Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Wrocław to miasto skrywające wiele tajemnic. Niektóre zostały już dawno odkryte, ale są jeszcze takie, które po dziś owiane są niedopowiedzeniami, przypuszczeniami i hipotezami. Okazuje się, że Wrocław przeniesiony na karty powieści również ma swoje mroczne sekrety, miejsca w które lepiej się nie zapuszczać oraz przeszłość, która potrafi zaskoczyć.

„Miasto gasnących świateł. Mgła."

Książka o tytule, który na początku nie mówi nic, mało tego wydaje się oderwany od rzeczywistości, jednak z każdą przeczytaną stroną okazuje się, że pasuje idealnie.

Adam Aleksandrowicz jeden z głównych bohaterów to skuteczny i szanowany detektyw wrocławskiej policji. Ma swoje zasady, którymi kieruje się zwłaszcza w pracy. Nie da się go przekupić, nie idzie na układy z przestępcami. Bardzo dobrze potrafi również odczytać drugiego człowieka, a to w jego pracy jest niezastąpione.

Ma również swoje własne demony i obsesje. Jedną z nich jest sprawa niewyjaśnionych morderstw sprzed lat, podczas których rodzina Adama została zamordowana. Póki morderca jest na wolności detektyw nie potrafi odpuścić, zapomnieć o sprawie.

Morderca z przeszłości powraca i atakuje według tego samego schematu Adam wraz ze swoją policyjną partnerką próbuje rozwiązać sprawę ponownie i zatrzymać psychopatę. Tylko czy uda im się nim ofiar będzie więcej? Dlaczego morderca wraca dopiero po tylu latach? Jakie znaczenie w tej sprawie ma gangster Konrad Gronczewski i jego nocne kluby dla gejów?

Kiedy detektyw Aleksandrowicz otrzymuje sprawę okrutnego morderstwa młodego chłopaka od razu widzi analogię działania jak w przypadku morderstwa jego brata. W jednej sekundzie powracają wszystkie demony z przeszłości, wszystkie bolesne wydarzenia.

Konrad Gronczewski nie wrócił do Wrocławia po kilku latach bez powodu. Również ma swoje mroczne tajemnice i obsesje, z którymi próbuje sobie poradzić. Jakie mają one znaczenie w sprawie, którą prowadzi Adam?

Przeszłości nie da się zamieść pod dywan, wymazać, zapomnieć o niej czy przemilczeć. Każde takie działanie sprawi, że wróci ona potężniejsza, bardziej mroczna i niebezpieczna oraz zbierze żniwo przemilczanych błędów sprzed lat. O tym na własnej skórze przekonają się bohaterowie książki.



„Miasto gasnących świateł. Mgła.” to debiut autorki, w dodatku bardzo dobry. Wrocław został odtworzony idealnie. Każdy kto choć trochę zna miejsca, w których dzieje się akcja ma wrażenie, że bezbłędnie porusza się po mieście.

Kolejny plus dla autorki to przygotowanie się do tematu. Widać, że spędziła bardzo dużo czasu na zgłębianiu patomorfologii, mikrobiologii, farmakologii czy psychologii. Dzięki temu wszystkie wydarzenia są spójne, realistyczne oraz mają „ręce i nogi”. To wszystko sprawia, że morderstwa, profile postaci, chronologia zdarzeń są autentyczne, a czytelnik czuje się jakby faktycznie był w środku wydarzeń.

Duży plus ode mnie za wykreowanych bohaterów. Każdy z nich został dokładnie przygotowany, autorka poświęciła im sporo czasu, ale dzięki temu możemy lepiej wczuć się nie tylko w fabułę, ale również w emocje głównych postaci. W książce znajdziecie fragmenty z perspektywy Adama, Elki, Konrada dzięki czemu odbiór wydarzeń przez każdego z bohaterów jest bardziej autentyczny. Wewnętrzne monologi, dylematy, z którymi muszą się zmagać sprawiają, że czytelnik dokładniej odnajduje się nie tylko w samej sylwetce danego bohatera, ale również rozumie motywy decyzji, którymi dana postać się kierowała.

Nie sposób pominąć jeszcze jednej rzeczy. Autorka w sposób subtelny, a jednocześnie bezpośredni zamieściła w książce sceny charakterystyczne dla par LGBT+. Nie będę ukrywać, że w mojej ocenie wymaga to bardzo dużej odwagi, aby na nasz rynek wypuścić książkę o takiej tematyce. Sposób w jaki relacje między bohaterami zostały przedstawione nie są wulgarne, wyzywające. Moim zdaniem autorka trafiła w punkt – tych scen nie ma za wiele, nie zdominowały powieści i są w odpowiednich odstępach dzięki czemu cała historia jest nawet smaczna.

Styl pisania jest prosty, łatwy, zrozumiały dla każdego. Fabuła jest uporządkowana i przejrzysta, a dialogi nie tylko humorystyczne, ale często bardzo dojrzale i inteligentne. Tajemnice zawarte z powieści ujawniane są powoli, dzięki czemu cały czas czujemy napięcie i uczucie niebezpieczeństwa, a sama książkę czytamy na jednym wdechu.

Mimo faktu, że w połowie wydarzeń miałam przypuszczenia, kto tak naprawdę odpowiada za wszystkie te morderstwa to wiele aspektów było nadal niewyjaśnionych, a tajemnic wciąż przybywało. Na początku miałam wrażenie, że fabuła będzie w związku z tym przewidywalna, ale okazuje się, że było to mylne założenie. Autorce udało się mnie niejednokrotnie zaskoczyć nim dobrnęłam do końca książki.



Nie pozostaje mi nic innego jak pogratulować autorce odwagi oraz bardzo dobrego debiutu! A ja czekam na kontynuację.

Wrocław to miasto skrywające wiele tajemnic. Niektóre zostały już dawno odkryte, ale są jeszcze takie, które po dziś owiane są niedopowiedzeniami, przypuszczeniami i hipotezami. Okazuje się, że Wrocław przeniesiony na karty powieści również ma swoje mroczne sekrety, miejsca w które lepiej się nie zapuszczać oraz przeszłość, która potrafi zaskoczyć.

„Miasto gasnących...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Cisza nigdy nie jest pusta. Ciszę zawsze wypełnia cała symfonia dźwięków. Jedne słyszmy głośniej, inne są ledwo dostrzegalne… Serce zawsze rozpozna właściwe dźwięki, odnajdzie rytm i zagra własną melodię nawet w największej ciszy.
„Czas na ciszę” to kolejny, trzeci tom cyklu „Płomienie”. Opowiada o młodej dziewczynie Oksanie, która za wszelką cenę chce pomoc choremu bratu oraz Kosmie – chłopaku o głosie rozpalającym kobiece serca.
Oksana to młoda dziewczyna, która ze względu na chorobę brata musiała szybko dorosnąć. Zrezygnowała ze swoich planów edukacyjnych i rozpoczęła pracę na nocnej zmianie w piekarni, aby odciążyć ojca w opiece nad młodszym bratem. Strata mamy była dla niej bardzo bolesna, w związku z tym Oksana nie chce stracić jeszcze swojego braciszka. Jedyną szansą na zebranie środków na kosztowne leczenie Tomka za granicą jest udział i wygrana w programie muzycznym. To właśnie podczas eliminacji poznaje tajemniczego mężczyznę o mrocznym wizerunku, który zaprzyjaźnił się z ciszą. Czy Oksana będzie miała tyle odwagi i siły, aby zawalczyć o marzenia? Czy dziewczyna uwierzy w szczęście? Kim jest Kosma i jaką tajemnicę ukrywa przed światem?

„Czas na ciszę” to emocjonalna podróż nie tylko po dźwiękach ciszy, ale również po melodii serca. To podróż w najciemniejsze rejony duszy, dawno zapomniane, zapieczętowane przed światem. Bolesna i okrutna historia odzwierciedlająca jak niesprawiedliwe bywa życie.
Tej książki nie czytamy, my się w niej zatracamy. Płyniemy poprzez wydarzenia, coraz bardziej kibicując naszym bohaterom. Oksanie, która zrezygnowała z siebie i poświeciła swoje młode życie dla ukochanego braciszka. Podziwiamy jej wyrzeczenia oraz determinację, która popycha ją do udziału w programie muzycznym. Mimo trudnej sytuacji nie zatraciła swojej radości i naturalności. Walczy nie tylko o swoje marzenia, ale również o życie Tomka. To właśnie wtedy na jej drodze pojawia się Kosma. Mężczyzna zmienny i tajemniczy, irytujący oraz pełen mroku. Artysta ze swoimi humorkami, a jednocześnie mężczyzna, którego nikt nigdy nie nauczył kochać. Kosma to człowiek bardzo wrażliwy, ale wszystkie swoje tajemnice topi w ciszy, zatapia w niej ból, poczucie niesprawiedliwości i stratę. Czy młoda i niewinna dziewczyna sprawi, że Kosma zaryzykuje i otworzy się na dźwięki? Czy wpuści do swojego serca śmiech, radość i szczęście?

Anna Dąbrowska jak nikt inny buduje świat pełen emocji. Od pierwszej strony atakują nas z każdej strony. Zmuszają do refleksji i zatrzymania się na moment. „Czas na ciszę” to bardziej gorzka niż słodka historia pełna smutku, bólu, straty, niesprawiedliwości, ale pomiędzy tym wszystkim autorka umiejętnie przeplata szczęście. Daje naszym bohaterom prawo wyboru – czy zatracą się w swoim wewnętrznym bólu, a może zaryzykują i zobaczą co stanie się, gdy wpuszcza do swojego serca melodię. Swobodny styl, który jest charakterystyczny dla każdej powieści Anny Dąbrowskiej, sprawia, że historie są autentyczne, prawdziwe, namacalne. Dzięki temu trafiają w serca czytelnika, poruszają i wywołują cały wachlarz emocji. A zakończenie… nie tego się spodziewałam! To było coś mocnego!

Jeżeli jesteście ciekawi czy muzyka połączy losy Oksany i Kosmy oraz jakie tajemnice skrywa w swoim mrocznym sercu mężczyzna, koniecznie sięgnijcie po „Czas na ciszę”!
Ja tymczasem czekam na kolejny tom serii „Płomienie”.

Cisza nigdy nie jest pusta. Ciszę zawsze wypełnia cała symfonia dźwięków. Jedne słyszmy głośniej, inne są ledwo dostrzegalne… Serce zawsze rozpozna właściwe dźwięki, odnajdzie rytm i zagra własną melodię nawet w największej ciszy.
„Czas na ciszę” to kolejny, trzeci tom cyklu „Płomienie”. Opowiada o młodej dziewczynie Oksanie, która za wszelką cenę chce pomoc choremu bratu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jak szybko człowiek jest w stanie zaadaptować się do nowej rzeczywistości? Poznać reguły gry? Zapomnieć o koszmarze z przeszłości? A jeśli się nie da? Teraźniejszość potrafi zaskakiwać, zwłaszcza jeśli tajemnice czają się na każdym kroku, a pragnienie zemsty nie pozwala o sobie zapomnieć…
Porzucona niczym śmieć Blaire próbuje zapomnieć o Phixie oraz ostatnich wydarzeniach. Musi zmierzyć się z rzeczywistością, od której tak bardzo chciała uciec. Niestety los nie jest dla niej łaskawy, a mroczna gra nadal trwa. Słaba i złamana dziewczyna, która boi się własnego cienia, zostaje Królową Koki. Po śmierci ojca musi stanąć na czele rodzinnego „interesu” i sprostać zobowiązaniom zaciągniętym przez rodziciela. Jej jedynym oparciem w tym mrocznym świecie jest Liam, który stara się ją jednocześnie ochronić przed wrogami oraz jej własnym mężem. Tylko czy mu się uda?
Jakby kłopotów było mało do gry ponownie wraca Phix, który tym razem rozdaje karty. Koszmar powraca ze zdwojoną siłą. Brak doświadczenia w tym wrogim świecie sprawia, że naiwna Blaire po raz kolejny wpada w kłopoty. Nie potrafi obiektywnie ocenić, kto jest jej wrogiem, a kto przyjacielem. Sprawy dodatkowo nie ułatwia „romans”, w który dziewczyna się wpakowała.
W tej części dzieje się, oj dzieje! Tutaj akcja goni akcję, a napięcie nie mija mimo upływających stron. Czujemy strach, który zadomowił się na stałe oraz kłopoty, które ostatecznie doprowadzą do tragedii. Jeszcze bardziej nasze odczucia potęguje pojawienie się Davida. Ta część jest bardziej wciągająca! Tutaj możemy lepiej poznać Phixa, elementy jego przeszłości, niektóre tajemnice. Zauważamy, że Blaire stara się być bardziej ostrożna, chociaż nie zna zasad świata, w którym się znalazła. Okazuje się również, że „Zły czas” przepełniony jest intrygami i tajemnicami, wśród których nieoczekiwanie pojawia się coś jeszcze… Czy w tym mrocznym świecie pełnym zdrad i nieczystych porachunków jest miejsce na uczciwość i uczucia?

Ostatnio naszła mnie refleksja na temat twórczości K.N. Haner. Po przeczytaniu wszystkich wydanych książek Kasi, po poznaniu jej sposobu kreowania wydarzeń i bohaterów byłam pewna, że już nic mnie nie zaskoczy. Nawet miałam swoje przeczucie, jak zakończy się ta historia (i byłam tego bardzo pewna). A tymczasem… mamy zakończenie w stylu tornada w wykonaniu K.N. Haner. Czyli nasze uczucia zostają zmiecione z powierzchni Ziemi, stan przedzawałowy to już dla nas chleb powszedni, a na koniec mamy ochotę rzucić książką daleko przez okno, zapalić papierosa (choć nie palimy) i spróbować ogarnąć to, co właśnie się wydarzyło. Nie da się.
Podziwiam każdego, kto przeczytał „Zły czas” za jednym razem. Mnie się nie udało. Tu jest tyle emocji, a ja nie mam pojęcia, jak udało się to zmieścić w jednej książce. Wielokrotnie musiałam zrobić przerwę, aby ochłonąć, przetrawić wydarzenia, ogarnąć skutki tego tornada. Kiepsko mi to wyszło, ale próbowałam!
„Zły czas” mnie nie zawiódł! Jest mroczny, jest niebezpieczny i przerażający. Tutaj najmniejszy błąd może kosztować życie, w związku z tym na nudę i brak emocji nie będziecie mogli narzekać.

Jak szybko człowiek jest w stanie zaadaptować się do nowej rzeczywistości? Poznać reguły gry? Zapomnieć o koszmarze z przeszłości? A jeśli się nie da? Teraźniejszość potrafi zaskakiwać, zwłaszcza jeśli tajemnice czają się na każdym kroku, a pragnienie zemsty nie pozwala o sobie zapomnieć…
Porzucona niczym śmieć Blaire próbuje zapomnieć o Phixie oraz ostatnich wydarzeniach....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mroczne sekrety ma prawie każdy. Wspomnienia zdarzeń, które nie powinny mieć miejsca, słowa, które nie powinny zostać wypowiedziane, uczucia rodzące się mimo wszystko. To kształtuje każdego z nas. Jest to element naszego dojrzewania, wchodzenia w dorosłość. To w tym miejscu dokonujemy wyboru, czy pójdziemy przez życie dobrą, a może złą drogą?

Aleks jest dzisiaj perkusistą bardzo popularnego zespołu. Jako dorosły chłopak postanawia powrócić do rodzinnego domu i zmierzyć się z bolesnymi i traumatycznymi wspomnieniami. Poszukuje odpowiedzi na wiele pytań, na które mimo upływu lat nie znalazł odpowiedzi. Kiedy jego serce usłyszało znaną melodię, nic więcej nie miało już znaczenia.
To co zastanie na miejscu wielokrotnie go zaskoczy, a odkryte tajemnice sprawią, że nic już nie będzie takie jak wcześniej. Czy mimo upływu lat zranione serce będzie potrafiło być jeszcze szczęśliwe? Czy między kroplami deszczy można widzieć i czuć więcej?

Książki, które wychodzą spod pióra Anny Dąbrowskiej można zakwalifikować jako emocjonalny kalejdoskop. To wszystkie cztery pory roku, zamknięte na papierowych stronach. Ból, emocje, łzy smutku i radości, strach, wrażliwość, ale przede wszystkim prawdziwość. Historia tak realna, tak namacalna, że aż boli. Samotność tak gęsta i bezlitosna, strata tak bardzo niesprawiedliwa i bezlitosna i prawda oszałamiająca i niszcząca wszystko co do tej pory było. Czy mimo to, na ruinach własnego „ja” można jeszcze odnaleźć szczęście?

„W deszczu” to przepiękna historia o determinacji, która pokazuje, że tylko dzięki ciężkiej pracy można coś w życiu osiągnąć. Jednocześnie ukazuje nam, że przykład, który otrzymujemy z góry, nie zawsze musi być wartościowy, że nie należy go powielać. To co powinno nam dawać siłę na zawsze to siła matki, jej uśmiechnięte oczy i wiara w każdy nasz najmniejszy sukces.

Każda kolejna historia napisana przez Annę Dąbrowską jest bardziej nasycona emocjami, mocniej łapie za serce i zostawia po sobie coraz większego kaca książkowego.
Przez moje serce tonące w deszczu przeszedł cały huragan odczuć. Od smutku i niepewności, przez złość, aż do radości. Autorka wielokrotnie w swoich powieściach przemyca bezcenne wartości, o których my w dzisiejszych czasach często zapominamy. „W deszczu” pokazuje nam, że tylko ciężka praca, systematyczność i determinacja mogą zagwarantować nam sukces, a pieniądze nigdy szczęścia nie dają. Nie da się za nie kupić uczuć, prawdziwego uśmiechu czy zdrowia. Nie da się nimi również odkupić swoich win i uzyskać przebaczenia…

„W deszczu” to przepiękna historia o życiu, miłości i trudnych decyzjach. To opowieść przepełniona dźwiękami, które poprawnie odczytane potrafią dawać siłę we własne marzenia oraz kształtować rzeczywistość. Książka tym razem utkana jest kroplami deszczu, w których odbija się cały sens życia.
Zdecydowanie polecam!

Mroczne sekrety ma prawie każdy. Wspomnienia zdarzeń, które nie powinny mieć miejsca, słowa, które nie powinny zostać wypowiedziane, uczucia rodzące się mimo wszystko. To kształtuje każdego z nas. Jest to element naszego dojrzewania, wchodzenia w dorosłość. To w tym miejscu dokonujemy wyboru, czy pójdziemy przez życie dobrą, a może złą drogą?

Aleks jest dzisiaj perkusistą...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Skradzione laleczki Ker Dukey, K. Webster
Ocena 7,5
Skradzione lal... Ker Dukey, K. Webst...

Na półkach:

Zastanawialiście się kiedyś jakie konsekwencje może mieć podjęta przez Was decyzja? Jak bardzo zaważy na Waszym życiu? Przez ile lat będziecie żyć z konsekwencjami swojego wyboru? A może przez całe życie...


Czternastoletnia Jade i jej młodsza siostra Macy zostały porwane i więzione przez psychopatę Bennego. Mężczyzna znęcał się, torturował i traktował jak laleczki uprowadzone siostry. Po czterech latach Jade udało się uciec, ale niestety bez swojej młodszej siostry. Obiecała sobie, że po nią wróci, że odnajdzie Macy.

Dzisiaj kobieta pracuje jako detektyw, ale traumatyczne wydarzenia nadal jej towarzyszą. Każdego dnia robi wszystko, aby odnaleźć siostrę, a sprawy zaginięcia traktuje priorytetowo.
Demony z czasów uprowadzenia nie pozwalają jej na zbudowanie trwałych relacji z innymi. Trauma powraca, a przeszłość nie daje o sobie zapomnieć.

Najnowsza sprawa Jade wskazuje na pojawienie się Bennego. Czy to oznacza, że jej siostra nie żyje? Benny rozpoczyna polowanie na swoją laleczkę. Po dwunastu latach koszmar Jade zaczyna się ponownie... I wszystko wskazuje na to, że kobieta po raz kolejny będzie ofiarą bezwzględnego psychopaty...

„Skradzione laleczki” to nie jest łatwa, przyjemna ani delikatna lektura. Spotkacie się z tutaj ze znęcaniem, torturami, przemocą fizyczną i psychiczną oraz okrucieństwem w najgorszym wydaniu.

Benny uprowadził dwie niewinne dziewczynki. Zabrał je z bezpiecznego domu, od kochających rodziców i zmusił do życia w celi. Były zdane na jego łaskę. Dwie małe dziewczynki przeciwko dorosłemu mężczyźnie. W dodatku nieobliczalnemu.
Jade zawsze miała charakter buntowniczki. Od pierwszego dnia pod dachem swojego oprawcy szukała sposobu na ucieczkę. Nie bała się postawić Bennemu mając świadomość, że spotka ją za to kara w postaci licznych tortur czy gwałtu. Była gotowa na wszystko, aby tylko potwór nie dobrał się do Macy.
Z wiekiem kiedy dziewczyna dorastała i robiła się coraz silniejsza jej szanse na ucieczkę rosły. Pewnego dnia wykorzystała słabość i nieuwagę Bennego – odzyskała wolność.

Jednak Benny okradł ją z niewinności i dzieciństwa, zostawił w jej umyśle na tyle dużą bliznę, że koszmar z tamtych lat prześladuje ją do dzisiaj. Jako dorosła kobieta, policjantka nadal walczy ze swoimi koszmarami, które nasilają się podczas jednej ze spraw. Na miejscu zbrodni kobieta znajduje laleczkę – laleczkę, którą bardzo dobrze zna. Laleczkę Bennego.

Zaczyna się wyścig z czasem. Pojawienie się potwora może sugerować, że Macy nie pozostało wiele czasu.
Mimo wieloletniego doświadczenia jako śledczy kobieta nie docenia sprytu psychopaty. Daje się zmanipulować i wciągnąć w jego grę. Niestety przypadła jej rola ofiary, a Benny wygrywa.

Jaka to jest ciężka, a jednocześnie dobrze napisana książka. Wielokrotnie musiałam przerwać czytanie, ponieważ opisywane wydarzenia były tak mocne, dosadne i trudne, że nikt o zdrowych zmysłach nie jest w stanie przez to przebrnąć. Jednocześnie nie mogłam oderwać się od lektury, byłam ciekawa jak ta historia się skończy.

„Skradzione laleczki” to jeden z tych tytułów, o którym już nigdy się nie zapomni. Fantastycznie stworzony profil oprawcy oraz ofiary. Manipulacja, psychologiczne zagrywki, tajemnice i niedopowiedzenia sprawiają, że czytelnik nie ma odpowiedzi podanych na tacy. Wiele rzeczy pozostaje niedopowiedzianych. Poznajemy fragmenty przeszłości Bennego, wydarzenia, które ukształtowały jego zaburzenia psychiczne oraz motyw porwania małych dziewczynek.

Jednocześnie jako Jade czujemy te wszystkie krzywdy, zadane ciosy i niewyobrażalne tortury, o których zdrowy człowiek nie ma pojęcia. Boli nas każda komórka ciała. Czujemy niebezpieczeństwo na każdym kroku i modlimy się o śmierć, która jest naszym jedynym wybawieniem.

Niestety... po wielu latach koszmar wraca. Jeszcze bardziej niebezpieczny, jeszcze bardziej nieobliczalny i bezwzględny.

Jakby przez całą książkę emocji było mało to zakończenia zmiata wszystko. Nie ma nic. Brak słów aby opisać emocje. Bomba atomowa w literackim wydaniu. Patrzyłam w osłupieniu i zastanawiałam się gdzie są kolejne strony. Nie było. Sięgnęłam od razu po drugi tom.

„Skradzione laleczki” to książka z rodzaju tych, po których mam ochotę zapalić – chociaż nigdy nie paliłam.

Zastanawialiście się kiedyś jakie konsekwencje może mieć podjęta przez Was decyzja? Jak bardzo zaważy na Waszym życiu? Przez ile lat będziecie żyć z konsekwencjami swojego wyboru? A może przez całe życie...


Czternastoletnia Jade i jej młodsza siostra Macy zostały porwane i więzione przez psychopatę Bennego. Mężczyzna znęcał się, torturował i traktował jak laleczki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Piekło ma różne oblicza i odcienie. Czasami skazują nas na nie najbliżsi, albo samotność. Jednak najbardziej niebezpiecznie jest wtedy, kiedy przebywamy w nim za długo, zbyt intensywnie. Kiedy widzimy za dużo, czujemy za mocno.

Sarai jako czternastolatka, za sprawą własnej matki trafiła do domu barona narkotykowego w Meksyku. Nie doświadczyła nigdy życia normalnej nastolatki, ale za to poznała świat nieczystych interesów, narkotyków i przemocy. Nigdy też nie pogodziła się ze swoim losem, dlatego obiecała sobie, że kiedyś ucieknie z tego piekła.

Pewnego dnia w domu Javiera pojawia się Victor – bezlitosny płatny morderca, który miał poznać szczegóły swojego nowego zlecenia. Sarai pod wpływem impulsu postanawia wykorzystać mężczyznę i przy jego pomocy uwolnoć się od Javiera i piekła jakie do tej pory znała.

Victora również życie nie rozpieszczało. Już jako młody chłopiec doświadczył wiele zła, cierpienia i przemocy. Bez mrugnięcia okiem mógłby zabić Sarai, która swoją obecnością komplikuje jego plan. Jednak między tą dwójką rodzi się specyficzna więź, nienaturalne zaufanie, które sprawia, że Victor łamie swoje zasady oraz wystawia na próbę relację z własnym bratem.
Czy mężczyźnie uda się uratować Sarai przed jej prześladowcą Javierem oraz własnym bratem Niklasem? A może to właśnie Victor jest największym zagrożeniem dla młodej dziewczyny?

Sarai nie ma nic do stracenia, stawia całe swoje życie na szali by raz na zawsze uwolnoć się, uciec i zacząć żyć normalnie. Ale czy to możliwe? Czy po tym co przeszła potrafi dostosować się do innego życia? Czy Victor na pewno jest jej drogą do wolności?

Jaka to jest wciagająca i trzymająca w napięciu książka! Nie potrafiłam się od niej oderwać, a z każdą stroną napięcie rosło.
Zarówno postać Sarai jak i Victora jest pełna tajemnic, a nie wszystkie karty zostają odkryte. Młoda kobieta wielokrotnie zaskakuje mężczyznę swoją reakcją i postawą. Z kolei Victor i charakter jego pracy narażają nieświadomą Sarai na śmierć.

Niebezpiecześtwo w jakim znajduje się Sarai oraz fakt, że ciągle ktoś próbuje ją zabić sprawia, że nie potrafimy oderwać się od książki. Kiedy wydaje się, że wreszcie mamy jakiś spokojniejszy moment już za chwilę wydarzenia nabierają niewyobrażalnej prędkości. Pomiędzy to wszystko przeplata się relacja między Sarai, a Victorem i budzące się uczucie, które nie ma prawa się pojawić.
Tutaj mafijny klimat czuć na każdej stronie, a oddech śmierci stale nam towarzyszy. Ani przez chwilę nie można stracić czujności, nawet w obecności przyjaciół - tylko pytanie czy ludzie wokół nas to na pewno przyjaciele?

Zaopatrzyłam się we wszystkie wydane tomy – czytam dalej przygody Sarai i Victora, a Wam gorąco polecam tą serię!

Piekło ma różne oblicza i odcienie. Czasami skazują nas na nie najbliżsi, albo samotność. Jednak najbardziej niebezpiecznie jest wtedy, kiedy przebywamy w nim za długo, zbyt intensywnie. Kiedy widzimy za dużo, czujemy za mocno.

Sarai jako czternastolatka, za sprawą własnej matki trafiła do domu barona narkotykowego w Meksyku. Nie doświadczyła nigdy życia normalnej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wydaje się, że świat ma pewne swoje schematy, a każdy świadomie się im podporządkowuje. Pewne rzeczy są niezmienne, z wieloma się nie dyskutuje. Ale gdyby tak nagle wszystko wywrócić do góry nogami? Jak wyglądałaby codzienność?

Do nowej hierarchii musi się przyzwyczaić Liam. W dniu, kiedy poznaje swoją przyszłą żonę, zmienia się wszystko. Zaaranżowany ślub Melody Nicci Giovanni i Liama Callahana ma być gwarancją zakończenia wojny między włoską i irlandzką rodziną mafijną, a sam Liam ma zostać władcą imperium. Niestety – rzeczywistość ma się inaczej niż oczekiwania.

Melody nie ma zamiaru ustąpić swojemu mężowi i podporządkować się bezgranicznie jego decyzjom. Wychował i zniszczył jej wrodzoną moralność najbardziej niebezpieczny człowiek na świecie. Zna świat mafii od podszewki, nie boi się krwi, a z bronią radzi sobie lepiej niż niejeden wykwalifikowany wojownik. Jest bezwzględna i nie boi się zabić, ewentualnie „tylko” postrzelić... swojego własnego męża, kiedy się jej postawi. Ta kobieta łamie mafijny schemat, stoi na czele mafijnej rodziny i nie cofnie się przed niczym ani nikim. Nie ma możliwości, aby dała się zdominować.

Liam nie ma dużego wyboru. Szybko uświadamia sobie, że będzie musiał podzielić się władzą z Melody, która jest dla niego wyzwaniem, ale również ogromną fascynacją. Tak samo kręci ich śmierć, jak również gorący romans, który ich połączył. Ale czy to na pewno tylko romans?

Mimo tego jak bezwzględną kobietą jest Melody, jej mąż widzi również wrażliwą stronę żony, tę ukrytą głęboko na dnie duszy, i robi wszystko, aby kobieta zmierzyła się ze swoimi własnymi uczuciami.
Walka między młodymi małżonkami nie będzie mogła trwać wiecznie: obie rodziny mają wrogów, którzy tylko czekają na najmniejszy błąd Liama lub Melody. Czy młode małżeństwo zacznie ze sobą współpracować? Czy w tych najgorszych chwilach będą dla siebie przyjaciółmi? A może największymi wrogami?

Ta książka łamie dotychczasowe schematy. Przyjemnie czyta się historię, kiedy kobieta ma równie dużo do powiedzenia co mężczyzna, zwłaszcza w mafijnym świecie. To na pewno jeden z elementów, który wyróżnia fabułę na tle innych.
Pazura historii dodaje fakt, że Melody ma charakterek i nie zawaha się go użyć. Jest diabelsko inteligenta, sprytna oraz hojnie obdarzona urodą. Wychowana w tak bezwzględnym świecie nie potrafi okazywać emocji (a przynajmniej tak jej się wydaje).
Liam to przystojny i młody mężczyzna, czasami porywczy, a momentami przerażający samego Diabła. Jednak przy Melody odkrywa w sobie uczucia, o których nie miał pojęcia...

Czy w tym niebezpiecznym i mrocznym świecie jest możliwość dobrego zakończenia? Jak bardzo mafijne porachunki zmienią przyszłość młodego małżeństwa? Jakie demony kryją mroki przeszłości?

Jestem oczarowana tą historią i nie mogę doczekać się kontynuacji. Ostatnio troszeczkę utknęłam w mafijnych klimatach (i jest mi tutaj całkiem dobrze), a przygody Melody i Liama na pewno zostaną w moim umyśle na długo.

Czego możecie się spodziewać po “Ruthless People”? Na pewno dużo krwi, jeszcze więcej emocji, zagadek, bezwzględności, demonów przeszłości, pikantnych scen i momentami elementów zazdrości, które – trzeba przyznać – fajnie to wszystko łączą. Nie potrafiłam oderwać się od lektury. Zarwałam noc i dobrze mi z tym!

Wydaje się, że świat ma pewne swoje schematy, a każdy świadomie się im podporządkowuje. Pewne rzeczy są niezmienne, z wieloma się nie dyskutuje. Ale gdyby tak nagle wszystko wywrócić do góry nogami? Jak wyglądałaby codzienność?

Do nowej hierarchii musi się przyzwyczaić Liam. W dniu, kiedy poznaje swoją przyszłą żonę, zmienia się wszystko. Zaaranżowany ślub Melody Nicci...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mówią, że każdy z nas ma swojego anioła. A jeśli ten anioł ma dwie ręce, nogi i pewnego dnia pojawia się w naszym życiu? Czy do zauważymy? Czy docenimy? Czy nasze zachowanie i to jacy jesteśmy go nie odstraszy?

Angel to skromna, zwyczajna dziewczyna, która pewnego dnia postanawia rzucić swoje dotychczasowe życie w Polce i wyjechać za ocean. Jedna szalona noc, nadmiar alkoholu i dziewczyna zostaje żoną przystojnego Bradley'a.
Brad zalicza się do tych niebezpiecznych mężczyzn, których lepiej omijać szerokim łukiem. Bez skrupułów zabija ludzi dla pieniędzy, jest bezczelny, arogancki, cyniczny i wybuchowy.

Kiedy tych dwoje staje na swojej drodze zmienia się wszystko. Bard zmienia swoje dotychczasowe życie i pozostaje wierny wobec Angel, a dziewczyna próbuje okiełznać mężczyznę, którego obdarzyła uczuciem niezwykle wyjątkowym. Czy związek, który opiera się na namiętności ma szansę na lepszą przyszłość? Czy Bard będzie stanie pokochać Angel? Czy dziewczyna zrozumie i wybaczy wszelkie tajemnice męża?

Życie jednak pisze całkiem inny scenariusz niż planujemy. Na drodze kruchego i świeżego związku Angel i Brada pojawiają się pierwsze problemy i tajemnice. Odmienne zdanie w podejściu do życia również potrafi poróżnić młodych małżonków. Jednak ich gorący romans i namiętne momenty sprawiają, że mimo wszystko tych dwoje potrafi się porozumieć, a Angel ze swoją wyjątkową lojalnością i miłością sprawia, że Bradley zaczyna patrzeć inaczej na świat, na przyszłość na Angel. Tylko czy demony przeszłości nie zniszczą tego co udało się zbudować? Czy Bradleyowi uda się pokochać wreszcie Angel?

Dawno tak mocno nie wciągnęłam się w książkę jak tym razem. Lojalność i wiara w drugiego człowieka, która jest bardzo mocno zaznaczona w tej historii zrobiła na mnie spore wrażenie. A między to wszystko zostały przeplecione sceny namiętności, intrygi i codzienne problemy.
Dwa przeciwne biegu, dwa odmienne światy, które zderzyły się ze sobą. Ona bezgranicznie dobra, skromna, uczciwa, lojalna... On bezduszny morderca pozbawiony uczuć... Czy to ma prawo się udać? Czy ślub w Vegas pod wpływem alkoholu nie był jednak błędem? Czy zaplanowane intrygi będą w stanie ich poróżnić?

Trzymałam kciuki przez cały czas, aby ta historia zakończyła się pozytywnie jednak zakończenie... no nie spodziewałam się tego! Tak się nie kończy pierwszego tomu! Powiem Wam tylko tyle, że już nie mogę się doczekać kontynuacji, a książkę zdecydowanie polecam.

Mówią, że każdy z nas ma swojego anioła. A jeśli ten anioł ma dwie ręce, nogi i pewnego dnia pojawia się w naszym życiu? Czy do zauważymy? Czy docenimy? Czy nasze zachowanie i to jacy jesteśmy go nie odstraszy?

Angel to skromna, zwyczajna dziewczyna, która pewnego dnia postanawia rzucić swoje dotychczasowe życie w Polce i wyjechać za ocean. Jedna szalona noc, nadmiar...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Koty to przedziwne stworzenia, zawsze chodzą swoimi drogami, strzelają focha bez powodu i podobno mają dziewięć żyć. Niektórzy nawet twierdzą, że koty to ciecz ponieważ przyjmą kształt każdego naczynia. Do listy tych cudownych zdolności dodałabym również, że są głównymi bohaterami komedii kryminalnych.

Lord to kocur w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ma charakterek, kilka nadprogramowych gramów i nad życie kocha swoją opiekunkę Alę. Jego specyficzny pogląd na świat niejednokrotnie wprowadza w osłupienie, ale czego można się spodziewać kiedy w kocich żyłach płynie szlachecka krew – a przynajmniej niektórzy tak uważają (albo czują).

Ala zakwalifikowała się do konkursu plastycznego, w którym zwycięzca zostanie spadkobiercą Stefana Śmietańskiego – miłośnika sztuki i człowieka, który ma wiele tajemnic. Konkurs odbywa się w rezydencji Śmietańskiego – to tutaj Ala i dziewięciu innych uczestników stanie przez zadaniami, które zagwarantują jednej osobie wygraną.

Niestety sprawy zaczynają się komplikować kiedy uczestnicy konkursu zaczynają ginąć, a Lord odkrywa dziwne tunele między pomieszczeniami w dworku, dzięki którym może prowadzić podwójne życie i obserwować rozwój wydarzeń.

Cały konkurs możemy obserwować z perspektywy Lorda, kota o niezwykłym charakterze i ponadprzeciętnej ciekawości – zresztą jak to z kotami bywa.

„ To koniec.
To już koniec wszystkich moich przygód!. Umrę tutaj, a Ala nawet nie znajdzie mojego ciała. Wszystko przez nadmierną, ale całkowicie zdrową i zrozumiałą kocią ciekawość.”

Historia jest napisana w sposób lekki, humorystyczny z dużą dawką dystansu. Lord ma swój sposób na świat, swoje podejście do sztuki i potrafi się wypowiedzieć na każdy temat. Nadzwyczaj nie lubi mężczyzn, którzy kręcą się w towarzystwie Ali oraz psów.

„Nie chciałem spacerować na smyczy. Nie jestem przecież psem. Psy są głupie, każdy kot Wam to powie. Trzeba je wyprowadzać na sznurku, bo inaczej by się zgubiły. Nie to co koty. Koty nigdy się nie gubią.
Koty po prostu czasem nie chcą się znaleźć.”

Całe poświęcenie, które podejmuje Lord, ucieczki z pokoju oraz podglądanie Śmietańskiego wiąże się z niezwykłą odwagą, a to wszystko z miłości do Ali. No dobrze, Lord jak to kot chciałby mieć też swoją rezydencję oraz swojego własnego podwładnego Jana. Mimo wszystko na pierwszym miejscu jest Ala i to dla niej niejednokrotnie podejmowane zostało to wysokie ryzyko. Bezinteresowność kotów jest bezcenna!

„- Lord raczej nie przychodzi, kiedy się go woła. Nie wiem, czy zdołamy go wybawić. Chociaż jest całkiem głupiutki, może wyjdzie gdy pomachamy mu szynką? - dumała
Poczułem się dogłębnie urażony. Ja? Głupiutki? Ja im przecież właśnie drogę pokazuję. To oni są głupiutcy. I jeszcze pewnie będą myśleli, że wszystko to ich zasługa. Już ja dobrze znam ten ludzki sposób myślenia.”

Dodatkowo Lord na każdym kroku zaznacza, że to on ma najważniejsze prawa ( jak to przystało na kota) do Ali. Nie boi się konkurencji i wielokrotnie zaznacza swoje terytorium.

„Ala usiadła na łóżku. Natychmiast wpakowałem się jej na kolana, żeby przypadkiem gość sobie nie pomyślał, że wolno mu ją podrywać. (...) Spojrzał na mnie i lekko skrzywił usta.
Co mu się niby nie podoba? Że ja?”

Jak się ostatecznie okaże konkurs to tylko przykrywka. Tak naprawdę cel jest zupełnie inny. Czy w obliczu nieplanowanych okoliczności Lord stanie na wysokości zadania? A może jego nadmierna ciekawość przysporzy mu dodatkowych problemów?

Perypetie Kocura Lorda wciągają już od pierwszej strony. Świat widziany z perspektywy kota jest naprawdę imponujący. Jedno jest pewne – uśmiech nie zejdzie Wam z twarzy. Może przy okazji inaczej popatrzycie się również na swoich mruczących przyjaciół? W końcu kocury mają w sobie to coś obok czego nie potrafimy przejść obojętnie – a przynajmniej ja nie potrafię ( nawet podczas focha).

Koty to przedziwne stworzenia, zawsze chodzą swoimi drogami, strzelają focha bez powodu i podobno mają dziewięć żyć. Niektórzy nawet twierdzą, że koty to ciecz ponieważ przyjmą kształt każdego naczynia. Do listy tych cudownych zdolności dodałabym również, że są głównymi bohaterami komedii kryminalnych.

Lord to kocur w dosłownym tego słowa znaczeniu. Ma charakterek, kilka...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Za każdym razem, kiedy sięgam po kolejną książkę, czuję się, jakbym miała skosztować nowy tort o nieznanym mi smaku. Raz trafi się coś słodkiego, innym razem słonego lub gorzkiego. W pewnym momencie mam ochotę powiedzieć, że poznałam już wszystkie smaki, ale czy aby na pewno?

Tak właśnie mam, kiedy sięgam po nową książkę K.N.Haner, w tym wypadku Katarzyny Nowakowskiej, ponieważ autorka odważyła się wydać książkę pod swoim prawdziwym nazwiskiem. “Skandal” jest powieścią inną niż dotychczas. Subtelną, kobiecą, wyważoną i zmysłową.

Julia Widawska pracuje w firmie ojca. Jest specjalistką od umawiania spotkań, organizowania lotów, hoteli czy rezerwacji stolików w restauracji. Pewnego dnia niespodziewanie musi przejąć klienta starszej siostry. To spotkanie będzie początkiem drastycznych zmian w jej poukładanym i zaplanowanym przez ojca życiu.
James Windstor to gburowaty angielski arystokrata z Londynu, który jednocześnie jest najważniejszym klientem firmy ojca Julii. Zdystansowany, wycofany, nudny, ale przystojny mężczyzna robi spore wrażenie na kobietach. Dziwne napięcie, które zaczyna się pojawiać między nim a Julią, staje się bardzo niebezpieczne. Czy mimo wszystko wypada, aby Julia uwiodła najważniejszego klienta firmy swojego ojca?

Julia na co dzień żyje w cieniu siostry, pod jej dyktando. To Iga zawsze mówiła, w co Julia ma się ubrać, co jeść, jak żyć. Przyzwyczajona do spełniania oczekiwań innych kobieta nie potrafi postawić się i żyć po swojemu niczym marionetka. Otoczona samotnością, brakiem czułości oraz bliskości zagłusza swoje pragnienia. Jednak gdy światła gasną, w sypialni Julia zmienia się w kobietę, która doskonale wie, czego chce.
Czy Julia będzie miała okazje poczuć jeszcze bliskość drugiego człowieka? Zbudować swoje własne szczęście i odnaleźć miłość?

“Skandal” to najbardziej zmysłowa książka w dorobku autorki. Opowiada o kobiecie, która nie potrafi postawić na swoim, która nie widzi w sobie tego piękna, które dostrzegają w niej inni. Podporządkowana całkowicie ojcu i siostrze nie ma wystarczającej siły, aby zawalczyć o siebie wtedy, kiedy sytuacja tego wymaga. Tutaj nie zabraknie emocji. Kumulowane przez lata żal i złość mieszają się z napięciem, pożądaniem i ekstazą. To opowieść o uczuciu, które nie powinno mieć miejsca, o niedomówieniach, tajemnicach, kobiecości, a także początku walki o siebie.

Katarzyna Nowakowska stworzyła historię, w której nic nie jest pewne, gdzie bohaterowie nie odsłaniają wszystkich kart, a niedopowiedzenia i sekrety zajmują pierwsze miejsce. Tutaj rządzi kobiecość, subtelność i niepohamowany żar. Stłumione pragnienia robią wszystko, aby wreszcie obudzić prawdziwą i wolną Julię. Finalnie, kiedy wydaje się, że wszystko obrało właściwy tor, autorka zostawia nas w całkowitym zawieszeniu i niepewności.

Za każdym razem, kiedy sięgam po kolejną książkę, czuję się, jakbym miała skosztować nowy tort o nieznanym mi smaku. Raz trafi się coś słodkiego, innym razem słonego lub gorzkiego. W pewnym momencie mam ochotę powiedzieć, że poznałam już wszystkie smaki, ale czy aby na pewno?

Tak właśnie mam, kiedy sięgam po nową książkę K.N.Haner, w tym wypadku Katarzyny Nowakowskiej,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uczucia ludzkie to bardzo skomplikowany temat. Można się w nich wielokrotnie zgubić, zatracić albo zamrozić je głęboko w sobie, żyć w przekonaniu, że tak jest lepiej, bezpieczniej. Jednak nikt z nas nad uczuciami nie ma władzy, zwłaszcza wtedy kiedy zamieszane są w to żurawie...

„Odlecimy stad” to najnowsza książka Anny Dąbrowskiej, która otwiera cykl Płomienie. Poznajemy tutaj historię młodej Delfiny, jej dziadka oraz Jakuba, który niespodziewanie pojawia się w życiu dziewczyny.

Deli nie jest taka jak jej rówieśniczki. Pasjonuje się samochodami, pomaga dziadkowi w warsztacie samochodowym i swoją wiedzą mogłaby zaskoczyć niejednego miłośnika motoryzacji. Mimo faktu, że wychowuje ją sam dziadek, jest osobą bardzo delikatną, wrażliwą ukrytą pod mało kobiecymi ubraniami. Jej indywidualizm jest również bardzo mocno odczuwalny, ponieważ Deli najlepiej czuje się we własnym towarzystwie. Z tego także powodu ranną porą wymyka się z domu, aby poobserwować lokalne żurawie...

Jakub ma wiele tajemnic, które za wszelką cenę chce zachować tylko dla siebie. Boi się za to jednej rzeczy – samotności. Czy poznanie Deli pozwoli mu otworzyć się i wpuścić do swojego życia trochę szczęścia? Czy Delfina będzie w stanie zaakceptować Jakuba? I co wspólnego mają z tym wszystkim żurawie?

“Odlecimy stąd” to przepiękna historia o przyjaźni, miłości, zaufaniu, nadziei, przełamywaniu własnych lęków i przede wszystkim o obecności. Dotyka najczulszych strun ludzkiego życiu, uświadamiając nam, ile rzeczy w pośpiechu dnia codziennego jest przez nas pomijanych. Jak na wiele rzeczy my sami się zamykamy oraz łatwo zamykamy się na drugiego człowieka.

Anna Dąbrowska w swojej książce porusza trudny temat, który dla większości jest tematem tabu. Może dlatego historia Deli i Jakuba zrobiła na mnie tak duże wrażenie (nie będę Wam zdradzać wszystkich szczegółów książki).
Kolejnym magicznym elementem były żurawie. To bardzo rozwijające móc w ten sposób poznać szczegóły z ich życia, zwyczaje i znaczenie. Zwłaszcza że, po przeczytaniu książki postanowiłam sama złożyć mojego pierwszego żurawia z origami! I nawet się udało!

Nie mogę nie wspomnieć o muzyce, która z niezwykłą łatwością i nadzwyczajną umiejętnością przeplata I splata jednocześnie naszych bohaterów, nadając historii niepowtarzalny klimat. Mówią, że to dźwięki najczulej grają na strunach naszego serca. To właśnie udało mi się poczuć między wersami – i to było bezcenne.

Nie będę ukrywać, że “Odlecimy stąd” to moja druga, ulubiona książka autorstwa Anny Dąbrowskiej (moje serce skradł Syriusz z “Zanim zniknę” - to musicie przeczytać! ). Precyzyjnie dopracowani bohaterowie, trudny, ale w jasny i przejrzysty sposób przedstawiony główny temat książki oraz magiczne żurawie sprawiają, że od książki nie można się oderwać! Każdy, kto zapoznał się z twórczością autorki wie, że jej książki są dopracowane w najmniejszym szczególe, a bohaterowie przedstawieni w taki sposób, że czytając, potrafimy doskonale wczuć się w ich emocje.

Uczucia ludzkie to bardzo skomplikowany temat. Można się w nich wielokrotnie zgubić, zatracić albo zamrozić je głęboko w sobie, żyć w przekonaniu, że tak jest lepiej, bezpieczniej. Jednak nikt z nas nad uczuciami nie ma władzy, zwłaszcza wtedy kiedy zamieszane są w to żurawie...

„Odlecimy stad” to najnowsza książka Anny Dąbrowskiej, która otwiera cykl Płomienie. Poznajemy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historie miłosne mają to do siebie, że są nieprzewidywalne, a najlepsze są te, które bywają niepowtarzalne. Zapadają w pamięci czytelnika i zapuszczają korzenie kotwicząc w naszym umyśle i wyobraźni na stałe. Zajmują pierwsze miejsce, a my zastanawiamy się, dlaczego skończyły się tak a nie inaczej, i co by było, gdyby…
„Nieczyste więzy” to nie jest lekka lektura na spokojny wieczór. Po tej książce nie będziecie mogli spokojnie wrócić do codzienności. Jeśli myślicie, że znacie K.N. Haner i nic Was już nie zaskoczy, to Clarie i Doktorek wyprowadzą Was z błędu.

To tyle jeśli chodzi o wstęp, który powinien być ostrzeżeniem. Chociaż ja bym dodała, że książka powinna być dostępna tylko dla pełnoletnich czytelników.

Clarie to młoda dziewczyna, która stawia pierwsze kroki w świecie dorosłości. Jej bardzo mroczna przeszłość odcisnęła piętno na teraźniejszości. Wydarzenia, na które nie miała ona wpływu, sprawiły, że dziewczyna jest bardzo wrażliwa, często zagubiona w świecie. Zmiana miejsca zamieszkania oraz staż w prestiżowej firmie mają być idealnym sposobem na odcięcie się od bolesnych wspomnień. Również w tym ma pomóc terapia u doktora Douglasa, jednego z najlepszych terapeutów.

Colin Douglas to szanowany specjalista, psychiatra. To właśnie on ma być sposobem na problemy Clarie. Problem numer jeden polega na tym, że relacja między Doktorkiem a dziewczyną już od samego początku przekroczyła granice. Problem numer dwa to fakt, że Colin również skrywa wiele mrocznych sekretów. Problem numer trzy to namiętność przeradzająca się w obsesję, której nikt ani nic nie jest w stanie już zatrzymać. Problem numer cztery to układ, nad którym stracono kontrolę. I wreszcie problem numer pięć to konsekwencje, które boleśnie odczują wszyscy…

K.N. Haner wykreowała bardzo niebezpieczne postaci, które we wzajemnej interakcji tworzą mieszankę wybuchową o nieprzewidzianych skutkach.
Clarie tworzy wokół siebie dystans, nie zawiera bliższych relacji, ale jest bardzo bystrą kobietą. Od samego początku nie patrzy na Colina jak na terapeutę, ale jak na mężczyznę. To właśnie przy nim odkrywa swoją mroczną osobowość oraz namiętność, o której do tej pory nie miała pojęcia.

Douglas nie zalicza się do uczciwych mężczyzn. Prowadzi co najmniej podwójne życie, a obraz udanego małżeństwa oraz zawodowego profesjonalizmu ma być tylko przykrywką dla jego mrocznej natury. W tej relacji to Clarie wyzwala w nim najbardziej mroczne obsesje, a delikatność i subtelność to nie są cechy Doktorka. On musi czuć władzę, kontrolę i wiedzieć, że Clarie jest jego i tylko jego. Świadomie i z czystą premedytacją manipuluje swoją pacjentką zaspokajając tym swoje żądze.

Ta książka to lawirowanie na granicy wszystkich możliwych emocji. Z jednej strony chcemy ją odłożyć, wyczuwając przerażające niebezpieczeństwo, ale z drugiej strony ciekawość nakazuje nam czytać dalej i dalej.
Znajdziecie tutaj wiele mrocznych scen, tak bardzo nieprawdopodobnych, że poczujecie się jak zahipnotyzowani obserwatorzy gry, na którą nie macie najmniejszego wpływu. Przepełnieni strachem będziecie balansować na granicy życia i śmierci łapiąc być może ostatni oddech...
Na okładce napisane jest dark romance, ale moim zdaniem to najbardziej popieprzona historia jaką kiedykolwiek czytałam. Już nie tylko sama mistrzowska gra manipulacji, ale również wydarzenia, które towarzyszą tej toksycznej relacji.

Clarie bardzo długo odbierałam jako ofiarę tej erotycznej gry, zmanipulowaną, młodą kobietę, która nie miała prawidłowych wzorców… Jednak zakończenie książki uświadamia nam, że również ona jest mistrzem manipulacji w tej relacji. Tak naprawdę nie wiemy, kto jest ofiarą…

„Gdy miłość staje się obsesją”… Nie wiem czy można mówić tutaj o miłości. To trujące uczucie, które jest między bohaterami, przez każdego z nas będzie interpretowane indywidualne. Moim zdaniem to obsesja, która z każdej ze stron jest tak niewiarygodnie silna, że nadajemy jej nowe znaczenie, aby zdefiniować to co nienazwane. W końcu najbardziej boimy się tego co nam nieznane. I o ile Clarie ma prawo być nieświadoma tego, co dzieje się w jej głowie, tak w przypadku Douglasa nie możemy znaleźć usprawiedliwienia. On doskonale zna swoje nieujarzmione demony, które za swoją nową ofiarę wybrały Clarie…. Dąży po trupach do celu…

W tej historii nie ma happy endu. Jeżeli tematy tabu Was nie odstraszają, jeżeli dark romance to coś, co lubicie, jeżeli temat seksu jest Wam znany bardziej niż tylko z książek i wreszcie jeżeli macie skończone 18 lat, to polecam Wam tą historię. Przygotujcie się na ostrą jazdę bez trzymanki. W innych przypadkach niekoniecznie.

Historie miłosne mają to do siebie, że są nieprzewidywalne, a najlepsze są te, które bywają niepowtarzalne. Zapadają w pamięci czytelnika i zapuszczają korzenie kotwicząc w naszym umyśle i wyobraźni na stałe. Zajmują pierwsze miejsce, a my zastanawiamy się, dlaczego skończyły się tak a nie inaczej, i co by było, gdyby…
„Nieczyste więzy” to nie jest lekka lektura na spokojny...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wierzycie w bajki? Legendy? Miejscowe podania? Zastanawialiście się kiedyś, ile w nich może być prawdy? Skąd one się wzięły? Co miały na celu? Domyślam się, że nie tylko wzbudzenie dreszczyka grozy i niepewności... A jeżeli wszystkie te zasłyszane opowieści były prawdziwe?



Zabiorę Was dzisiaj w świat przepełniony złem, spowity mrokiem i nieuchwytnymi rozumowi zagrożeniami. W świat, w którym na porządku dziennym jest rozpacz, strach i nieznane, a tragedie przepełniają codzienność…

Za tymi wszystkimi okropieństwami stoi Zło w czystej postaci. Stoi kobieta, która ponosi odpowiedzialność za wszystkie wydarzenia mające miejsce kiedyś i dziś...

„Inkub” to kolejna, trzecia już książka w dorobku Artura Urbanowicza. Do tej pory jego książki przypadały mi do gustu. Był dreszczyk grozy, była historia trzymająca w napięciu, były emocje i zakończenia, które zmiotły mnie z powierzchni ziemi. Jak było tym razem? Czy autor sprostał wysoko postawionej poprzeczce w literaturze grozy?

„Inkub” zabiera Czytelnika w świat złej czarownicy, która osiedliła się w najzwyklejszej wiosce na świecie. Akcja książki rozgrywa się głównie w jednym miejscu - wiosce Jodoziory – jednocześnie na dwóch płaszczyznach – w latach 70-tych i obecnie.

Vytautas jest policjantem w Suwałkach. Wraz ze swoim partnerem zostają wysłani do wioski Jodoziory, ponieważ miał tam miejsce niecodzienny incydent. To właśnie tutaj Vytautas musi skonfrontować swoje zdroworozsądkowe podejście z miejscowymi zdarzeniami. Im dłużej przebywa w wiosce, tym więcej dziwnych rzeczy zaczyna mieć miejsce. Tutaj również poznaje tajemniczą dziewczynę Sylwię. Tylko czy aby na pewno jest ona tym, za kogo się podaje?
Zderzenie wrodzonego realizmu i twardego stępowania po ziemi Vytautasa z zastaną rzeczywistością będzie dla bohatera dużym wyzwaniem. Jakby tego było mało, sytuację Vytautasa dodatkowo komplikuje poznanie historii dziwnej kobiety Teresy Oś oraz wydarzeń, które miały miejsce ponad 40 lat temu. Im bardziej chłopak próbuje poznać prawdę, tym więcej bliskich mu osób zaczyna ginąć, a atmosfera i wydarzenia robią się coraz bardziej niebezpieczne. Sprawy nie ułatwiają mu jedyni żyjący z tamtych czasów ludzie – Krystyna i Antoni, którzy osobiście w latach 70-tych poznali Teresę Oś i przyczynili się do jej usunięcia z wioski. Tajemnice i strach nie pozwalają im podzielić się wydarzeniami z przeszłości. Jednak kiedy zaczyna robić się naprawdę niebezpiecznie, rodzeństwo musi opowiedzieć prawdę... Tylko czy nie będzie już za późno? Czy chłopakowi uda się zatrzymać zło? Czy uda mu się pokonać czarownicę? I kim jest tajemniczy mężczyzna, który również po 40 latach pojawia się w wiosce i szuka czarownicy? Czy Teresa Oś nadal żyje?

Można powiedzieć, że Wiedźma i Czarownica to temat bardzo pokrewny, ale po przeczytaniu „Inkuba” okaże się, że jednak bardzo różny. Dlaczego? To już zostawiam Wam do odkrycia.

Akcja powieści tradycyjnie dla autora rozgrywa się w Suwałkach i okolicy. Tym razem jednak fabuła jest znacznie bardziej rozbudowana i złożona. Sam fakt, że mamy dwie płaszczyzny czasowe, nadaje historii unikalnego klimatu. Widać również, że autor bardzo dobrze odrobił zadanie domowe i zapoznał się z tematem, na który miał zamiar napisać. Właśnie dzięki temu fabuła jest wiarygodna i niezwykle wciągająca. Z wielkim zaciekawieniem i zaangażowaniem poznajemy losy bohaterów i wydarzenia z przeszłości. Dowiadujemy się również wielu ciekawych faktów o tytułowym Inkubie i jego roli w złu, które rządzi ukazanym światem. Tym bardziej kibicujemy Vytautasowi w zdemaskowaniu „zła w czystej postaci” i pokonaniu go. Tylko czy może udać mu się to, co nie udało się wielu innym? Czy uda mu się przechytrzyć przebiegłą czarownicę?

Powiem Wam jeszcze coś. Zakończenie w książce „Gałęziste” mnie zszokowało i musiałam je czytać kilka razy; w „Grzeszniku” przecierałam oczy ze zdziwienia, ale tutaj mój świat się zatrzymał, a ja nadal nie wierzę w to, co miało miejsce. Tutaj zakończenie zmiotło mnie z powierzchni ziemi. Tak się po prostu nie robi! „Inkub” to obszerne dzieło ponieważ ma ponad 500 stron, po tak długiej przygodzie Czytelnik marzy tylko o ukojeniu zszarganych nerwów i znalezienia zakończenia tej mrocznej historii... A tutaj Artur Urbanowicz funduje nam jazdę bez trzymanki na sam koniec. Ja po prostu w to nie wierzę....

Trzecia książka i kolejna historia tak bardzo różna, tak bardzo inna. Gałęziste było bogate w opisy, Grzesznik posiadał bardzo wiele dialogów. Tutaj mamy to wszystko wyważone i w dobrych proporcjach. Również bohaterowie zostali wykreowani w sposób bardzo indywidualny. Ich sylwetki zostały stworzone w mistrzowski sposób i właśnie dzięki temu nie tak łatwo jest przewidzieć zakończenie. Ba! Nie da się go przewidzieć!

Podsumowując, mogę Wam powiedzieć, że „Inkub” to ponad 500 stron bardzo dobrej i mocnej historii. Bardzo dobry czytelniczy wybór dla miłośników tego rodzaju gatunku. To również bardzo duży sukces autora i cieszę się, że zaufałam mu już podczas debiutu. Bardzo przyjemnie patrzy się, jak rozwija się osoba, w której dostrzegliśmy potencjał. Jestem pewna, że jeżeli tylko lubicie historię z dreszczykiem i czarownicami, to przy tej nie będziecie się nudzić. Ja na pewno polecam Wam ją ze spokojnym sumieniem.

Wierzycie w bajki? Legendy? Miejscowe podania? Zastanawialiście się kiedyś, ile w nich może być prawdy? Skąd one się wzięły? Co miały na celu? Domyślam się, że nie tylko wzbudzenie dreszczyka grozy i niepewności... A jeżeli wszystkie te zasłyszane opowieści były prawdziwe?



Zabiorę Was dzisiaj w świat przepełniony złem, spowity mrokiem i nieuchwytnymi rozumowi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

W życiu każdego z nas nadchodzi czas, kiedy pragniemy zacząć coś od nowa. Decydujemy się na radykalne zmiany, stawiamy wszystko na jedną kartę i wierzymy, że życie przygotowało dla nas coś dobrego. Tylko, że życie to nie as z rękawa, królik z kapelusza czy złoty los... Ono rządzi się swoimi prawami, często bezwzględnymi i bardzo niesprawiedliwymi...

Już niebawem przekona się o tym 28letni Marshall, który przeprowadza się do Nowego Jorku, aby zacząć wszystko od nowa. Pragnie zostawić przeszłość i dawne życie, zacząć w miejscu gdzie jest anonimowy i nikt nie ocenia go przez pryzmat minionych wydarzeń. Nowe życie to dla chłopaka nowe miasto, nowa praca i współlokatorzy. Shall zamieszkuje z dwójką studentów - Sarą i jej bratem.

Już wkrótce pozornie zwykła relacja zmieni się w nienaturalne przyciąganie i uczucie tak intensywne, że ciężko będzie zapanować nad codziennością. Jednak Sara nie zalicza się do poukładanych dziewczyn z dobrze prosperującą przyszłością. Jej mroczne tajemnice i życie na krawędzi pochłoną również chłopaka. Tylko czy można pomóc komuś, kto obrał ścieżkę destrukcji przez własne życie? Do czego doprowadzą tajemnice Sary? Czy Shall będzie mógł uratować dziewczynę?

Powiem tak - gdyby K.N. Haner nie stworzyła irytującej kobiecej postaci to nie byłaby sobą! Ale wtedy ta książka też nie miałby takiego klimatu!
Sara to z pozoru zwykła młoda dziewczyna, która ma całe życie przed sobą i zamiar z niego korzystać. Jednak pod maską niewinnej i uśmiechniętej dziewczyny skrawa się wiele tajemnic i koszmarów. Jej poraniona dusza i sekrety tak precyzyjnie ukrywane sprawiają, że mimo irytacji i wkurzenia obdarzamy dziewczynę ciepłym uczuciem. Być może to zasługa empatii czytelnika, a może biorąc pod uwagę całokształt tej historii po prostu takie są moje emocje.
Sara brnie przez mroczne obrzeża życia i wielokrotnie balansuje na krawędzi, nie tylko własnego ja... Jej nadzieją w tym wszystkim jest Shall... A może to właśnie egoizm dziewczyny sprawia, że postanawia wciągnąć chłopaka w niebezpieczną grę własnych kłamstw i tajemnic? Tutaj zdania mogą być podzielone... Z jednej strony mamy gorące uczucie i na prawdę emocjonalną relację między Marshallem, a Sarą. Doszukujemy się w tym czegoś więcej, czegoś prawdziwego i pozytywnego, bo jednak Sara nie może być aż tak zła. Z drugiej strony mając świadomość, jaką drogę wybrała ta młoda kobieta pojawiają się wątpliwości czy cokolwiek w jej zachowaniu było prawdziwe?
Niestety będę zaliczała się do grona tych osób, które odbierają Sarę, jako egoistkę, która szybko zdała sobie sprawę z uczuć, jakie żywi do niej Shall i aż do samego końca będzie na tym korzystać. Jednak każdy egoista też ma swoje momenty słabości, chwile, kiedy ukazuje własne ja, swoją bezbronną duszę. I myślę, że do takich momentów zalicza się scena na dachu...;)
Marshall to wbrew wszystkiemu dobry chłopak. Każdy ma prawo pogubić się w życiu, popełnić błędy młodości. Za wszelką cenę chce pozbyć się sie tej złej łatki, dlatego decyduje się na tak radykalny krok w swoim życiu i rozpoczyna nową historię w Nowym Jorku. To tutaj jego emocje zostaną wystawione na największą próbę. To miasto okaże się dla niego nie tyle próbą, co egzaminem z dojrzałości. Będzie się musiał zmierzyć ze swoimi emocjami, słabościami najtrudniejszymi wyborami. Czy będzie wiedział, kiedy odpuścić? A może jak przysłowiowa ćma poleci do ognia? Czy jego przeszłość wystarczy, aby wyciągnąć wnioski i ustrzec się przed nowymi życiowymi komplikacjami?
Grzechem byłoby nie wspomnieć o Emily. To taki dobry promyk słońca w tej historii, taka radosna iskierka, która jest nadzieją na dobry czas. To jednocześnie taki dobry Anioł Stróż w ludzkiej postaci. Niejednokrotnie rozgrzewała moje serce i nadawała optymistycznych barw tej historii, kiedy umierałam z wewnętrznego bólu.
A sama historia? Ja Wam powiem tak - nieprzewidywalna! Nie wiem, jakim cudem udało się zmieścić tyle emocji w jednej książce, ale jednak jest to możliwe. Myślicie, że uda Wam się tutaj złapać oddech? A nigdy w życiu!
Kolejną istotną rzeczą, o której muszę wspomnieć jest dopracowana i dopieszczona forma tej książki. Widać ile pracy i trudu włożyła Kasia, aby stworzyć złożonych bohaterów, wielowymiarową fabułę, która ma swoje drugie dno i zmusza do na prawdę mocnych refleksji. Również jej warsztat pisarski wskoczył na wyższy poziom. Aż przyjemnie się nie tylko czyta, ale również patrzy jak rozwijają się nie tylko jej pomysły, ale również styl, język, kreowanie bohaterów, sytuacji, wydarzeń i emocji. Ja chcę więcej!

Bardzo spodobał mi się zastosowany styl w książce - Zapomnij o mnie to historia opowiedziana przez Marshalla w narracji pierwszoosobowej. Mamy tu cały wachlarz jego emocji, znamy myśli, obawy, marzenia, wątpliwości... I bardzo mi się to wykonanie podoba! Męska perspektywa, która nie jest tak bardzo skomplikowana jak nasza kobieca, była bardzo udanym zabiegiem w tej historii. To zapewne dzięki temu tak bardzo emocjonalnie kibicowałam chłopakowi i wierzyłam, że mimo wystawienia go na tak trudne wydarzenia i problemy nie pogubi się, a dokona tych właściwych wyborów.

A wiecie, że Zapomnij o mnie to nie tylko historia Sary i Shalla? Mamy tu kilka dodatkowych postaci, których los również nie pozostanie Wam obcy. Wątki podoczne, które znajdziecie w tej książce są miłym oderwaniem od emocjonalnej karuzeli wokół głównych bohaterów. Idealnie wkomponowane w całość historii nie sprawiają wrażenia wycieczki do innej strefy klimatycznej. Są tu gdzie ich miejsce!

Powiem Wam, że ciężko mi było wejść w świat pozbawiony mafii, niebezpiecznych mężczyzn i gangsterskich porachunków, do którego przyzwyczaiła mnie Kasia. Nie brakowało mi emocji, nieprzewidywalności, szalonego tempa i tak zaskakujących zwrotów akcji. A jednak gdzieś pomiędzy tym wszystkim została przemycona subtelność i delikatność. Nie bójcie się - mrożące krew w żyłach momenty też znajdziecie.
Pisałam już o refleksji? Pisałam... Tutaj jej nie zabraknie. Tą historię będzie chłonąc wszystkimi zmysłami, a ja Wam powiem jedno - cieszcie się, że ona jest jednotomowa! Nie wiem czy ktokolwiek z nas jest w stanie wytrzymać większe napięcie i ewentualną niepewność gdyby miała pojawić się kontynuacja. Świat stanąłby na głowie, a piekło zamarzło!

Musze poruszyć jeszcze jedną ważną dla mnie kwestię. Wszystkie sceny zbliżenia między naszymi bohaterami mają zupełnie inny wymiar. Są delikatniejsze, subtelniejsze, otulone całkiem innymi emocjami, niż tymi, do których jesteście przyzwyczajeni. To całkiem nowa odsłona K.N. Haner. W tajemnicy Wam powiem, że mi się ona bardzo spodobała i chcę więcej! To jednak nie znaczy, że świat mafijny mi się znudził - wręcz przeciwnie! Nie dominują sceny namiętności, tutaj na pierwszym miejscu są relacje między bohaterami i emocjonalne iskry, które lecą na każdym kroku.

No i niestety nadszedł moment na zakończenie. Nie wiem, kiedy ostatnim razem byłam tak poruszona i wzruszona. Mimo rozdartej duszy, niedowierzenia i wewnętrznej pustki szukałam jeszcze kilku dodatkowych stron, ponieważ nie wierzyłam, że ta historia kończy się tu i teraz. A zabłąkana łza w oku szukała ukojenia... Czy miałam chęć mordu? Oczywiście, że miałam... Bo emocje są całkiem inne. Tutaj jest wyższy poziom wtajemniczenia w kategorii " zniszczyć czytelnika zakończeniem książki"

Być może weźmiecie mnie za emocjonalną masochistkę, ale ja chcę więcej. Chcę więcej tak idealnie dopracowanych bohaterów, spójnej fabuły, emocji, momentów wzruszeń i zdarzenia z zakończeniem książki. Chcę więcej refleksji i momentów do zatrzymania się. Chcę więcej wielowymiarowości i drugiego dna!
To całkiem nowa odsłona K.N.Haner. Czy jesteście gotowi wejść w ten zupełnie nowy i nieprzewidywalny świat?

W życiu każdego z nas nadchodzi czas, kiedy pragniemy zacząć coś od nowa. Decydujemy się na radykalne zmiany, stawiamy wszystko na jedną kartę i wierzymy, że życie przygotowało dla nas coś dobrego. Tylko, że życie to nie as z rękawa, królik z kapelusza czy złoty los... Ono rządzi się swoimi prawami, często bezwzględnymi i bardzo niesprawiedliwymi...

Już niebawem przekona...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Odcięcie się od przeszłości wcale nie jest takie łatwe. Jednak czy ucieczka stanowi dobre rozwiązanie? Być może to właśnie odwaga i stawienie czoła problemom oraz tajemnicom będzie tym razem najlepszym rozwiązaniem...

Wydanie tego typu książek osobno powinno być zabronione. Cała seria za jednym razem jest najlepszym rozwiązaniem dla skołatanych nerwów. Inaczej na prawdę można zwariować, złapać kaca książkowego i zastanawiać się, co zrobić ze sobą dalej, ponieważ brakuje nam stron, a wiemy, że historia jeszcze się nie skończyła.

Po przeczytaniu "Srebrnego łabędzia" zadawałam sobie wielokrotnie pytanie - o co chodzi? Co tak na prawdę jej grozi? Gdzie jest koniec tych tajemnic? I na to ostatnie pytanie nadal nie znalazłam odpowiedzi. "Marionetka" wyjaśnia nam kilka spraw, ale jeśli myślicie, że dowiecie się wszystkiego to jesteście w błędzie.

Madison ucieka przed Bishopem oraz Królami. Zmienia tożsamość i próbuje poukładać sobie pewne sprawy w głowie. Nic jednak nie trwa wiecznie. Królowie cały czas wiedzą, gdzie się ukrywa. W końcu nadejdzie czas, kiedy będzie trzeba zmierzyć się z tajemnicami i przeszłością. Tylko, jakie to będzie miało konsekwencje dla Madison? Przy kim tak na prawdę będzie bezpieczna?

Zastanawiam się jak Wam tą książkę najlepiej przekazać. Przychodzi mi do głowy jedno słowo: TAJEMNICA. I ono najlepiej oddaje fabułę tej historii. Możemy do tego dodać jeszcze niebezpieczeństwo i adrenalinę, ponieważ czytając cały czas jesteśmy w nieustającym napięciu, czekając na niespodziewany rozwój wydarzeń.
Amo Jones stworzyła tak mroczną historię, w której nie sposób znaleźć wytchnienia. Nawet ostatnie strony nie dają ukojenia. Zastanawiamy się jak to możliwe, że to już koniec? Przecież ta historia tutaj się nie kończy! Gdzie są kolejne strony? I pozostajemy sami w zawieszeniu, z niedowierzeniem, z gigantycznym kacem książkowym.

"Marionetka" utrzymuje klimat z poprzedniej części. Jest niebezpiecznie, jest mroczno, są tajemnice. Gdzieś pomiędzy tym wszystkim zakotwiczona jest relacja między Madison, a Bishopem, ale to nie jest główny watek tej książki. Tutaj ważne jest rozwiązanie zagadki. Królowie, którzy nic nie mogą powiedzieć, wspomnienia z przeszłości, które zaczynają się przypominać dziewczynie i nowe postacie, które namieszają w tej historii.

Musze przyznać, że czasami miałam ochotę udusić Madison. Zamiast zabrać się za czytanie, poznać wreszcie odpowiedzi na tyle pytań ona wpada na genialny pomysł i... idzie postrzelać. Uwierzcie mi, chwilami irytacja do tej postaci była na prawdę spora. Każdy normalny człowiek zakopałby się w jakimkolwiek spokojnym miejscu i czytał, czytał i czytał, aż pozna wszystkie tajemnice, ale nie Madison. Ona ma tysiąc innych pomysłów, aby zająć się wszystkim tylko nie własną przeszłością.

Mimo wszystko, myślę, że powolne ujawnianie tajemnic było tutaj celowe. Fakt, że poznaliśmy kilka odpowiedzi, nie znaczy, że mamy wszystkie puzzle w tej układance. Amo Jones nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa!

Teraz będę się powtarzać, ale "Marionetka" również jest wydana w tym samym klimacie. Są to jedne z moich ulubionych okładek, na które nie mogę się napatrzeć. Trafione w 100% nie tylko w mój gust, ale również w klimat Elite Kings Club.

Dawno nie czytałam książki tak obfitej w tajemnice, adrenalinę i z tak fantastyczną otoczką całej historii. Jest to jedna z tych lektur, od których nie sposób sie oderwać, a zakończenie, mimo, że nie jest korzystne dla czytelnika sprawi, że będziemy chcieć więcej i szybciej. W każdym razie jedno jest pewne - najwyższa pora o kontakt z dobrym specjalistą lub na terapię grupową. Po tej serii nic już nie będzie takie samo.
A ja powiem jedno - chce więcej książek spod pióra Amo Jones!

Odcięcie się od przeszłości wcale nie jest takie łatwe. Jednak czy ucieczka stanowi dobre rozwiązanie? Być może to właśnie odwaga i stawienie czoła problemom oraz tajemnicom będzie tym razem najlepszym rozwiązaniem...

Wydanie tego typu książek osobno powinno być zabronione. Cała seria za jednym razem jest najlepszym rozwiązaniem dla skołatanych nerwów. Inaczej na prawdę...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Życie nie jest sprawiedliwe, nie gra fair play, nie przeprasza. Wystawia na próby i zwątpienie wielokrotnie, a ból, samotność, łzy i poczucie niesprawiedliwości to jego stałe elementy. Tym trudniej uwierzyć jest w jego dobre oblicze, kiedy od samego początku rzuca nam tylko kłody pod nogi...


Podobnej historii doświadczyła Patrycja, która bardzo szybko straciła matkę, a chwilę później ojca. Rodzinna tajemnica, która po wielu latach wychodzi na jaw również nie ułatwia dziewczynie życia. Do tej pory znane jej były tylko samotność, rozgoryczenie i odrzucenie. Nieszczęśliwa miłość jest kolejnym ciosem, które zadało jej życie. Właśnie wtedy podejmuje decyzję o opuszczeniu wioski i w niesprzyjających jej warunkach wyrusza nad morze gdzie poznaje tajemniczą kobietę. Dodatkowo będzie musiała zmierzyć się z wieloma przeciwnościami losu i zawalczyć o swoje marzenia, swoje szczęście i przyszłość. Czy jednak dziewczyna z niską samooceną z małej wioski ma możliwość zmienić nieprzychylny los?

Ta książka aż kipi od samotności, bólu, braku miłości i krzywdy. Bardzo wiele trudnych emocji spadło na Patrycję. Brak autorytetu do naśladowania oraz bliskiej osoby nie pomaga w przejściu przez najtrudniejsze etapy jej życia. Wieczne poczucie odrzucenia przez najbliższych oraz brak przyjaciół odznacza się w jej serce. Mimo wielu wyrządzonych jej krzywd nadal jest otwarta na życie i ludzi. Wbrew wszystkiemu nadal wierzy w dobro.

Fabułę książki możemy podzielić na dwa okresy. Na pierwszy z nich składają się wydarzenia, które miały miejsce podczas pobytu na wsi. Odrzucenie przez ojca, brak wsparcia ze strony najbliższych, brak przyjaciół i nieodłączne uczucie samotności.
Kiedy Patryca opuszcza Górki zaczyna się drugi okres jej życia. W nowej miejscowości nikt jej nie ocenia poprzez pryzmat przeszłości, nie ciągnie się za nią tajemnica i samotność. Zyskuje nowych przyjaciół, jest komuś potrzebna. Powoli małymi kroczkami zaczyna wierzyć w siebie, w swój mały sukces. Ma odwagę wyciągnąć rękę po więcej.
Mimo wszystko w pewnym momencie nadejdzie czas rozliczenia się z przeszłością i powrót w rodzinne strony. Czy dorosła już Patrycja będzie umiała zaakceptować sprawy, na które nie miała wpływu? Czy będzie umiała wybaczyć tym, którzy najbardziej ją skrzywdzili? Czy da się rozliczyć z tak trudną przeszłością?

Nie znajdziecie tutaj także porywających zwrotów akcji, napiętej fabuły i całego miliona zwrotów akcji. Jest to prosta historia, ale z dwuwymiarowym przesłaniem. Napisana lekkim stylem, dzięki czemu nie jesteśmy tak mocno przytłoczeni trudnymi emocjami.

Nie jest to porywająca książka, o której będą same ochy i achy. Nie zalicza się ona również do łatwych historii z bajkowym zakończeniem. Jest to scenariusz, które pisze samo życie. Trudny, brutalny i tak bardzo rzeczywisty.
Nie jest to również powieść, która przypadnie każdemu do gustu. Bardzo dojrzałe emocje moim zdaniem będą trudne do zrozumienia przez młodszą część czytelników. Jednak dla tych, którzy doświadczyli już trochę życia będzie to sentymentalna podróż po stronach "Pocałunku morza".

Życie nie jest sprawiedliwe, nie gra fair play, nie przeprasza. Wystawia na próby i zwątpienie wielokrotnie, a ból, samotność, łzy i poczucie niesprawiedliwości to jego stałe elementy. Tym trudniej uwierzyć jest w jego dobre oblicze, kiedy od samego początku rzuca nam tylko kłody pod nogi...


Podobnej historii doświadczyła Patrycja, która bardzo szybko straciła matkę, a...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy krok bywa najtrudniejszy - tak mówią. Jednak aby rozpocząć nowy etap jest on niezbędny. Bywają sytuacje kiedy strach paraliżuje nas przed dokonaniem tej najważniejszej decyzji. Lecz cichutki głos rozsądku pcha nas w nieznane, zmuszając do zmierzenia się z konsekwencjami dokonanych wyborów...
Nadia właśnie dokonała takiego wyboru. Postanowiła uwolnić się od człowieka, który niszczył ją psychicznie i fizycznie. Podjęła decyzję aby zmienić swoje życie, uciec od rzeczywistości, w której została niszczona jej osobowość, pewność siebie, jej kobiecość. Z dobytkiem jednej walizki ucieka przed swoim oprawcą próbując poskładać to co jeszcze jej pozostało. Ze strachem w oczach, z duszą na ramieniu ruszyła w nieznane.
Jako wykształcona pielęgniarka podjęła pracę przy opiece dla niepełnosprawnego mężczyzny. Jak się jednak okazuje jej podopieczny nie tylko nie jest zachwycony jej obecnością, ale również wrogo nastawiony do obecności kobiety w swoim domu. Okazuje się również, że Nadia jest zbędna w jego życiu, a Garrett próbuje udowodnić to na każdym kroku. Kiedy jednak okrutny los zmusi ich do konfrontacji z własnymi emocjami oraz strachem przed, którym oboje uciekają okazuje się, że są w stanie zbudować poprawną relację. Co więcej, budząca się między nimi przyjaźń zaczyna stąpać po bardzo kruchym lodzie. Czy jednak koszmary przeszłości pozwolą im się uwolnić od strachu i niepewności? Czy to na pewno jest uczucie, a może litość? Czy układ jaki zawarli ma prawo istnienia?

Na wstępie powiem Wam, że ta książka porusza bardzo trudne tematy. Przemoc fizyczna oraz psychiczna niesie ze sobą wiele kontrowersyjnych emocji. Przy tej historii będziecie musieli zmierzyć się również z tematem gwałtu, strachu, poniżenia. Nie jest to łatwa lektura.

Postać Nadii została dość brutalnie potraktowana. Kobieta ma na swoim koncie wiele tragicznych wydarzeń, które zniszczyły jej system wartości. Wydawać by się mogło, że ucieczka od swojego oprawcy uwolni ją od nieprzyjemności. Nie w tym wypadku. Nadia żyje cały czas w strachu, wie, że nie jest bezpieczna ponieważ jej prześladowca nadal jej szuka. Mimo wszystko konsekwentnie pragnie uwolnić się od demonów przeszłości.
Garrett to klasyczny dupek przy pierwszym kontakcie. Nie da się jednak ukryć, że przy bliższym poznaniu jego ocena wzrasta. Ma zdolność odczytywania ludzkich emocji. Kiedy wreszcie zdaje sobie sprawę, że przez najbliższy czas będzie musiał zaakceptować obecność Nadii w swoim domu dostrzega również emocje, które towarzyszą dziewczynie. W związku z tym budzi się w nim poczucie odpowiedzialności. Właśnie wtedy postanawia przestać kroczyć wojenną ścieżką i zawrzeć rozejm ze swoją współlokatorką. Dopiero wtedy ta relacja zacznie zmierzać w dobrym kierunku.

Mimo trudnego tematu wielokrotnie śmiałam się przy tej lekturze. Lekkie, przyjemne i złośliwe dialogi są esencją tej powieści. W wielką krzywdę naszej bohaterki autorka wpuszcza namiastkę normalności, daje jej powody do śmiechu, normalnego traktowania, ale również złudne poczucie bezpieczeństwa. Zawsze kiedy Nadia zazna odrobiny szczęścia pojawia się przeszłość i strach o własne życie.
Relacja miedzy bohaterami nie jest typowa, ani schematyczna. Jest pełna ciepła, ale jednocześnie nie brakuje jej nutki złośliwości, sarkazmu czy ironii. Nie jest to również cukierkowa relacja ponieważ niejednokrotnie nasi bohaterowie doprowadzają się wzajemnie do skrajnych emocji raniąc tym siebie wzajemnie. Mimo wszystko całość została ujęta w naprawdę dobry sposób. Do tego wszystkiego dojdą trudne decyzje i zmierzenie się z konsekwencjami dokonanych wyborów, również tymi z młodości.

Brnąc przez tą gorzką historię wielokrotnie widzimy promienie słońca, czujemy nadzieję, że wreszcie los uśmiechnie się do naszych bohaterów. Jednak im bardziej poznajemy ich losy tym bardziej nasze serce pokrywa się smutkiem i uczuciem krzywdy. Słodko-gorzka powieść, która pokazuje, że w życiu zawsze spotkamy swojego Anioła Stróża, a na wszystkie leki znajdzie się lekarstwo. Może czasami metody leczenia są niekonwencjonalne lub czasami sporne, ale jeżeli to droga do celu to może warto zaryzykować?
Jeśli nie boicie się zmierzyć z trudnymi tematami, przebrnąć przez morze krzywdy i smutku, spojrzeć niesprawiedliwości w oczy i odczuć ból na własnej skórze ta książka jest dla Was. Jeżeli wierzycie w dobro drugiego człowieka, w siłę wytrwania i macie jeszcze siły na wylanie gorzkich łez śmiało mogę polecić Wam tą genialną książkę.
Mimo, że jest to moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki nie spodziewałam się, aż takich emocji. Nie umiem po tej lekturze wrócić do swojej codzienności. Zawieszona w świecie Nadii ponownie trawię emocje, smakuję łez i zmagam się z bólem, który wypalił się nie tylko w moim sercu, ale i duszy. Książka, która boli i która leczy. Uczucia tak skrajne i tak nieprawdopodobnie prawdziwe.
Nigdy nie miałam ochoty krzyczeć po przeczytaniu książki, Teraz chce mi się nie tylko krzyczeć, ale i płakać ponownie. Zapalić papierosa - choć nigdy nie paliłam.

Pierwszy krok bywa najtrudniejszy - tak mówią. Jednak aby rozpocząć nowy etap jest on niezbędny. Bywają sytuacje kiedy strach paraliżuje nas przed dokonaniem tej najważniejszej decyzji. Lecz cichutki głos rozsądku pcha nas w nieznane, zmuszając do zmierzenia się z konsekwencjami dokonanych wyborów...
Nadia właśnie dokonała takiego wyboru. Postanowiła uwolnić się od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zastanawialiście się, jaki jest dobry sposób na udaną książkę? Genialna fabuła? Nietuzinkowy motyw główny? Kolorowi bohaterowie? Nieprzewidywalna i szybka akcja? Adrenalina? Emocje? A może coś jeszcze innego?
Serca pełnego pasji nie da sie zatrzymać. Nie można mu powiedzieć STOP! Nie można mu kazać zwolnić. Pasja to coś, co zwyczajnie sie czuje, z czym człowiek się urodził, co kocha. To elementarna cząstka każdego istnienia, która pozwala nam zaczerpnąć powietrza, odreagować, wyżyć się, być szczęśliwym.

Pasją Dominika jest właśnie taniec. Krump pozwala mu pokazać swoje emocje, wyrzucić je z siebie i oczyścić się. Jest to jego metoda na pozbycie się stresu. Wraz ze znajomymi szuka młodych ludzi, których będą mogli nauczyć tańca ulicznego, pokazać sposób na odreagowanie. Właśnie wtedy na swojej drodze spotyka Kaję i jej siostrę Sarę, która pragnie nauczyć się tańczyć. Jednak ta relacja nie będzie zbyt łatwa, a ilość tajemnic wcale nie ułatwia nikomu zadania.

Dominik jest bardzo zamkniętym człowiekiem. W swoim życiu wycierpiał się wiele, a mroczne wspomnienia wielokrotnie nie pozwalają mu normalnie funkcjonować w społeczeństwie. Ze względu na swoją przeszłość nie wierzy w miłość, nie angażuje się w związki, nie buduje bliskich relacji. Potrafi za to dojrzeć w ludziach negatywne emocje, strach i pomóc im wyzwolić się spod wpływu tych czynników. Poprzez taniec uwalnia gromadzone w sobie uczucia, co pozwala odczuć swoisty rodzaj ulgi.

Kaja również nie należy do łatwych ludzi. Zamknięta w sobie kobieta, która boi się pokochać, zaufać, dać szansę. Żyjąc przeszłością nie jest w stanie zacząć żyć na prawdę. Wspominając nieprzyjemne wydarzenia nie daje szansy samej sobie na bycie szczęśliwą. Tkwi w błędnym kole swoich emocji udowadniając, że może być szczęśliwa, choć tak na prawdę jest samotna... Dodatkowo opiekuje się młodszą siostrą Sarą, która ze względu na swoją chorobę przestała mówić. Poczucie odpowiedzialności jest dodatkowym obciążeniem stresowym dla kobiety. Nie jest łatwo podołać wszystkim wyzwaniom, kiedy w pojedynkę kroczy się przez życie.

Sara natomiast zalicza się do nastolatek, które swoim optymizmem wywołują uśmiech na twarzach innych. Mimo faktu, że nie mówi jej sposób komunikacji nie przeszkadza nikomu w budowaniu relacji z dziewczyną, a szczerość, jaka emanuje z dziewczyny zawstydziłaby niejednego dorosłego. Mimo tego Sara marzy, aby żyć jak każdy normalny człowiek w jej wieku, aby bawić sie i korzystać z przywilejów młodości. Nie chce być zaklasyfikowana do ludzi chorych, niepełnosprawnych. Walczy o swoją normalność nawet ze starsza siostrą. Mimo młodego wieku spotykamy się tutaj z bardzo dojrzała postawą i sposobem patrzenia na świat.

Kiedy Kaja wkracza do świata Dominika powinno mieć miejsce swoiste trzęsienie Ziemi. Jednak nic takiego się nie dzieje. Na początku zmieniają się tylko ich emocje, które niepostrzeżenie zaczynają kiełkować, a w pewnym momencie nie sposób już ich zatrzymać. Nim jednak zostanie to dostrzeżone najpierw muszą poukładać sobie w głowach, czego tak na prawdę oboje chcą od życia oraz czy ścieżka, którą do tej pory wybrali na pewno jest prawidłowa.

Historia Kai i Dominika budowana jest na emocjach. Nie ważne czy są to emocje z przeszłości czy te obecne tak samo intensywnie wpływają na Czytelnika. Od pierwszych stron wpadamy w wir uczuć, strachu, niesprawiedliwości i samotności. Brniemy strona za stroną w tym bezkresnym oceanie doznań gubiąc łzę za łzą. W pewnym momencie pochłonięci lekturą tracimy kontakt z rzeczywistością, a dajemy się porwać wydarzeniom z życia Dominika i Kai. Ból, który czujemy wypala w nas swoistą dziurę, którą nie sposób wypełnić. Poczucie niesprawiedliwości pozostawia w nas niesmak, a mimo, że na końcu odczuwamy ukojenie to historia tych trojga młodych ludzi sprawia, że nie umiemy normalnie wrócić do codzienności. Zapomnieć o tym, co przeczytaliśmy, co czuliśmy, co wypłakaliśmy.
Dodatkowo kolejne puzzle, które dokłada nam autorka ukazując historię Kai i Dominika sprawiają, że zmienia się wszystko, a emocje, które odczuwamy nie maja końca. Piętrzą się z każdą kolejną tajemnicą, z każdym mroczmy sekretem

Zapytałam się Was na początku, jaki jest sposób na udaną książkę. Miałam spore obawy, kiedy dowiedziałam się, że autorka po raz kolejny wykorzystała motyw tańca w fabule. Miałam jeszcze większe, kiedy okazało się, że taniec po raz kolejny ma być swego rodzaju uwolnieniem od traumy, negatywnych uczuć. Bałam się sie, aby tak bliska mojemu sercu "Passada" nie została zastąpiona czymś innym, bardziej świeżym, bałam się, że wszyscy zaraz o niej zapomną.
Tym bardziej czuję się lepiej, kiedy wszystkie moje obawy okazały się niepotrzebne i bezzasadne. Miło czyta się książkę i obserwuje jak zmienia się warsztat autorki, widać poświęcony czas i samodyscyplinę. Widać bardziej plastyczną fabułę, piękniejsze cytaty i przede wszystkim emocje, które zwyczajnie wypływają z tej książki.

Być może sposób na dobra książkę to nie tylko nietuzinkowa fabuła czy kolorowi bohaterowie lub inne czynniki, o których wspominałam Wam wcześniej. Moim zdaniem sposób na dobrą książkę to ciężka praca nad własnym warsztatem, szczerość pisania i prawdziwe emocje, takie, które razem z Czytelnikiem pójdą dalej w świat. To Czytelnik zawsze dostrzeże, tego nie da się oszukać, ani stworzyć. To po prostu trzeba czuć. Te książkę polecam każdemu, tak samo jak wagon chusteczek przy jej czytaniu.

www.zaczytanawiedzma.blogspot.com

Zastanawialiście się, jaki jest dobry sposób na udaną książkę? Genialna fabuła? Nietuzinkowy motyw główny? Kolorowi bohaterowie? Nieprzewidywalna i szybka akcja? Adrenalina? Emocje? A może coś jeszcze innego?
Serca pełnego pasji nie da sie zatrzymać. Nie można mu powiedzieć STOP! Nie można mu kazać zwolnić. Pasja to coś, co zwyczajnie sie czuje, z czym człowiek się urodził,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Niektórzy ludzie po prostu w naszym życiu są. Ot tak. Od urodzenia, od dzieciństwa, od przysłowiowego zawsze. Bardzo często nie zdajemy sobie nawet sprawy z ich obecności, znaczenia, ulokowania w naszym sercu. Dopiero kiedy zmienia się system wartości, sytuacja dostrzegamy obecność, zainteresowanie, dobre serce…
Amanda i Noah znają się od zawsze, urodzili się tego samego dnia, dorastali razem, chodzili do tych samych szkół. Są najlepszymi przyjaciółmi od samego początku. A przyjaźń od najmłodszych lat jest najpiękniejsza. Niby znają wartość swojej relacji, ale wszystko zmienia się kiedy wchodzą w okres dojrzewania. Tutaj hormony zaczynają robić swoje, a ich przyjaźń zostaje wystawiona na ogromną próbę. Czy na fundamentach prawdziwej przyjaźni da się zbudować trwały związek? Może jednak lepiej nie ryzykować idealnej relacji dla kilku uniesień serca? Czy relacja przyjacielska jest lepsza niż brak czegokolwiek?

Amanda wychodzi z założenia, że nie jest idealna dla Noaha jako partnerka. W związku z tym uważa, że lepiej zachować przyjaźń niż przekroczyć granicę i związkiem zniszczyć to co budowało się wiele lat. Postanowiła schować swoje uczucia do kieszeni i cieszyć się z Noaha jako bratniej duszy.
Jednak hormony robią swoje, a dorastający wiek sprawia, że oboje zaczynają na siebie patrzeć inaczej. Nie jest to już tylko przyjaźń między Amandą, a Noahem, ale relacja kobieta- mężczyzna. Tutaj pożądanie zaczyna grać pierwszorzędną rolę, a serce rwie się w ramiona ukochanej osoby.

Powiem Wam, że w momencie kiedy poznałam bohaterów postać Amandy działała mi na nerwy. Tak zakompleksionej osoby o skrajnie niskiej samoocenie dawno nie spotkałam. Dodatkowo jej negatywne myślenie o sobie sprawiało, że irytowała mnie prawie na każdej stronie. Zazdrościłam jej wtedy, że ma przy sobie tak cierpliwego Noaha. Znosi to chłopak cierpliwie, dzień po dniu tłumaczy jej, że jest fantastyczną kobietą, całym jego światem. Mimo to dziewczyna nadal robi swoje i zmierza drogą destrukcji zatracając się w zazdrości kiedy widzi ukochanego z inną kobietą. A wszystko dlatego, że wybrała przyjaźń. Nie pozwoliła ani sobie ani jemu przekroczyć granicy.
W tej sytuacji nie ma się co dziwić, że Noah musi zaspokoić swoje hormony z innymi obywatelkami. To znowu wzbudza zazdrość u Amandy i błędne koło się zamyka. Sytuacja powtarza się w momencie kiedy Amanda zaczyna umawiać się z innymi chłopakami. Kipiący z zazdrości Noah nie stroni od rękoczynów. I tak w kółko.

Więc mniej więcej przez pół książki poznajemy bardzo dokładnie zakompleksioną osobowość Amandy. Pozwala to zrozumieć nam jej zachowanie, motyw działania i wartość przyjaźni z Noahem.

„Każdy zasługuje na „dziękuję” i „do widzenia”.”

Dopiero kiedy ich drogi się rozchodzą aby każde mogło spróbować ułożyć sobie życie zaczyna się coś dziać. Tutaj fabuła powoduje zdecydowanie zawirowania serca. Wywołuje łzy, wzrusza i wprawia w osłupienie.
Poprzez nieplanowane wydarzenia Amanda zaczyna inaczej patrzeć na swoje życie. Zmienia się jej system wartości, odbiór wydarzeń i postrzegania świata.

„Przestań żyć przeszłością i marnować teraźniejszość.”

To właśnie wtedy decyduje się również na radykalne kroki w swoim życiu. Wtedy właśnie odbiór głównej bohaterki przez Czytelnika ulega zmianie. Zaczynamy jej kibicować, wierzyć w nią, trzymać kciuki. Wszystko po to aby na końcu wylać może łez, aby zatrzymało się serce, aby przestać oddychać.

”Nie, nie byłam idealna. I nigdy nie miałam być. Ale co z tego? W życiu są ważniejsze rzeczy niż ganianie za urojoną perfekcją. Ideał to pojęcie względne. Każdy postrzega go inaczej. Przez całe życie marnowałam czas, próbując mieć nad wszystkim kontrolę. To wykańczające. Tak naprawdę przecież mogłam kontrolować jedynie siebie.”

Miałam tą recenzję dodać wczoraj, zaraz po przeczytaniu lektury, jednak potok łez i nadmierne wzruszenie spowodowały u mnie kaca książkowego i emocjonalną blokadę recenzencką.
Ta książka to emocjonalna huśtawka. Wywołuje naprzemiennie skrajne emocje tylko po to by na końcu zabić Czytelnika. To historia o sztuce dojrzewania, zmieniania się i indywidualnego odbioru świata. Jest to również opowieść o przepięknej i oddanej przyjaźni, która w pewnym momencie niekontrolowanie zaczyna przeistaczać się w najpiękniejsze ze znanych człowiekowi uczuć. Powieść tak bogata w emocje, że zaczynają one wypływać między stronami. Poruszająca bardzo trudne tematy, pokazująca ludzie zagubienie i rezygnację z samego siebie dla dobra drugiego człowieka.
Wzrusza, zmusza do zastanowienia i przeanalizowania. Refleksyjna opowieść, która sprawia, że zatrzymujemy się aby spojrzeć na świat z innej perspektywy.
Jest to książka, którą polecam Wam z czystym sumieniem. Dla każdego wrażliwego książkoholika będzie to na pewno dobrze spędzony czas z lekturą. Myślę, że moje łzy oraz kac książkowy są najlepszą rekomendacją co do jakości książki. A dodatkowo powiem Wam, że o tej historii nie prędko zapomnę.

Niektórzy ludzie po prostu w naszym życiu są. Ot tak. Od urodzenia, od dzieciństwa, od przysłowiowego zawsze. Bardzo często nie zdajemy sobie nawet sprawy z ich obecności, znaczenia, ulokowania w naszym sercu. Dopiero kiedy zmienia się system wartości, sytuacja dostrzegamy obecność, zainteresowanie, dobre serce…
Amanda i Noah znają się od zawsze, urodzili się tego samego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zastanawiamy się czasami nad przeznaczeniem. Czy coś takiego istnieje? Czy zależy ono od nas, a może jest zapisane w gwiazdach? Ila tak na prawdę mamy możliwości decydujących w naszym życiu? A może faktycznie jesteśmy panami swojego losu, który w 100% zależy od nas. W końcu czasy średniowiecza już dawno minęły...
Madison Montgomery to zwyczajna dziewczyna z bogatego domu. Co prawda życie jej nie rozpieszczało, a zemsta i samobójcza śmierć jej matki zmieniła bardzo wiele rzeczy to nadal dziewczyna stara się żyć normalnie. Wydaje się, że ma ku temu dobre warunki - ojciec ponownie się żeni, a przeprowadzka to najlepsze wyjście do nowego startu. Szkoła prywatna, do której trafia Madison również ma być bardzo dobrym rozwiązaniem. Tutaj jednak zmienia się wiele początkowych założeń, a tajemnica goni tajemnicę.
W szkole prym wiedzie grupa dziesięciu chłopaków, od których lepiej trzymać się z daleka. Tylko jak to zrobić kiedy wpada się w oko przywódcy Elite Kings Club?
Dodatkowo niepokojący jest fakt, że mimo nienawiści do Madison cała dziesiątka robi wszystko aby zapewnić jej bezpieczeństwo? Co tak na prawdę ukrywają przed dziewczyną Elite Kings Club?

Nie muszę ukrywać, że zapewne nie tylko mnie zaintrygował opis tej książki. Po prostu wiedziałam, że muszę poznać tą historię, wejść w świat zagadek i niebezpiecznej gry. Odnaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania, które zawiera opis. I zobaczyć przede wszystkim jak rozwinie się relacja Madison - Bishop! Tak, tak typowa kobieta ze mnie.

Madison to lekko zbuntowana nastolatka, która jednak ma rozsądnie poukładane w głowie. Wydawać by się mogło, że dramatyczne przeżycia, których doświadczyła dość znacząco wpłyną na jej osobowość. Mam wrażenie, że tak się nie stało, a wręcz mimo trudności i skandalu, który miał miejsce wokół dziewczyny ukształtowała się również jej wewnętrzna dorosłość. Nie można tego samego powiedzieć o hormonach, które jeszcze rządzą nastolatką, ale każdy ma jakieś słabości.
Mimo przeszłości Madison z godnością brnie przez życie i zmaga się z nowymi wyzwaniami. Jednym z nich ma być zmiana szkoły. Jak się okazuje to nie jedyna niespodzianka. Madison wraz ze zmianą środowiska zyskuje również przyrodniego brata. I tu zaczyna się cała podróż przez tajemnice, niedopowiedzenia i trzymający w napięciu klimat.
Jakby było mało dziwnych zdarzeń Madison wpada w oko tajemniczemu Bishopowi, który nie ukrywa swojego zainteresowania dziewczyną. Mimo odczuwalnej chemii, da się również wyczytać niechęć i nienawiść, którą Elite Kings Club darzy dziewczynę. Wszystko byłoby jeszcze w miarę zrozumiałe gdyby nie fakt, że to niebezpieczni chłopcy weszli do życia Madison, a nie odwrotnie. Dlaczego zatem za wszelką cenę starają się zapewnić jej bezpieczeństwo? W jaką niebezpieczną grę zostanie wciągnięta dziewczyna?

Ta książka ma więcej tajemnic niż odpowiedzi. Tego zapewne dowiecie się z każdej recenzji/opinii o "Srebrnym łabędziu". Mało tego, po przeczytaniu tej książki będziecie mieć jeszcze więcej pytań, a brak odpowiedzi sprawi, że z niecierpliwością będziecie czekać na kontynuację ( tak samo jak ja). Zazwyczaj koniec książki zawiera rozwiązanie, uchyla rąbek tajemnicy, który doskwiera czytelnikowi, zawiera te brakujące puzzle z całej układanki. Tutaj ten schemat nie został zachowany. Brak klarownego rozwiązania fabuły sam w sobie już jest irytujący, ale zostawienie czytelnika z jeszcze większą niepewnością sprawia, że całość zyskuje w ogólnej ocenie, a my czekamy na magiczną datę w kalendarzu, która przyniesie ukojenie zszarganym nerwom i odpowiedzi na wszystkie zadane przez nas pytania.

Wstęp do tej recenzji również nie był przypadkowy. Po poznaniu historii Madison zastanawiamy się ile ona tak na prawdę decyduje o swoim życiu, a ile stanowi przeznaczenie. Gdzie tak na prawdę zapisany jest jej los i czy uda się go zmienić?
Czytając tą historię zadajemy sobie kolejne pytanie - "o co tak na prawdę chodzi z tym tytułowym srebrnym łabędziem?" Nie odpowiem na to pytanie, aby nie zdradzić przyjemności czytania.

Książka sama w sobie jest również bardzo ładnie wydana, a to sprawia, że przyjemność czytania jest jeszcze większa. Czarny kolor rozpoczynający nowy rozdział oraz obecność tajemniczych piórek tylko podkręcają aurę niebezpieczeństwa i zagadek.

Jest to historia o dziesięciu tajemniczych chłopcach i jednej Madison, która swoją obecnością sprawiła dość spore zamieszanie. Mimo wszystko cała grupa Elite Kings Club robi wszystko aby zapewnić jej bezpieczeństwo. Dlaczego? Przed kim? Na te pytania odpowiedź znajdziecie sami.

Mimo wszystko bardzo lubię aurę zagadek, niebezpieczeństwa i wielu pytań bez odpowiedzi. Mimo wkurzającej czasami Madison, która swoimi hormonami zabijała czytelnika uważam, że ta książka jak i jej przyszła kontynuacja przypadną do gustu wielu osobom.

Zastanawiamy się czasami nad przeznaczeniem. Czy coś takiego istnieje? Czy zależy ono od nas, a może jest zapisane w gwiazdach? Ila tak na prawdę mamy możliwości decydujących w naszym życiu? A może faktycznie jesteśmy panami swojego losu, który w 100% zależy od nas. W końcu czasy średniowiecza już dawno minęły...
Madison Montgomery to zwyczajna dziewczyna z bogatego domu....

więcej Pokaż mimo to