Ładne duże amerykańskie dziecko Judy Budnitz 6,6
ocenił(a) na 919 tyg. temu Ta książka posiada wszystko, co konieczne, aby przyciągnąć moją uwagę. Intrygujący tytuł, lekko niepokojącą okładkę, kuszącą rekomendację oraz opis, obiecujący literacką podróż przez miejsca niebanalne, w których granice przedstawianego świata wytyczane są jedynie nieskrępowaną wyobraźnią autorki.
Pod którym kamieniem się ukrywała, przez tych piętnaście lat, jakie minęły od jej wydania, że się dotychczas nie spotkałyśmy?
Dwanaście opowiadań, z których każde jest wyjątkowe na swój własny, odrębny sposób. Ich fabuły rozgrywają się w różnych miejscach, różnych czasach, dotykają odmiennych problemów społecznych, jednakże wszystkie mają wspólny mianownik - mimo spokojnie prowadzonej narracji, gdzieś tam "podskórnie" drażnią, uwierają... wybijają czytelnika z jego strefy komfortu.
Mogłabym napisać, że jest to proza konfrontacyjna, jednak to nie do końca oddaje istotę rzeczy. Z pewnością jest niepokojąca. Odbija znany nam świat w krzywym zwierciadle, i zaprasza do spojrzenia w głąb.
A tam...
Perwersyjna gra z wyobraźnią? Aż tak daleko bym nie szła. W każdym razie nie w znaczeniu, które jako pierwsze przychodzi czytelnikowi na myśl po takiej rekomendacji. Natomiast jeśli spojrzeć na ten przymiotnik pod kątem przewrotności ludzkiej natury, głęboko skrywanych pragnień oraz zachowań wątpliwych moralnie – to owszem, Judy Budnitz zabiera nas w dosyć osobliwe podróże. Spokojnie opowiadane, zwyczajnie-niezwyczajne historie, pełne aluzji, niedopowiedzeń, z otwartymi zakończeniami i szerokimi polami do interpretacji.
Autorka jest przewodnikiem nieprzewidywalnym. Nie trzyma się jednej konwencji. Nie waha się łamać reguł, czy eksperymentować. Meandruje pomiędzy światem realnym, a wyobrażonym, pozwalając sobie na swobodne przeplatanie jednego z drugim, według własnego uznania.
Mamy tu opowieści, którym śmiało można przypiąć łatkę realizmu magicznego. Mamy dwie dystopie, w tym jedną komicznie absurdalną (czy też satyrę, jak kto woli). Mamy fabuły, które mogły by z powodzeniem posłużyć za kanwę ekranowego dreszczowca (czy nawet horroru). Wreszcie mamy też opowieści całkowicie realne, które mogłyby się wydarzyć tu i teraz.
W tej różnorodności Judy Budnitz odbija i odmienia przez przypadki, relacje międzyludzkie - rodzinne i nie tylko. Traumy pokoleniowe. Różnice (ba! przepaści) kulturowe. Uprzedzenia, fobie oraz -izmy wszelakie. Namiętności. Miłość, nienawiść, okrucieństwo, egoizm...
Długo można tak wymieniać. Najważniejsze jednak, że doskonały zmysł obserwacyjny autorki, jeśli chodzi o ludzkie zalety i słabości, odzwierciedlony w tych dwunastu tekstach, robi nie lada wrażenie.
Osobiście, natychmiast przetrząsnęłam Internet w poszukiwaniu innych historii, które wyszły spod pióra Judy Budnitz.
Wprawdzie niewiele znalazłam, ale i to zawsze coś.
A co do "Ładnego dużego amerykańskiego dziecka" - Polecam!
__________________________________
Opinia zamieszczona również na moim fb "Molica K."
(https://www.facebook.com/ksiazkowa.molica)