Die Mittagsfrau

Okładka książki Die Mittagsfrau Julia Franck
Okładka książki Die Mittagsfrau
Julia Franck Wydawnictwo: Fischer Taschenbuch Verlag literatura piękna
432 str. 7 godz. 12 min.
Kategoria:
literatura piękna
Wydawnictwo:
Fischer Taschenbuch Verlag
Data wydania:
2009-01-01
Data 1. wydania:
2009-01-01
Liczba stron:
432
Czas czytania
7 godz. 12 min.
Język:
niemiecki
ISBN:
978-3-596-17552-9
Tagi:
Julia Franck
Średnia ocen

7,0 7,0 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
7,0 / 10
2 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
699
131

Na półkach: ,

W tym roku obiecałam sobie, że będę czytać więcej własnych książek, zamiast zachłannie rzucać się wyłącznie na obficie zaopatrzone w nowości i bestsellerowe tytuły półki mojej biblioteki. Obietnicę, póki co, realizuję, przy czym zaiste jakaś diabelska siła prowadzi mą rękę. Trzeba bowiem nie mieć litości, by po gęstej i dość mrocznej „Toni” (bibliotecznej),kazać mi zdjąć z własnej półki stojącą tam od ponad dziesięciu lat „Południcę – równie gęstą i jeszcze bardziej mroczną. Przy tym o ile w „Toni” widać było nie tylko przebłyski, ale i całe pasma światła, o tyle „Południca” ściska za gardło tak, że jedyne co widać, to ciemność.
Przypuszczam, że kupiłam ją z uwagi na to, że jej akcja częściowo dzieje się dokładnie tu gdzie mieszkam obecnie lub mieszkałam przez minione lata. Pojawiające się w tle wzmianki o budowie fabryki benzyny syntetycznej w Policach czy o transporcie więźniów wykorzystywanych do pracy w tej fabryce, to historie, które znam od wielu lat. Byłam w tych miejscach, mieszkam tu, gdzie mieszkali opisani w książce Niemcy, ba! jem z ich talerzy. Może dlatego ta lektura dusiła mnie i dławiła, a może to po prostu taka książka?
Pierwszą osobą, którą poznajemy jest Peter, około dziesięcioletni. Mieszka w Szczecinie razem z matką, Alicją, pielęgniarką. Jest czerwiec 1945 roku, czas gdy Szczecin jest miastem niczyim. Jeszcze niemieckim, choć w zasadzie już nie. Pełno tu radzieckich żołnierzy, znacznie mniej Polaków, którzy nie wierzą, że to miasto będzie leżało po polskiej stronie granicy (administracja polska oficjalnie pojawiła się tu dopiero 5 lipca). Miasto, po dywanowych nalotach przeprowadzonych przez aliantów latem 1944 roku, jest morzem ruin. Na wstępie dostajemy między oczy wojennym gwałtem, ręką oderwaną od ciała, porzuconym dzieckiem. Potem następuje cięcie i przenosimy się do Budziszyna, tuż po pierwszej wojnie światowej. Mieszkają tam Helena i Marta, dwie siostry oraz ich dziwna, popadająca w obłęd matka, z pochodzenia Żydówka. Od tej pory czytelnik patrzy na świat oczami Heleny – razem z nią dorasta, snuje marzenia o przyszłości i zderza się z rzeczywistością. Razem z nią przeprowadza się też do międzywojennego Berlina, z jego całym rozedrganym i rozbuchanym życiem nocnym, artystycznym i erotycznym. Wspólnie przeżywa pierwszą miłość i jedną z wielu śmierci. Obok dzieje się historia, dobrze nam znana z kart podręczników, jednak obserwowana oczami jednostki zyskuje inną perspektywę.
Tytułowa południca to postać ze słowiańskiej legendy, żywej również w podaniach saksońskich (Budziszyn to tereny Saksonii właśnie). Nienawidziła dzieci, atakowała głównie około południa, zabijając lub wpędzając w chorobę. W powieści Franck pojawia się przywołana przez Maryjkę, służącą opiekującą się matką bohaterek, Selmą, jako wytłumaczenie dla zachowania tej kobiety, odrzucającej żyjące córki, a skupionej na opłakiwaniu zmarłych w niemowlęctwie synów oraz gromadzeniu rzeczy. Ci, którzy w nią wierzą, zobaczą jej działanie jednak również w innych, opisanych w książce, sytuacjach. Czy to wystarczy, aby ułożyć sobie wszystko w głowie, znaleźć usprawiedliwienie dla zachowań bohaterów? Dla mnie nie, ale ja odczytuję „Południcę” jako opowieść o cierpieniu, które sprawia, że brakuje słów i przez które najprostszą opcją wydaje się zapadnięcie w milczenie, zamknięcie się w sobie.
„Południca” została sfilmowana. Angielskie tłumaczenie tytułu filmu to „Blind at heart” czyli „ślepa na serce”. Julia Franck próbuje pokazać proces, który do takiej sercowej ślepoty doprowadza. Nie ocenia, nie podsuwa odpowiedzi, pokazuje. Ciężko się to czyta, wielokrotnie ma się ochotę odwrócić wzrok. Czy warto? To już musi ocenić każdy samodzielnie. Ja nie żałuję.

W tym roku obiecałam sobie, że będę czytać więcej własnych książek, zamiast zachłannie rzucać się wyłącznie na obficie zaopatrzone w nowości i bestsellerowe tytuły półki mojej biblioteki. Obietnicę, póki co, realizuję, przy czym zaiste jakaś diabelska siła prowadzi mą rękę. Trzeba bowiem nie mieć litości, by po gęstej i dość mrocznej „Toni” (bibliotecznej),kazać mi zdjąć z...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1178
1154

Na półkach:

Kawał dobrej literatury prowadzącej do długich przemyśleń. Takiej, która szarpie duszę i pyta, czym jest człowieczeństwo, zwłaszcza w sytuacjach skrajnych.

Dużo o niedopasowaniu do potwornych zasad tego świata. Jego niezrozumieniu. O tym, że rany duszy nigdy się nie zabliźniają.

Właśnie tak głębokie książki warto czytać. Zapewne nie wszyscy je lubią. Ja za nimi przepadam...

Kawał dobrej literatury prowadzącej do długich przemyśleń. Takiej, która szarpie duszę i pyta, czym jest człowieczeństwo, zwłaszcza w sytuacjach skrajnych.

Dużo o niedopasowaniu do potwornych zasad tego świata. Jego niezrozumieniu. O tym, że rany duszy nigdy się nie zabliźniają.

Właśnie tak głębokie książki warto czytać. Zapewne nie wszyscy je lubią. Ja za nimi przepadam...

więcej Pokaż mimo to

avatar
224
28

Na półkach: ,

Moim zdaniem jest to książka nierówna. Z jednej strony mamy świetny i intrygujący początek, dość skomplikowane dzieciństwo i opisy wręcz ociekające erotyzmem, zmysłowością i cielesnością (wręcz na granicy perwersji) działały intensywnie na moją wyobraźnię. Z drugiej strony natomiast, na kolejnych ca 250 stronach, monotonne i mało zaskakujące berlińskie życie, płaska miłość, ledwie zarysowany gniew i nienawiść, wrogość. Wszystko ledwo ciepłe, mało wyraźne. Jakby werwy wystarczyło pisarce na pierwsze 150 stron.

Moim zdaniem jest to książka nierówna. Z jednej strony mamy świetny i intrygujący początek, dość skomplikowane dzieciństwo i opisy wręcz ociekające erotyzmem, zmysłowością i cielesnością (wręcz na granicy perwersji) działały intensywnie na moją wyobraźnię. Z drugiej strony natomiast, na kolejnych ca 250 stronach, monotonne i mało zaskakujące berlińskie życie, płaska miłość,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1340
803

Na półkach:

"Jej największym lękiem był lęk przed lękiem" (str 300)
"Żyła w rozdarciu i poczuciu sprzeczności" (str 304)
Smutno- gorzka historia dziewczyny z pragnieniami prawdziwej miłości i akceptacji, której nigdy nie zaznała. Jej życie to pasmo wyrzeczeń, upokorzeń i byciu na posługach innych.Skomplikowane relacje w rodzinie, matka przy niepełnych zmysłach, siostra kochająca inaczej,mąż despota.Samotne macierzyństwo, praca ponad stan, obawa rozpoznania jej żydowskiego pochodzenia, brak uczuć i miłości dla dziecka.Tutaj nie ma radości, szczęścia, pozytywnych emocji. A nawet jeśli na chwilę wydaje się, że tak się stanie ponura rzeczywistość koryguje plan.Nadzieje na nowe lepsze życie szybko się rozwiewają. Wszystkie odcienie szarości pokrywają kolejne stronice powieści i przechodzą ne kolejne pokolenie.

"Jej największym lękiem był lęk przed lękiem" (str 300)
"Żyła w rozdarciu i poczuciu sprzeczności" (str 304)
Smutno- gorzka historia dziewczyny z pragnieniami prawdziwej miłości i akceptacji, której nigdy nie zaznała. Jej życie to pasmo wyrzeczeń, upokorzeń i byciu na posługach innych.Skomplikowane relacje w rodzinie, matka przy niepełnych zmysłach, siostra kochająca...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1534
183

Na półkach: , ,

Ale mi się książki ostatnio trafiają... Znowu kazirodztwo i lesbijki. Nie stronię od ciężkich tematów, opisów głębokiego cierpienia, wirów ludzkiej natury, ale nie trawię przemycania wynaturzeń jako eksponowanego wątku. Czy on do końca powieści będzie taki istotny - nie wiem, bo po 133 stronach zrezygnowałam z lektury.

Ale mi się książki ostatnio trafiają... Znowu kazirodztwo i lesbijki. Nie stronię od ciężkich tematów, opisów głębokiego cierpienia, wirów ludzkiej natury, ale nie trawię przemycania wynaturzeń jako eksponowanego wątku. Czy on do końca powieści będzie taki istotny - nie wiem, bo po 133 stronach zrezygnowałam z lektury.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
112
75

Na półkach: ,

Z jednej strony jestem pod wrażeniem, z drugiej dalej siedzę przybita. Zacznę od początku.
Po tej książce nie spodziewałam się za wiele. Nie interesują mnie specjalnie zagadnienia historyczne, myślałam więc, że będą to kolejne smuty pokroju podręcznika - przynajmniej tyle dało się wywnioskować po opisie z tyłu.
Człowiek odkrywa siebie, książka nakłania do refleksji i pokazuje, że możemy stać się kimś, kim nie chcielibyśmy być. A mówię tu o głównej bohaterce. Helena z wiekiem staje się taka sama jak jej matka - ignoruje własne dziecko, staje się oschła. Czy to kwestia genów? Czy może tego, że całe życie dziewczyna miała pod górkę? Na pewno zyskała samodzielność. Straciła natomiast uczucia. Ale czy było warto?
Na pewno Helena jest osobą, w której każdy może znaleźć jakiś element siebie. Podczas czytania utożsamiałam się z nią, pierwszy raz przeżywałam wszystkie wydarzenia razem z bohaterką. Zwłaszcza śmierć Carla (jak można było go uśmiercić????).
Po sprawdzeniu recenzji innych osób, jeszcze nie byłam świadoma tego, że "smutna książka" faktycznie może być tak dobijająca. Tak czy inaczej, warto przeczytać. Może kiedyś do niej wrócę.

Z jednej strony jestem pod wrażeniem, z drugiej dalej siedzę przybita. Zacznę od początku.
Po tej książce nie spodziewałam się za wiele. Nie interesują mnie specjalnie zagadnienia historyczne, myślałam więc, że będą to kolejne smuty pokroju podręcznika - przynajmniej tyle dało się wywnioskować po opisie z tyłu.
Człowiek odkrywa siebie, książka nakłania do refleksji i...

więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

avatar
1178
732

Na półkach:

Pełna zadumy, uroku, rozpaczy, bólu, oczekiwania, milczenia, miłości, pustki, żalu i wszystkiego, doprawdy wszystkiego - w końcu o tym, że można zapaść się w sobie i że to najgorsze, co może nas w życiu spotkać.
Melodyjna, płynna proza, jak kwartet smyczkowy, jak klucz gęsi odlatujący gdzieś daleko...

Pełna zadumy, uroku, rozpaczy, bólu, oczekiwania, milczenia, miłości, pustki, żalu i wszystkiego, doprawdy wszystkiego - w końcu o tym, że można zapaść się w sobie i że to najgorsze, co może nas w życiu spotkać.
Melodyjna, płynna proza, jak kwartet smyczkowy, jak klucz gęsi odlatujący gdzieś daleko...

Pokaż mimo to

avatar
316
95

Na półkach: ,

"Przedstawiano ją pod postacią odzianej na biało młodej dziewczyny lub starej kobiety o surowej bladej twarzy z rozpuszczonymi w nieładzie włosami. Południce bywały duszami zmarłych kobiety tuż przed lub w trakcie ślubu, bądź wkrótce po weselu. W rękach trzymały zazwyczaj drąg, ożóg lub sierp, którymi potem dręczyły swoje ofiary. Zazwyczaj towarzyszyła jej sfora siedmiu czarnych psów.

Jeśli w bezwietrzny dzień łany zbożna nagle zaczynały falować to było jasne, że południca jest tuż tuż. Szczególnie lubiła przebywać wśród łanów łubinu. Zabijała ona w pełnym słońcu, przeważnie dorosłych kosiarzy oraz pracujących oraczy. Nie było przeciw niej obrony – należało po prostu w okolicy południa unikać przebywania na polu a już szczególnie drzemki na polu. Śpiący był bowiem szczególnie pożądaną ofiarą. Południca nie lubiła cienia, więc dobrze było przesiedzieć południe w cieniu drzew – tam demon nie miał dostępu."

historiamniejznanaizapomniana.wordpress.com/2015/08/07/poludnica-letni-demon/

"Przedstawiano ją pod postacią odzianej na biało młodej dziewczyny lub starej kobiety o surowej bladej twarzy z rozpuszczonymi w nieładzie włosami. Południce bywały duszami zmarłych kobiety tuż przed lub w trakcie ślubu, bądź wkrótce po weselu. W rękach trzymały zazwyczaj drąg, ożóg lub sierp, którymi potem dręczyły swoje ofiary. Zazwyczaj towarzyszyła jej sfora siedmiu...

więcej Pokaż mimo to

avatar
641
137

Na półkach:

O Boże, kto i dlaczego puścił to do druku?

O Boże, kto i dlaczego puścił to do druku?

Pokaż mimo to

avatar
818
522

Na półkach:

Zmęczyła mnie ta książka. Nie dlatego, że jest zła, a dlatego, że jest niczym ból głowy - intensywna, pulsująca, wyczerpująca. Nie jest to łatwa lektura. To książka momentami bolesna, czasem trochę kontrowersyjna. Gorzka, po części psychologiczna powieść niemiecka.

Zmęczyła mnie ta książka. Nie dlatego, że jest zła, a dlatego, że jest niczym ból głowy - intensywna, pulsująca, wyczerpująca. Nie jest to łatwa lektura. To książka momentami bolesna, czasem trochę kontrowersyjna. Gorzka, po części psychologiczna powieść niemiecka.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    196
  • Przeczytane
    129
  • Posiadam
    36
  • Literatura niemiecka
    4
  • Teraz czytam
    3
  • Ulubione
    3
  • 2013
    3
  • 2011
    3
  • 2012
    3
  • 2019
    2

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Die Mittagsfrau


Podobne książki

Przeczytaj także