cytaty z książki "Szyderstwo i przemoc"
katalog cytatów
[+ dodaj cytat]
Cynizm i brutalność były jedynymi środkami dostępu do wyższych rang.
Czy ktoś widział rewolucjonistów, którzy zwalczają rząd i rzucają mu wzywanie, wyśpiewując chwalby na jego cześć?
Zycie to komedia pełna śmiechu godnych niedorzeczności.
Łatwość, z jaką wszedł w posiadanie majątku, otworzyła mu oczy na szachrajski charakter tego świata.
Po pierwsze: światem, w którym żyjemy, rządzi szajka najbardziej zdeprawowanych łobuzów, jaka kiedykolwiek kalała powierzchnię ziemi. Po drugie: nie należy ich traktować poważnie, bowiem tego właśnie pragną.
Gubernator należał do tej kategorii osób publicznych, które zbijają z pantałyku nawet najwytrawniejszych karykaturzystów; nie pozostawił im nic do roboty, ich wyobraźnię znacznie przewyższało dzieło, którego dokonała natura. Mizernego wzrostu, brzuchaty, krzywonogi, odznaczał się ponadto grubym nochalem i okrągłymi ślepiami, wiecznie wytrzeszczonymi, jakby usiłowały wyskoczyć z oczodołów.
W kontaktach z ludźmi dysponującymi choć odrobiną władzy należało udawać idiotę, jeszcze głupszego od nich.
Żadna przemoc nie zdoła obalić tego groteskowego świata. Tyrani tego właśnie chcą: żebyś ich traktował poważnie. Odpowiedzieć przemocą na ich przemoc to pokazać, ze traktujesz ich poważnie. (…) Potykając się z tyranami na ich własnym terenie, stajesz się jeszcze gorszym od nich.
Obawiam się, że staniesz się pośmiewiskiem tyranów. Jeśli ty ich nie wyśmiejesz, oni wyśmieją ciebie.
Zbyt wiele egoizmu, głupoty, brutalnej zajadłości, rozjątrzonych i zawiedzionych ambicji – to wszystko oddzielało go od bliźnich. Ambicja! Wszystkich trzymała w swych szponach. Dochrapać się! A kiedy już się dochrapali – sławy lub pieniędzy – to przedzierzgali się w gruboskórnych i krwiożerczych gwałtowników, nadęte aroganckie potwory, niezdolne do choćby szczypty ludzkich uczuć. U dzieci Urfy podziwiał zaś nade wszystko brak ambicji (…) Ale te dzieci kiedyś staną się dorosłe i dołączą do wilczej watahy.
Znieważał ludzi z talentem wytrawnego oprawcy. Sposób, w jaki prowadził konwersację, bez ustanku obrzucając interlokutorów zabójczymi obelgami, przyciągał jak magnes do jego domu wszystkich miejscowych notabli; każdy go odwiedzał w nadziei, że zobaczy jak znęca się nad innymi.
Nie ma nic gorszego od reformatorów. To wszystko ludzie przeżarci ambicją. (…) Chcą obalić rząd, by zastąpić go innym, rzekomo sprawiedliwszym. Większość z nich marzy tylko o tym, by zostać ministrem. Czy można sobie wyobrazić ohydniejszą ambicje?.
Nienawidził polityków, uważał ich za wstrętniejszych od psów, nie od psów żywych, ale od zdechłych i cuchnących.
Nadęta hołota miała z kogo brać przykład – naśladowała rządzących.
Zachowując czujność, przyglądał się z dobroduszną ironią bogatym mieszczuchom pyszniącym się swoimi nędznymi przywilejami.
Wolał się zadowolić szczupłym dochodem niż kolaborować, choćby epizodycznie, z hordą krwiożerczych bandziorów zaludniających tę planetę.
Ludzkość darzył zbyt wielką pogardą, by nienawiścią przydawać znaczenia błaznom paradującym po scenie świata udekorowanej ich zbrodniami.
Kiedy spostrzegał w gazecie informację jako tako sensowną, chorował ze zgryzoty.
Po raz pierwszy widział, jak jego młoda przyjaciółka oddaje się tej czynności, w najwyższym stopniu obscenicznej, polegającej na smarowaniu rozchylonych warg czerwoną szminką.
Pomyślał o swojej poległej miłości z rozkosznym zadowoleniem.
Nie mogę napisać jednego zdania, żeby nie zawierało żadnego buntu.
Znał niedorzeczną próżność kobiet, które nudzą się tylko wtedy, gdy przestają być obiektami westchnień.
Wierz mi, dla potomności stanie się to najwymowniejszym przykładem bezwstydnego przypochlebiania się władzy a dla wszystkich lokajów rządu wzorem do naśladowania. – W takich chwilach żałuję, że nie umiem czytać.
Przychodziły listy od zachwyconych czytelników - równie idiotyczne co pochlebne dla gubernatorskich poczynań - które były publikowane przez redaktorów przekonanych, że pracują dla chwały swego władcy (…). Osoba, która wpadła na pomysł, aby zwalczać głupotę i przemoc, obsypując oprawców przesadnymi pochwałami, musiała być postacią nietuzinkową.
Wolę tyrana ośmieszonego niż martwego. Dłużej dostarcza przyjemności.
- Czy nigdy nie przyszło ci do głowy, ze tyranów można zgładzić? - Wolę tyrana ośmieszonego niż zabitego.
Uczono tam że to, co mówią starsi, jest fałszywe i bez znaczenia. Tak oto kształciło się pokolenie wolnych duchów depczących wszelkie autorytety.