-
Artykuły
Sięgnij po najlepsze książki! Laureatki i laureaci 17. Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać1 -
Artykuły
„Five Broken Blades. Pięć pękniętych ostrzy”. Wygraj książkę i box z gadżetamiLubimyCzytać4 -
Artykuły
Siedem książek na siedem dni, czyli książki tego tygodnia pod patronatem LubimyczytaćLubimyCzytać4 -
Artykuły
James Joyce na Bloomsday, czyli 7 faktów na temat pisarza, który odmienił literaturęKonrad Wrzesiński9
Biblioteczka
2022
2020-11-27
🟢 Z ciężkim sercem, ale muszę to napisać. "Blask choinki" kompletnie mi nie podszedł. Miało być elegancko, trochę nowobogacko, ale zarazem smacznie i gustownie. A ja się czułam, jakbym na święta wyjechała z bandą snobów, którzy zrzędzą, zrzędzą i... Jeszcze raz zrzędzą.
🟢 Mnogość bohaterów może przytłaczać. Jedni rodzice, drudzy rodzice, dzieci rodziców, którzy też są rodzicami... W skrócie, trochę ich tam jest. Na początku powieści jest rozpiska, kto jest kim, jednak wątpię, by ktoś zdecydował się wracać do tego spisu za każdym razem, gdy zapląta się o kim w danej chwili właściwie czyta. Zresztą, postacie są dość specyficzne i w większości irytujące. Narzekaniom nie było końca. Sięgając po książkę z motywem świątecznym człowiek nie nastawia się raczej na opisy tego, że ktoś poszedł z dzieckiem na basem, ktoś inny na siłownię, a jeszcze ktoś na calvadosa...
🟢 Autorka pisze naprawdę eleganckim językiem. I z przykrością stwierdzam, że to jedyny plus jaki dostrzegłam w "Blasku choinki". Czekałam na jakąś puentę tej historii jednak albo jej nie wyłapałam lub jej tam zwyczajnie nie ma... Szkoda, gdyż zeszłoroczny "Zapach goździków", który poprzedza wydarzenia mające miejsce w tegorocznej powieści, zauroczył mnie wyważonym szykiem.
🟢 Z ciężkim sercem, ale muszę to napisać. "Blask choinki" kompletnie mi nie podszedł. Miało być elegancko, trochę nowobogacko, ale zarazem smacznie i gustownie. A ja się czułam, jakbym na święta wyjechała z bandą snobów, którzy zrzędzą, zrzędzą i... Jeszcze raz zrzędzą.
🟢 Mnogość bohaterów może przytłaczać. Jedni rodzice, drudzy rodzice, dzieci rodziców, którzy też są...
2020-11-05
Początek był bardzo obiecujący. Przejęta śledziłam kolejne strony, jednak mój entuzjazm zamiast wzrastać, malał. Największe zastrzeżenia mam do przypadkowości. Praktycznie każdy rozpoczęty wątek kończył się nielogiczne albo był dziełem przypadku. Niektórzy bohaterowie byli tak napakowani stereotypowym podejściem, że w trakcie czytania, aż zgrzytałam zębami. Postacie kobiece w tej książce są bezbarwne albo bezmyślne, żeby nie użyć mocniejszych słów... Jedynie wątki związane z Jackiem jako tako ratowały sytuację, chociaż i one były grubymi nićmi szyte.
Nie czułam ekscytacji, która zazwyczaj towarzyszy mi w trakcie czytania thrillerów. Wiecie, tej elektryzującej iskry zwiastującej odkrywanie nieznanego. Ciężko ją wyczuć, gdy przewiduje się praktycznie wszystko... Motyw kryminalny również mnie nie porwał. Śledztwo było prowadzone na zasadzie wróżenia z fusów.
Początek był bardzo obiecujący. Przejęta śledziłam kolejne strony, jednak mój entuzjazm zamiast wzrastać, malał. Największe zastrzeżenia mam do przypadkowości. Praktycznie każdy rozpoczęty wątek kończył się nielogiczne albo był dziełem przypadku. Niektórzy bohaterowie byli tak napakowani stereotypowym podejściem, że w trakcie czytania, aż zgrzytałam zębami. Postacie kobiece...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-08-20
2020-06-19
Coś poszło nie tak...
"Raven" to powieść młodzieżowa, łącząca w sobie elementy horroru i thrillera. A przynajmniej tak miało być, jednak coś nie wyszło.
Coś, a mianowicie większość.
Zadaniem horroru oraz thrillera jest wprowadzenie czytelnika w stan, w którym ciarki przechodzą po plecach, a rosnące napięcie w kulminacyjnych momentach, sięga zenitu. Sięgając po "Raven", która jest także młodzieżówką, spodziewałam się oczywiście subtelnych i wyważonych opisów grozy, jednak nie tego, że będą one... Nudne. Początek dawał nadzieję - dziewczyna znaleziona w wykopanym, leśnym grobie, włączyła creepy trybiki w mojej głowie. Jednak z każdym kolejnym rozdziałem mój entuzjazm malał.
Dialogi bohaterów, w których dominował, być może niezrozumiały dla mnie, humor, były nieadekwatne do wydarzeń, które się rozgrywały. Jak już jesteśmy przy wydarzeniach, to niestety akcja kończyła się, zanim zdążyła się rozkręcić. Ciągłe rozkminy bohaterów, zmierzające donikąd nużyły. Starałam się znaleźć plusy tej powieści, jednak nie trafiła ona do mnie kompletnie.
Zdaję sobie sprawę, że wątek z chorobami psychicznymi jest chodliwy, jednak nie mogę przeżyć braku dobrego researchu w tym temacie. Wiem, że to fikcja literacka. Wymysł twórcy. Wizualizacja fantastycznych wyobrażeń. Ale, podnosi mi się ciśnienie, gdy czytam o depresji przedstawionej po macoszemu. Czytając posłowie wiem, że autorka chciała poruszyć ważny temat w swojej powieści. Jednak przedstawienie go w taki sposób, kompletnie mi nie odpowiada.
Coś poszło nie tak...
"Raven" to powieść młodzieżowa, łącząca w sobie elementy horroru i thrillera. A przynajmniej tak miało być, jednak coś nie wyszło.
Coś, a mianowicie większość.
Zadaniem horroru oraz thrillera jest wprowadzenie czytelnika w stan, w którym ciarki przechodzą po plecach, a rosnące napięcie w kulminacyjnych momentach, sięga zenitu. Sięgając po...
2020-03-03
"Dziewczyna, którą znałaś" okazała się powieścią, z którą mogłam pozostać w jednej relacji, a raczej jej braku - mianowicie, nieznajomi.
Nie była zła, nie była dobra, była nijako przyzwoita. Thriller? No nie... Napięcia brak. Kompletnie brak. Akcja była bardzo, bardzo wolna. Sądzę, że mnogość bohaterów okazała się w tym przypadku niewypałem, bo doszło do przerostu formy nad treścią. Główny wątek schodził za bardzo na boczny tor.
90% książki to obyczajówka. Lawirując między kolejnymi wynurzeniami bohaterów, zastanawiałam się dokąd to wszystko zmierza. Koniec dość przyzwoity, jednak też nie taki, który zrobi czytelnikowi papkę z mózgu.
Do postaci kobiecych, czułam jakieś negatywne emocje. Zostały przedstawione w taki sposób, że za nic nie mogłam złapać z nimi nici porozumienia. Niektórym współczułam, a mimo to podskórnie czułam wobec nich awersję. Z bohaterami męskimi nie było wcale lepiej.
Jedynie, na co faktycznie warto zwrócić uwagę w "Dziewczynie, którą znałaś", to motyw szowinizmu. Oczywiście, jeśli przebrnie się przez bardzo powolną akcję.
"Dziewczyna, którą znałaś" okazała się powieścią, z którą mogłam pozostać w jednej relacji, a raczej jej braku - mianowicie, nieznajomi.
Nie była zła, nie była dobra, była nijako przyzwoita. Thriller? No nie... Napięcia brak. Kompletnie brak. Akcja była bardzo, bardzo wolna. Sądzę, że mnogość bohaterów okazała się w tym przypadku niewypałem, bo doszło do przerostu formy...
2020-02-02
Jedynym plusem tej książki było dla mnie to, że znów wróciłam do klimatu lat dziewięćdziesiątych. Konkretnych tytułów nie pamiętam, jednak z nostalgią wspominam filmowe amerykańskie produkcje, w których nie mogło zabraknąć tych złych, tych dobrych, "strzelanek" i bohaterek, które nie szukały miłości, ale widząc pierwszego lepszego, w miarę przystojnego gościa, traciły głowę. Pierwsze wydanie "Bez odwrotu" datuje się na 1992 roku dlatego, po wielu przemyśleniach doszłam do wniosku, że jak na tamte czasy, była z pewnością nowatorka i poruszała dość kontrowersyjne tematy. Niestety, czytelnika sięgającego po nią obecnie, może po prostu wynudzić.
Styl pisania autorki jest naprawdę lekki i dzięki niemu przebrnęłam jakoś przez tę książkę. Zakończenie przewidziałam, główna bohaterka okazała się irytująca i przesadnie melodramatyczna, a i wyłapałam kilka naciąganych scen. Sam wątek kryminalny był dość ciekawy i żałuję, że Tess Gerritsen nie skupiła się przede wszystkim na nim.
Ogólnie książka nie jest zła (czytałam gorsze) - sądzę, że znajdzie wiele odbiorców, którzy spędzą przy niej miło czas. Według mnie okazała się słaba, ponieważ preferuje krwiste kryminały, w których wątki obyczajowo - romantyczne są dodatkiem i nie wciskają się na pierwszy plan. Zatem czytelnik, który jednak woli romanse z akcją w tle, powinien się nie zawieść. Osobiście po kolejną książkę autorki w najbliższym czasie nie sięgnę.
Jedynym plusem tej książki było dla mnie to, że znów wróciłam do klimatu lat dziewięćdziesiątych. Konkretnych tytułów nie pamiętam, jednak z nostalgią wspominam filmowe amerykańskie produkcje, w których nie mogło zabraknąć tych złych, tych dobrych, "strzelanek" i bohaterek, które nie szukały miłości, ale widząc pierwszego lepszego, w miarę przystojnego gościa, traciły...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2020-02-03
A PRZECIEŻ MÓWILI - NIE OCENIAJ KSIĄŻKI PO OKŁADCE...
"Złe spojrzenia" to idealny przykład tego, że przykuwająca wzrok okładka i interesujący opis potrafią być mylące. Spodziewałam się nietuzinkowego, spektakularnego śledztwa, w którym rodzące się napięcie nie pozwoli mi zmrużyć oka. Otrzymałam powieść składającą się z trzech rozkopanych wątków, które bardziej nużyły, niż ciekawiły, jednak nie to było najgorsze.
Przerażająca była przesadna wulgarność, zachowania bohaterów oparte na stereotypach, widoczny brak researchu odnośnie pracy policji (nakazów rewizji nie dostaje się przy każdej okazji, bo funkcjonariusz ma taki kaprys). Ogólnie nie przeszkadzają mi przekleństwa w książkach - czasem wręcz pasują do przedstawianych scen. Ale tutaj przeklinają wszyscy wokół, w praktycznie każdej prowadzonej rozmowie. Druga sprawa - stereotypy. Policjanci zachowujący się nieprzyzwoicie, zwracający się do ludzi w sposób karygodny, na dodatek obdarzeni poczuciem humoru godnym nastolatków, a nie dorosłych ludzi.
Kobiety ze "Złego spojrzenia" są albo "wyzwolone" (czyli patrzące z pogardą na gatunek męski, zaciągające do łóżka, co się da, a później plotkujące o wszystkim i o niczym z przyjaciółkami przy winku i kanapkach z majonezem) lub będące w związkach, które uwłaszczają ich godności (jedna z nich przejawia uczuciowość "typowej Karyny", sami wiecie - "łobuz kocha najbardziej"). Od czytania w jaki sposób bohaterowie wychowują dzieci, bolały mi oczy. Przykład - nastoletnia córka grzecznie pyta matkę o nocowanie u koleżanki, a ta dość, że odpowiada jej w sposób nieprzyjemny, to żali się na trudy rodzicielstwa koledze z pracy. Postacie męskie na każdym kroku wyzywają pod nosem, bądź w myślach postacie kobiece od suk, pind, itd. Nie będę wymieniać każdego wyzwiska, bo trochę by się tego uzbierało. Chociaż prym zdecydowanie wiedzie określanie kobiet w tej powieści "sukami".
Przeszkadzało mi to, że dorosłe osoby zachowywały się jak dzieci. Ich sposób wysławiania się, zachowań, poczucia humoru. Gdyby jedna postać przejawiała taki typ zachowań, byłoby to jeszcze zrozumiałe, ale wszyscy? Powiedzieć, że to lekka przesada to powiedzieć za mało. Trzy wątki kryminalne rozwiązywały się praktycznie same. Akcji nie dostrzegłam, napięcia nie poczułam. Nie mogło być inaczej, skoro co chwilę pojawiały się dialogi bohaterów, które ociekały wyżej wymienioną wulgarnością, prostackimi żartami lub wzmiankami o potrzebach seksualnych.
Próbowałam znaleźć pozytywny akcent tej książki, ale niestety takowego nie znalazłam.
A PRZECIEŻ MÓWILI - NIE OCENIAJ KSIĄŻKI PO OKŁADCE...
"Złe spojrzenia" to idealny przykład tego, że przykuwająca wzrok okładka i interesujący opis potrafią być mylące. Spodziewałam się nietuzinkowego, spektakularnego śledztwa, w którym rodzące się napięcie nie pozwoli mi zmrużyć oka. Otrzymałam powieść składającą się z trzech rozkopanych wątków, które bardziej nużyły, niż...
2019-08-04
2019-05-20
2019-09-25
Miał być ogień...
"Nie igraj z ogniem" to powieść młodzieżowa z ogromnym potencjałem, który moim zdaniem, nie został w pełni wykorzystany. Mamy główną bohaterkę, Jenny, która ukrywa mroczny sekret z przeszłości. Wydarzenia, które miały miejsce z jej udziałem, powinny dać jej do myślenia, jednak dziewczyna jest odporna na uczenie się na błędach jak ja z postanowieniem, że nie będę jeść czekolady. Krótko mówiąc, idzie jej to marnie. Jenny przedstawiona jest w taki sposób, że ciężko załapać czy bardziej jest ofiarą własnych decyzji, czy raczej złym charakterem, któremu ciężko współczuć.
Sam pomysł na fabułę jest ciekawy, jednak problem tkwi w tym, że autorka trochę za bardzo skupiła się na dylematach, które wciąż kotłują się w głowie Jenny. Początkowo myślałam, że to zagłębianie się w rozterki dziewczyny do czegoś prowadzi, jednak tak się nie stało. Zdarza mi się dość często sięgać po książki YA, jednak jeszcze nigdy żadna bohaterka tak mnie nie zirytowała. Rozumiem, że nastolatkowie często zatracają się w swoich problemach, często sobie z nimi nie radzą i nawet nie chcą szukać pomocy, gdy jej potrzebują, jednak główna bohaterka Nie igraj z ogniem zachowywała się wręcz patologicznie i aż nazbyt nieodpowiedzialnie, nawet jak na swój wiek. To fikcja literacka (na szczęście!), jednak ogrom negatywnych zachowań wśród postaci był strasznie wysoki. Jak się tak dobrze zastanowić to nie jestem w stanie, wytypować nawet jednej "dobrej osoby" z tej powieści.
Podobała mi się jedynie aura tajemniczości, którą owiana była każda z postaci, nawet tych drugoplanowych. Czułam nawet przez chwilę dreszczyk emocji, ponieważ nabrałam ochoty na poznanie ich wszystkich. Tu muszę pogratulować autorce, że umiejętnie dozowała przekazywane czytelnikowi informacje, sprawiając, że ciężko było nie dotrwać do zakończenia, by poznać wszystkie sekrety nastolatków.
"Nie igraj z ogniem" to powieść młodzieżowa z elementami dramatu obyczajowego i thrillera. Raczej nie polecałabym po nią sięgać nastolatkom poniżej szesnastego roku życia, ponieważ pojawiają się w niej tematy uzależnień i patologicznych zachowań.
Miał być ogień...
"Nie igraj z ogniem" to powieść młodzieżowa z ogromnym potencjałem, który moim zdaniem, nie został w pełni wykorzystany. Mamy główną bohaterkę, Jenny, która ukrywa mroczny sekret z przeszłości. Wydarzenia, które miały miejsce z jej udziałem, powinny dać jej do myślenia, jednak dziewczyna jest odporna na uczenie się na błędach jak ja z postanowieniem, że...
2017-05-22
2016-12-06
Skusiłam się myśląc, że to klimat w stylu książek pani Gregory. Nic bardziej mylnego. Fabuła ciągnęła się w nieskończoność, opisy może nie tyle za długie, co niezbyt interesujące. Jak dla mnie - słaba.
Główna bohaterka - żydówka oddana w pieczę rodowi Borgiów, pseudo nawrócona chrześcijanka, doprowadzała mnie bardziej do frustracji niż współczucia. Biorąc pod uwagę jej przedstawiony młody wiek mogłoby się wydawać, że po prostu niemądra, jednak w moim odczuciu była po prostu nie tyle naiwna, co egoistyczna. Chyba nie taki autorka miała zamysł. Wyszło jak wyszło...
Jedyna ciekawa postać to Giulio, który wydawał mi się jedyną interesującą postacią. Niestety historia pokazuje jaki los czekał biedaka.
Jest to oczywiście powieść fikcyjna z elementami historycznymi. Autorka wymyśliła całą fabułę, zamieszczając kilka elementów zgodnymi z historią powszechną. Obeznani czytelnicy, interesujący się tymi czasami historycznymi wyłapią je z pewnością
Skusiłam się myśląc, że to klimat w stylu książek pani Gregory. Nic bardziej mylnego. Fabuła ciągnęła się w nieskończoność, opisy może nie tyle za długie, co niezbyt interesujące. Jak dla mnie - słaba.
Główna bohaterka - żydówka oddana w pieczę rodowi Borgiów, pseudo nawrócona chrześcijanka, doprowadzała mnie bardziej do frustracji niż współczucia. Biorąc pod uwagę jej...
2016-09-18
Zdarzyło mi się przeczytać książki słabe, napisane nieskładnie lub zwyczajnie nudne. Ale ta? Koszmar! Wulgaryzmy, niesmaczne żarty, brak jakiejkolwiek ogłady... Prostactwo w najgorszej postaci. Parodia ma z założenia śmieszyć, a nie wywoływać odruch hmmm każdy wie jaki.
W moim odczuciu nie zasługuje nawet na jedną gwiazdkę.
Zdarzyło mi się przeczytać książki słabe, napisane nieskładnie lub zwyczajnie nudne. Ale ta? Koszmar! Wulgaryzmy, niesmaczne żarty, brak jakiejkolwiek ogłady... Prostactwo w najgorszej postaci. Parodia ma z założenia śmieszyć, a nie wywoływać odruch hmmm każdy wie jaki.
W moim odczuciu nie zasługuje nawet na jedną gwiazdkę.
Niestety, ostatni raz byłam tak rozczarowana, gdy zamówiłam w knajpie spaghetti, a dostałam makaron z przecierem pomidorowym...
Ciężko było mi przełknąć historię tak przekombinowaną. Zdaję sobie sprawę, że fikcja literacka rządzi się swoimi prawami, jednak absurdów było tutaj zdecydowanie za dużo... Nie jestem czytelniczką lubującą się w opowieściach poplątanych, jak relacje aktorów z tureckich seriali. Jedyne, co uznałabym za plus "O jedno cię proszę" to sposób przedstawienia relacji dwóch kluczowych postaci. A jak już jesteśmy przy bohaterach... Żaden z nich nie rozbudził we mnie nawet cienia sympatii. Nie potrafiłam współodczuwać ich emocji, bo były opisywane w sposób tak... Przesadnie melodramatyczny.
Im bliżej końca, tym częściej łapałam się za głową z niedowierzaniem. Zakończenie przelało czarę goryczy. Z pewnością znacie to uczucie, gdy liczycie chociaż na udany książkowy finał, który wynagrodzi Wam karuzelę nonsensu, na której kręcicie się, czekając, aż ktoś ją zatrzyma. Tutaj i tego zabrakło... To po prostu nie było to. Ale, jak wiecie - nie każdą książkę trzeba lubić.
Niestety, ostatni raz byłam tak rozczarowana, gdy zamówiłam w knajpie spaghetti, a dostałam makaron z przecierem pomidorowym...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toCiężko było mi przełknąć historię tak przekombinowaną. Zdaję sobie sprawę, że fikcja literacka rządzi się swoimi prawami, jednak absurdów było tutaj zdecydowanie za dużo... Nie jestem czytelniczką lubującą się w opowieściach poplątanych, jak...