Phoenix dostaje od Ronana zadanie, by obserwować mężczyznę, który jako nastolatek brał udział w brutalnych wydarzeniach, które spotkały rodzinę Setha, męża Ronana. Jeśli Levi – jego cel – choćby przejdzie przez ulicę w złym miejscu, Phoenix ma się go pozbyć.
Jednak kiedy jednego dnia widzi, jak ktoś atakuje Leviego w ciemnej alejce, nie może patrzeć na to obojętnie i mu pomaga. A im bardziej go poznaje, tym bardziej stwierdza, że nic w Leviem nie pasuje do obrazu bezwzględnego, okrutnego faceta – wręcz przeciwnie. Wszystko przestaje być czarnobiałe. Wkrótce zaczyna coś do niego czuć...
Phoenix stoi przed straszną decyzją – bo jak wybrać między osobami, które stały się twoją nową rodziną, a mężczyzną, który w przeszłości tę rodzinę skrzywdził, ale nie szuka odkupienia, bo uważa, że na to wszystko zasługuje...?


No i kolejna historia w tej serii za mną.. Nie mam pojęcia, jak ta autorka to robi, że praktycznie co miesiąc wydaje kolejną książkę, a każda z nich jest tak dobrze napisana, wciąga i jest naładowana emocjami. I mam wrażenie, że z każdą jedną jest coraz lepiej. „Redemption” trafia do jednej z moich ulubionych z tej serii. I chyba pierwszy raz dam całe dziesięć gwiazdek, bo absolutnie niczego mi tu nie brakowało i nie chciałabym, żeby cokolwiek potoczyło się inaczej, zakończenia też bym lepszego nie wymyśliła.
Jeśli chodzi o Leviego... to serce mi pękało, kiedy o nim czytałam. Miał straszne dzieciństwo, a jego brata można określić chyba tylko jednym słowem – psychol. Bo on nie był zdrowy na umyśle. To wszystko, czemu Levi doświadczył z jego ręki, a także później, w więzieniu, od swojego ojca... nie dziwię się, że ledwo się trzymał i wciąż dręczyło go to, co się stało w przeszłości. Tak mało miał w swoim życiu dobrych rzeczy, że w ogóle nie dziwiłam się jego zachowaniu i niektórym reakcjom.
W przeszłości Phoenixa, jak każdego poprzedniego faceta w historii, wydarzyło się coś strasznego, i to nie raz, a dwa razy. Najpierw wszystkich stracił, a gdy dostał mały promyk szczęścia, to też mu zostało w jakiś sposób odebrane. Ronan i inni stali się dla niego nową rodziną, ale to, co podpowiadało mu serce, było postępowaniem przeciw nim... podziwiam jego odwagę w tej decyzji i cieszę się, że to wszystko jakoś się ułożyło i dało się pogodzić.
Uwielbiałam relację między nimi. To, jak Phoenix starał się powoli nawiązać kontakt, nie naciskał, był bardzo wyrozumiały w stosunku do Leviego i starał się go po prostu zrozumieć... i zbudować zaufanie, które tak łatwo można stracić. Ujęła mnie też tutaj postawa Setha, bo nie wiem, czy ktoś inny na jego miejscu mógłby się na to zdobyć.
W każdym razie mi się bardzo podobało. Dajcie mi dwójkę cierpiących facetów, wrzućcie do tego niewinne dzieci, wątek kryminalny i mnóstwo emocji, a jestem kupiona i wezmę to w ciemno.
No i czekam już na kolejne części. ;) Serio, ta kobieta to maszyna do pisania!

Phoenix dostaje od Ronana zadanie, by obserwować mężczyznę, który jako nastolatek brał udział w brutalnych wydarzeniach, które spotkały rodzinę Setha, męża Ronana. Jeśli Levi – jego cel – choćby przejdzie przez ulicę w złym miejscu, Phoenix ma się go pozbyć.
Jednak kiedy jednego dnia widzi, jak ktoś atakuje Leviego w ciemnej alejce, nie może patrzeć na to obojętnie i mu...