Pisarka w wieku 35 lat porzuciła nieźle zapowiadającą się karierę naukową w specjalności "biologia morza" i zabrała się za przekłady anglosaskiej sf, poezję, krytykę. A w końcu zaczęła sama pisać. Pierwsza autorska książka Galiny ukazała się w roku 2002, to Ekspedycja/Żegnaj mój aniele - zbiorek dwóch mikropowieści. Sporo w niej klimatów a la Strugaccy i Roger Żelazny. W roku 2003 ukazała się powieść Wilcza gwiazda, osadzona w tradycjach postkatastroficznej sf. Na Ziemię przybywają potomkowie kolonistów wysłanych na podbój kosmosu. Podbój ów zakończył się klęską - odcięte od metropolii niewielkie kolonie nie są w stanie się rozwijać i po kilku pokoleniach wymierają. Straceńcza wyprawa, pożerająca wszystkie rezerwy kolonii, ma być - przynajmniej w zamierzeniach jej uczestników - dla owej kolonii ostatnią deską ratunku. Jakiż zatem zawód spotyka przybyszy, gdy odkrywają, że cywilizacja ziemska znalazła się na poziomie odpowiadającym w najlepszym razie dziewiętnastowiecznemu. Na koniec duże wydarzenie rosyjskojęzycznej fantastyki 2004 roku, powieść Patrzący z ciemności - wizja świata feudalnego, w jednym z państewek pojawia się dwóch przybyszy, podających się za ambasadorów tajemniczego, potężnego, leżącego gdzieś po drugiej stronie rozległego morza imperium, zwanego Terrą… Dwukrotnie była gościem festiwalu w Nidzicy.
Tarnowskie Góry to miasto bardzo mi bliskie, więc chętnie sięgnęłam po zbiór opowiadań, których akcja się tutaj toczy.
Jak to bywa ze zbiorami opowiadań, ten też jest nierówny pod względem jakości tekstów, przy czym każdy z nich został napisany przez innego autora. Moimi osobistym faworytem jest "Stadium martwoty" Marty Kisiel (zresztą to dla tego opowiadania kupiłam ten zbiór). Oprócz tego tekstu moją uwagę zwróciły "Dokąd idą świstunki?" Magdaleny Świerczek-Gryboś, "Przedświtanie" Tomasza Maruszewskiego, "Wampir bez matury" Eugeniusza Dębskiego (aż się prosi, by to rozwinąć w powieść kryminalną!),"Niebo nad nami" Marii Galiny, "Inni, my, inni" Krzysztofa Matkowskiego oraz "Nie ma gór w Tarnowskich Górach" Iny Goldin (ładnie spuentowane opowiadanie). To daje 7 tekstów na 12, które mnie naprawdę zaciekawiły, więc jest dobrze! :)
Oj przez te 15 lat czytania różnych gazet i tygodników trochę się tego nazbierało, nie wspominając o czytaniu za dzieciaka...
Trzeba to jakoś odwzorować na portalu lubimyczytać!
Sięgając po te stare gazety i czasopisma, czuję się jak historyk badający przeszłość. Każda strona to niczym kolejny fragment układanki, która pozwala mi lepiej zrozumieć dawne czasy.
To moja lista "Rózności" gdzie są setki pozycje które czytałem gdiześ tam, kiedś w przeszłości.