Szyderstwo i przemoc

Okładka książki Szyderstwo i przemoc Albert Cossery
Okładka książki Szyderstwo i przemoc
Albert Cossery Wydawnictwo: W.A.B. Seria: Nowy Kanon literatura piękna
203 str. 3 godz. 23 min.
Kategoria:
literatura piękna
Seria:
Nowy Kanon
Tytuł oryginału:
La violence et la dérision
Wydawnictwo:
W.A.B.
Data wydania:
2013-03-06
Data 1. wyd. pol.:
2013-03-06
Liczba stron:
203
Czas czytania
3 godz. 23 min.
Język:
polski
ISBN:
9788377478011
Tłumacz:
Mateusz Kwaterko
Tagi:
Egipt rewolucja terror przemoc bunt satyra władza
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
102 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
528
365

Na półkach: , , ,

To prawdopodobnie Arabska Wiosna, wielkie protesty społeczne i konflikty zbrojne, które ogarnęły północną Afrykę w okresie 2010 – 2012 roku, skłoniły wydawcę do przypomnienia postaci i twórczości Alberta Cossery’ego. Urodził się i dorastał w Kairze, gdzie jego rodzice przenieśli się z terenu obecnej Syrii a wówczas Imperium Osmańskiego, a jego domem został Paryż, do którego przeniósł się w połowie lat 40-tych.

Cyt.:
„Sympatią darzył wyłącznie włóczykijów, czuł się dobrze jedynie w towarzystwie ludzi ekscentrycznych, nieskrępowanych pracą, swobodnie rozporządzających własnym czasem”
Albert Cossery, „Szyderstwo i przemoc”

Ten fragment powieści równie dobrze charakteryzuje jedną z postaci pisarza jak i jego samego. Uwodziciel, apologeta nieróbstwa i lenistwa, twierdził, iż nie jest ono wadą a jedynie formą kontemplacji czy też medytacji, przyjaciel Camusa, Queneau, Geneta, Gréco i Tzary. Ten styl życia chyba się sprawdzał w przypadku pisarza bo dożył on sędziwego wieku.

Sześćdziesiąt lat temu Albert Cossery wydał „Szyderstwo i przemoc”, jedną ze swoich niewielu powieści a jedyną jak dotychczas jaka ukazała się w Polsce.

W pewnym arabskim mieście, rządzonym przez okrutnego gubernatora, grupa outsiderów zawiązuje spisek celem obalenia dyktatora. Handlarz analfabeta, dandys, konstruktor latawców i ubogi nauczyciel. Przewodzi im Heykal, dandys, który „skończył trzydzieści dwa lata nie zhańbiwszy się pracą”. Spisek polega na ośmieszeniu gubernatora przez publikowanie informacji o jego wielkości i niezwykłości, przekraczających wręcz granice absurdu.

Czy taka forma walki z opresyjną władzą polegająca na jej ośmieszaniu i wykpiwaniu okaże się skuteczna, czy też jest ona kompletnie pozbawiona sensu? Czy władzę można zmienić śmiechem czy jedynie siłą?

Tyranów nie należy zabijać lecz wyśmiewać, twierdzi autor. I gdyby to było takie proste to świat być może wyglądał by zupełnie inaczej. Nie byłoby „genialnego przywódcy”, „nauczyciela ludów”, „najlepszego kołchoźnika”, „chorążego pokoju”, „tytana myśli”, „koryfeusza kultury”, „wielkiego językoznawcy”, czy też „geniusza Karpat”, czy azjatyckiego – „wielkiego sternika”. Przecież brzmią one z dzisiejszej perspektywy zupełnie bezsensownie a w czasie gdy były w użyciu traktowane były śmiertelnie poważnie.

Jedyne, co mi osobiście bardzo przeszkadzało przy lekturze to bijący wręcz z jej stron mizoginizm. Przedstawianie przez autora kobiet wyłącznie podmiotowo, traktowanie ich z pogardą czy wykluczenie ich z tej specyficznej walki politycznej zarezerwowanej wyłącznie dla mężczyzn – to z perspektywy czasu wygląda dość osobliwie i są to fragmenty, które zdecydowanie nie wytrzymały próby czasu.

To niezwykle poważna powieść, pomimo swej ironicznej otoczki i specyficznego poczucia humoru.

To prawdopodobnie Arabska Wiosna, wielkie protesty społeczne i konflikty zbrojne, które ogarnęły północną Afrykę w okresie 2010 – 2012 roku, skłoniły wydawcę do przypomnienia postaci i twórczości Alberta Cossery’ego. Urodził się i dorastał w Kairze, gdzie jego rodzice przenieśli się z terenu obecnej Syrii a wówczas Imperium Osmańskiego, a jego domem został Paryż, do którego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
71
54

Na półkach:

Powieść jest ciekawa, oto autor pokazuje, jak despotyczną władzę można pokonać szyderstwem, doprowadzając jej nadużycia do absurdu. Pewne wątki w tym dziele nie są dokończone, są przerwane, jakby autor chciał grać z nami, mówiąc: "nie przywiązuj się do świata, do opowieści". Po Paryżu pisarz spacerował z takimi demiurgami literatury jak Queneau, więc gra z czytelnikiem na wielu poziomach musiała być świadomą strategią narracyjną. W wielu recenzjach i analizach powieści zwraca się uwagę na krytykę władzy, w domyśle - każdej władzy niszczącej swoich obywateli. Dla mnie szczególnie ważny jest wątek rewolucjonisty planującego zamach na gubernatora. Ten wątek doskonale bierze w nawias opozycję: przemoc - szyderstwo, gdyż w subtelny i bez naiwnego dydaktyzmu sposób służy on zobrazowaniu szczególnego momentu w każdej historii, w tym tej wielkiej, to jest momentu przekształcania kata w mit. Mocne, uniwersalne. Gdybym był ministrem edukacji, poleciłbym tę powieść jako lekturę szkolną, uczy bowiem krytycznego myślenia, ale z drugiej strony wpisywanie książek do kanonów jest też aktem przemocy i ponoć wiele z nich (tj. książek) traci w ten sposób wielowymiarowe życie. Polecam tę powieść. Żeby nie zaszkodzić tej napisanej prawie 60 lat temu powieści - obiecuję, że nie zostanę ministrem.

Powieść jest ciekawa, oto autor pokazuje, jak despotyczną władzę można pokonać szyderstwem, doprowadzając jej nadużycia do absurdu. Pewne wątki w tym dziele nie są dokończone, są przerwane, jakby autor chciał grać z nami, mówiąc: "nie przywiązuj się do świata, do opowieści". Po Paryżu pisarz spacerował z takimi demiurgami literatury jak Queneau, więc gra z czytelnikiem na...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

Jak żyć i jak walczyć z autorytarną, wredną władzą, zarazem przekonaną o swojej powadze? „Oddać na służbę rewolucji straszliwą broń szyderstwa” – zdaje się twierdzić (choć bez udzielenia ostatecznej odpowiedzi, bo jest i przeciwna opcja) ta wysmakowana stylistycznie powieść pisarza urodzonego w 1913 r. w Kairze w grekokatolickiej rodzinie pochodzącej z Homs w Syrii, po którym widać paryski szlif i kumplowanie się z tuzami (Camus, Sartre, Vian, a zwłaszcza Queneau). To rzecz zarówno uniwersalna, jak i aktualna „tu i teraz”.

Akcja tej - mimo wyrafinowanego poczucia humoru - bardzo poważnej w sumie powieści stawiającej istotne uniwersalne pytania dzieje się gdzieś, gdzie w kontaktach z „ludźmi dysponującymi choć odrobiną władzy należało udawać idiotę, jeszcze głupszego od nich” – czyli wszędzie. Tym bardziej wszędzie, że w profesji policjantów „ cynizm i brutalność były jedynymi środkami dostępu do wyższych rang”.

A na tym łez padole żadne działanie nie pozostaje bez nieprzewidzianych konsekwencji. Prawdziwych rewolucjonistów nie zachwyca zatem, że grupa prześmiewców dwuznacznym orężem zawoalowanej ironii atakuje despotyczną władzę, upostaciowaną w pewnym gubernatorze. Bo to naraża tych serio walczących z tyranią na śmieszność ze strony policji, która podejrzewa, że to ich robota, co godzi w ich honor. A na śmieszność poważni rewolucjoniści nie mogą sobie pozwolić, skoro rządzi nimi „nieposkromiona wola zwycięstwa albo śmierci”.

”Nie jesteśmy bandą wesołków” – jak mówi jeden z nich, „fanatyk przemocy, opierający się magnetyzmowi drwiny”, inicjatorowi akcji ośmieszania waadzy. „Zależy mu na szacunku oprawców” – myśli jego oponent. „Żadna przemoc nie zdoła obalić tego groteskowego świata. Tyrani tego właśnie chcą: żebyś ich traktował poważnie. Odpowiedzieć przemocą na ich przemoc to pokazać, ze traktujesz ich poważnie. (…) Potykając się z tyranami na ich własnym terenie, stajesz się jeszcze gorszym od nich” – tłumaczy lider prześmiewców ”prawdziwemu” rewolucjoniście. – „Ale co z ludem? On się nie śmieje” – pada replika. „Naucz ich!” – słyszy w odpowiedzi. ”Nie umiem. Ja sam nie nauczyłem się śmiać. I nie chcę się nauczyć” – odpowiada tamten. I dalsza dyskusja: „W takim razie obawiam się, że staniesz się pośmiewiskiem tyranów. Jeśli ty ich nie wyśmiejesz, oni wyśmieją ciebie” - Czy nigdy nie przyszło ci do głowy, ze tyranów można zgładzić? - Wolę tyrana ośmieszonego niż zabitego”. Finał nie będzie dobry dla nikogo….

A temuż gubernatorowi prasa przypochlebiała się, płaszcząc się przed nim służalczo. Szydercy wysyłali zatem do mediów listy ”od zachwyconych czytelników” - „równie idiotyczne co pochlebne dla gubernatorskich poczynań” - które były publikowane przez redaktorów przekonanych, że pracują dla chwały swego władcy (…). Osoba, która wpadła na pomysł, aby zwalczać głupotę i przemoc, obsypując oprawców przesadnymi pochwałami, musiała być postacią nietuzinkową” (jak to dobrze, że dziś już nie trzeba wysyłać takich listów, bo od czego są Wielce Szanowni Państwo Dziennikarze wiadomych mediów….).

– „Wierz mi, dla potomności stanie się to najwymowniejszym przykładem bezwstydnego przypochlebiania się władzy a dla wszystkich lokajów rządu wzorem do naśladowania. – W takich chwilach żałuję, że nie umiem czytać – odparł Khaled...

Ale to rzecz nie tylko o wiecznie sprzecznych zawiłościach polityki. Zachwyt mojego anarchistyczno-wolnościowego ducha budzi także szkoła otwarta w proteście przeciw systemowi edukacji przez jednego z bohaterów. Uczono tam tego, że „to, co mówią starsi, jest fałszywe i bez znaczenia. Tak oto kształciło się pokolenie wolnych duchów depczących wszelkie autorytety” (ech, gdzież my dziś jesteśmy pod tym względem….).

A nauczyciel i twórca tej szkoły tak myślał: „Zbyt wiele egoizmu, głupoty, brutalnej zajadłości, rozjątrzonych i zawiedzionych ambicji – to wszystko oddzielało go od bliźnich. Ambicja! Wszystkich trzymała w swych szponach. Dochrapać się! A kiedy już się dochrapali – sławy lub pieniędzy – to przedzierzgali się w gruboskórnych i krwiożerczych gwałtowników, nadęte aroganckie potwory, niezdolne do choćby szczypty ludzkich uczuć. U dzieci Urfy podziwiał zaś nade wszystko brak ambicji (…) Ale te dzieci kiedyś staną się dorosłe i dołączą do wilczej watahy…”.

I jeszcze szereg prawd trwałych, skoro życie to, jak pisze Cossery, „komedia pełna śmiechu godnych niedorzeczności”:

„Łatwość, z jaką wszedł w posiadanie majątku, otworzyła mu oczy na szachrajski charakter tego świata”.

„Znieważał ludzi z talentem wytrawnego oprawcy. Sposób, w jaki prowadził konwersację, bez ustanku obrzucając interlokutorów zabójczymi obelgami, przyciągał jak magnes do jego domu wszystkich miejscowych notabli; każdy go odwiedzał w nadziei, że zobaczy jak znęca się nad innymi”.

„Nie ma nic gorszego od reformatorów. To wszystko ludzie przeżarci ambicją. (…) Chcą obalić rząd, by zastąpić go innym, rzekomo sprawiedliwszym. Większość z nich marzy tylko o tym, by zostać ministrem. Czy można sobie wyobrazić ohydniejszą ambicje?”.

„Nienawidził polityków, uważał ich za wstrętniejszych od psów, nie od psów żywych, ale od zdechłych i cuchnących”.

„Gubernator należał do tej kategorii osób publicznych, które zbijają z pantałyku nawet najwytrawniejszych karykaturzystów; nie pozostawił im nic do roboty, ich wyobraźnię znacznie przewyższało dzieło, którego dokonała natura. Mizernego wzrostu, brzuchaty, krzywonogi, odznaczał się ponadto grubym nochalem i okrągłymi ślepiami, wiecznie wytrzeszczonymi, jakby usiłowały wyskoczyć z oczodołów”.

„Nadęta hołota miała z kogo brać przykład – naśladowała rządzących”

„Zachowując czujność, przyglądał się z dobroduszną ironią bogatym mieszczuchom pyszniącym się swoimi nędznymi przywilejami”.

„Wolał się zadowolić szczupłym dochodem niż kolaborować, choćby epizodycznie, z hordą krwiożerczych bandziorów zaludniających tę planetę”.

„Ludzkość darzył zbyt wielką pogardą, by nienawiścią przydawać znaczenia błaznom paradującym po scenie świata udekorowanej ich zbrodniami”.

„Kiedy spostrzegał w gazecie informację jako tako sensowną, chorował ze zgryzoty”

”Czy ktoś widział rewolucjonistów, którzy zwalczają rząd i rzucają mu wzywanie, wyśpiewując chwalby na jego cześć?”

„Po pierwsze: światem, w którym żyjemy, rządzi szajka najbardziej zdeprawowanych łobuzów, jaka kiedykolwiek kalała powierzchnię ziemi. Po drugie: nie należy ich traktować poważnie, bowiem tego właśnie pragną” (a skoro tak, to może taką właśnie taktykę należałoby podpowiedzieć żałosnej polskiej opozycji, o ile jakimś cudem nie pasuje do niej opinia Autora o „reformatorach”).

W tym smakowitym cieście jest jednak i cieżkostrawny zakalec – mocno objawowa mizoginia (dlatego „tylko: 9 w ocenie). Np. „Znał niedorzeczną próżność kobiet, które nudzą się tylko wtedy, gdy przestają być obiektami westchnień” czy też: „po raz pierwszy widział, jak jego młoda przyjaciółka oddaje się tej czynności, w najwyższym stopniu obscenicznej, polegającej na smarowaniu rozchylonych warg czerwoną szminką” (auć, objaw ostrej obsesji!) – na co jest i reakcja: „Pomyślał o swojej poległej miłości z rozkosznym zadowoleniem”. Parę zdań dalej jest także coś na kształt pochwały pedofilii: „flirt oczny” w herbarciarni z ośmiolatką: „Zapragnął podać dziewczynce rękę, wyszliby razem, z herbaciarni, odprowadzani przerażonym spojrzeniem matki - zgryźliwej megiery, z głupotą wypisaną na twarzy - był pewien, że poszłaby za nim, przeczuwał, że jest nim zaintrygowana”.

Cóż, jeszcze się dużo piasku przesypie w klepsydrach, zanim Orient uzna równość mężczyzn i kobiet oraz dostrzeże ich autonomię – jeśli w ogóle kiedykolwiek. A i Paryż tamtych lat, którym przesiąkł Autor (poniekąd – erotoman),traktował kobiety tylko nieco mniej przedmiotowo niż Egipt…

Mimo wszystko, mnóstwo w tej książce czułej empatii wobec ludzi, niczym u Tokarczuk (toutes proportions gardees, of course) czy tez niedawnego wspaniałego Gospodinowa.

Przekład Mateusza Kwaterki – idealny. A w bonusie - jak zawsze imponujący erudycyjnie - wstęp mojego ulubionego Jana Gondowicza, iście renesansowego polihistora, który o literaturze wie więcej niż wszystko. A w nim m.in. osobiste wyznanie Gossery’ego: ”Nie mogę napisać jednego zdania, żeby nie zawierało żadnego buntu”. A ja takie zdania uwielbiam czytać. A co dopiero takie książki!
.

Jak żyć i jak walczyć z autorytarną, wredną władzą, zarazem przekonaną o swojej powadze? „Oddać na służbę rewolucji straszliwą broń szyderstwa” – zdaje się twierdzić (choć bez udzielenia ostatecznej odpowiedzi, bo jest i przeciwna opcja) ta wysmakowana stylistycznie powieść pisarza urodzonego w 1913 r. w Kairze w grekokatolickiej rodzinie pochodzącej z Homs w Syrii, po...

więcej Pokaż mimo to

avatar
475
200

Na półkach: , , ,

Jakże wspaniała jest to książka! Nie wiem, jak to się stało, że wcześniej nigdy nie natknąłem się na nazwisko Cossery'ego i właściwie przypadkowi zawdzięczam jego odkrycie. Co za zdania! Jaka wyobraźnia! Jak piękny styl i wyrafinowany dobór słów. Jak wspaniale dyskretny dowcip! To wszystko po polsku błyskotliwie oddaje przekład Mateusza Kwaterko. Ta książka mnie zachwyciła, nie wiedziałem tylko czy czytać jednym tchem, czy dawkować sobie przyjemność, rozkoszując się każdym wycyzelowanym zdaniem.

Jakże wspaniała jest to książka! Nie wiem, jak to się stało, że wcześniej nigdy nie natknąłem się na nazwisko Cossery'ego i właściwie przypadkowi zawdzięczam jego odkrycie. Co za zdania! Jaka wyobraźnia! Jak piękny styl i wyrafinowany dobór słów. Jak wspaniale dyskretny dowcip! To wszystko po polsku błyskotliwie oddaje przekład Mateusza Kwaterko. Ta książka mnie zachwyciła,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
199
165

Na półkach:

Cossery zderza dwie postawy, jakie można mieć wobec opresyjnej władzy: otwarty bunt kontra utajone szyderstwo. Zobaczyłem, że – w gruncie rzeczy – tym, co łączy rządzących i buntowników jest ślepota. I jedni i drudzy odklejeni są od codziennego życia, i jednych i drugich nie stać na zwykły uśmiech, który byłby przejawem szczerej radości. Zobaczyłem też nauczyciela uczącego odrzucać to, co mówią dorośli. Najważniejsze dla niego jest rozwijanie wśród dzieci wolnego ducha, który nie poddaje się ich kłamstwom. Zobaczyłem wreszcie chorującą psychicznie osobę, która nie budzi współczucia, za to dużo czułości. Jej choroba na pewno zniewala, ale też w jakiś sposób uwalnia od niepotrzebnego zgiełku. Przeczytałem ciekawą i mądrą książkę.

Cossery zderza dwie postawy, jakie można mieć wobec opresyjnej władzy: otwarty bunt kontra utajone szyderstwo. Zobaczyłem, że – w gruncie rzeczy – tym, co łączy rządzących i buntowników jest ślepota. I jedni i drudzy odklejeni są od codziennego życia, i jednych i drugich nie stać na zwykły uśmiech, który byłby przejawem szczerej radości. Zobaczyłem też nauczyciela uczącego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
380
184

Na półkach:

Znajdujemy się w powojennych latach w afrykańskim państwie, gdzie sposób sprawowania władzy drastycznie odbiega od tego, czego doświadczamy na codzień (no może pomijając takie państwa jak Białoruś). Na tym tle poznajemy dwa sposoby walki z reżimem. Jeden typowy, zaś drugi zaskakujący, decydujący o oryginalności powieści.
Jednym z największych atutów są figury bohaterów: może nie są oni wyrafinowani psychologicznie, ale nie można im odmówić oryginalności i wyrazistości (trochę na podobnej zasadzie, co złoczyńcy u Dickensa). Motywy ich działania dla przyzwyczajonych do wygodnego życia wydają się dziwne i odważne. Sposoby walki z przygłupim gubernatorem kierowane niekoniecznie najbardziej etycznymi pobudkami (także beztroską i egoizmem) nie jest taki głupi, jak na pierwszy rzut oka się wydaje. Taka treść poparta zgrabną fabułą i barwną stylistyką kilka razy solidnie mnie rozśmieszyła. Do refleksji zmuszają za to przedmiotowe relacje naszych bohaterów z osobami, które są im po prostu przydatne (ja tego nie potrafię usprawiedliwić). i wykorzystywane w celu walki z dyktaturą. Podejście pisarza do swoich dziwaków jest pobłażliwe, a nawet momentami złośliwe, co dla rodaków wychowanych w kulcie męczenników i niemal bogobojnego usprawiedliwiania działań opozycyjnych może się wydać świętokradztwem. Mnie taka postawa przekonuje, chociaż autor pokłada zbyt duży optymizm w swoje ideały.

Znajdujemy się w powojennych latach w afrykańskim państwie, gdzie sposób sprawowania władzy drastycznie odbiega od tego, czego doświadczamy na codzień (no może pomijając takie państwa jak Białoruś). Na tym tle poznajemy dwa sposoby walki z reżimem. Jeden typowy, zaś drugi zaskakujący, decydujący o oryginalności powieści.
Jednym z największych atutów są figury bohaterów:...

więcej Pokaż mimo to

avatar
563
405

Na półkach:

Czytałam już wiele książek z serii Nowy Kanon i wreszcie dotarło do mnie jaki mam z nimi problem. Wszystkie są świetnie napisane i wydane – od okładki poprzez przedmowy, posłowia, aż w końcu samą treść. To bardzo dobre, wartościowe książki, ale brakuje im „tego czegoś” co decyduje o tym że książka jest genialna, niezapomniana. Są świetne jako zapis pewnych idei filozoficznych, nurtów, obserwacji społecznych na przełomie XIX i XX wieku (do pierwszej jego połowy)
To samo tyczy się Szyderstwa i przemocy - to egzotyczna, świetnie napisana, wciągająca powieść, w której można zanurzyć się i oddać się postaciom nam nieznanym. To zarazem książka absurdalnie aktualna (niczym innym niż szyderstwem tytułowym są dzisiejsze memy, ośmieszające polityków fanpejdże) . jednak czegoś mi w niej brakuje. Może zakończenie nie jest satysfakcjonujące, a może wątek matki nauczyciela – najciekawszy, ciekawszy niż polityczna intryga, która jest tak naprawdę pretekstowa, który nie został wyeksplorowany, podkręcony.
Mimo to polecam Szyderstwo i przemoc, dobra lektura na dobre czasy.

ciekawa recenzja z Dwutygodnika: http://www.dwutygodnik.com/artykul/4385-albert-cossery-szyderstwo-i-przemoc.html

Czytałam już wiele książek z serii Nowy Kanon i wreszcie dotarło do mnie jaki mam z nimi problem. Wszystkie są świetnie napisane i wydane – od okładki poprzez przedmowy, posłowia, aż w końcu samą treść. To bardzo dobre, wartościowe książki, ale brakuje im „tego czegoś” co decyduje o tym że książka jest genialna, niezapomniana. Są świetne jako zapis pewnych idei...

więcej Pokaż mimo to

avatar
688
319

Na półkach:

Powieść przedziwna i zaskakująco w pewnych aspektach aktualna. Mamy tu władzę autorytarną i grupkę spiskowców, którzy próbują ją podważyć szyderstwem i absurdalną wręcz drwiną, ale robią to w sposób niezbyt standardowy - otóż spiskujący hiperbolizują uwielbienie do władcy, uwidaczniając śmieszność jego działań i osiągnięć. Powinno brzmieć znajomo, prawda? Dzisiejszą wersją takich działań mogą być internetowe memy, ale mimo wszystko mają one za dużą dawkę ironii kierowanej wprost, a może dawka absurdu serwowana przez samą władzę jest zbyt duża, aby odpowiedzieć na nią skuteczną i zmasowaną dawką absurdu skierowaną przeciwko władzy. To, co mi się w tej powieści podobało najbardziej to pomysł wyjściowy, swego rodzaju pisarski tupet oraz ciekawy styl Cossery'ego (który fascynuje leksyką, ale i w pewnych momentach nieco męczy wyszukaną elokwencją),a to co najmniej to niestety mizoginia posunięta o wiele za daleko jak na standardy cywilizowanego i świadomego odbiorcy, zwłaszcza feministy, za którego się uważam.

Powieść przedziwna i zaskakująco w pewnych aspektach aktualna. Mamy tu władzę autorytarną i grupkę spiskowców, którzy próbują ją podważyć szyderstwem i absurdalną wręcz drwiną, ale robią to w sposób niezbyt standardowy - otóż spiskujący hiperbolizują uwielbienie do władcy, uwidaczniając śmieszność jego działań i osiągnięć. Powinno brzmieć znajomo, prawda? Dzisiejszą wersją...

więcej Pokaż mimo to

avatar
207
188

Na półkach:

Podobała mi się, ale trochę brakowało mi dokładniejszych opisów bohaterów, mam wrażenie, że ich sylwetki zostały nam przedstawione dosyć powierzchownie, a szkoda.

Podobała mi się, ale trochę brakowało mi dokładniejszych opisów bohaterów, mam wrażenie, że ich sylwetki zostały nam przedstawione dosyć powierzchownie, a szkoda.

Pokaż mimo to

avatar
152
37

Na półkach:

Książka bardzo fajnie tłumaczy wyższość żartu nad powagą. Jedyna broń której najbardziej boją się politycy i władcy to śmieszność, narażenie się na kpiny.

Co do całokształtu - nie porwała mnie ale też nie czuję się zawiedziony.

Książka bardzo fajnie tłumaczy wyższość żartu nad powagą. Jedyna broń której najbardziej boją się politycy i władcy to śmieszność, narażenie się na kpiny.

Co do całokształtu - nie porwała mnie ale też nie czuję się zawiedziony.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    201
  • Przeczytane
    129
  • Posiadam
    57
  • Ulubione
    5
  • Teraz czytam
    5
  • Literatura francuska
    5
  • Literatura francuska
    3
  • 2014
    2
  • Z biblioteki
    2
  • Literatura piękna
    2

Cytaty

Więcej
Albert Cossery Szyderstwo i przemoc Zobacz więcej
Albert Cossery Szyderstwo i przemoc Zobacz więcej
Albert Cossery Szyderstwo i przemoc Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także