Opinie użytkownika
O Prouście piszę. Kasuję. Czytam czwarty, kasuję opinię o pierwszym. Po piątym wracam do drugiego. Zerkam, co pisałem po "Cieniu zakwitających". Kasuję tym bardziej.
Mogę górnolotnie: szukam straconego czasu. Mogę wprost: jestem mały, by ogarnąć pierwszy raz. "Zakwitające" są ważne. Początki wrzenia, ona i on. One i on. Kiedy jeszcze nie jest "to", a już jest "to". Nie...
Jest coś, w książkach, że boję się czytać. Ktoś opisuje sen, ja mam dreszcze, bo śnił mi się podobny. Nocna mara, że nie mogę się obudzić. Że jest ciasno. Śni mi się, że tonę w wannie. Nie dlatego, że dużo wody. Dlatego, że ona się zwęża.
Są książki, że nie ma znaczenia, jak się to łączy. Ona, On, wyszli, upadli. Kolacje. Baju baj. Kiedy jednak, to pisanie drażni, przestaję...
Jest tu opowiadanie o chłopcu, który uciekł w las. Wszystko. Pierwsza myśl: gdzie sedno? Sens? Było krótkie, czytam raz jeszcze. Myślę, to o wolności. Czytam ponownie, by się upewnić. I zaczynam wątpić, bo próba opisania wolności, jakby ją zabija. Opętla. Po czwartym czytaniu (było krótkie) już wiem. To jest o tym, że nie można opisać wolności. Poczułem radość. Fajnie, że...
więcej Pokaż mimo to
Pomysł, by wykreować "cmentarz zapomnianych książek" i rozrzucić wokół niego swoich bohaterów, jest sednem literackiej "manipulacji". Z logicznego punktu widzenia ów cmentarz, jakkolwiek uroczy, nijak się ma do fabuły. I nie musi. Zafon wykorzystał (potencjalną) słabość (potencjalnego) czytelnika, wplótł "cmentarzysko" i opowiada zgrabną barcelońską historię.
Twierdzę, z...
Fascynująca jest chwila, kiedy człowiek traci nad sobą kontrolę. Poukładanie, obowiązkowość, panowanie mają sens tylko wtedy, gdy stają się tłem dla utraty kontroli. Kiedy pragnienie, tęsknota, z nas, ze środka, przejmuje władzę. Tak jest chociażby w tańcu, gdy w obrocie, w szaleństwie, zapominasz o tu i teraz. Tak jest gdy pędzisz samochodem. Zlany w jedno obraz za szybą i...
więcej Pokaż mimo toTak sobie myślę, gdyby proboszcz czytał na mszy "Quo Vadis", zamiast listu biskupa, zacząłbym go odwiedzać. Jesienią chodziłbym na wieczorną posłuchać o Chilonie. Moja postać wybrana. Mój cierń i ulga zarazem. Idąc do kościoła, szur szur po wrześniowych liściach, rozważałbym, kto będzie moim Glaukusem? Kto mnie obudzi? Latem jechałbym na poranną rowerem. Rano mało ludzi,...
więcej Pokaż mimo to
Gdy czynię źle, śni mi się polna droga. Złoto. Śnię, że się ukrywam, ubrany za galernika. Gdy kogoś zawiodę, śnię karczmę. Karczmarz i kobieta. Nie są to dobrzy ludzie.
Ktoś wrażliwszy ode mnie powiedział: czytaj synu. Gdy dorośniesz. Nie wcześniej. Czytałem więc, wciąż za wcześnie. Przemokłem głęboko, nieodwracalnie. Gdybym czytał dziś, mając skorupę, dobro i piękno by...
Śpiewał Cohen w balladzie o Janis "goniliśmy za forsą i seksem". Był czas, chmurny, że goniliśmy. Goniłem. Za forsą na pewno, za tym drugim też jakoś. Zapomina się wtedy o słowie pisanym. Zostaje co najwyżej Jackowo.
Oszczędzę opowiastki, jak się to stało, że pewnego trudnego poranka znalazłem się w bibliotece. Zabrałem "Cień Wiatru". Wieczorem, gdzieś między sobotą a...
Łączy mnie z Gaimanem subtelne podejście do tak zwanego "realu". Nie lubimy go w nadmiarze. Źle się czujemy, gdy sytuacje brzydko realne panoszą się na scenie. Real zaledwie tolerujemy. Ot tyle tylko, by zawiesić tam nie-real.
"Nigdziebądź" czyta się smakowicie, bo przyprawą jest styl. Ponadprzeciętna obecność gryzoni w żaden sposób smaku nie psuje. Gaiman, operując w tych...
To zależy od miejsca, w którym stoisz. Nastolatka, pełna obietnic, zaczarowana ideałem albo zepsuciem. Młodzieniec, wąsem sypnął, ma wiarę. Super i miło. Całe życie mają przed sobą, aby się rozczarować. A ja? Staruszek? A kobieta, w tak zwanym "kwiecie"? Ktoś w drodze na "wieczność"? Gdzie oni mają czas na sprawdzenie ideałów? Wiadomo, wszystkie wcześniejsze poległy. Jak...
więcej Pokaż mimo to
"O czym czytasz" pyta żona, prasując moją czarną koszulę. "O życiu". "Czyim?" "Pewnej Francuzki, w sumie, pokolenia Francuzek". Spojrzała dziwnym, drwiącym wzrokiem. Jakby mówiła "francuski erotyk może?". Zapytała jednak "warto?, coś odkrywczego w życiu Francuzek? jakaś wizja?". Właśnie.
Ernaux nic nie odkrywa. Żadnej pionierskiej wizji. Co więc czyni, że myśl, obraz,...
Często powtarzam, że Bono to "mój kumpel". Spotkałem go kiedyś przy Central Parku, szukając bramy, gdzie zastrzelono Lennona. Bezczelna przechwałka. Ale prawdziwa. Mam fotę w czerwonej koszuli. Nie interesowałem się jednak życiem "mojego kumpla". Słuchałem muzy, rzecz jasna, lecz nie wnikałem jak dorastał, w co gra, i po co lata do Afryki. Dostałem "Surrender" od ludzi...
więcej Pokaż mimo to
Przeszywająca historia o budowaniu Siebie. Kiedy rodzisz się Nikim, a później, w procesie tzw. "życia", utwierdzasz się, że kopniaki od losu i tego typu sprawy. Kiedy, lądując na cmentarzu, dosłownie, w przenośni, a chodząc wśród tych którzy odeszli, masz wrażenie, że "mniej od nich żyjesz".
Ten jeden cios był zbyt silny. Już się nie zbudujesz. Kawałki, które wcześniej...
Znałem kilka osób. Darzyły mnie sympatią. Do czasu, gdy nie wylazła. Ona. Moja zarozumiałość. Konstrukcja zbudowana na marnych przesłankach rzekomej mądrości, która wynikać ma z wiedzy.
"Gra szklanych paciorków" to oryginalny flirt ze spojrzeniem na wiedzę. Potrzebę jej zgłębiania. Wszak jest coś jeszcze. Zabawa z zarozumiałością. "Smutkiem mądrzejszego". Alienacją, by...
Gdy słyszę "żyjmy w pokoju" wraca Mrożek. Może i "żyjmy", ale to wbrew. Jesteśmy "głodni". U Mrożka są głodni na wyspie. Zjedzą kolegę. My na wakacjach "głodni" leżaka przy basenie. Wolnego pasa na A-dwójce. Posady prezesa lub prezydenta. W zasadzie, zgodnie z logiką, powinniśmy "zjeść" pozostałych, którzy nam (potencjalnie) zabierają. Leżak. Pas na autostradzie. Fotel...
więcej Pokaż mimo to
Oddaję szacunek należyty pewnej idei, która błąka się po stronicach, ale brakuje mi fascynacji. Brakuje zachwytu. Żalu, czy choćby irytacji. Kto nauczy mnie Hrabala? Oferuję w zamian weekend na działce. Trawa wyschła wprawdzie, ale zagram na gitarze. Można będzie obserwować samoloty. Warunek: nauczyć mnie Hrabala.
Powinien być mi bliski. Jestem dusza słowiańska. Lubię się...
Spacerując, po rozgrzanej ulicy, warto usiąść na schodkach. Gorący beton piecze w tyłek, ale zmęczenie zmusza, a ławeczki zajęte. Trzeba na schodkach. Spojrzeć w lewo. Co się przeżyło. W prawo. Z tym jeszcze człowiek ma siłę się mierzyć. A przynajmniej myśli, że ową siłę posiada. A schodki, rozgrzane w słońcu, pieką. W pośladki. Kiedy jest południe życia? Kiedy ma się tyle...
więcej Pokaż mimo toZasadniczo, kiedy jestem z książką, chcę aby ona mnie zabolała, zmęczyła. Chcę, by zostawiła mnie w stanie psychicznym rozhuśtanym. Opowiadania, klecone dla zabicia czasu, dłużą mi się śmiertelnie. Huelle jest jednak opowiadaczem niepokornym. Gawędziarzem drażniącym. Serwuje historyczną truciznę w dawkach pozwalających przeżyć. Mniej odpornym podaje odtrutkę w postaci...
więcej Pokaż mimo to
Nie chcę pisać, siłą rozpędu stadnego, że Gombrowicz "wielkim pisarzem był". Wszak on sam przestrzegał przed odruchem stadnym. Zabierając się za Gombrowicza, chcę, aby mi się nie spodobał. Już na wejściu ma trudniej. Chcę go skrytykować, czepiać się, drwić nawet.
Początek zapowiadał, że się uda. Wróbel na drzewie, w formie jednak pośmiertnej, wykrzywiona twarz gosposi, i...
Każda autobiografia jest dla mnie irytująca. To skutek mojego egocentryzmu. Ktoś pisze o sobie, a ja chciałbym pogadać o mnie. Gary też mnie irytował. Wcale nie uważam, że jego życie było aż tak ciekawe, ot trochę biedy w Wilnie, zawód miłosny w Paryżu, zafiksowana mama i odłamki wojny. Wielkie mi halo. Jeszcze ta frankofilia. Ja wolę Hiszpanię.
I chociaż codzienność mam...