Złudzenie Nicola Rayner 6,6
ocenił(a) na 84 tyg. temu Jak jestem przesłodzona historiami z miłością na pierwszym planie, zawsze sięgam po kryminał, albo thriller. To takie powieści, które powodują chwilami gęsią skórkę na moich rękach, a umysł w dziwny sposób odpoczywa – czy to już są zapędy psychopatyczne?
Fran (Francesca) jest specyficzną postacią. Zazdroszczę jej oficjalnie pracy, ale ogólnie jest to wycofana babeczka, która ma dziwne relacje… w sumie z każdym. Za młodu dręczona, obecnie ma manię na punkcie jedynego kolegi – chłopaka – mężczyzny, który okazał jej życzliwość. Nie ważny jest fakt, że gość ma rodzinę. Przecież jak głosi przysłowie: „nie ma wagonu, którego nie można odczepić”, prawda? Kiedy ginie ich wspólny kolega, którego sama kobieta nie najlepiej wspomina, wszystko przybiera na sile.
Akcja dzieje się dwutorowo – mamy teraźniejszość po śmierci oprawcy, jak i retrospekcje, dzięki czemu możemy lepiej poznać Fran. Naczytałam się wiele opinii, ze jednak babka nie jest za specjalnie lubiana, ale we mnie obudziła dziwną przychylność – dobrze, że mam męża i mogę na legalu go stalkować. Ta powieść jest doskonale skonstruowana, niby nie specjalnie wyróżniająca się historia, która zawładnie naszymi myślami i jeszcze „chwilę” po jej zakończeniu będziemy się zastanawiać, co tam właściwie się wydarzyło! Akcja rozwija się porządnie, ani nie pędzi na złamanie karku, gdzie raz dwa, można zagubić, ani nie nudzi do zaśnięcia – jest wyważona idealnie!
Całość jest obarczona mocną dawką obsesji kobiety. Historia, która jest ogromnie podszyta strachem, powoduje, że nie chce kończyć jej czytać. Doskonała historia, idealnie skonstruowana, napisana konkretami. Nie ukrywam jednak, że początek nie zapowiadał, aż takiej opowieści. Myślałam, że to będzie statyczne spotkanie dwojga ludzi, a tu taka niespodzianka. Spokojnie mogę namawiać Was na tę historię. Myślę, że nie tylko ja będę miała z nią dobrze spędzony czas.