Pokochaj swój dom. Zero Waste Home, czyli jak pozbyć się śmieci, a w zamian zyskać szczęście, pieniądze i czas

Okładka książki Pokochaj swój dom. Zero Waste Home, czyli jak pozbyć się śmieci, a w zamian zyskać szczęście, pieniądze i czas Bea Johnson
Okładka książki Pokochaj swój dom. Zero Waste Home, czyli jak pozbyć się śmieci, a w zamian zyskać szczęście, pieniądze i czas
Bea Johnson Wydawnictwo: Agora poradniki
368 str. 6 godz. 8 min.
Kategoria:
poradniki
Tytuł oryginału:
Zero Waste Home
Wydawnictwo:
Agora
Data wydania:
2017-09-06
Data 1. wyd. pol.:
2017-09-06
Liczba stron:
368
Czas czytania
6 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788326825354
Średnia ocen

5,9 5,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
5,9 / 10
200 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
165
82

Na półkach:

Podeszłam do tej książki z przymrużeniem oka - jeden słoik śmieci w ciągu roku? - ale naprawdę mnie zainteresowała! Już teraz wiem jak Bea osiąga ten jeden słoik :) I naprawdę jest to wykonalne. Wiele porad dotyczy raczej amerykańskich realiów, ale jest też wiele, które z powodzeniem można zastosować. Autorka wydała mi się miła i sympatyczna- podziwiam jej determinację! Spodobało mi się, że nie jest jednak tak odklejona od rzeczywistości jak sądzą niektórzy. Prosto dzieli się swoimi przemyśleniami, opowiada o błędach i o tym, z czego zrezygnowała- to naprawdę nie jest żadna narwana maniaczka zero-waste, ale kobieta z pasją zmiany świata i determinacją-bez nadęcia i wywyższania się. Polecam tę książkę fanom zero-waste oraz każdemu dla poszerzenia horyzontów myślowych. Wiele porad daje do myślenia i wcale nie jest trudnych. A te nieprzystające do naszej rzeczywistości można po prostu przeczytać z uśmiechem- kto wie, może Bea jest wizjonerką :)

Podeszłam do tej książki z przymrużeniem oka - jeden słoik śmieci w ciągu roku? - ale naprawdę mnie zainteresowała! Już teraz wiem jak Bea osiąga ten jeden słoik :) I naprawdę jest to wykonalne. Wiele porad dotyczy raczej amerykańskich realiów, ale jest też wiele, które z powodzeniem można zastosować. Autorka wydała mi się miła i sympatyczna- podziwiam jej determinację!...

więcej Pokaż mimo to

avatar
76
70

Na półkach: ,

Oczekiwałam chyba więcej bo w końcu Bea została okrzyknięta światową matką ruchu ZeroWaste, ale książka okazała się troszkę przereklamowana, mocno skupiona na amerykańskich realiach życia, część opisów poszczególnych partii domu nieco nudnawa, czasem absurdalna (bardzo mnie rozbawiło zbieranie kłaczków z suszarki żeby zrobić pastę modelarską). Co prawda wiekszosc rad i opisów jest prawdziwa i wartościowa, ale czasem ciut odklejona od rzeczywistości.
Odniosłam wrażenie że najpierw trzeba wszystko wyrzucić żeby zacząć nowe życie a w zupełności sie z tym nie zgadzam. Myślę że najlepiej dawać drugie życie, znajdywać nowego właściciela, naprawiać, przerabiać, a nie od razu wyrzucac. Życie w minimalizmie na pewno dużo ułatwia ale też nie chodzi o to ażeby nagle pozbyć się wszystkiego i generować kolejny śmieć. Myślę że ważniejsze jest ograniczyć konsumpcję a najbardziej ekologiczne jest używanie tego co już się ma.
Cenne rady na pewno dotyczyły środków czystości i jak je zrobić samemu.

Oczekiwałam chyba więcej bo w końcu Bea została okrzyknięta światową matką ruchu ZeroWaste, ale książka okazała się troszkę przereklamowana, mocno skupiona na amerykańskich realiach życia, część opisów poszczególnych partii domu nieco nudnawa, czasem absurdalna (bardzo mnie rozbawiło zbieranie kłaczków z suszarki żeby zrobić pastę modelarską). Co prawda wiekszosc rad i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1785
217

Na półkach: , , ,

Biorąc pod uwagę, że w ruchu zero waste chodzi o niemarnowanie zasobów i ograniczenie do minimum rzeczy zbędnych, wydanie w wersji papierowej książki, która nie wnosi absolutnie żadnych więcej treści niż to co jest dostępne online na blogach i na YT wydaje się być mocno ironiczne.
Książka ewentualnie mogłaby nadać się dla osób, które nigdy nie słyszały o zero waste ,chciałyby się czegoś dowiedzieć o codziennym funkcjonowaniu w sposób bardziej przyjazny dla środowiska, a jednocześnie nie mają biegłości w posługiwaniu się internetem. Typu jakaś otwarta na nowinki ciocia 80+? ;)
Ale dla pozostałych czytelników - niekoniecznie.

Biorąc pod uwagę, że w ruchu zero waste chodzi o niemarnowanie zasobów i ograniczenie do minimum rzeczy zbędnych, wydanie w wersji papierowej książki, która nie wnosi absolutnie żadnych więcej treści niż to co jest dostępne online na blogach i na YT wydaje się być mocno ironiczne.
Książka ewentualnie mogłaby nadać się dla osób, które nigdy nie słyszały o zero waste...

więcej Pokaż mimo to

avatar
465
386

Na półkach: , , ,

Przeczytałem trochę recenzji i chociaż zwykle się nimi nie kieruję, to prawie odrzuciłem książkę (no ok, trochę też dlatego, że idea zero waste zawsze mnie przerażała ;) tzn. wydawała mi się kosmicznie trudna do wdrożenia i czułem do niej z tego powodu pewną niechęć...),ale potem pomyślałem że jednak - hej, przecież nie kieruję się opiniami, zobaczę sobie co tam pisze prekursorka tego ruchu. I jestem w szoku, bo ja książkę odebrałem bardzo pozytywnie! Zupełnie inaczej niż większość komentujących. Jest lekko napisana, momentami zabawna i autorka jest bardzo samokrytyczna - otwarcie pisze czego próbowała i co się nie sprawdziło. I jeśli komuś po tej książce życie zero waste wydaje się bardzo trudne do wprowadzenia, tak ja mam wręcz przeciwne odczucia - mnie się wydaje teraz o wiele łatwiejsze niż się spodziewałem (w książce jest dużo bardzo konkretnych rad!) Nie znaczy to, że wszystko zamierzam wprowadzić, nie. Większości pewnie nie wprowadzę ;) (pomijając to co już stosuję),ale nie wydaje mi się to wszystko już takie trudne.
Wielu "zarzutów" też w ogóle nie rozumiem i myślę, że recenzenci nieco przejaskrawiają: "zakaz zakupów"? "rezygnacja z leków"? Niczego takiego tam nie ma, a z tymi lekami, to wręcz przeciwnie: autorka wymienia nawet jakie leki mają w apteczce i że nie chciałaby rezygnować ze zdobyczy współczesnej medycyny. Choć fakt faktem, że mało tego mają - i mają rację, właściwie moja apteczka też mogłaby się ograniczyć do No-spy, czegoś z ibuprofenem, węgla, no i jakichś opatrunków, bo co więcej trzeba stale mieć w apteczce? (no może jeszcze sól fizjologiczna - do soczewek). Aha, tak, wiem że okulary są bardziej eko ale jednak nie ;) za to noszę soczewki miesięcznie, bez zdejmowania, więc nie potrzebuję płynów i akcesoriów (sól fizjologiczna wystarczy w sytuacji awaryjnej, choć jeszcze mi nigdy nie była potrzebna). I nie, nikt mnie też nie przekona do szczoteczek bambusowych do zębów - hej, spróbuj tyle razy dokonać obrotu szczoteczką bambusową ile robi to elektryczna - powodzenia :D (że o sonicznych nie wspomnę). Dopóki nie wymyślą bambusowych końcówek do szczoteczek sonicznych, nie chce mi się nawet o tych szczoteczkach czytać ;) (choć tu autorka wspomina nawet o myciu zębów patyczkami z jakiegośtam drewna - tu się nie wypowiadam, bo się nie znam). Ale to tyle z dużych minusów. No może jeszcze:

cyt. "Znajdź punkt zbiórki odpadów niebezpiecznych (...olej silnikowy)"
- no, znajdź, powodzenia :D Nie ma takich w Polsce, szukałem. Tzn. można oddać olej wymieniony na własną rekę w samochodzie, tyle ile się kupiło - spoko, jak sobie wymieniasz olej. Trochę gorzej jak masz w garażu z 10 litrów nie wiadomo czego, jeszcze po dziadku. Ale jak już masz, to co z tym zrobić? Takiej sytuacji nie przewidują polskie przepisy...

Także nawet jeśli wiele porad wydaje nam się zbyt ekstremalnych, przesadzonych czy nie do wprowadzenia w naszym życiu, to ok, za to można zastosować inne. Naprawdę wydaje mi się, że autorka do niczego ekstremalnego nie namawia (w ogóle do niczego nie namawia, pokazuje tylko co można).
Także mi się czytało/słuchało dobrze i w ogóle podobało :)

Na koniec jeszcze jeden cytat,, taki który pomaga poradzić sobie z poczuciem straty finansowej przy odgracaniu:

"(...) odkryłam, że stresuje nas rozstawanie się z przedmiotami, za które dużo zapłaciliśmy i z którymi wiązaliśmy spore nadzieje. Ale i  tak już te pieniądze wydaliście! Zamiast więc rozpaczać, skoncentrujcie się na  zyskach – uczcie się rozpoznawać swoje nawyki zakupowe i  podejmować mądrzejsze decyzje w  przyszłości. Przedmiot, który teraz oddajecie do recyklingu, był wart każdego grosza, jeśli w efekcie odgracania zmienicie swoje zwyczaje konsumpcyjne na lepsze."

(czytana/słuchana: 23-24.10.2023)
5-/5 [8/10]

Przeczytałem trochę recenzji i chociaż zwykle się nimi nie kieruję, to prawie odrzuciłem książkę (no ok, trochę też dlatego, że idea zero waste zawsze mnie przerażała ;) tzn. wydawała mi się kosmicznie trudna do wdrożenia i czułem do niej z tego powodu pewną niechęć...),ale potem pomyślałem że jednak - hej, przecież nie kieruję się opiniami, zobaczę sobie co tam pisze...

więcej Pokaż mimo to

avatar
764
151

Na półkach: , ,

Książkę się bardzo szybko czyta, niektóre rozdziały można pominąć w zależności czy dotyczą czytelnika czy nie (jak ktoś nie ma ogrodu to nie musi czytać o ogrodzie itp. ).
Z ciekawości przeczytałam całą (z pominięciem niektórych fragmentów) I mam mieszane uczucia. Niektóre sposoby mnie zmotywowały do działania w domu, do pozbycie się rzeczy i wprowadzenia jakiejś zmiany, a niektóre rzeczy, o których pisała autorka mnie zszokowały i rozbawiły. Uważam, że w wielu kwestiach mocno przesadziła z "zero waste" jak np. Czosnek dla psa na pchły albo rezygnacja z leków. Nie popieram aż takiej przesady.
Zgadzam się, że tony plastiku niszczą ten świat i to jest przerażające. Gdyby każdy zmienił chociaż trochę (nie do przesady!) swoje nawyki świat byłby lepszy i nie kierował się ku zagładzie.
Podsumowując: polecam książkę, ale na niektóre fragmenty trzeba spojrzeć z przymrużeniem oka. 😉

Książkę się bardzo szybko czyta, niektóre rozdziały można pominąć w zależności czy dotyczą czytelnika czy nie (jak ktoś nie ma ogrodu to nie musi czytać o ogrodzie itp. ).
Z ciekawości przeczytałam całą (z pominięciem niektórych fragmentów) I mam mieszane uczucia. Niektóre sposoby mnie zmotywowały do działania w domu, do pozbycie się rzeczy i wprowadzenia jakiejś zmiany, a...

więcej Pokaż mimo to

avatar
195
83

Na półkach:

Wydana w 2017 roku książka Bei Johnson „Pokochaj swój dom” czekała na mnie do lata 2022 w sezonowym namiocie-księgarni w Darłowie. Nie każdy poradnik narzucający mi „jak powinienem żyć” budzi moje zainteresowanie, po ten jednak sięgnąłem chętnie. Chociaż ideą Zero Waste interesuję się od pewnego czasu – to podczas lektury przekonałem się jak bardzo mało wiem na ten temat i jak bardzo łatwe są rozwiązania ograniczające (nawet do zera) produkowanie śmieci. Kierując się propozycjami autorki możemy mniejszym lub większym kosztem ograniczyć usprawnić swój dom i oczyścić ze zbędnych przedmiotów. Zwłaszcza z jednorazowych opakowań.
Niestety nie każdą zasadę da się przełożyć na nasze podwórko (choćby sklepy Zero Waste, których w kraju jest zaledwie kilka),ale próbować na pewno warto.

Bardzo nie lubię oceniać poradników. Nie nazwę tej książki arcydziełem, nie jest wybitna – jest potrzeba, pomocna, użyteczna. Na skali 1 – 10 dostaje ode mnie 8.

Wydana w 2017 roku książka Bei Johnson „Pokochaj swój dom” czekała na mnie do lata 2022 w sezonowym namiocie-księgarni w Darłowie. Nie każdy poradnik narzucający mi „jak powinienem żyć” budzi moje zainteresowanie, po ten jednak sięgnąłem chętnie. Chociaż ideą Zero Waste interesuję się od pewnego czasu – to podczas lektury przekonałem się jak bardzo mało wiem na ten temat i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
772
95

Na półkach:

Ta dodatkowa gwiazdka ponad minimum jest dla tłumacza, za wcale udatne spolszczenie i dostosowanie do realiów.
Mam z tą książką cztery duże problemy i cały tabun małych. Oto te duże:
- zero waste (czyli w tłumaczeniu „zerośmieciowość”) jawi się nie jako styl życia, ale połączenie zawodu i religii. Zawodu, bo zajmuje niepodzielnie cały czas i organizuje wszystkie inne działania, a samej właścicielce przynosi niemały dochód. Religii, bo zapewnia sens życia, ma swoje dogmaty i herezje, straszy piekłem rozlewających się wysypisk i obiecuje raj czystej planety. Innymi słowy – coś, czego bardzo potrzebują amerykańskie gospodynie domowe, które po odchowaniu dzieci wraz z nadmiarem czasu poczuły pustkę w sferze metafizycznej. Dziękuję, religię i zawód już mam.
- tyrania wobec domowników, a szczególnie dzieci, które nie mogą się obronić. Tak, są gorsze rzeczy, które można zrobić dzieciom – ale niepozwalanie im na rozwijanie zainteresowań (zakaz kupowania książek, materiałów i sprzętu, a nawet przyjmowania ich w prezencie),brak możliwości nauki gospodarowania pieniędzy (skoro nic nie wolno kupować, nigdy nie nauczą się ani planowania wydatków, ani żalu z powodu zmarnowanych pieniędzy) i ograniczanie kontaktów z rówieśnikami niepodzielającymi tych poglądów to prosta droga do wychowania kaleki.
- lekceważenie wszelkich kosztów środowiskowych innych niż wytwarzanie odpadów. Wysyłanie jakiegoś fatałaszka na drugi koniec Stanów prawdopodobnie tylko po to, zrzucić jego wyrzucenie do kubła na kogoś innego, jest przeciwskuteczne. Podobnie jak jazda kilkaset kilometrów po to, by kupić coś bez opakowania (być może tylko w tym sensie, że w imię dobrego samopoczucia klienta sprzedawca rozpakuje to coś za ladą). Autorka nie zauważa też dylematu naturalna skóra (i cierpienie zwierząt) a syntetyczna skóra (i gorsza jakość oraz długi czas rozkładu). Ja również często wybieram pierwszą opcję i ogólnie wydaje mi się lepsza, ale nie można mówić, że jest to moralny wybór między dobrem a złem.
- postawa, którą można podsumować jako „twoje zainteresowania i kaprysy niszczą środowisko i masz natychmiast z nich zrezygnować, ale moje zainteresowania i kaprysy są święte”. Ona może co miesiąc latać samolotem przez pół świata i co tydzień oddawać ubrania do pralni chemicznej, ja nie mogę rysować przyzwoitymi kredkami albo wycinać ciasteczek foremką. Szczególnie widać to w części dotyczącej działalności artystycznej. Według autorki wolno malować tylko palcem zanurzonym w soku malinowym, bo prawdziwy artysta nie potrzebuje materiałów, bo sztuka van Gogha nie bierze się z farby.… Autorka chyba nie wie, że van Gogh zużywał ogromne ilości farby (porządnej, drogiej farby olejnej, nie soku malinowego!),tak dużo, że jego przyjaciele musieli finansować mu zakupy. Jego techniki polegającej na nakładaniu grubych warstw nie da się imitować farbą wodną, a tym bardziej sokiem, który w dodatku blaknie i jest zupełnie niekompatybilny z innymi zaproponowanymi substytutami farby (które mają inną konsystencję, inną transparentność, mieszalność, matowość, światłotrwałość etc). Tak jak nie da się budować domów za pomocą łopatki do piasku i mułu znad rzeki, tak nie da się malować (rysować, rzeźbić etc.) za pomocą resztek z kuchni.
A małych… Wyliczać można by godzinami. Tylko kilka wybranych:
- polecenie wyrzucenia wszystkiego, czego nie używa się od dwóch miesięcy. Czyli zimowego obuwia, kurtek etc. latem (i analogicznie letniej odzieży zimą),narzędzi (więc trzeba będzie wzywać specjalistę do obluzowanej śrubki)
- stwierdzenie, posiadanie więcej niż jednej deski do krojenia jest absurdalne. Autorka niechcący zdradziła, że jej pan mąż i panowie synowie to książątka, które nigdy nie dotykają noża, więc w jej domu nigdy się nie zdarza, by używano naraz więcej niż jednej deski
- polecenie wyrzucenia wałka, bo ciasto można ugniatać rękami a w ostateczności szklaną butelką. Życzę powodzenia w prasowaniu palcami ciasta na pierogi, a potem zbieraniu szkła z podłogi.
- polecenie noszenia drugiego śniadania w szklanych słoikach. Nie wiem, czy koszty leczenia dziecięcego kręgosłupa wykrzywionego przez noszenie dodatkowych kilogramów nie przekroczą kosztów używania jednego plastikowego pojemnika przez kilka lat.

Ta dodatkowa gwiazdka ponad minimum jest dla tłumacza, za wcale udatne spolszczenie i dostosowanie do realiów.
Mam z tą książką cztery duże problemy i cały tabun małych. Oto te duże:
- zero waste (czyli w tłumaczeniu „zerośmieciowość”) jawi się nie jako styl życia, ale połączenie zawodu i religii. Zawodu, bo zajmuje niepodzielnie cały czas i organizuje wszystkie inne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3842
3784

Na półkach:

Pod amerykańskie realia, ale daje kopa do poprawy u siebie - tu i teraz.

Pod amerykańskie realia, ale daje kopa do poprawy u siebie - tu i teraz.

Pokaż mimo to

avatar
741
42

Na półkach: , ,

Olbrzymi minus za sugestie rezygnacji z lekarstw na rzecz naturalnych wspomagaczy oraz podawania psom czosnku i resztek z ludzkiego stołu. W wielu miejscach moralizatorski ton autorki zniechęca do przetestowania jej zaleceń.
Poradnik zawiera wiele wskazówek dotyczących prowadzenia gospodarstwa domowego, które będą nowością jedynie dla osób z niską świadomością ekologiczną. Można w nim znaleźć kilka praktycznych przepisów, część z nich wymaga jednak typowo "amerykańskich" warunków mieszkaniowych.

Olbrzymi minus za sugestie rezygnacji z lekarstw na rzecz naturalnych wspomagaczy oraz podawania psom czosnku i resztek z ludzkiego stołu. W wielu miejscach moralizatorski ton autorki zniechęca do przetestowania jej zaleceń.
Poradnik zawiera wiele wskazówek dotyczących prowadzenia gospodarstwa domowego, które będą nowością jedynie dla osób z niską świadomością ekologiczną....

więcej Pokaż mimo to

avatar
431
431

Na półkach:

Rad i sugestii jak sobie radzić ze śmieciami, lub raczej jak po prostu nie śmiecić jest tu tak dużo, że można popaść w obłęd i obsesję. Nie sugerowałabym nikomu brać dosłownie i wiernie stosować się do tej lektury. Mniej śmieci będzie bez wątpienia, ale można skończyć u psychiatry niestety. Książka ta może być inspiracją, by zmienić swoje życie i mimo wymienionych zastrzeżeń uważam, że warto ją przeczytać.

Rad i sugestii jak sobie radzić ze śmieciami, lub raczej jak po prostu nie śmiecić jest tu tak dużo, że można popaść w obłęd i obsesję. Nie sugerowałabym nikomu brać dosłownie i wiernie stosować się do tej lektury. Mniej śmieci będzie bez wątpienia, ale można skończyć u psychiatry niestety. Książka ta może być inspiracją, by zmienić swoje życie i mimo wymienionych...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    264
  • Przeczytane
    255
  • Posiadam
    31
  • 2018
    20
  • 2019
    12
  • Teraz czytam
    8
  • Poradniki
    6
  • Z biblioteki
    6
  • 2021
    5
  • 2020
    4

Cytaty

Podobne książki

Przeczytaj także