-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać189
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik11
-
ArtykułyMamy dla was książki. Wygraj egzemplarz „Zaginionego sztetla” Maxa GrossaLubimyCzytać2
Biblioteczka
2021-06-20
2014-04
2013-04-30
2012-11-02
2012-09-27
2012-08-22
Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, tak duże, że postanowiłem przelać to na "papier". Mam nadzieję, że nie odbiorę nikomu apetytu na czytanie. Mogę Was uspokoić, nie zamierzam opowiadać treści książki, no i nie jest to recenzja :)
Kłębowisko myśli. Chyba dlatego, że Sunset Park to książka wielopłaszczyznowa. Naturalnie, wszystkie sprowadzają się do jednej - do opowieści o ludziach na zakręcie swojego życia. A zakręty, niczym na górskiej drodze, są co i rusz. I tak, jedne pokonujesz swobodniej, inne zmuszają żeby zwolnić, ale są i takie, które trudno pokonać - niektórzy wręcz marnie kończą. I choć głównym bohaterem jest niejaki Miles Heller, to tak naprawdę książka ma wielu równoważnych bohaterów. Za to odpowiada swoista, kapitalna i błyskotliwa zarazem narracja prowadzona przez Austera.
Tłem całości jest recesja. Auster - jak mówi - planował napisać książkę o człowieku zmagającym sie z kryzysem świata zewnętrznego. Napisał o grupie ludzi zmagających się z recesją gospodarczą i z kryzysem własnego życia. Ważne jest, i warto to podkreślić, że Auster opisuje grupę ludzi wrażliwych, humanistów, którzy uwielbiają czytać książki, sami je piszą, wydają albo zajmują się czynnie lub biernie innymi dziedzinami sztuki. Ci ludzie - utalentowani, wykształceni albo i nie wykształceni, ale cholernie wrażliwi - żyją na skraju społeczności, rodziny. Uciekają od świata z konieczności albo z wyboru. Co jakiś czas próbują do niego wrócić, jednak znowu rozbijają się. Świat ich nie potrzebuje albo nie umie przyjąć, a oni znowu lądują na zakręcie - kolejnym, coraz trudniejszym do pokonania. Z każdej opowieści, z każdej kartki emanuje niepewność losów bohaterów. Wszyscy coś planują, wcielają plany w życie i kiedy są już blisko celu, coś niweczy te plany, niszczy ich życie, zmusza do przewartościowania poglądów, pokazuje kruchość wcześniej obranej drogi. Najłatwiej i najbezpieczniej żyje im się gdy wyzbywają się pragnień. Tak jak Miles Heller uciekając z domu.
Odwieczna prawda, że pragnienia i tęsknoty czynią nas ludźmi, dziś rodzi jedynie cierpienie. Wykluczenie się ze społeczeństwa, pozbycie się rzeczy i głębokich więzów uczuciowych daje - paradoksalnie - wolność, uwalnia od cierpienia. Najczystsze nawet intencje miażdży prawo i społeczeństwo. Recesja ekonomiczna u Austera jest niczym w porównaniu z kryzysem wartości co wrażliwszych reprezentantów młodego pokolenia, którzy nie widzą głębszego sensu w podejmowaniu wysiłków po to, aby pozostawić po sobie ślad.
Podczas lektury jest się również pod ogromnym wrażeniem sztuki pisarstwa Austera - chłodnej i z dystansu, a przy tym precyzyjnej, o wielkim ładunku erudycji. Kapitalnym zabiegiem symbolicznym i narracyjnym jest wykorzystanie w opowieści "Najlepszych lat naszego życia" - legendarnego filmu Williama Wylera i "Szczęśliwych dni" Samuela Becketta.
A to córeczka tatusia - piękna i pięknie śpiewająca Sophie:
http://www.youtube.com/watch?v=cTL-_SS506c
Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie, tak duże, że postanowiłem przelać to na "papier". Mam nadzieję, że nie odbiorę nikomu apetytu na czytanie. Mogę Was uspokoić, nie zamierzam opowiadać treści książki, no i nie jest to recenzja :)
Kłębowisko myśli. Chyba dlatego, że Sunset Park to książka wielopłaszczyznowa. Naturalnie, wszystkie sprowadzają się do jednej - do...
2012-05-01
2012-03-12
Ta książka jest jak wszechświat. Pierwszy rzut oka daje złudne poczucie ogarnięcia niemal całego nieboskłonu, całej panoramy; drugi - skupiający się na bohaterach i wydarzeniu opisanym w książce, otwiera nowe galaktyki, zachęcające do dalszego poznawania. To książka lekka jak bezchmurne niebo i przytłaczająca zarazem jak wyobrażenie o nieskończoności uniwersum. Im więcej ofiarujesz jej czasu i uwagi, tym sowiciej cię wynagrodzi.
Ta książka jest jak wszechświat. Pierwszy rzut oka daje złudne poczucie ogarnięcia niemal całego nieboskłonu, całej panoramy; drugi - skupiający się na bohaterach i wydarzeniu opisanym w książce, otwiera nowe galaktyki, zachęcające do dalszego poznawania. To książka lekka jak bezchmurne niebo i przytłaczająca zarazem jak wyobrażenie o nieskończoności uniwersum. Im więcej...
więcej mniej Pokaż mimo to2010-12-13
Nie chcę epatować słowami typu "szok", ale innym słowem trudno mi byłoby wyrazić moje wrażenia podczas lektury i po niej. Książka szokująca. Dla mnie jedna z najważniejszych pozycji reporterskich.
Nie chcę epatować słowami typu "szok", ale innym słowem trudno mi byłoby wyrazić moje wrażenia podczas lektury i po niej. Książka szokująca. Dla mnie jedna z najważniejszych pozycji reporterskich.
Pokaż mimo to2005-06-20
Wspaniała. Tyle lat po lekturze, a wciąż żywa... Ironiczna przestroga, wspaniały język, kapitalne neologizmy i kongenialne tłumaczenie. No i ta "chwilozofia"... :)
Wspaniała. Tyle lat po lekturze, a wciąż żywa... Ironiczna przestroga, wspaniały język, kapitalne neologizmy i kongenialne tłumaczenie. No i ta "chwilozofia"... :)
Pokaż mimo to2010-04-18
2010-11-30
Moje największe zaniedbanie roku 2010. Czytałem w kiepskiej formie fizycznej. To pozwoliło mi jedynie na zauważenie walorów literackich i translatorskich książki. Krótki powrót po kilku miesiącach do paru stron, otworzył mi oczy na jej wspaniałość. Koniecznie muszę przeczytać ją ponownie. Wartość oceny będzie wyższa :)
Moje największe zaniedbanie roku 2010. Czytałem w kiepskiej formie fizycznej. To pozwoliło mi jedynie na zauważenie walorów literackich i translatorskich książki. Krótki powrót po kilku miesiącach do paru stron, otworzył mi oczy na jej wspaniałość. Koniecznie muszę przeczytać ją ponownie. Wartość oceny będzie wyższa :)
Pokaż mimo to2010-09-26
2010-10-24
Czyż nie jest tak, że dziś, pośród miłości, pożądania i zdrady, targani emocjami, zagubieni, z góry jesteśmy skazani na porażkę? "Wolność", Tołstojowską w stylu i objętości epopeję o współczesnej miłości i małżeństwie, czytałem całym sobą. Czytałem, i przerażała mnie ona, zachwycała i wzruszała jednocześnie. Czytałem w niej o sobie, o Tobie(?). O nas współczesnych.
W między czasie, na chwilę oderwałem się od "Wolności". Zamiarując zobaczyć "Ostatnią taśmę" Becketta, przeczytałem ten monodram z komentarzami Antoniego Libery... i znowu zadrżałem. Franzen klasycznie a Beckett awangardowo mówią o tym samym. Dlaczego czujemy się zagubieni? Dlaczego odczuwamy gorycz porażki życiem? Pośród tej całej miłości? Jak sądzę, obaj pisarze odpowiadają tak samo. Nasze osiągnięcia (czyli realizacja marzeń, zamierzeń, celów) nie satysfakcjonują nas. Pełne "osiągnięcie" istnieje wtedy gdy (jak pisze Beckett) "podmiot staje się tożsamy z przedmiotem" - z pragnieniem. A tak się nigdy nie stanie, bo "my" jesteśmy inni teraz i inni za kilka chwil, a jeszcze inni za parę dni, miesięcy, lat. Zmieniając się - co jest niezależne od nas i naturalne - nigdy nie będziemy mogli w pełni utożsamić się z naszym pragnieniem. Coś w tym jest, prawda?
10 gwiazdek? Rzadko na tyle oceniam, bo to i trochę egzaltacja,i jeśli współczesna książka dostaje dziesiątkę, to na ile ocenić choćby takiego Tołstoja?
Ale tu, gdybym nie wystawił takiej oceny, książka stałby jak wyrzut sumienia na półce, a ja z poczuciem winy odwracałbym od niej wzrok, przechodząc. Bo to naprawdę doskonała powieść. Najlepsza z przeczytanych w tym roku (póki co). Wrzesień 2012
Czyż nie jest tak, że dziś, pośród miłości, pożądania i zdrady, targani emocjami, zagubieni, z góry jesteśmy skazani na porażkę? "Wolność", Tołstojowską w stylu i objętości epopeję o współczesnej miłości i małżeństwie, czytałem całym sobą. Czytałem, i przerażała mnie ona, zachwycała i wzruszała jednocześnie. Czytałem w niej o sobie, o Tobie(?). O nas współczesnych.
więcej Pokaż mimo toW...