Wykład profesora Mmaa

Okładka książki Wykład profesora Mmaa Franciszka Themerson, Stefan Themerson
Okładka książki Wykład profesora Mmaa
Franciszka ThemersonStefan Themerson Wydawnictwo: W.A.B. Seria: Nowy Kanon literatura piękna
368 str. 6 godz. 8 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Nowy Kanon
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2013-04-03
Data 1. wyd. pol.:
1958-01-01
Liczba stron:
368
Czas czytania
6 godz. 8 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377478349
Tagi:
powieść polska satyra termity

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.

Patronaty LC

Książki autora

Okładka książki Niewysłane listy. Listy, dzienniki, rysunki, dokumenty. 1940–1942 Franciszka Themerson, Stefan Themerson
Ocena 0,0
Niewysłane lis... Franciszka Themerso...
Okładka książki Franciszka Themerson Edward Lucie-Smith, Michael Meschke, Jasia Reichardt, Mark Sebastian, Franciszka Themerson, Stefan Themerson, Nick Wadley
Ocena 0,0
Franciszka The... Edward Lucie-Smith,...
Okładka książki Narodziny liter Franciszka Themerson, Stefan Themerson
Ocena 7,6
Narodziny liter Franciszka Themerso...

Mogą Ciebie zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,5 / 10
164 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
970
945

Na półkach:

Ten wspaniale ironiczny obraz ludzkości – przewrotnie przedstawionej jako społeczność termitów, choć ślepych, to dorównujących nam poziomem nauki i kultury oraz niestety i polityki – także i mnie jawi się jako genialny prequel Lema (a powstał wszak w latach 1942-43, co ma znaczenie…).

Naukowcy termiciej społeczności za obiekt badań biorą właśnie człowieka, określanego jako „homo-wertykalny”, sami się zaś definiują jako horyzontalni ”abdomenowcy” (abdomen - odwłok u owadów). Człowiek bada jednak i ich samych.

Chyba nikt nie obrazi się, jeśli zaspojleruję, że obraz z tego wynikający nie jest dla dwunożnych zwierząt przesadnie budujący, podobnie zresztą jak dla sześcionożnych.

Rozbieżności wynikające z metodyki badan oraz ich wyników (i nie tylko) zaczynają rodzić wśród uczonych poważne kontrowersje. W tle naukowego termiciego sporu – plotki, afery, niesnaski i intrygi, typowe dla każdej kultury, czy żyjącej nad, czy pod ziemią. Atmosfera staje się rewolucyjna: chodzi po prostu o to, że „termitokracja musi być zastąpiona przez otwartą dyktaturę abdomenowców”.

Poziom pozornie absurdalnej abstrakcji rośnie ze strony na stronę aż do końcowej apokalipsy. Ilustracją taki dialog naukowców:…

- Tworzysz nieprawdy tak pozbawione sensu, że trudno im zaprzeczyć.
- Trudno albo „nie można”. A czymże się różnią „nieprawdy”, którym nie można zaprzeczyć, od prawd?
- Od „prawd”, których nie można dowieść, nie różnią się rzeczywiście niczym.

Wszystko to z imponującą inteligencją, oryginalnym dowcipem i nadzwyczajnym polotem opisane wyszukanym językiem przez Autora - kompletnego, a niesłusznie zapomnianego, geniusza. Niestety - jako ignorant filozoficzny - nie wszystkie z setek intertekstualnych odniesień zdołałem należycie rozpoznać, a w efekcie ocenić i docenić… Cóż, trzeba było się uczyć…

Ale to, co do mnie jednak jakoś tam dotarło – przepyszne. Piękne kpiny z Freuda, występującego tu jako prof. Sigismund Kraft-Durchfreud (żeby żart był pełniejszy, trzeba wiedzieć, że Kraft durch Freude czyli „Siła przez radość”, to organizacja sportowo-turystyczna III Rzeszy): „ Kto mi zaprzeczy, że jestem durchfreudysta? Nikt. Ergo: jestem durchfreudysta. I w konstytucji nie jest napisane, że nie wolno być durchfreudystą. Ergo: wolno być durchfreudystą. I w konstytucji nie jest napisane, że durchfreudyście nie wolno mieć kompleksów. Ergo: durchfreudyście wolno mieć kompleksy. Gdybyś chciał, żeby durchfreudyście nie wolno było mieć kompleksów, to tak jakbyś chciał, żeby architektowi nie wolno było mieć mieszkania”.

Inne nazwiska to poziom najwyższej parodii – niczym w „Dziennikach gwiazdowych” - np. Errtrand Busssel, dr Lukullus Savarin, dr Brillat-Ćwierciakiewicz, prof. Einfuss-Dreistein, dr Niebylejaki (ekstrapolacja euroosła?),August Hrabia (Comte?),Ur Szfiters (dadaista Kurt Schwitters),ale i Themeris Stefenson (anagram samego Autora).

W świecie termitów najważniejszą identyfikacją jest oczywiście zapach, po którym rozpoznają się wzajemnie oraz zarazem miejsce danego osobnika w hierarchii społecznej. Także w ten sposób się wypowiadają („Przeciwko komu pachniał? Przeciw nikomu” (…) Nie ma zjawiska, które by nie było przeciwko komuś”).

Nawet orkiestra prezentuje nie muzykę, ale właśnie wrażenia olfaktoryczne. Koncerty budzą kontrowersje, zwłaszcza gdy dyryguje Ur Szfiters: „Drugi temat uderzył do razu w naftalinę i smołę, by po przejściu do geranium i kasztanów miotać się pomiędzy zapachami belladony i pluskwy z jednej strony, a zapachami cebuli i zgniłej ryby - z drugiej”. Nie brakuje zatem głosów, że Mistrz „prezentuje dzieło wielkie być może, ale należące do tego gatunku utworów >>nowoczesnych<<, które wywąchać jak należy i ocenić można będzie dopiero kiedyś z perspektywy przyszłych pokoleń”.

I najważniejszy dla mnie cytat, wręcz przesłanie koncertu: ”Koniunkturalnie możemy pachnieć razem, ale zasadniczo: n i e m i e s z a j m y n a s z y c h z a p a c h ó w”.

Nasze teksty kultury, autorstwa np. Maurice’a Maeterlincka na papier przelane, to dla termitów tylko „przeszkody smakowe” podczas pożerania celulozy, bo książki wchodzą termitom do głów podczas ich konsumpcji. A w świecie termitów występują rozbieżności, czy ludzkie teksty należy pożerać od lewej do prawej, czy też odwrotnie (o czym mają np. świadczyć tekst Tory).

Filozofia jest pod ziemią mocno rozwinięta: „Jak to odkrył przed paru pokoleniami niejaki Chegel, prawda jest, że prawdy nie ma, ale się staje (..) Wynikało z tego niedwuznacznie, że jeśli prawda, to i rzeczywistość, i wiara, i ideały, administracja i wszelkie instytucje nie są absolutne, nie są ostateczne, a jedynie stają się”.

Z kolei „wielki hipertermit Nicze, zaratustrząc o woli władania, trafniej wywąchał świat niż np. szybkobiegacz No-i”.

A któż taki pojawia się pod postacią „raczej nędznie pachnącego jegomościa w średnim wieku. Pędził przed sobą większego od sobie świętojańskiego robaczka i wibrował antenkami na wszystkie strony. (…) Konstabl stojący na warcie, przywąchiwał mu się uważnie:
- Stop! – zawołał. – Dokąd idziesz? (…)
- Szukam termita. (…)
- Kogo? – wykrzyknął konstabl. – Termita! Jak się nazywa ten termit. Jakiego termita?
- Po prostu:Termita. (…)
- Nie ma niczego takiego – odrzekł konstabl.
- Właśnie dlatego szukam – mruknął przybysz i ruszył swoją drogą, pędząc przed sobą swego świętojańskiego robaczka. (...)
„Pchlakrew! A może trzeba go było doprowadzić do komisariatu? – zastanowił się konstabl”.

Termity badają zatem nas, a my - je, choć nie ma tu paralelizmu takich doświadczeń: „Setki – powiedział prof. Mmaa – tysiące, dziesiątki tysięcy naszych braci schwytanych przez homo-entomologów, cierpi i ginie bohatersko w szklanych pudełkach obserwacyjnych w imię homo-nauki. My zaś dla naszych pracowni naukowych nie możemy zdobyć ani jednego osobnika homo (…) Prawie wszystko, co wiemy o homo na pewno, zdobyte zostało dzięki obserwacji od wewnątrz. Jaki byłby homo, gdyby udało się nam pociąć go na dziesięć tysięcy fragmentów, węższych od średnicy naszych tuneli, gdyby udało się nam te fragmenty sprowadzić do audytorium i złożyć z powrotem w pierwotnie żyjącą całość?

Postęp poznawania ludzi przez termity i odwrotnie czasem prowadzi do tragedii: ”Zwierzę, jakim się zajmował, mianowicie niejaki Koenig, okazało się entomologiem i zainteresowało się naszym uczonym tak samo, jak ten nim. Współpraca, która w zasadzie mogła być korzystna dla stron obu, skończyła się nieszczęśliwie dla naszego mammiferologa, który zginął bohaterską śmiercią uczonego, rozgnieciony – nie udało nam się stwierdzić, w jakim celu – jedną z dwóch stop entomologa gatunku homo”.

Niektóre wnioski termicich naukowców mogą dziwić; mierzą innych swą własną miarą, ale czy znów się tak bardzo mylą?: „Klucz ogranicza się do zanotowania typu Człowiek przez wielkie C oraz typu człowiek przez małe c, przy czym ten ostatni oznacza po prostu homo-osobnika bez imienia i bez nazwiska, którego się wzywa w pewnych chwilach życia: ”Stara, zawołaj no tam człowieka, żeby zlew przepchał”, ”Stara, sprowadź no tu człowieka, żeby szafę przesunął”.

Inne wnioski badań niepokojąco zabrzmią dla niektórych: ”Homo jako gatunek przeżywa swój prymitywny okres rozwoju. Najbardziej charakterystyczne dla tej prymitywności jest to, że cechy płciowe wszystkich homo-osobników wciąż są jeszcze wybitnie zdecydowane, albo samcze, albo samicze. Tertium non datur”.

Albo: „Na horyzontalność homo zdobywa się jedynie w wielkich chwilach swego życia: po tzw. przyjściu na świat, w czasie dziwnego stanu regeneracji organizmu, która odbywa się u niego co dobę, w czasie kopulacji oraz po śmierci. Ów nieprawdopodobny upór, z jakim, poza wymienionymi okresami, homo trzyma się swej pozycji pionowej, ma w sobie coś niepokojącego. Nikomu jednak nie udało się dotąd odkryć mechanizmu utrzymującego homo w jego równowadze chwiejnej, choć jego homo-anatomia jest nam znana w najdrobniejszych szczegółach dzięki doskonałym pracom naszych prosektorów, którzy zajmowali się tym tematem od samego pojawienia się homo poziomego pod powierzchnią ziemi”.

Człowiek jest dla nich zatem zagadką: „Jest dla nas tajemnicą również, w jaki sposób homo rozwiązuję zagadnienie utrzymywania się wertykalnego, które jest jedną z cech najbardziej dlań charakterystycznych”.

Człowiek jest też dla nich także kameleonem: „O posiadających właściwość tzw. kameleonowatości, polegającej na czasowym zmienianiu koloru powłoki zewnętrznej pod wpływem tych procesów fizykochemicznych, które – gdyby chodziło o termity - nazwalibyśmy przeżyciami wewnętrznymi. Osobniki należące do tej grupy potrafią fioletowieć z gniewu, czerwienieć ze wstydu, zielenieć z przerażenia, żółcieć ze zgryzoty i szarzeć z powodów wyłuszczonych w prawie mimikry”.

Poglądy niektórych uczonych wręcz nas obrażają: „Homo nie posiada duszy. Istota Najpłytszo-Najgłębsza stworzyła homo tak, jak inne mammifery: bez duszy. Homo jest biomechanizmem i tyle”.

I tak jak ludzie, termity mają stawać na zadanie w równym, karnym szeregu, bez żadnego tam inteligenckiego rozszczepiania włosa na czworo:

„- A wy tam? Nie jesteście bracia? (…)
- Jesteśmy - odkrzyknęli. – Ale…
- Nie ma „ale”!
- Tak, lecz….
- Nie ma „lecz”…
- Oczywiście, jednak…
- Nie ma „jednak”…
- Mimo to, sprawa nie jest prosta, ponieważ…
- Sprawa jest prosta! Jesteście, czy nie jesteście?
- Jesteśmy…
- Wiec jazda! Na co czekacie?”.

„Nigdy nie zabraknie termitów wykrzykujących rzeczy, które nie maja sensu” – komentuje smętnie narrator.

A skoro to lata 40., to nie tylko w Europie, ale i u termitów wszędzie „dawało się słyszeć wzbierającą tęsknotę za rządami Silnych Anten”.

Także „stróże porządku” niczym się „tu i tam” nie różnią: ”Strażnicy byli, jak ogół abdomenowców zresztą, ślepi, lecz na dodatek byli jeszcze, jak ogol funkcjonariuszy departamentu Spraw Ośrodkowych - głupi. (…) Zastanawianie się nad tym, co czynią, wydawanie sądów, wyciąganie wniosków i w ogóle pojedynkowanie się z własnymi myślami nie leżało w ich interesie.”

Różnic nie ma także miedzy tym, co prywatne a co publiczne: „Prawdziwie, całym sobą, działać dla ogółu można tylko wtedy, kiedy to leży we własnym interesie”.

Jak i my, termity cieszą się również „zmienianiem znaczenia słów przez krętaczy”: „Uwzględniając, że to, co u jednych nazywa się siłą, u innych nazywa się bezwzględnością, że to, co u jednych nazywa się bohaterstwem, u innych nazywa się brutalnością, że to, co u jednych nazywa się dumą, u innych nazywa się butą, że to, co u jednych nazywa się tupetem, u innych nazywa się hucpą, że to, co u jednych nazywa się mądrością polityczną, u innych nazywa się krętactwem i chytrością, że to, co u jednych nazywa się zyskiem, u innych nazywa się zdzierstwem i łupiestwem, że to, co u jednych nazywa się kołtunem, u innych nazywa się parchem…. itd., itp.”.

I jeszcze taka ich koncepcja wolności, (jako uświadomionej konieczności?): ”Moja idea to to, że wolność jest wtedy, kiedy się chce tego, co się musi”..

Tylko system wierzeń mają nieco inny niż my: „Cały wszechświat mieścił się bez reszty między Istotą Najpłytszą a Istotą Najgłębszą”. Acz zagrożenia fundamentalizmem podobne: „Tragedia jest dopiero wtedy, kiedy ten, któremu łatwo o bohaterskie czyny, wpadnie w manię religijną”. Dlatego: ”Minister nie powinien wierzyć; przeciwnie, minister powinien być niewierzący. Tylko bowiem bezwyznaniowość ministra może dać gwarancję, iż nie będzie on liczył na cuda, które za niego wykonają pracę jego resortu”.

Ale ani żadne wierzenia, ani nawet ich brak, nie pomogą społeczności wobec zmasowanego ataku…

I jeszcze parę smakowitych cytatów:”

…Każde rozwiązane przez naukę ścisłą zagadnienie wysuwa setkę nieprzeczuwanych uprzednio zagadnień nowych i w ten sposób, w miarę rozwoju nauk ścisłych, niewiedza nasza się jedynie powiększa…

Jeśli nauka nie umie czegoś zrobić naprawdę, to robi to na niby (…) Pod opiekę wyobraźni uciekamy się wtedy, gdy nie możemy uciec się pod opiekę rzeczywistości…

….Bezstronny kronikarz może zanotować jedynie, że prof. Mmaa miał opinię mądrego u tych, którzy mieli opinię niegłupich u tych, którzy mieli opinię tępaków u tych, którzy mieli opinię idiotów u prof. Mmaa. Jednocześnie miał opinię fantasty u tych, którzy mieli opinię postrzelonych u tych, którzy mieli opinię dziwaków u tych, o których on sam twierdził, że są prawdziwymi naukowcami…

…Mieszkańcy Osiedla hodowali w swych głowach, thoraxach i abdomenach pewne kolonie bakterii zwanych – słusznie czy nie – bakteriami sumienia, które kazały im racjonalizować ich czyny, czyli wymyślać przyczyny po dokonaniu faktów. (…) Jeśli ktoś z innego świata zechce nazwać owe wewnętrzne bakterie bakteriami nie sumienia, lecz hipokryzji, bezstronny kronikarz nic na to poradzić nie potrafi…

…Słowo "względność" zaniepokoiło audytorium. Było to niebezpieczne słowo. Nikt nie wiedział dokładnie, co ono oznacza, ale każdy czuł doskonale, że podważa ustalone pojęcia i uznane autorytety….

…Jeszcze bardziej niż o swą opinię u innych dbał o swą opinię u siebie samego...

Ten wspaniale ironiczny obraz ludzkości – przewrotnie przedstawionej jako społeczność termitów, choć ślepych, to dorównujących nam poziomem nauki i kultury oraz niestety i polityki – także i mnie jawi się jako genialny prequel Lema (a powstał wszak w latach 1942-43, co ma znaczenie…).

Naukowcy termiciej społeczności za obiekt badań biorą właśnie człowieka, określanego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
972
150

Na półkach: ,

Tytułowy profesor Mmaa jest termitem, naukowcem, osobą powszechnie szanowaną. Themerson w przewrotny i groteskowy sposób ukazuje człowieka widzianego oczami termitów. Poznajemy cywilizację tych owadów, które usiłują poznać homo, jak nazywają człowieka, i dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Sporo gier słownych i zabawy z naukową terminologia to spore pokłady humoru zawarte w książce. Nie można się oprzeć wrażeniu, że skądś znamy bardzo dobrze taki styl; oczywiście, tak pisał Stanisław Lem, tylko kilkadziesiąt lat później. Czy Stefan Themerson uznawany jest za prekursora Lema? Czy wiadomo coś o inspiracjach autora 'Solaris" autorem "Wykładu profesora Mmaa"? Błyskotliwa, prześmieszna, inteligentna lektura, która może dostarczyć sporo zabawy, jednocześnie każąc zastanowić się nad istotą zwaną homo. Polecam.

Zapraszam na blog:
https://riversidebluesnr2.blogspot.com/2022/02/stefan-themerson-wykad-profesora-mmaa.html

Tytułowy profesor Mmaa jest termitem, naukowcem, osobą powszechnie szanowaną. Themerson w przewrotny i groteskowy sposób ukazuje człowieka widzianego oczami termitów. Poznajemy cywilizację tych owadów, które usiłują poznać homo, jak nazywają człowieka, i dowiedzieć się o nim jak najwięcej. Sporo gier słownych i zabawy z naukową terminologia to spore pokłady humoru zawarte w...

więcej Pokaż mimo to

avatar
831
443

Na półkach: , , , ,

Na "Wykładzie profesora Mmaa" mamy okazję spojrzeć na, a raczej wąchnąć, człowieka jako istota całkowicie różna anatomicznie i społecznie (interesujące). Spróbować odbierać świat wszystkimi zmysłami poza wzrokiem (frapujące). W drugiej warstwie jest satyra na kręgi naukowe i polityczne (gorzkie). A w finale ocieramy się o surrealizm (odrobinę zakręcone).
Przeszkadzały mi nieprzetłumaczone wtręty po francusku. Podobały mi się zabawy z nazwiskami. Brillat-Ćwierciakiewicz, smakowite. A niektóre dialogi, cudo. Podsumowując, było ciekawie i odświeżająco.

Na "Wykładzie profesora Mmaa" mamy okazję spojrzeć na, a raczej wąchnąć, człowieka jako istota całkowicie różna anatomicznie i społecznie (interesujące). Spróbować odbierać świat wszystkimi zmysłami poza wzrokiem (frapujące). W drugiej warstwie jest satyra na kręgi naukowe i polityczne (gorzkie). A w finale ocieramy się o surrealizm (odrobinę zakręcone).
Przeszkadzały mi...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1159
213

Na półkach: ,

Pomysł świetny, ale sama powieść przekombinowana. Groteska groteski, lub groteska do kwadratu z zadziwiającym zacięciem do szczególików. Jak dla mnie to za dużo.

Pomysł świetny, ale sama powieść przekombinowana. Groteska groteski, lub groteska do kwadratu z zadziwiającym zacięciem do szczególików. Jak dla mnie to za dużo.

Pokaż mimo to

avatar
98
27

Na półkach: ,

Dla mnie absolutne arcydzieło! Czytałam kilka lat temu (niestety - pożyczoną) i nadal uważam ją za jedną z najlepszych książek, jakie przeczytałam. Może być trudna do zdobycia (na szczęście jest dostępny e-book),nie do końca rozumiem, dlaczego nieco zapomniana, ale każdy szanujący się książkożerca powinien ją przeczytać.

Dla mnie absolutne arcydzieło! Czytałam kilka lat temu (niestety - pożyczoną) i nadal uważam ją za jedną z najlepszych książek, jakie przeczytałam. Może być trudna do zdobycia (na szczęście jest dostępny e-book),nie do końca rozumiem, dlaczego nieco zapomniana, ale każdy szanujący się książkożerca powinien ją przeczytać.

Pokaż mimo to

avatar
141
132

Na półkach: ,

Mmaa jest szanowanym termitem, który pracuje na uniwersytecie, gdzie prowadzi badania nad gatunkiem homo. Akcja dzieje się w kopcu termitów, z którego odbywają się również wyprawy badawcze.

Książeczka jest maleńka, ale zawiera mnóstwo odwołań do popularnych filozofów czy socjologów. Themerson napisał „Wykład profesora Mmaa” na początku XX wieku wyprzedzając boom na różne posthumanistyczne historie. Zabawa jest przednia, zwłaszcza jak się ma choćby niewielkie pojęcie o historii myśli filozoficznej i socjologicznej. Bardzo polecam! Zwłaszcza, że w książeczce można tez podziwiać urocze rysunki termitów autorstwa Franciszki Themerson.

Mmaa jest szanowanym termitem, który pracuje na uniwersytecie, gdzie prowadzi badania nad gatunkiem homo. Akcja dzieje się w kopcu termitów, z którego odbywają się również wyprawy badawcze.

Książeczka jest maleńka, ale zawiera mnóstwo odwołań do popularnych filozofów czy socjologów. Themerson napisał „Wykład profesora Mmaa” na początku XX wieku wyprzedzając boom na różne...

więcej Pokaż mimo to

avatar
148
60

Na półkach: ,

Plastyczność wyobraźni Themersona przekształca i ubogaca wyobraźnię czytelnika. Spojrzeć na siebie z punktu widzenia termita to jedno, stać się termitem - drugie. Themerson oferuje nam jedno i drugie.

Plastyczność wyobraźni Themersona przekształca i ubogaca wyobraźnię czytelnika. Spojrzeć na siebie z punktu widzenia termita to jedno, stać się termitem - drugie. Themerson oferuje nam jedno i drugie.

Pokaż mimo to

avatar
54
7

Na półkach: ,

Kocham. Absolutnie kocham. Książka co prawda może być dość ciężka w odbiorze, jednak genialne ilustracje Franciszki Themerson, przesłanie i inteligentna satyra na homo i jego kulturę wynagradzają wszystko.

Kocham. Absolutnie kocham. Książka co prawda może być dość ciężka w odbiorze, jednak genialne ilustracje Franciszki Themerson, przesłanie i inteligentna satyra na homo i jego kulturę wynagradzają wszystko.

Pokaż mimo to

avatar
533
519

Na półkach: , , ,

Totalna dawka intelektualnej niejednoznaczności.

Praca Themersona, od strony formalnej, to wykłady termitowego profesora nauk przyrodniczych Mmaa, który przed szerokim audytorium współobywateli, prezentuje anatomię, fizjologię i zachowanie zbadanego przedstawiciela gatunku HOMO. Próbkę językowej ekwilibrystyki daje opis samego profesora (str.16):

"...miał opinię mądrego u tych, którzy mieli opinię niegłupich u tych, którzy mieli opinię tępaków u tych, którzy mieli opinię idiotów u prof. Mmaa. Jednocześnie jednak miał opinię fantasty u tych, którzy mieli opinię postrzelonych u tych, którzy mieli opinię dziwaków u tych, o których on sam twierdził, że są prawdziwymi naukowcami."

Powieść to oczywiście jedynie pretekst do analizy kondycji człowieka, tak jak autor widział rzeczywistość, w smutnych latach zawieruchy II Wojny Światowej. Tętniący świat termitów jest wielopoziomowym (dosłownie i w przenośni),przeniesionym z ludzkich relacji społecznych, miastem. Czytanie wymaga uważności i znajomości szeroko rozumianej kultury i nauki. Aluzje filozoficzne i polityczne spotykamy na każdej stronie. Jest elita władzy, akademicki patos i rewolucja. Nie wszystko udało mi się uchwycić. Dekodowanie tropów, jakimi podążały myśli autora stanowią frajdę samą w sobie. Oczywiście to, co ostatecznie rozszyfrowałem sprawiło również sporo przyjemności.

Dominujący humor jest wysokiej próby. Do najzabawniejszych fragmentów zaliczyłbym, jedną z metod badania kultury homo przez termity, czyli zjadanie celulozy (tak, to nasze książki),która to czynność daje wgląd w ludzką twórczość, gdy smakowita strawa przerywana jest licznymi szkodliwymi obcymi elementami (to nadrukowany tekst). Dumny pożeracz treści opisany jest tak (str. 17):

"...zastosował metodę horyzontalnego pożerania napotkanych arkuszy celulozy przy równoczesnym notowaniu w pamięci przeszkód smakowych, znajdujących się na obu powierzchniach każdego arkusza."

Przy okazji dostajemy ciekawą debatę nad sposobem zjadania celulozy i tych zaczernionych fragmentów. Czy zjadać od lewej do prawej, czy wręcz przeciwnie (str.19):

"... (przedstawiciel homo) nazywał się Maeterlinck, jeśli przyjąć tezę (...) horyzontalnego pożerania z lewa w prawo, albo też: kcnilreteam, jeśli obstawać będziemy przy tezie (...),która na podstawie innych celuloz, zwanych Tora, Miszna i Gemara (...) twierdzi, że powinno się pożerać z prawej w lewo(...) "

Jest to o tyle istotne, że przyswojone treści zupełnie inaczej wyglądają, a wspólne stanowisko z częścią badaczy o nazwiskach sugerujących semickie pochodzenie, jest niemal niemożliwe. Stąd liczne konfrontacje poglądów żywcem przeniesionych ze świata ludzi. Jest spór o pochodzenie świata (str. 71-71),o ubezwłasnowolnianiu ludzi w zakładach zamkniętych (str. 148),o istnieniu prawdy (str. 155-156) czy pytania o możliwy kres nauki (str. 190-191).
Postacie przewijające się w mieście termitów dziwnie przypominają ludzkich przedstawicieli. Poznajemy Freuda, Swifta, Einsteina, Rousseau. Każda postać, jak łatwo zgadnąć, ma pewne cechy ludzkiego odpowiednika podane w sposób karykaturalny. Przykładowo, dr Sigismund Kraft-Durchfreud stwierdza, że wada wymowy kolegi pochodzi (str.62):

"...stąd, że pan sobie w jaju jeszcze albo w inkubatorze przegrzał genitalia, których pan zresztą nie ma"

Piękna satyra na freudowskie źródła ludzkich problemów psychicznych. Do moich ulubionych fragmentów należy przywołanie jednej z najbardziej znanych idei Nietzschego (str. 272-273):

"Wielki hipertermit Nicze cierpiał na chroniczne migreny. A czyż naukowa obserwacja takich, na przykład, mocników nie znajduje, że hipertermit Nicze, zaratustrząc o woli władania, trafniej wywąchał świat niż, na przykład, szybkobiegacz No-i, ktorego głowa nigdy mu nie doskwierała?"

Między wykładami profesora stajemy się świadkami codzienności, która również przypomina naszą ludzką. Mamy, więc kryzys monarchii, gdy królowa przestaje składać jajka. Mamy debaty filozoficzne reprezentantów szkoły materialistycznej (Mmaa) i egzystencjalnej (prof. Duch). Themerson genialnie pokazał dyplomatyczną hipokryzję (str.179) podczas negocjacji o pomoc sąsiedniego osiedla termitów przed atakiem mrówek.

Całość jest podana w sposób mogący zadowolić poliglotów (liczne nieprzetłumaczone wstawki francuskie, biologiczne nazewnictwo po łacinie). Lingwiści dostają całą menażerię nieistniejących słów (str. 55-57) . Niejedna praca akademicka mogłaby powstać na bazie słownictwa z tej książki.

Jeżeli miałbym pokusić się o inspiracje u Themersona, to źródeł zapewne należałoby szukać u klasyków. Mechanizmy władzy mają coś z machiavellicznego „Księcia”, metodologia badań na różnych skalach to oczywiście Swift i jego Guliwer. Na pewno Diderot i Wolter stanowili wzorzec ciętego języka pełnego celnych fraz. Dostajemy odwołania wprost do hamletowych Rozenkranca i Gildensterna (str. 197).

Wybrany zestaw postaci aż prosi się o pytanie, czemu w edukacji młodzieży „Wykład profesora Mmaa” nie istnieje? Książka, choć zapomniana, przez fachowców uchodzi za jeden z najważniejszych polskich wkładów w literaturę światową. Nie przypadkiem angielskie wydanie zostało opatrzone wstępem samego Bertranda Russella.
Polecam, może nie przed snem, ale warto czasem wrócić do tradycji literatury zaangażowanej w budowanie Kultury przez duże K. Zawiera wszystko, czego oczekuję od literatury. Humor, intelektualną przygodę, zagadki filozoficzno-historyczno-przyrodnicze i satyrę na kondycję człowieka. Przypuszczam, że czytając ponownie "Wykład profesora Mmaa" moje odczytanie sensu byłoby zupełnie inne. Stąd możecie zignorować moje mniemania i odczytać powieść zupełnie inaczej.

Umieściłem sporo cytatów, bo moja analiza jest blada przy kunszcie Themersona, który potencjalnego czytelnika najlepiej zachęci do pochylenia się nad pracą.

Totalna dawka intelektualnej niejednoznaczności.

Praca Themersona, od strony formalnej, to wykłady termitowego profesora nauk przyrodniczych Mmaa, który przed szerokim audytorium współobywateli, prezentuje anatomię, fizjologię i zachowanie zbadanego przedstawiciela gatunku HOMO. Próbkę językowej ekwilibrystyki daje opis samego profesora (str.16):

"...miał opinię mądrego u...

więcej Pokaż mimo to

avatar
209
51

Na półkach:

Życie termitów zadziwiająco przypomina życie ludzi. Przynajmniej według informacji zawartych w tej książce. Warto ją przeczytać choć zakończenie nie jest według mnie satysfakcjonujące .

Życie termitów zadziwiająco przypomina życie ludzi. Przynajmniej według informacji zawartych w tej książce. Warto ją przeczytać choć zakończenie nie jest według mnie satysfakcjonujące .

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Cytaty

Więcej
Stefan Themerson Wykład profesora Mmaa Zobacz więcej
Stefan Themerson Wykład profesora Mmaa Zobacz więcej
Stefan Themerson Wykład profesora Mmaa Zobacz więcej
Więcej