rozwińzwiń

Kalkwerk

Okładka książki Kalkwerk Thomas Bernhard
Okładka książki Kalkwerk
Thomas Bernhard Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie literatura piękna
188 str. 3 godz. 8 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Das Kalkwerk
Wydawnictwo:
Wydawnictwo Literackie
Data wydania:
1986-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1986-01-01
Liczba stron:
188
Czas czytania
3 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
830800895X
Tłumacz:
Ernest Dyczek, Marek Feliks Nowak
Tagi:
powieść austriacka
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
13 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1178
1154

Na półkach:

Obraz piekła w małżeństwie, któremu towarzyszy paraliż żony, co prowadzi do zbrodni (a może „skrócenia cierpień”?). Opowieść o patologicznej prokrastynacji. Studium szaleństwa (ale czy tylko?). Na pewno narracyjna próba wytrzymałości czytelnika. To także kolejna filipika austriackiego pisarza przeciw społeczeństwu. Uzależniająca niczym narkotyk.

„Kalkwerk” to moja 11. książka Thomasa Bernharda (przez ten czas zdążyłem już nie tylko przywyknąć do redundancji Mistrza, ale je wręcz polubić). Napisałbym, że to jedna z trudniejszych jego rzeczy (a jednocześnie wyjątkowo satysfakcjonująca),jeżeli taka kwalifikacja może mieć sens wobec autora jednej, może dwóch przystępniejszych pozycji, które – wierzyć? nie wierzyć? - ”czyta się łatwo”( to „Moje nagrody” i „Zdarzenia. Naśladowca głosów”, choć w zasadzie i „Autobiografie” - dla mnie jego opis magnum).

Ale ta rzecz chyba jest jednak najtrudniejsza wobec dominującej aury szaleństwa (nb. pojawi się tu, bez nazwiska, wzmianka i o samym Bernhardzie, jako o „piszącym wariacie, który jednakże jest dokładnym przeciwieństwem wariata”). Albo takie zdanie: „Oczywiście, nie ma nic łatwiejszego (…),jak stać się po prostu obłąkanym (…) Oczywiście początkowo zostaje się poczytanym za obłąkanego tylko dlatego, że jest się dokładnym przeciwieństwem obłąkanego, a nadto narażonym na nieustanne szyderstwa”.

To jednak nie tylko i wyłącznie strumień świadomości paranoika, w dodatku zawsze przez innych mową zależną opowiadany. Jak w każdej innej książce, również i tu Autor kwestionuje tzw. utarte prawdy i oczywiste oczywistości. Bezlitośnie obnaża je jako komunały kompletnie wyprane z jakiegokolwiek znaczenia, jeśli kiedykolwiek je miały. Literaturę Bernharda należy zaliczyć do najbardziej rewolucyjnej, mocno subwersywnej, wysadza bowiem w powietrze wszystkie wartości mieszczańskiego społeczeństwa (są jeszcze jakiekolwiek inne w naszym kręgu kulturowym?).

Parę emblematycznych cytatów bernhardowskiego pesymizmu:

„Współżycie jakiegokolwiek człowieka z człowiekiem, jakichkolwiek ludzi jakiegokolwiek stanu, jakiegokolwiek pochodzenia, jakiejkolwiek profesji (..) jest po prostu, dopóki trwa, zawsze z natury bolesnym, zarazem, jak wiemy, najpierwotniejszym, najokrutniejszym dowodem potworności natury.

Ale nawet największa udręka staje się przyzwyczajeniem, (...) a więc z dnia na dzień przyzwyczajają się do współżycia i współwegetacji ci, którzy ze sobą żyją, ze sobą wegetują, czyli przyzwyczajają się do wspólnej udręki wytworzonej przez nich samych”.

„Tak zwane idealne współżycie to kłamstwo, bowiem tak zwanego idealnego współżycia nie ma, toteż nikt nie ma doń prawa, wstąpić w małżeństwo to tyle co wstąpić w przyjaźń, czyli obarczyć się zupełnie świadomie podwójną rozpaczą i podwójnym wygnaniem, wstąpić z przedsionka piekła samotności w piekło współbycia”.

Konrad, główny bohater pisze, a raczej próbuje pisać wielkie studium na temat słuchu – faktycznie ma je tylko w głowie, bo coś, ktoś wciąż mu uniemożliwia przelanie go na papier. „W głowie można mieć wszystko i oczywiście też każdy ma wszystko w głowie, ale na papierze prawie nikt nic nie ma”.

Tylko, że „raz uniemożliwiały mu napisanie studium góry, raz morze, raz wiosna, raz lato, raz sroga zima, raz szczególnie deszczowe lato, potem znowu spory rodzinne, rozgardiasz w polityce, koniec końców jednak nieprzerwanie jego własna żona”.

A najczęściej ma tak, jak wielu z nas: „Lecz zaledwie znajdzie się przed nim odpowiedni stos papieru dla zapisu, czyli ma znowu idealne warunki dla studium, już jest niezdolny do podjęcia zapisu, siedzi tak dłuższy czas i patrzy w stos papieru”. Jedno z końcowych zdań: „Zabrakło mu jednak najważniejszego: odwagi realizacji”.

Niemożnością napisania studium bohater obciąża zatem całkowicie zależną od niego żonę, która jest przedmiotem jego wieloletnich słuchowych „eksperymentów” – będących dla niej torturą. On jednak nie może ich przerwać, bo „wtedy wszystko by się rozsypało”. „Wszystko jest niczym innym jak eksperymentem, cały świat tylko eksperymentem”. I tak np. w ramach „eksperymentu” Konrad czyta żonie Kropotkina („niejako za karę”),czego ona nie znosi - co łatwo zrozumieć, gdy tylko wziąć do ręki dzieła słynnego anarchisty.

„Ugrzęźli na dobre w ustawicznie obrzydzanym sobie życiu, ale tej nieznośności nie okazywali po sobie, ponieważ ta nieznośność byłaby nie do zniesienia".

"Ciągła przemiana nieznośności w ciągły stan znośności to jedyny środek, żeby wytrzymać”.

Szaleństwo, czy coś innego - trafiają się wyjątkowo przytomne stwierdzenia, np.:

„Myśliwy to zawsze człowiek głupi, myśliwy w każdym przypadku to polujący głupek (…) Zawsze bał się, że zostanie postrzelony albo zgoła odstrzelony przez jakiegoś myśliwego”.

„Przecież wszystko, cokolwiek by wypowiedział w tym coraz bardziej nieznośnym przez swą nieludzkość i nieodpowiedzialność kraju, jest tak zwanym zniesławieniem”.

„Czy nie miał racji, mówiąc (…) człowiekiem już nie można wstrząsnąć, to oczywiście znak naszych czasów, że nie można nim i w ogóle już niczym wstrząsnąć”.

„W Austrii są niemal wyłącznie tak zwane piękne miejscowości (…) żaden inny kraj, jak ten, gdzie skupiło się na tak małym obszarze tyle setek i tysięcy pięknych miejscowości, nie jest tak szkodliwy”.

„Ludzie piją dzisiaj chętniej złe piwo od najlepszego moszczu”.

Równie liczne są jednak typowe dla Austriaków z interioru i nie tylko (choć wszak nie samego Autora) poglądy typu”: „Przecież kobiety w niczym nie są tak produktywne, jak w tworzeniu absurdów, głupstw, śmiesznostek et cetera”.

No właśnie, podczas lektury dobrze mieć cały czas z tyłu głowy słowa narratora (samego Bernharda?) z tej książki: „Ludzie w swej impertynenckiej bezczelności (…) odważają się mieszać to, co napisane, z osobą piszącego (…) Muszą mieszać produkt z wytwórcą, co prowadzi nieustannie do przerażającego zniekształcenia całej naszej kultury”. On naprawdę nie pochwalał „eksperymentów ” Konrada na żonie, ani jego czynu. Przede wszystkim demaskował swych rodaków – być może takie utożsamienie stanowiło formę ich zemsty….

Jak na Bernharda przystało, nie będzie żadnego wyjaśnienia tego, co się stało, żadnego zamknięcia narracji. Ale i końca namysłu nad przeczytanym szybko nie będzie także u czytelnika…

Inne cytaty:

„Nie jest też miłośnikiem zwierząt, ponieważ nie jest przyjacielem ludzi, po prostu nie może być miłośnikiem zwierząt, bo sam do nich należy”.

„Wszystko z jednej strony godne jest uwagi, a z drugiej strony w ogóle niegodne uwagi”.

„Niczego bardziej nie nienawidzę, jak wywołującego za każdym razem wstręt słowa funkcjonariusze”.

„Tu żaden człowiek nie doczeka starości. A mimo to tutaj wszyscy ludzie sprawiają wrażenie starych. Nawet dzieci (…) swoim dokuczliwym nienaturalnym zachowaniem przypominają uderzająco starych ludzi”.

„Jeśli idzie o ludzi, nie mamy przecież do czynienia z ludźmi rozsądnymi, ludziom się wydaje, że posiadają rozsądek, choć są zupełnie pozbawieni rozsądku, ludziom się wydaje, że coś wiedzą, nie wiedzą jednak nic, ludziom się wszystko tylko wydaje”.

„Nienawidzi wszystkiego, co układne, dziesiątki lat życia nauczyły go nienawidzić wszystkiego, co układne, wszystkiego, co jest formą”.

„Takie dzieło wyznacza ostateczny punkt, ostateczny punkt, który oczywiście w chwili, z którą się go osiąga, przestaje być ostatecznym punktem”.

„Każde wyjaśnianie prowadzi do całkiem błędnego rezultatu, cierpi na tym całość, kiedy trzeba wszystko wyjaśniać, a do tego zawsze i tak pozostanie błędnie wyjaśnione, toteż rezultaty wszelkich wyjaśnień przynoszą zawsze odwrotne rezultaty”.

„Wszystko jest jednak o wiele bardziej skomplikowane, czyli w istocie prostsze niż się przypuszcza i z tej właśnie przyczyny nie można nic wyjaśnić”.

„Dyletantyzm fachowców jest czymś szczególnie przykrym, najbardziej wstrząsający u tak zwanych fachowców jest ich bezgraniczny dyletantyzm”.

„To przecież charakterystyczne dla naszych czasów, że myśliciele już nie myślą. To wszystko idąca w miliony armia ciurów nauki i historii”.

„Idealnym społeczeństwem byłyby masy pozbawione zupełnie słuchu i mózgu, toteż społeczeństwo odstrzeliwuje wszelkie słuchy i mózgi, gdziekolwiek by się pojawiły”.

„Cóż za pomysł, zdołał pomyśleć, a cóż za żałosny rezultat zdołał zanotować. Słowa stworzono po to, aby poniżyć myślenie, tak, posuwa się nawet tak daleko, iż twierdzi, że słowa są po to, by skasować myślenie, z czym uporają się one kiedyś w stu procentach. W każdym przypadku słowa wszystko szmacą”.

PS Korekta raz tu zawiodła – w książce pojawia się nieistniejące w żadnym języku określenie „Istambuł”. Jest tylko albo - w oryginalne: „Istanbul -, albo polski egzonim „Stambuł”.

Obraz piekła w małżeństwie, któremu towarzyszy paraliż żony, co prowadzi do zbrodni (a może „skrócenia cierpień”?). Opowieść o patologicznej prokrastynacji. Studium szaleństwa (ale czy tylko?). Na pewno narracyjna próba wytrzymałości czytelnika. To także kolejna filipika austriackiego pisarza przeciw społeczeństwu. Uzależniająca niczym narkotyk.

„Kalkwerk” to moja 11....

więcej Pokaż mimo to

avatar
3489
803

Na półkach: ,

Małżeństwo to naprawdę mocna, ale i bardzo trudna rzecz. Poza miłością, tkliwością, ogromem pozytywnych emocji na widok ukochanej/go, zachwytem, odczuciem rażenia strzałą amora, zaślepieniem, wielką ilością pozytywnych uczuć, mamy tu do czynienia też z dużą odpowiedzialnością za siebie i drugiego człowieka, którego/ą wybraliśmy sobie na naszego partnera/kę życiowego/ą.

Często słyszymy opinie, że po ślubie to już zapomnij w ogóle o wszystkim, a na pewno o sobie i swoim rozwoju osobistym. Jest to dla mnie kompletnie niezrozumiała i jak najbardziej durna i niczym nie uzasadniona wizja swojej przyszłości w związku, aczkolwiek spotykana wśród różnych grup nie tylko samotnych ludzi.

Realizacja siebie w związku bywa często dużo bardziej efektywna i widoczna, niż gdyby to było dokonywane w samotności. Oczywiście każda sytuacja ma swoje plusy i minusy, dlatego trudno tu doszukiwać się aprobaty za albo przeciw małżeństwu.

Thomas Bernhard uderza w czytelnika swoją dosadnością, drobiazgowością i przenikliwością w ukazaniu postępującego obłędu wielkiego umysłu, ale i w przedstawieniu nietypowej więzi między małżonkami, co w połączeniu doprowadza do tragedii.

Kiedy zaczynasz czytać Kalkwerk, to albo w niego wpadasz całym sobą i zatapiasz się w poszczególne strony jak w bagnisty muł, który pochłania cię z sekundy na sekundę, ze słowa na słowo, albo wyskakujesz z niego z niechęcią i obrzydzeniem jak przysłowiowy królik z kapelusza swojego magika. Wybór należy do Ciebie Drogi Czytelniku, aczkolwiek trzeba przyznać, że jest to nietypowa i mocno, mówiąc kolokwialnie, "zakręcona" lektura.

Czy dążenie do osiągnięcia jakiegoś celu może doprowadzić do tak poważnych komplikacji, czy obsesji, które w efekcie niszczą wszystko na swojej drodze?

Czy miejsce może swoim mrocznym, niesprzyjającym klimatem i niechętną aurą zniweczyć nasze plany?

Polecam

Małżeństwo to naprawdę mocna, ale i bardzo trudna rzecz. Poza miłością, tkliwością, ogromem pozytywnych emocji na widok ukochanej/go, zachwytem, odczuciem rażenia strzałą amora, zaślepieniem, wielką ilością pozytywnych uczuć, mamy tu do czynienia też z dużą odpowiedzialnością za siebie i drugiego człowieka, którego/ą wybraliśmy sobie na naszego partnera/kę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
179
176

Na półkach: ,

Książka majstersztyk, jak zresztą cała proza Bernharda. Dobrze się czyta, dobrze sie o niej myśli, dobrze się ją wspomina. Nigdy nie jest prosto, ani nie jest oczywiście. Ale zawsze warto.

Książka majstersztyk, jak zresztą cała proza Bernharda. Dobrze się czyta, dobrze sie o niej myśli, dobrze się ją wspomina. Nigdy nie jest prosto, ani nie jest oczywiście. Ale zawsze warto.

Pokaż mimo to

avatar
365
42

Na półkach:

Fabuła moim zdaniem nie jest taka ważna (co nie oznacza, że mamy tu przerost formy nad treścią - bynajmniej),akcji w zasadzie tutaj nie ma żadnej, tak jak nie ma dialogów (choć pojawiają się pozory dialogu) - jest monolog, ale monolog przerywany nieustannym przypominaniem, że to tylko relacja, a właściwie spis tego, co ktoś inny relacjonował o tym, co ktoś inny mówił. Nie ma tu więc faktów (poza jednym, nadrzędnym: śmiercią). Jest kilka opinii osób relacjonujących, które zdają się być niezwykłym orzeźwieniem po długich, dusznych, chaotycznych wywodach Konrada - czy też relacjach tych wywodów. Zdania potrafią zająć nawet kilka stron. Trochę mija, zanim czytelnik znajdzie upragnioną kropkę wyznaczającą koniec zdania. Przez większość czasu czyta się tę pozycję na wdechu. Narrator pojawia się zaledwie kilka razy (ja naliczyłam trzy, choć pewnie było tego trochę więcej) i jest w zasadzie bez znaczenia, choć bez dwóch zdań jest osobą neutralną.
Jednym zdaniem: niezwykła forma, która potrzebowała geniusza, aby zachować sens całości. Takim geniuszem okazał się Bernhard.
Uznanie należy się też tłumaczowi. Tłumaczyć takie dzieło to z pewnością inspirujące wyzwanie.

Fabuła moim zdaniem nie jest taka ważna (co nie oznacza, że mamy tu przerost formy nad treścią - bynajmniej),akcji w zasadzie tutaj nie ma żadnej, tak jak nie ma dialogów (choć pojawiają się pozory dialogu) - jest monolog, ale monolog przerywany nieustannym przypominaniem, że to tylko relacja, a właściwie spis tego, co ktoś inny relacjonował o tym, co ktoś inny mówił. Nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
811
154

Na półkach: ,

Ironiczna książka jebiąca każdego, kto weekend zaczyna od koszenia swojego mieszkańskiego trawnika XD

Ironiczna książka jebiąca każdego, kto weekend zaczyna od koszenia swojego mieszkańskiego trawnika XD

Pokaż mimo to

avatar
466
466

Na półkach:

W "Kalkwerku" podoba mi się już sama warstwa fabularna - wzajemne wykańczanie się małżonków, wymyślne tortury (moje absolutnie ulubione fragmenty, z tym bijącym wręcz chłodem i uderzającym sadyzmem) aż po samą zbrodnię. Rozważania nad wpływem miejsca w którym żyjemy na nasze życie, rolą pracy naukowej i eksperymentu, niemocą twórczą itd. A opowieść ta stanowi przecież tylko pretekst do ciekawej formy (powtórzenia, rytmiczność, fraza). Przeczytana z ogromną przyjemnością.

W "Kalkwerku" podoba mi się już sama warstwa fabularna - wzajemne wykańczanie się małżonków, wymyślne tortury (moje absolutnie ulubione fragmenty, z tym bijącym wręcz chłodem i uderzającym sadyzmem) aż po samą zbrodnię. Rozważania nad wpływem miejsca w którym żyjemy na nasze życie, rolą pracy naukowej i eksperymentu, niemocą twórczą itd. A opowieść ta stanowi przecież tylko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
899
77

Na półkach:

Kalkwerk to metafora, cala ta ksiazka to metafora. Nie ma nic wspolnego ani z autorem, ani z morderstwem, ani z zadna nienapisana praca. Kalkwerk to wapno, to pyl, to proch, z ktorego powstalismy i w ktory sie obracamy i ostatecznie obrocimy. Kalkwerk to metafora ludzkiej dezintegracji, degeneracji, bezwolnego staczania sie w smierc i w nicosc. Kalkwerk to niemoc przeciwstawienia sie nieuchronnemu. Kalkwerk to petla czasu ktora dlawi nas w chaotycznych probach dazenia do iluzorycznego celu, ktory ostatecznie zawsze okazuje sie unicestwieniem i samobojstwem. Kalkwerk to perseweracja smierci we wszelkiej aktywnosci zycia. Kalkwerk to bezsens istnienia. Kalkwerk to groza zycia!

Kalkwerk to metafora, cala ta ksiazka to metafora. Nie ma nic wspolnego ani z autorem, ani z morderstwem, ani z zadna nienapisana praca. Kalkwerk to wapno, to pyl, to proch, z ktorego powstalismy i w ktory sie obracamy i ostatecznie obrocimy. Kalkwerk to metafora ludzkiej dezintegracji, degeneracji, bezwolnego staczania sie w smierc i w nicosc. Kalkwerk to niemoc...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1077
630

Na półkach:

Thomas Bernhard to austriacki pisarz i dramaturg żyjący w latach 1931-1989. Powszechnie uznawany jest za jednego z najwybitniejszych reprezentantów literatury niemieckojęzycznych. Autor chodził za mną od dłuższego czasu – raz przez teatr, gdzie akurat wystawiano jego sztukę, innym razem przez rekomendację znajomych, wreszcie przez Bolano i Dehnela, którzy rzekomo naśladowali styl Austriaka w „Dzikich detektywach” i „Krivoklacie”. Swoją przygodę z Berhardem zaczynam od Kalkwerku, bo gdzieś wyczytałem, że to najtrudniejsza jego powieść, a ja lubię zaczynać od szczytów.
Akcja „Kalkwerku” rozgrywa się w starym nieczynnym wapienniku, tytułowym Kalkwerku, mającym odstraszać potencjalnych intruzów, zasłoniętym murem wysokich krzewów. Ta izolacja ma sprzyjać, zdaniem głównego bohatera, koncentracji i pracy twórczej. Konrad – centralna postać książki – jest człowiekiem, który poświęcił całą swoją egzystencję celowi napisania „Studium o słuchu”. Jak twierdzi, ma to studium w głowie, przez całe życie nie może jednak przełożyć go na papier. Kalkwerk jest wiec dla niego oazą spokoju, która ma mu umożliwić spełnienie swojego obywatelskiego obowiązku. Konrad mieszka ze swoją niepełnosprawną żoną. Oboje z jednej strony nienawidzą się wzajemnie, z drugiej bardzo się kochają. Dla Konrada jest ona przede wszystkim królikiem doświadczalnym, osobą na której przeprowadza niezliczone eksperymenty dotyczące słuchu. Codziennie odbywały się ćwiczenia metodą Urbanschicha mające posunąć prace nad "Studium o słuchu" do upragnionego finału. Studium w założeniu miało zawierać nie tylko fizjologiczne odkrycia dotyczące tego organu, miał być to również rodzaj syntezy. Poprzez słuch aż do universum.
Wreszcie w nocy z 24 na 25 grudnia Konrad zabija żonę.
Akcja nie jest u Bernharda najważniejsza, można ją streścić w dwóch zdaniach i dojść do wniosku, że przecież to banalne, że już setki razy było. I każdy kto tak myśli ma rację, jednocześnie jednak musi wiedzieć, że nie daje szans stylowi autora, który przez jednych znienawidzony, innym daje na tyle dużo, że ustawiają autora w szeregu najlepszych pisarzy w historii, obok Dostojewskiego czy Manna żeby daleko nie szukać. Tekst Bernharda to zbiór relacji – często wykluczających się – osób należących do wąskiego kręgu znajomych Konrada oraz – co jest cechą stylu Bernharda – monolog bohatera. W tej budowie książka przypomina mi taki stary japoński film – „Rashomon”. Tam także mamy wykluczającą się relację świadków z morderstwa, tam także my jako odbiorcy zostajemy z problemem, kto ma rację. Trzeba zauważyć, że Konrad w relacji ubezpieczyciela czy znajomych, jawi nam się raz jako osoba nawiedzona, innym razem jako odkrywca, czy wreszcie jako sadysta. Podobnie niespójne okazują się relacje o wydarzeniach (morderstwo, brutalne zabójstwo, następstwo szaleństwa czy uzasadniona konsekwencja). „Kalkwerk” przypomina mi też film „Osiem i pół” Felliniego. W obu dziełach twórca przeżywa swoją artystyczną niemoc, szuka drogi, która mogłaby dać upust jego wyobraźni i kreatywności. Książka Bernharda ma w sobie także wątek autobiograficzny. Konrad to alter ego samego autora. Krystian Lupa, reżyser przenoszący Bernharda na polskie sceny teatralne, o wzajemnej relacji Konrada i Berharda pisał tak ” są takie owady, które znoszą jaja w jakiejś gąsienicy innego owada i tam się rozwijają. Coś takiego dziwnego wyczyniał Bernhard. „Kalkwerk” to jedna z takich najbardziej radykalnych akcji włażenia i życia cudzym życiem”. Jest więc to powieść o dużo większej sile oddziaływania niż autobiografia.
„Kalkwerk” pisane jest w stylu typowo Bernhardowym, co oznacza nie tylko długie monologi, ale także rozbudowane zdania, często wielokrotnie odwracane, pełne powtórzeń i elips. Język Austriaka jest męczący, często zaprzeczający zasadom składni, zdarza się, że po prostu błędny, kolokwialny czy nielogiczny. Sprawia to, że jego powieści czyta się bardzo ciężki. Autor ciska w nas potokami myśli, zapętlającymi się i nie wnoszącymi nic do akcji. Czytamy cztery strony i naraz zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w tym samym miejscu. Jak w głowie wariata, którym być może był Konrad, wizje krążą wokół jednego celu, uparcie rozpatrując go na wiele sposobów, jednocześnie nie przynosząc racjonalnych efektów. Dzięki temu otrzymujemy jednak wiarygodny, wręcz werystyczny, a przede wszystkim niezwykły obraz studium samotności i obłędu. Bo też w „Kalkwerk” istotne jest wszystko to, co znaleźć możemy między słowami, a więc ból zagubienia i braku zrozumienia. Im dalej wchodzimy w historię Konradów, tym szerzej otwierają się wrota piekła, jakim dla piszącego twórcy jest biała kartka, a dla chorej żony zwariowany mąż, nie rozumiejący jej potrzeb. Strzał oddany z pistoletu niczego nie kończy, Kalkwerk stoi na szczycie duszy każdego z nas.
Warto też zwrócić uwagę na wiele mądrości, jakie Bernhard przemyca w słowa świadków zdarzeń. Znaleźć możemy tu piękne cytaty o miłości, małżeństwie, samotności.
„Kalkwerk” to powieść niezwykle trudna, bolesna, męcząca. Książka, od której włosy stają na głowie, mimo że o brutalności nie ma tam mowy. Od was i tylko od was zależy, czy z tą wizją chcecie się zmierzyć. Nie będzie łatwo ani przyjemnie, ale może jak ja dacie się wciągnąć w tę niezapomnianą wizję rzeczywistości. To książka z gatunku tych, które albo się kocha, albo nienawidzi.

Thomas Bernhard to austriacki pisarz i dramaturg żyjący w latach 1931-1989. Powszechnie uznawany jest za jednego z najwybitniejszych reprezentantów literatury niemieckojęzycznych. Autor chodził za mną od dłuższego czasu – raz przez teatr, gdzie akurat wystawiano jego sztukę, innym razem przez rekomendację znajomych, wreszcie przez Bolano i Dehnela, którzy rzekomo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
330
19

Na półkach:

Podążanie za fabułą tej ksiązki wymaga dużej koncentracji.
Zastanawiam się, czy to tempo tej książki jest nierówne, czy po prostu niektóre fragmenty nie były dla mnie frapujące.
W każdym razie
Chylę czoła za formę, nieraz męczącą, ale też bardzo angażującą. Bo jak już się wczujesz w ten styl to trudno przestać czytać. Zresztą brak rozdziałów, akapitów i niekończące się zdania utrudniają przerwanie czytania:)
Książka w zawiły sposób przedstawia życie głównego bohatera, ale pośród tego chaosu znalazło się miejsce na wiele refleksji.
Więc podczas czytania ma się lekki miszmasz w głowie, jednak po zakończeniu tej książki odczuwa się bardzo klarownie to, co autor chciał przekazać.

Podążanie za fabułą tej ksiązki wymaga dużej koncentracji.
Zastanawiam się, czy to tempo tej książki jest nierówne, czy po prostu niektóre fragmenty nie były dla mnie frapujące.
W każdym razie
Chylę czoła za formę, nieraz męczącą, ale też bardzo angażującą. Bo jak już się wczujesz w ten styl to trudno przestać czytać. Zresztą brak rozdziałów, akapitów i niekończące się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
121
32

Na półkach:

Książka z gatunku specyficznych- oryginalna forma równocześnie zachwyca i odrzuca. To praktycznie jeden 200 stronicowy akapit. Niemal cała jego treść to przytoczenia wypowiedzi kilku osób próbujących opisać dlaczego Konrad - właściciel tytułowej posiadłości - zabił swoją niepełnosprawną żonę.

Główny bohater sprowadza się do Kalkwerk, starej wapniarni na obrzeżach małego austriackiego miasta. Chce napisać dzieło swojego życia - studium naukowe dotyczące ludzkiego słuchu. Na kolejnych stronach śledzimy jego obsesje, natręctwa i patologiczną niemożność do podjęcia zaplanowanych działań. W centrum powieści jest jego dysfunckyjna relacja z wymagającą stałej opieki żoną poruszającą się na wózku inwalidzkim. Latami jest poddawana przez niego wycieńczającym eksperymentom mającym na celu wyostrzenie słuchu. O tym, że w Kalkwerk doszło do tragedii dowiadujemy się na pierwszych kartach książki. O tym dlaczego do niej doszło próbujemy dowiedzieć się aż do samego końca.

Warstw interpretacyjnych jest tu kilka. Na mnie największe wrażenie Kalkwerk robi jako powieść o prokrastynacji. Chyba nie spotkałem się nigdzie indziej z tak dogłębną analizą tematu. Bernhard ukazuje świat bohatera jako groteskową wegetację opartą na powtarzanych od lat schematach i natręctwach. Potrzeba stworzenia dzieła i poszukiwanie idealnej chwili twórczej, stopniowo uniemożliwia mu egzystencję na jakimkolwiek poziomie. Podkreśla to narracja, nieustająco zagrzebując się w wyliczeniach, powtórzeniach, krążąc wokół znanych z wczesniejszych kart motywów.

Chwilami nie czyta się tego ani lekko, ani przyjemnie. Wydaje mi się też, że w trakcie, kilka razy niepotrzebnie przerywałem lekturę na 1-2 dni. Przyswajanie tej pozycji w ciągu (bez zbędnych przerw),znacząco poprawiało odbiór - książka ma swój specyficzny rytm. Nie mam pojęcia jak prezentują się inne teksty Bernharda, ale planuję sprawdzić. Zdaje się zjawiskiem na tyle odrębnym, że warto dać mu kredyt zaufania.

Książka z gatunku specyficznych- oryginalna forma równocześnie zachwyca i odrzuca. To praktycznie jeden 200 stronicowy akapit. Niemal cała jego treść to przytoczenia wypowiedzi kilku osób próbujących opisać dlaczego Konrad - właściciel tytułowej posiadłości - zabił swoją niepełnosprawną żonę.

Główny bohater sprowadza się do Kalkwerk, starej wapniarni na obrzeżach małego...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    653
  • Przeczytane
    349
  • Posiadam
    86
  • Teraz czytam
    20
  • Ulubione
    14
  • Chcę w prezencie
    9
  • Literatura austriacka
    6
  • 2013
    4
  • Mam
    3
  • Literatura piękna
    3

Cytaty

Więcej
Thomas Bernhard Kalkwerk Zobacz więcej
Thomas Bernhard Kalkwerk Zobacz więcej
Thomas Bernhard Kalkwerk Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także