć domaga się świadectw, a tu pozostał co najwyżej właśnie taki, położony nigdzie i prowadzący donikąd, wał ziemi, niedokończona droga do urojonego radzieckiego królestwa Północy, artefakt z innego świata (mniej ludzki, mniej realny niż neolityczne petroglify).
Kusi, by tytułową „granicę zapomnienia” potraktować jakoś dosłownie, jako na przykład koło podbiegunowe, wyraźną linię na mapie, za którą tylko śnieg, letnie błoto, przestrzeń i krajobraz. Gdyby się udało tak interpretować tytuł, całe zło, o jakim opowiada ta podróż, odsunęłoby się gdzieś daleko, w półbaśniową i półrealną krainę, i trochę łatwiej byłoby je znieść.
Niestety to daremna próba. Ta granica jest dużo bardziej nieuchwytna niż jej naturalni znaczeniowi pobratymcy. Tkwi w miastach-potworach, których byt nie dopuszcza pamięci, bo przyniosłaby im zagładę, w latach zniewolenia narodu, który nie nauczył się nazywać zbrodniarzami swoich masowych morderców, w człowieku indywidualnym, pochłoniętym własnym „tu i teraz” i osobistymi iluzjami. O tym właśnie jest książka Liebiediewa – o zapomnieniu absolutnym. Tak doskonałym, że dotyka w równej mierze ofiary co katów.
Ale można opowiedzieć fabułę i tak: Pewien chłopiec miał przyszywanego dziadka. Ten dziadek był winien zbrodni przeciw ludzkości. Choć ani on sam, ani nikt inny nigdy nie nazwał go mordercą. Prawdopodobnie dzięki temu starzec mógł umrzeć, ratując chłopcu życie. Uratowany przez niepamięć chłopiec dorósł i wyruszył w podróż, która jest spłatą długu. Dlatego że pamięć, przeszłość, dobro, zło i my istniejemy w splątani w węzeł i jeśli nie spróbujemy się z niego wydostać, zginiemy zduszeni w jego wnętrzu.
Skomplikuję to jednak jeszcze bardziej i niejako wbrew temu, co napisałam wyżej, zaznaczę, że to wcale nie jest powieść realistyczna. Narrator cytuje w niej w pewnym momencie „Epos o Gilgameszu” i to być może jest najlepsza wskazówka dla przyszłych czytelników. Tak wyglądałaby napisana dziś starożytna epopeja. Mit o zejściu do piekieł i poszukiwaniu źródeł.
To książka napisana niezwykle pięknym językiem. Z bolesną precyzją poezji. Oszałamiającymi metaforami. Okrucieństwem detalu. Z narastająca gęstością tekstu (kiedy słowu „płot" wiernie towarzyszy „drut kolczasty”, w końcu to niewinne, leniwe słowo staje się upiorne). To sprawia, że pod koniec opowieści proste zestawienia jeżą włos na głowie.
„Granicę zapomnienia” Siergieja Liebiediewa wydało wydawnictwo Claroscuro. Jest to pozycja wybitna. Tym razem więc pozwolę sobie zakończyć recenzję małym wyborem cytatów.
Spotkanie w pustce Północy drugiego wędrowca:
Wiedziałem, że to człowiek (...) zwierzę żyje w wymiarze horyzontalnym, w którym rozciągnięte jest jego ciało, a człowiek – to pionowa tyczka; jego ruch zmusza do ruchu wszystko wokół, tworzy przesuwające się osie współrzędnych, podczas gdy bieg zwierzęcia nie wpływa na przestrzeń, pozostawia ją w bezruchu.
Krajobraz:
(...) tam, gdzie pejzaż nie ma w swoim wnętrzu odróżniających cech, koczowanie staje się mentalnie najbardziej trafną zasadą istnienia.
Miasto-potwór i bloki:
(...) ludzie urządzali się w betonowych pudełkach tak, jak potrafili, wyszarpywali jeszcze po trzy-cztery metry powierzchni mieszkaniowej i w tych szopach-balkonach wystających na fasadzie budynku zawierało się żałosne, prawie nielegalne prywatne życie, wszechobecne i niezauważalne jak grzybica (...).
Miasto-potwór i Święto górnika:
(...) w dniu legalnego, a nawet popieranego pijaństwa w ludziach nagle uruchomiała się określona, nagromadzona i jak gdyby zawczasu ustalona skłonność do samodestrukcji; tak jak rozlicza się z życiem nie zdrowy człowiek, lecz beznogi kaleka, który jest już w jednej trzeciej martwy – i musi zabić już tylko dwie trzecie samego siebie (...).
Gorąco zachęcam do lektury.
Agnieszka Ardanowska
Popieram [ 17 ] Link do recenzji
OPINIE i DYSKUSJE
Oj długo zestrajałem się z tą powieścią. Potrzebowałem czasu i spokojnej głowy. Zaczynałem ze trzy razy, obwąchiwaliśmy się ponad dwa lata. Nie było łatwo, ale było warto.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, przeczytajcie!
Oj długo zestrajałem się z tą powieścią. Potrzebowałem czasu i spokojnej głowy. Zaczynałem ze trzy razy, obwąchiwaliśmy się ponad dwa lata. Nie było łatwo, ale było warto.
Pokaż mimo toJeśli jeszcze tego nie zrobiliście, przeczytajcie!
Podróż do źródeł tożsamości zarówno osobistej jak i wspólnej sowieckiemu doświadczeniu. Autor zatacza kręgi schodząc w głąb mitycznego piekła pamięci w swojej iście dantejskiej wędrówce. Próbuje odnaleźć ślady, tropi historie, szuka wyjaśnienia, zarówno własnej historii, własnych traum, jak również wspólnych jego rodakom.
Gęsta, piękna literatura, pełna znaczeń i treści, którą trzeba smakować w skupieniu i bez pośpiechu.
Podróż do źródeł tożsamości zarówno osobistej jak i wspólnej sowieckiemu doświadczeniu. Autor zatacza kręgi schodząc w głąb mitycznego piekła pamięci w swojej iście dantejskiej wędrówce. Próbuje odnaleźć ślady, tropi historie, szuka wyjaśnienia, zarówno własnej historii, własnych traum, jak również wspólnych jego rodakom.
więcej Pokaż mimo toGęsta, piękna literatura, pełna znaczeń i treści,...
Arcydzieło! Czytając tę niezwykłą książkę, miałem podobne odczucia, jak podczas lektury "Archipelagu Gułag" za głębokiej komuny. Wtedy można jednak było mieć nadzieję na zmianę.
Lebiediew pokazuje zaś, że w Rosji nikogo nie obchodzi los milionów ofiar rodzimego bądź co bądź komunizmu, który sukcesywnie przeobraził się w putinizm. "Ludzie woleli niczego nie pamiętać niż pamiętać ze strachem lub ze smutkiem" - pisze Autor. Zwłaszcza, że nowy car zakazuje zbyt mocnej krytyki ZSRR, co rodzi tzw. efekt mrożący. A i sprawa likwidacji Memoriału mówi wszystko.
Ale pisarz pamięta i wymierza sprawiedliwość tą książką, napisaną przepięknym, poetyckim wręcz językiem, a zarazem tak ciężkim, jak i sam temat. To wyjątkowy, zarazem tak literacko wspaniały, obraz dzisiejszej Rosji, w którą "wpompowano" poprzedni ustrój - niczym krew Drugiego Dziadka w ciało narratora. I dlatego tam się nic nie zmieni. A jeśli już - to na gorsze.
Wiele scen wywiera niezapomniane, przygniatające wrażenie: łapanka przypadkowych ludzi na dworcu, aby się zgadzała zakładana liczba aresztowanych; straszne dzieje synka Drugiego Dziadka ("nigdy nie słyszał, jak śpiewa słowik czy skowronek") i sprawa jego równie strasznych "zabawek"; potworny los zesłańców porzuconych zimą na wyspie na rzece, wyznania kata NKWD, w których żadnej skruchy ("nie mógł znieść, że wyrządzone przez niego zło już nie istniało jako zło"), niewidomi starcy-zesłańcy ze swoim drzewkiem owocowym jako symbol oczekiwanego odrodzenia, przerażający obraz współczesnego Norylska, gdzie narratora z rąk gangsterów ratuje tylko dawny odruch miłosierdzia wobec brata jednego z nich.....
To obraz "świata po katastrofie, świata rozbitego, rozdzielonego, bez możliwości ponownego zebrania go w całość". Świata, w którym "jakby życie samo na siebie machnęło ręką".
Dla interesujących się Rosją i ZSRR - lektura obowiązkowa.
Arcydzieło! Czytając tę niezwykłą książkę, miałem podobne odczucia, jak podczas lektury "Archipelagu Gułag" za głębokiej komuny. Wtedy można jednak było mieć nadzieję na zmianę.
więcej Pokaż mimo toLebiediew pokazuje zaś, że w Rosji nikogo nie obchodzi los milionów ofiar rodzimego bądź co bądź komunizmu, który sukcesywnie przeobraził się w putinizm. "Ludzie woleli niczego nie pamiętać niż...
Lebiediew pisze, że jego ojczyzną jest język rosyjski, że słowo jest jedynym narzędziem za pomocą którego może dokonać swoistego rozliczenia z przeszłością. I właśnie słowem w sposób absolutnie mistrzowski czaruje czytelnika i kreśli swoją historię. Nie będę pisać o fabule tej powieści, bo ona jest bardzo prosta, a jednocześnie nieuchwytna, toczy się na granicy wspomnień, intuicji, snu i realnych wydarzeń. Napiszę o tym czym Lebiediew mnie zdumiał. Po pierwsze tym, że odnalazłam w nim prawdziwą "rosyjską duszę", tą czułą i wrażliwą, mistyczną i baśniową. Myślałam ,że sto lat po roku 1917 skutecznie wyrugowało taką naturę w tym kraju. A tu takie zaskoczenie... Po drugie, autor urodzony w 1981 roku wychowany w radzieckiej rzeczywistości czuje się osobiście naznaczony, jakby obciążony brzemieniem zbrodni dokonanych w jego totalitarnej ojczyźnie na milionach niewinnych ofiar. Aby uwolnić się od tego brzemienia i rozwiązać zagadkę dotyczącą jednego z członków swej rodziny udaje się w niemal mityczną podróż na północ Rosji.
Rzeczywistość ,którą zastaje w miejscach po opuszczonych łagrach, brzydką , wyniszczoną, bezsensowną, widzi przez pryzmat ludzi, którzy swoim zapomnianym wysiłkiem, swoją krwią i swoim życiem ją tworzyli. Niemal fizycznie odczuwa ich obecność.
Poza tym Lebiediew ma ogromną wiedzę, jest niezwykłym erudytą. Pisze swą powieść niezwykle subtelnie , delikatnie, to naprawdę niezwykłe, żeby ohydny, stalinowski, radziecki świat - i ten materialny i ten mentalny przedstawić w ten sposób.
To nie jest łatwa lektura na przedświąteczny czas, wymaga skupienia, porusza, ale bardzo polecam, naprawdę warto.
Lebiediew pisze, że jego ojczyzną jest język rosyjski, że słowo jest jedynym narzędziem za pomocą którego może dokonać swoistego rozliczenia z przeszłością. I właśnie słowem w sposób absolutnie mistrzowski czaruje czytelnika i kreśli swoją historię. Nie będę pisać o fabule tej powieści, bo ona jest bardzo prosta, a jednocześnie nieuchwytna, toczy się na granicy wspomnień,...
więcej Pokaż mimo to"U Lebiediewa może irytować jedna rzecz: występowania jej dowieść niełatwo i mogę napisać o niej jedynie intuicyjnie. Chodzi mianowicie o coś, co na własny użytek nazywam „pisaniem pod arcydzieło”. To pułapka, w którą często wpadają debiutanci (i nie tylko oni!), i to niezależnie od wieku: uleganie twórczej ambicji, która każe podporządkować wszystkie elementy książki pierwotnemu założeniu stworzenia wybitnego dzieła literackiego, które spełniłoby wszystkie nienazwane kryteria bestsellera, nad którym rozpływaliby się krytycy i jurorzy prestiżowych nagród. Wydaje się, że Lebiediew chciał w swojej książce zawrzeć wszystko: zaczyna się od zachodnich krańców Europy, kończy na głębokiej północy; jest tu rozpad Związku Radzieckiego, totalitaryzm, więzy krwi, szamanizm i dzikie plemiona Syberii, jest ślepota śnieżna, symboliczna jabłoń, dalekosiężne polityczne diagnozy, pokoleniowe freski i mikrohistorie. Wydaje się, że momentami ciężko utrzymać taki ciężar gatunkowy: są chwile, kiedy zaczyna on zwyczajnie nużyć lub popadała w banał. Dlatego ja sam daleki będę od uznania Granic zapomnienia za arcydzieło, raczej za książkę za mocno nierówną. A jednak – z pewnością wartą przeczytania."
-
całość recenzji na blogu zszafy.wordpress.com (Facebook: zszafy)
"U Lebiediewa może irytować jedna rzecz: występowania jej dowieść niełatwo i mogę napisać o niej jedynie intuicyjnie. Chodzi mianowicie o coś, co na własny użytek nazywam „pisaniem pod arcydzieło”. To pułapka, w którą często wpadają debiutanci (i nie tylko oni!), i to niezależnie od wieku: uleganie twórczej ambicji, która każe podporządkować wszystkie elementy książki...
więcej Pokaż mimo toKażdy naród powinien rozliczyć się ze swą przeszłością, jeśli chce stać się narodem zdrowym. Pamięć kształtuje tożsamość, wyparcie zaś sprawia, że pod cienkimi bliznami rany wciąż palą żywym ogniem, nie pozwalając na normalną aktywność. Z takiego założenia wychodzi Siergiej Lebiediew, usiłując spojrzeć na łagrowe dziedzictwo Rosji z innej perspektywy - i przy użyciu innych środków.
Na kartach powieści formułuje swoje artystyczne credo, w którym to kluczowe okazują się dwa terminy: mgła oraz sen. Spojrzenie przez mgłę pomaga mu oderwać przedmioty od ich materii, przekształcając je w obrazy, co pozwala przenieść je do świata wewnętrznego obserwatora i w nim wydobywać z nich nowe sensy. Poetyka snu pozwala z kolei na swobodniejsze operowanie symbolami, a także językiem, który w ściśle realistycznej prozie zdawałby się nadto pompatyczny.
Te narzędzia służą Lebiediewowi jako sposoby artystycznego przetwarzania rzeczywistości - szczególnie rzeczywistości historycznej, która na mocy niepisanego porozumienia została pogrzebana pod niezliczonymi warstwami przemilczeń. Zastosowanie tej techniki czyni z powieści ciąg powiązanych ze sobą obrazów i symboli, układających się w upiorną mozaikę.
Gęsta, poetycka proza zostaje tu wsparta - jak to zazwyczaj bywa w klasowej literaturze - nawiązaniami do mitologii, do "Jądra ciemności", do wielu znanych motywów. Warto podkreślić inspirowany Proustem język "Granicy zapomnienia", do której napisania impuls dały własne doświadczenia autora. Wyprawę swojego alter ego na daleką Północ określa Lebiediew jako podróż do świata umarłych oraz poszukiwanie Atlantydy łagrowej, co rodzi nie tylko pokrewieństwo z mitologią, ale i z czerpiącymi z niej dowolnie dokonaniami popkultury.
Poeta to dziwne stworzenie, które swą skłonność do metafor potrafi zamknąć w krótkiej formie. Siergiej Lebiediew miał wszelkie dane po temu, by zostać poetą; ale w głowie kłębi mu się zbyt wiele słów. Choć więc "Granica zapomnienia" to kunsztowna robota, nie podbiła niżej podpisanego. Jej metafory są dla mnie zbyt rozbuchane, wyglądające zza każdego drzewa, spod każdej deski w podłodze. Powieść Lebiediewa oddziałuje na czytelnika mocno, ale moim zdaniem większą siłę wyrazu osiąga się, uciekając się do mniejszej liczby wyrazów. I tak nikt nie opisze Piekła lepiej niż Dante.
Każdy naród powinien rozliczyć się ze swą przeszłością, jeśli chce stać się narodem zdrowym. Pamięć kształtuje tożsamość, wyparcie zaś sprawia, że pod cienkimi bliznami rany wciąż palą żywym ogniem, nie pozwalając na normalną aktywność. Z takiego założenia wychodzi Siergiej Lebiediew, usiłując spojrzeć na łagrowe dziedzictwo Rosji z innej perspektywy - i przy użyciu innych...
więcej Pokaż mimo toNie jest to łatwa książka, bez dwóch zdań. Pięknie napisana, językiem ino zachwycać się można. Niestety trafiały się fragmenty, które mnie zauroczyły, a także takie, co mocno męczyły. Chyba nastrój odpowiedni mieć trzeba, żeby prozę rosyjskiego pisarza w pełni docenić. Czy mi się to udało? Obawiam się, że nie do końca. Zacnie napisane, powtórzę raz jeszcze, lecz nie jestem pewna, czy po kolejne dzieło Lebiediewa sięgać będę.
Nie jest to łatwa książka, bez dwóch zdań. Pięknie napisana, językiem ino zachwycać się można. Niestety trafiały się fragmenty, które mnie zauroczyły, a także takie, co mocno męczyły. Chyba nastrój odpowiedni mieć trzeba, żeby prozę rosyjskiego pisarza w pełni docenić. Czy mi się to udało? Obawiam się, że nie do końca. Zacnie napisane, powtórzę raz jeszcze, lecz nie jestem...
więcej Pokaż mimo toJęzyk, jego rytm, ślad jaki rzeźbi w głowie czytelnika nie pozwalają zapomnieć o tej książce. Tu wszystko jest obrazem, pulsującym i wciagajacym. Moje największe odkrycie ostatnich miesięcy. Proza gęsta i lepaka. Obrazy kreślone przez autora obezwladniają językową maestrią ( niech będzie umiłowany tłumacz)'. Potęga ludzkiego słowa, potęga intelektu. Wszystko to w debiucie. Jak z tym żyć, że ktoś może być tak utalentowany?
Język, jego rytm, ślad jaki rzeźbi w głowie czytelnika nie pozwalają zapomnieć o tej książce. Tu wszystko jest obrazem, pulsującym i wciagajacym. Moje największe odkrycie ostatnich miesięcy. Proza gęsta i lepaka. Obrazy kreślone przez autora obezwladniają językową maestrią ( niech będzie umiłowany tłumacz)'. Potęga ludzkiego słowa, potęga intelektu. Wszystko to w debiucie....
więcej Pokaż mimo toGdybym miała opisać „Granicę zapomnienia” jednym słowem na pewno wybrałabym „intensywność”. To o takich książkach powinno się mówić, że to proza niezwykle gęsta, nasycona obrazami, bardzo zmysłowa. Brzmi banalnie, ale z tym właśnie mamy tutaj do czynienia.
Lebiediew jest z wykształcenia geologiem, przez długie lata brał udział w ekspedycjach geologicznych na północy Rosji i w Kazachstanie. Jest też dziennikarzem, poetą, prozaikiem. To wiele wyjaśnia, bo język powieści zaskakuje celnością, precyzją a przy tym poetycką lekkością i w żaden sposób nie brzmi jak powieściowy debiut, którym jest. „Granica zapomnienia” była nominowana do wielu nagród, również w Rosji, co nie jest wcale oczywiste biorąc pod uwagę to, że autor rozprawia się w niej z historią swojego kraju. Zebrał za to krytyczne opinie recenzentów rosyjskich, którzy zarzucali mu, że powieść jest zbyt radykalna. Widać wszystkie narody cierpią na tę samą chorobę – o swojej historii należy albo milczeć albo mówić jedynie o najpiękniejszych kartach.
Lebiediew „dorastał” do książki przez wiele lat. Już jako nastolatek uczestniczył w pierwszych wyprawach geologicznych i tam po raz pierwszy natknął się na opuszczone gułagi. Miał 15 lat i niejasną tylko świadomość z czym ma do czynienia. Z czasem wiedział coraz więcej. Jednocześnie żył w poczuciu, że jego rodzina to tylko ofiary stalinowskiej represji, nie spodziewał się, że znajdzie wśród swoich, także oprawców. Właśnie poszukiwania dotyczące własnej rodziny doprowadziły finalnie do napisania powieści, w dużej mierze autobiograficznej.
Razem z bohaterem ruszamy w głąb Rosji, na daleką północ a nawet za koło podbiegunowe, w poszukiwaniu prawdy o pewnym człowieku, zwanym Drugim Dziadkiem, który naznaczył jego dzieciństwo, a przez to, również jego życie. Jednocześnie podróżujemy w głąb historii kraju, do łagrów, tych wciąż działających i tych opuszczonych. Wędrujemy razem z narratorem przez wielkie pustkowia, opuszczone kopalnie, zapomniane przez wszystkich wioski, spotykamy zapomnianych przez wszystkich ludzi. I o tym jest przede wszystkim ta powieść. Jak historia tego kraju ulega zapomnieniu przez zwykłych ludzi. Jak wszyscy, ofiary i kaci, nie ustają w wysiłkach, żeby o pewnych rzeczach nie pamiętać, wyciąć je ze świadomości. To nie jest klasyczna powieść łagrowa. Mimo, że autor niejednokrotnie wraca do wydarzeń z tamtych czasów, to jednak przede wszystkim jest to opowieść o pamięci narodu.
Mimo, że to proza, towarzyszyło mi nieustannie uczucie, że czytam poezję. Język autora jest niezwykle sugestywny: wydaje się, że oglądamy etiudę filmową a nie czytamy powieść. Namalowane krajobrazy są, jak łatwo się domyślić, zimne i nieprzystępne a jednocześnie towarzyszy im intensywność buzującego ognia. Forma jaką wybrał autor to coś na kształt „strumienia świadomości”, co jeszcze podnosi intensywność tekstu. Niesamowicie sensualna, przejmująca proza.
Lebiediew nie wyraża w „Granicy” prostego aktu oskarżycielskiego. Bardziej niż opowiadaniem o potwornościach tamtych lat, szokuje ludzkim zobojętnieniem na historię, niefrasobliwym zacieraniem śladów przeszłości. Grozę swoistego zamrożenia w jakim tkwią ludzie, podkreśla groza natury, która staje się pełnoprawnym bohaterem powieści. Lebiediew pisząc „Granicę” zapewnił sobie prawdopodobnie coś w rodzaju terapii. Myślę, że nie tylko sobie, ale rzeszom ludzi, którzy tak jak on, mają w swoich historiach rodzinnych nie tylko bohaterskie czyny.
Oprócz nadzwyczajnej wartości literackiej i garści wiedzy o Rosji, „Granica zapomnienia” dostarcza solidnego materiału do rozważań uniwersalnych: czym jest dla narodu i rodziny historia, gdzie jest jej miejsce, czy warto ją pielęgnować, jakie są konsekwencje utraty pamięci. Powieść bardzo wymagająca, ważna i piękna.
Opinia ukazała się pod adresem: https://wmoimpokoju.pl/granica-zapomnienia/
Gdybym miała opisać „Granicę zapomnienia” jednym słowem na pewno wybrałabym „intensywność”. To o takich książkach powinno się mówić, że to proza niezwykle gęsta, nasycona obrazami, bardzo zmysłowa. Brzmi banalnie, ale z tym właśnie mamy tutaj do czynienia.
więcej Pokaż mimo toLebiediew jest z wykształcenia geologiem, przez długie lata brał udział w ekspedycjach geologicznych na północy Rosji...
Nie polubiłem tej prozy od początku. Wydała mi się zbyt gęsta. Wypełniona jakimś, wręcz kompulsywnym nadmiarem figur retorycznych. Irytująca. W swojej ozdobnosci nierosyjska. I już miałem walnąć ją gdzieś w ciemny kąt z modnymi pisarzami z którymi nam jakoś nie po drodze, kiedy coś jednak zaskoczyło. Opowieść o podróży do rosyjskiego jądra ciemności wciągnęła mnie jak bagno. Zdałem sobie sprawę, że to jedna z tych książek, które pomieszkaja w mojej głowie trochę dłużej, że nie pozbede się jej łatwo i że literatura łagiernicza nie skończyła się wcale na Solzenicynie i Szalamowie i wciąż da się napisać w tej materii coś przejmujacego. Nawet kiedy jest się człowiekiem z metrykalna 8. I że nie wiadomo ile wody upłynie jeszcze w tych naszych wschodnioeuropejskich rzekach, a my wciąż będziemy mieli coś do zagojenia zrozumienia, rozliczenia i wybaczenia.
Nie polubiłem tej prozy od początku. Wydała mi się zbyt gęsta. Wypełniona jakimś, wręcz kompulsywnym nadmiarem figur retorycznych. Irytująca. W swojej ozdobnosci nierosyjska. I już miałem walnąć ją gdzieś w ciemny kąt z modnymi pisarzami z którymi nam jakoś nie po drodze, kiedy coś jednak zaskoczyło. Opowieść o podróży do rosyjskiego jądra ciemności wciągnęła mnie jak...
więcej Pokaż mimo to