Bretonische Brandung

Okładka książki Bretonische Brandung Jean-Luc Bannalec
Okładka książki Bretonische Brandung
Jean-Luc Bannalec Wydawnictwo: Kiepenheuer & Witsch Cykl: Georges Dupin (tom 2) kryminał, sensacja, thriller
352 str. 5 godz. 52 min.
Kategoria:
kryminał, sensacja, thriller
Cykl:
Georges Dupin (tom 2)
Tytuł oryginału:
Bretonische Brandung
Wydawnictwo:
Kiepenheuer & Witsch
Data wydania:
2013-01-01
Data 1. wydania:
2013-01-01
Liczba stron:
352
Czas czytania
5 godz. 52 min.
Język:
niemiecki
ISBN:
9783462044966
Średnia ocen

10,0 10,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
10,0 / 10
1 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
749
41

Na półkach:

Dla mnie ciągnęła się jak flaki z olejem, niestety wartkiej akcji nie ma, klimatu również. Jedyny plus, to ciekawy opis miejsca, którego dotąd nie znałem.

Dla mnie ciągnęła się jak flaki z olejem, niestety wartkiej akcji nie ma, klimatu również. Jedyny plus, to ciekawy opis miejsca, którego dotąd nie znałem.

Pokaż mimo to

avatar
1172
878

Na półkach: , ,

Jeśli wszystkie kryminały miały by być takie jak ten, to zostałabym fanką kryminałów. Chyba mało tu kryminału w kryminale. I dobrze. Za to jakie opisy nadmorskiego środowiska, jaki klimat, jakie opisy jedzenia... Normalnie ślinka leci. Czytanie takich książek to czysta przyjemność i odpoczynek. Dobrze napisana, niewymagająca, a sprawiająca mnóstwo radości. Dla tych, którzy z jakichkolwiek powodów potrzebują odciążenia "Sztorm..." będzie idealną lekturą. Chcę więcej :)

Jeśli wszystkie kryminały miały by być takie jak ten, to zostałabym fanką kryminałów. Chyba mało tu kryminału w kryminale. I dobrze. Za to jakie opisy nadmorskiego środowiska, jaki klimat, jakie opisy jedzenia... Normalnie ślinka leci. Czytanie takich książek to czysta przyjemność i odpoczynek. Dobrze napisana, niewymagająca, a sprawiająca mnóstwo radości. Dla tych, którzy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
350
350

Na półkach: ,

Triumf solidnego rzemiosła. Owszem, ocieramy się w drugiej powieści Jeana-Luca Bannaleca o sztukę, ale kulinarną. Reszta to gatunkowe schematy perfekcyjnie wypełnione treścią. Schematy stare jak klasyczne detektywistyczne kawałki Agathy Christie – z plątaniną motywów oraz grupą mających je podejrzanych, które odświeżają atlantyckie wiatry wiejące nad tytułowym archipelagiem, delikatne przestawienie akcentó i zawrotne tempo akcji.
Bennalec jest znakomitym wyrobnikiem pióra, ale tylko wyrobnikiem. Ma problem z budowaniem interesujących bohaterów. I, o ile główny – komisarz Dupin – ze swoim uroczym uzależnieniem od cafe, jest interesującą wariacją na temat Holmesa, Poirot oraz mniej radykalnych detektywów z prozy noir, o tyle reszta postaci to dwuwymiarowe tekturowe standy rozstawione na pisarskim polu gry.
Ale autor „Sztormu na Glenanach” jest naprawdę bardzo dobrym rzemieślnikiem. Bardzo dobrym czyli też absolutnie świadomym swoich słabości. Potrafi doskonale zamaskować nijakość postaci drugoplanowych oraz brak wyrazistości podejrzanych. Osiąga to wspomnianym zawrotnym tempem akcji, mnogością podejrzanych – zbrodni mógł dokonać praktycznie każdy – oraz ciągłym dorzucaniem jej możliwych motywów. Czytelnik, wraz z Dupinem, wkracza w ten ludzko-psychologiczny labirynt i, podobnie jak goniony czasem policjant, musi go pokonać biegiem. Co prawda ma przez to mniej czasu na kontemplowanie bretońskiej przyrody oraz kultury, ale działa to na korzyść fabuły. O ile w poprzedniej powieści, „Śmierci w Pont-Aven”, akcja stawała i musieliśmy wraz Dupinem podziwiać urodę Bretanii oraz niepowtarzalny smak jej kuchni, o tyle tu stanowią one tło – zauważalnie i fascynująco piękne (oraz smakowite),ale jednak tło. Treścią „Sztormu..” jest śledztwo a nie niepowtarzalny kształt dachu czy futryn.
Rzemieślniczą maestrię Bennaleca widać także w doskonałym słuchu. Świetnie wyczuwa i, bardzo noir, rozgrywa różnice pomiędzy prawem a sprawiedliwością oraz, wciąż bardzo ważne, nawet w wysoko cywilizowanym świecie Zachodu, poczucie tzw. sprawiedliwości ludowej. To dodaje jego powieści smakowitego relatywizmu, moralnej dwuznaczności, a czytelnikowi daje poczucie, że obcuje z czymś jednak troszkę większym on kolejnego banalnego kryminału.
Druga powieść Bennaleca nie zmieni literatury. Ba, nie zrewolucjonizuje nawet mieszczańskiej (bo wyraźnie taki jest, ze swoimi kompleksami, ambicjami i tęsknotami target autora) prozy użytkowej. Ale niemiecki pisarz prawdopodobnie nie ma nawet takich ambicji. Po prostu zalazł sposób na zarobienie dobrych pieniędzy. I robi to doskonale. Zasługuje na każdego eurocenta, który wpływa na jego konto.

Triumf solidnego rzemiosła. Owszem, ocieramy się w drugiej powieści Jeana-Luca Bannaleca o sztukę, ale kulinarną. Reszta to gatunkowe schematy perfekcyjnie wypełnione treścią. Schematy stare jak klasyczne detektywistyczne kawałki Agathy Christie – z plątaniną motywów oraz grupą mających je podejrzanych, które odświeżają atlantyckie wiatry wiejące nad tytułowym...

więcej Pokaż mimo to

avatar
2
2

Na półkach:

Z pewną taką nieśmiałością sięgnęłam po tą książkę, w sumie to pan w bibliotece mnie trochę namówił bo przyznam, że nie przepadam za przydługawymi opisami przyrody i zwykle je po prostu pomijam. Tutaj nic takiego nie miało miejsca, nic nie musiałam pomijać, autor tak wspaniale opisał Glenany, że nie tylko miałam ochotę: czytać, czytać, czytać, ale też spakować walizki i najbliższy urlop spędzić spędzić właśnie w Bretanii :) w każdym razie idzie się rozmarzyć podczas czytania tej książki.

Jeśli chodzi o zagadkę kryminalną to właściwie od początku można się domyślić jakie jest jej rozwiązanie, ale w tej książce nie ma to znaczenia :)

Z pewną taką nieśmiałością sięgnęłam po tą książkę, w sumie to pan w bibliotece mnie trochę namówił bo przyznam, że nie przepadam za przydługawymi opisami przyrody i zwykle je po prostu pomijam. Tutaj nic takiego nie miało miejsca, nic nie musiałam pomijać, autor tak wspaniale opisał Glenany, że nie tylko miałam ochotę: czytać, czytać, czytać, ale też spakować walizki i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
510
484

Na półkach:

To drugi tom cyklu z komisarzem Dupin. Jest to książka wyjątkowo oryginalna, nawet na tle gigantycznej liczby powieści kryminalnej. Nie ma brutalnych scen. Wydarzenia rozgrywają się w ciągu trzech zaledwie dni i cała ekipa śledcza się śpieszy, ale opisane jest to w taki sposób, że czytelnikowi ta nerwówka w ogóle się nie udziela . Czyta się tak, jakby, wszędzie panował totalny spokój. Liczba osób, których wydarzenia dotyczą nie jest duża. Można więc snuć przypuszczenia, kto faktycznie zabił bez obawy, że zabójcą okaże się ktoś, kto pojawi się dopiero na ostatniej stronie. Przeczytanie książki to zajęcie w sam raz na jedno popołudnie.


Jest bardzo dużo opisów przyrody. Nie ma się co przerażać, są one króciutkie, cała książka jest mało obszerna. A krajobraz jest wyjątkowo piękny, bo tytułowe Glenany są zbiorem różnych wysp, wysepek i skrawków ziemi . Ich powierzchnia może być bardzo różna, w zależności od tego, czy trwa przypływ, czy odpływ. Czasem do pewnych wysp można dojść niemal suchą nogą, a niekiedy trzeba płynąć łódką. Cześć tych wysepek jest skalista, część piaszczysta, czasem widoczne są tylko same szczyty skałek , reszta tonie w morzu. Pogoda tutaj zmienić się może błyskawicznie, w ciągu 24 godzin można przeżyć cztery pory roku. Opisy przyrody być muszą, bo jak inaczej wskazać, że śledczy musieli na wyspę ze zwłokami najpierw płynąć, a potem iść pieszo przez morze? Albo jak inaczej wskazać, że zabici stracili życie w innym miejscu, niż miejsce znalezienia zwłok, a na wyspę wyrzucił ich prąd wody? Bretończycy uwielbiają dobrą kuchnię, komisarz też często zagląda do różnych restauracji. Opisy zapachów potraw i win są tak sugestywne, że cały czas podczas czytania byłam głodna.
Powieść zaczyna się od znalezienia trzech ciał z ranami, wskazującymi na to, że podczas pływania, silny sztorm rzucił ich na skały . Szybko okazało się, że nie był to wypadek, a późniejszym ofiarom ktoś podał silny środek uspokajający. Wypłynięcie w morze łodzią w fatalną pogodę po spożyciu tego środka skutkować musiało śmiercią. Szybko okazało się, że jedna z ofiar to mistrz windsurfingu. Człowiek ten znany był z wielkiego majątku, ale nie tylko. Dążył do tego, aby ten piękny teren zniszczyć, budując masę obiektów wypoczynkowych i rozwijając w olbrzymi sposób turystykę. Ponieważ lokalne władze stawiały opór, swoje plany forsował pod hasłem rozwoju ekologii, aczkolwiek z ekologią nie miały nic wspólnego. Zabić mógł go przeciwnik tych projektów. Ale szybko okazało się, że w rejonie Glenanów zatonęło w minionych wiekach sporo statków, niektóre wiozły cenne ładunki. Sporo było więc tam poszukiwaczy skarbów. Pewne symptomy świadczyły o tym, że nasi zabici mogli coś ciekawego odnaleźć. Zabić mogła więc ich konkurencja. To nie wszystkie tropy, tylko ważniejsze.
Książka jest lekka, nie ma tu zawiłości psychologicznych, nie ma się po jej przeczytaniu doła, wręcz przeciwnie. Jest to głos –pochwała piękna tego zakątka i apel o jego zachowanie. To też pewna pochwała lokalnych więzi społecznych, gdzie wszyscy się znają i wszystko niemal o sobie wiedzą. Ale zarazem to pochwała, a nawet i apoteoza indywidualizmu. Bo i Glenany są niespotykanie piękne i zarazem unikalne, i mieszkańcy z ich charakterami ( czytelnik stopniowo poznaje tych indywidualistów) tak samo tuzinkowi nie są.
całość
http://powrot-do-krainy-ksiazki.blogspot.com/2015/11/jean-luc-bannalec-sztorm-na-glenanach.html

To drugi tom cyklu z komisarzem Dupin. Jest to książka wyjątkowo oryginalna, nawet na tle gigantycznej liczby powieści kryminalnej. Nie ma brutalnych scen. Wydarzenia rozgrywają się w ciągu trzech zaledwie dni i cała ekipa śledcza się śpieszy, ale opisane jest to w taki sposób, że czytelnikowi ta nerwówka w ogóle się nie udziela . Czyta się tak, jakby, wszędzie panował...

więcej Pokaż mimo to

avatar
341
18

Na półkach:

Urzekła mnie opisana z czułością atmosfera Glenanów, archipelagu wysp i wysepek położonych na końcu końca świata, gdzie życie regulowane jest przez nieskażone jeszcze cywilizacją morze, a książeczkę z datami przypływów i odpływów każdy z mieszkańców nosi w kieszeni. Kameralne, małe miasteczka, gdzie każdy zna każdego, czas płynie nieśpiesznie, a przyjezdny mimo kilkuletniego pobytu wciąż jest obcym.

Zagadka kryminalna nie jest zbyt skomplikowana, ale szczerze mówiąc, w ogóle mi nie przeszkadzało. Główny bohater, komisarz Georges Dupin, jest jak powiew świeżego powietrza w zaśniedziałym moim zdaniem schemacie bohaterów powieści kryminalnych. Ci wszyscy detektywi, komisarze, policjanci, patrzący posępnie spode łba, owiani dymem papierosowym, z których co drugi ma problem z alkoholem, kolejny z lekami, niemal każdy ma zrujnowane życie osobiste bądź jest nieuleczalnym kobieciarzem. Jedyną używką Dupina jest kawa, a pasją życia praca. Jest wprost zachwycająco normalny, lubi dobrze zjeść, nie znosi wody (a średnio co kilka stron musi do niej wchodzić),jest uprzejmy wobec kobiet i ma w nosie swoich zwierzchników. Jest przy tym naprawde dobrym detektywem, skrupulatnym i dokładnym. Świetna postać, nie da się go nie lubić.

Czytało się wybornie, ostrzę sobie już zęby na kolejną książkę autora.

Jednak ostrzegam, jeśli szukasz w kryminałach wartkiej akcji, zawiłej fabularnie zagadki kryminalnej czy wyrazistego bohatera przeszukującego zatęchłe meliny ze spluwą w ręku - to nie jest książka dla Ciebie.

Urzekła mnie opisana z czułością atmosfera Glenanów, archipelagu wysp i wysepek położonych na końcu końca świata, gdzie życie regulowane jest przez nieskażone jeszcze cywilizacją morze, a książeczkę z datami przypływów i odpływów każdy z mieszkańców nosi w kieszeni. Kameralne, małe miasteczka, gdzie każdy zna każdego, czas płynie nieśpiesznie, a przyjezdny mimo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
121
58

Na półkach: ,

Glenany - malowniczy archipelag, niezniszczony przez przemysł turystyczny. To miejsce gdzie można obserwować prawdziwą przyrodę: gonitwy delfinów na morzu, ławice ryb poszukujące pożywienia, zjeść doskonale przyrządzonego homara albo podziwiać tajemnice podwodnego świata. To tu można odkrywać prawdziwe skarby na dnie morza, o których niejeden marzy. To także tu w ciągu kilku minut w pogodny, słoneczny dzień może rozpętać się sztorm, który na wiele godzin odetnie wyspy od reszty świata.

Dzień po sztormie jeden z turystów odkrywa na niewielkiej wysepce trzy ciała. Do akcji wkracza znany komisarz Dupin, który przeprowadził się z Paryża w okolice Glenanów. Gdy wychodzi na jaw, że jedną z trzech ofiar może być zaginiony znajomy prefekta, Yanning Konan, a drugą miejscowy celebryta, żeglarski mistrz Lucas Lefort, sprawy się trochę komplikują. Komisarz Dupin odkrywa, że to nie makabryczny wypadek, lecz popełnione z zimną krwią morderstwo.

Co kryje się za tą zbrodnią? Wielki biznes i duże pieniądze? Skarby zatopione na dnie morzą? A może najstarsze ze wszystkich motywów, czyli nienawiść i zemsta?

Jean-Luc Bannalec to pseudonim niemieckiego pisarza, który jest już znany niektórym czytelnikom jako autor książki "Śmierć w Pont-Aven". Mimo że powieść ta opowiada o pierwszej sprawie komisarza Dupina, nie czułam, że brakuje mi czegoś, na co mogłam natrafić w ów książce. Bannalec napisał tak "Sztorm na Glenanach", że czytelnik bez problemów może najpierw po nią sięgnąć, a następnie dopiero po "Śmierć w Pont-Aven".

Akcja powieści niewątpliwe trzyma w napięciu. Początkowo przeszkadzały mi trochę zbyt długie, jak na mój gust, opisy przyrody, historyczne fakty albo ciekawostki miejscowych. Jednak potem przyzwyczaiłam się do nich i wydały mi się ciekawym doświadczeniem. Razem z bohaterami mogłam podziwiać piękne Glenany, a także dowiedziałam się interesujących faktów o tej części Europy. Wyobraźnia robiła swoje.

Zakończenie zaskoczyło mnie. Podejrzewałam mnóstwo osób, które mogły się dopuścić tego strasznego czynu, ale rozwiązanie zagadki po prostu mnie zatkało. Nigdy bym nie powiedziała, że morderca jest aż tak blisko.

"Sztorm na Glenanach" to ciekawa pozycja. Polecam ją wszystkim, którzy lubią nietypowe zagadki połączone z dawką historii i opisów przyrody.

<a href="http://www.blaskksiazek.pl">Blask książek</a>

Glenany - malowniczy archipelag, niezniszczony przez przemysł turystyczny. To miejsce gdzie można obserwować prawdziwą przyrodę: gonitwy delfinów na morzu, ławice ryb poszukujące pożywienia, zjeść doskonale przyrządzonego homara albo podziwiać tajemnice podwodnego świata. To tu można odkrywać prawdziwe skarby na dnie morza, o których niejeden marzy. To także tu w ciągu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1128
133

Na półkach: , , ,

Cenię tę książkę przede wszystkim za niesamowicie zbudowaną atmosferę ogarniającą wyspy. Kompletny materiał do zauroczenia się! Senna, tajemnicza, uwodzicielska....

Cenię tę książkę przede wszystkim za niesamowicie zbudowaną atmosferę ogarniającą wyspy. Kompletny materiał do zauroczenia się! Senna, tajemnicza, uwodzicielska....

Pokaż mimo to

avatar
581
310

Na półkach: ,

Kolejna sympatyczna książka, niestety ostatnia z przetłumaczonych na język polski. Fanem kryminałów nie jestem, natomiast niezmiennie urzeka mnie otoczka krajobrazowo-kulturowo-kulinarna.

Kolejna sympatyczna książka, niestety ostatnia z przetłumaczonych na język polski. Fanem kryminałów nie jestem, natomiast niezmiennie urzeka mnie otoczka krajobrazowo-kulturowo-kulinarna.

Pokaż mimo to

avatar
337
291

Na półkach:

Doskonała książka! Bardzo bardzo polecam :)

Doskonała książka! Bardzo bardzo polecam :)

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    150
  • Przeczytane
    58
  • Posiadam
    19
  • E-book
    4
  • Kryminał
    3
  • Thriller/sensacja/kryminał
    2
  • Ebooki
    2
  • Ebook
    2
  • Ulubione
    2
  • 2016
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Bretonische Brandung


Podobne książki

Przeczytaj także