Francuska pisarka SF i fantasy, pochodząca z Rosji i pisząca w języku rosyjskim. W 2007 roku wyemigrowała do Francji. Mieszka w Paryżu, gdzie pracuje jako wykładowca i tłumacz.
Ten numer sprawia wrażenie, jakby chciał zrekompensować nam pewne bardzo średnie teksty poprzednich miesięcy. Przewodnim uczuciem, jakie towarzyszy lekturze, jest melancholia. Dotyczy to przynajmniej trzech opowiadań.
„Kraina piasku” Radka Raka to bardzo dobra, stosunkowo długa historia, w której autor zawarł chyba sporo wspomnień z czasów własnych studiów weterynarii. Tutaj technika przyszłości łączy się płynnie z elementami fantasy w organiczną całość. Językowo jest, jak zawsze, fajnie.
Znacznie mniej przypadł mi do gustu „Głos Słońca” Marty Magdaleny Lasik, który wymaga pewnej ponadprzeciętnej znajomości elementów fantastycznych kultury japońskiej. Ostrożnie sygnalizowane przez autorkę dramatyczne wydarzenia w wymierającej górskiej wiosce ciekawią, ale potrzeba więcej miejsca na ich rozwinięcie.
„Przewodnik Wiedźmy po Ucieczkach” Alix E. Harrow zostało nagrodzone Hugo. I chyba dobrze się stało (choć to zawsze trudno ocenić),bo to postmodernistyczne opowiadanie o wiedźmie-bibliotekarce i jej dylematach moralnych jest całkiem, całkiem.
Miniatura „Golgota” Dave'a Hutchinsona to tekst sprawny, ale mało odkrywczy. Taka migawka o zmartwychwstałym delfinie i odwiedzających Ziemię obcych.
Dla fanów gore i grozy w kosmosie gratką będzie „Zasmakować w świetle gwiazd”. Jeśli sam klimat tego opowiadania jest OK, to jednak nie zdaje ono egzaminu w warstwie logiki fabuły. Łatwo o tym zapomnieć przy czytaniu o tych okropieństwach kanibalizmu.
„Kontakt” Iny Goldin spekuluje na ciekawy temat mowy i języka jako wiralnej broni obcej rasy, ale nie porywa jako tekst. Raczej szybko o nim zapomnę.
Było już całkiem ciemno za oknem, gdy zasiadłem wygodnie w fotelu, by pogrążyć się w czytelniczym niebycie z tą antologią. Kocyś oraz gorąca herbata z miodem i cytryną tylko mi to ułatwiły. Wyruszyłem więc w tę tajemną podróż po różnych autorskich opowiadaniach.
Czytane opowiadania plątały mi myśli. Miałem nieodparte wrażenie, że COŚ za mną podąża, COŚ mi cały czas towarzyszy. Czułem lęki i niepewności, a w niektórych momentach także przyjemności. Odczuwałem momenty - pomiędzy - gdy miałem poczucie, że przenikam w te opowiadania i mimowolnie staję się ich bohaterem. Głodny wrażeń chłonąłem te myśli i odczucia. To było zaskakująco przyjemne.
Antologia jest zbiorem 12 samodzielnych historii. Każda ważna. Każda inna. Nawet nie będę podejmować się próby ich oceniania czy wartościowania. Razem tworzą piękny zbiór, który przeniósł mnie do nieznanego mi świata z przeszłości i teraźniejszości, rzeczywistości i fikcji, a także przyszłości, która dopiero przede mną.
Jedne z nich wprawiały mnie w radosny, ożywczy stan. Czytając czułem wolność, swobodę i to uczucie... – surowa esencja życia– to pierwotne, piękne złączenie z naturą. Z kolei inne powodowały, że zastanawiałem się nad stwierdzeniem, iż "zdolność adaptacji jest jednocześnie największym błogosławieństwem, jak i największym przekleństwem naszego gatunku ". Czytając je dumałem o celu życia, perspektywach i szansach. Nie ma przecież ucieczki od świata. Świat jest tu i teraz. Otacza mnie. Ja jestem światem.
Przyznam się Tobie, że to było bardzo ciekawe literackie spotkanie (chyba moje drugie spotkanie z antologią),a napewno po raz pierwszy z twórczością Autorek i Autorów. Otuliłem się pięknym szalem wydzierganym ze snutych opowiadań. Było mi ciepło, przyjemnie, refleksyjnie...
W to zimne piątkowe popołudnie polecam Tobie tę antologię. Sięgnij po nią i daj się jej zagarnąć. Odpłyń w świat literackich opowiadań o życiu...