rozwińzwiń

Kalkwerk

Okładka książki Kalkwerk Thomas Bernhard
Okładka książki Kalkwerk
Thomas Bernhard Wydawnictwo: Officyna literatura piękna
240 str. 4 godz. 0 min.
Kategoria:
literatura piękna
Tytuł oryginału:
Das Kalkwerk
Wydawnictwo:
Officyna
Data wydania:
2010-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1986-01-01
Liczba stron:
240
Czas czytania
4 godz. 0 min.
Język:
polski
ISBN:
9788362409020
Tłumacz:
Ernest Dyczek, Marek Feliks Nowak
Tagi:
powieść austriacka Thomas Bernhard
Średnia ocen

7,8 7,8 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,8 / 10
252 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
3414
728

Na półkach: ,

Małżeństwo to naprawdę mocna, ale i bardzo trudna rzecz. Poza miłością, tkliwością, ogromem pozytywnych emocji na widok ukochanej/go, zachwytem, odczuciem rażenia strzałą amora, zaślepieniem, wielką ilością pozytywnych uczuć, mamy tu do czynienia też z dużą odpowiedzialnością za siebie i drugiego człowieka, którego/ą wybraliśmy sobie na naszego partnera/kę życiowego/ą.

Często słyszymy opinie, że po ślubie to już zapomnij w ogóle o wszystkim, a na pewno o sobie i swoim rozwoju osobistym. Jest to dla mnie kompletnie niezrozumiała i jak najbardziej durna i niczym nie uzasadniona wizja swojej przyszłości w związku, aczkolwiek spotykana wśród różnych grup nie tylko samotnych ludzi.

Realizacja siebie w związku bywa często dużo bardziej efektywna i widoczna, niż gdyby to było dokonywane w samotności. Oczywiście każda sytuacja ma swoje plusy i minusy, dlatego trudno tu doszukiwać się aprobaty za albo przeciw małżeństwu.

Thomas Bernhard uderza w czytelnika swoją dosadnością, drobiazgowością i przenikliwością w ukazaniu postępującego obłędu wielkiego umysłu, ale i w przedstawieniu nietypowej więzi między małżonkami, co w połączeniu doprowadza do tragedii.

Kiedy zaczynasz czytać Kalkwerk, to albo w niego wpadasz całym sobą i zatapiasz się w poszczególne strony jak w bagnisty muł, który pochłania cię z sekundy na sekundę, ze słowa na słowo, albo wyskakujesz z niego z niechęcią i obrzydzeniem jak przysłowiowy królik z kapelusza swojego magika. Wybór należy do Ciebie Drogi Czytelniku, aczkolwiek trzeba przyznać, że jest to nietypowa i mocno, mówiąc kolokwialnie, "zakręcona" lektura.

Czy dążenie do osiągnięcia jakiegoś celu może doprowadzić do tak poważnych komplikacji, czy obsesji, które w efekcie niszczą wszystko na swojej drodze?

Czy miejsce może swoim mrocznym, niesprzyjającym klimatem i niechętną aurą zniweczyć nasze plany?

Polecam

Małżeństwo to naprawdę mocna, ale i bardzo trudna rzecz. Poza miłością, tkliwością, ogromem pozytywnych emocji na widok ukochanej/go, zachwytem, odczuciem rażenia strzałą amora, zaślepieniem, wielką ilością pozytywnych uczuć, mamy tu do czynienia też z dużą odpowiedzialnością za siebie i drugiego człowieka, którego/ą wybraliśmy sobie na naszego partnera/kę...

więcej Pokaż mimo to

avatar
179
176

Na półkach: ,

Książka majstersztyk, jak zresztą cała proza Bernharda. Dobrze się czyta, dobrze sie o niej myśli, dobrze się ją wspomina. Nigdy nie jest prosto, ani nie jest oczywiście. Ale zawsze warto.

Książka majstersztyk, jak zresztą cała proza Bernharda. Dobrze się czyta, dobrze sie o niej myśli, dobrze się ją wspomina. Nigdy nie jest prosto, ani nie jest oczywiście. Ale zawsze warto.

Pokaż mimo to

avatar
364
42

Na półkach:

Fabuła moim zdaniem nie jest taka ważna (co nie oznacza, że mamy tu przerost formy nad treścią - bynajmniej),akcji w zasadzie tutaj nie ma żadnej, tak jak nie ma dialogów (choć pojawiają się pozory dialogu) - jest monolog, ale monolog przerywany nieustannym przypominaniem, że to tylko relacja, a właściwie spis tego, co ktoś inny relacjonował o tym, co ktoś inny mówił. Nie ma tu więc faktów (poza jednym, nadrzędnym: śmiercią). Jest kilka opinii osób relacjonujących, które zdają się być niezwykłym orzeźwieniem po długich, dusznych, chaotycznych wywodach Konrada - czy też relacjach tych wywodów. Zdania potrafią zająć nawet kilka stron. Trochę mija, zanim czytelnik znajdzie upragnioną kropkę wyznaczającą koniec zdania. Przez większość czasu czyta się tę pozycję na wdechu. Narrator pojawia się zaledwie kilka razy (ja naliczyłam trzy, choć pewnie było tego trochę więcej) i jest w zasadzie bez znaczenia, choć bez dwóch zdań jest osobą neutralną.
Jednym zdaniem: niezwykła forma, która potrzebowała geniusza, aby zachować sens całości. Takim geniuszem okazał się Bernhard.
Uznanie należy się też tłumaczowi. Tłumaczyć takie dzieło to z pewnością inspirujące wyzwanie.

Fabuła moim zdaniem nie jest taka ważna (co nie oznacza, że mamy tu przerost formy nad treścią - bynajmniej),akcji w zasadzie tutaj nie ma żadnej, tak jak nie ma dialogów (choć pojawiają się pozory dialogu) - jest monolog, ale monolog przerywany nieustannym przypominaniem, że to tylko relacja, a właściwie spis tego, co ktoś inny relacjonował o tym, co ktoś inny mówił. Nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
777
150

Na półkach: ,

Ironiczna książka jebiąca każdego, kto weekend zaczyna od koszenia swojego mieszkańskiego trawnika XD

Ironiczna książka jebiąca każdego, kto weekend zaczyna od koszenia swojego mieszkańskiego trawnika XD

Pokaż mimo to

avatar
419
419

Na półkach:

W "Kalkwerku" podoba mi się już sama warstwa fabularna - wzajemne wykańczanie się małżonków, wymyślne tortury (moje absolutnie ulubione fragmenty, z tym bijącym wręcz chłodem i uderzającym sadyzmem) aż po samą zbrodnię. Rozważania nad wpływem miejsca w którym żyjemy na nasze życie, rolą pracy naukowej i eksperymentu, niemocą twórczą itd. A opowieść ta stanowi przecież tylko pretekst do ciekawej formy (powtórzenia, rytmiczność, fraza). Przeczytana z ogromną przyjemnością.

W "Kalkwerku" podoba mi się już sama warstwa fabularna - wzajemne wykańczanie się małżonków, wymyślne tortury (moje absolutnie ulubione fragmenty, z tym bijącym wręcz chłodem i uderzającym sadyzmem) aż po samą zbrodnię. Rozważania nad wpływem miejsca w którym żyjemy na nasze życie, rolą pracy naukowej i eksperymentu, niemocą twórczą itd. A opowieść ta stanowi przecież tylko...

więcej Pokaż mimo to

avatar
899
77

Na półkach:

Kalkwerk to metafora, cala ta ksiazka to metafora. Nie ma nic wspolnego ani z autorem, ani z morderstwem, ani z zadna nienapisana praca. Kalkwerk to wapno, to pyl, to proch, z ktorego powstalismy i w ktory sie obracamy i ostatecznie obrocimy. Kalkwerk to metafora ludzkiej dezintegracji, degeneracji, bezwolnego staczania sie w smierc i w nicosc. Kalkwerk to niemoc przeciwstawienia sie nieuchronnemu. Kalkwerk to petla czasu ktora dlawi nas w chaotycznych probach dazenia do iluzorycznego celu, ktory ostatecznie zawsze okazuje sie unicestwieniem i samobojstwem. Kalkwerk to perseweracja smierci we wszelkiej aktywnosci zycia. Kalkwerk to bezsens istnienia. Kalkwerk to groza zycia!

Kalkwerk to metafora, cala ta ksiazka to metafora. Nie ma nic wspolnego ani z autorem, ani z morderstwem, ani z zadna nienapisana praca. Kalkwerk to wapno, to pyl, to proch, z ktorego powstalismy i w ktory sie obracamy i ostatecznie obrocimy. Kalkwerk to metafora ludzkiej dezintegracji, degeneracji, bezwolnego staczania sie w smierc i w nicosc. Kalkwerk to niemoc...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1053
606

Na półkach:

Thomas Bernhard to austriacki pisarz i dramaturg żyjący w latach 1931-1989. Powszechnie uznawany jest za jednego z najwybitniejszych reprezentantów literatury niemieckojęzycznych. Autor chodził za mną od dłuższego czasu – raz przez teatr, gdzie akurat wystawiano jego sztukę, innym razem przez rekomendację znajomych, wreszcie przez Bolano i Dehnela, którzy rzekomo naśladowali styl Austriaka w „Dzikich detektywach” i „Krivoklacie”. Swoją przygodę z Berhardem zaczynam od Kalkwerku, bo gdzieś wyczytałem, że to najtrudniejsza jego powieść, a ja lubię zaczynać od szczytów.
Akcja „Kalkwerku” rozgrywa się w starym nieczynnym wapienniku, tytułowym Kalkwerku, mającym odstraszać potencjalnych intruzów, zasłoniętym murem wysokich krzewów. Ta izolacja ma sprzyjać, zdaniem głównego bohatera, koncentracji i pracy twórczej. Konrad – centralna postać książki – jest człowiekiem, który poświęcił całą swoją egzystencję celowi napisania „Studium o słuchu”. Jak twierdzi, ma to studium w głowie, przez całe życie nie może jednak przełożyć go na papier. Kalkwerk jest wiec dla niego oazą spokoju, która ma mu umożliwić spełnienie swojego obywatelskiego obowiązku. Konrad mieszka ze swoją niepełnosprawną żoną. Oboje z jednej strony nienawidzą się wzajemnie, z drugiej bardzo się kochają. Dla Konrada jest ona przede wszystkim królikiem doświadczalnym, osobą na której przeprowadza niezliczone eksperymenty dotyczące słuchu. Codziennie odbywały się ćwiczenia metodą Urbanschicha mające posunąć prace nad "Studium o słuchu" do upragnionego finału. Studium w założeniu miało zawierać nie tylko fizjologiczne odkrycia dotyczące tego organu, miał być to również rodzaj syntezy. Poprzez słuch aż do universum.
Wreszcie w nocy z 24 na 25 grudnia Konrad zabija żonę.
Akcja nie jest u Bernharda najważniejsza, można ją streścić w dwóch zdaniach i dojść do wniosku, że przecież to banalne, że już setki razy było. I każdy kto tak myśli ma rację, jednocześnie jednak musi wiedzieć, że nie daje szans stylowi autora, który przez jednych znienawidzony, innym daje na tyle dużo, że ustawiają autora w szeregu najlepszych pisarzy w historii, obok Dostojewskiego czy Manna żeby daleko nie szukać. Tekst Bernharda to zbiór relacji – często wykluczających się – osób należących do wąskiego kręgu znajomych Konrada oraz – co jest cechą stylu Bernharda – monolog bohatera. W tej budowie książka przypomina mi taki stary japoński film – „Rashomon”. Tam także mamy wykluczającą się relację świadków z morderstwa, tam także my jako odbiorcy zostajemy z problemem, kto ma rację. Trzeba zauważyć, że Konrad w relacji ubezpieczyciela czy znajomych, jawi nam się raz jako osoba nawiedzona, innym razem jako odkrywca, czy wreszcie jako sadysta. Podobnie niespójne okazują się relacje o wydarzeniach (morderstwo, brutalne zabójstwo, następstwo szaleństwa czy uzasadniona konsekwencja). „Kalkwerk” przypomina mi też film „Osiem i pół” Felliniego. W obu dziełach twórca przeżywa swoją artystyczną niemoc, szuka drogi, która mogłaby dać upust jego wyobraźni i kreatywności. Książka Bernharda ma w sobie także wątek autobiograficzny. Konrad to alter ego samego autora. Krystian Lupa, reżyser przenoszący Bernharda na polskie sceny teatralne, o wzajemnej relacji Konrada i Berharda pisał tak ” są takie owady, które znoszą jaja w jakiejś gąsienicy innego owada i tam się rozwijają. Coś takiego dziwnego wyczyniał Bernhard. „Kalkwerk” to jedna z takich najbardziej radykalnych akcji włażenia i życia cudzym życiem”. Jest więc to powieść o dużo większej sile oddziaływania niż autobiografia.
„Kalkwerk” pisane jest w stylu typowo Bernhardowym, co oznacza nie tylko długie monologi, ale także rozbudowane zdania, często wielokrotnie odwracane, pełne powtórzeń i elips. Język Austriaka jest męczący, często zaprzeczający zasadom składni, zdarza się, że po prostu błędny, kolokwialny czy nielogiczny. Sprawia to, że jego powieści czyta się bardzo ciężki. Autor ciska w nas potokami myśli, zapętlającymi się i nie wnoszącymi nic do akcji. Czytamy cztery strony i naraz zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy w tym samym miejscu. Jak w głowie wariata, którym być może był Konrad, wizje krążą wokół jednego celu, uparcie rozpatrując go na wiele sposobów, jednocześnie nie przynosząc racjonalnych efektów. Dzięki temu otrzymujemy jednak wiarygodny, wręcz werystyczny, a przede wszystkim niezwykły obraz studium samotności i obłędu. Bo też w „Kalkwerk” istotne jest wszystko to, co znaleźć możemy między słowami, a więc ból zagubienia i braku zrozumienia. Im dalej wchodzimy w historię Konradów, tym szerzej otwierają się wrota piekła, jakim dla piszącego twórcy jest biała kartka, a dla chorej żony zwariowany mąż, nie rozumiejący jej potrzeb. Strzał oddany z pistoletu niczego nie kończy, Kalkwerk stoi na szczycie duszy każdego z nas.
Warto też zwrócić uwagę na wiele mądrości, jakie Bernhard przemyca w słowa świadków zdarzeń. Znaleźć możemy tu piękne cytaty o miłości, małżeństwie, samotności.
„Kalkwerk” to powieść niezwykle trudna, bolesna, męcząca. Książka, od której włosy stają na głowie, mimo że o brutalności nie ma tam mowy. Od was i tylko od was zależy, czy z tą wizją chcecie się zmierzyć. Nie będzie łatwo ani przyjemnie, ale może jak ja dacie się wciągnąć w tę niezapomnianą wizję rzeczywistości. To książka z gatunku tych, które albo się kocha, albo nienawidzi.

Thomas Bernhard to austriacki pisarz i dramaturg żyjący w latach 1931-1989. Powszechnie uznawany jest za jednego z najwybitniejszych reprezentantów literatury niemieckojęzycznych. Autor chodził za mną od dłuższego czasu – raz przez teatr, gdzie akurat wystawiano jego sztukę, innym razem przez rekomendację znajomych, wreszcie przez Bolano i Dehnela, którzy rzekomo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
321
19

Na półkach:

Podążanie za fabułą tej ksiązki wymaga dużej koncentracji.
Zastanawiam się, czy to tempo tej książki jest nierówne, czy po prostu niektóre fragmenty nie były dla mnie frapujące.
W każdym razie
Chylę czoła za formę, nieraz męczącą, ale też bardzo angażującą. Bo jak już się wczujesz w ten styl to trudno przestać czytać. Zresztą brak rozdziałów, akapitów i niekończące się zdania utrudniają przerwanie czytania:)
Książka w zawiły sposób przedstawia życie głównego bohatera, ale pośród tego chaosu znalazło się miejsce na wiele refleksji.
Więc podczas czytania ma się lekki miszmasz w głowie, jednak po zakończeniu tej książki odczuwa się bardzo klarownie to, co autor chciał przekazać.

Podążanie za fabułą tej ksiązki wymaga dużej koncentracji.
Zastanawiam się, czy to tempo tej książki jest nierówne, czy po prostu niektóre fragmenty nie były dla mnie frapujące.
W każdym razie
Chylę czoła za formę, nieraz męczącą, ale też bardzo angażującą. Bo jak już się wczujesz w ten styl to trudno przestać czytać. Zresztą brak rozdziałów, akapitów i niekończące się...

więcej Pokaż mimo to

avatar
121
32

Na półkach:

Książka z gatunku specyficznych- oryginalna forma równocześnie zachwyca i odrzuca. To praktycznie jeden 200 stronicowy akapit. Niemal cała jego treść to przytoczenia wypowiedzi kilku osób próbujących opisać dlaczego Konrad - właściciel tytułowej posiadłości - zabił swoją niepełnosprawną żonę.

Główny bohater sprowadza się do Kalkwerk, starej wapniarni na obrzeżach małego austriackiego miasta. Chce napisać dzieło swojego życia - studium naukowe dotyczące ludzkiego słuchu. Na kolejnych stronach śledzimy jego obsesje, natręctwa i patologiczną niemożność do podjęcia zaplanowanych działań. W centrum powieści jest jego dysfunckyjna relacja z wymagającą stałej opieki żoną poruszającą się na wózku inwalidzkim. Latami jest poddawana przez niego wycieńczającym eksperymentom mającym na celu wyostrzenie słuchu. O tym, że w Kalkwerk doszło do tragedii dowiadujemy się na pierwszych kartach książki. O tym dlaczego do niej doszło próbujemy dowiedzieć się aż do samego końca.

Warstw interpretacyjnych jest tu kilka. Na mnie największe wrażenie Kalkwerk robi jako powieść o prokrastynacji. Chyba nie spotkałem się nigdzie indziej z tak dogłębną analizą tematu. Bernhard ukazuje świat bohatera jako groteskową wegetację opartą na powtarzanych od lat schematach i natręctwach. Potrzeba stworzenia dzieła i poszukiwanie idealnej chwili twórczej, stopniowo uniemożliwia mu egzystencję na jakimkolwiek poziomie. Podkreśla to narracja, nieustająco zagrzebując się w wyliczeniach, powtórzeniach, krążąc wokół znanych z wczesniejszych kart motywów.

Chwilami nie czyta się tego ani lekko, ani przyjemnie. Wydaje mi się też, że w trakcie, kilka razy niepotrzebnie przerywałem lekturę na 1-2 dni. Przyswajanie tej pozycji w ciągu (bez zbędnych przerw),znacząco poprawiało odbiór - książka ma swój specyficzny rytm. Nie mam pojęcia jak prezentują się inne teksty Bernharda, ale planuję sprawdzić. Zdaje się zjawiskiem na tyle odrębnym, że warto dać mu kredyt zaufania.

Książka z gatunku specyficznych- oryginalna forma równocześnie zachwyca i odrzuca. To praktycznie jeden 200 stronicowy akapit. Niemal cała jego treść to przytoczenia wypowiedzi kilku osób próbujących opisać dlaczego Konrad - właściciel tytułowej posiadłości - zabił swoją niepełnosprawną żonę.

Główny bohater sprowadza się do Kalkwerk, starej wapniarni na obrzeżach małego...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1265
999

Na półkach: ,

Tak, literatura ma wkurzać, uwierać i wymagać.

Największą zaletą prozy Bernharda jest to, że nie da się jej spłycić i uchwycić jakimś zgrabnym ćwierknięciem lub postem. „Kalkwerk” to trzecia powieść Austriaka. I znów jak w przypadku innych jego powieści mamy do czynienia z językiem trudnym, skomplikowanym (na poziome odczytywania) oraz ułomnym (celowo). Wizualizuję sobie minę autora w trakcie sadzenia coraz to gęstszych i dłuższych zdań. Z „Kalkwerkiem” lekko nie ma. A to załamie się linia czasowa, sądziliśmy, że jesteśmy „tu i teraz”, a tymczasem autor jednym zwrotem zamienia czas na przeszły. I tak w kółko, czyli skupianie uwagi musi być duże. Jest to jednak zaleta, bo między dłużyznami i uzewnętrznieniami się monologisty można natrafić na cudowne myśli: o kłamstwie, czasie, twórczości intelektualnej czy o kondycji ludzkości. Właśnie takie wyłuskiwanie tych gorzkich zdań jest najlepsze co się w tej prozie zdarzyć może.

Współczuję tym, którzy sięgnęli po „Kalkwerk” wiedzeni zwodniczą informacją, jakoby ta książka z kryminałem miała coś wspólnego. Nie ma i takie stawianie sprawy uważam za dość nieuczciwe i krzywdzące dla tej powieści. Istotą „bernhardyzmu” jest to, że jesteśmy przytłoczeni naporem monologu osoby, która opowiada. W „Kalkwerku” jest trudniej, bo to jest czasami relacja trzech osób na raz. Mistrzowska to kompozycja i łamacz językowy, ale warto przypomnieć, że literatura nie jest od pocieszania tylko ma stawiać do pionu umysł. Konsekwencja nie jest najmocniejszą stroną Bernharda, ale produkcja myśli i spostrzeżeń już tak. Niepozbawiona ironii, zgorzknienia i mizoginizmu to lektura.

Tak, literatura ma wkurzać, uwierać i wymagać.

Największą zaletą prozy Bernharda jest to, że nie da się jej spłycić i uchwycić jakimś zgrabnym ćwierknięciem lub postem. „Kalkwerk” to trzecia powieść Austriaka. I znów jak w przypadku innych jego powieści mamy do czynienia z językiem trudnym, skomplikowanym (na poziome odczytywania) oraz ułomnym (celowo). Wizualizuję sobie...

więcej Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    631
  • Przeczytane
    341
  • Posiadam
    87
  • Teraz czytam
    20
  • Ulubione
    14
  • Chcę w prezencie
    8
  • Literatura austriacka
    6
  • 2013
    4
  • Nie mam
    3
  • Literatura piękna
    3

Cytaty

Więcej
Thomas Bernhard Kalkwerk Zobacz więcej
Thomas Bernhard Kalkwerk Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także