Biblioteczka
2024-04-28
2024-04-27
2024-04-27
2024-04-26
2024-04-26
2024-04-25
2024-04-24
2024-04-23
2024-04-20
2024-04-18
Mamy tutaj świat, na który składa się właściwie jedno miasto, w ramach którego istnieje kilka kręgów. Im dalszy krąg, tym biedniejsi mieszkańcy i bardziej zagrożeni przez tytułową Burzę.
Burza jest magiczna i pożera kolejne części miasta, powiększając się. I w momentach ataków wychodzą z niej różnorakie bestie, a dotknięcie jej powoduje klątwę.
Nasza bohaterka Vesper ukrywa się z ojcem w jednym z niższych kręgów w domu dla przeklętych przez burzę.
Jej ojciec jest bardzo uzdolnionym ikonomantą, ponieważ magia w tym świecie to magia ikon, jednak w przeszłości dokonał zamachu na króla i jest poszukiwany.
Na skutek wydarzeń z początku książki ojciec zostaje złapany, a Vesper postanawia go uratować. Zawiązuje niespodziewany sojusz z jednym z żołnierzy będących blisko księcia i przedostaje się z jego pomocą do wyższych kręgów.
Tyle wystarczy o fabule.
I muszę powiedzieć, że nie do końca wiem, co jest z tą książką nie tak… Bo ona wcale nie jest zła. Natomiast jest coś nie tak z budowaniem zaangażowania czytelnika i trochę z tempem historii. Też autorka momentami źle sygnalizuje istotne elementy, które łatwo zignorować czytając, a potem wybuchają w twarz i w zdaniu zastanawiałam się, o co chodzi i czemu teraz o czymś takim nieistotnym mówimy.
Przykład: jedna z postaci nosi jakiś rzemyk na ręce. Kompletnie pomijalny fakt w momencie opisu postaci, nie ma położonego na to nacisku, a 100 stron dalej jest wypalone coś o tym rzemyku, że on jest ważny. I to wybija z czytania.
Też historia w miarę sprawnie posuwa się do przodu, ale przez większość nie czułam zaangażowania większego.
Motyw romansowy wypada trochę na siłę, chociaż pod koniec jest istotny dla pewnych wydarzeń, to fakt.
Najbardziej intensywne było dla mnie ostatnie 80 stron, natomiast dla dedykowanego odbiorcy, czyli nastolatków, jeżeli nie cała historia, to ostatnie jakieś 150 będzie raczej angażujące.
I tutaj dochodzę do punktu, który uważam za najważniejszy w kontekście przekazu dla tego dedykowanego czytelnika i to uważam jest największa siła tej książki:
bardzo duży jest tu nacisk na emocje, na ich różnorodność, na prawo do ich odczuwania w każdej formie, nie tylko tych pozytywnych, z jednoczesnym podkreśleniem, że zarówno wypieranie się uczuć jak i wpadanie w sidła jednej z nich nie prowadzi do niczego dobrego. To wybrzmiało na koniec bardzo mocno i za to duży plus. Uważam, że z tego powodu naprawdę warto podsunąć to jako lekturę. To mi zostało w pamięci najbardziej. I chociaż nie zapałałam gorącym uczuciem do tego świata, to znów wcale niezerowe są szanse na to, że sięgnę po ten drugi, skoro wygada na to, ze to dylogia.
Mamy tutaj świat, na który składa się właściwie jedno miasto, w ramach którego istnieje kilka kręgów. Im dalszy krąg, tym biedniejsi mieszkańcy i bardziej zagrożeni przez tytułową Burzę.
Burza jest magiczna i pożera kolejne części miasta, powiększając się. I w momentach ataków wychodzą z niej różnorakie bestie, a dotknięcie jej powoduje klątwę.
Nasza bohaterka Vesper...
2024-04-17
2024-04-11
Mamy tutaj dwa światy – zwyczajny świat ludzi oraz Zaczarowaną Krainę elfów.
Główną bohaterką jest elfka Ava, którą jako małe dziecko z tej Krainy wygnano i wychowała się wśród ludzi.
Rozpada się jej wieloletni związek, w którym planowała swoją przyszłość i bardzo się angażowała, również finansowo, więc postanawia te swoje smutki zalać w barze napojami nie 0%. I oczywiście w trakcie tej jej posiadówy tam w telewizji ogłoszone jest, że król elfów urządza turniej, który ma wyłonić jego żonę i ma być transmitowany przez ludzką telewizję. A zaraz po tym ogłoszeniu król z obstawą wybiera się do świata ludzi o oczywiście, totalnie przypadkiem, przyjeżdża do TEGO WŁAŚNIE BARU, żeby się napić whiskey i nasza bohaterka nie omieszkuje wygarnąć mu, jaki to durny pomysł z tym turniejem i jak on to jest bubkiem, delikatnie mówiąc.
No i tutaj miałam oczywiście odczucia, że …. *oh shit, here we go again*…. Drugie takie same odczucia miałam w momencie, w którym później nasza dwójka oczywiście zawiera ze sobą układ, bo król decyduje, że Ava jest idealną kandydatką na jego żonę, bo on nie może się zakochać, ponieważ stwarza zagrożenie, a z Avą połączyła ich na start zdecydowana antypatia.
No więc nasza nisko urodzona elfka dołącza do turnieju i ma się zmierzyć z wysoko urodzonymi i obdarzonymi magią księżniczkami. Do Zaczarowanej Krainy zabiera ze sobą swoją ludzką przyjaciółkę no i przez pół książki czytamy o tym, jak to wygląda ta kraina, pałac, pokoje, jedzenie, ubrania… Nuda i miałam takie poczucie „meh”, bo generalnie wychodziło na to, że do klasycznej wersji biedna dziewczyna – bogaty, przystojny męski mężczyzna dodano tylko element tego, że nie jest bussinesmanem, a królem elfów.
Natomiast z czasem zaczęły się pojawiać tutaj… momenty, które trochę wybudzały mnie z trybu automatycznego czytania i były to te elementy świata fantastycznego.
Oczywiście nic wybitnego, ale kiedy zaczęły się pojawiać, to dotyczyły historii rodziny królewskiej oraz całej krainy i powodowały u mnie delikatne zainteresowanie. Widać, że autorka do tego przysiadła, pozgarniała też nazewnictwo... Także całkiem nieźle jak na tego typu książkę.
Jeżeli chodzi o wady, to w pewnym momencie król staje się wulgarny w swoich myślach i też słowach co do bohaterki i niby jest to uzasadniane tym, że elfy to są dzikie stworzenia, które w lasach wyprawiają rzeczy, ale strasznie sztucznie mi to wypadło.
Sposób działania magii też nie jest zamknięty w jakichś konkretnych ryzach, chociaż minimalne próby wprowadzenia ograniczeń są, ale znowu - bez szału.
A ponieważ jest to dylogia i drugi tom wychodzi w maju, to, ku memu własnemu zaskoczeniu, istnieją niezerowe szanse, że go przeczytam.
Mamy tutaj dwa światy – zwyczajny świat ludzi oraz Zaczarowaną Krainę elfów.
Główną bohaterką jest elfka Ava, którą jako małe dziecko z tej Krainy wygnano i wychowała się wśród ludzi.
Rozpada się jej wieloletni związek, w którym planowała swoją przyszłość i bardzo się angażowała, również finansowo, więc postanawia te swoje smutki zalać w barze napojami nie 0%. I...
2024-04-11
Motyw wydaje się spoko. Jednak im dalej w las uniwersów, tym bardziej czuć, że autorka miała sto pomysłów na te światy i koniecznie chciała je w tej jednej książce upchnąć. Wiec praktycznie przez pół książki słuchałam tylko o tym, jak nasi bohaterowie przeskakują do kolejnych światów i odkrywają nowe wersje siebie i to, że w tych innych światach ich losy się inaczej potoczyły i ich wersje bardzo się różnią od nich i siebie nawzajem.
Kompletnie nie ma budowania napięcia, oni mają niby w głowach to, że chcą się dowiedzieć, kto ich w te przestępstwa wrobił, domyślają się, ze to jakieś inne ich wersje, ale tak sobie skaczą z jednego świata do drugiego, nie wiadomo po co. Bo to nie jest tak, że ten wersje chcą im pomóc i dlatego oni w ogóle się wynoszą tam po kolei do nich, tylko oni też się w trakcie dowiadują, że tam jest jakieś oskarżenie poważne i między wymiarowy nakaz aresztowania. Więc ja kompletnie nie rozumiem ich motywacji.
Nie ma to zresztą większego znaczenia, bo całość jest zwyczajnie nudna i nie angażująca. Nic mnie nie skłoniło, żeby tym bohaterom albo jednemu z nich kibicować w jakikolwiek spokój. Strasznie papierowi i puści w środku. A przekaz i morał całej historii był na bardzo płytkim poziomie.
Pomysł na świat, którego kompletnie nie wykorzystano i wynudziłam się.
Motyw wydaje się spoko. Jednak im dalej w las uniwersów, tym bardziej czuć, że autorka miała sto pomysłów na te światy i koniecznie chciała je w tej jednej książce upchnąć. Wiec praktycznie przez pół książki słuchałam tylko o tym, jak nasi bohaterowie przeskakują do kolejnych światów i odkrywają nowe wersje siebie i to, że w tych innych światach ich losy się inaczej...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książka roku, śmiechu warte...
Nie czytam horrorów i stwierdziłam, że spróbuję....
Doceniam, że jest to swego rodzaju trybut dla weteranów z Afganistanu oraz podkreślenie bezsensowności wojny. I tyle z plusów.
Główni bohaterowi wybitnie wolno myślący. Całość przeciągnięta i powtarzalna - zwyczajnie robi się nudna.
Zero zaskoczenia, czytelnik wie, co się wydarzy lub właśnie wydarzyło, zanim będą wyjaśnienia, naprawdę zero zagadki. łączenie kropek na poziomie podstawówki, tylko bohaterowie nie ogarniają.
Książka roku, śmiechu warte...
więcej Pokaż mimo toNie czytam horrorów i stwierdziłam, że spróbuję....
Doceniam, że jest to swego rodzaju trybut dla weteranów z Afganistanu oraz podkreślenie bezsensowności wojny. I tyle z plusów.
Główni bohaterowi wybitnie wolno myślący. Całość przeciągnięta i powtarzalna - zwyczajnie robi się nudna.
Zero zaskoczenia, czytelnik wie, co się wydarzy lub...