Czerwone rękawiczki
- Kategoria:
- powieść historyczna
- Seria:
- Inna Europa, Inna Literatura
- Tytuł oryginału:
- Rote Handschuhe
- Wydawnictwo:
- Czarne
- Data wydania:
- 2004-01-01
- Data 1. wyd. pol.:
- 2004-01-01
- Liczba stron:
- 674
- Czas czytania
- 11 godz. 14 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 8387391999
- Tłumacz:
- Alicja Rosenau
- Tagi:
- powieść niemiecka
Eginald Schlattner (ur. 1932) dzieciństwo i młodość spędził w Fogaraszu u stóp Karpat. Pochodzi z zamożnego mieszczaństwa saskiego. W 1957 roku, pod zarzutem uczestnictwa w spisku antypaństwowym, aresztowany i więziony przez Securitate. By ocalić przed prześladowaniami kilkuset studentów – członków kółka literackiego, składa zeznania obciążające pięciu literatów. Występuje jako świadek oskarżenia w procesie pokazowym. Po wyjściu na wolność, naznoczony piętnem zdrajcy, z trudem powraca do normalnego życia. Kończy studia teologiczne i od 1978 jest pastorem we wsi w pobliżu Hermannstadt/Sibiu, gdzie opiekuje się garstką starych Niemców. Długo nie powraca do literatury. Dopiero po latach zaczyna pisać powieści wyraźnie autobiograficzne, w którym przywołuje najbardziej tragiczne momenty życia.
Zadebiutował w wieku 65 lat powieścią „Kogut bez głowy”. „Czerwone rękawiczki” to jego druga książka.
Siedmiogród, Transylwania, Sibenburgen, Erdely — tyle nazw w różnych językach nosi dziwna i piękna kraina leżąca wewnątrz karpackiego łuku. Przez osiemset lat żyli w niej obok siebie Niemcy, Rumuni i Węgrzy. Eginald Schlattner opisuje rozpad tego jedynego w swoim rodzaju świata. W „Czerwonych rękawiczkach” nie ma martyrologii. Jest za to dystans, epika i pasjonująca, chwilami sensacyjna opowieść o krainie leżącej raptem o 250 kilometrów od naszej granicy.
Andrzej Stasiuk
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Książka na półkach
- 77
- 27
- 13
- 3
- 2
- 2
- 1
- 1
- 1
- 1
OPINIE i DYSKUSJE
Ciekawa powieść osnuta na wątkach autobiograficznych autora.
Rumuńskie więzienie to miejsce do walki z wrogiem klasowym,politycznym, czy innymi zagrażającymi komunistycznym rządom. Pod tą ostatnia grupę kwalifikują się niemieccy Sasi osiadli na terenach rumuńskich z dziada pradziada.
Polecam chodż miejscami bywa ciężko.
Ciekawa powieść osnuta na wątkach autobiograficznych autora.
Pokaż mimo toRumuńskie więzienie to miejsce do walki z wrogiem klasowym,politycznym, czy innymi zagrażającymi komunistycznym rządom. Pod tą ostatnia grupę kwalifikują się niemieccy Sasi osiadli na terenach rumuńskich z dziada pradziada.
Polecam chodż miejscami bywa ciężko.
"Jakież dziwne zawody istnieją: celować w środku nocy karabinem w nagich mężczyzn, podczas gdy inni robią im rewizję osobistą."
Rumuńskie więzienia pod koniec lat pięćdziesiątych zapełniają się wszelkiej maści "wrogami politycznymi i klasowymi". Wśród nich dużą grupę stanowią siedmiogrodzcy Sasi, czyli ludność pochodzenia niemieckiego, która w XII wieku osiedliła się na terenach Siedmiogrodu (część Rumunii, za sprawą hrabiego Draculi lepiej znana pod nazwą Transylwania).
Jednym z aresztowanych i więzionych przez Securitate (służby specjalne komunistycznej Rumunii) Sasów, jest główny bohater, a jednocześnie narrator powieści "Czerwone rękawiczki".
Znając biografię Eginalda Schlattnera trudno nie zauważyć, że jego powieść jest mocno autobiograficzna. Schlattner, tak samo jak opisywany przez niego bohater, trafił w latach pięćdziesiątych do więzienia "pod zarzutem uczestniczenia w spisku antypaństwowym" i tak samo jak on wyszedł z niego z łatką konfidenta i zdrajcy.
To wszystko, co wydarzyło się pomiędzy aresztowaniem, a zwolnieniem z więzienia, stanowi rdzeń powieści, który w miarę rozwoju akcji oplatany jest coraz grubszą pajęczyną wspomnień i przemyśleń głównego bohatera. Czas jest zapewne jedynym czego w więzieniu jest pod dostatkiem. Z rozważań snutych na więziennej pryczy powstaje więc prawie siedemset stron powieści, z których wyłania się postać bardzo inteligentnego, początkującego pisarza, który przez samo swoje "burżuazyjne" pochodzenie staje się wrogiem klasowym, a posiadanie znajomych w kręgach "wywrotowych" jego sytuację tylko pogarsza, co w końcu zwraca uwagę Securitate.
"Czerwone rękawiczki" to proza najwyższych lotów. Wiedziałam to już w trakcie czytania, a trudność jaką sprawia mi napisanie tej recenzji, tylko mnie w tym przekonaniu utwierdza.
Większość życia poświęcam byciu cyniczną, codziennie wylewając z siebie "zdumiewające jak na tak drobną osobę" ilości jadu i żółci. W związku z tym najłatwiej przychodzi mi pisanie recenzji książek, które mi się nie podobały. Muszę powiedzieć, że pan Eginald mnie pokonał. Uwielbiam porównania i piękne opisy, a w tej materii Schlattner jest prawdziwym Saskim królem:
"W tym zbiorniku w dzień pluskała się okoliczna ludność węgierska, by złagodzić rwanie w członkach. Nad parującą wodą unosiły się starcze głowy mężczyzn, nadziane na brązowe od słońca szyje. Po powierzchni pływały ogromne piersi kobiet, białe jak ser, a nad nimi twarze w kolorze czerwonej papryki. Czasami przechodził obok milicjant, przerywał swój służbowy obchód, rozbierał się do naga i wpychał się między wrzeszczące baby, obok plujących mężczyzn."
"Ostrożnie stawiała drobne kroczki, ścieżka była świeżo wysypana żwirem. Na jej głowie kołysał się gąszcz wałków i papilotów, wymachiwała trzymanym w ręce pogrzebaczem. (...)
Ciotka Melania mieszkała na mansardzie, otoczona kotami, z którymi rozmawiała po łacinie. Koty nosiły wprawdzie zakonne imiona, od A do Z, ale mimo to rozmnażały się niepowstrzymanie."
Sposób w jaki Schlattner opisuje Siedmiogród nie jest jednak jedynym co mnie tak urzekło w "Czerwonych rękawiczkach". Ten, w chwili wydania siedemdziesięciodwuletni, pastor zdobył moje serce swoją szczerością (stąd też i moja szczerość oraz chwilowe zrzucenie maski cynizmu).
Temat współpracy ze służbami specjalnymi, jest w postkomunistycznych krajach oczywiście tematem często poruszanym. To co jest wyjątkowe w przypadku prozy Schlattnera, to zupełny brak martyrologii, a także brak jakiejkolwiek próby wybielania swojej postaci. Wydaje się, że Schlattner staje przed nami i mówi: "oto jak było naprawdę, zróbcie z tym co chcecie".
Chciałabym, aby "Czerwone rękawiczki" stały się w naszym kraju lekturą obowiązkową, żeby pokazać, że tak też można mówić o historii. Bo nie wszystko jest albo czarne albo białe, jak śpiewał Kazik: "są różne odcienie szarości, od czerni do białości"
"Jakież dziwne zawody istnieją: celować w środku nocy karabinem w nagich mężczyzn, podczas gdy inni robią im rewizję osobistą."
więcej Pokaż mimo toRumuńskie więzienia pod koniec lat pięćdziesiątych zapełniają się wszelkiej maści "wrogami politycznymi i klasowymi". Wśród nich dużą grupę stanowią siedmiogrodzcy Sasi, czyli ludność pochodzenia niemieckiego, która w XII wieku osiedliła się na...
Wiele sobie obiecywałem po tej prozie, ale aż tyle w niej nie było. Chyba nawet już nie pamiętam za wiele. To nie jest złe, ale, sam nie wiem, może po prostu za długie? Może w celach autoterapeutycznych pan pastor powinien pisać tak rozwlekle, ale redaktor mógłby to skracać, dla dobra czytelników, opowieści i samego autora.
Wiele sobie obiecywałem po tej prozie, ale aż tyle w niej nie było. Chyba nawet już nie pamiętam za wiele. To nie jest złe, ale, sam nie wiem, może po prostu za długie? Może w celach autoterapeutycznych pan pastor powinien pisać tak rozwlekle, ale redaktor mógłby to skracać, dla dobra czytelników, opowieści i samego autora.
Pokaż mimo to