Burdubasta albo skapcaniały osioł, czyli łacina dla snobów

Okładka książki Burdubasta albo skapcaniały osioł, czyli łacina dla snobów Stanisław Tekieli
Okładka książki Burdubasta albo skapcaniały osioł, czyli łacina dla snobów
Stanisław Tekieli Wydawnictwo: językoznawstwo, nauka o literaturze
72 str. 1 godz. 12 min.
Kategoria:
językoznawstwo, nauka o literaturze
Wydawnictwo:
Data wydania:
2015-02-07
Data 1. wyd. pol.:
2015-02-07
Liczba stron:
72
Czas czytania
1 godz. 12 min.
Język:
polski
ISBN:
9788363960070
Tagi:
łacina sentencje
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
34 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
1759
1758

Na półkach:

Książka dla snobów!
A dokładniej łacina. Są tacy. Spotkałam nawet kogoś takiego. Sypał sentencjami po łacinie jak z rękawa. Z trudem przeciskałam się między nimi do sensu rozmowy. Gubiłam wątek i nie bardzo wiedziałam, ku jakiemu celowi dąży rozmowa. W efekcie bardziej byłam zirytowana niż pełna podziwu dla erudycji rozmówcy. Po takim doświadczeniu trwoga mnie okrutna ogarnęła, kiedy moja zaprzyjaźniona studentka zaczęła uczyć się łaciny, bo wybrany przez nią kierunek studiów to narzucał. Snobka pod bokiem tobie wyrośnie – gdzieś z tyłu głowy złośliwy chochlik mnie ostrzegał – i skończą się sensowne dialogi. Na szczęście tak się nie stało. Wręcz przeciwnie – mam żywy translator pod telefonem. Ale odezwała się we mnie niezaspokojona ambicja nie tyle jej dorównać, co nie być całkiem „tabula rasa”, więc zajrzałam do tej publikacji. Wprawdzie snobką nie chciałam zostać, ale pozostać zupełnym laikiem też nie.
I tutaj zaskoczenie!
Aż taką całkiem niezorientowaną w temacie się nie okazałam, a moja pamięć była już trochę zapisana. Okazało się, że wokół mnie jest tyle łaciny w postaci sentencji używanych przez stowarzyszenia, uczelnie, urzędy i inne instytucje podnoszące sobie snobistycznie prestiż, że mimo woli nasiąknęłam nimi. Nawet dzisiaj, będąc w restauracji, natknęłam się na widok sentencji łacińskiej. Zapytałam kelnerkę, co ten napis oznacza. Chciałam wiedzieć, jaka maksyma przyświeca temu miejscu. Niestety, nie wiedziała (sic!),ale miałam cichą nadzieję, że właściciel już tak. Szybki sms do mojej osobistej łacinniczki z prośbą o przetłumaczenie i odpowiedź - „Głód to nie ambicja”. Faktycznie – można go zaspokoić. Pięknie pasujące do tego miejsca.
Ale wracając do książki.
Zupełnie niepotrzebnie obawiałam się powagi jej treści. Już na wyklejce zauważyłam kilka dobrze znanych mi maksym. „Cogito ergo sum” (myślę więc jestem) czy „homo ludens” (człowiek bawiący się) znałam z szeroko pojętej literatury. To pierwsze z poezji Zbigniewa Herberta, a to drugie z publikacji „Kim jest człowiek?” Bogdana Suchodolskiego, bo nie jest to pojęcie antyczne! I to jest dowód na to, że łacina pomimo śmierci językowej, nadal żyje. Jak napisał autor we wstępie – „Doprawdy ten martwy język otacza nas dziś zewsząd, nawet jeśli pewne obszary pozostają nadal niewykorzystane”. I „nolens volens” czyli chcąc nie chcąc (oj udziela mi się ta łacina) z powodu snobizmu, przedłużamy jego żywotność. Dlatego nie dramatyzowałabym tak, jak autor, który porównuje stan łaciny do tytułowego burdubasty czyli skapcaniałego, zdychającego osła, stojącego już nad grobem. Optymistycznie twierdzę, że dopóki żyje wśród ludzi snobizm, dopóty będzie żyła łacina. Czyli zawsze będzie jej daleko do tego grobu. Niemniej autor przejęty marną kondycją ukochanego języka (czułam tę jego pasję!),postanowił napisać książkę, która w sposób przystępny zapozna aż z 139 powiedzeniami łacińskimi „z pretensjonalnymi cokolwiek przypisami filologiczno-kulturowymi”, jak przeczytałam w podtytule podtytułu.
Jakież one były przeciekawe!
Każdy z 30 rozdziałów nosił tytuł polski opatrzony sentencją łacińską. Zawsze rozpoczynał się od wiersza (chylę czoła przed zdolnościami poetyckimi autora)z wplecioną w jego treść sentencją tytułową. To ona i jej temat były głównymi wątkami przekazu, ale poszerzonymi o jego konteksty. W efekcie czytając o „homo homini lupus est” (człowiek człowiekowi wilkiem),poznałam pozycję wilka (marna) i wilczycy (jeszcze marniejsza) wśród Rzymian, wiarę w wilkołaki, brak sympatii również dla kotów i gusta człowiecze w ogóle. A wszystko to poparte kolejnymi, skojarzonymi sentencjami zawierającymi w sobie słowo „wilk” oraz odpowiadającymi im przysłowiami polskimi. Z przyjemnością słuchałam opowieści nawiązujących do historii Polski i historii powszechnej, w których autor, erudyta i gawędziarz w jednym, przemycał łacinę. Przy okazji obnażając nieprawdę („Et tu, Brute, contra me? – powiedział nie Juliusz Cezar, a William Szekspir”),uzupełniając wersje okrojone o zagubioną część czy ucząc prawidłowej wymowy, w której akcent ma znaczenie. Uroku całości dopełniała szata graficzna ilustrująca treść oraz szlachetna forma wydania – półkredowy papier, twarda oprawa trzonu z indeksem cytowanych przysłów i zwrotów łacińskich umieszczony na końcu książki ku mojej wygodzie szybkiego ich odnajdywania.
Śmiem twierdzić, że to publikacja nie tylko dla snobów, ale dla każdego, kto chce zrozumieć, co inni cytują i przytaczają. Chociażby na ścianie w restauracji, bo kelnerka może nie wiedzieć, szefa nie wypada testować, a słownika lub Internetu nie ma pod ręką. Przynajmniej na poziomie podstawowym czyli powszechnym. Z 30 głównych sentencji, ku swojemu zaskoczeniu, znałam aż 12. Jak na laika to sporo! Z czego jedno wyrażenie używałam, nie będąc świadomą jego polskiego, dosłownego znaczeniu – „vade mecum” czyli „chodź ze mną” lub „podążaj za mną”.
Czy już mogę uważać się za snobkę?
Odpowiedź na to pytanie ułatwił mi sam autor, ponieważ nie mam skrupułów wypomnieć mu błędu ortograficznego. Zwłaszcza że sam mnie do tego sprowokował, pisząc – „ w łacinie nie ma (formalnie przynajmniej) imiesłowu przysłówkowego, a jedynie przymiotnikowy (porządny snob powinien je odróżniać),zatem teoretycznie powinniśmy ten zwrot tłumaczyć jako „chcący nie chcący”, „chcąca nie chcąca””. Chyba stałam się niechcący jednak porządnym snobem, bo nie tylko odróżniam imiesłów przysłówkowy od przymiotnikowego, a nawet wiem, jak się je łączy z partykułą „nie”. O czym zapomniał (bo nie wierzę, że nie wiedział) autor.
No, ale może autor pomimo znajomości łaciny, jednak snobem nie chce być? I chwała mu za to, bo pomimo sypania łaciną od serca, rozumiałam sens, nie gubiłam wątków, wzbogaciłam swoją wiedzę, dobrze się przy tym bawiąc.
http://naostrzuksiazki.pl/

Książka dla snobów!
A dokładniej łacina. Są tacy. Spotkałam nawet kogoś takiego. Sypał sentencjami po łacinie jak z rękawa. Z trudem przeciskałam się między nimi do sensu rozmowy. Gubiłam wątek i nie bardzo wiedziałam, ku jakiemu celowi dąży rozmowa. W efekcie bardziej byłam zirytowana niż pełna podziwu dla erudycji rozmówcy. Po takim doświadczeniu trwoga mnie okrutna...

więcej Pokaż mimo to

avatar
439
16

Na półkach: , ,

Świetnie bawiłam się czytając tę krótką pozycję. Teraz mogę się snobistycznie chwalić znajomością całkiem sporej ilości łacińskich sentencji :)

Świetnie bawiłam się czytając tę krótką pozycję. Teraz mogę się snobistycznie chwalić znajomością całkiem sporej ilości łacińskich sentencji :)

Pokaż mimo to

avatar
210
116

Na półkach: ,

Świetna, śmieszna i ucząca - takie lubię. Nie wiadomo kiedy człowiek czegoś się nauczy, a w głowie zostaje na długo, czego i Wam po lekturze życzę ;)

Świetna, śmieszna i ucząca - takie lubię. Nie wiadomo kiedy człowiek czegoś się nauczy, a w głowie zostaje na długo, czego i Wam po lekturze życzę ;)

Pokaż mimo to

avatar
1431
790

Na półkach: , ,

"Burdubasta to jedno z bardziej niesamowitych łacińskich słówek, o niejasnym, choć niewątpliwie plebejskim pochodzeniu. Oznacza starego osła lub też, prześmiewczo, podstarzałego gladiatora, niezbyt już radzącego sobie z bronią. Jego stan wyraźnie przypomina kondycję dzisiejszej, stojącej nad grobem łaciny – ale w naszej mocy jest trochę przedłużyć poczciwej bestii życie."

Łacina była ojczystym językiem Rzymian. Do XVIII wieku powszechnie używana i służąca w wielu dziedzinach życia: komunikacji międzynarodowej, nauki, kultury i sztuki. Współcześnie stosuje się łacinę w bardzo ograniczonym zakresie. Uczą się go jedynie studenci wybranych kierunków związanych na przykład: z prawem, medycyną czy literaturą. W mediach czy kulturze masowej stosowana w wyjątkowych sytuacjach mających podkreślić znaczenie wypowiadanych słów, wydarzeń bądź brzmią tylko w ustach nobliwych nestorów rodu: Cave canem, Pacta sunt servanda, Festina lente. Dzieci, młodzież bardziej interesują elektroniczne gadżety niż dawny, zapomniany język, który przez wieki kształtował kulturę, religie, dobre wychowanie. A jeżeli zdarzy im się wykorzystać podsłyszane frazy, to często używają ich niepoprawnie i bez przekonania. Do tego dochodzi ich zrozumienie. Czy to mądra wskazówka czy może starożytna obelga?

Należę do tych osób, które poszukują nowych wrażeń, doświadczeń, dróg i ścieżek pomagających poznawać i uczyć się wszystkiego co proponuje otaczający nas świat. Niewiele wspólnego miałam do tej pory z łaciną. Aż do tej chwili. To za sprawą pouczającej, zabawnej, mądrej publikacji "Burdubasta" dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Poznałam najpopularniejsze łacińskie zwroty, ich znaczenie, etymologię, powiązania, ciekawostki historyczne z nimi związane.

Żeby nie było nudno, usypiająco, przewidywalnie, teoretycznie i naukowo, Stanisław Tekieli zaproponował liryczno- satyryczną formę poznawczą. Każde powiedzonko zostało sprytnie wkomponowane w krótki rymowany utwór. Doskonałym uzupełnieniem i jednocześnie gwarantem na zapamiętanie przeczytanej treści są zabawne ilustracje autorstwa Agnieski Żelewskiej.

Nie od dziś wiadomo, że zabawa najlepszą formą nauki. "Burdubasta" jest doskonałą rozrywką z ambitnym planem ożywienia martwego, ale jakże użytecznego języka.


aleksandrowemysli.blogspot.com

"Burdubasta to jedno z bardziej niesamowitych łacińskich słówek, o niejasnym, choć niewątpliwie plebejskim pochodzeniu. Oznacza starego osła lub też, prześmiewczo, podstarzałego gladiatora, niezbyt już radzącego sobie z bronią. Jego stan wyraźnie przypomina kondycję dzisiejszej, stojącej nad grobem łaciny – ale w naszej mocy jest trochę przedłużyć poczciwej bestii...

więcej Pokaż mimo to

avatar
568
170

Na półkach:

Po entuzjastycznej recenzji, na którą gdzieś natrafiłem, trochę się jednak rozczarowałem.

Po entuzjastycznej recenzji, na którą gdzieś natrafiłem, trochę się jednak rozczarowałem.

Pokaż mimo to

avatar
614
554

Na półkach:

Dla mnie super, uwielbiam łacinę ;)

Dla mnie super, uwielbiam łacinę ;)

Pokaż mimo to

avatar
256
143

Na półkach:

świetna, bardzo dużo ciekawostek i fajny humor.

świetna, bardzo dużo ciekawostek i fajny humor.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    69
  • Przeczytane
    43
  • Posiadam
    19
  • Publio
    2
  • 2020
    2
  • Italia
    1
  • Kupione-2016
    1
  • Polskie
    1
  • Teraz czytam
    1
  • 2019
    1

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Burdubasta albo skapcaniały osioł, czyli łacina dla snobów


Podobne książki

Przeczytaj także