Przekłuwacze

Okładka książki Przekłuwacze Mariusz Kaszyński
Okładka książki Przekłuwacze
Mariusz Kaszyński Wydawnictwo: Czwarta Strona fantasy, science fiction
712 str. 11 godz. 52 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Wydawnictwo:
Czwarta Strona
Data wydania:
2016-03-30
Data 1. wyd. pol.:
2016-03-30
Liczba stron:
712
Czas czytania
11 godz. 52 min.
Język:
polski
ISBN:
9788379763870
Średnia ocen

6,6 6,6 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Odmęt. Antologia morska Silke Brandt, Mort Castle, Filip Duval, Bruce Golden, Michał P. Kadlec, Mariusz Kaszyński, Anna Kłodnicka, Rafał Łoboda, Agnieszka Osikowicz-Chwaja, Romuald Pawlak, Jacek Pelczar, Michał Pleskacz, Krzysztof Rewiuk, Agata Suchocka, Emilian Wojnowski, Martyna Wróbel
Ocena 0,0
Odmęt. Antolog... Silke Brandt, Mort ...
Okładka książki Magazyn Histeria LVIII Kamil Bęben, Rafał Christ, Marcin Grablewski, Mariusz Kaszyński, Michał P. Lipka, Nikto0, Aleksandra Paprota, Olga Zegartowska
Ocena 5,0
Magazyn Hister... Kamil Bęben, Rafał ...
Okładka książki Magazyn Histeria LVI Michał Antosiewicz, Justyna Bendyk, Szymon T. Cwen, Monika Godlewska, Mariusz Kaszyński, Iwona Matacz, Iwona Serej
Ocena 6,0
Magazyn Hister... Michał Antosiewicz,...

Mogą Cię zainteresować

Oficjalne recenzje i

Wieloświaty



355 29 123

Oceny

Średnia ocen
6,6 / 10
27 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
273
76

Na półkach: ,

Ciekawa powieść. Czytalam ją z przyjemnością. Jest to zdecydowanie temat do rozwiniecia w jeszcze wielu tomach na co mam nadzieję gdyż kończy się nagle i niekonkretnie.
Panie Mariuszu, ja bardzo proszę o dalszy ciąg!

Ciekawa powieść. Czytalam ją z przyjemnością. Jest to zdecydowanie temat do rozwiniecia w jeszcze wielu tomach na co mam nadzieję gdyż kończy się nagle i niekonkretnie.
Panie Mariuszu, ja bardzo proszę o dalszy ciąg!

Pokaż mimo to

avatar
375
180

Na półkach: ,

Więcej recenzji znajdziesz na www.geek-woman.blogspot.com

Świat niekoniecznie musi być kulą czy dyskiem. Może mieć także kształt sześcianu, w którym szaleją burze entropiczne. W takim świecie (zwanym Strefą) toczy się akcja Przekłuwaczy, powieści autorstwa Mariusza Kaszyńskiego, która ukazała się nakładem wydawnictwa Czwarta Strona.

Tytułowi Przekłuwacze to tajemnicze i groźne istoty. Niegdyś skradły ludzkości elektryczność, a obecnie są niczym więcej niż legendą. Zresztą, w książce tajemnic jest wiele, a rozwikłać je musi siedemnastoletni Marki, który po zagładzie rodzinnej osady zostaje wplątany w ważne dla swego świata wydarzenia. Pozostaje tylko pytanie, czy czytelnik będzie chciał wraz z chłopcem odkryć wszelkie sekrety i podąży wraz z nim przez ponad siedemsetstronicową powieść.

Targetem utworu Kaszyńskiego są nastoletni czytelnicy. Trzeba przyznać, że książki z kategorii young adult są coraz bardziej popularne i często podejmują problemy, które nieobce są kilkunastolatkom, a często wręcz pokazują, jakimi mechanizmami rządzi się świat dorosłych i że nie zawsze życie wygląda różowo. Sztafaż dystopii (trylogia Igrzyska śmierci) czy fantasy wplecionej w rzeczywistość (choćby Harry Potter) są na tyle atrakcyjnie opakowane, że pociągnęły za sobą lawinę podobnych utworów. Kaszyński postanowił obrać nieco inną drogę, zachowując jednak podstawowe zasady rządzące literaturą młodzieżową.

Głównym bohaterem jest nastolatek, który musi dość szybko dorosnąć. Należy dodać – zakochany nastolatek, smakujący pierwszej miłości. Jego wybranka, Angelka, jest córką hrabiego sąsiedniego Gniazda Dębów, co oczywiście rodzi kolejne komplikacje. Młodzi potajemnie spotykają się i razem wędrują po lesie i okolicznych wzgórzach, marzą o wspólnej przyszłości i ucieczce przed rodzicami. Jedną z takich wypraw rozpoczyna się akcja powieści rzucając Markiego w wir niezwykłych wydarzeń, które – jak w klasycznej powieści przygodowej – zmuszają bohaterów do podróży przez kolejne krainy, stawiają im na drodze nowych sprzymierzeńców i starych wrogów.

Gdy po raz pierwszy przeczytałam blurb, powieść bardzo mnie zaciekawiła. Strefa, burze entropiczne, legendarni Przekłuwacze (już sama nazwa jest bardzo intrygująca),zakazana elektryczność… Wszystko razem brzmi nieźle, szczególnie w zalewie potteropodobnych czy pseudowampirycznych tytułów. Do tego doszła dość ciekawa, nietuzinkowa okładka i spora objętość. Niestety, choć wszystko razem brzmi jak doskonały przepis na murowany bestseller, to wykonanie zdecydowanie kuleje.

Tytułowi Przekłuwacze to istoty tak zagadkowe, że aż… nudne i irytujące. Z każdą stroną czytelnik ma nadzieję na uchylenie rąbka tajemnicy, ale czka go rozczarowanie. Szkoda, bo fabuła wyraźnie opiera się na tym wątku i wyraźnie brakuje pogłębionego opisu tych istot. Pojawiają się, ale nikt nie przeżył spotkania z nimi, by o tym opowiedzieć. Enigmatyczne i mgliste podania to zbyt mało, by konstruować na takiej kruchej bazie całą akcję. Być może autor odsłoni więcej w kontynuacji (jeśli takowa będzie),ale akurat w moim przypadku przygody Markiego nie wciągnęły mnie na tyle, by zachęcić do powrotu do jego świata.

Bohaterowie w większości są dobrze skonstruowani, a ich motywy wiarygodne. Marki jest typowym nastolatkiem – ani zbyt dziecinnym, ani zbyt dojrzałym. Wyraźnie widać, że tej postaci Kaszyński poświęcił najwięcej uwagi. Z kolei dorośli mieli mniej szczęścia – Szymon Wiarołomca jest mdły i przeciętny (pomimo chwytliwego przydomka),a marszałek Drewal to typowy błędny rycerz, który raczej zniechęca do siebie niż stanowi wzór do naśladowania.

Z kolei kobiety są tylko i wyłącznie tłem dla mężczyzn. Moni to buntowniczka, która początkowo bardzo irytuje, jednak z czasem zyskuje na bliższym poznaniu. Angelka, wielka miłość Markiego, pozostaje niczym więcej jak nastoletnią ukochaną – gdzieś tam jest, ale nie odgrywa większej roli.

Przekłuwacze to książka nierówna. Z jednej strony jest ciekawa historia, krainy i intrygująca rasa, z drugiej – niedopracowani bohaterowie czy zbyt wiele tajemnic skrytych w kolejnych tajemnicach lub brak sensownych i wyczerpujących wyjaśnień na dany temat. Jest to powieść, która zadowoli czytelnika niedbającego o szczegółowe i logiczne wyjaśnienia, ale szukającego ciekawej fabuły i przygody. Ktoś, kto oczekuje czegoś więcej, poczuje się rozczarowany.

Więcej recenzji znajdziesz na www.geek-woman.blogspot.com

Świat niekoniecznie musi być kulą czy dyskiem. Może mieć także kształt sześcianu, w którym szaleją burze entropiczne. W takim świecie (zwanym Strefą) toczy się akcja Przekłuwaczy, powieści autorstwa Mariusza Kaszyńskiego, która ukazała się nakładem wydawnictwa Czwarta Strona.

Tytułowi Przekłuwacze to tajemnicze i...

więcej Pokaż mimo to

avatar
387
14

Na półkach: ,

Przeczytawszy dwie kartki, uznałam powieść za poniekąd niezgrabną. Dlaczego od początku narrator wszystko nam tłumaczy? Czytelnik nie jest małym dzieckiem, któremu krok po kroku należy wyłożyć maksymalnie uproszczone zasady tego fantastycznego świata. Gdzie miejsce na tajemnicę?

Potem dopiero przekonałam się, jak wiele autor ukrył nawet przed samymi bohaterami...

Nie da się streścić "Przekłuwaczy", ich akcja jest zbyt wartka i zmienna. Można powiedzieć, że fabułą jest wędrówka - dla jednych będąca drogą do celu, dla innych ucieczką od przeszłości. Główni bohaterowie wyruszają w nią szukać szczęścia, chcą zostawić za sobą swój okrutny świat, odciąć się raz na zawsze. Znajdują tylko cierpienie.

Kolejne wątki każą zastanowić się nie tylko nad istotą dobra i zła. Poruszają temat miłości, poświęcenia, a nade wszystko prawdy. Prawdy bolesnej, pięknej, za którą trzeba oddać życie.

Nie sposób pominąć w ocenie fenomenalny świat przedstawiony, bogaty, żywy i przemyślany. Postaci, jakie czytelnik spotka na swojej drodze są pełnowymiarowe, o różnych pragnieniach oraz światopoglądach - a to tylko dodaje realistyczności tym już i tak dziwnie rzeczywistym Strefom.

Książka wciąga od piątej kartki i nie puszcza do końca.

Przeczytawszy dwie kartki, uznałam powieść za poniekąd niezgrabną. Dlaczego od początku narrator wszystko nam tłumaczy? Czytelnik nie jest małym dzieckiem, któremu krok po kroku należy wyłożyć maksymalnie uproszczone zasady tego fantastycznego świata. Gdzie miejsce na tajemnicę?

Potem dopiero przekonałam się, jak wiele autor ukrył nawet przed samymi bohaterami...

Nie da...

więcej Pokaż mimo to

avatar
251
76

Na półkach: , ,

Jak to jest, że niektóre pozycje połykamy od razu, a inne muszą sobie odleżeć swoje, bo ten zapał, który gdzieś tam w nas kiełkuje, blednie po tym, jak bierzemy książkę w łapska. Tak miałam właśnie z „Przekłuwaczami”, pana Mariusza Kaszyńskiego. W momencie, kiedy szefowa Gęsi wrzuciła na grupę blogerską opis tej lektury, zapragnęłam ją mieć. Pomyślałam wtedy, że wydawnictwo Czwarta Strona to loteria, ale dajmy szanse temu dziełu. Szczególnie, że jest to podobnie jak opiniowana przeze mnie ostatnia rzecz - „Niepowszedni. Porwanie” - literatura dla młodzieży. Zamknięta w przykuwającej oko obwolucie ze skrzydełkami i posiadająca – bagatela, aż siedemset stron. Czyli kilka godzin, a nawet kilka dni dobrej zabawy. Choć w moim przypadku czytanie czasem ślimaczy się w nieskończoność. I niestety to ciągnęło się przez kilka tygodni, mimo że nie uważam, jej za aż tak złą książkę. Zanim jednak przejdę do mojego radosnego marudzenia, wprowadzę Was w klimat, opiszę okładkę oraz ilustracje, nie zapominając o przybliżeniu sylwetki zacnego twórcy.

Zatem, kim jest twórca? Mało o nim wiemy, a konkretnie niewiele znajdziemy na skrzydełkach „Przekłuwaczy”. Z pomocą przychodzi kochane i wielbione przez wszystkich – Lubimy Czytać. Chwalcie Pana. Tam jest całkiem spora notka. Pan Kaszyńki urodził się w 1975 roku. Obecnie mieszka w Nowym Dworze Mazowieckim. W 2007 uzyskał tytuł doktora nauk technicznych w dyscyplinie: budowa i eksploatacja maszyn. Prywatnie uwielbia czytać prozę Kinga, z pasją interesuje się astronomią, ewolucją, a także żeglarstwem i wszystkim tym, co akurat mu się nawinie, lub zwyczajnie wpadnie w gust. Jednym, prostym słowem nazwijmy go – człowiek orkiestra. Zadebiutował w Nowej Fantastyce opowiadaniem „Kopia bezpieczeństwa”, które w plebiscycie czytelników na najlepsze polskie opowiadanie zajęło drugie miejsce (ładnie, ładnie). Jego twory literackie możemy znaleźć między innymi w antologiach: „Księga strachu”, Księga strachu 2”. Napisał też (prócz „Przekłuwaczy”) takie pozycje jak: „ Rytuał” czy „Skarb w glinianym naczyniu”. Przyznam szczerze, że nie miałam dotychczas styczności z jego twórczością, aczkolwiek jest to do nadrobienia. Szczególnie antologie.

Klasyk klasyków, teraz dla Was opis pozycji zaczerpnięty z Lubimy Czytać:
„Strefa to kraina o kształcie sześcianu, choć są i tacy, którzy twierdzą, że jest okrągła, a jedynie otaczające ją góry i pola magmy zniekształcają osąd kartografów. Nękają ją burze entropiczne, niosące niewidzialne wyładowania i mogące ugotować każdego nieostrożnego śmiałka, który na czas się przed nimi nie ukryje. Burze sprawiają, że gniazda – niewielkie osady Strefy – są odosobnione i zdane na siebie. Pisana historia krainy sięga czterystu lat. Najstarsze ustne przekazy opowiadają o uskrzydlonych ludziach, mieszkających w latających miastach, o groźnych istotach, zwanych Przekłuwaczami, tajemniczej a jednocześnie zakazanej sile – elektryczności – której Przekłuwacze pożądali, by pewnego dnia skraść ją ludzkości. Strefę otacza Ściana, tajemniczy twór nieprzepuszczający nikogo i niczego.
Czy poza Strefą istnieje inny świat? Czy była taka zawsze i czy na zawsze taka pozostanie? I ile prawdy kryje się w dawnych legendach?
Marki, siedemnastoletni chłopak, najmłodszy syn hrabiego Gniazda Brzóz, po tajemniczej zagładzie rodzinnej osady zostaje rzucony w wir wydarzeń, które pozwolą mu poznać odpowiedzi na to i wiele innych pytań, nawet tych, których nigdy sobie nie zadawał.”

Na pierwszy ogień idzie okładka oraz ilustracje. Otrzymujemy bardzo poręczną i zgrabnie skonstruowaną powieść. Książka na pierwszy rzut oka wygląda na mniejszą, jak większość pozycji, zdobiących moją niemałą biblioteczkę. Przewędrowała ze mną też sporo, ale o dziwo, nie uległa aż tak sporej destrukcji. Folia, którą otulona jest obwoluta, fakt, poodłaziła na rogach, ale to wszystko. Gramatura papieru zadowala. Marginesy są przyzwoite. Czcionka również. Grafikę czołową wykonał Mateusz Wilma, a wszystko poskładał do kupy wraz z fontami – Paweł Stelmach. Wygląda to fajnie. Choć mój czepialski gust i złośliwa wyobraźnia inaczej sobie wykreowały głównego bohatera. Wewnątrz możemy znaleźć sześć (chyba dobrze policzyłam) czarno białych ilustracji autorstwa Pawła Sroczyka. Podobają mi się, choć nie jest to kreska, do której zapałałam miłością bezgraniczną, są ładne, ale tylko ładne. Fanfar nie ma. Minusem jest klejenie. Pierwsze kartki i łamanie nie trzymają się tak, jak powinny. Fakt, pomęczyłam troszkę ten spasły tom, co nie zmienia faktu, że w drukarni chyba używają za słabego spoiwa – nieładnie.

Pierwsza rzeczą jaka rzuciła mi się – to język. Chyba zawsze się tak dzieje, kiedy mamy do czynienia z nieznanym sobie twórcą, że zerkamy właśnie na styl, zasób słownictwa, czasem pracę redaktora i korektora, czasem zaś na umiejętność wprowadzenia czytelnika w świat, który przed nim się otwiera. Biorę pod uwagę to, że jest to książka dla młodzieży i język powinien być przystępny, lekki i bardzo łatwo przyswajalny. Ale może być też piękny i plastyczny. Budujący napięcie oraz rysujący krajobrazy, w których zanurzamy się niczym w bystrych, górskich potokach... No właśnie. Chyba się zagalopowałam. Tu może i mamy górskie krajobrazy, ale nie mamy tej poetyki i plastyki, którą tak uwielbiam. Tu jest prosto, czasem miałam wrażenie, że za prosto. Rzekłabym – kolokwialnie, po macoszemu. I choć treści mamy bez liku, jest ona (dla mnie) sucha jak wióry w tartaku. Nie porywa, wręcz nudzi. Mimo że opowiedziana historia warta jest świeczki i czasu spędzonego przy niej.

Kolejną rzeczą, która mnie wkurzyła to korekta. Nie wiem czy ja widzę coś, co nie istnieje. A może rzeczywiście moje oczy dostrzegają mrowie byków interpunkcyjnych. Nie znalazłam strony, na której nie siedziałby przecinkowy babol. Drażniące i wkurzające. Chciałam chwycić długopis i te natrętne, małe kreseczki skreślać lub dopisywać w miejscach, w których być powinny. Drugą rzeczą to „bylica”. Czasem, w krótkim akapicie znajdowałam po trzy, cztery – był, które można by zamienić na coś zgoła odmiennego. Uczono mnie, że to synonim kiepskiego pisania. Unikam w swoich tekstach jak ognia.

Przejdźmy teraz do miłych rzeczy, bo te brzydkie już obgadaliśmy. Autor wprowadza nas w meandry bardzo skomplikowanego świata. Tak odmiennego od naszego, że aż boli (w pozytywnym tego słowa znaczeniu). Jest to nowy porządek, w który nam czytelnikom, na początku jest bardzo trudno wsiąknąć. Staje się on bardziej klarowny w momencie, kiedy zagłębiamy się w treść. Tu nie ma nic na talerzu. Tu trzeba skupienia, wnikliwości i nie lada sprytu, by pojąć wszystko w takiej formie, w jakiej serwuje nam to twórca. Przed naszymi oczami otwiera się świat pełen sprzeczności, podziałów, ale także wielobarwny, różnorodny i rozdzielony barierami. „Przekłuwacze” to powieść drogi. Nasycona feerią barw i dźwięków, a także trudnych do zrozumienia zjawisk i niuansów historycznych. Autor sięga do korzeni religii, rozwijając ją i wpasowując w swoją powieść, tak, by stanowiła barwny kobierzec podsycany filozofią i rytuałami. Niskie ukłony dla Pana Kaszyńskiego. Kawał świetnej roboty!

Tak, jak kraina, w której żyje Marki jest tworem osobliwym, tak sami protagoniści są istotami nierzadko posiadającymi swoje przywary, ale i dobre, i te złe strony. Dużym atutem tej książki są właśnie jej bohaterowie. Zawsze nastawiam się na rozwój moich ulubieńców. Podobnie jest i tutaj. Dojrzewają w miarę zagłębiania się w karty powieści. Gdzie na początku mamy wrażenie, że główny bohater to raczej chłystek, który ślepo wierzy swoim instynktom, przedkładając je ponad zdolności przepowiadaczy. Zakochany młodzian, któremu w głowie jedynie całowanie się z córką hrabiego i beztroskie włóczenie po górach. Pierwsze wrażenie jednak okazało się mylne. Na szczęście, bo bym niechybnie pieprznęła tą książką w kąt. Otrzymujemy też bogaty wachlarz przemyśleń oraz przeżyć wewnętrznych. Dzięki czemu trudno zachować dystans wobec protagonistów. Bezsprzecznie się z nimi zżywamy i kiedy docieramy do finiszu, mamy ochotę zakrzyknąć: Już? Nie! Ale dlaczego...

Czy polecam? W sumie sama nie wiem. To bardzo gruby twór, do którego trzeba mieć cierpliwość. Nie jest to typ literatury, którą czyta się na wdechu. Ja odkładałam, po czasie wracałam i znów odkładałam. Wyglądało to jak dozowanie sobie leku, który nie wiadomo czy zaradzi moim dolegliwościom. To lektura dla odważnych, nie bojących się ryzyka. Czytających wnikliwie i w skupieniu. Lubiących odkrywać tajemnice poukrywane w zakamarkach akapitów i słów. Mnie brakowało plastyczności i płynności językowej. Wkurzały przecinki. Myślę jednak, że warto się złamać i wbrew mojemu radosnemu gaworzeniu – zerknąć. Spróbować dać się pochłonąć światu, który wykreował Pan Kaszyński. Wszak gusty mamy rożne. Ja chętnie sięgnę po opowiadania zawarte w antologiach, by przekonać się ileż to zUa i grozy się w nich kryje.

Za możliwość przeczytania książki dziękuję:

- Polacy nie gęsi i swoich autorów mają
oraz
- Wydawnictwo Czwarta Strona.

Jak to jest, że niektóre pozycje połykamy od razu, a inne muszą sobie odleżeć swoje, bo ten zapał, który gdzieś tam w nas kiełkuje, blednie po tym, jak bierzemy książkę w łapska. Tak miałam właśnie z „Przekłuwaczami”, pana Mariusza Kaszyńskiego. W momencie, kiedy szefowa Gęsi wrzuciła na grupę blogerską opis tej lektury, zapragnęłam ją mieć. Pomyślałam wtedy, że wydawnictwo...

więcej Pokaż mimo to

avatar
463
144

Na półkach: ,

http://szczerze-o-ksiazkach.blogspot.com/2016/08/przekuwacze-mkaszynski-recenzja.html

Gdy sięgnęłam po powieść Przekłuwacze nie wiedziałam nic ani o pisarzu, który ją napisał, ani o niej samej. Kojarzyłam jedynie okładkę, lecz wciąż nie mam pewności, czy czasem nie pomyliłam jej z inną. Grubość książki nieco przerażała, a i jej opis nie bardzo mnie zaciekawił. Zostałam jednak całkiem pozytywnie zaskoczona tą nieznaną mi dotychczas pozycją i już wiem, że z przyjemnością sięgnę po jej kolejne tomy. Dlaczego?

Akcja Przekłuwaczy rozgrywa się w Strefie – wykreowanej przez Mariusza Kaszyńskiego krainie o sześciennym kształcie. Jest to świat zamieszkany przez prymitywną ludność wierzącą w przeróżne bóstwa i legendy. Jedna z nich głosi, że w podniebnych miastach żyli niegdyś uskrzydleni ludzie. Elektryczność, którą się posługiwali, przyciągnęła tajemnicze istoty zwane Przekłuwaczami, które postanowiły zagarnąć ją dla siebie. Tak właśnie mówi legenda, ale czy tkwi w niej choć ziarno prawdy? Obecni mieszkańcy Strefy są nękani dziwnymi burzami entropicznymi. Właśnie podczas jednej z nich, skrzyżują się losy Markiego, młodego chłopaka z Gniazda Brzóz oraz Szymona Wiarołomcy, będącego kapłanem jednego z bóstw – Probabli. Z czasem dołączy do nich jeszcze marszałek Drewal. Towarzysze będą zmuszeni wyruszyć w podróż obfitującą w liczne niebezpieczeństwa. Przeżyją niezapomniane przygody, dowiedzą się więcej o zakazanej elektryczności a także będą mieli okazję poznać historię Strefy dokładniej, niż o tym marzyli.

Chmurom też brak skrzydeł, a wędrują po niebie

Przekłuwacze to spore, ponad 700-stronicowe tomiszcze. Przyznam szczerze, że przebrnięcie przez pierwszą z dwóch części książki (która akurat w tym przypadku zajmuje objętościowo mniej więcej jej połowę) przyszło mi z nie lada trudem. Przygody głównych bohaterów niby były ciekawe, ale bardzo rozwleczone – to, co bez większego trudu mogłabym streścić w kilku/kilkunastu zdaniach, tutaj zajmuje około 350-400 stron. Mimo sporej liczby wątków, od miłosnego po polityczny, całość była nijaka, brakowało mi czegoś, co by to wszystko spajało, jakiegoś konkretnego celu, do którego dążyliby bohaterowie. Cała sytuacja uległa zmianie, gdy dostrzegłam magiczny napis: „Część druga: Kamienny Ołtarz”. Była o niebo lepsza od poprzedniej, dopiero wtedy zauważyłam jakąś celowość działań bohaterów. Pojawiły się też nowe, całkiem sympatyczne postacie skrywające wspólny, niesamowity sekret, a akcja rozwinęła się i zdecydowanie przyspieszyła. Cały czas zastanawiam się, jak to jest możliwe, że tak kiepska pierwsza część i tak dobra druga zostały napisana przez tę samą osobę i tworzą jedną książkę. Pierwszą część czytałam nieco na siłę, za to od kolejnej nie mogłam się oderwać. No a teraz... cóż, nie mogę się doczekać tomu drugiego i dalszych przygód Markiego i reszty.

Dlaczego nie patrzycie sercem? Otwórzcie je, może wtedy wszystko stanie się prostsze

Spodobali mi się bohaterowie stworzeni przez Kaszyńskiego. Są bardzo różnorodni jeżeli chodzi o cechy charakteru, stopień dojrzałości i wiek. Marki, najmłodszy i najmniej doświadczony z grupki przyjaciół bywa porywczy, z kolei Wiarołomca jest jego zupełnym przeciwieństwem. To człowiek mądry, nieco skryty i żądny wiedzy. Najlepsze jest jednak to, że mimo wszelkich różnic między bohaterami połączyła ich piękna przyjaźń, która przetrwała próby, jakich niemało było podczas ich wspólnej, niezwykłej podróży.

Okładka mnie nie zachwyciła, ale nie uważam jej też za brzydką. Na pewno przyciąga uwagę, a to najważniejsze. Nie do końca za to przypadło mi do gustu samo wydanie. Dbam o książki i czytam je z jak największą ostrożnością. Tak było też w tym przypadku, a mimo to grzbiet Przekłuwaczy nieco się wyżłobił, co jest zapewne spowodowane grubością. Kolein na polskich drogach i tak nadal nie przypomina, ale zdaję sobie sprawę z tego, że czytelnicy nieco mniej dbający o swoje książki mogą zakończyć lekturę powieści Kaszyńskiego z jej nieestetycznie pozaginanym bokiem. Uważam, że w tym przypadku zastosowanie nieco większego formatu i tym samym mniejszej ilości stron byłoby lepszą opcją.

Po lekturze mam mieszane odczucia. Przebrnięcie przez pierwszą część Przekłuwaczy było dla mnie katorgą, za to akcja w drugiej pędziła jak szalona. Mimo wszystko myślę, że warto przemęczyć pierwsze strony, bo później książka staje się taka, jaka powinna być od samego początku – wciągająca, pozbawiona zbędnych opisów no i wreszcie jest tu jakaś fabuła, jakiś cel, plan. Ale kto wie, można znajdą się osoby, które pokochają bohaterów Przekłuwaczy i ich przygody już od początku? Tego wszystkim serdecznie życzę. Mnie początkowo nie porwały, ale tylko początkowo. Wydarzenia z części drugiej sprawiły, że po przeczytaniu ostatniej strony chciałam więcej już, teraz, natychmiast. Z wielką chęcią sięgnę po kolejne tomy, bo wiem, że Strefa skrywa jeszcze niejeden sekret . Mimo nieciekawej części pierwszej cieszę się, że miałam okazję przeczytać Przekłuwaczy i zachęcam wszystkich, by poszli moim śladem.

http://szczerze-o-ksiazkach.blogspot.com/2016/08/przekuwacze-mkaszynski-recenzja.html

Gdy sięgnęłam po powieść Przekłuwacze nie wiedziałam nic ani o pisarzu, który ją napisał, ani o niej samej. Kojarzyłam jedynie okładkę, lecz wciąż nie mam pewności, czy czasem nie pomyliłam jej z inną. Grubość książki nieco przerażała, a i jej opis nie bardzo mnie zaciekawił. Zostałam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
56
56

Na półkach: ,

Literatura młodzieżowa z założenia powinna cechować się pewną lekkością języka bądź tematu, niespotykanej wcale bądź rzadko w powieściach dla starszych czytelników. To rozróżnienie cel ma prosty: uczynić książkę bardziej przystępną nawet dla niewyrobionego jeszcze czytelnika i zachęcić go do dalszego zagłębiania się w świat w niej opisywany. Głównym bohaterem takiej pozycji jest najczęściej nastolatek (bądź nastolatka),przeżywający przy okazji swoją pierwszą miłość i coś z ogromnego wachlarza tragicznych przeżyć wewnętrznych, a dodatek istot fantastycznych bądź magii ma te życiowe sytuacje trochę osłodzić. Nic w tym złego, wiele z powieści przeznaczonych dla młodzieży czyta się bardzo dobrze nawet w późniejszym wieku, wspominając z pewnym sentymentem swoją fascynację nimi. Nie ukrywam, że bardzo rzadko trafia mi się możliwość złapania z ręce przedstawiciela tego typu literatury, dlatego zazwyczaj mam do nich spory dystans, łatwy co prawda do przełamania już jakimś miłym, klimatycznym smaczkiem. W przypadku „Przekłuwaczy” Mariusza Kaszyńskiego sytuacja była jednak odrobinę inna, czego powodem mogła być piękna oprawa graficzna i obiecująca objętość książki, miałam więc co do niej dość spore nadzieje. Co z tego wynikło?

Marki ma siedemnaście lat i jest synem hrabiego. Zakochany w córce władyki z sąsiedniego Gniazda, Angel, uwielbia zabierać ją na wyprawy w las, wymykając się niezbyt zadowolonym z takiego obrotu sprawy rodzicom. Podczas jednej z takich wycieczek zaskakuję ich burza – jedno z tych charakterystycznych dla świata Strefy zjawisk, odmiennych zupełnie od naszych nawałnic – zmuszając ich do ukrycia się w jaskini. Młodzi nie zdają sobie jeszcze sprawy, że to, jakże częste w tym regionie zjawisko, to początek wielu tragicznych wydarzeń. Wskutek wyładowań ginie pies Markiego, przygodnie spotkany wędrowiec okazuje się mieć określone zamiary wobec chłopaka a rodzina, wraz ze wszystkimi mieszkańcami Gniazda Brzóz po prostu znika… i wszystko wskazuje na to, że już na zawsze. Szymon Wiarołomca, który jakoś nie chce opuścić Markiego, twierdzi, że ludzi z rodzinnej osady chłopaka wytrzebili Przekłuwacze – istoty znane mu jedynie z legend i bajek, i że zrobiły to z określonego powodu…

Uniwersum opisane w książce Kaszyńskiego jest dość specyficzne: ziemia, podzielona na strefy oddzielone od siebie skalistymi barierami i polami magmy. Tą surową krainę przemierzają burze entropiczne, których istotą i jedynym objawem są wyładowania cieplne, uderzające w losowe cele i spalające je...

Zapraszam do przeczytania całej recenzji, dostępnej pod tym linkiem: http://www.konwenty-poludniowe.pl/recenzje/ksiazki/1186-recenzja-mariusz-kaszynski-przekluwacze

Literatura młodzieżowa z założenia powinna cechować się pewną lekkością języka bądź tematu, niespotykanej wcale bądź rzadko w powieściach dla starszych czytelników. To rozróżnienie cel ma prosty: uczynić książkę bardziej przystępną nawet dla niewyrobionego jeszcze czytelnika i zachęcić go do dalszego zagłębiania się w świat w niej opisywany. Głównym bohaterem takiej pozycji...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3034
2034

Na półkach:

Mariusz Kaszyński napisał bardzo intrygującą, świeżą i oryginalną powieść. Zaintrygowały mnie zapowiedzi i bardzo się ucieszyłam, kiedy w końcu trafiła w moje ręce.

Autor stworzył osobliwą krainę zwaną Strefa. Jest to kraina o kształcie sześcianu, otoczona górami i polami magmy. Stale nękają ją burze entropiczne, które przynoszą wyładowania. Są one bardzo niebezpieczne, bo jeśli człowiek się nie ukryje może ugotować się żywcem. Strefa składa się z osad, w których są siedliska ludzkie, zdane na siebie i samowystarczalne. Strefa otoczona jest Ścianą, która stanowi nieprzekraczalną barierę dla wszystkich, którzy chcieliby ją przekroczyć.
W jednej z osad mieszka Marki, siedemnastolatek, najmłodszy syn hrabiego Gniazda Brzóz. Pewnego dnia, kiedy wraca z wyprawy, znajduje osadę zrujnowaną, a jego rodzina została zgładzona. Jest zmuszony wyruszyć w przedziwną, chwilami niebezpieczną, ale i bardzo fascynującą podróż, w której towarzyszyć mu będzie Wiarołomca. Co ich spotka? Przeczytajcie :)

"Przekłuwacze" to fascynująca opowieść ukazująca zupełnie inny świat, inną rzeczywistość. Autor w bardzo malowniczy sposób ukazuje nam stworzony przez siebie świat, świat rządzący się swoimi prawami, pełen opowieści o Przekłuwaczach, którzy porządali elektryczności. Historia przedstawiona w "Przekłuwaczach" jest fascynująca, wciąga czytelnika i pochłania bez reszty - trudno się od niej oderwać. Na uwagę zasługują sylwetki bohaterów - mocno zarysowane, kontrastowe, które przyciągają uwagę czytelnika. Marki i Szymon są zupełnie inni, wiele ich dzieli, ale i wiele łączy. Jeden jest młody, porywczy, drugi zaś doświadczony wiekiem i mądrością życiową. Ich wędrówka jest pełna niespodzianek, trafiają do innej rzeczywistości, czeka ich tam wiele niespodzianek.
Powieść jest wręcz magnetyczna i mimo sporej objętości, czyta się ją błyskawicznie i z wielką przyjemnością. Rozsmakowałam się w powieści Mariusza Kaszyńskiego - czuję niedosyt i czekam na więcej :)

http://markietanka-mojeksiazki.blogspot.com/2016/06/przekuwacze-mariusz-kaszynski.html

Mariusz Kaszyński napisał bardzo intrygującą, świeżą i oryginalną powieść. Zaintrygowały mnie zapowiedzi i bardzo się ucieszyłam, kiedy w końcu trafiła w moje ręce.

Autor stworzył osobliwą krainę zwaną Strefa. Jest to kraina o kształcie sześcianu, otoczona górami i polami magmy. Stale nękają ją burze entropiczne, które przynoszą wyładowania. Są one bardzo niebezpieczne,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
3996
2029

Na półkach: ,

Mariusz Kaszyński, to, jak się dowiedziałem z okładki, znany autor horrorów, jednak, do tej pory nie miałem styczności z jego twórczością.
Do czasu, gdy dzięki uprzejmości Wydawnictwa IV Strona, otrzymałem książkę"Przekłuwacze".

A opowieść ta, jest całkowicie odmienna od wcześniej przeze mnie poznanych.Oto bowiem istnieje strefa, która otoczona górami i polami magmy, ma wielki problem z burzami entropicznymi, które przy pomocy niewidzialnych wyładowań sieją zniszczenie, wśród ludzi, którzy zamieszkują, tak zwane gniazda.
Historia tych krain sięga tylko 400 lat wstecz, a niektóry wynalazki, jak choćby elektryczność, są całkowicie zakazane, a nawet uznawana, za nieistniejące.W jednej z takich osad żyje Marki, który po powrocie, z jednej ze swoich eskapad odkrywa, że jego gniazdo zostało całkowicie zniszczone, a on sam będzie musiał sam zmierzyć się z powodami, które doprowadziły do zagłady.Z pomocą przychodzi mu pewien tajemniczy najemnik, który jednak ma ukryte plany co do naszego bohatera.Jak cała ta historia się rozwinie, pozostawiam czytelnikom do odkrycia.

Książka w swojej treści, przemyca oczywiście takie prawdy, jak przyjaźń, czy miłość, ale również odpowiada na pytania, co się stanie jeśli będziemy kierować się nienawiścią, czy też chęcią zemsty.
Przede wszystkim jednak jest to całkiem dobra, fantastyczna lektura, której oddałem się z niekłamaną przyjemnością.Ze swej strony polecam.

Mariusz Kaszyński, to, jak się dowiedziałem z okładki, znany autor horrorów, jednak, do tej pory nie miałem styczności z jego twórczością.
Do czasu, gdy dzięki uprzejmości Wydawnictwa IV Strona, otrzymałem książkę"Przekłuwacze".

A opowieść ta, jest całkowicie odmienna od wcześniej przeze mnie poznanych.Oto bowiem istnieje strefa, która otoczona górami i polami magmy, ma...

więcej Pokaż mimo to

avatar
78
6

Na półkach:

A gdzie dalsza część :( Ja chcę więcej.

A gdzie dalsza część :( Ja chcę więcej.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    84
  • Przeczytane
    34
  • Posiadam
    23
  • Teraz czytam
    3
  • Ebook
    2
  • Na celowniku
    1
  • 9 - Biblioteczka E-booków
    1
  • Siostra/Brat ❤️
    1
  • Na wymianę
    1
  • Fantasy
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Przekłuwacze


Podobne książki

Przeczytaj także