Tout un été sans Facebook
- Kategoria:
- kryminał, sensacja, thriller
- Wydawnictwo:
- Le Dilettante
- Data wydania:
- 2017-04-29
- Data 1. wydania:
- 2017-04-29
- Liczba stron:
- 384
- Czas czytania
- 6 godz. 24 min.
- Język:
- francuski
- ISBN:
- 2842639073
Mutée disciplinairement à New York, Colorado, un petit village raciste du fin fond de l'Amérique, sans couverture mobile et où il ne se passe jamais rien, la lieutenant de police de couleur noire, à forte corpulence, Agatha Crispies a trouvé un échappatoire à son désouvrement dans l'animation d'un club de lecture au sein du commissariat. Mais alors qu'elle désespérait de pouvoir un jour enquêter à nouveau sur un meurtre autre que celui d'un écureuil, une série d'effroyables assassinats et disparitions viennent (enfin) troubler la tranquillité des lieux, mettant à l'épreuve ses connaissances littéraires. Puértolas signe un drôle de thriller loufoque, un poilar !
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 229
- 157
- 31
- 13
- 8
- 4
- 4
- 4
- 3
- 3
Cytaty
Nie ma literatury lepszej i gorszej. Nie ma kultury niskiej. Zaczyna się od dzielenia na książki i podksiążki, a kończy na podludziach. Snobizm literacki i kulturalny to plaga równie niebezpieczna co analfabetyzm. Nie otwierać się na innych, nie próbować nowości, tkwić w swoim bezpiecznym kątku, nigdy niczego nie kwestionować - taka postawa nie świadczy o nas najlepiej. Kocham ...
Rozwiń
OPINIE i DYSKUSJE
Okropna, pod każdym względem.
Humor bohaterów był płytki, idiotyczny, po prostu żenujący :(.
Tego nie dało się czytać, nawet na wakacjach! Ni byłam w stanie dotrzeć do końca i .. nie żałuję! Ps. Zawsze czytam książki do końca!
Okropna, pod każdym względem.
Pokaż mimo toHumor bohaterów był płytki, idiotyczny, po prostu żenujący :(.
Tego nie dało się czytać, nawet na wakacjach! Ni byłam w stanie dotrzeć do końca i .. nie żałuję! Ps. Zawsze czytam książki do końca!
Bardzo się męczyłam podczas czytania, wiele razy przeszło mi przez myśl żeby odpuścić. Sam pomysł na fabułę wydaje się ok, zaskakujące zakończenie, chwilami nawet zabawny pomysł na scenę, ale bardzo źle się to czyta. Boję się sięgać po inne tytuły tego autora.
Bardzo się męczyłam podczas czytania, wiele razy przeszło mi przez myśl żeby odpuścić. Sam pomysł na fabułę wydaje się ok, zaskakujące zakończenie, chwilami nawet zabawny pomysł na scenę, ale bardzo źle się to czyta. Boję się sięgać po inne tytuły tego autora.
Pokaż mimo toKsiążka absolutnie do mnie nie trafiła. Specyficzny humor, nie w moim stylu. Absurdalne i żenujące dialogi. Główna bohaterka (policjantka) niby taka oczytana, to inteligencją niestety nie powala. Historia sama w sobie całkiem ciekawa, zapewne byłaby bardziej wciągająca gdyby była inaczej opisana. A tak to jedynie przewracałam oczami...
Z opisu na okładce: "Błyskotliwa, zabawna, a zarazem pełna refleksji komedia detektywistyczna". Według mnie to tu jedynie słowo "detektywistyczna" jest trafne.
Książka absolutnie do mnie nie trafiła. Specyficzny humor, nie w moim stylu. Absurdalne i żenujące dialogi. Główna bohaterka (policjantka) niby taka oczytana, to inteligencją niestety nie powala. Historia sama w sobie całkiem ciekawa, zapewne byłaby bardziej wciągająca gdyby była inaczej opisana. A tak to jedynie przewracałam oczami...
więcej Pokaż mimo toZ opisu na okładce: "Błyskotliwa,...
Ah ciężki to był czas, walczyłam, żeby nie porzucić tej książki w kąt. "Błyskotliwa, zabawna komedia detektywistyczna". 🤔Niestety umęczyłam się strasznie. Na samą myśl o czekoladowych donutach robi mi się niedobrze 😀 🍩
Ah ciężki to był czas, walczyłam, żeby nie porzucić tej książki w kąt. "Błyskotliwa, zabawna komedia detektywistyczna". 🤔Niestety umęczyłam się strasznie. Na samą myśl o czekoladowych donutach robi mi się niedobrze 😀 🍩
Pokaż mimo toPróbowałam ale nie doczytałam do końca książki i nie włączyłam nawet nie wiem co powiedzieć o treści zabawna jest ale mi osobiście się nie podobała.
Próbowałam ale nie doczytałam do końca książki i nie włączyłam nawet nie wiem co powiedzieć o treści zabawna jest ale mi osobiście się nie podobała.
Pokaż mimo toNawet się ubawiłam.
Przeczytana w ramach lipcowego wyzwania czytelniczego LC.
Nawet się ubawiłam.
Pokaż mimo toPrzeczytana w ramach lipcowego wyzwania czytelniczego LC.
Marność nad marnościami, historia kryminalna czarnoskórej grubiutkiej policjantki szalejącej w Nowym Jorku w stanie Kolorado. Te wstawki o różnych książkach ratują tą pozycje (ale tylko tym oczytanym) . Można ją znienawidzić, dobrnęłam do jej końca. Całe szczęście, dziękuję i szybko zapomnę. PS. Tych dounatów z książki nie da się zapomnieć, mój umysł cierpiał.
Marność nad marnościami, historia kryminalna czarnoskórej grubiutkiej policjantki szalejącej w Nowym Jorku w stanie Kolorado. Te wstawki o różnych książkach ratują tą pozycje (ale tylko tym oczytanym) . Można ją znienawidzić, dobrnęłam do jej końca. Całe szczęście, dziękuję i szybko zapomnę. PS. Tych dounatów z książki nie da się zapomnieć, mój umysł cierpiał.
Pokaż mimo toTo chyba pierwsza książka w życiu, której nie doczytałam do końca. Zatrzymałam się w połowie. Dlaczego?
Strasznie, ale to strasznie nie spodobał mi się humor bohaterów. Trochę zajeżdżało mi tym angielskim, tym, którego po prostu nie lubię. Płytki, czasem wręcz idiotyczny. Miała to być lekka komedia detektywistyczna, a wyszło... Żenująco.
Zarys fabuły był całkiem niezły. Serio, małe miasteczko bez zasięgu, bez dostępu do sieci, pierwsze morderstwo od kilku lat. Gorzej z wykonaniem.
Irytowały mnie nazwiska bohaterów (Crispies, serio?).
Całość mini-recenzji tutaj: https://szkrabbloomy.wixsite.com/mojawitryna/post/ca%C5%82e-lato-bez-facebooka-romain-puertolas
To chyba pierwsza książka w życiu, której nie doczytałam do końca. Zatrzymałam się w połowie. Dlaczego?
więcej Pokaż mimo toStrasznie, ale to strasznie nie spodobał mi się humor bohaterów. Trochę zajeżdżało mi tym angielskim, tym, którego po prostu nie lubię. Płytki, czasem wręcz idiotyczny. Miała to być lekka komedia detektywistyczna, a wyszło... Żenująco.
Zarys fabuły był całkiem niezły....
Agatha Crispies policjantka z Nowego Yorku zostaje dyscyplinarnie przeniesiona do… Nowego Yorku, ale w stanie Kolorado. Miasteczko liczy 150 mieszkańców i ma 198 rond. Poza zawrotami głowy na trasie, w miasteczku niewiele się dzieje, po przekroczeniu jego granic, magicznie ginie wifi i nie ma dostępu do facebooka. Agatha nie ma dużo do roboty, głównie je czekoladowe donaty i próbuje mieszkańców do czytania książek, z czego zdecydowanie lepiej wychodzi jej jedzenie pączków.
Jednak pewnego dnia spokojnym miasteczkiem wstrząsa straszna zbrodnia, morderstwo dokonane ze szczególnym okrucieństwem. To jest moment, w którym Crispies może się wykazać a korpulentna policjantka zrobi wiele by wrócić do Nowego Yorku w stanie Nowy York i odzyskać swoje poprzednie życie oraz dostęp do facebooka oczywiście.
Oj przeleżała ta książka u mnie na półce, "Całe lato bez facebooka" czekało na swój moment prawie dwa lata, a szkoda bo okazało się, że francuzi mają jednak poczucie humoru, co jest o tyle dziwne, że przypuszczałam, że francuski żart skończył się na "Mikołajku" i "Asterixie", parafrazując Obelixa: "Ale głupia ta Karolina", Romain Puértolas napisał zabawną powieść kryminalną, która wywołała na mojej twarzy uśmiech. Może nie tarzałam się ze śmiechu po plaży, może moje oba boki nie są naderwane, ale naprawdę dobrze się bawiłam i zarówno żarty, jak i sama fabuła kryminalna były trafione w punkt.
"Zamówiła sok ze świeżych pomarańczy. Ponieważ go nie serwowano, zdecydowała się na dwa piwa, po których wypiła jeszcze trzy kieliszki czerwonego wina- ściśle trzymając się zaleceń swojej dietetyczki z Nowego Jorku w stanie Nowy Jork, której odebrano uprawnienia lekarskie z powodu pijaństwa"
No mnie bawi.
Przy okazji autor raczy czytelnika dużą dawką informacji z zakresu literatury, a dla mnie jako fanki książek było to jak dobry obiad po tym jak wyszłam z domu bez śniadania. Rozbrajające jest również to jak Romain bawi się nazwiskami bohaterów kryminału, Crispies, McDonald, Scholle to tylko przykłady, które w sytuacjach opisanych w książce robią robotę i wywołują parsknięcia pod nosem.
Nie jest to lektura, którą przeczytam ponownie, bo nie będę w stanie w niej odkryć niczego więcej, ale dla każdego kto lubi lekko absurdalne poczucie humoru, ironie i abstrakcję będzie to lektura idealna.
Agatha Crispies policjantka z Nowego Yorku zostaje dyscyplinarnie przeniesiona do… Nowego Yorku, ale w stanie Kolorado. Miasteczko liczy 150 mieszkańców i ma 198 rond. Poza zawrotami głowy na trasie, w miasteczku niewiele się dzieje, po przekroczeniu jego granic, magicznie ginie wifi i nie ma dostępu do facebooka. Agatha nie ma dużo do roboty, głównie je czekoladowe donaty...
więcej Pokaż mimo toStrasznie lubię absurdalny humor i nieskrępowaną wyobraźnię Puertolasa. "Całe lato bez Facebooka" to jego nowa powieść w konwencji kryminału czy raczej komedii kryminalnej (w wykonaniu autora, który wcześniej kazał utknąć fakirowi w szafie Ikea, dziewczynce - połknąć chmurę tak wielką jak wieża Eiffla, a potem od-hibernował Napoleona, zwykła historia o zbrodni i poszukiwaniu mordercy nie może być zwykłą historią!). Główna bohaterka, Agatha Crispies (podobieństwo do Agathy Christie jak najbardziej zamierzone) jest czarnoskórą policjantką o nader obfitych kształtach, dyscyplinarnie przeniesioną z Nowego Jorku w stanie Nowy Jork do Nowego Jorku w stanie Kolorado (stu pięćdziesięciu mieszkańców, brak internetu!). W małym miasteczku, w którym wszyscy się znają, brakuje jej jednak zbrodni z prawdziwego zdarzenia. Praca na posterunku sprowadza się bowiem do prowadzenia kółek zainteresowań dla policjantów, którzy - z braku innych zajęć - wędkują, szydełkują lub czytają książki (to Agatha). Kiedy zatem w sąsiedniej miejscowości zostają znalezione poszatkowane zwłoki (narzędzie zbrodni okazuje się dość kuriozalne, ale nie będę wam psuć niespodzianki),Agatha w te pędy wszczyna poważne śledztwo, konkurując z irytującym szeryfem MacDonaldem. A ponieważ na jednym trupie się nie skończy, Crispies będzie miała pełne ręce roboty. Pogryzając czekoladowe donuty (nieuleczalny nałóg!) prowadzi przesłuchania w miasteczku, z doskoku kontunuując prowadzenie policyjnego klubu czytelniczego.
Część akcji relacjonuje czytelnikowi sama bohaterka w śledczo-literackim pamiętniku. Agatha jest bowiem nie tylko policjantką (i córką policjanta),ale i namiętną czytelniczką. Dzięki jej narracyjnym wstawkom poznajemy rozliczne anegdoty z życia słynnych pisarzy, dowiadujemy się, dlaczego nawet James Joyce nie przeczytał "Ulissesa", Thoreau nie umiał pisać po angielsku, a Margaret Mitchell była autorką zaledwie jednej książki. Bohaterka sprytnie prowadzi czytelnika przez zawiłości akcji (w której nie zabraknie nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności uznawanych za zupełną oczywistość) i nie tylko bierze udział w opowiadanych wydarzeniach, ale i je komentuje. A ponieważ jest oczytana w historiach kryminalnych, uświadamia nam konstrukcyjne "sztuczki", zwraca się wprost do nas, biorąc całą historię w gruby nawias.
Powieść zaludniają jak zwykle odmalowane z humorem absurdalne postaci: lekarz sądowy, którego pierwszy wniosek na miejscu zbrodni brzmi zawsze: "nie żyje", przystojny drwal piszący poradniki motywacyjne w klimacie westernu ("Paulo Coelho w połączeniu z Brokeback Mountain"),niedowidząca pani Jennings wielokrotnie gubiącą kota nazywanego Janem Pawłem II ("po ulubionym papieżu"!) czy polska sprzątaczka o niewymawialnym nazwisku...Grzegorczyk. Akcja toczy się wartko, można ubawić się przednio słownym i sytuacyjnym żartem. Puertolas świetnie żongluje konwencjami, zdradzając przy tym wielką literacką erudycję. "Całe lato bez Facebooka" czyta się lekko, powieść nie raz może zaskoczyć, zadziwić, a przede wszystkim rozbawić. Dobra lektura na letni czas, świeży oddech po ciężkich fabułach, które ostatnio fundowałam sobie hurtowo. Zajrzyjcie do niej koniecznie.
Strasznie lubię absurdalny humor i nieskrępowaną wyobraźnię Puertolasa. "Całe lato bez Facebooka" to jego nowa powieść w konwencji kryminału czy raczej komedii kryminalnej (w wykonaniu autora, który wcześniej kazał utknąć fakirowi w szafie Ikea, dziewczynce - połknąć chmurę tak wielką jak wieża Eiffla, a potem od-hibernował Napoleona, zwykła historia o zbrodni i...
więcej Pokaż mimo to