Rosyjska pisarka, urodzona w Baszkirii, gdzie jej rodzina została ewakuowana podczas wojny. Po wojnie wraz z rodzicami powróciła do Moskwy, gdzie mieszka do dziś.Skończyła studia biologiczne, była pracownikiem naukowym, zajmowała się genetyką. 1971 roku zwolniona z Uniwersytetu za zainteresowanie nielegalną literaturą. Zajęła się pisaniem. eseje i felietony, sztuki dla dzieci, sztuki dla teatru lalek, inscenizacje radiowe, recenzje oraz zajmowała się przekładem wierszy z języka mongolskiego. W końcu lat 80. XX wieku Ulicka zaczęła publikować swoje opowiadania w czasopismach, lecz sławę przyniosły jej dopiero filmy nakręcone według jej scenariusza: w 1990 roku Siostrzyczki Liberti (Сестрички Либерти) i Kobieta dla wszystkich (Женщина для всех) w 1991. W 1992 roku miesięcznik Nowy Świat opublikował powieść Sonieczka (Сонечка),która w 1994 roku we Francji została uznana za najlepszą książkę zagraniczną i która przyniosła pisarce prestiżową francuską nagrodę Prix Médicis. Z powodu sytuacji w Rosji pierwsze książki Ulickiej wyszły za granicą, co ułatwiło pisarce zdobycie sławy poza Rosją: jej książi zostały przełożone na 17 języków i wydane w krajach Europy, SZA i WNP. Za wydaną w 2001 roku powieść ''Przypadek doktora Kukockiego'' (Казус Кукоцкого) pisarka uhonorowana została, jako pierwsza kobieta, Nagrodą Bookera. Książka została również zekranizowana. Powieść Szczerze oddany Szurik (Искренне ваш Шурик) stała się, obok książek Akunina i Doncowej, jedną z najbardziej czytanych w 2004 roku.
Jest laureatką wielu nagród literackich a jej książki zostały wydane w wielu krajach wszędzie wpisując się na listy bestsellerów.http://www.ulickaya.ru/component/option,com_frontpage/Itemid,1/
Cieszę się, że trafiłam na tą antologię, bo po pierwsze — za rzadko czytam krótkie formy, a po drugie — na ten zbiór złożyły się faktycznie literackie perełki. I to z kilku różnych państw świata!
Nie wiem, jak Wy, ale ja nie miałam do tej pory zbyt dużej styczności z egipską, koreańską, argentyńską czy kraibską literaturą, więc „Mistrzowie opowieści” pod red. Justyny Czechowskiej umożliwili mi szybki rekonesans.
Motywem przewodnim całego zbioru jest kobieta. Ona/jej niezależnie od wieku, narodowości, statusu społecznego, a nawet czasów, w których przyszło jej żyć.
Redaktor prowadząca podeszła do tematu bardzo szeroko, więc tym ciekawiej się czytało... bo nie sposób było przewidzieć o czym będzie każde kolejne opowiadanie. I chyba właśnie za to właśnie ogólnie lubię dobrze zredagowane antologie.
Literacka podróż dookoła świata. Historie z kilkunastu krajów i przestrzeń dwóch stuleci. Nie dość, że co chwila poznawałam nową kulturę to jeszcze przenosiłam się na rozległej czasowej przestrzeni.
Różnorodność to jest słowo klucz tego zbioru. Serwowanie sobie dziennej dawki opowiadania było jak jedzenie czekoladek bez czytania kartki z jej smakami. 😆
Często przy zbiorach piszę, że jak to bywa w ich przypadku nie są równe i ciężko ocenić całość. W tym przypadku nie napiszę, że zupełnie tak w moich oczach nie jest, bo na 25 opowiadań oczywiście, że są i takie, które mniej przypadły mi do gustu, ale nie było opowiadania, które nie byłoby warte uwagi. Co już samo w sobie stawia ten zbiór wysoko jako całość. Myślę, a raczej mam pewność, że jest to przede wszystkim ogromna zasługa Justyny Czechowskiej, która wybrała opowiadania do tego zbioru.
Z drugiej strony cały czas z tyłu głowy mam to, że nie uważam, bym mogła je polecić każdemu. Jest tu momentami powolnie, mocno metaforycznie, są też i opowiadania podchodzące pod grozę za sprawą m.in. Any Maríí Shua, Agnieszki Szpili czy Edgara Allana Poe. Ja je lubię, ale przecież nie każdy może się tego tutaj spodziewać. Część opowiadań jest bardzo osobliwych i mam wrażenie, że bardziej przypadną do gustu osobom, które czytają nieoczywiste książki z literatury pięknej.
Zdarzają się opowiadania przystępne w odbiorze za sprawą stylu twórcy, ale są i też takie, które wymagają porządniejszego skupienia i przyłożenia się do ich zrozumienia. Na wielki plus jest ich taka kompletność, bo mimo czasami zakończeń, które zostawiają pole własnej interpretacji, nie miałam w żadnym poczucia, że coś jest bez pomysłu urwane. Bardzo doceniam, że większość z nich jest przetłumaczona z języka ojczystego pisarek i pisarzy.
Zaznaczyłam sobie trzy, które na tle wszystkich jeszcze bardziej do mnie trafiły i są moimi crème de la crème: „Kobieta taka jak ja” chińskiej pisarki Cheung Yin (pseudonim Xi Xi) opowiadający historię postrzegania kobiety na bazie jej zawodu, „Wielka podróż” Finki Tove Jansson o przywiązaniu, marzeniach i decyzjach, które ciężko podjąć. I na koniec „Jak dobra matka”, czyli nieoczywisty koszmarny dzień z życia matki opiekującej się trójką dzieci oczami argentyńskiej pisarki Any Maríí Shua.