Kwartet aleksandryjski. Mountolive

Okładka książki Kwartet aleksandryjski. Mountolive Lawrence Durrell
Okładka książki Kwartet aleksandryjski. Mountolive
Lawrence Durrell Wydawnictwo: Czytelnik Cykl: Kwartet aleksandryjski (tom 3) Seria: Nike literatura piękna
468 str. 7 godz. 48 min.
Kategoria:
literatura piękna
Cykl:
Kwartet aleksandryjski (tom 3)
Seria:
Nike
Tytuł oryginału:
The Alexandria Quartet. Mountolive
Wydawnictwo:
Czytelnik
Data wydania:
1996-01-01
Data 1. wyd. pol.:
1996-01-01
Liczba stron:
468
Czas czytania
7 godz. 48 min.
Język:
polski
ISBN:
8307025028
Tłumacz:
Maria Skibniewska
Tagi:
mountolive aleksandria wojna polityka justyna nessim pursewarden leila liza przemyt
Średnia ocen

8,3 8,3 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
8,3 / 10
51 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
196
196

Na półkach: ,


avatar
26
19

Na półkach:

Każda kolejna książką Kwartetu Aleksandryjskiego dowodzi, że nie należy oceniać poszczególnych części.
"Mountolive" po raz kolejny zmienia percepcję czytelnika, niemal kpiąc z niego, pokazując że nasza interpretacja faktów to właśnie tylko interpretacja i może być błędna. Jestem bardzo ciekaw czy "Clea", ostatni tom cyklu, zostwi nas z przekonaniem, że poznaliśmy całą prawdę.

Każda kolejna książką Kwartetu Aleksandryjskiego dowodzi, że nie należy oceniać poszczególnych części.
"Mountolive" po raz kolejny zmienia percepcję czytelnika, niemal kpiąc z niego, pokazując że nasza interpretacja faktów to właśnie tylko interpretacja i może być błędna. Jestem bardzo ciekaw czy "Clea", ostatni tom cyklu, zostwi nas z przekonaniem, że poznaliśmy całą...

więcej Pokaż mimo to

avatar
201
197

Na półkach:

„Kwartet aleksandryjski. Mountolive” Lawrence’a Durrella, czyli elegancja klasycznej narracji.

„Krajobraz zagęścił się niby gobelin w liliowym poblasku, rozedrganym tu i ówdzie mirażami wody, bo podnoszące się w górę opary to rozszerzały, to ściągały horyzont, aż wreszcie świat zdawał się odbity w mydlanej bańce, która drżała i lada chwila miała się rozprysnąć. Głosy nad wodą także brzmiały to głośno, to cicho i czysto. Jego własne kaszlnięcie frunęło przez jezioro z gwałtownym trzepotem skrzydeł”. [s.8]

„Kwartet aleksandryjski. Mountolive” Lawrence’a Durrella to moja druga książka z serii czterech, które Durrell napisał. Każda z nich pokazuje w zasadzie te same wydarzenia, a na pewno tych samych bohaterów, z różnych, bardzo osobistych perspektyw. Narracja trzech książek jest pierwszoosobowa, główny bohater filtruje wydarzenia przez siebie, pokazuje je subiektywnie. „Mountolive” jest unikalny, bo w tej książce autor zdecydował na narrację w trzeciej osobie.

Ale jest to ciekawa trzecia osoba. Nie zdystansowana, oddalona, tylko bliska. Narrator często używa „nas’, „naszych” - jakby wpisując się w swoją własną opowieść. Jest częścią tej samej ludzkiej tragedii, którą opisuje. Jest w narracji fatalizm, odrobina przekonania, że los karze nas za nasze pragnienia i działania, w ślepy i okrutny sposób wykorzystując to, co sami zrobiliśmy jako narzędzie kary.

Mountolive jest unikalny jako bohater. Młody dyplomata, robiący w trakcie akcji książki coraz to większą karierę, trenowany w gracji, elegancji, słowach, które grożą bez otwartej groźby, w pochlebstwach i wywieraniu presji. Ma życie wewnętrzne, ale… to cały czas „bohater w trakcie konstrukcji”, postać w budowie. Jednocześnie to Anglik, z stereotypową nieumiejętnością radzenia sobie z emocjami, z ironią, która zastępuje czułość, z lojalnością, która raz po raz wystawiana jest na próbę.

„Zawód, w którym ceni się tylko rozum, zimną krew i powściągliwość był twardą szkołą, straszliwie paraliżującą, bo nie pozwalała wyrażać żadnych krytycznych myśli. Przeszedł niejako wieloletnią jezuicką zaprawę w okłamywaniu samego siebie i dzięki temu mógł ukazywać światu coraz świetniej wypolerowaną powierzchnię, nie pogłębiając swoich ludzkich przeżyć. Tylko Leili zawdzięczał, że jego osobowość całkowicie się nie wyjałowiła[…]”. [s.53]

Nie będę streszczać książki, jej urok tkwi nie w akcji, a w języku. Dla ciekawych - akcja dzieje się w latach pomiędzy wojnami XX wieku. Poznajemy bohaterów, kiedy Mountolive szlifuje arabski w rodzinie starego i bogatego koptyjskiego posiadacza ziemskiego i - za jego cichą zgodą - ma romans z jego żoną. Później dyplomata dojrzewa i robi karierę, ludzie których poznał w czasie pobytu w Egipcie stają się jego przyjaciółmi. A jeszcze później polityka wchodzi na arenę z wykopem. I przyjaźnie, miłości, więzy rodzinne - wszystko zostaje wystawione na próbę.

Kiedy czytałam „Kwartet aleksandryjski. Mountolive” miałam wrażenie, jakbym oglądała film, w którym kamera podąża za bohaterami, wszystko pokazane jest w zbliżeniach, w szczegółach, a okazjonalne odjazdy kamery pokazują nam perspektywę ograniczoną ścianami budynków lub innymi ludźmi. Taki miałam skojarzenia :)

Mówiłam o języku, jako tym elemencie powieści, który przyciągnął moją uwagę. Bo tak jest. To niezwykle gęsty język. Czasem miałam wrażenie, że płynę rzeką melasy, słowa otaczają mnie, zdania prawie duszą. W pisarstwie Durrella nie ma tej miałkości narracji, do której przyzwyczaiły nas „nowoczesne” i „współczesne” książki. Jest mięsistość języka, prawie przesadna.

„Uroczysty krajobraz nabrał przejmującej tajemniczości w świetle niewidzialnego słońca, które przesuwało się gdzieś w górze za nieprzejrzystą zasłoną niskich mgieł, rozsnutych przed oczyma wędrowca, to cofających się, to zamykających mu drogę. Ścieżka budziła w nim tysiące wspomnień, ale niewiele mogąc widzieć, musiał wyobrażać sobie dwie maleńkie wioski na szczycie wzgórza, gęste kępy buków, ruiny normandzkiego zamku. Każdym krokiem niby cięciem kosy strącał drżący deszcz kropel z bujnej trawy i wkrótce miał nogawki spodni u dołu mokre, a kostki nóg zlodowaciałe”. [s. 95]

Ale to dzięki tej zmysłowej mięsistości języka narracji autor osiąga to wrażenie bycia okrążonym przez los i wydarzenia, które sami bohaterowie zainicjowali. Bohaterowie żyją w permanentnym osaczeniu. Historia ich osacza, ich pragnienia, więzy rodzinne, obowiązki wobec innych - osaczają ich z każdej strony. Totalne uwikłanie w teraźniejszość i historię pokazane poprzez język.
Piękne jest zakończenie - takie uwieńczenie opowieści o próżności ludzkich, indywidualnych starań. O tym, jak rozmaite ludzkie działania, przeplatają się, czasem znosząc się wzajemnie a czasem wzmacniają, i w ten sposób prowadzą do wydarzeń, których nikt nie chciał.

Jest też język powieści niezwykle zmysłowy. Nie w sensie erotyki, lecz w kontekście dotykania, opisywania każdego prawie zmysłu. Kolory, dźwięki, zapachy, tekstury, smaki, wszystko to przelewa się przez kartki „Mountolive”.

Nie, „Kwartet aleksandryjski. Mountolive” Lawrence’a Durrella, to nie jest lekka lekturka. Zdecydowanie nie. Czytelnik - zawsze w centrum zainteresowania autora - także czuje się osaczony językiem, przyduszony nim. Trzeba pracować, żeby trzymać czytelniczą głowę ponad falami języka Durrella, z którymi poradziła sobie świetna tłumaczka - Maria Skibniewska.
Ale warto dać tej książce szansę. Jest na pewno unikalna.

„Także Nessim, który długo łudził się marzeniem o doskonałym, ściśle z góry określonym działaniu, niezależnym i bezwzględnym jak impulsy woli skierowanej na wyraźny cel, teraz, podobnie jak jego przyjaciel, stał się łupem sił grawitacji, tkwiących zawsze w zegarowej sprężynie naszych czynów i sprawiających, że rozwijają się one, rozgałęziają, rozprzestrzeniają na wszystkie strony niby zaciek na białym suficie. Ludzie, uważający się za władców, zaczynali spostrzegać, że naprawdę są sługami tych sił, które sami rozpętali, a które z natury swej nie podlegają niczyim rozkazom”. [s.225]

Dziękuję portalowi nakanapie.pl za możliwość przeczytania „Kwartetu aleksandryjskiego. Mountolive” Lawrence’a Durrella

„Kwartet aleksandryjski. Mountolive” Lawrence’a Durrella, czyli elegancja klasycznej narracji.

„Krajobraz zagęścił się niby gobelin w liliowym poblasku, rozedrganym tu i ówdzie mirażami wody, bo podnoszące się w górę opary to rozszerzały, to ściągały horyzont, aż wreszcie świat zdawał się odbity w mydlanej bańce, która drżała i lada chwila miała się rozprysnąć. Głosy nad...

więcej Pokaż mimo to

avatar
126
126

Na półkach:

Po raz trzeci: "Kwartet aleksandryjski" można tylko oceniać w całości.

Po raz trzeci: "Kwartet aleksandryjski" można tylko oceniać w całości.

Pokaż mimo to

avatar
3147
677

Na półkach: ,

Nieustannie zachwyca!

Nieustannie zachwyca!

Pokaż mimo to

avatar
1709
1708

Na półkach: ,

Nic nie poradzę na to, że ilekroć czytam kolejną część autora, to wręcz rozpływam się nad treścią. Perfekcyjny kunszt literacki, bogate wyobrażenie przedstawionych historii, nietuzinkowy język, który chwilami jest wysmarowany poezją. Bohaterowie niczym cienie przeszłości, raz pojawiają się aby ukazać nam kawałek własnych historii, a czasami jawią się niczym wspomnienie, które niewypowiedziane nie daje o sobie zapomnieć. Jako trzecia część, chyba jest najdłuższa i najbardziej dopieszczona w porównaniach i opisach ze wspomnień.
Jak już wspominałam jestem po trzeciej części Kwartetu Aleksandryjskiego i śmiało mogę powiedzieć, że te książki stworzone są bardziej pod wspomnienia i dokładne opisy miejsc i zdarzeń. Nawet gdyby pisał o chodniku w mieście, to jawiłby mi się jako dywan niebezpieczeństwa i szkód spowodowanych nieroztropnością przechodzących przez niego osób. Wiem, że nad głową przelatywałyby ptaki, a w oknie z na przeciwka siedziała starsza pani bujająca się w rytm nieznanej nam muzyki. Gdzieś w tle jakiś kierowca by trąbił, a piekarz wyciągał z pieca setny już chleb, którego zapach łaskotałby jego nozdrza.
Naprawdę, przez tą książkę się płynie. Tu nie chodzi o treść doświadczeń i historii, ile o poznanie piękna i okrucieństwa naszego życia, którego nie zauważamy niemal nigdy, bo po co? Autor zatrzymuje nas w czasie przekazując wszystkie uczucia, które w danym momencie nim targają, byśmy umieli je ujrzeć i poczuć. Bardzo to wszystko niespotykane wśród innych pozycji literackich.
W tej części poznamy Dawida Mountoliva, który przybył do Egiptu. Zobaczymy jak mu się tam powodziło, czym się zajmował i jak dorastał. Z niedelikatnej strony ujrzymy jego romans z Leilą, który bardzo mnie zainspirował do dalszych przemyśleń. Jego kariera wskoczy na wyżyny dyplomacji, która odtąd stanie się jego myślami przewodnimi. Oczywiście nie będą to typowe rozmowy polityczne, ale ich skrawki z późniejszymi miłosnymi opisami. Gdybym miała ją podsumować kilkoma słowami, powiedziałabym MIŁOŚĆ, SEX I PIENIĄDZE. Tylko w wersji dla marzycieli:-)

Nic nie poradzę na to, że ilekroć czytam kolejną część autora, to wręcz rozpływam się nad treścią. Perfekcyjny kunszt literacki, bogate wyobrażenie przedstawionych historii, nietuzinkowy język, który chwilami jest wysmarowany poezją. Bohaterowie niczym cienie przeszłości, raz pojawiają się aby ukazać nam kawałek własnych historii, a czasami jawią się niczym wspomnienie,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
842
740

Na półkach:

"Kwartet aleksandryjski to ciekawy eksperyment literacki. Cztery powieści opowiadające tę sama historię z różnych punktów widzenia. Nie musiałam się zastanawiać czy chcę być jego częścią. Trochę bez pomyślunku zaczęłam od jego trzeciej odsłony, czyli powieści "Montolive", mówią, że to nie za dobrze, ale nie żałuję, bo podobno sam autor uważał Mountoliv'a za spoiwo całego cyklu.

Fabuła
David Mountolive przybywa do Egiptu do posiadłości Hosnanich. Obserwujemy jego młodość, towarzyszymy mu jak dojrzewa. Śledzimy jego romans z Leilą, matką Nassima i Naruza oraz początki kariery dyplomatycznej.

Otrzymujemy opowieść pełną miłości, ale też polityki, kultury i opisu relacji społecznych na Bliskim Wschodzie.

Coś czuję, że większość z was stwierdzi, że "Mountolive" to powieść nie dla nich i pewnie będziecie mieli rację. Kiedy o niej myślę przychodzą mi do głowy określenia, które zazwyczaj wymienia się jako wady książki. Przegadana, długie opisy, balansowanie na osi czasu. Tylko w przypadku "Mountolive" to wszystko wpływa na jej piękno.

Lawrence Durrell, niczym malarz, tworzy wspaniałe opisy. Słyszymy plusk ryb, czujemy słońce na buzi, a nasze włosy rozwiewa ciepły wiatr. Jest w tym coś nie z tej ziemi. Zawsze wydawało mi się, że nie lubię czytać opisów, ale w tym przypadku nie wyobrażam sobie, żeby któregokolwiek z nich zabrakło.

Autor ma w sobie dużo z gawędziarza. Płynnie płynie przez różne wątki. Balansuje między przeszłością a teraźniejszością. W tym punkcie skojarzył mi się z, bardziej popularną w Polsce, Isabel Allende. Nie jest to ten sam rodzaj pisania, ale podobnie jak ona bardzo sprytnie wiruje między głównym wątkiem, a rożnymi dygresjami. Chociaż w przypadku "Mountolive" nawet dygresje wydają się istotne. Od niezobowiązującego dialogu, przechodzi do szerszego opisania jednego z bohaterów, żeby nagle cofnąć się w przeszłość innego z nich, a potem omówić zagadnie społeczne. Brzmi okropnie zagmatwane, ale narracja prowadzona jest w taki sposób, że rytm powieści wydaje się naturalny. Nie potrzebujemy nagłówków, wyjaśnień itp.

Krótko mówiąc Lawrence Durrell prezentuje nam najwyższych lotów warsztat pisarski. Tworzy opowieść, która nie jest podana na dłoni. Subtelne zwroty, plastyczne opisy maja wprowadzić czytelnika do świątyni słowa. Słowa, które ma wyciszyć, uspokoić i cieszyć.

Podsumowanie
"Mountolive" to książka, od której się nie wymaga. To ona wymaga od nas. Pełnego skupienia i oddania. Nie nadaje się do czytania w tramwaju, czy przy porannej owsiance. Wymaga spokoju i skupienia. Wyłącznie telefon i TV, zróbcie sobie dobrą herbatę i napawajcie się jej pięknem.

"Kwartet aleksandryjski to ciekawy eksperyment literacki. Cztery powieści opowiadające tę sama historię z różnych punktów widzenia. Nie musiałam się zastanawiać czy chcę być jego częścią. Trochę bez pomyślunku zaczęłam od jego trzeciej odsłony, czyli powieści "Montolive", mówią, że to nie za dobrze, ale nie żałuję, bo podobno sam autor uważał Mountoliv'a za spoiwo całego...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1136
962

Na półkach: ,

Kolejna, trzecia z kolei, moja podróż z Lawrencem Durrellem w to samo miejsce… ale z innego kierunku, innym środkiem lokomocji i innymi oczami. Tym razem widzimy historię pięknej Justyny, jej męża Nessima i jej młodego kochanka od strony Mountolive’a, ambasadora Wielkiej Brytanii w Egipcie. Zdradzić nic nie mogę (paszcza spojlerów, wiadomo :),ale okazuje się, że nie chodziło bynajmniej o miłość, ale o…. Durrell jak zwykle czaruje frazą, jego długie, piękne zdania prowadzą nas jak na smyczy, maluje uwodzicielskie obrazy nocnego połowu ryb, kojącego wieczoru po palącym dniu, pustyni, egipskich nocy… A jednak po trzecim tomie kiełkuje we mnie znużenie i wątpliwość, czy aby nie jest to wszystko zbyt dekadenckie, za dużo ozdobników, za dużo baroku, że Autor niebezpiecznie zbliża się do cienkiem granicy, którą nazywamy „przerostem formy nad treścią”. No i nie ma sensu czytać tej książki wyrwanej z kontekstu reszty tomów „Kwartetu aleksandryjskiego”, albo idziemy na całość, albo lepiej sobie odpuścić.

Kolejna, trzecia z kolei, moja podróż z Lawrencem Durrellem w to samo miejsce… ale z innego kierunku, innym środkiem lokomocji i innymi oczami. Tym razem widzimy historię pięknej Justyny, jej męża Nessima i jej młodego kochanka od strony Mountolive’a, ambasadora Wielkiej Brytanii w Egipcie. Zdradzić nic nie mogę (paszcza spojlerów, wiadomo :),ale okazuje się, że nie...

więcej Pokaż mimo to

avatar
1125
1067

Na półkach:

„… Odrodzenie, zapomnienie. Czegóż innego szuka mężczyzna … Długą chwilę leżał, zapoznając się z tym smukłym ciałem, ze skośnymi żebrami (układ żyłek w liściu paproci),z kształtem drobnych, niedojrzałych, ale jędrnych piersi…”

Wiem, że już kilka tygodni nie czytaliście moich recenzji. Nie martwcie się, nie zginęłam! Za to z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że moich opinii będzie znacznie więcej. Momentami trzeba odejść od szarej rzeczywistości i uciec bardzo daleko. Pisarz również korzysta z przywileju dowolności, upiększania i traktowania hierarchii Bliskiego Wschodu troszeczkę inaczej.

Każdy prawdziwy czytelnik zastanawia się momentami co wydarzy się na kolejnych kartach powieści. Książka, o której pragnę napisać kilka słów jest nietuzinkowa i co najważniejsze nie nudzi odbiorcy. Moim zdaniem to jedna z lepszych, którą przeczytałam w ostatnim czasie. Bliski Wschód jest zawsze tajemniczy.

Publikacja osadzona została w magicznej atmosferze Egiptu. To opowieść o niespodziewanych sojuszach, w której zdrajca i zdradzony czasem zamieniają się miejscami. Cztery powieści składające się na „Kwartet aleksandryjski”, opowiadają z różnych punktów widzenia tę samą historię wielkich namiętności i politycznych intryg w scenerii fascynującej bliskowschodniej Aleksandrii i Egiptu w przededniu, w trakcie i tuż po II wojnie światowej.

Trzecia odsłona, Mountolive, to jedna w cyklu powieść napisana w trzeciej osobie, a także ta z najbardziej rozbudowaną fabułą dotyczącą wydarzeń politycznych. Powieść prowadzi nas przez lata dojrzewania i kariery bohatera, od młodego Davida romansującego w posiadłości Hosnanich z Leilą, matką Nessima i Naruza, aż do rozpoczęcia przez niego kariery dyplomaty i powrotu do Egiptu, z radykalizującymi się ruchami koptyjskimi i arabskimi w tle, łącząc wątki fabularne z tymi znanymi już z poprzednich tomów, Justyny i Balthazara.

Nessim, to starszy syn, duchowo bliski matce. Przeciwieństwo to Naruz, który jest brutalny i robi wszystko to, co chce ojciec. Małżeństwo ich matki z wiele starszym mężczyzną było zaplanowane przez rodziny, można określić je „fuzją dwóch wielkich spółek akcyjnych”. Losy dwóch synów są całkowicie różne. Nessim to chłopak, który myśli zupełnie inaczej. Matka zatrzymała się na krawędzi świata swoich marzeń, bogactwa i piękna. Nazywana była czarną jaskółką. Musiała zastosować się do przyjętych zwyczajów. Kobieta jednak całe życie chciała wyrwać się z Egiptu do innego świata. Życie kochanków wcale nie jest łatwe.

Ojciec był dumny, że był „Koptem”, bo to oni z honorem rządzili Egiptem. Koptowie też nie lubią Żydów, czują się lepsi, bardziej cenią tradycję niż własne szczęście.

Lawrence Durell to brytyjski pisarz, poeta i dramaturg (1912 – 1990). Urodził się w Indiach, jednak większość życia spędził w Grecji, Egipcie, Argentynie, Jugosławii i na Cyprze, jako pracownik służby dyplomatycznej. Był też pianistą jazzowym, wykładowcą literatury angielskiej, scenarzystą i filmowcem.

Autor powieści, dramatów, książek podróżniczych i kliku tomów poezji. Lawrence Durell był wielokrotnie wymieniany wśród kandydatów do literackiej Nagrody Nobla. Jego bohaterowie są uwikłani w melodramat. Zastosował napięcie, fabularne niespodzianki, ale i wątki prawdziwego gawędziarza.

Książka zaliczana jest przez Modern Library do 100 najwybitniejszych powieści XX wieku.

Gorąco polecam
Katarzyna Żarska
http://zarska18.blogspot.com/

Wydawnictwo: ZYSK i S – KA
Premiera: 04.02.2020 r.
Tłumaczyła: Maria Skibniewska
Wydanie I w tej edycji
Oprawa: twarda
Projekt graficzny okładki: Grzegorz Kalisiak
Liczba stron: 390
(nowość wydawnicza)

„… Odrodzenie, zapomnienie. Czegóż innego szuka mężczyzna … Długą chwilę leżał, zapoznając się z tym smukłym ciałem, ze skośnymi żebrami (układ żyłek w liściu paproci),z kształtem drobnych, niedojrzałych, ale jędrnych piersi…”

Wiem, że już kilka tygodni nie czytaliście moich recenzji. Nie martwcie się, nie zginęłam! Za to z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że...

więcej Pokaż mimo to

avatar
97
10

Na półkach:

Moim zdaniem najsłabsza z "Kwartetu aleksandryjskiego" -- ale nadal niesamowicie dobra! Jedna długa -- bardzo długa -- historia miłosna, przeplatana polityką i interesami gęściej niż w brazylijskiej telenoweli... Od pozostałych części cyklu różni się przede wszystkim oddaleniem -- i rozciągnięciem -- w czasie.

Moim zdaniem najsłabsza z "Kwartetu aleksandryjskiego" -- ale nadal niesamowicie dobra! Jedna długa -- bardzo długa -- historia miłosna, przeplatana polityką i interesami gęściej niż w brazylijskiej telenoweli... Od pozostałych części cyklu różni się przede wszystkim oddaleniem -- i rozciągnięciem -- w czasie.

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Chcę przeczytać
    208
  • Przeczytane
    137
  • Posiadam
    35
  • Ulubione
    9
  • Literatura brytyjska
    4
  • Chcę w prezencie
    4
  • Proza
    3
  • Do kupienia
    3
  • 2023
    2
  • Literatura angielska
    2

Cytaty

Więcej
Lawrence Durrell Kwartet aleksandryjski. Mountolive Zobacz więcej
Lawrence Durrell Kwartet aleksandryjski. Mountolive Zobacz więcej
Więcej

Podobne książki

Przeczytaj także