-
Artykuły„Co dalej, palenie książek?”. Jak Rosja usuwa książki krytyczne wobec władzyKonrad Wrzesiński6
-
ArtykułyTrendy maja 2024: w TOP ponownie Mróz, ekranizacje i bestsellerowe „Chłopki”Ewa Cieślik5
-
ArtykułyKonkurs: Wygraj bilety na film „Do usług szanownej pani”LubimyCzytać12
-
ArtykułyPan Tu Nie Stał i książkowa kolekcja dla czytelników i czytelniczek [KONKURS]LubimyCzytać36
Porównanie z Twoją biblioteczką
Wróć do biblioteczki użytkownika2020-04-06
Adam Berg powraca w wielkim stylu i z kłopotami na karku! Redaktor Berg zostaje wynajęty przez grupę miliarderów, aby odnaleźć ukryte w czasie wojny skarby na zamku Czocha. Mężczyzna zgadza się bez wahania. Niestety dziennikarskie śledztwo, które miało być zarazem interesującą przygodą, staje się niebezpieczną grą. Okazuje się, że nie tylko Berg szuka drogocennych skarbów. Jego wróg nie odpuści i nie cofnie się przed niczym. W makabryczny sposób ginie jeden z zleceniodawców Berga, ktoś włamuje się do jego mieszkania i podrzuca narkotyki, podąża za nim nawet do Włoch… Wszystkie ślady wskazują, że prześladowcą jest dobrze znany Bergowi Lucyfer. Czy to możliwe? Adam Berg po raz kolejny wplątuje się w bezlitosną grę na śmierć i życie. Kto z tej gry wyjdzie cało? Czy Berg wykona zlecenie? Ile warte są skarby zbroczone krwią niewinnych?
Krzysztof Bochus dał się poznać jako twórca kryminałów, także "Lista Lucyfera" była zachowana w tym gatunku, natomiast nowej książce autora bliżej do powieści sensacyjnej. Choć mamy motyw zabójstwa to mimo wszystko, śledztwo szlakiem zagubionych skarbów jest wątkiem przewodnim historii. Czy to źle? Oczywiście, że nie! Autor wychodzi na przeciw oczekiwaniom czytelników i serwuje im coś nowego. Wychodzi ze swojej strefy komfortu i tworzy historię w nowym klimacie. Historię, która jest niczym tabliczka czekolady. Gdy sięgniemy po pierwszy czekoladowy tafelek, to nie chcemy na nim zakończyć. Historia wciąga i z każdym rozdziałem przynosi czytelnikowi kolejne pytania i angażuje go w pogłębiającą się intrygę. Całość jak zawsze dopełniają dobrze sportretowani bohaterowie.
Od pierwszej strony "Boskiego znaku" zatonęłam w emocjonującej przygodzie, pełnej nieoczekiwanych zwrotów akcji i zaskakujących posunięć. Z rosnącym napięciem obserwowałam zmagania Adama Berga w poszukiwaniu drogocennych precjozów. Autor p oraz kolejny udowodnił, że ma talent do pisania świetnych historii z wątkiem historycznym w tle. Robi to w naturalny sposób, tak że czytając o postaciach z przeszłości, wydarzeniach czy miejscach historycznych, chciałam od razu otworzyć przeglądarkę i dowiedzieć się więcej na ich temat.
„Boski znak” to rewelacyjna kontynuacja serii z Adamem Bergiem w roli głównej, która wciągnęła mnie od pierwszej strony . Opowieść ta to przeplatanka intrygującego śledztwa z równie fascynującą opowieścią z przeszłości dotyczącą skarbów ukrytych na zamku Czocha. Autor stopniowo odkrywa przed czytelnikiem karty, pozwalając mu bawić się prowadzonym śledztwem. Krzysztof Bochus po raz kolejny wystawia swojego bohatera na próbę, stawiając go wielokrotnie w niebezpiecznych sytuacjach, co jeszcze bardziej angażuje czytelnika w historię i przeżywanie gamy emocji. Zanim sięgniecie po "Boski znak" przeczytajcie koniecznie pierwszy tom serii, pt. "Lista Lucyfera", który gorąco polecam!
https://www.mowmikate.pl/2020/03/boski-znak-krzysztof-bochus-recenzja.html
Adam Berg powraca w wielkim stylu i z kłopotami na karku! Redaktor Berg zostaje wynajęty przez grupę miliarderów, aby odnaleźć ukryte w czasie wojny skarby na zamku Czocha. Mężczyzna zgadza się bez wahania. Niestety dziennikarskie śledztwo, które miało być zarazem interesującą przygodą, staje się niebezpieczną grą. Okazuje się, że nie tylko Berg szuka drogocennych skarbów....
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Celaena Sardothien nareszcie zaakceptowała swoje dziedzictwo. Teraz jako Aelin Ogniste serce wraca do Riftholda a wieści o jej dokonaniach docierają do wielu uszu – nie tylko do jej wrogów, ale także sprzymierzeńców, którzy widzą w niej nadzieję na lepsze jutro. Aelin straciła rodziców, królestwo, przyjaciółkę i ukochanego Sama. Dziewczyna jest już gotowa zawalczyć o to co ważne, ocalić najbliższych i stawić czoło swoim wrogom.
W tej części Maas wykreowała niezwykle mroczny wizerunek świata. Rifthold stał się niebezpiecznym miejscem. Mroczne istoty żyją w ciałach żołnierzy, a ludzie posiadający w sobie choć cząstkę magii zanikają w tajemniczych okolicznościach. Teraz widzimy Rifthold w zupełnie innym świetle. Akcja powieści przenosi się do slumsów i podziemi. Nowa sytuacja zmusza Aelin, Chaola oraz ich sprzymierzeńców do działania w ukryciu. Dzięki temu mamy możliwość poznać zupełnie inną Celaenę - Celaenę przed Endovier. Szybką, morderczą i bezwzględną. Jej nowa odsłona niezwykle mi się podobała, jednak po raz pierwszy od początku serii dostrzegłam, to na co zwracali uwagę niektórzy czytelnicy. Aelin momentami zachowywała się niezwykle kapryśnie, czym wzbudzała moją irytację, szczególnie w relacji z Chaolem.
Powrót królowej Aelin napawa wielu ludzi nadzieją na lepszą przyszłość. Nagle na barki dziewczyny spada ogromna odpowiedzialność - los nie tylko jej przyjaciół, ale także ludzi, którzy pokładają w niej nadzieję. Na szczęście dziewczyna nie jest sama. Może liczyć na swoich towarzyszy – kuzyna Aediona, Chaola, Lysandrę i przede wszystkim na Rowana.
Sarah J. Maas każdej postaci poświęciła należytą uwagę. Choć fabuła skupia się na Aelin, to czytelnik ma możliwość spojrzeć na wszystko także z perspektywy Chaola, który toczy wewnętrzną walkę. Z jednej strony chce wyswobodzić królestwo od tyrana uwalniając magię, lecz z drugiej obawia się jej potęgi i istot nią władających. Chaol w „Królowej cieni” ukazuje także swoje drugie oblicze – to mniej przyjemne. Autorka nie zapomniała także o Dorianie, którego życie zawiera się w jednym słowie – cierpienie. Na rozwiązanie wątku z Dorianem czekałam z niecierpliwością.
W trzecim tomie jedną z bohaterek była wiedźma Manon, której historia niezwykle mnie nudziła. Ku mojemu zaskoczeni w „Królowej cieni” ten wątek okazał się naprawdę ciekawy. Wiedźma podobnie jak Aelin musiała sprawdzić się w roli przywódczyni. Jest postacią niezwykle skomplikowaną - drapieżną i nieprzewidywalną, ale posiadająca zalążek dobra.
Autorka od razu wrzuca czytelnika w wir wydarzeń i od pierwszej strony, aż po ostatnią nie pozwala mi się nudzić. Historia w tym tomie była jak jazda bez trzymanki kolejką górską. Niebezpieczna. Nieprzewidywalna. Emocjonująca. Maas wypełniła książkę akcją aż po brzegi i nie mam wątpliwości co do tego, że ta część była lepsza niż jej poprzednie tomy.
„Królowa cieni” to książka, która zachwyciła mnie pod każdym względem. Sarah J. Maas pokazała na co ją stać. Napisała historię, która ujmuje wyrazistymi postaciami, nieprzewidywalną akcją, mrocznym i niebezpiecznym światem. Czwarty tom czytało mi się lepiej niż poprzedni i jeśli „Dziedzictwo ognia” was rozczarowało i nie wiedzieliście czy sięgnąć po kontynuację, to uwierzcie, że warto przeczytać kontynuację!
https://www.mowmikate.pl/2018/07/sarah-j-maas-krolowa-cieni-recenzja.html
Celaena Sardothien nareszcie zaakceptowała swoje dziedzictwo. Teraz jako Aelin Ogniste serce wraca do Riftholda a wieści o jej dokonaniach docierają do wielu uszu – nie tylko do jej wrogów, ale także sprzymierzeńców, którzy widzą w niej nadzieję na lepsze jutro. Aelin straciła rodziców, królestwo, przyjaciółkę i ukochanego Sama. Dziewczyna jest już gotowa zawalczyć o to co...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Już po raz czwarty przyszło mi sięgnąć po książkę autorstwa Krzysztofa Bochusa. Swoją przygodę rozpoczęłam od debiutanckiej książki autora, pt. Czarny manuskrypt, która otwierała serię retro kryminałów z Christianem Abellem w roli głównej. Seria ta okazała się strzałem w dziesiątkę. Po „Listę Lucyfera” sięgnęłam z zamkniętymi oczami i… oczywiście się nie zawiodłam.
Gdańsk skąpany we krwi
Gdańsk i dwa brutalne morderstwa... Morderca zwie się Lucyferem, a za swojego powiernika wybiera Adama Berga. Kontaktuje się z dziennikarzem i informuje go o swoich kolejnych krokach. Kto będzie następny na liście nieuchwytnego Lucyfera? Czy Berg zdoła w porę uchronić kolejną ofiarę? Wyścig właśnie się rozpoczął. Ale sprawa Lucyfera to dopiero wierzchołek problemów jakie spadną na dziennikarza...
Dziennikarz, podinspektor i morderca…
Autor w swojej historii dopuścił do głosu wielu bohaterów. Poznajemy nie tylko metodycznego dziennikarza Berga, ale także konsekwentnego podinspektora Suchego, który pomaga Adamowi w śledztwie, a także mamy możliwość spojrzeć na makabryczne wydarzenia oczami mordercy. Postaci wykreowane przez autora są trójwymiarowe i różnorodne, a przede wszystkim nieoczywiste, bo potrafią zaskoczyć a także zasiać ziarno niepewności w czytelniku. A powracając do wątku mordercy, fragmenty pisane z jego perspektywy rozpalają wyobraźnię oraz podsycają uczucie niepokoju.
Kim jest Lucyfer?
Adam Berg z pomocą podinspektora Suchego stopniowo przybliża czytelnika do prawdy, odsłaniając kolejne elementy układanki. W śledztwie nie brakuje wielu przypuszczeń i mylnych tropów dotyczących Lucyfera, jednak tym razem od razu wiedziałam kim jest Lucyfer. Na tym polu autorowi nie udało się mnie zaskoczyć, jak bywało w przypadku serii z Christianem Abellem. Czy to źle? Nie, bo sprawa gdańskiego mordercy to jedynie początek problemów Berga, a dla czytelnika to dobra „rozgrzewka” przed czymś więcej… Dziennikarz zostaje wplatany w kolejną intrygę, a że Berg nie należy do ludzi, którzy szybko odpuszczają, jego upór prowadzi go wprost w objęcia śmierci.
Podsumowanie
"Lista Lucyfera" to wciągający kryminał z przemyślanie poprowadzoną fabułą i nieoczywistymi postaciami z charakterem. Autor lawiruje pomiędzy poszlakami, podrzucając czytelnikowi różne, czasem mylne tropy, dzięki czemu angażuje go w swoją historię, a gdy wszystko wydaje sie oczywiste, pojawiają się kolejne intrygująco poprowadzone wątki. "Lista Lucyfera" to także idealne zestawienie sfery kryminalnej z obyczajową, w której nie zabrakło tzw. "smaczków" nawiązujących do poprzednich dzieł autora. Krótko pisząc, musicie to przeczytać!
https://www.mowmikate.pl/2019/04/lista-lucyfera-krzysztof-bochus-recenzja.html
Już po raz czwarty przyszło mi sięgnąć po książkę autorstwa Krzysztofa Bochusa. Swoją przygodę rozpoczęłam od debiutanckiej książki autora, pt. Czarny manuskrypt, która otwierała serię retro kryminałów z Christianem Abellem w roli głównej. Seria ta okazała się strzałem w dziesiątkę. Po „Listę Lucyfera” sięgnęłam z zamkniętymi oczami i… oczywiście się nie zawiodłam.
Gdańsk...
„Miasto duchów” to czwarty tom serii o radcy kryminalnym Chriastianie Abellu, który ma smykałkę nie tylko do rozwiązywania trudnych zagadek, ale także do wpadania w kłopoty i zaskarbiania sobie nowych wrogów. Teraz nadszedł czas, gdy dopadną go konsekwencje czynów z przeszłości....
Jest rok 1944, jesień, kilka miesięcy przed ostatecznym upadkiem III Rzeszy. Czas niepewności, kłamstw i zdrad… Dotychczas spokojne życie Abella zostaje zburzone, kiedy ktoś porywa jego córkę. W tym samym czasie w bazie wojennej koło niemieckiego Gdańska zostaje zamordowanych dwóch wysoko postawionych niemieckich oficerów marynarki wojennej. Abell przyjmuje sprawę zabójstw, dzięki czemu zyskuje pomoc w poszukiwaniach ukochanej córki…. Zniszczony i mroczny Gdańsk, tajemnice zegara Dühringera, tajne loże masońskie, spiski, kłamstwa i walka z czasem. Czy jesteście gotowi na mroczną przygodę, osadzoną w wojennych realiach, która na długo zapadnie wam w pamięć?
Sięgając po czwarty tom serii zastanawiałam się, jaki on będzie. Czy spodoba mi się bardziej, czy też okaże się gorszy od swoich poprzedników, biorąc pod uwagę fakt, że autor poprzednimi tomami postawił sobie dość wysoko poprzeczkę. Po lekturze mogę z czystym sumieniem napisać, że "Miasto duchów" to najmroczniejsza książka z serii i równie dobra jak poprzednie tomy.
Christian Abell nie cofnie się przed niczym, gdy w grę wchodzi życie jego małej córeczki. Już w poprzednich częściach dostrzegamy jego niezwykłą determinację, spostrzegawczość i umiejętność dochodzenia do prawdy, a wszystkie te cechy idealnie widać na przestrzeni lektury. Ważną rolę w tej części odgrywa również wachmistrz Kukulka, który po raz kolejny udowadnia, że jest lojalnym przyjacielem, a swoich wrogów umiejętnie potrafi zmusić do zwierzeń. To intrygująca postać, mroczna i tajemnicza, która skrywa w sobie bolesną przeszłość. Czy poznamy kiedyś jego historię? To się jeszcze okaże…
Christian nie ma łatwego zadania, musi rozwiązać zagadkę, w której nie wszystko jest oczywiste i odnaleźć swoją córkę, czego na pewno nie ułatwia mu autor, wielokrotnie rzucając mu kłody pod nogi. Mylne tropy, niezauważalne szczegóły, kłamstwa, wróg z przeszłości… Zagadka kryminalna rozwija się od pierwszej do ostatniej strony, angażując czytelnika w snucie przypuszczeń i domysłów, prowadząc go po ulicach Gdańska, miasta pełnego lęków, bolesnych wspomnień, zniszczonych idei, ciemnych zaułków i szemranych interesów. W serii o Christianie Abellu uwielbiam to, jak autor umiejętnie łączy ze sobą różne wątki m.in. religijne z morderstwem, tworząc niezwykle frapującą mieszankę, składającą się na znakomicie poprowadzone śledztwo, które prowadzi czytelnika do zaskakującego finału. Finału, podczas którego Abell będzie musiał stanąć przed niełatwym wyborem...
„Miasto duchów” to bardzo dobrze napisana kontynuacja serii o Christianie Abellu, która ujmuje od pierwszej strony. Autor umiejętnie dozuje napięcie, wystawia bohaterów i czytelnika na próbę snucia przypuszczeń i domysłów. Dobrze poprowadzona narracja, nieoczekiwane zwroty akcji, mocne osobowości i realne opisy zniszczonego Gdańska, budzącego w Abellu nie jedno wspomnienie, to kompozycja sprawiająca, że „Miasto duchów” czyta się z zapartym tchem. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji zapoznać się z twórczością autora, a lubicie kryminały w stylu noir, to szczerze polecam Wam już dziś sięgnąć po „Czarny manuskrypt” i rozpocząć własną podróż z Christianem Abellem za sterem.
www.mowmikate.pl
„Miasto duchów” to czwarty tom serii o radcy kryminalnym Chriastianie Abellu, który ma smykałkę nie tylko do rozwiązywania trudnych zagadek, ale także do wpadania w kłopoty i zaskarbiania sobie nowych wrogów. Teraz nadszedł czas, gdy dopadną go konsekwencje czynów z przeszłości....
Jest rok 1944, jesień, kilka miesięcy przed ostatecznym upadkiem III Rzeszy. Czas...
Wydawnictwo Szósty Zmysł po raz kolejny złamało mnie emocjonalnie! Najpierw, gdy sięgnęłam po „Consolation” a teraz swoją nową publikacją „Poświęcenie”. Nie spodziewałam się otrzymać tak wciągającej i wzruszającej historii. W dodatku wydawnictwo postarało się o świetną oprawę graficzną, która jest o wiele ładniejsza niż okładka zagraniczna.
Bycie samotną matką nie jest łatwe. Sterta rachunków do zapłacenia, dodatkowe zmiany w pracy, małe mieszkanie w nieciekawej okolicy. Życie Julii zmieniło się, kiedy zmarł jej mąż. Teraz pozostało jej krwawiące serce i istota, która potrafi każdego dnia je uleczyć. Kobieta robi wszystko, aby Everlight miała szczęśliwe dzieciństwo. Nie chce polegać na nikim, a zwłaszcza na Crew Gentrym. Wydawać mogłoby się, że los oszczędzi Julie, która straciła już męża. Jednak los nie waha się zaserwować jej kolejnej tragedii. Choć nie chce mieć nic wspólnego z Crew, to może okazać się jej jedyną nadzieją. Dla Crew zaś, może być to szansa, aby wszystko naprawić.
Crew Gentry nawalił już zbyt wiele razy. Do życia i ludzi podchodził lekkomyślnie. Jedyną rzeczą, którą kochał były zapasy, jednak nieszczęśliwa kontuzja przekreśliła jego plany. W życiu stoczył wiele zwycięskich bitew na pięści, ale w te mające znaczenie dla jego bliskich przegrał. Jego brat mawiał, że stać go na więcej, że może być lepszym człowiekiem, jeśli sam będzie tego wystarczająco mocno pragnął. Teraz ma okazję naprawić swoje błędy. Przez cały czas Crew jest zagubiony, jednak miłość dodaje mu odwagi by zrobić pierwszy krok do lepszego życia. Crew zaskarbił sobie moją sympatie determinacją. Za każdym razem, gdy Julie odrzucała jego pomoc, on nie wywieszał białej flagi, tylko działał. Choć jego życie wypełnia ból i wyrzuty sumienia to potrafi wywołać uśmiech na twarzy bratanicy. Jego relacja z Everlight rozczuli nie jedno kobiece serce.
Julia Gentry jest samotną matką wychowującą Everleight. Po dawnym życiu pozostała jej tylko córeczka i wspomnienia, które nadal przynoszą niewyobrażalny ból. Julia straciła ukochanego męża, a za tę stratę obwinia Crew. Julia to silna, niezależna i zdeterminowana kobieta. W obliczu katastrofy musi odnaleźć w sobie wystarczająco dużo siły, aby walczyć za siebie i za Everleight. Julia ma tylko córeczkę i jak każda matka pragnie chronić swoje dziecko. Zamiast przyjąć pieniądze na opłacenie czynszu woli wziąć dodatkową zmianę w pracy. Jest uparta i waleczna, jednak z czasem rozumie, że nie musi przez wszystko przechodzić sama.
Adriana Locke napisała świetną historię, która już od pierwszych stron chwyciła mnie za serce, a to zdarza się niezwykle rzadko. Autorka umiejętnie poprowadziła losy bohaterów, od wzajemnej niechęci do czegoś więcej. Adriana Locke dobrze wplotła w fabułę wątek Gage’a (męża Julii), który nie stanowi mglistego wspomnienia, lecz jest trójwymiarową postacią. Fabuła wciąga i zaskakuje oraz rozdziera serce, aby potem móc je skleić z powrotem i znów rozedrzeć. Autorka poruszyła nie tylko temat straty ukochanej osoby oraz zagubienia, ale także problem bycia samotną matką i choroby dziecka. Historia przedstawiona przez Locke jest tragiczna i smutna, a jednocześnie niesie ze sobą nadzieję, że po burzy zawsze wychodzi słońce. „Poświęcenie” było jedną z najbardziej emocjonalnych i przejmujących historii, jakie kiedykolwiek czytałam. Gorąco polecam!
https://www.mowmikate.pl/2018/07/predzpremierowo-adriana-locke.html
Wydawnictwo Szósty Zmysł po raz kolejny złamało mnie emocjonalnie! Najpierw, gdy sięgnęłam po „Consolation” a teraz swoją nową publikacją „Poświęcenie”. Nie spodziewałam się otrzymać tak wciągającej i wzruszającej historii. W dodatku wydawnictwo postarało się o świetną oprawę graficzną, która jest o wiele ładniejsza niż okładka zagraniczna.
Bycie samotną matką nie jest...
Aiden Bishop każdego dnia budzi się w ciele innej osoby i ma tylko osiem dni, aby zgadnąć kto jest mordercą Evelyn Hardcastle? Odpowiedź na to pytanie musi przekazać Doktorowi Dżumie, wtedy będzie mógł opuścić Blackheath. Jeśli tego nie uczyni, już nigdy nie odzyska własnego życia...
Godny następca Agaty Christie?
Swoją przygodę z kryminałami rozpoczęłam od klasyki gatunku, czyli od książek Agaty Christie. Autorka z niebywałą gracją opanowała umiejętność splatania ze sobą wątków obyczajowych z kryminałem. Autorka pokazywała, że szczegóły tkwią w ogóle wydarzeń, a tylko wytrawne oko obserwatora potrafi je wychwycić. Pokazała, że szczegół potrafi doprowadzić czytelnika do rozwiązania zagadki. Kiedy przeczytałam, że Siedem śmierci Evelyn Hardcastle to pozycja idealna dla fanów Christie, nie miałam wątpliwości, aby po nią sięgnąć. Jednak nasuwa się tutaj podstawowe pytanie. Czy książka Stuarta Turtona faktycznie dorównuje niezastąpionej twórczości królowej kryminału?
Oczywiście, że tak!
Zagadki i niespodzianki
Stuart Turton stopniowo podsuwa czytelnikowi fragmenty układanki, które początkowo wydają się nie mieć znaczenia bądź są niezrozumiałe, ale wraz z rozwojem historii i śledztwem Aidena Bishopa, wszystko zaczyna nabierać sensu i układać się w logiczną całość. Autor od samego początku wodził mnie za nos, podkładając fałszywe tropy i kierując moją uwagę na innych bohaterów. Aż do samego końca nie wiedziałam kto stoi za morderstwem Evelyn Hardcastle. Na każdej stronie (a jest ich ponad 500) czeka na czytelnika niespodzianka, która wbija w fotel i porusza zardzewiałe szare komórki do wysiłku w szukaniu mordercy.
Pętla czasu...
Jednak ta książka nie byłaby tak dobra, gdyby nie złożoność fabuły i ich bohaterów, których w książce jest naprawdę sporo, a każdy z nich ma do opowiedzenia własna historię. Autor zaczerpnął to co najlepsze z kryminałów Agatę Christie i wzbogacił historię o elementy fantastyki. Aiden Bishop tkwi w pętli czasu, przeżywa ciągle jeden i ten sam dzień, a gdy zasypia budzi się w ciele zupełnie obcej mu osoby. Brzmi znajomo i mało oryginalnie? Tak, ale czy to ważne skoro historia trzyma czytelnika w żelaznych szponach intrygi i nie chce z nich wypuścić?
...i osiem wcieleń
W dodatku autor udowodnił, że potrafi wykreować trójwymiarowe i barwne postaci. Przyglądamy się jak Aiden toczy walkę osobowości. Momentami przejmował cechy swojego gospodarza, stając się pijakiem, gwałcicielem, przebiegłym policjantem albo odurzonym narkomanem. Jeśli chce rozwiązać zagadkę morderstwa i opuścić Blackheath musi odnaleźć równowagę pomiędzy osobowościami, by nie zapomnieć kim jest i jaki przyświeca mu cel, a jednocześnie w najmniej oczekiwanych momentach odkrywa ich słabości oraz obawy, które mogą kosztować go nawet życie.
Podsumowanie
„Siedem śmierci Evelyn Hardcastle” to niesamowity debiut (aż ciężko w to uwierzyć), który trzyma w napięciu aż do ostatniej strony i serwuje czytelnikowi labirynt zawiłych wątków i zagadek. Zwieńczeniem tak dobrej książki okazuje się finał, który wbija w fotel, rozwiewa wszystkie wątpliwości i szokuje. Jest jak pokaz sztucznych ogni, olśniewający i zapierający dech w piersiach. Podsumowując „Siedem śmierci Evelyn Hardcastle” to kryminał, który musicie koniecznie przeczytać!
https://www.mowmikate.pl/2019/03/siedem-smierci-evelyn-hardcastle-stuart.html
Aiden Bishop każdego dnia budzi się w ciele innej osoby i ma tylko osiem dni, aby zgadnąć kto jest mordercą Evelyn Hardcastle? Odpowiedź na to pytanie musi przekazać Doktorowi Dżumie, wtedy będzie mógł opuścić Blackheath. Jeśli tego nie uczyni, już nigdy nie odzyska własnego życia...
Godny następca Agaty Christie?
Swoją przygodę z kryminałami rozpoczęłam od klasyki...
„Szkarłatna głębia” przenosi czytelnika na zaśnieżone Pomorze 1934 roku. Christian Abell zostaje wezwany do kolejnej zbrodni. Tym razem musi zająć się sprawą Wima Oxelrode – starszego gminy mennonickiej na Mierzei Wiślanej, który został oślepiony i pozbawiony języka. Wkrótce w równie makabryczny sposób zostaje zamordowany kolejny członek wspólnoty. Tym razem Abell stanie przed naprawdę trudnym wyzwaniem. Jak znaleźć mordercę skoro wspólnota mennonicka solidarnie milczy i nie jest skoro do współpracy z policją? Radca kryminalny nie zamierza się tak szybko poddać. Jednak na jego drodze stanie godny go przeciwnik, który będzie wyprzedzał go o krok. Abell wplącze się w niebezpieczną grę, która może kosztować go nawet życie ukochanej osoby.
Krzysztof Bochus zabiera czytelnika w lata 30. XX wieku do Prus Wschodnich od Elbląga, po Frombork i Mierzeję Wiślaną. Autor dobrze oddał klimat ówczesnych czasów, kiedy naziści przejmują władzę polityczną, usuwają z urzędów swoich przeciwników, na ścianach wiszą portrety Adolfa Hitlera, a płomienne przemówienia trafiają do serc wielu ludzi.
Tym razem autor postanowił umieścić zbrodnię w mennonickiej wspólnocie. Mennonici od wieków żyją w hermetycznym świecie w którym religia jest drogowskazem, przestrzegają ściśle narzuconych zasad. Śmierć przywódcy wspólnoty, który postępował zgodnie z religią jest dla menonitów zaskoczeniem. Abell przekonany, że wśród nich kryje się zabójca, musi wniknąć do zamkniętej społeczności i zyskać ich zaufanie. W czasie śledztwa wychodzi na jaw zbrodnia sprzed lat i osoba Maximiliana Mossa. Długi czas radca kryminalny błądzi we mgle, a wiele tropów prowadzi go do nikąd. Nieoczekiwanie śledztwo przybiera inne tory. Abell angażuje się w sprawę kradzionego bursztynu. Zaabsorbowany nowym tropem nie zauważa, że rozpoczyna grę z niebezpiecznym przeciwnikiem, który umiejętnie podsuwa mu fałszywe ślady.
Na pierwszy rzut oka mogłoby wydawać się, że wątek morderstwa gdzieś znika a na pierwszy plan wysuwa się nowa sprawa. Jednak niech was to nie zmyli. Autor tym sposobem uśpił czujność czytelnika, by potem go zaskoczyć. Bochus umiejętnie splótł ze sobą te dwa wątki, które doprowadziły do zaskakującego finału. Ostatnie 100 stron powieści to istna petarda. Siedziałam jak na szpilkach i z zapałem przewracałam kartkę za kartką, aby poznać prawdę i zobaczyć, jaką kartę trzyma w zanadrzu Abell. Nieoczywisty i zagadkowy Christian Abell w tej części zaskakuje po raz kolejny inteligencją, ale także na moment traci czujność, co może kosztować go naprawdę wiele....
Krzysztof Bochus zaserwował zagadkę kryminalną na najwyższym poziomie. W historii nic nie było oczywiste i schematyczne. "Szkarłatna głębia" przenosi czytelnika w ponure lata 30. XX wieku i zatrzymuje go na kilka godzin, serwując dobrą rozrywkę czytelniczą. Autor nie wykłada od razu wszystkich kart na stół, lecz trzyma czytelnika w napięciu aż do samego końca. Świetnie skonstruowana historia, wyraziści bohaterowie i zaskakujące rozwiązanie to niewątpliwe zalety tej powieści. Mogę śmiało napisać, że warto było czekać na "Szkarłatną głębię"
http://www.mowmikate.pl/2018/07/krzysztof-bochus-szkaratna-gebia.html
„Szkarłatna głębia” przenosi czytelnika na zaśnieżone Pomorze 1934 roku. Christian Abell zostaje wezwany do kolejnej zbrodni. Tym razem musi zająć się sprawą Wima Oxelrode – starszego gminy mennonickiej na Mierzei Wiślanej, który został oślepiony i pozbawiony języka. Wkrótce w równie makabryczny sposób zostaje zamordowany kolejny członek wspólnoty. Tym razem Abell stanie...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Reverie przestało istnieć, a ci którzy ocaleli muszą nauczyć się żyć w nowych warunkach poza bezpiecznymi murami podu. Eterowe burze są coraz silniejsze. Niszczą wszystko co napotkają na swojej drodze. Niebo przybiera barwę czerwieni a w powietrzu unosi się zapach spalenizny. Aria i Perry mają coraz mniej czasu, aby dotrzeć do Wielkiego Błękitu. Jednak zanim tam dotrą, muszą najpierw odnaleźć i uwolnić Cindera. Nie tylko Perry i Aria chcą dotrzeć do miejsca, w którym nie ma eterowych burz. Perry stanie przed trudnymi wyborami. Komu będzie mógł zaufać?
Wielki Błękit to trzeci tom trylogii Veronicy Rossi. Osadnicy muszą nauczyć się żyć w nowym środowisku wśród Dzikusów. Aria czuje się odpowiedzialna za ocalałych Osadników z Reverie. Perry jako Wódz Krwi musi zapewnić plemieniu Fal schronienie. Jednak czy Osadnicy i członkowie plemienia są w stanie zaakceptować się nawzajem? Perry i Aria jak najszybciej muszą odnaleźć Wielki Błękit, aby ocalić swoich przyjaciół i rodzinę. Dodatkowo przyjaźń Roara i Perry'ego zostaje wystawiona na próbę. Oboje muszą pogodzić się ze śmiercią ukochanej Liv oraz dojść do porozumienia.
Historia, podobnie jak w poprzednich częściach, opowiedziana jest z perspektywy Arii i Perry'ego. W tej części bliżej poznajemy Sorena, przez którego Aria musiała opuścić Reverie. Ogromną zagadką był dla mnie przebiegły Sable. Nie potrafiłam przewidzieć jego ruchów, przez co postać ta intrygowała mnie najbardziej. Aria nie jest już przestraszoną Osadniczką a na barkach Perry'ego spoczywa los plemienia Fal. Każdy z bohaterów jest inny, ale w ten sam sposób interesujący.
Żeby nie było tak słodko, muszę wspomnieć o pewnym nieporozumieniu. W tym tomie Aria poznaje swojego ojca, którego nigdy wcześniej nie widziała. Dziewczyna od razu domyśla się, że akurat "ten" mężczyzna jest jej ojcem. Jakim cudem? Nie mam pojęcia.
Wielki Błękit to książka, która wciąga już od pierwszej strony. Z każdym rozdziałem zanurzałam się w niej coraz głębiej i głębiej. Po czym wiem, że to była świetna pozycja? Z każdym następnym rozdziałem czułam dreszcz ekscytacji. Książka po brzegi wypełniona była wartką akcją. Znaazła się tam przyjaźń, miłość, ból i trudne decyzje. Gdy dotarłam do końca opowieści i zamknęłam książkę zrobiło mi się smutno. Oznaczało to, że przeszedł czas, aby pożegnać się z bohaterami, którzy zaskarbili sobie moją sympatię. Jednocześnie czułam wielki niedosyt, gdyż chciałabym poznać dalsze losy Roara.
Wielki Błękit był zdecydowanie najlepszą częścią trylogii. Jestem bardzo szczęśliwa, że mogłam poznać losy Arii i Perry'ego. Trylogia Veronicy Rossi zabrała mnie w niesamowitą przygodę, która dostarczyła mi mnóstwo emocji i umiliła czas. Z czystym sumieniem mogę napisać, że była to dla mnie jedna z lepszych młodzieżówek, jakie miałam okazję przeczytać. Żałuję jedynie, że książki są trudno dostępne i mało popularne.
http://mowmikate.blogspot.com/2017/04/veronica-rossi-wielki-bekit.html
Reverie przestało istnieć, a ci którzy ocaleli muszą nauczyć się żyć w nowych warunkach poza bezpiecznymi murami podu. Eterowe burze są coraz silniejsze. Niszczą wszystko co napotkają na swojej drodze. Niebo przybiera barwę czerwieni a w powietrzu unosi się zapach spalenizny. Aria i Perry mają coraz mniej czasu, aby dotrzeć do Wielkiego Błękitu. Jednak zanim tam dotrą,...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Wolha Redna, wścibska, ciekawska a zarazem o nieprzeciętnej inteligencji adeptka Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa otrzymuje zadanie, któremu nie podołało wcześniej trzynastu, doświadczonych magów. Dziewczyna wyrusza do Dogewy, krainy zamieszkanej przez wampiry, aby rozwikłać zagadkę tajemniczego stwora, który zabija bezbronnych mieszkańców. Czy dziewczynie uda się odnaleźć tajemniczą istotę i nie podzielić losu swoich poprzedników?
Wiedźma, wampir i troll, czyli trio doskonałe
Wolha Redna to wiedźma, adeptka na wydziale magii Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa, która od pierwszej strony zaskarbiła sobie moje serducho. Dziewczyna słynie z ciętego języka, niezwykłej ciekawości zakrawającej o wścibskość oraz umiejętności przyciągania kłopotów. I właśnie ta ostatnia umiejętność wychodzi jej najlepiej, nawet lepiej niż rzucanie zaklęć.
Kiedy rudowłosa wiedźma z temperamentem godnym jej płomiennego koloru włosów trafia do Dogewy, mamy możliwość poznania Lena, władcy tej krainy oraz wampira. Ale co to jest za wampir! Miłość od pierwszego wejrzenia tzn. przeczytania gwarantowania. Jeśli twardo twierdzisz, że nie lubisz wampirów, to Len na pewno zmieni twoje zdanie. Autorka w ciekawy i oryginalny sposób wykreowała jego postać, bawiąc się znanymi nam stereotypami i bezwzględnie je obalając. Len to bardzo tajemniczy bohater. Czytelnikowi cały czas towarzyszy przeczucie, że wampir coś ukrywa i nie można mu zaufać. Autorka aż do samego końca ukrywała jego zamiary, co uważam za ogromny plus tej historii. w dalszej części książki pojawia jeszcze jedna sympatyczna postać, pewien troll o imieniu Wal. To kolejny bohater, który wniósł sporo humoru do historii.
Dwie historie w jednej książce
Fabułę „Zawodu wiedźma” mogę podzielić na dwie części. Pierwsza część zabiera czytelnika w podróż do krainy wampirów – Dogewy, gdzie Wolha ma rozprawić się z nękającym mieszkańców potworem. W tej części autorka gwarantuje czytelnikowi nie tylko pozytywną dawkę humoru, ale także obala mity na temat wampirów oraz raczy nas informacjami o magicznym świecie Wolhy. Finał tej wyprawy może mnie szczególnie nie zaskoczył, ale śledziłam go z ogromnym zainteresowaniem i rosnącym napięciem.
Sądziłam, że historia z wyprawą Wolhy bedzie główną linią fabularną książki, ale się myliłam. Tutaj zaczyna się druga część historii, gdy autorka kończy historię z Lenem i przenosi opowieść na szkolne korytarze. Ale i w tej części Olga Gromyko pozytywnie zaskoczyła mnie zwrotami akcji i samym pomysłem na historię. Pozostawię was w tym momencie z niedosytem, aby nie psuć wam przyjemności z czytania.
Podsumowanie
Zawód wiedźma to świetna książka, która z łatwością zdobyła moje serce. Ma w sobie wszystko co lubię w fantastyce: ciekawie zarysowane magiczne istoty i świat, nietuzinkowych bohaterów oraz ogromną dawkę humoru słownego i sytuacyjnego. Czytając o przygodach Wolhy Rednej uśmiech nie schodził mi z twarzy. Niemal każda strona dostarczała mi kolejnej dawki zabawnych ripost i jeszcze zabawniejszych sytuacji. Olga Gromyko zabrała mnie w fantastyczną podróż do świata wampirów i magów, którą na pewno będę chciała kontynuować. Zawód wiedźma to historia napisana z przymrużeniem oka (bohaterowie nawet w sytuacji zagrażającej ich życiu potrafią żartować), więc ci którzy liczą na napięcie, ciarki i skomplikowaną fabułę, mogą być rozczarowani. Za to opowieść spodoba się tym, którzy chcą przeczytać coś lekkiego i zabawnego.
https://www.mowmikate.pl/2019/01/zawod-wiedzma-olga-gromyko-recenzja.html
Wolha Redna, wścibska, ciekawska a zarazem o nieprzeciętnej inteligencji adeptka Starmińskiej Wyższej Szkoły Magii, Wróżbiarstwa i Zielarstwa otrzymuje zadanie, któremu nie podołało wcześniej trzynastu, doświadczonych magów. Dziewczyna wyrusza do Dogewy, krainy zamieszkanej przez wampiry, aby rozwikłać zagadkę tajemniczego stwora, który zabija bezbronnych mieszkańców. Czy...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Calla to dziewczyna z dużego miasta, która nie wyobraża sobie życia bez drogich kosmetyków, ubrań, kawy ze Starbucksa i Instagrama. Pewnego dnia dowiaduje się, że jej ojciec mieszkający na Alasce choruje na raka, a jego dni są policzone. Dziewczyna decyduje się na podróż do miejsca, w którym się urodziła. Tam musi stawić czoło nie tylko dzikiej przyrodzie, ale także pewnemu aroganckiemu i nieokrzesanemu pilotowi, który najchętniej odstawiłby ją do domu. Czy ta podróż zmieni światopogląd Calli i naprawi jej relacje z ojcem? Tego dowiecie się sięgając po „Zostań ze mną”. K.A. Tucker.
Bohaterowie stanowią największą zaletę powieści Tucker. Autorka zestawiła głównych bohaterów na zasadzie kontrastu. Może wydawać się, że trzymamy w dłoniach kolejną banalną historię, opartą na znanym schemacie, gdzie główna bohaterka zakochuje się w niedostępnym i szorstkim mężczyźnie, lecz w rzeczywistości, Tucker umiejętnie wykorzystała ten motyw, tworząc niezwykle ciekawą i emocjonującą historię.
Calla to dziewczyna z dużego miasta, która nie wyobraża sobie życia bez porannej kawy z mlekiem sojowym, internetu i mediów społecznościowych. Nie stroni od modnych ubrań i kosmetyków wartych fortunę (brzmi znajomo?). Czy taka dziewczyna, która całe życie spędziła w wielkim mieście odnajdzie się na Alasce, gdzie nie ma taksówek, galerii handlowych i Starbucksa? Alaska oferuje spokój, piękna naturę i ciszę, lecz życie tam nie należy do najłatwiejszych. Wymaga od mieszkańców dużej dawki cierpliwości i wytrwałości. Z ciekawością śledziłam losy Calli i przyglądałam się jak radzi sobie w nowych warunkach. Jednocześnie historia Calli pozwala zastanowić nad sobą, nad tym co w życiu jest najważniejsze - kariera w korporacji, popularne konto na Instagramie i wygląd, czy też rodzina i wewnętrzny spokój ducha.
Jonah to kolejna postać, którą polubiłam od pierwszej strony. Ten mężczyzna dosłownie skradł moje serce. Kochałam momenty kiedy pojawiał się w historii, gdyż jego obecność zwiastowała zawsze ciekawą fabułę i dużo śmiechu. Pokochałam go za jego dowcip oraz przekomarzanki z Callą. Czasem był szorstkim yeti, a czasem słodkim i romantyczny mężczyzną. Mieszanka ta spowodowała, że nie mogłam mu się oprzeć (myślę, że nie tylko ja ;) )
"Zostań ze mną" to moja pierwsza książka K. A. Tucker, w której bezgranicznie się zakochałam! "Zostań ze mną" to przemyślanie napisana historia opowiadająca o rodzinie i przywiązaniu, złamanym sercu, życiowych wyborach i przede wszystkim o miłości. W tej historii nie ma miejsca na szybkie tempo, a mimo to historia wciąga i dostarcza sporo emocji. "Zostań ze mną" to słodko-gorzka opowieść, w której autorka daje wiele nadziei i radości, by potem roztrzaskać serce czytelnika na kawałeczki, wstrząsnąć nim i wycisnąć łzy. Piękno tej opowieści tkwi właśnie w emocjach. Uważam, że musicie koniecznie sięgnąć po ten tytuł, zwłaszcza jeśli lubicie historie napisane w takim klimacie. Obecnie "Zostań ze mną" jest dla mnie najlepszą książką, jaką do tej pory przeczytałam w tym roku!
https://www.mowmikate.pl/2019/03/zostan-ze-mna-k-tucker-recenzja.html
Calla to dziewczyna z dużego miasta, która nie wyobraża sobie życia bez drogich kosmetyków, ubrań, kawy ze Starbucksa i Instagrama. Pewnego dnia dowiaduje się, że jej ojciec mieszkający na Alasce choruje na raka, a jego dni są policzone. Dziewczyna decyduje się na podróż do miejsca, w którym się urodziła. Tam musi stawić czoło nie tylko dzikiej przyrodzie, ale także pewnemu...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Holly Black w „Złym Królu” po raz kolejny zabiera czytelnika do znanego mu świata Elphame, świata zamieszkanego przez nieśmiertelne istoty. W pierwszym tomie pt. „Okrutny Książę” Jude i Cardan zawarli układ, który staje się wątkiem przewodnim w tomie drugim, dlatego tym razem pozwolę sobie nie streszczać fabuły, a poruszyć inne kwestie dotyczące lektury. Pierwszy tom czytało mi się dobrze, aczkolwiek autorka nie uniknęła paru potknięć, który wpłynęły na moją finalna ocenę. Jak prezentuje się „Zły Król” na tle poprzedniego tomu? O tym w recenzji.
Z ogromną sympatią powróciłam do baśniowego świata wykreowanego przez autorkę, który zafascynował mnie w „Okrutnym Księciu”. I także, tym razem Elphame zaskakuje, wciąga i szokuje, bo zło to drugie imię mieszkańców tej krainy. Okrutne elfy, osamotnieni i zniewoleni ludzie, wystawne bale, niesamowita przyroda i dwór król elfów pełny szpiegów i knucia. Autorka nadal rozwija ten świat, ukazując jego mroczną stronę i podstępną naturę nieśmiertelnych.
Na uwagę zasługują bohaterowie, którzy w tym tomie zaskakują swoją postawą. W pierwszej części poznaliśmy Jude jako dziewczynę, którą nie brano na poważnie, a fakt bycia śmiertelniczką skazywał ją na szyderstwa ze strony nieśmiertelnych. Pod koniec historii Jude przeszła metamorfozę, która widoczna jest w „Złym Królu”. Dziewczyna spiskuje, knuje i gra, a jej wybory i decyzje wielokrotnie zaskakują a nawet szokują. A to wszystko by chronić brata i zrealizować swój układ z Cardanem. Nie jest już skrytą w mroku myszką, lecz genialnym strategiem i wyrazistą postacią. Do czego jest gotowa się posunąć? O tym dowiecie się sięgając po tę książkę. Za to Cardan przechodzi metamorfozę z niegrzecznego chłopca w mężczyznę, ale nie od razu.
W tej części nie brakuje akcji, frapującej fabuły i zwrotów akcji. Autorka poprowadziła fabułę w taki sposób, by czytelnik nie miał czasu na nudę. Sama wielokrotnie miałam gęsią skórkę z napięcia i emocji. Nie brakuje w niej spisków, dworskich intryg, tajemnic i zaskakujących rozwiązań oraz decyzji. A zakończenie? Nieoczywiste i zaskakujące, ono po prostu wbija w fotel.
„Zły król” Holly Black to bardzo dobra kontynuacją serii, która zabiera czytelnika do mrocznego świata elfów, pełnego intryg, spisków i nieoczekiwanych zwrotów akcji. Autorka w tej części poprawiła wszystkie mankamenty, jakie występowały w pierwszym tomie. Mamy frapującą fabułę, nieoczywistych bohaterów i zaskakujące zakończenie. Jeśli mieliście wątpliwość czy sięgnąć po ten tom, to warto schować je do kieszeni i sięgnąć po „Złego króla”.
https://www.mowmikate.pl/2019/06/zy-krol-holly-black-recenzja.html
Holly Black w „Złym Królu” po raz kolejny zabiera czytelnika do znanego mu świata Elphame, świata zamieszkanego przez nieśmiertelne istoty. W pierwszym tomie pt. „Okrutny Książę” Jude i Cardan zawarli układ, który staje się wątkiem przewodnim w tomie drugim, dlatego tym razem pozwolę sobie nie streszczać fabuły, a poruszyć inne kwestie dotyczące lektury. Pierwszy tom...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Sophia Amoruso to szefowa imperium modowego Nasty Gal, które jest warte 240 milionów dolarów a rocznie zarabia 100 milionów dolarów. Portal Business Insider okrzyknął ją najseksowniejszym prezesem świata. Jak zaczęła się jej historia? Otóż Sophia w młodości nie była przykładem dobrej uczennicy. Wręcz przeciwnie. Dopuszczała się kradzieży, podejmowała dorywcze prace, do których się nie przykładała, rzuciła szkołę szukając swojego miejsca w świecie a nawet grzebała w śmietnikach. Czy ktokolwiek powiedziałby, że ta dziewczyna za parę lat osiągnie spektakularny sukces? Raczej nie. A jednak jej się udało.
Sophia Amoruso zaczęła sprzedawać ubrania vintage na eBayu. Z dewizą: Sprzedaję rzeczy za wyższą cenę niż je kupuję, zaczęła skupować za bezcen stare ubrania od Armii Zbawienia. Co wyróżniało mały biznes Amaruso? Perfekcyjnie przygotowane aukcje. Szczegółowo opisywała każdy produkt, jaki oferowała. Wyraźne fotografie przyciągały i inspirowały potencjalne klientki a nawet równo przyklejona nalepka na wysyłce. Takie drobiazgi wyróżniały ją na tle konkurencji. Za złamanie warunków umowy w 2008 roku została wyrzucona z eBaya, ale to zmobilizowało ją do założenia własnego serwisu. Nasty Gal nie ma sklepów stacjonarnych, prawie nie inwestuje w marketing, ale ma za to wielką bazę lojalnych fanów, dzięki potędze mediów społecznościowych.
#Szefowa składa się z 11 rozdziałów. Początkowe rozdziały mają charakter biograficzny, opisujący drogę Sophii do stworzenia imperium. W następnych znajdują się rady jak np. inwestować pieniądze, napisać dobre CV, list motywacyjny i czego nie robić podczas rozmowy kwalifikacyjnej. Owe rady nie są odkrywcze, jednak warto sobie o nich przypomnieć.
Czego nauczyła mnie ta książka? Wiara w siebie i w swoje marzenia to klucz do sukcesu. Po każdej porażce miej odwagę podnieść się i iść dalej. Wkładaj serce w to co robisz oraz każdy może osiągnąć to co chce, nawet ktoś tak zbuntowany jak młoda Sophia.
Po #Szefową sięgnęłam z ogromną chęcią gdyż lubię czytać o kobietach przedsiębiorczych i niezależnych. Książka nie jest pozycją wybitną, miałam przy niej lepsze i gorsze chwile (głównie w momentach biograficznych). Luźny język niczym z pamiętnika. Jednak pozycja ta daje dużego kopniaka motywacyjnego. Dlatego polecam ją każdej kobiecie, która potrzebuje motywacji lub chce zrobić pierwszy krok w stronę niezależności. Oczywiście z dnia na dzień nie spełni się American dream w stylu Amaruso, ale na pewno wskaże kierunek działania.
RECENZJA TAKŻE NA BLOGU: WWW.MOWMIKATE.BLOGPOST.COM
Sophia Amoruso to szefowa imperium modowego Nasty Gal, które jest warte 240 milionów dolarów a rocznie zarabia 100 milionów dolarów. Portal Business Insider okrzyknął ją najseksowniejszym prezesem świata. Jak zaczęła się jej historia? Otóż Sophia w młodości nie była przykładem dobrej uczennicy. Wręcz przeciwnie. Dopuszczała się kradzieży, podejmowała dorywcze prace, do...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to
Kaz Brekker to przestępczy geniusz, który otrzymuje ofertę, za którą będzie dobrze wynagrodzony. Wystarczy włamać się do Lodowego dworu i odbić człowieka, który zna recepturę jurdy parem. Wszystko byłoby proste gdyby Lodowy Dwór nie był najlepiej strzeżoną wojskową twierdzą. Jednak dla charyzmatycznego Kaza Brekkera „Brudnorękiego” nie ma rzeczy niemożliwych. Młodociany przestępca werbuje ekipę, która skuszona niebagatelną sumą pieniędzy, wyrusza aby dokonać niemożliwego.
Po raz pierwszy miałam do czynienia z twórczością Leigh Bardug. Książkę wielokrotnie widziałam na blogach, jednak dopiero niedawno znalazłam czas, aby po nią sięgnąć. To co zaserwowała autorka totalnie mną wstrząsnęło. Pisarka przedstawiła historię sześciu nastoletnich wyrzutków, którzy za pieniądze, podejmują się samobójczej misji. Włamanie się do Lodowego Dworu jest nierealne. Jednak nie dla "Brudnorękiego". Każdy z bohaterów jest inny, ale w ten sam sposób intrygujący i ciekawy. Kaz- manipuluje ludźmi a jego charakterystycznym znakiem jest laska z wronią głową. Inej to sulijska Zjawa- cicha i niebezpieczna. Jesper- wielbiciel hazardu i świetny strzelec. Nina- Grisha silna i inteligentna, potrafi zatrzymać ludzkie serce. Matthias- jest wojownikiem i pragnie zabić Ninę. Wylan- nieśmiały i inteligentny chłopak, który uciekł z domu. Choć są nastolatkami to życie wystarczająco dało im w kość. Musieli sami dać sobie radę, aby przeżyć. Dlatego wydaja się znacznie starsi.
Historia opowiedziana jest z perspektywy pięciu bohaterów. Nie zaburza to historii, a retrospekcje pozwalają poznać przeszłość każdego z bohaterów, która w identyczny sposób frapuje. Niewątpliwie to Kaz jest postacią pierwszoplanową. Kaz nie jest idealny. Autorka nie wykreowała go na superbohatera. Obdarzyła go niedoskonałością, ale też niezwykłym charakterem i historią. Dzięki temu jest postacią nieszablonową i fascynującą, jakich w literaturze mało.
Wspaniała intryga, która trzyma w napięciu i zapiera dech w piersiach. Mało jest książek, których atutem jest nieprzewidywalność. W Szóstce wron nie było schematycznych zachowań. Nie byłam w stanie przewidzieć kolejnych ruchów Brekkera. Misja jaką wykreowała autorka zasługuje na ogromne BRAWA! Od samego początku kibicowałam bohaterom. Oryginalne zakończenie, zresztą jak cała powieść. Autorka postarała się, aby czytelnik nie tak szybko odłożył książkę. Każdy rozdział kończyła w taki sposób, aby od razu zacząć kolejny. Nie mam wątpliwości co do tego, że sięgnę po kolejną część, aby poznać dalsze losy szóstki.
www.mowmikate.blogspot.com
Kaz Brekker to przestępczy geniusz, który otrzymuje ofertę, za którą będzie dobrze wynagrodzony. Wystarczy włamać się do Lodowego dworu i odbić człowieka, który zna recepturę jurdy parem. Wszystko byłoby proste gdyby Lodowy Dwór nie był najlepiej strzeżoną wojskową twierdzą. Jednak dla charyzmatycznego Kaza Brekkera „Brudnorękiego” nie ma rzeczy niemożliwych. Młodociany...
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to