-
ArtykułyCzytamy w weekend. 24 maja 2024LubimyCzytać192
-
Artykuły„Zabójcza koniunkcja”, czyli Krzysztof Beśka i Stanisław Berg razem po raz siódmyRemigiusz Koziński1
-
ArtykułyCzy to może być zabawna historia?Dominika0
-
ArtykułyAntti Tuomainen: Tworzę poważne historie, które ukrywam pod absurdalnym humoremAnna Sierant4
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2022-06-17
2014-01
2022-09-30
2020-06-12
2020-12-08
1999-11
1994-02
Zapadła w pamięć, oj zapadła. Wyśmienita lektura i to zakończenie, które mną, dzieckiem wówczas, wstrząsnęło, nie mogłem się po nim otrząsnąć, chyba do dziś (to już dwadzieścia trzy lata, uwierzycie!) się nie otrząsnąłem. Jedna z najcudowniejszych lektur dzieciństwa, pokazująca wartość czytania, jako wchodzenia w baśniowy świat. Druga taka niezapomniana lektura to "Chłopcy z Placu Broni" Ferenca Molnara.
Zapadła w pamięć, oj zapadła. Wyśmienita lektura i to zakończenie, które mną, dzieckiem wówczas, wstrząsnęło, nie mogłem się po nim otrząsnąć, chyba do dziś (to już dwadzieścia trzy lata, uwierzycie!) się nie otrząsnąłem. Jedna z najcudowniejszych lektur dzieciństwa, pokazująca wartość czytania, jako wchodzenia w baśniowy świat. Druga taka niezapomniana lektura to...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-06-28
2023-03-08
2021-10-18
2017-07-02
Czy nikt z Państwa nie czuje się oklapnięty? Jeśli nie, to - owinąwszy się w dwa koce z sierści wielbłądziej, sposobem znanym tylko ,,tym na górze'' - możemy przystąpić o rozważań o tej powieści (żeby tylko szalony Albin nam nie przeszkodził!). No to zaczynajmy: narratorem jest Hans Castorp, medium opowiadającego tę całą siedmioletnią historię osadzone zostało właśnie w tej postaci; i niech nas nie zmyli trzecioosobowa forma, to nie jest powieść dziewiętnastowiecznego realizmu, to już modernizm. Narracja nigdy nie opuszcza Hansa Castorpa, jest jedynym bohaterem, którego myśli i uczucia poznajemy.
Warto też zwrócić uwagę na sen, czy raczej wizję zamarzającego Hansa Castorpa. Przedstawiona tam dualna wizja, sięga do tradycji kultury (nie tylko europejskiej). W tym obrazie dostrzegłem podobieństwo do symptomatycznego dla baroku ontologicznego pęknięcia ludzkiej natury, uwyraźnionego w opozycji ciało:duch. Uwyraźniło się szczególnie wyraźnie w poezji Mikołaja Sępa-Szarzyńskiego, ale także w twórczości dojrzałego baroku. Ta koncepcja jest bezpośrednio zaczerpnięta z augustynizmu, ale sięga dalej w przeszłość, do św. pism Pawła z Tarsu. I jak widać nie umarła wraz z barokiem, ale (w zmienionej formie) dotrwała do wieku dwudziestego.
I jeszcze jedno: mnie lektura nie nużyła, wątek Pani Chauchat (jak to w ogóle przeczytać?!) był przecież pełen perypetii, ba! nawet zwrotów akcji. I któż nie wzruszy się losem Joachima, tak żądnego idei pożyteczności. A kto zwrócił uwagę na nawiązania do Politechniki Gdańskiej? Wspaniała lektura, z dyskretnym humorem.
Czy nikt z Państwa nie czuje się oklapnięty? Jeśli nie, to - owinąwszy się w dwa koce z sierści wielbłądziej, sposobem znanym tylko ,,tym na górze'' - możemy przystąpić o rozważań o tej powieści (żeby tylko szalony Albin nam nie przeszkodził!). No to zaczynajmy: narratorem jest Hans Castorp, medium opowiadającego tę całą siedmioletnią historię osadzone zostało właśnie w tej...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-03-03
2021-03-14
2021-02-25
Skandynawią zainteresowałem się na dobre po lekturze ,,Życia po duńsku. Roku w najszczęśliwszym kraju świata" Helen Russell, dalej był ciekawy podręcznik ,,Dania" Grażyny Szelągowskiej, aż w końcu dotarłem do ,,Zamku Soria Moria".
,,Edda" jest więc czwartą książką o Skandynawii. Toteż przystąpiłem do niej z nietypową myślą ,,w poszukiwaniu źródeł państwa opiekuńczego". Dziwne, prawda? Ale jeszcze dziwniejsze jest to, że pierwsze strony wstępu ujawniają to źródło! Nie wierzycie?! Przeczytajcie o instytucji ,,thingu" prasejmu z czasów wikingów.
Zbiór dzieli się na dwie części (jeśli nie liczyć wstępu). W pierwszym odnajdziemy mity: tak jak u Greków - kosmogeniczne, teogoniczne, genealogiczne i antropogeniczne. Najciekawszy był Loki, co to się w łososia przemienił, jak Dafne w drzewo bobkowe. Druga część to opowiadania o bohaterach, bardzo smutne i pochmurne (chyba z powodu braku słońca:), wręcz dołujące (trochę jak prawo Jentego). Takie wręcz psychodeliczne. Czyli chyba kwintesencja Skandynawii.
Opracowanie Apolonii Załsukiej-Strömberg, jak cała ,,Edda" - trochę wybrakowane, nie wyjaśnia wszystkiego, a treść bywa bardzo dziwna (z tymi wszystkimi powtórzeniami). Duży plus za indeks osobowy na końcu
Trafiło mi się feralne wydanie: dwa razy wydrukowany ten sam arkusz, a jednego zabrakło.
Pasjonująca lektura przybliżająca kulturę tej rajskiej krainy, jaką wydaje się być Skandynawia.
Skandynawią zainteresowałem się na dobre po lekturze ,,Życia po duńsku. Roku w najszczęśliwszym kraju świata" Helen Russell, dalej był ciekawy podręcznik ,,Dania" Grażyny Szelągowskiej, aż w końcu dotarłem do ,,Zamku Soria Moria".
,,Edda" jest więc czwartą książką o Skandynawii. Toteż przystąpiłem do niej z nietypową myślą ,,w poszukiwaniu źródeł państwa opiekuńczego"....
2019-05-31
Świetna, pasjonująca pozycja, bardzo odkrywcza, rewidująca spojrzenie na historię (głównie Polski, ale nie tylko), poprzez wpisanie jej w ramy innego dyskursu: głównie postkolonialnego. W pewnych aspektach wpisuje się w ludową historię Polski (pozycji, której ciągle brak), opowiadając o kwestii chłopskiej. Mamy tu inne spojrzenie na Kresy, które okazują się tyleż polskie, co Indie brytyjskie. Pozycja unaocznia właściwy brak państwa polskiego (w sensie realnym), co najmniej od końca XVII wieku. Solidna podbudowa teoretyczna - to kolejna zaleta, wzmacniająca koherencję całości. Jedno zastrzeżenie; skoro tereny Słowiańszczyzny były poza limesem rzymskiej cywilizacji i skutkiem tego feudalizm polskie różnił się od zachodnioeuropejskiego, to jak można mówić o oderwaniu się od Zachodu, skorośmy doń nigdy nie należeli?
Dużą zaletą książki jest wyjaśnianie wielu teorii niejako przy okazji (choćby Laclauowski łańcuch ekwiwalencji). Jedyny minus za korektę, w kilkunastu miejscach kulejącą (chodzi zwłaszcza o pisownię cząstek niesamodzielnych z dywizem - powinny być pisane razem).
Świetna, pasjonująca pozycja, bardzo odkrywcza, rewidująca spojrzenie na historię (głównie Polski, ale nie tylko), poprzez wpisanie jej w ramy innego dyskursu: głównie postkolonialnego. W pewnych aspektach wpisuje się w ludową historię Polski (pozycji, której ciągle brak), opowiadając o kwestii chłopskiej. Mamy tu inne spojrzenie na Kresy, które okazują się tyleż polskie,...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-31
2021-04-25
2023-04-20
2018-04-09
Jedna z najwspanialszych książek o Jezusie, mogąca się równać jedynie z ,,Jezusem z Nazarethu'' Romana Brandstaettera (choć to zupełnie inne kategorie genologiczne). O. James Martin SJ wykorzystuje relację z pobytu w Ziemi Świętej, aby opowiedzieć o Jezusie i jego ewangelii. Zwiedzane miejsca stanowią inspirację do refleksji o danej perykopie, którą autor często odnosi do ludzkiego doświadczenia. Ale to nie koniec: autor odnosi zagadkowe zachowanie ludzi, o których opowiadają poszczególne fragmenty ewangelii, do ludzkiego doświadczenia nim je właśnie tłumacząc. Tłumaczenie ewangelii to kolejne słowa klucze tej książki. Autor wyjaśnia perykopy odwołując się czy to do ludzkiego doświadczenia (jak wspomniałem wyżej), czy do krytycznego aparatu filologicznego. Pod jego piórem ewangelia ożywa. Dowiadujemy się wiele o Ziemi Świętej (np. Zatoki Przypowieści nie zna nawet większość tubylców), realiach codzienności w czasach Jezusa i współcześnie. Ale przede wszystkim autor przekonująco odnosi działania Jezusa do naszej codzienności i mentalności. Uczy co znaczą i jak je stosować. Zapamiętałem, co dla autora jest dowodem autentyczności ewangelii: ich niespójność, czasem pewna nieporadność w opisie np. Zmartwychwstania, gdyby autorzy kłamali zrobiliby t w sposób bardziej przekonujący. Ale oni nie kłamali, tylko dawali świadectwo. Podobnie jezuicki Autor dał tą książką świadectwo własnej wiary, pisząc na tematy poruszające współczesnego człowieka: cudowny absurd Zmartwychwstania, niepokalanego poczęcia i inne. Wyjaśnia je, rozwija treści zawarte w lakonicznych logionach. Przypomina o podwójnej (boskiej i ludzkiej) naturze Jezusa. Cudowne świadectwo nie tylko dojrzałej wiary, ale i rozumu, mądrego, doświadczonego i wrażliwego kapłana. Lektura tej książki to prawdziwe rekolekcje obok których chyba nikt nie pozostanie nieporuszony, doskonale rezonujące w przesłaniem papieża Franciszka (kilkakrotnie tu przywoływanego), który upomina się - za Jezusem - o najsłabszych i odrzuconych. Na tę kwestię jezuita zwraca szczególną uwagę. Bardzo niezwykła książka. Potwierdzają się słowa księdza Józefa Tischnera z wywiadu ,,Przekonać Pana Boga'', że ewangelia jest dopiero przed nami, co znaczy, że ,,że jeszcze nie odczytaliśmy jej do końca, że dotychcza-
sowe odczytania, choć wielkie i interesujące, nie są ostatnim słowem na jej temat.''
Jedna z najwspanialszych książek o Jezusie, mogąca się równać jedynie z ,,Jezusem z Nazarethu'' Romana Brandstaettera (choć to zupełnie inne kategorie genologiczne). O. James Martin SJ wykorzystuje relację z pobytu w Ziemi Świętej, aby opowiedzieć o Jezusie i jego ewangelii. Zwiedzane miejsca stanowią inspirację do refleksji o danej perykopie, którą autor często odnosi do...
więcej mniej Pokaż mimo to2020-08-17
Praca zajmuje się sposobami komunikacji w wiekach średnich: od mediów osobowych (oralnych) poprzez pismo (w średniowieczu umiarkowanie popularne) po media wizualne (obrazy, rzeźby, witraże, pieczęcie, ale i gesty). Gdański profesor zwrócił także uwagę na media sutuujące się pomiędzy pismem i obrazem - tzw. intermedia (synergiczne, gdy obraz i pismo tworzyły jedność; oraz komplementarne - gdy pismo dopełniało obraz i vice versa). Publikację wyróżnia przemyślana kompozycja, bogata warstwa egzemplifikacyjna (odwołująca się do kultury i sztuki właściwie całej Europy), imponująca bibliografia. Podjęte zostały tematy nieczęsto obecne w opracowaniach historycznoliterackich: symbolika pieczęci, problematyka rycerskich turniejów, zagadnienie intermedialności.
Jedyny mankament to brak bibliografii na końcu książki, ale za to jest indeks osobowy.
Praca zajmuje się sposobami komunikacji w wiekach średnich: od mediów osobowych (oralnych) poprzez pismo (w średniowieczu umiarkowanie popularne) po media wizualne (obrazy, rzeźby, witraże, pieczęcie, ale i gesty). Gdański profesor zwrócił także uwagę na media sutuujące się pomiędzy pismem i obrazem - tzw. intermedia (synergiczne, gdy obraz i pismo tworzyły jedność; oraz...
więcej mniej Pokaż mimo to
Powieść, której się nie zapomina. Nie boję się powiedzieć, że jakoś mnie ukształtowała, wywarła wpływ na mnie ogromny. Przywoływałem jej bohaterów na wszystkich większych wypracowaniach szkolnych, pisanych po jej przeczytaniu (z maturą włącznie), w szkole średniej była to moja idee fix. Jeana Valjeana, Thenardierów, Gavroche'a, Kozety upartego inspektora policji - tej galerii postaci uwikłanych w jakże ludzkie, a przy tym równie tragiczne wybory (jak w antycznym dramacie), tego się nigdy nie zapomni. A to wszystko na przebogatym tle, jakie daje powieść dojrzałego realizmu i mamy arcydzieło. Życie, ludzie i ich dramatyczne wybory - to temat tego arcydzieła. A że Hugo czasem przynudza (nie zapomnę opisu paryskich kanałów) - no cóż, wielkiemu chyba wolno. Opis kanałów jest konsekwencją próby opisu całości świata,zarówno od strony socjalnej, jak i np. architektonicznej, zatem ma znaczenie także symboliczne, skoro opisuje niziny społeczne, to konsekwentnie opowiada też o dołach miasta. Tak otrzymujemy pełniejszy obraz świata przedstawionego. Pamiętam, że kanały zbudowano z mielonego kamienia -jak można zmielić kamień, a może pamięć mnie zawodzi. Bez względu na wszytko - to arcydzieło.
Powieść, której się nie zapomina. Nie boję się powiedzieć, że jakoś mnie ukształtowała, wywarła wpływ na mnie ogromny. Przywoływałem jej bohaterów na wszystkich większych wypracowaniach szkolnych, pisanych po jej przeczytaniu (z maturą włącznie), w szkole średniej była to moja idee fix. Jeana Valjeana, Thenardierów, Gavroche'a, Kozety upartego inspektora policji - tej...
więcej Pokaż mimo to