rozwińzwiń

Batman: Bloom

Okładka książki Batman: Bloom Greg Capullo, Scott Snyder
Okładka książki Batman: Bloom
Greg CapulloScott Snyder Wydawnictwo: Egmont Polska Cykl: Batman The New 52 (tom 9) Seria: Nowe DC Comics! komiksy
200 str. 3 godz. 20 min.
Kategoria:
komiksy
Cykl:
Batman The New 52 (tom 9)
Seria:
Nowe DC Comics!
Wydawnictwo:
Egmont Polska
Data wydania:
2017-06-02
Data 1. wyd. pol.:
2017-06-02
Liczba stron:
200
Czas czytania
3 godz. 20 min.
Język:
polski
ISBN:
9788328119956
Tłumacz:
Tomasz Sidorkiewicz
Średnia ocen

5,8 5,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Batman/Spawn Greg Capullo, Todd McFarlane
Ocena 5,3
Batman/Spawn Greg Capullo, Todd ...
Okładka książki Batman / Spawn (one shot) Greg Capullo, Todd McFarlane
Ocena 6,0
Batman / Spawn... Greg Capullo, Todd ...
Okładka książki Spawn: Compendium, vol 4 Bing Cansino, Greg Capullo, Jon Gof, Brian Haberlin, David Hine, Brian Holguin, Robert Kirkman, Szymon Kudrański, Erik Larsen, Rob Liefeld, Mike Mayhew, Todd McFarlane, Rodel Noora, Whilce Portacio, Khary Randolph, Philip Tan, Geirrod Van Dyke
Ocena 7,0
Spawn: Compend... Bing Cansino, Greg ...
Okładka książki Spawn Compendium, Vol. 3 Greg Capullo, Brian Holguin, Nat Jones, Todd McFarlane, Angel Medina, Philip Tan
Ocena 7,0
Spawn Compendi... Greg Capullo, Brian...

Mogą Cię zainteresować

Okładka książki Wieczny Batman: Tom 1 Ian Bertram, Riccardo Burchielli, Andy Clarke, Jason Fabok, Ray Fawkes, Kyle Higgins, Mikel Janin, John Layman, Guillem March, Trevor McCarthy, Dustin Nguyen, Guillermo Ortego, Tim Seeley, Emanuel Simeoni, Scott Snyder, James Tynion IV
Ocena 7,1
Wieczny Batman... Ian Bertram, Riccar...
Okładka książki Batman - Detective Comics: Techniki zastraszania Tony S. Daniel, Szymon Kudrański
Ocena 6,2
Batman - Detec... Tony S. Daniel, Szy...
Okładka książki Batman: Ostateczna rozgrywka Greg Capullo, Danny Miki, Scott Snyder
Ocena 7,9
Batman: Ostate... Greg Capullo, Danny...
Okładka książki Gotham Central: W obłąkanym rytmie Jason Shawn Alexander, Ed Brubaker, Stefano Gaudiano, Michael Lark, Greg Rucka
Ocena 8,0
Gotham Central... Jason Shawn Alexand...
Okładka książki Batman: Rok zerowy - Mroczne miasto Greg Capullo, Scott Snyder
Ocena 7,0
Batman: Rok ze... Greg Capullo, Scott...
Okładka książki Batman: Epilog ACO, Roge Antonio, Greg Capullo, Riley Rossmo, Scott Snyder, James Tynion IV
Ocena 5,5
Batman: Epilog ACO, Roge Antonio, ...
Okładka książki Gotham Central: Corrigan Ed Brubaker, Stefano Gaudiano, Greg Rucka
Ocena 8,3
Gotham Central... Ed Brubaker, Stefan...

Oceny

Średnia ocen
5,8 / 10
60 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1953
1384

Na półkach: ,

Poprzedni tom zarysował dosyć interesujący status quo. Bohaterowie muszą odnaleźć się w zupełnie nowych rolach, a na horyzoncie pojawia się nowe zagrożenie. Pytanie czy twórcy wymyślą tu coś nowego czy pójdą bardzo bezpieczną drogą cofając pewne zmiany?

Komiks stanowi bezpośrednią kontynuację wydarzeń z poprzedniego tomu. Bloom sieje spustoszenie w Gotham, a nowy Batman usiłuje go powstrzymać. Równocześnie pewien młody chłopak rozpoczyna samozwańczą krucjatę przeciw złoczyńcom, aby odkryć co stało się z jego rodzicami, a pewien lokalny filantrop zaczyna przypominać sobie fakty ze swojego pozornie zapomnianego etapu życia.

Moim zdaniem za szybko poprowadzono tutaj karierę nowego Batmana. Nie czytałem wszystkich serii komiksowych gdzie się pojawił i może coś mnie ominęło, ale moim zdaniem nie miał jeszcze szansy się tak naprawdę rozwinąć. Nie zdążył wykazać się charyzmą w tej roli i wykorzystać pełni możliwości. Przez to trochę ten etap życia bohatera jest zaskakująco nijaki. Można powiedzieć, że skończył się zanim tak naprawdę się zaczął.

Bardzo przyjemny jest wątek młodocianego mściciela. Pokazane jest, że jest bardzo bystry zaradny i bystry, ale również popełnia błędy i ma pewne ograniczenia. Jego geneza jednak za bardzo przypomina Tima Drak'e, przez co miałem trochę wrażenie powtarzania tych samych motywów.

Dosyć interesująco poprowadzono wątek filantropa z amnezją. Po pierwsze świetnie wypada jego spotkanie z dziwnie znajomą postacią cierpiącą na podobną przypadłość. W ich dialogach jest dużo napięcia i miłych smaczków. Do samego końca tego wątku scenarzysta gra na uczuciach czytelnika. Również to jak ta postać powraca do dawnej formy jest dosyć pomysłowe i przywodzi na myśl dziwaczne wymysły Granta Morrisona. Uważam jednak, że zawarte tu alternatywne wersje historii zasługują na chociażby pojedyncze komiksy.

Trochę rozczarowuje wątek Blooma. Teoretycznie czytelnik dostaje jakieś sugestie wyjaśnień, ale tak naprawdę wywołują one więcej pytań niż odpowiedzi. Ostatecznie wszystko sprowadza się do jednej wielkiej, choć bardzo spektakularnej rozwałki, która w pewnym momencie aż staje się kiczowata.

Za większość rysunków w tomie odpowiada znany już w serii Greg Capullo. Jak zawsze świetnie udaje mu się przedstawić sceny akcji, a także sięgnąć po motyw rodem z horroru. Niestety tutaj nie prezentuje nic nowego, czego nie znalibyśmy z poprzednich tomów. Część tomu ilustrował Yannick Paquete, ale jego kreska w porównaniu z Capullo. Postacie rysowane przez niego są dosyć sztywne, a same rysunki dosyć niestaranne. Przez to nie można w pełni docenić pomysłów na alternatywne wersje Batmana.

Moim zdaniem tom ten powstał za szybko. Czułem, ze Scott Snyder jest świadom, że jego pisanie scenariuszy do serii „Batman” dobiega końca i postanawia posprzątać po sobie. Przez to wiele wątków nie jest należycie rozwiniętych. Jednakże tom dobrze sprawdza się jako czysta rozrywka.

Poprzedni tom zarysował dosyć interesujący status quo. Bohaterowie muszą odnaleźć się w zupełnie nowych rolach, a na horyzoncie pojawia się nowe zagrożenie. Pytanie czy twórcy wymyślą tu coś nowego czy pójdą bardzo bezpieczną drogą cofając pewne zmiany?

Komiks stanowi bezpośrednią kontynuację wydarzeń z poprzedniego tomu. Bloom sieje spustoszenie w Gotham, a nowy Batman...

więcej Pokaż mimo to

avatar
592
43

Na półkach: , ,

Nie.
Nie, nie, nie i nie.
Co się stało ze Snyderem?
Było całkiem miło, osiem tomów o dość przyzwoitym poziomie. A tu nagle...
Nie. Po prostu nie.

O ile jakaś połowa jest jeszcze w miarę rozsądna, i stanowi logiczną kontynuację z poprzedniego tomu, to im dalej tym gorzej, tym mniej zrozumiale, tym bardziej chaotycznie... Plus, kto pisał dialogi?? Is it just me, czy naprawdę dostaliśmy tu wyjątkowe nagromadzenie pretensjonalności?

Ale może przejdę do tego, co mnie przede wszystkim zdenerwowało w tym tomie.
Jasne, czekałam na powrót Bruce'a do roli Batmana (z drugiej strony trochę szkoda, że Gordon znowu wróci na dalszą i o wiele bardziej milczącą pozycję),ale to w jaki sposób to zrobiono! Już w „Wadze superciężkiej” pojawiła się maszyna do... no właśnie, klonowania świadomości Batmana (?),i zazgrzytało mi to, ale przymknęłam oczy, nie wiedząc co z tego wyniknie.

Tak, mam problem ze sposobem, w jaki przywrócono Batmana. Owszem, biorąc pod uwagę to, jak zmienił się mózg Bruce'a, zadanie było trudne, ale na litość boską, wybrane rozwiązanie było absurdalne i po prostu śmieszne. Przede wszystkim, i tu leży moja największa frustracja: sklonowanie własnego umysłu? Własnych wspomnień, doświadczeń i przede wszystkim TRAUM??? Naprawdę?? I chodzi nadal o jednego z głównych good guyów działających na kartach komiksów? Serio, jaki chory umysł mógłby wpaść na pomysł, żeby wdrukowywać innym własne traumy. Facet, który nadal nie przepracował własnej traumy z dzieciństwa, który aby uciec od normalnego życia przebiera się nocami w obcisły kostium... to pokazuje tylko, że Bruce to złamany człowiek, który nie potrafi nierozpamiętywać swojego nieszczęścia i który, jak to widzi Snyder, chce się wiecznie katować, nawet po śmierci, wcale nie chce prawdziwej poprawy swojej sytuacji psychicznej (to się kwalifikuje do Arkham).
I tylko taka droga dla Batmana miała być tą jedyną? Może nie siedzę na tyle w batmanowym świecie, ale naprawdę ta postać ma tyle pychy, zarozumiałość, buty, żeby sądzić, że jest praktycznie jedynym zbawcą Gotham? I że każde pokolenie powinno mieć własnego Batmana? Nawet nie tyle własnego, bo czym innym jest inny człowiek w stroju Batmana, a czym innych dokładnie taki sam Batman, pełen tych samych traum i wad. W tym momencie jestem w stanie bardziej zrozumieć Lexa Luthora i jego próby stworzenia własnego Kryptończyka (tu zahaczam też o ostatni tom). No i nie wspominając o tym, że jednak Batman przez lata dorobił się całej rzeszy pomocników, rodziny, następców. Takie posunięcie Snydera przekreśla dla mnie wszystkie dokonania Batmana, pokazuje go jako zarozumiałego, samolubnego dupka. Nie, nie i nie.
Nie przekonało mnie też, że Bruce, taki, jakim był w ośrodku dla dzieciaków musi zupełnie zniknąć, a „nowy” Batman nie będzie w ogóle pamiętał i czuł tego, co przeżył. Przecież to dopiero byłoby ciekawe. Ale może wymagam za dużo...
Zdecydowanie wolę te inne historie o Batmanie, jako postaci, która troszczy się o innych, zdając sobie jednocześnie sprawę z własnych głębokich psychicznych ran, których nie chce jednak przenosić na kogokolwiek innego.

Już nawet nie chce mi się wspominać o całej bezsensownej intrydze Blooma, jego braku jakiegokolwiek motywacji, koszmarnie głupiej metodzie osiągnięcia celu. Jeden wielki chaos.
W ogóle cała historia rozgrywa się za szybko, przysłużyłaby się jej rozbudowa postaci, danie więcej czasu Gordonowi w roli Batmana (i dopracowanie tego wątku, nadal uważam, że miał potencjał),Bruce'owi niepamiętajacemu o swojej przeszłości, jakiś porządny motyw (i sposób realizacji) dla Blooma, i lepsze wprowadzenie Bruce'a z powrotem w kostium Mrocznego Rycerza. Ja to czytam dla emocji, dla postaci, na których powinno mi zależeć, z którymi chcę się emocjonalnie związać, które powinnam rozumieć. A tu się głównie wkurzyłam.

Nie.
Nie, nie, nie i nie.
Co się stało ze Snyderem?
Było całkiem miło, osiem tomów o dość przyzwoitym poziomie. A tu nagle...
Nie. Po prostu nie.

O ile jakaś połowa jest jeszcze w miarę rozsądna, i stanowi logiczną kontynuację z poprzedniego tomu, to im dalej tym gorzej, tym mniej zrozumiale, tym bardziej chaotycznie... Plus, kto pisał dialogi?? Is it just me, czy...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1266
995

Na półkach: ,

Powoli dobiega końca czas Scotta Snydera jako głównodowodzącego „Batmanem”. Ten okres zazwyczaj fani i recenzenci oceniają pozytywnie, ale niekiedy pojawiają się także głosy, że wraz z kolejnymi tomami poziom całości spada, a późniejsze opowieści są coraz bardziej udziwnione. Trudno zgodzić się z taką tezą, mając w pamięci znakomitą „Ostateczną rozgrywkę”, jednak już pomysły zawarte w „Wadze superciężkiej” mogły okazać się dla niektórych odbiorców ciężkostrawne. Zastępcą Bruce’a Wayne’a jako Batmana został Jim Gordon, co już na starcie było manewrem nieco kontrowersyjnym. Ostatecznie tom okazał się całkiem udany, jednak dopiero teraz można ocenić, czy zamysł autora wypalił. „Bloom” zamyka rozpoczęte wówczas wątki i praktycznie stanowi zakończenie sagi o Batmanie pisanej przez Snydera*.

Omawiany tom to ciąg dalszy „Wagi superciężkiej”. Dostajemy tu zeszyty od szóstego do dziesiątego tej epickiej opowieści. Gotham ponownie jest w niebezpieczeństwie, podczas konferencji prasowej decydentów projektu nowego Batmana dochodzi do ataku, a Bloom wykorzystuje tak zwane ziarna, by zmieniać mieszkańców miasta na swoje podobieństwo. To znacznie utrudnia działanie Nietoperza, który wydaje się nie radzić sobie z sytuacją. Tymczasem Bruce Wayne wiedzie życie, jakiego nigdy wcześniej nie zaznał. Były milioner pomaga ludziom na mniejszą skalę niż kiedyś, ale wygląda na to, że odnalazł swoje szczęście. Niestety, przeszłość nie odpuszcza.

„Bloom”, jak wspominałem we wstępie, jest tomem, który praktycznie kończy run Snydera w „Batmanie”. Jak można się było spodziewać, taki stan rzeczy poniekąd wymusza pewną ostateczność oraz spektakularność fabuły. Odnoszę wrażenie, że scenarzysta chciał, by było tu „więcej”, „mocniej” i „szybciej”. Kolejne karty są wręcz przepełnione akcją, a momentów na złapanie oddechu mamy niewiele. Nie jestem przekonany, czy taka formuła przysłużyła się zaprezentowanej tu historii. Problem jednak w tym, że cała ta gonitwa jest mało przekonująca. Dzieje się tak przede wszystkim ze względu na postać głównego złoczyńcy.

Bloom początkowo intrygował. Fizycznie przestępca przypomina nieco Stracha na Wróble; interesująco przedstawiał się też jego plan, by za pomocą tzw. ziaren obdarzyć mocami mieszkańców miasta, tak, by mogli oni sięgnąć po wszystko, czego zapragną, nie oglądając się na moralność. Niestety – z biegiem akcji Bloom staje się coraz bardziej groteskowy, a w finale wręcz karykaturalny. Owszem, to wciąż snyderowska spektakularność, ale jej rozmiary są doprawdy przesadne. We wcześniejszych tomach to rozbuchanie czemuś służyło, tym razem jest niestety inaczej.

W „Bloomie” wszystko zmierza do tego, by powrócić w wytarte fabularne koleiny. Nie ma w takim ruchu niczego złego, wszak najbardziej kochamy tych bohaterów i te historie, które dobrze znamy, jednak w postaci Jima Gordona jako Batmana tkwił znacznie większy potencjał (lepiej wykorzystany zresztą w „Wadze superciężkiej”). Bohater dostał zaledwie dziesięć zeszytów głównej serii, by pokazać się z dobrej strony. To dosyć mało, a zważywszy na to, co sugeruje już sama okładka, dalszego czasu antenowego robo-Batman już nie otrzyma. Na szczęście Snyderowi wciąż dobrze wychodzi prowadzenie wątków mniej wyeksponowanych (nie nazwałbym ich bowiem drugoplanowymi) – tutaj za takowy robi zwłaszcza historia powolnego powrotu Bruce’a Wayne’a do swojego dziedzictwa. Ta warstwa komiksu prezentuje się o niebo lepiej niż główny motyw i walka dwóch nijakich przeciwników, czyli Blooma i Gordona. Jak łatwo się domyślić, wszystko zmierza do tego, by Wayne ponownie założył pelerynę, ale nie jest to w żadnym razie droga bez zakrętów. Autor zamieścił tu kilka rewelacyjnych scen, takich jak rozmowa z mężczyzną na ławeczce czy desperacka próba Alfreda chcącego zatrzymać Bruce’a przed wejściem do jaskini. Te kadry dowodzą, że Snyder wciąż ma to coś, dzięki czemu tak wielu czytelników ceni sobie jego pracę.

Większa część rysunków na łamach omawianego tomu to dzieło Grega Capullo. Artysta nie zaskakuje niczym, jego styl jest dobrze rozpoznawalny i bardzo charakterystyczny. Także tym razem prace są rzetelne i dobrze oddają szaleństwo Gotham City. Nieco dziwi za to fakt, że w kilku miejscach zastępują go Danny Miki i Yanick Paquette. Ich dzieła są już inne, uproszczone i znacznie bardziej standardowe. Rozumiem, że Capullo mógł się nie wyrabiać z terminami, ale to, że w finałowym tomie serii oddał nieco pola innym rysownikom zaskakuje. Warto też wspomnieć, że ostatni segment albumu, króciutkie „Dwadzieścia Siedem”, ilustruje Sean Murphy, który współpracował ze Snyderem przy „Przebudzeniu”. Rysunki do tej interesującej futurystycznej opowiastki są zresztą utrzymane w podobnym tonie – szczegółowe, pełne detali i sugestywne.

Dziewiąty tom zbiorczy „Batmana” jest niestety najsłabszy z dotychczas wydanych w ramach „Nowego DC Comics”. Nie zrozummy się źle – na pewno da się go czytać, a zawarte tu morze akcji potrafi nieco zaangażować, jednak w porównaniu do naprawdę udanych pozycji z runu Snydera jest o wiele gorzej. Na kartach „Blooma” rozmach przekroczył dopuszczalne granice, przynosząc w efekcie historię, która ma tylko momenty, ale nie do końca broni się jako całość.

*Czeka nas jeszcze tom numer 10, „Epilog”, ale w nim dostaniemy już opowieści niepowiązane z główną linią fabularną, a jego objętość będzie zauważalnie mniejsza. Stąd też traktuję go jako codę.


Recenzja do przeczytania także na moim blogu - http://zlapany.blogspot.com/2017/09/batman-tom-9-bloom-recenzja.html
oraz na łamach serwisu Szortal - http://szortal.com/node/12516

Powoli dobiega końca czas Scotta Snydera jako głównodowodzącego „Batmanem”. Ten okres zazwyczaj fani i recenzenci oceniają pozytywnie, ale niekiedy pojawiają się także głosy, że wraz z kolejnymi tomami poziom całości spada, a późniejsze opowieści są coraz bardziej udziwnione. Trudno zgodzić się z taką tezą, mając w pamięci znakomitą „Ostateczną rozgrywkę”, jednak już...

więcej Pokaż mimo to

avatar
349
179

Na półkach: ,

Run Snyder od startu trzymał wysoki poziom, jednak z każdym kolejnym albumem jakość prezentowanych historii jest coraz niższa.
Tytułowy antagonista w "Wadze Superciężkiej" zapowiadała się niezwykle ciekawie. Niestety, scenarzysta zamiast skupić się na intencjach postaci i kontynuować jej tajemnicze i mroczne zachowanie, postanawia kolejny raz zaserwować nam totalną demolkę całego Gotham. Naprawdę, gdy znowu okazało się, że kolejny łotr ma w planie "odnowić" całe miasto poczułem niebywałe znużenie. Mam już dość historii w której kolejny raz ofiarą jest Gotham. Autor powinien skupić się na bardziej kameralnej rywalizacji pomiędzy istotą niczym z horroru i próbującym poradzić sobie z rolą legendy, odmienionym Jamesem Gordonem. Gdy Bloom rozrasta się do monstrualnych rozmiarów na mojej twarzy pojawił się wyraz zażenowania i czekałem tylko aż z rzeki wyłoni się Godzilla, aby zaprowadzić porządek w tej "niewinnej metropolii.
Oczywiście komiks posiada kilka fantastycznych momentów, typu scena Burce siedzącego na ławce w parku, jednak umykają one w zalewie sztampy.
Capullo też chyba jest już lekko zmęczony tą serią, co za tym idzie, niewiele jest tu kadrów zapadających w pamięci. Natomiast kolorystyka dalej utrzymuje rewelacyjny poziom, uwielbiam te zmiany barw, związane z różnymi bohaterami i fabułą.

Run Snyder od startu trzymał wysoki poziom, jednak z każdym kolejnym albumem jakość prezentowanych historii jest coraz niższa.
Tytułowy antagonista w "Wadze Superciężkiej" zapowiadała się niezwykle ciekawie. Niestety, scenarzysta zamiast skupić się na intencjach postaci i kontynuować jej tajemnicze i mroczne zachowanie, postanawia kolejny raz zaserwować nam totalną demolkę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
7932
6787

Na półkach: , ,

MROCZNY RYCERZ POWRACA?

W świecie komiksowym nic nigdy nie ginie bezpowrotnie. To prawda znana czytelnikom od dawna. Czy zatem Batman, a właściwie Bruce Wayne, mógł porzucić swoją rolę obrońcy Gotham na dobre, nawet jeśli stracił pamięć i wydaje się nie być sobą? Nadszedł czas by się o tym przekonać.

Mr. Bloom, nowy przeciwnik Batmana, wdziera się do Powers Building i zaczyna po kolei zabijać ludzi. Gordon staje z nim do walki, ale choć sytuacja wydaje się obracać na korzyść nowego Człowieka Nietoperza, wróg ucieka. Kiedy więc udaje się go namierzyć, nikt nie jest pewien czy rzeczywiście trafili na jego trop, czy też może Bloom przygotował na nich zasadzkę. Gordon decyduje się samotnie stawić mu czoła, nawet za cenę własnego życia.
Tymczasem Bruce Wayne wiedzie spokojny żywot u boku ukochanej kobiety, którą prosi o rękę. Mimo, że w jej przeszłości nie brak mrocznych kart, chce spędzić z nią życie. Wciąż jednak ma problemy z pamięcią, chociaż odzywa się w nim jakiś zew. Spotkanie z Duke’iem, który na własną rękę podjął się odkrycia prawdziwej tożsamości Blooma, staje się impulsem do przypomnienia sobie dawnej roli obrońcy Gotham. Ale czy to wystarczy by stary Batman powrócił? A może jego powrót jest konieczny, by w mieście znów zapanował pokój?

Scott Snyder i Greg Capullo zaczynając nową serię Batmana w ramach New 52 (czy jak chce tego polskie nazewnictwo, Nowego DC Comics) stworzyli dzieło, które z miejsca stało się hitem, ale i pozycją niemalże kultową. „Trybunał sów”, jakim zaczęli ten run, powszechnie uznawany jest za jedną z najlepszych opowieści o Batmanie, a pozostałe zeszyty ich autorstwa także trzymają poziom. Nie inaczej jest też w przypadku „Blooma”, przedostatniego tomu serii, w którym znalazł się także jubileuszowy, bo 50 jej numer. Z tej okazji twórcy nie tylko domykają wiele wątków, ale przygotowali dla czytelników porcję zaskoczeń. Co więcej album ten, pod względem scenariusza, jest lepszy od poprzedniego, a pędząca na złamanie karku akcja nie pozwala na chwilę nudy, chociaż na spokojniejsze momenty także znalazło się miejsce.

Właściwie ten komiks jest jak gra, w którą grają funkcjonariusze gothamskiej policji. Nosi ona nazwę GCPD i przypomina pokera, z tym, że gra się w nią szybko, bez zastanowienia, a na stole czeka zakryta karta mogąca odmienić losy całej zabawy. Na tej zasadzie Snyder i James Tynion IV zbudowali całą fabułę, starając się dostarczyć czytelnikom jak najwięcej dobrej zabawy. Skutecznie zresztą. Całość na dodatek podlali charakterystycznymi dla „Batmana” z New 52 elementami, takimi jak legendy miejskie i grzebanie w historii Gotham, co tylko wyszło opowieści na dobre.

Pod względem graficznym Capullo jak zwykle nie zawodzi. Jego znakomita, szczegółowa i mroczna kreska świetnie współgra ze scenariuszem, podobnie zresztą jak kolor. Pozostali artyści też wypadają przyjemnie dla oka, choć nie tak dobrze jak on, a całość została uzupełniona o bogatą (liczącą blisko 40 stron) galerię okładek alternatywnych do 50 zeszytu przedstawiających walkę Batmana z Supermanem. Lista artystów odpowiedzialnych za owe okładki robi spore wrażenie, że wspomnę tylko o Timie Sale’u, Alexie Rossie, Jimie Lee, Paulu Pope’ie czy Gabrielu Dell’Otto.

W skrócie, miłośnicy Batmana z New 52 będą bardzo zadowoleni. Dostaną bowiem dokładnie to, czego oczekiwali. Ja ze swej strony „Blooma” polecam i czekam na finałowy tom serii.

Recenzja opublikowana na moim blogu: http://ksiazkarnia.blog.pl/2017/06/23/batman-9-bloom-scott-snyder-james-tynion-iv-greg-capullo-danny-miki-yanic-paquette/

MROCZNY RYCERZ POWRACA?

W świecie komiksowym nic nigdy nie ginie bezpowrotnie. To prawda znana czytelnikom od dawna. Czy zatem Batman, a właściwie Bruce Wayne, mógł porzucić swoją rolę obrońcy Gotham na dobre, nawet jeśli stracił pamięć i wydaje się nie być sobą? Nadszedł czas by się o tym przekonać.

Mr. Bloom, nowy przeciwnik Batmana, wdziera się do Powers Building i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
416
52

Na półkach: , , , , , ,

Snyder za bardzo oderwał Batmana od orbity. Batman jest człowiekiem, detektywem, konkretnie Brucem Waynem. Nie Gordonem, nie zbroją, nie stanem umysłu, po prostu człowiekiem.

Snyder za bardzo oderwał Batmana od orbity. Batman jest człowiekiem, detektywem, konkretnie Brucem Waynem. Nie Gordonem, nie zbroją, nie stanem umysłu, po prostu człowiekiem.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    82
  • Chcę przeczytać
    40
  • Posiadam
    38
  • Komiksy
    16
  • Komiks
    5
  • Komiksy
    3
  • New 52
    3
  • Komiksy
    3
  • 2019
    2
  • Komiksy przeczytane
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Batman: Bloom


Podobne książki

Okładka książki Siostry Niezapominajki: 4. Kozica i kometa Alessandro Barbucci, Giovanni Di Gregorio
Ocena 8,0
Siostry Niezap... Alessandro Barbucci...
Okładka książki Pan Borsuk i pani Lisica. Talizman Brigitte Luciani, Eve Tharlet
Ocena 10,0
Pan Borsuk i p... Brigitte Luciani, E...
Okładka książki Świat Akwilonu: Magowie: Eragan. Tom 02 Stephane Crety, Nicolas Jarry
Ocena 6,0
Świat Akwilonu... Stephane Crety, Nic...
Okładka książki Cyberpunk 2077. Blackout Roberto Ricci, Bartosz Sztybor
Ocena 6,3
Cyberpunk 2077... Roberto Ricci, Bart...
Okładka książki Księga Dżungli Jean-Blaise Djian, Rudyard Kipling, TieKo
Ocena 7,0
Księga Dżungli Jean-Blaise Djian, ...

Przeczytaj także