rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Młodziutka i bardzo ambitna Aldona, opuszcza Warszawę, by objąć posadę guwernantki w wiejskiej posiadłości. Marzy, by kontynuować naukę na zagranicznych uczelniach, jednak najpierw musi uzbierać fundusze. Na wsi ma pod opieką trójkę wspaniałych dzieciaków, a sielankę zakłóca jedynie rodzące się uczucie do dziedzica. Gdy mężczyzna ginie w niewyjaśnionych okolicznościach, Aldona zostaje w majątku, by wesprzeć właścicielkę. Wspólnie podejmują się próby wyjaśnienia tajemniczego zniknięcia mężczyzny, którego przeszłość skrywa wiele tajemnic. Na drodze kobiet stanie jeszcze wiele przeszkód, które będą musiały pokonać.

Guwernantka to historia niezwykle silnych kobiet – Aldony i Eufemii, które dzielnie walczą z przeciwnościami losu. Aldona jest dobrze wykształcona, próbuje szerzyć edukację wśród chłopskich dzieci, ryzykując przy tym własnym zdrowiem i życiem. Poznajemy ją jako młodziutką panienkę, z głową pełną młodzieńczych marzeń. Śledzimy jak ewoluuje, dojrzewa, jak zmieniają się jej potrzeby. Podobnie jak Eufemia, z rozczytanej w romansach trzpiotki, zmienia się w silną i świadomą kobietę interesu. Chęć niesienia pomocy innym, walka o równe prawa kobiet wzbudzały mój ogromny podziw. Trzeba przyznać, że kreacja bohaterów udała się autorce doskonale.
Jak na romans przystało, mamy tutaj rozbudowany wątek romantyczny, a nawet kilka. Mimo, że niemal każdy poznany mężczyzna adorował bohaterkę, dość długo nie mogła odnaleźć szczęścia. Finał sercowych perypetii Aldony był mocno zaskakujący i kontrowersyjny, nawet jak na współczesne czasy. Autorce należą się więc kolejne brawa za niesamowitą wyobraźnię.
Ta niewielkich rozmiarów książka skrywa w sobie szaloną ilość wydarzeń i ogrom zaskakujących zwrotów akcji, a część z nich wydała mi się mocno naciągana. Żałuję, że niektóre wątki zostały tak pobieżnie potraktowane, na przykład działalność konspiracyjna dziewczyny w Warszawie. Mam jednak świadomość, że opisanie losów bohaterek na przestrzeni kilkudziesięciu lat tego wymagało.

Podsumowując, spędziłam bardzo udany czas z Guwernantką. Weronika Wierzchowska porwała mnie opowiedzianą historią, zaciekawiła losami interesujących, silnych kobiet. Zdecydowanie to nie będzie ostatnie spotkanie z twórczością autorki.

Młodziutka i bardzo ambitna Aldona, opuszcza Warszawę, by objąć posadę guwernantki w wiejskiej posiadłości. Marzy, by kontynuować naukę na zagranicznych uczelniach, jednak najpierw musi uzbierać fundusze. Na wsi ma pod opieką trójkę wspaniałych dzieciaków, a sielankę zakłóca jedynie rodzące się uczucie do dziedzica. Gdy mężczyzna ginie w niewyjaśnionych okolicznościach,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ogromny plus dla Adriana Ksyckiego za wykorzystanie w powieści niezwykle oryginalnego motywu, jakim jest telepatia i hipnoza. Autor bardzo umiejętnie wplótł elementy paranormalne do prowadzonego śledztwa, co stworzyło niepowtarzalny, mroczny klimat. Sama mam dość sceptyczne podejście do telepatii czy możliwości kontaktu ze zmarłymi, jednak podczas lektury czułam ogromne przerażenie. Mózg człowieka stanowi bowiem ogromną zagadkę dla medycyny, więc odpowiedź na pytanie może nie być taka oczywista.
Autor buduje powieść wokół skrzywdzonych dzieci, zemsty i karze, które przybierają okrutne oblicze. Nic tutaj nie jest oczywiste, liczne tropy prowadzą czytelnika w ślepy zaułek. Pisarz bardzo umiejętnie skonstruował całą intrygę, przemyślana fabuła mnie wciągnęła niemal od pierwszej strony. Świetnie budował napięcie, a samo rozwiązanie zagadki okazało się doskonałe.
Na uwagę na pewno zasługuje też oryginalna para prowadząca śledztwo – policjantka z przeszłością i telepata, który swoje także przeżył. Nie są to jednak wydumane, nierealne postaci, ale bardzo wiarygodni bohaterowie z krwi i kości. Z chęcią spotkałabym ich ponownie na kartach kolejnych powieści autora.

Telepata to moje pierwsze spotkanie z twórczością Adriana Ksyckiego. Jestem pod dużym wrażeniem opowiedzianej historii, połączenia śledztwa z elementami paranormalnymi i niesamowitym klimatem. Będę z niecierpliwością wyczekiwać kolejnych książek autora, a Wam Telepatę polecam.

Ogromny plus dla Adriana Ksyckiego za wykorzystanie w powieści niezwykle oryginalnego motywu, jakim jest telepatia i hipnoza. Autor bardzo umiejętnie wplótł elementy paranormalne do prowadzonego śledztwa, co stworzyło niepowtarzalny, mroczny klimat. Sama mam dość sceptyczne podejście do telepatii czy możliwości kontaktu ze zmarłymi, jednak podczas lektury czułam ogromne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po dłuższej przerwie zapraszam na ponowne spotkanie z komisarzem Olovskim, nieco melancholijnym i marudnym policjantem na emeryturze. By zabić nudę, ulega namowom młodego lekarza i wspólnie z sąsiadką, emigrantką z Polski, podejmuje się sprawdzenia licznych zgonów pacjentów. Ewa i komisarz początkowo nie widzą nic podejrzanego w śmierci schorowanych, wiekowych pacjentów, jednak obawy lekarza okazały się słuszne.
Niestety dość szybko udało mi się odgadnąć tożsamość sprawcy. Dużą przyjemność sprawiło mi jednak poznanie motywacji mordercy i zagłębienie się w jego psychice. Cała historia została opowiedziana w sposób niezwykle interesujący, ale dość melancholijny i spokojny, jak na kryminał. Trzy razy dziennie przed jedzeniem to powieść, którą czyta się bardzo przyjemnie, a ogromnym atutem są dialogi pełne humoru.
To drugi tom przygód komisarza, jednak stanowi odrębną historię. Nieznajomość poprzedniej części absolutnie nie zaburza odbioru. Ja jednak gorąco zachęcam, bo mocno polubiłam tego upartego staruszka.

Po dłuższej przerwie zapraszam na ponowne spotkanie z komisarzem Olovskim, nieco melancholijnym i marudnym policjantem na emeryturze. By zabić nudę, ulega namowom młodego lekarza i wspólnie z sąsiadką, emigrantką z Polski, podejmuje się sprawdzenia licznych zgonów pacjentów. Ewa i komisarz początkowo nie widzą nic podejrzanego w śmierci schorowanych, wiekowych pacjentów,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kerry Fisher po raz kolejny zafundowała swoim czytelniczkom niesamowicie wciągającą historię, ze wspaniałymi bohaterami, przepełnioną emocjami. Trzy kobiety, zupełnie inne, jednak udaje im się zaprzyjaźnić, a przy tym zawalczyć o siebie i swoją rodzinę. Doskonale wykreowane postaci, bardzo realne, ze wszystkimi słabościami, dokładnie takie, jakie na co dzień spotykamy na ulicy. Polubiłam wszystkie 3 damskie bohaterki, choć najbardziej Sally. Kobieta niezależna, robi karierę, podróżuje, lubi swoje wygodne poukładane życie u boku Chrisa. Z biegiem lat zaczyna jej jednak czegoś brakować. W powieści nie brak też charakterystycznych drugoplanowych postaci, jak właśnie wspomniany mąż. On zdecydowanie był najbardziej irytującym bohaterem z uwagi na swoje poglądy, ale też obłudę.
Kobieta, którą byłam to historia, która bawi, wzrusza, ale też poucza i skłania do refleksji. Za pomocą zdjęć, odpowiednio dobranych hashtagów, pokazujemy innym nasz świat, choć prawda bywa czasem zupełnie inna, wręcz okrutna. Porównujemy swoje życie do tego idealnego, pokazanego na Instagramie, zazdrościmy, nie doceniając, tego co mamy pod nosem. W pogoni za bogactwem, karierą, tracimy z oczu to, co najważniejsze, bliskich i siebie samych.
Autorka porusza w powieści wiele trudnych tematów, takich jak początki macierzyństwa czy nagłą śmierć łóżeczkową. Wątki bardzo trudne, wzruszające i jednocześnie szalenie bliskie mojemu sercu.
Kobieta, którą byłam to moje drugie spotkanie z twórczością Kerry Fisher. Za każdym razem bawiłam się doskonale, więc książkę gorąco polecam. Sama mam zamiar nadrobić inne tytuły pisarki.

Kerry Fisher po raz kolejny zafundowała swoim czytelniczkom niesamowicie wciągającą historię, ze wspaniałymi bohaterami, przepełnioną emocjami. Trzy kobiety, zupełnie inne, jednak udaje im się zaprzyjaźnić, a przy tym zawalczyć o siebie i swoją rodzinę. Doskonale wykreowane postaci, bardzo realne, ze wszystkimi słabościami, dokładnie takie, jakie na co dzień spotykamy na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jednym z najlepszych debiutów ubiegłego roku była książka W cieniu Babiej Góry Ireny Małysy. Pozycja zachwyciła mnie doskonale wykreowaną fabułą oraz nieco magicznym, babiogórskim klimatem. Z ogromną niecierpliwością oczekiwałam na kolejne pozycje autorki i wreszcie się doczekałam! Zapraszam do przeczytania kilku słów o najnowszej powieści Ireny Małysy Więcej niż jedno życie.
Doktor Marta Kuc wypada z okna szpitala, w którym akurat Baśka odwiedza syna sąsiadki. Okoliczności wskazują, że to nie był nieszczęśliwy wypadek. Policjantka zostaje zaangażowana w śledztwo, a jej znajomość z rodzicami chorych dzieci ma ułatwić śledztwo. Okazuje się, że Pani doktor nie cieszyła się zbyt dobrą sławą w, więc pierwsze podejrzenia trafią na matkę jednej z pacjentek.

Irena Małysa po raz kolejny stworzyła niesamowitą historię, która porywa czytelnika niemal od pierwszej strony. Razem z Baśką trafiamy do onkologicznego szpitala, gdzie wydawać by się mogło, pracują jedynie ludzie z powołania, krystalicznie czyści. Jednak nawet w takich miejscach znajdziemy ludzi dla których żądza władzy i bogactwa jest najważniejsza. Policjanci próbują rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci lekarki, odkrywając przy tym, jak bardzo bezduszne, pozbawione etyki bywa środowisko firm farmaceutycznych. Wraz z bohaterami podążamy podrzucanymi przez autorkę tropami, które niejednokrotnie wywiodły nas w pole. Doskonała fabuła, przemyślana i dopracowana to niekwestionowany atut tej pozycji. W powieści nie zabrakło wątku romantycznego, jednak nie przysłonił on kryminalnego charakteru historii. Bohaterowie po przejściach, szukają wspólnej drogi, jednak życie bezustannie rzucało im kłody pod nogi.
Więcej niż jedno życie to książka, która na pewno zostanie w mojej głowie na dłużej, nie tylko za sprawą fenomenalnej intrygi. Autorka porusza temat poważnych chorób dzieci, a jako matka nie jestem w stanie wyobrazić sobie niczego bardziej przerażającego. Pokazuje cierpienie, determinację, ale też ogromną samotność rodziców chorujących dzieciaków. Podejmują oni wręcz heroiczny trud walcząc o zdrowie, nierzadko życie swojego potomstwa. Ten aspekt powieści zdecydowanie chwyta za serce.
Więcej niż jedno życie to kontynuacja losów Baśki, którą poznaliśmy w debiutanckiej powieści W cieniu Babiej Góry. Mimo, że historia wciągnęła mnie od pierwszej strony i czytałam z ogromnym zaciekawieniem, zabrakło mi tej magii, wyjątkowego babiogórskiego klimatu. Mimo tego z niecierpliwością będę wyczekiwać kolejnych powieści spod pióra Ireny Małysy.

Jednym z najlepszych debiutów ubiegłego roku była książka W cieniu Babiej Góry Ireny Małysy. Pozycja zachwyciła mnie doskonale wykreowaną fabułą oraz nieco magicznym, babiogórskim klimatem. Z ogromną niecierpliwością oczekiwałam na kolejne pozycje autorki i wreszcie się doczekałam! Zapraszam do przeczytania kilku słów o najnowszej powieści Ireny Małysy Więcej niż jedno...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wyobrażacie sobie, co czują rodzice porwanego dziecka? Kolejne dni, tygodnie, miesiące desperackich poszukiwań i ta koszmarna niepewność... Wokół tego motywu rozgrywają się wydarzenia przedstawione w najnowszej powieści Larsa Keplera Człowiek w lustrze.
Ależ to była kryminalna historia! Pozornie nie związane ze sobą wątki, tajemnicze, niepokojące, jak puzzle powoli łączą się w przerażającą całość. Świetnie zbudowana fabuła, spójna i przemyślana, nie pozwala się czytelnikowi oderwać od lektury. Książka wstrząsa brutalnością, ależ też realnością wszystkich opisów. To przerażające uczucie, widzieć do jakiego okrucieństwa jest zdolny drugi człowiek. Emocje to według mnie ogromny atut pozycji. Nieustannie odczuwałam potworny niepokój i strach. Mam wrażenie, że jako kobieta i matka, wszystkie te potworności odbierałam podwójnie. Jestem pod wrażeniem także wykreowanych przez autorów postaci. Brak tutaj kryształowych charakterów, jak w prawdziwym życiu, każdy ma coś na sumieniu, swoje słabości. Niejednoznaczność postaci doskonale wpisuje się w nieco mroczny, brudny klimat powieści.
Ślady zbrodni to seria mocnych skandynawskich kryminałów wydawanych przez Wydawnictwo Dolnośląskie. Człowiek w lustrze to moja trzecia książka z tej serii, ale pierwsze spotkanie z twórczością Larsa Keplera, czyli duetu szwedzkich pisarzy Alexander Ahndoril i Alexandra Coelho Ahndoril. Seria gwarantuje rewelacyjną zagadkę i ogrom mocnych emocji, które w mojej głowie na pewno zostaną na dłużej. Człowiek w lustrze to pozycja, której nie odłożysz, dopóki nie poznasz zakończenia. Gwarantuję, że wbije Cię w fotel. Brak znajomości poprzednich tomów nie przeszkadza w odbiorze książki, ale i tak mam w planach nadrobić pozostałe tytuły serii.

Wyobrażacie sobie, co czują rodzice porwanego dziecka? Kolejne dni, tygodnie, miesiące desperackich poszukiwań i ta koszmarna niepewność... Wokół tego motywu rozgrywają się wydarzenia przedstawione w najnowszej powieści Larsa Keplera Człowiek w lustrze.
Ależ to była kryminalna historia! Pozornie nie związane ze sobą wątki, tajemnicze, niepokojące, jak puzzle powoli łączą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Przystojny kapitan i porzucona narzeczona – idealny materiał na wakacyjny romans. Muszę przyznać, że z zainteresowaniem śledziłam rozwój ich relacji. Historii nie brakowało pikanterii, autorka zrobiła to jednak z prawdziwym wyczuciem. Całość okrasiła świetnym poczuciem humoru, który doskonale wpisywał się w mój gust. Główna bohaterka nie przypadła mi jednak do gustu, od początku sprawiała wrażenie głupiutkiej gąski.
Chciałabym zwrócić uwagę także na wątek kryminalny, który Elisa Rocher umiejętnie wplotła do swojej książki. Bohaterka jest dziennikarką śledczą i przypadkowo natrafia na matrymonialnego oszusta. Motyw dość popularny, ale tutaj przedstawiony w interesujący sposób.
Sięgając po książkę miałam nadzieję na lekką, obyczajową historię z dodającym pikanterii wątkiem romantycznym. To wszystko oczywiście otrzymałam, jednak historia Zosi to coś więcej. To opowieść także o tym, jak ważne jest przełamywanie własnych lęków i realizowanie marzeń. Pokazuje też, że nie powinniśmy kurczowo trzymać się przeszłości, na siłę ratować związków, w których dawno płomień się wypalił. Warto się odważyć, bo może spotka nas coś wyjątkowego.
Koło ratunkowe to bardzo obiecujący debiut powieściowy. Pozycja urzekła mnie przede wszystkim świetnym poczuciem humoru oraz interesującym kryminalnym wątkiem. Jeśli więc z utęsknieniem wyczekujecie lata, to ta pozycja pozwoli Wam przez moment poczuć promienie słońca na twarzy i powiew morskiej bryzy. Ja z dużym zainteresowaniem będę śledzić, jak dalej rozwinie się talent Elisy Rocher.

Przystojny kapitan i porzucona narzeczona – idealny materiał na wakacyjny romans. Muszę przyznać, że z zainteresowaniem śledziłam rozwój ich relacji. Historii nie brakowało pikanterii, autorka zrobiła to jednak z prawdziwym wyczuciem. Całość okrasiła świetnym poczuciem humoru, który doskonale wpisywał się w mój gust. Główna bohaterka nie przypadła mi jednak do gustu, od...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Uwielbiam książki Klaudii Muniak, o czym już wielokrotnie pisałam. Do tej pory dała się poznać jako autorka doskonałych thrillerów medycznych. Byłam więc ogromnie zaskoczona, że pisarka spróbowała swoich sił w zupełnie innym gatunku. Czy wyszło równie dobrze? Zapraszam do przeczytania kilku słów o najnowszej powieści Wszystko, czego nie zrobiliśmy razem.
Z dużym zaciekawieniem śledziłam rozwijającą się znajomość Róży i Łukasza. Romantyczny wątek okazał się wyjątkowy, trudny i niebanalny. Muszę przyznać, że mężczyzna bardzo przypadł mi do gustu, szarmancki, opiekuńczy, dowcipny. Niesamowicie zaintrygowała mnie także Anita i mam ogromna nadzieję, że autorka rozwinie tę postać w kolejnej części cyklu.
Klaudia Muniak w swojej powieści zaserwowała czytelnikowi całe morze emocji, od wzruszenia po bezsilność i złość. Tęsknota i cierpienie głównej bohaterki były wręcz namacalne. Mimo, że akcja rozwijała się powolnie, nie mogłam się od książki oderwać. Pisarka świetnie bowiem budowała napięcie, stopniowo odkrywając fakty z życia bohaterów. Rozwój wydarzeń mocno mnie zaskoczył, po przeczytaniu pierwszych kilkudziesięciu stron, zakładałam zupełnie inne rozwinięcie historii. Świetne zwroty akcji są bardzo charakterystyczne dla thrillerów autorki i cieszę się, że tutaj też je zastosowała.
Warto zwrócić uwagę, że razem z Różą mamy okazję odwiedzić najsławniejsze zabytki Londynu. Atmosfera miasta, tłoczne metro, pośpiech, ogrom turystów i samych mieszkańców zostały przedstawione tutaj bardzo obrazowo.
Wszystko, czego nie zrobiliśmy razem to wzruszająca historia o tęsknocie, próbie odnalezienia wewnętrznego spokoju i siebie samego. Ta romantyczna historia z intrygującymi postaciami, zaskakującym zwrotem akcji mocno przypadła mi do gustu i będę niecierpliwie czekać na jej kontynuację.

Uwielbiam książki Klaudii Muniak, o czym już wielokrotnie pisałam. Do tej pory dała się poznać jako autorka doskonałych thrillerów medycznych. Byłam więc ogromnie zaskoczona, że pisarka spróbowała swoich sił w zupełnie innym gatunku. Czy wyszło równie dobrze? Zapraszam do przeczytania kilku słów o najnowszej powieści Wszystko, czego nie zrobiliśmy razem.
Z dużym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Północny sabat to książka, która mnie mocno zaskoczyła. Według klasyfikacji na Lubimy czytać, to literatura obyczajowa, romans, a ja dostałam kawał dobrej fantastyki. Z ogromnym zainteresowaniem zanurzyłam się w wykreowanym przez autorkę fantastycznym świecie, pełnym Zaklinaczy, Stworzycieli i Łowców. Uwielbiam takie historie o wiedźmach, tajemniczych miksturach, utrzymane w słowiańskim klimacie. Autorka fabułę umieściła we współczesnej Warszawie, co było interesującym zabiegiem, dodającym nuty realności przedstawionej opowieści. Główna bohaterka, Dalia z dnia na dzień z normlanej dziewczyny przeistacza się w Zaklinaczkę. Agnieszka Sorycz pokazała jej przemianę, początkowe zagubienie i niepewność w bardzo ciekawy sposób. Z radością obserwowałam, jak nabiera pewności i rośnie w siłę. Podobnie jak rozkwita jej uczucie do ukochanego. Kreacja Dalii mocno przypadła mi do gustu, to kobieta z którą chętnie zaprzyjaźniłabym się w prawdziwym świecie. Jednak czuję niedosyt, jeśli chodzi o pozostałe postaci, szczególnie Teowoja i Radowoja. Mam nadzieję, że w kolejnej części autorka zdradzi nam o nich więcej informacji.
Największym zaskoczeniem Północnego sabatu jest fakt, iż to debiutancka powieść Agnieszki Sorycz. Dopracowana fabuła, barwny język i świetna główna bohaterka to niekwestionowane atuty powieści. Z niecierpliwością będę oczekiwała kolejnego spotkania z Dalią i całym Sabatem, liczę, że na jeszcze więcej emocji i wrażeń.

Północny sabat to książka, która mnie mocno zaskoczyła. Według klasyfikacji na Lubimy czytać, to literatura obyczajowa, romans, a ja dostałam kawał dobrej fantastyki. Z ogromnym zainteresowaniem zanurzyłam się w wykreowanym przez autorkę fantastycznym świecie, pełnym Zaklinaczy, Stworzycieli i Łowców. Uwielbiam takie historie o wiedźmach, tajemniczych miksturach, utrzymane...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Motyw „hate – love” jest dość popularny w literaturze, jednak sztuką jest poprowadzić go tak umiejętnie, by zainteresować czytelnika, a nawet zaskoczyć. Właśnie to udało się autorce opisując historię Ethana i Olive oraz ich bliskich. Bardzo polubiłam bohaterów, wydają się być postaciami, z którymi bez problemu można się zaprzyjaźnić w prawdziwym życiu, z ludzkim obliczem, ze słabościami. Mimo początkowej niechęci do Ethana, z każdą kolejną stroną zyskiwał. Podobało mi się, jak między bohaterami stopniowo rodziło się uczucie. W książce znaleźć możemy mnóstwo komicznych sytuacji, a przepełnione fantastycznych humorem dialogi sprawiały, że nie raz śmiałam się na głos. Fabuła może jest nieco schematyczna, jednak nie zabrakło zaskakującego zwrotu akcji, czy momentów wzruszenia. Całość poprowadzona została bardzo spójnie i interesująco. Autorka nawet przez moment nie pozwoliła czytelnikowi na nudę, a ja przeczytałam książkę błyskawicznie z ogromną przyjemnością.
Historia Ethana i Olive pokazuje, jak bardzo krzywdzące jest ocenianie ludzi po pozorach. Autorka zwraca też uwagę, że za nasze niepowodzenia nie możemy obwiniać jedynie zły los czy pech. Musimy walczyć, by złą passę przezwyciężyć.
Podróż nieślubna to moje pierwsze spotkanie z twórczością Christiny Lauren. Autorka oczarowała mnie poczuciem humoru, lekką i ciepłą historią, mimo, że nieco szablonową. Mam zamiar poznać inne książki autorki, a Wam Podróż nieślubną polecam.

Motyw „hate – love” jest dość popularny w literaturze, jednak sztuką jest poprowadzić go tak umiejętnie, by zainteresować czytelnika, a nawet zaskoczyć. Właśnie to udało się autorce opisując historię Ethana i Olive oraz ich bliskich. Bardzo polubiłam bohaterów, wydają się być postaciami, z którymi bez problemu można się zaprzyjaźnić w prawdziwym życiu, z ludzkim obliczem,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ogólnoświatowe konflikty wyniszczyły naszą planetę. Promieniowanie stało się śmiertelne, szerzy się zaraza. Jedynie Japonia została oszczędzona i to tam trwa walka o przetrwanie. Lilak w celach badawczych udaje się na Wyspę Sachalin, która jest miejscem oddzielającym ogarnięty kataklizmem, totalnie zniszczony kontynent, a Japonią, ostatkiem cywilizacji.
Wyspa Sachalin to dość trudna książka, która pokazuje, jak mogłaby wyglądać nasza rzeczywistość po upadku cywilizacji, jaką znamy obecnie. Przedstawia przerażające obrazy, do czego człowiek jest w stanie się posunąć, by jego gatunek przetrwał. Szerząca się epidemia, zniszczona przyroda, niesprzyjający klimat, koszmarny głów, a przede wszystkim zagrożenie ze strony drugiego człowieka wyzwalają w ludziach najgorsze instynkty.

Mimo, że akcja powieści bardzo wolno się rozkręcała, zdecydowanie warto kontynuować czytanie. Podczas lektury wielokrotnie nasuwało mi się pytanie, czy to jest przyszłość do której ludzkość zmierza? Czy tylko przerażające wyobrażenie autora?

Ogólnoświatowe konflikty wyniszczyły naszą planetę. Promieniowanie stało się śmiertelne, szerzy się zaraza. Jedynie Japonia została oszczędzona i to tam trwa walka o przetrwanie. Lilak w celach badawczych udaje się na Wyspę Sachalin, która jest miejscem oddzielającym ogarnięty kataklizmem, totalnie zniszczony kontynent, a Japonią, ostatkiem cywilizacji.
Wyspa Sachalin to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ta druga nie jest historią, która wciągnie od pierwszej strony, ale wytrwałych nagrodzi ogromną dawką emocji, refleksji nad tym, co w życiu ważne, nad powierzchownością w relacjach. W mojej głowie na pewno zostanie na dłużej.

Główna bohaterka, Lena, początkowo wzbudza współczucie, jednak mój stosunek do niej ulegał zmianie wraz z kolejnymi stronami książki. To irytująca, zapatrzona w siebie, egoistyczna kobieta, która opinie wydaje na podstawie swoich wyobrażeń, niedopowiedzeń. Niewiele więcej sympatii żywiłam do jej męża Tomasza, który wydawał się ślepy na uczucia swojej żony, bierny. Godna podziwu jest jego miłość do matki, jednak zabrakło odpowiedniego balansu. Mocno ewoluowały także moje uczucia względem teściowej, to ona finalnie skradła moje serce.
Losy rodziny poznajemy z punktu widzenia Leny. Autorka zastosowała liczne retrospekcje, co pozwoliło na stopniowe zrozumienie postawy bohaterów. Nie ma tutaj wartkiej akcji, jest za to dużo miejsca na przemyślenia głównej bohaterki. Miałam problem z czytaniem tej powieści, głównie przez zachowanie Leny. Bardzo się cieszę, że jednak wytrwałam do końca, bo to pozwoliło mi spojrzeć na całą historię z innej perspektywy. Przyznam, że zakończenie mocno mnie wzruszyło.
Relacje teściowa – synowa bywają bardzo skomplikowane. Szczególnie gdy zabraknie szczerej rozmowy, rośnie frustracja, poczucie niezrozumienia. Książka Karoliny Wilczyńskiej pokazuje do jakiej tragedii może doprowadzić brak otwartości w stosunku do drugiego człowieka, zwłaszcza tego bliskiego, ocenianie po pozorach. Autorka zwraca też uwagę, iż w życiu nie można mieć wszystkiego, trzeba ustawiać priorytety i nauczyć się odpuszczać. Pogoń za wieloma rzeczami na raz, może negatywnie odbić się nie tylko na relacjach z bliskimi, ale też na własnym zdrowiu.
Zdecydowanie polecam!

Ta druga nie jest historią, która wciągnie od pierwszej strony, ale wytrwałych nagrodzi ogromną dawką emocji, refleksji nad tym, co w życiu ważne, nad powierzchownością w relacjach. W mojej głowie na pewno zostanie na dłużej.

Główna bohaterka, Lena, początkowo wzbudza współczucie, jednak mój stosunek do niej ulegał zmianie wraz z kolejnymi stronami książki. To irytująca,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kilka miesięcy temu po raz pierwszy spotkałam się z twórczością Beth O’Leary w książce Zamiana. Historia urzekła mnie poczuciem humoru, życiową mądrością, bawiłam się doskonale. Miałam więc ogromne oczekiwania w stosunku do najnowszej powieści W drogę!
Pięcioro bohaterów, każdy zupełnie inny, z bagażem przeżyć, w maleńkim samochodzie przez kilka godzin. Co może pójść nie tak? Muszę przyznać, że przekrój postaci pierwszorzędny, doskonale wykreowani, wyraziści. Mamy silną Deb, która wie, czego chce i śmiało po to sięga. Jest Addie, bardzo niepewna swojej wartości, nieszczęśliwa. Dylan i Markus to dzieciaki bardzo bogatych rodziców, z którymi wiążą ich skomplikowane, wręcz toksyczne relacje. No i piąty pasażer, który nie do końca jest tym, za kogo się podaje.
Powieść poznajemy z dwóch perspektyw, część rozdziałów opowiada Dylan, a w pozostałych narratorem jest Addie. Autorka przedstawiła historię na dwóch płaszczyznach czasowych, teraz i wtedy, co pozwoliło podsycać ciekawość czytelnika. Na uwagę zasługują dialogi, pełne sarkastycznego humoru, który uwielbiam. Muszę jednak przyznać, że ten aspekt powieści wypada gorzej w porównaniu z Zamianą, poprzednią książką pisarki. Tamta była lekka, przyjemna i zabawna, ta nieco melancholijna, a ciężkie tematy zajmują dużo więcej miejsca. Beth O’Leary zwraca uwagę na wiele trudnych, ale ważnych społecznie problemów. Nasi bohaterowie zmagają się z depresją, nietolerancją czy uzależnieniem. W drogę! to też historia o niełatwej miłości między dwojgiem zupełnie różnych osób. Ten romantyczny wątek był niebanalny, przyprawiony odrobiną pikanterii, zaskakujący.
Styl autorki mocno przypadł mi do gustu, pomysły na fabułę ma wręcz genialne. Spędziłam dwa przyjemne wieczory z lekturą, mam więc zamiar szybko nadrobić Współlokatorów, a Wam W drogę! polecam.

Kilka miesięcy temu po raz pierwszy spotkałam się z twórczością Beth O’Leary w książce Zamiana. Historia urzekła mnie poczuciem humoru, życiową mądrością, bawiłam się doskonale. Miałam więc ogromne oczekiwania w stosunku do najnowszej powieści W drogę!
Pięcioro bohaterów, każdy zupełnie inny, z bagażem przeżyć, w maleńkim samochodzie przez kilka godzin. Co może pójść nie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Bardzo lubię historie, których akcja rozgrywa się w niedostępnych, tajemniczych miejscach, takich jak Antarktyda. Z ogromnym zaciekawienie sięgnęłam więc po książkę Mrok, której autorką jest Emma Haughton.
Na początek wspomnę, że umieszczenie akcji w pogrążanej w mroku, odizolowanej od świata, bez możliwości ewakuacji, Antarktydzie to doskonały pomysł! Dzięki bardzo realistycznym opisom, kraina jawi się jako mroczne i przerażające miejsce, podobnie jak wydarzenia, których jesteśmy świadkami.
Autorka na początku przybliża nam życie mieszkańców w placówce naukowej, ich obowiązki, zasady działania. Trzeba przyznać, że akcja rozkręca się bardzo powoli, na szczęście druga połowa powieści obfituje w zaskakujące wydarzenia. Giną kolejni mieszkańcy bazy, intryga się zacieśnia, a niepokój wzrasta.
Kate, główna bohaterka powieści ucieka przed swoim dawnym życiem. Przeżyła ogromną traumę, z którą nie jest w stanie sobie poradzić. Wspomaga się lekami, jednak to wymyka się spod jej kontroli. Pogarszająca się sytuacja w bazie nie poprawia sytuacji. Staje się bardzo chwiejna, nie wie, komu zaufać, miałam wrażenie , że popada w paranoję. Musze przyznać, że nie jest to postać, z którą czytelnik może się zaprzyjaźnić, mnie lekko irytowała. Autorka za dużo miejsca poświeciła na opisanie jej rozterek i wątpliwości, zamiast tego dodałabym więcej akcji. Chętnie też poczytałabym więcej o pozostałych postaciach, bo mogliby wnieść dużo do historii.
Mrok to debiutancki thriller Emmy Haughton, który czytałam z dużą przyjemnością I zaciekawieniem. Jestem bardzo ciekawa, jak rozwinie się dalej pióro autorki, będę wyczekiwać jej kolejnych książek.

Bardzo lubię historie, których akcja rozgrywa się w niedostępnych, tajemniczych miejscach, takich jak Antarktyda. Z ogromnym zaciekawienie sięgnęłam więc po książkę Mrok, której autorką jest Emma Haughton.
Na początek wspomnę, że umieszczenie akcji w pogrążanej w mroku, odizolowanej od świata, bez możliwości ewakuacji, Antarktydzie to doskonały pomysł! Dzięki bardzo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Małgorzata Starosta po raz kolejny zabiera czytelników na Podlasie, gdzie ludowe wierzenia są wciąż bardzo żywe, są nawet zdecydowanie ważniejsze niż „prawo ludzkie”. Ogromną przyjemność sprawiło mi czytanie o zabobonach, czarach i rzucaniu uroków. Obchody Dziadów, różne legendy oraz język pełen gwary sprawiły, że książka ma fantastyczny, jesienny klimat. Cudownie było się w nim zanurzyć! Razem z zaprzyjaźnionymi postaciami z pierwszego tomu, rozwiązujemy kryminalną zagadkę, a autorka skutecznie wodzi czytelników za nos. Fabuła została świetnie skonstruowana, a poboczne wątki były równie interesujące, co samo morderstwo. Szczególnie motywy romantyczne przypadły mi do gustu.
To, co niezmiennie zachwyca w książkach Małgorzaty Starosty to doskonały, czarny humor. Uśmiech nie schodził mi z twarzy, wielokrotnie też śmiałam się wręcz na głos. Rewelacyjne dialogi podszyte ironią i doskonały komizm sytuacyjny sprawiały, że czytałam z ogromną przyjemnością. Warto wspomnieć również o przezabawnych bohaterach, których od razu mocno polubiłam.
Miłość i inne klątwy to znakomita komedia kryminalna, która klimatem idealnie wpisuje się na jesienne wieczory. To historia wciągająca, pełna zabawnych intryg, nieco mroczna, która pozwoli oderwać się od codzienności. Bardzo się cieszę, że to nie ostatnie spotkanie z niezwykłymi mieszkańcami Babiegoboru.

Małgorzata Starosta po raz kolejny zabiera czytelników na Podlasie, gdzie ludowe wierzenia są wciąż bardzo żywe, są nawet zdecydowanie ważniejsze niż „prawo ludzkie”. Ogromną przyjemność sprawiło mi czytanie o zabobonach, czarach i rzucaniu uroków. Obchody Dziadów, różne legendy oraz język pełen gwary sprawiły, że książka ma fantastyczny, jesienny klimat. Cudownie było się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Na śniadanie tort szpinakowy to moje pierwsze spotkanie z twórczością Kamili Mitek. Jestem oczarowana lekkością, z jaką opisała trudne losy Joanny i jej bliskich. Przedstawiła codzienne sytuacje, prawdziwych, bardzo realnych bohaterów, z którymi czytelnik bez problemów może się identyfikować. Joasię i Szramę polubiłam szczególnie za siłę ich charakteru. Z radością obserwowałam budzące się między nimi uczucie, które wręcz uskrzydlało kobietę, stało się motorem do zmian. Mocno kibicowałam jej w walce o szczęście swoje i synka. Jestem przekonana, że ta przemiana Joasi może być niezwykle motywująca dla wielu czytelniczek. Wiele można się nauczyć także od dziecięcych postaci, z których należy brać przykład za czyste serca, ufność wobec ludzi.
Na śniadanie tort szpinakowy to niezwykła książka, która napawa optymizmem i daje nadzieję, że po ciężkim okresie słońce znowu może zaświecić. Warto zebrać w sobie odwagę, wyjść poza strefę komfortu i walczyć o swoje marzenia. Powieść zdecydowanie polecam, a sama mam zamiar nadrobić pozostałe książki Kamili Mitek.

Na śniadanie tort szpinakowy to moje pierwsze spotkanie z twórczością Kamili Mitek. Jestem oczarowana lekkością, z jaką opisała trudne losy Joanny i jej bliskich. Przedstawiła codzienne sytuacje, prawdziwych, bardzo realnych bohaterów, z którymi czytelnik bez problemów może się identyfikować. Joasię i Szramę polubiłam szczególnie za siłę ich charakteru. Z radością...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Muzyk i fan kryminalnych zagadek, Bartosz Czarnoleski trafia do Pogodnej, by tam rozpocząć nowe życie. By zarobić na swoje utrzymanie, ima się przeróżnych zajęć. Trafia do jazzowego klubu Blue Note, w którym poznaje Cygana i Blue, rewelacyjnych muzyków. Stabilizacja w życiu bohatera nie trwa jednak długo. Po znalezieniu zwłok kolegi zostaje wciągnięty w wir tajemniczych i niebezpiecznych wydarzeń.

Niebieska nuta jest znacznie cieńsza niż dwie poprzednie części, jednak wiele się tutaj dzieje. Zamknięta, niewielka społeczność, tajne bractwo i brutalne morderstwo – brzmi jak rasowy, mroczny kryminał. Po raz kolejny Bartosz podejmuje próbę rozwikłania zagadki zabójstwa, co trzeba przyznać idzie mu całkiem sprawnie. Wątek polskich emigrantów mocno mnie zaintrygował i żałuję, że sprawy bractwa autor nie rozbudował bardziej. Zamiast muzyki klasycznej mamy tutaj jazzową. Pisarz poświęcił jej znacznie mniej miejsca, choć nadal jest obecna. Mam wrażenie, że dzięki temu książka zyskała na dynamiczności. Czytałam z wypiekami na twarzy, błyskawicznie.
Kryminalna trylogia Jana Antoniego Homy odbiega od rasowych, krwawych i brutalnych kryminałów, do których autorzy nas przyzwyczaili. W każdym z tomów znajdziemy interesujące wątki kryminalne, jednak pozbawione drastycznych opisów. Ogromnym plusem jest barwny język i specyficzne poczucie humoru. Całą serię zdecydowanie polecam, jednak mi do gustu najbardziej przypadła Niebieska nuta.

Muzyk i fan kryminalnych zagadek, Bartosz Czarnoleski trafia do Pogodnej, by tam rozpocząć nowe życie. By zarobić na swoje utrzymanie, ima się przeróżnych zajęć. Trafia do jazzowego klubu Blue Note, w którym poznaje Cygana i Blue, rewelacyjnych muzyków. Stabilizacja w życiu bohatera nie trwa jednak długo. Po znalezieniu zwłok kolegi zostaje wciągnięty w wir tajemniczych i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Muzyka łagodzi obyczaje, jak głosi popularne przysłowie. W powieści Altowiolista Jana Antoniego Homy wydaje się być zupełnie inaczej. Razem z autorem zapraszam więc do muzycznego świata, pełnego intryg i tajemnic.
Na początku wspomnę, że Jan Antoni Homa jest skrzypkiem, absolwentem Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie, więc muzyczny światek zna od podszewki. W bardzo dokładny sposób opisuje, jak wygląda życie muzyka, jak wyglądają próby w filharmonii, jakimi zasadami rządzi się to dość elitarne środowisko. Dużo informacji znajdziemy tutaj także o samej muzyce klasycznej i roli orkiestry. Dla osoby zupełnie niezwiązanej z tematem, takiej jak ja, to fascynujący zbiór informacji i ciekawostek, choć bywały terminy trudne do zrozumienia.
Głównym bohaterem powieści jest Bartosz Czarnoleski, młody altowiolista, trochę zagubiony, ogromny fan zagadek kryminalnych. Wstrząsnęła mnie jego lekkomyślność i zatajenie znaleziska ze stawu przed policją, ale z każdą kolejną stroną coraz bardziej zaprzyjaźniałam się z muzykiem. Podobnie jak z antykwariuszem. Akcja powieści rozkręca się nieco zbyt wolno, jak na rasowy kryminał. Mam też wrażenie, że sam wątek kryminalny nie zawsze był na pierwszym miejscu. Mimo tego muszę przyznać, ze intryga został fantastycznie wymyślona, autor bardzo skutecznie podsuwał czytelnikowi liczne tropy, skutecznie wodząc go za nos. Na uwagę zasługuje także język powieści. Pisarz posługuje się bardzo barwnym językiem, z umiejętnie wplecionym poczuciem humoru i sarkazmem. Wspaniale się to czytało.
Altowiolista to pierwszy tom trylogii muzycznej Jana Antoniego Homy. Jestem oczarowana muzycznym światem przedstawionym w książce, językiem, którym została napisana. Fani krwawych kryminałów mogą czuć się nieco zawiedzeni, jednak ja z ogromnym zaciekawieniem sięgnę po kolejne tomy.

Muzyka łagodzi obyczaje, jak głosi popularne przysłowie. W powieści Altowiolista Jana Antoniego Homy wydaje się być zupełnie inaczej. Razem z autorem zapraszam więc do muzycznego świata, pełnego intryg i tajemnic.
Na początku wspomnę, że Jan Antoni Homa jest skrzypkiem, absolwentem Akademii Muzycznej im. Fryderyka Chopina w Warszawie, więc muzyczny światek zna od podszewki....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Całkiem niedawno miałam okazję spotkać się z Janem Antonim Homa w pierwszym tomie muzycznej trylogii Altowiolista. Mocno zaprzyjaźniłam się z Bartoszem Czarnoleskim, więc niezwłocznie sięgnęłam po Ostatni koncert, drugi tom serii.

Bartosz dzieli swoje życie między winnicę w Toskanii, a Krakowice. W rodzinnej miejscowości podejmuje się ciekawego muzycznego przedsięwzięcia. Pojawi się też poznany w poprzedniej części nadkomisarz Bielski. Prosi on o wsparcie przy rozwiązaniu sprawy morderstwa za pomocą struny do skrzypiec. Muzyk, który uwielbia kryminalne zagadki, daje się wciągnąć w wir niesamowitych wydarzeń, ryzykując życie swoje i ukochanej Antosi.
Ostatni koncert różni się od pierwszego tomu serii. Tym razem akcja rozkręca się szybciej, nabiera też tempa i rumieńców. Więcej jest także intrygujących wątków, choć muzyka nadal zajmuje dużo miejsca. Na kartach powieści znajomość tematu przez autora jest bardzo widoczna. Muszę przyznać, że ta część do gustu przypadła mi bardziej. Autor oczarował mnie historią, ale też barwnym językiem, pełnym interesującego poczucia humoru. Sama końcówka mocno mnie zaskoczyła, więc tym bardziej jestem ciekawa, co zaserwuje nam autor w Niebieskiej nucie, kolejnej części muzycznej trylogii. Zdecydowanie warto po serię sięgnąć.

Całkiem niedawno miałam okazję spotkać się z Janem Antonim Homa w pierwszym tomie muzycznej trylogii Altowiolista. Mocno zaprzyjaźniłam się z Bartoszem Czarnoleskim, więc niezwłocznie sięgnęłam po Ostatni koncert, drugi tom serii.

Bartosz dzieli swoje życie między winnicę w Toskanii, a Krakowice. W rodzinnej miejscowości podejmuje się ciekawego muzycznego przedsięwzięcia....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Aż wstyd przyznać, ale do tej pory nie po drodze było mi z twórczością Jo Nesbo. Nie przeczytałam żadnej jego książki, choć słyszałam wiele dobrego. Czas najwyższy to zmienić!⁠
Zazdrość to zbiór opowiadań, w którym motywem przewodnim jest właśnie to niszczycielskie uczucie .Gwałtowne emocje popychają bohaterów do różnych działań, których wynikiem jest czyjaś śmierć.⁠
Opowiadania zróżnicowane są pod względem długości, ale też poziomu. Mi do gustu przypadła najbardziej historia o pasażerce lecącej do Londynu. Autor przedstawił czytelnikowi zaskakujące rozwiązanie dla osób chcących pożegnać się z życiem. Trzeba przyznać, że wszystko idealnie przemyślane, zabezpieczone, a zakończenie tej historii mocno zaskakuje. Drugim opowiadaniem wartym wspomnienia jest opowieść sprzedawczyni w sklepie. W tak krótkiej formie autorowi udało się zwrócić uwagę na kilka palących problemów współczesnych czasów, takich jak hejt, rasizm, ubóstwo czy pandemia. ⁠
Autor bardzo umiejętnie pokierował fabułę przedstawionych historii. Mimo niewielu stron opowiadania zaciekawiły, zaintrygowały, a zaskakujące zakończenia były taką wisienką na torcie. Czytało się niezwykle szybko i przyjemnie. Apetytu nabrałam na pozostałe książki autora, a w pierwsze kolejności zabieram się za Łowcę głów.⁠

Aż wstyd przyznać, ale do tej pory nie po drodze było mi z twórczością Jo Nesbo. Nie przeczytałam żadnej jego książki, choć słyszałam wiele dobrego. Czas najwyższy to zmienić!⁠
Zazdrość to zbiór opowiadań, w którym motywem przewodnim jest właśnie to niszczycielskie uczucie .Gwałtowne emocje popychają bohaterów do różnych działań, których wynikiem jest czyjaś...

więcej Pokaż mimo to