Mroczna legenda

Okładka książki Mroczna legenda Christine Feehan
Okładka książki Mroczna legenda
Christine Feehan Wydawnictwo: Amber Cykl: Mrok (tom 7) fantasy, science fiction
336 str. 5 godz. 36 min.
Kategoria:
fantasy, science fiction
Cykl:
Mrok (tom 7)
Tytuł oryginału:
Dark Legend
Wydawnictwo:
Amber
Data wydania:
2011-12-15
Data 1. wyd. pol.:
2011-12-15
Liczba stron:
336
Czas czytania
5 godz. 36 min.
Język:
polski
ISBN:
9788324140312
Tłumacz:
Małgorzata Stefaniuk
Tagi:
mrok przeznaczenie światło krew głód strach
Średnia ocen

6,9 6,9 / 10

Oceń książkę
i
Dodaj do biblioteczki

Porównaj ceny

i
Porównywarka z zawsze aktualnymi cenami
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Ładowanie Szukamy ofert...

Patronaty LC

Książki autora

Mogą Cię zainteresować

Oceny

Średnia ocen
6,9 / 10
256 ocen
Twoja ocena
0 / 10

OPINIE i DYSKUSJE

Sortuj:
avatar
732
273

Na półkach:

TW: 🔞, przemoc, cała ta książka

Sięgnęłam po tę serię, bo chciałam zanurzyć się w czymś mało wymagającym z dodatkiem romansu i fantastyki. No cóż, każdy tom miał swoje wzloty i upadki, ale zawsze na swój sposób mnie bawił i sprawiał, że ciekawa byłam losów innych bohaterów. Dlatego też mogłam rzec, że to takie moje guilty pleasure... Aż do tego tomu!

"Mroczna legenda" to bez wątpienia jeden wielki toksyczny opis relacji, którą i tak autorka nazwie wielką miłością. Dlaczego? Bo główni bohaterowie są partnerami życiowymi i są przeznaczeni tylko sobie, bez siebie żyć nie mogą i nigdy im nie będzie dobrze bez siebie nawzajem. No ale jest problem, bo Gabriel, nasz główny bohater, odtrącił przed wiekami bohaterkę - najlepsze jest to, że nieświadomie i sobie po prostu poszedł - a ona przez lata żyła sama i przeżywała fakt porzucenie. Dlatego też zaczęła żyć po swojemu, niezależnie i nawet zaczęła darzyć uczuciem nowego mężczyznę.

Ale, ale... Skoro motyw to miłość na wieki i do grobowej deski, to nasz Gabriel wraca po wiekach i wpada na Francesce. No i oczywiście od razu jako samiec alfa ją sobie zaklepuje. Kobieta może powiedzieć nie? Oczywiście, że nie. Może mieć męskich przyjaciół czy znajomych? Oj, oj, może być problem... Bo samcza zazdrość działa. Czy może robić cokolwiek jej się żywnie podoba? Też nie, bo to jej samiec decyduje, co dla niej jest najlepsze.

Chociaż nie z tym mam największy problem. Mój największy problem mam z faktem, że gdy bohaterka stawia się narzuconej relacji z mężczyzną, którego nie widziała przez LATA, to ten wykorzystuje fakt, że śpi. I wiecie co robi? Wykorzystuje ją seksualnie. Bierze jej ciało bez jej zgody, aby ta nie mogła być już z nikim innym, bo w jego chorym umyśle ona jest jego. I najgorsze jest to, że bohaterka później przeżywa to, ale z czasem sama siebie przekonuje, że przecież jakby nie chciała, to by się stawiała. No i w sumie to jej partner życiowy, a Karpatianie już tak mają. Wolno im.

NIE. NIKT NIE MA PRAWA DO TAKICH RZECZY. Cała ta "historia miłosna" to była toksyczna relacja, w której dziewczyna nie miała własnego zdania. Musiała słuchać w kółko swojego samca alfa, oddawać mu się, gdy tego "potrzebował" i mimo wszystko kochać go, bo są sobie przeznaczeni.

Już nie wspominając o tym, że cała akcja dzieje się we Francji, ale wszyscy ludzie mają amerykańskie imiona, służba zdrowia działa jak w Ameryce, a wszystko inne to typowe francuskie stereotypy, które autorka powiela. Dodatkowo każdy inny mężczyzna w książce, to napalone zwierzę i osoba, przed którą samiec chroni swoją wybrankę - no bo wiecie... Tylko ten jedyny może być miły.

Nie polecam nikomu tej książki i nie określę tego jako romans paranormalny. Tutaj nie ma miejsca na miłość, a czystą żądzę, gdzie to tylko mężczyzna ma prawo głosu i decyzji. Kobieta jest jedynie damą w opałach, którą się ratuje i pokazuje paluszek, gdy coś źle zrobiła.

TW: 🔞, przemoc, cała ta książka

Sięgnęłam po tę serię, bo chciałam zanurzyć się w czymś mało wymagającym z dodatkiem romansu i fantastyki. No cóż, każdy tom miał swoje wzloty i upadki, ale zawsze na swój sposób mnie bawił i sprawiał, że ciekawa byłam losów innych bohaterów. Dlatego też mogłam rzec, że to takie moje guilty pleasure... Aż do tego tomu!

"Mroczna legenda" to...

więcej Pokaż mimo to

avatar
448
268

Na półkach:

Już myślałam, że to będzie szło w tę nudną trochę stronę, ale się autorka ogarnęła na szczęście i powróciła do swojej bardzo dobrej formy. Tutaj - w przeciwieństwie do dwóch poprzednich części - się ciągle coś dzieje, i nie mogłam się doczekać, aby skończyć tę część i dorwać się do historii o Lucjanie, bo on mnie chyba najbardziej kręci.

Już myślałam, że to będzie szło w tę nudną trochę stronę, ale się autorka ogarnęła na szczęście i powróciła do swojej bardzo dobrej formy. Tutaj - w przeciwieństwie do dwóch poprzednich części - się ciągle coś dzieje, i nie mogłam się doczekać, aby skończyć tę część i dorwać się do historii o Lucjanie, bo on mnie chyba najbardziej kręci.

Pokaż mimo to

avatar
3
3

Na półkach: ,

Naprawdę jestem pozytywnie zaskoczona tą częścią serii "Mrok".

Wydaje się być najlepsza. Z kilku, bardzo ważnych powodów. Po pierwsze, książka jest naprawdę ciekawa. Bardzo dużo się w niej dzieje, jest wiele akcji i ich zwrotów oraz wątków pobocznych, co w poprzednich częściach było rzadkością - Wszystko skupiało się na kochankach i ich docieraniu, a jedynym wątkiem pobocznym była jakaś tam walka z wampirem, mniej lub bardziej groźna. Oczywiście jest szablonowe spotkanie się największego, wszechpotężnego łowcy (btw zauważyliście że główny bohater karpatianin to zazwyczaj taki, który jest niesamowicie silny, uznany wśród swojego ludu i zabił już milion wampirów? Innego autorka nie bierze pod uwagę) z jego życiową partnerką. Ale oprócz tego mamy jeszcze wiele innych wątków: Główny bohater, Gabriel, to jeden z wszechpotężnych bliźniaków, o których mowa w poprzednich częściach (fajne połączenie),na których widok wszyscy zawsze drżeli, a oni przyczynili się do wybawienia swojego ludu wczasie wojny. Są najsilniejszymi z istniejących (i tutaj autorka jasno zaznaczyła, że silniejszych niż oni nie ma, kropka;)). Jego brat bliźniak, Lucjan, zdecydował się na przejście na ciemną stronę, ale pomimo zostania wampirem wciąż o dziwo, troszczy się o brata. Gabriel próbuje go zgładzić już przez setki lat (bo tak sobie przyrzekli, że gdy jeden przejdzie na ciemną stronę, to drugi go zgładzi) i właśnie akcja książki rozpoczyna się w momencie gdy budzą się oboje po kolejnej, stoczonej ze sobą bitwie. Do tego dochodzi wątek głównej bohaterki, Franceski, która nie jest bezbronną laleczką jak kobiety w innych częściach. To silna karpatianka, posiadająca wiele mocy, która potrafiła odłączyć się od swojego ludu wieki temu i przeżyć sama, nie mając nikogo. Co więcej, funkcjonuje ona we współczesnym świecie, wśród innych śmiertelników, ma znajomych, swój dom i radzi sobie świetnie. Ma bardzo rozbudowany charakter i wcale nie rzuca się na swojego życiowego partnera gdy tylko go zobaczy. Jest rozsądna i potrafi pokazać swoją kobiecą siłę i niezależność. Bardzo ważnym aspektem jest też to, jak zachowuje się Gabriel w stosunku do niej. W KOŃCU DOCZEKALIŚMY SIĘ TEGO że karpatianin nie jest aroganckim, samolubnym i napalonym zwierzem, który rozkazuje kobiecie na każdym kroku. Co prawda, złącza się ze swoją partnerką wbrew jej woli, ale jego późniejsze ruchy pokazują, jak bardzo chce dać jej wolną przestrzeń. Nie rozkazuje jej, szanuje jej zdanie oraz opinie. Szanuje to, że ma ona swoje własne, poukładane życie i on wcale nie chce go zmieniać. Gdy pragnie od niej czegoś, stara się jej to delikatnie proponować. Jest zazdrosny, ale jego zazdrość nie odbiera mu rozumu, nawet w chwilach gdy jest przepełniony tym uczuciem, wciąż liczy się ze zdaniem Franceski, nie wykonując pochopnych ruchów. Nie ciągnie jej do łóżka podstępem, rozbudzając w niej nierozsądną pożądliwość, ale czeka na jej ruchy, nie chce się jej narzucać (SZOK!). Stara się z nią zbudować relacje polegającą nie na cielesności lecz na zaufaniu i zgodności charakterów, wow. Jest z nią szczery, przeprasza ją i żałuje za dokonane błędy - drugi SZOK, noo karpatianin i takie zachowanie ;) Ciekawe wątki poboczne takie jak przyjaciel Franceski, z którym coś ją łączy. Pacjentka Franceski, Skylar, którą kobieta chce adotpować i której historia też w ciekawy sposób została pokazana. Naprawdę fajnie, fajnie.. Język miłości - piękny, jak zawsze w przypadku Feehan. Sceny erotyczne opisuje po mistrzowsku, a w tej książce są one naprawdę wyjątkowe i gorące. I to bardzo ciekawe zakończenie! Naprawdę polecam.

A tak w ogóle, czy ktoś wie czy w jakiejś kolejnej części Feehan opisuje dalsze losy Skylar?

Naprawdę jestem pozytywnie zaskoczona tą częścią serii "Mrok".

Wydaje się być najlepsza. Z kilku, bardzo ważnych powodów. Po pierwsze, książka jest naprawdę ciekawa. Bardzo dużo się w niej dzieje, jest wiele akcji i ich zwrotów oraz wątków pobocznych, co w poprzednich częściach było rzadkością - Wszystko skupiało się na kochankach i ich docieraniu, a jedynym wątkiem...

więcej Pokaż mimo to

avatar
162
162

Na półkach:

Wzorzec kiczu.
On budzi się po iluś latach i od razu trafia na nią.
W Paryżu.
Wszyscy mówią po parysku. Tfu! Francusku. A jak wokoło francusko to i seksu mnogość. Aha, w tej Francji to żyją tacy Francuzi jak: Brice, Skyler Thompson, jej tato, ponadto nasi Karpartianie, znaczy ona i on.
Obcych jak mrówków.
Żadnych Francuzów!
Choć i tak wszyscy gadają po francusku. Co za elegancja! Ponadto jest bardzo konsekwentnie, np. Karpatianie (rasa onego i onej) są długowieczni, ale rodzi się mniej dziewczynek niż chłopców. Ponadto kobiety w ciążę mogą zachodzić tylko raz. Tu uwaga: ona pragnie wielu dzieci.
Urodzi dziesięcioraczki?
Wielu Karpatian zostaje wampirami, bo towarzyszek nie znajdując, muszą niejako. To poprzez to regulowanie populacji, by ich za wielu nie było. Niby natura sama z siebie tak sprawia.
Konkluzje:
- Karpatianie choć długowieczni, to nieśmiertelni nie są;
- co drugie pokolenie liczebność tej rasy będzie maleć, chyba, że kobiety rodzą dziesięcioraczki;
- ale nie rodzą, bo ona rodzeństwa nie ma;
- on ma, to jego mroczne alter ego, brat bliźniak, który z braku niewiasty przeszedł na ciemną stronę;
- ona w ciążę zajdzie, córkę ma urodzić, co już samo w sobie niezwykłe. Nie dziesięć. Jedną.
A jak u nas, zwykłych ludzi? By zachować populację na tym poziomie każda kobieta musi rodzić przeciętnie między 2,1 a 2,2 dziecka. Po prostu.
A tu, o matko, całkiem inne prawa. Matematyka wprost nieludzka. A wniosek? Taka rasa musi wyginąć, bardzo szybko.

Ciąg dalszy konsekwencji świata i bohaterów:
Mężczyźni rasy Karpatian mają być dzicy i gwałtowni. Także despotyczni. To władcy. Niby on taki jest. Uwodzi ją, ona ma mu ulec.
A zaraz się potem on z tego tłumaczy i choć ona ma być jedyną, wybraną, która z nim być musi z woli losu, to nieustannie pozostawia jej wybór. Gdzie tu owa sławna władczość?
On przespał ileś tam set lat. Już z litości pominę, że bez kłopotu akceptuje skok technologiczny, chodzi o jego zachowanie. Tak ze dwieście lat temu obowiązywał odmienny wzorzec kulturowy, także wychowawczy. Z dziećmi się nie dyskutowało. Mówiło im się, co mają zrobić, a one grzecznie to wykonywały.
Wspaniałe czasy!
On nie mówi, on duchowi dziecka pozostawia wybór, plotąc przy tym jakieś duperelne truizmy. Czyni tak od razu, jakby zawsze taki był.
A to nie pedagog, nawet starożytny, ale wojownik, sława rozprawiająca się z wampirami.
Do ukochanej zaś mówi tak: „Nie wolno ci myśleć, że cię porzuciłem, kierując się szlachetnymi pobudkami”. A chwilę później: „Nie poświęciłbym twego szczęścia. Nigdy nie pozwoliłbym, abyś cierpiała”. Do diaska! Jeśli troska o czyjeś szczęście to nie są szlachetne pobudki, to na miły Bóg, czym one są?
Ponadto ten główny bohater jest wszechmocny, może zmienić się w mgłę, zniknąć, wyrosną mu skrzydła, pokieruje błyskawicami, użyje głosu (melodyjnego i władczego),narzuci wolę.

Co czterdzieści stron mniej więcej mamy obowiązkowe sceny seksu. Za każdym razem ona i on pławią się w potopach wilgoci i doznają ekstremalnych szczytowań, że z nudów rzygać się chce. Rozciągają się te akty każdorazowo nas kilka stron, w gruncie rzeczy mało się od siebie różniąc. Raz by w takim przypadku zaspokoiło wyobraźnię czytelnika.

Nie tylko tych scen niby tego „nieziemskiego” seksu za wiele. Stokroć gorsze okazują się nieustające zapewnienia, a raczej tandetne oracje wsparcia obydwojga życiowych partnerów. Jedno wykłada drugiemu jakie to jest niezwykłe i wspaniałe, oraz że poświęca się w sposób wprost niewyobrażalny. Historia takich ofiar nie zna, literatura też.
Nie czytać po jedzeniu, żołądek wywróci się na drugą stronę od oceanów tych mdłych ckliwości.

Ona coraz uprawia z nim taki namiętny seks, że o Boże! Oderwać się od ukochanego nie może, podziwia, bo taki ofiarny, i że, o Boże! Taki męski. A stale się zastanawia, czy jednak życie z nim spędzi.
Aha, dziecko z nim będzie miała.
Aha, zostaje opiekunką nastolatki. On też ma być opiekunem. Razem z nią.
A ją wciąż dręczą wątpliwości, czy może jednak nie zdecydować się na takiego doktorka, co kręci się w pobliżu, z którym nigdy mocniej się nie związała.
No, szczyt konsekwencji.

W tej książce mamy powtarzające się sekwencje. Znaczy co ileś stron seks, co ileś stron ona niepewna czy kocha, czy nie kocha, nie wie czy wybrać życiowego partnera, zapewnienia, że on ofiarny i szlachetny, a on ze swej strony jej wybór dający. Na okrągło, w koło Macieja.

A ich rozmowy? To wygłaszane kwestie. Bo ludzie tak nie mówią, nie wierzę by Karpatianie też. Choć pewnie nie ma co się trudzić kwestią czy mówią, czy nie mówią, skoro mając taką regulację dzietności, jaką nam przedstawia Autorka, dawno wymarli.

Aha, onej organy płciowe to kobiecość, prawie to tak udatne jak płeć Kasi Michalak.

Powyższe odniesienie do dzieła Autorki Ferrinu nie całkiem przypadkowe.
Konstruowany świat działa na zasadzie podobnej logiki (znaczy jej absolutnego braku).
Wiele można wyjaśnić w ten sposób, że to taka specyficzna literatura.
Niby kobieca.
Drogie Panie, ktoś ma Was za skończone idiotki.

Autorka nieustannie miesza narratorów. Bo jest ich kilku. Jakiś przydzielony onej, czyli Francesce, kolejny komuś następnemu, ich liczba nie jest niczym umotywowana, kompetencje dowolne rozszerzane. W wielu wypadkach Autorce i takich ułatwień za mało. Narrator wtedy przestaje trzymać się perspektywy bohatera i wykłada wszystkie pomysły Autorki, nie zważając na jakikolwiek porządek dramaturgiczny. A lepiej wiedzę tonować, podawać etapami, bo trzymając się bohatera, narrator coś o tej postaci dopowiada. A tu narrator nagle zalewa nas potopem faktów, których nie dawkuje w żaden sposób. Nie czuć tu porządku logicznego, konstrukcyjnego, czy emocjalnego. Wiedza o bohaterach wyłożona w postaci nudnych notek, na dodatek przedstawiana przez bardzo nielotnych sprawozdawców.

Świat, jak wspomniałem, to niby Paryż, ale żadnych charakterystycznych miejsc. Niemal wcale miejsc. Nie opisany szpital, gdzie spędzamy wiele czasu, ani dom Franceski, o którym wiemy raptem tyle, że znajdują się w nim witraże i narzuty.
No, niesłychane bogactwo przedstawienia.

Życie opisywane jak w tasiemcowych serialach. Nieustające ględzenie o tym, że on bez niej nie może, choć dotąd mógł, a ona bez niego. I tak strona po stronie. W zasadzie trudno mówić o jakichkolwiek cechach charakteru, bo przykładów brak, ponadto zwykle zapewnienia Autorki sprzeczne z tym, co przedstawia. Niby Gabriel męski i władczy, a tak naprawdę ślamazara dręczona nieustającymi wątpliwościami, samobiczujący się banalnymi oskarżeniami, w zasadzie we wszystkim zdający się na swą partnerkę.
Żadnego przykładu na ową sławną męskość, pustosłowie, irytujące gołosłownością.

Nieustające poczucie, że już to było. Powtarzające się dialogi i sceny, te same za każdym razem, coraz mniej wiarygodne deklaracje. Mdlący brak akcji.
Brak opisów. Doktorek szaleje. A niechby się potknął nieborak, spocił, sznurówka mu się rozwiązała, do której pochyliłby się jak do stóp ukochanej, rozdarł koszulę. Nic. Pustosłowie!

Niby nie jest to książka obszerna, a przecież odnosi się wrażenie, że przerażająco długa. A wszystko przez te rozwlekłe powtórzenia. Tak jak ze scenami seksu, te same kwestie co kilkadziesiąt stron, nie mówiąc o tych pięknych oczach i melodyjnych głosach. Tak żenujące określenia po jednym użyciu zostaną wpisane w pamięć jak rylcem w kamieniu, co jeśli powtórzone razy kilkadziesiąt? Odruch wymiotny murowany.

Fabularnie dzieje się niewiele. Za to sceny przesadzone, ze zbyt wielką ilością znaczących spojrzeń, melodyjnych lub groźnych głosów. W scenach pieprznych, nieustająca powódź mocnych, męskich torsów, a w przypadku onej – smukłości. Wyklepane to na jedno kopyto.

Macie wrażenie, że o tym pisałem? Za mało, kochani. By oddać charakterystyczne cechy tej książki powinien powtórzyć się jeszcze razy kilka. Przykład cenniejszy niż omawianie.

BO TO KSIĘGA TYSIĄCA POWTÓRZEŃ.

Plus nadmiar ckliwych, w rezultacie kiczowatych określeń dotyczących duszy i tego, że oni ze sobą na zawsze. Dewaluacja związana z nadużywaniem takich górnolotności zmienia je w nic nie znaczące dźwięki.

Podsumowanie:
Fabuła uboga.
Postaci nieprzekonujące.
Scenografia nieopisana.
Logika – żenujący brak.
Egzaltacja – mnóstwo. Niczym jednak nieumotywowana, za to wyrywna, czyli prędkie przeskoki emocjonalne.

Ocena:
Nawet nie dno, poniżej.
Jedna gwiazdka.

Wzorzec kiczu.
On budzi się po iluś latach i od razu trafia na nią.
W Paryżu.
Wszyscy mówią po parysku. Tfu! Francusku. A jak wokoło francusko to i seksu mnogość. Aha, w tej Francji to żyją tacy Francuzi jak: Brice, Skyler Thompson, jej tato, ponadto nasi Karpartianie, znaczy ona i on.
Obcych jak mrówków.
Żadnych Francuzów!
Choć i tak wszyscy gadają po francusku. Co za...

więcej Pokaż mimo to

avatar
389
367

Na półkach:

Niestrawne

Niestrawne

Pokaż mimo to

avatar
211
2

Na półkach: ,

jeżeli masz dość codziennych spraw, ta książka pozwoli Tobie przenieść się w inny wymiar.Bardzo podobała mi się fabuła.

jeżeli masz dość codziennych spraw, ta książka pozwoli Tobie przenieść się w inny wymiar.Bardzo podobała mi się fabuła.

Pokaż mimo to

avatar
35
26

Na półkach:

Standardowo zacznę od tego co zachęciło mnie do przeczytania tej książki. W tym przypadku ( tak jak w wielu) był to tytuł i czcionka jaką został wydrukowany. Logicznie rzecz biorąc tytuł sam w sobie ( moim zdaniem) wskazywałby, że książka jest horrorem lub co najmniej thrillerem, no ale to jednak fantasy. Czcionka bardzo mnie urzekła. To "M" w słowie "mroczna" oraz niecodzienne "o" ukazują, że to, co kryje się pod okładką jest naprawdę bardzo mroczne... Jakże się myliłam!

Opis też był bardzo dobry (lepszy niż być powinien). Spodobał mi się początek drugiego akapitu:

"Obudził się głęboko pod ziemią i poczuł głód. Dojmujące pragnienie krwi, domagające się zaspokojenia".

Jak dla mnie to wskazuje na to, że Gabriel jest wampirem (przynajmniej tu się nie pomyliłam). Zgoła raczej nie toleruję wampiryzmu i wszystkiego z nim związanego. Ale jeszcze ta wzmianka o dwóch potworach na świecie zupełnie mnie przekonała, by książkę przeczytać.

Początek był całkiem dobry. O tym, że coś zakłóciło spoczynek szlachetnej istoty. Później można było przeczytać o tym, jak Francesca jest miła i dobra. To całkiem mi się podobało, ale cała reszta książki po prostu mnie nudziła. Nic się nie działo. Ciekawe momenty były tylko wtedy gdy zły brat Gabriela (Lucian) odzywał się do niego.

Jak zazwyczaj w ksiażkach jest moment zagrożenia, a główni bohaterowie nie są bezpieczni, mówię zawsze do siebie (czy do tych bohaterów) " nie wy przecież nie możecie umrzeć, niech was oszczędzą" to w tym przypadku, gdy była taka chwila ja czułam tylko coś takiego :

"umrzyjcie, nie będę was żałować, nie obchodzi mnie co się z wami stanie, i tak was nie lubię".

I zdziwiło mnie jeszcze to, że zamiast Gabriela, czy Franceski polubiłam właśnie Luciana! To było naprawdę dziwne, bo przecież to on był tutaj tym złym!! Polubiłam także Skyler. Była ona taka miła i dobra dla wszystkich, a ponad to tak doświadczona przez życie, że nie dało się jej nie lubić.

Nie spodobał mi się też styl pisania autorki. Czułam się tak, jakbym czytała powieść człowieka, który nie wie co to zaimki. Ba ! Nie zna takiego terminu!! Pozwoliłam sobie przeliczyć, ile na jednej stronie jest wyrazu, imienia Gabriel. Doliczyłam się ponad tuzina.

Więc jak widać po tym, co tu napisałam książka nie przypadła mi do gustu ( oczywiście delikatnie to ujmując) i wątpię bym sięgnęła jeszcze kiedyś po książkę tej autorki.

Standardowo zacznę od tego co zachęciło mnie do przeczytania tej książki. W tym przypadku ( tak jak w wielu) był to tytuł i czcionka jaką został wydrukowany. Logicznie rzecz biorąc tytuł sam w sobie ( moim zdaniem) wskazywałby, że książka jest horrorem lub co najmniej thrillerem, no ale to jednak fantasy. Czcionka bardzo mnie urzekła. To "M" w słowie "mroczna" oraz...

więcej Pokaż mimo to

avatar
366
32

Na półkach: ,

Mroczna legenda jest to tak naprawdę ósma już część o Karpatianach (Dark Nights (7) w Polsce nie została wydana- jest tam opisane skąd wzięli się starożytni z ich rasy i czemu nikt o nich nie słyszał).

Tak więc teraz mamy przyjemność poznać losy Francesci - kilkusetletniej i najstarszej Karpatianki jak na razie w tej serii oraz Gabriela - 2000 letniego bliźniaka, walczącego z własnym bratem.

Wydarzenia w Mrocznej legendzie dzieją się już od pierwszych stron gdzie mamy przyjemność zapoznać się już z najstarszymi osobnikami tejże rasy.

Moim zdaniem, ta część najlepiej opisuje miłość między nie tylko kobietą a mężczyzną ale też między rodzeństwem oraz empatii do dzieci. Wielowątkowa fabuła jest tu bardziej dopracowana, język przystępny przez co pozycja ta jest idealna na wieczór.

Mroczna legenda jest to tak naprawdę ósma już część o Karpatianach (Dark Nights (7) w Polsce nie została wydana- jest tam opisane skąd wzięli się starożytni z ich rasy i czemu nikt o nich nie słyszał).

Tak więc teraz mamy przyjemność poznać losy Francesci - kilkusetletniej i najstarszej Karpatianki jak na razie w tej serii oraz Gabriela - 2000 letniego bliźniaka,...

więcej Pokaż mimo to

avatar
46
46

Na półkach:

Gniot. Ale muszę przyznać,że się ubawiłam, czyli właściwie cel spełniony- rozrywka. Tylko czemu takie przynudzanie oprócz dziwnej realizacji pomysłu.
Dowiedziałam się o nowej teorii wampiryzmu.
Książka jest o potencjalnych wampirach zwanych Karpatianami.
I wedle książki Karpatianie są dobrzy, wampiry złe.
Wampirem może stać się Karpatianin co przejdzie na stronę zła- szczegółów, oprócz tego, że pozwoli stać się sobie potworem, nie znalazłam.
Karpatianie:
- nie są ludźmi
- mogą stać się wampirami jak wyżej wspomniano, ale nie muszą
-śpią w dzień
- nie śpią w trumnach( jako wampiry zresztą też nie)
-śpią za to w ziemi
-mogą przemieniać się w ptaki, krople wody, latać , uzdrawiać
- telepatia jest oczywista
-panowie Karpatianie walczą z wampirami, od tego mrocznieją i mają ochotę stać się wampirami
- ciż sami panowie Karpatianie w szybkim czasie przestają widzieć kolory (daltoniści?) i nie odczuwają emocji
-panowie Karpatianie odzyskują kolorowe i emocjonalne widzenie świata kiedy trafią na swą życiową partnerkę
-panie Karpatianki w zasadzie służą do tego, żeby panowie znów ciekawie widzieli świat, rozrywek seksualnych i do wydawania na świat dzieci, tak raz na kilkaset lat, najlepiej dziewczynek, dla przeciwdziałaniu przemiany męskich Karpatian w wampiry, bo tych aż nadto do zwalczania
-Karpatianie żyją i żyją , o ile nie zginą, albo nie zmienią się w wampiry ( no i tu nie trafią na jakiego likwidatora, inaczej dalej nieżyją)
-Karpatianin co żyje 1000 lat nazywa się pradawny, jak 2000 lat- starożytny, młodsi bez szczególnej nazwy
- dzieci Karpatianie do roku śpią jak normalni ludzie, nie mają umiejętności i przez to giną , bo nie ma się nimi kto opiekować
- oczywiste jest to, że Karpatianie piją krew i zostaje im to jak stają się wampirami
- kiedy Karpatianin natrafi na życiową partnerkę natychmiast oboje żywią do siebie wielką namiętność
- Karpatianki są piękne, one mają "łóżkowe oczy"( określenie z dzieła)
-Karpatianie są na wymarciu ,bo mało się ich rodzi, dużo umiera na początku życia, i spora ilość przemienia się w wampiry na skutek niedoboru życiowych partnerek
-jak Karpatianin wyssie trochę krwi z człowieka to narzuca mu swoją wolę- doskonała opieka dla własnych dzieci w pierwszym roku życia
chyba więcej na temat tej rasy nie wyciągnęłam
Książka mogłaby być całkiem ciekawie poprowadzona, ale co pięć zdań pojawia się ,że ona jest piękna , a on jest dzielny. I akcja przez to zbytnio nie posuwa się do przodu. Przeczytałam dwa tomy -drugi to "Mroczny obrońca". Mimo ,że ubawić się można, więcej nie chcę.
Sama fabuła to on- Gabriel ( starożytny) dzielny pogromca wampirów budzi się po wiekach w jedynym właściwym miejscu czyli w ziemi, napotyka sprawiającą wrażenie Ziemianki piękną kobietę-Francescę. Ona ratuje go od śmierci głodowej ofiarując swe życie ,znaczy krew, a obyczaje Karpatian o dziwo zna. On oprócz tego, że dzielny to walczy ze swym bratem bliźniakiem ,co kiedyś tam stał się wampirem. Stulecia mijają, a on tropi złego wampira coby wedle przyrzeczenia, ubić go. Są sceny zabijania wampirów i nie tylko, z nieodzownym wspominaniem,że on jest dzielny ,a ona jest piękna i dobra.
Aaa i zapomniałabym o jednym z najważniejszych aspektów ksiąg.
Sceny łóżkowe- choć nie odbywające się nigdy w łóżku.
Co jakiś czas pojawia się opis igraszek, gdzie on jest stalą , ona aksamitem, albo różnymi innymi określeniami.
I tak przez co najmniej kilka stron. On dochodzi do rdzenia, obojgu płomienie tańczą po skórze, pojawiają się następne metafory..
Stanowi to skuteczną cenzurę ,bo w mrowiu określeń trudno połapać się o co chodzi, i czeka się aż w końcu zajmą się czym innym.

Gniot. Ale muszę przyznać,że się ubawiłam, czyli właściwie cel spełniony- rozrywka. Tylko czemu takie przynudzanie oprócz dziwnej realizacji pomysłu.
Dowiedziałam się o nowej teorii wampiryzmu.
Książka jest o potencjalnych wampirach zwanych Karpatianami.
I wedle książki Karpatianie są dobrzy, wampiry złe.
Wampirem może stać się Karpatianin co przejdzie na stronę zła-...

więcej Pokaż mimo to

avatar
26
17

Na półkach: ,

Chciałabym przeczytac

Chciałabym przeczytac

Pokaż mimo to

Książka na półkach

  • Przeczytane
    423
  • Chcę przeczytać
    287
  • Posiadam
    80
  • Ulubione
    18
  • Fantastyka
    11
  • Romans paranormalny
    7
  • Fantasy
    7
  • Wampiry
    7
  • 2012
    5
  • Chcę w prezencie
    5

Cytaty

Bądź pierwszy

Dodaj cytat z książki Mroczna legenda


Podobne książki

Przeczytaj także