Doom Patrol. Tom 3 Grant Morrison 7,9
Na pierwszy tom „Doom Patrolu” dosłownie się rzuciłam. Przy drugim też byłam nastawiona entuzjastycznie. Niestety, coś mi w nim nie do końca podpasowało, toteż lekturę trzeciego odkładałam. I choć nie żałuje spotkania z tą drużyną, nadal bardzo lubiąc koncept, to uważam, że to nie był dobry wybór na początek przygody z komiksem superbohaterskim.
Zauważyłam, że lubię te zeszyty, które są bardziej „przyziemne”. Gdy twórcy gdzieś odpływali, odpływała też i moja głowa. Niezbyt lubię absurd i to po prostu w przypadku tego tomu było dla mnie naprawdę mocno zauważalne. Komiksowi jestem co prawda w stanie wybaczyć więcej, ale gdy nie do końca rozumiem, co dzieje się w konkretnym zeszycie, to po prostu czytanie go staje się niekomfortowe.
Ponadto mam wrażenie, że autor nawiązuje do wielu innych komiksów, a że ja się na tym nie znam, to nawiązań po prostu nie wyłapywałam. I dlatego też raczej nie poleciłabym tej historii innej osobie, która tak jak ja, nie ma w temacie większego doświadczenia.
Ponadto jak w pełni szanuje i rozumiem zakończenie wybrane przez twórców (a właściwie najpewniej Granta Morrisona),to nie jest to ten typ zakończeń, który lubię. Miałam nadzieję po prostu na historie z bardziej pozytywnym wydźwiękiem, a tu, chociaż nadzieja jest, to jednak otoczona sporą dawką smutku, żalu i innych negatywnych emocji.
I to byłoby w gruncie rzeczy na tyle, ile mam do powiedzenia/napisania na temat ostatniego tomu „Doom Patrolu” – ot, trochę się w trakcie męczyłam, doceniam, ale chyba nie do końca rozumiem.