Zawsze sobie obiecuję, że przeczytam przewodnik przed podróżą.
Nie czytam, przeglądam, zaznaczam zakładkami to, co wydaje mi się interesujące, kartkuję.

Co mogę powiedzieć o tym wydawnictwie? Że może się przydać. Mapki, opisy najważniejszych miejsc (a jest ich mnóstwo),wskazówki (szczególnie cenne te o komunikacji) i minisłowniczek. Znaleźć więc da się sporo przydatnych informacji.
Jednak gabaryty siłą rzeczy ograniczają autorkę.

W przypadku Wenecji ma to znaczenie. Bo to miejsce do niespiesznego spacerowania, a nagromadzenie budowli, mostków, sklepików, zakamarków i wysp sprzyja chłonięciu na własną rękę wszelkich zauroczeń, śmiesznostek czy w końcu olśnień.
Przewodnik - celownik daje ten przedsmak.
Więc warto.


PS
Będąc w Wenecji, nie żałujcie ok. 20 euro na całodzienny bilet - możliwość dotarcia do rozmaitych zakątków oferowane przez tramwaje wodne jest bezcenna.
A! Gallerie dell'Accademia, której opis mieści się w kilkunastu zdaniach, to kilkugodzinna uczta.
Takich miejsc z całą pewnością jest multum.

PPS Miałam pisać o książce, piszę o Wenecji. Cóż, są chyba miasta przewodnikoodporne, a jakichś wskazówek każdy z nas potrzebuje, choćby dla spokoju ducha.
Berenice Wilczyńskiej można pogratulować rozbudzania apetytu takich szwędaczy jak ja.

Zawsze sobie obiecuję, że przeczytam przewodnik przed podróżą.
Nie czytam, przeglądam, zaznaczam zakładkami to, co wydaje mi się interesujące, kartkuję.

Co mogę powiedzieć o tym wydawnictwie? Że może się przydać. Mapki, opisy najważniejszych miejsc (a jest ich mnóstwo),wskazówki (szczególnie cenne te o komunikacji) i minisłowniczek. Znaleźć więc da się sporo przydatnych...