-
Artykuły„Spy x Family Code: White“ – adaptacja mangi w kinach już od 26 kwietnia!LubimyCzytać1
-
ArtykułyBracia Grimm w Poznaniu. Rozmawiamy z autorkami najważniejszego literackiego odkrycia tego rokuKonrad Wrzesiński2
-
Artykuły„Nowa Fantastyka” świętuje. Premiera jubileuszowego 500. numeru magazynuEwa Cieślik4
-
ArtykułyMaj 2024: zapowiedzi książkowe. Gorące premiery książek – część 2LubimyCzytać5
Biblioteczka
2023-05
2023-05
2023-01
Dawno żadna książka mnie tak nie zaskoczyła. Kolorowa okładka, z opisu kojarzyło mi się z taką mocno młodzieżową pozycją i to dla zdecydowanie młodszego grona odbiorców. Krótko mówiąc liczyłem na totalne odmóżdżenie i relaks, a tu niespodzianka.
Wykreowany świat jest pełen przemocy. Tylko na pierwszych stronach poznajemy fanatyka religijnego, w pełni totalitarną i podporządkowaną wojskowości osadę i historię o ludobójstwie. A dalej wcale nie jest dużo łagodniej. Do tego niezwykle ciekawa koncepcja świata, w którym słyszy się myśli innych ludzi.
Z ciekawostek, to polski tłumacz (albo redaktor) kompletnie pominął kwestię tego, że bohater nie potrafi czytać. Tzn. w oryginale kwestie głównego bohatera są pełne błędów, żeby oddać jego brak wykształcenia. Po Polsku ktoś to poprawił :D
Dawno żadna książka mnie tak nie zaskoczyła. Kolorowa okładka, z opisu kojarzyło mi się z taką mocno młodzieżową pozycją i to dla zdecydowanie młodszego grona odbiorców. Krótko mówiąc liczyłem na totalne odmóżdżenie i relaks, a tu niespodzianka.
Wykreowany świat jest pełen przemocy. Tylko na pierwszych stronach poznajemy fanatyka religijnego, w pełni totalitarną i...
2023-02
Uroczy horror dla miłośników kina klasy B i popularnych swojego czasu slasherów. Umówmy się, to nie jest książką, którą czyta się dla fabuły. Czyta się ją, żeby dowiedzieć się w jaki fantazyjny sposób porwana przez kosmitów krowa może zabijać niewinnych ludzi.
Uroczy horror dla miłośników kina klasy B i popularnych swojego czasu slasherów. Umówmy się, to nie jest książką, którą czyta się dla fabuły. Czyta się ją, żeby dowiedzieć się w jaki fantazyjny sposób porwana przez kosmitów krowa może zabijać niewinnych ludzi.
Pokaż mimo to2023-02
Zastanawialiście się kiedyś, czy Joker może być jeszcze bardziej szalony i niebezpieczny? Tutaj znajdziecie odpowiedź, co się stanie w momencie, kiedy główny złol i przeciwnik Batmana dowie się, że jest śmiertelnie chory i nie zostało mu zbyt wiele czasu. Będzie wybuchowo!
Zastanawialiście się kiedyś, czy Joker może być jeszcze bardziej szalony i niebezpieczny? Tutaj znajdziecie odpowiedź, co się stanie w momencie, kiedy główny złol i przeciwnik Batmana dowie się, że jest śmiertelnie chory i nie zostało mu zbyt wiele czasu. Będzie wybuchowo!
Pokaż mimo to2023-01
Po bardzo ciężkich i wymagających komiksach z serii Metal, dostajemy fabularną kontynuację zbiegającą się w czasie z dwutomowym "Batmanem, który się śmieje".
Jest dużo luźniej, szybciej i mimo wszystko zdecydowanie mniej mrocznie. Ciężko się do czegokolwiek przyczepić, chociaż osobiście traktuje tę "podserię" jako taki przerywnik pomiędzy serią Metal, a gigantyczną "Wojną totalną" i przejściem do Death Metalu.
Po bardzo ciężkich i wymagających komiksach z serii Metal, dostajemy fabularną kontynuację zbiegającą się w czasie z dwutomowym "Batmanem, który się śmieje".
Jest dużo luźniej, szybciej i mimo wszystko zdecydowanie mniej mrocznie. Ciężko się do czegokolwiek przyczepić, chociaż osobiście traktuje tę "podserię" jako taki przerywnik pomiędzy serią Metal, a gigantyczną...
2022-12
Ta sama rewelacyjna kreska, fabularnie trzyma się kupy, jednak trochę zabrakło mi tu jakiegoś efektu "wow". Tzn. nie było niczego, czego nie widziałbym już w poprzednich zeszytach z serii (uwzględniając Metal).
Ta sama rewelacyjna kreska, fabularnie trzyma się kupy, jednak trochę zabrakło mi tu jakiegoś efektu "wow". Tzn. nie było niczego, czego nie widziałbym już w poprzednich zeszytach z serii (uwzględniając Metal).
Pokaż mimo to2022-12
To cały czas jest świetna historia, ale po 4 tomach mnie osobiście zaczęła powoli nużyć. Niby wszystko dalej jest prowadzone poprawnie, autor bardzo zgrabnie podrzuca nowe wątki, kończy stare i wprowadza nowych bohaterów.
Wydaje mi się, że to trochę kwestia tempa i natężenia. Oryginalnie te książki były wydawane średnio jedna na rok, i takie tempo wydaje się sensowne, w przeciwieństwie do prawie 5000 tysięcy stron tej historii, przez które przebrnąłem w ciągu ostatnich 12 miesięcy.
Niemniej jednak osoby którym podobały się poprzednie części, powinny być równie zadowolone.
To cały czas jest świetna historia, ale po 4 tomach mnie osobiście zaczęła powoli nużyć. Niby wszystko dalej jest prowadzone poprawnie, autor bardzo zgrabnie podrzuca nowe wątki, kończy stare i wprowadza nowych bohaterów.
Wydaje mi się, że to trochę kwestia tempa i natężenia. Oryginalnie te książki były wydawane średnio jedna na rok, i takie tempo wydaje się sensowne, w...
2022-12
Jeżeli macie ochotę na taki najbardziej klasyczny horror z lat 80, to wybór będzie idealny. Transylwania, opuszczona twierdza w górach, historie o wampirach. A do tego jeszcze naziści i temat holokaustu. Czy to wszystko jest jakoś specjalnie oryginalne? Nie. Dodatkowo pachnie trochę tandetą. Ale czyta się rewelacyjnie, a historia mimo że w znacznej części jest bardzo przewidywalna, to po pierwsze poprowadzona jest rewelacyjnie, a po drugie w kilku miejscach potrafi jednak lekko zaskoczyć.
Dodatkowy smaczek dla fanów kinematografii, w 1983 roku premierę miał film o tym samym tytule, w którym można zobaczyć jeszcze nie aż takiego starego Iana McKellena w czasach początków swojej kariery aktorskiej (tej filmowej).
Jeżeli macie ochotę na taki najbardziej klasyczny horror z lat 80, to wybór będzie idealny. Transylwania, opuszczona twierdza w górach, historie o wampirach. A do tego jeszcze naziści i temat holokaustu. Czy to wszystko jest jakoś specjalnie oryginalne? Nie. Dodatkowo pachnie trochę tandetą. Ale czyta się rewelacyjnie, a historia mimo że w znacznej części jest bardzo...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-10
Odkąd dowiedziałem się, że King po raz kolejny ma zamiar zająć się fantastyką, wiedziałem że muszę po tę pozycję sięgnąć. Tym bardziej, że "Oczy Smoka" są jedną z moich ulubionych pozycji w repertuarze autora. Czy było warto? Było, ale po kolei.
Na początku lekkie rozczarowanie, bo powieść nie toczy się w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, tylko w naszym świecie i czasach. Zdecydowanie w fantastyce wolę jednak to pierwsze rozwiązanie. Ale że nie można mieć wszystkiego, to zabrałem się za czytanie.
Początek dosyć standardowy jak na autora, dosyć długie wprowadzenie w którym ze wszystkich możliwych stron poznajemy głównych bohaterów, momentami ma to więcej sensu momentami mniej, ale generalnie każdy kto już po Kinga sięgał, powinien wiedzieć czego się spodziewać.
Natomiast co do samej fabuły i głównego wątku, to ciężko oprzeć się wrażeniu, że autor chciał się po prostu pobawić. W historię wmieszał wiele znanych baśni, dorzucił do tego sporo z twórczości Lovecrafta... i uroczego psa. Właściwie jeżeli czegoś mi brakowało (i czym byłem lekko rozczarowany), to brak pojawienia się postaci Flagga - chociaż może po prostu nieuważnie czytałem.
Czyta się to świetnie, fabuła jest wciągająca, bohaterowie interesujący... nic tylko zabierać się za lekturę. Jedyny minus tej książki jest taki, że czytając ją, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, jakby autor (który w końcu niedawno mógł świętować 75 urodziny), powoli zaczynał żegnać się z czytelnikami. Ciężko mi nawet jednoznacznie wyjaśnić skąd takie uczucie, ale siedziało ze mną przez całą lekturę.
Odkąd dowiedziałem się, że King po raz kolejny ma zamiar zająć się fantastyką, wiedziałem że muszę po tę pozycję sięgnąć. Tym bardziej, że "Oczy Smoka" są jedną z moich ulubionych pozycji w repertuarze autora. Czy było warto? Było, ale po kolei.
Na początku lekkie rozczarowanie, bo powieść nie toczy się w jakiejś alternatywnej rzeczywistości, tylko w naszym świecie i...
2022-09
Jak w przypadku każdej książki odnoszącej się do wierzeń/religii zaznaczam na starcie, że jestem raczej sceptykiem w tych sprawach.
Do książki zbierałem się od dobrych paru lat, albo inaczej: jak chciałem ja przeczytać, to nie mogłem nigdzie dostać. A jak już była, to akurat ja miałem co robić. W każdym razie w końcu, w pewien wrześniowy dzień zabrałem się za lekturę.
Zaskoczenie numer jeden. We wstępie od wydawcy znajduje się wyraźna adnotacja, że niektóre przytoczone w tekście informacje są na dzień dzisiejszy wątpliwe i istnieją także głosy, że Gardner dopasowywał sobie niektóre rzeczy tak, żeby pasowały pod jego narracje. Wyobrażacie sobie taki wstęp w jakimś tekście z nurtu "głównych religii"?
Zaskoczenie numer dwa. Zgodnie z książką czarownice czciły bogów. Całe życie żyłem w przekonaniu, że to jest raczej związane z siłami natury czy czymś w tym rodzaju, a tu proszę - niespodzianka.
Natomiast tak poza tym, co do samego tekstu, osobiście czułem się trochę tak, jakbym czytał "Kod Leonarda da Vinci, tylko bez spoiwa fabularnego w postaci Roberta Langdona i jego poszukiwań. Wiecie, autor przytacza bardzo wiele prawdziwych wydarzeń historycznych, miejsc, historii zapisanych w kronikach (naprawdę szacunek za tytaniczną pracę, którą musiał wykonać), a w tekst wplata wątki związane z czarownictwem. Czasem subtelnie, a czasem wspomina o czarownicach próbujących powstrzymać nazistów przed inwazją na Wyspy brytyjskie. Odcinając się całkiem od kwestii wiary (lub nie), to całą książkę czyta się po prostu bardzo dobrze i ja osobiście pewnie spróbuje zapoznać się z innymi dziełami autora. Chociaż trochę kłuło w oczy to, że przy każdej sytuacji w której oczekiwałem, że pojawią się jakieś szczegóły odnośnie tego, jak te czary i spotkania właściwie wyglądają - autor powołuje się na obietnicę milczenia, którą złożył. Po książce mającą taką opinie - oczekiwałem jednak trochę więcej.
Na koniec trzecie zaskoczenie - autor, niezwykle trafnie biorąc pod uwagę, że to były okolice 1954 roku, rozszyfrował przyczyny spadku zainteresowania czarownictwem jako takim. Przede wszystkim wskazując na rozwój technologii.
Podsumowując, pozycja naprawdę dobra do czytania i niezwykle ciekawa, ale z podkreśleniem że bardziej dotyczy to kwestii historii czarownictwa jako takiego, a nie samej praktyki (o której jest tak naprawdę bardzo mało).
Jak w przypadku każdej książki odnoszącej się do wierzeń/religii zaznaczam na starcie, że jestem raczej sceptykiem w tych sprawach.
Do książki zbierałem się od dobrych paru lat, albo inaczej: jak chciałem ja przeczytać, to nie mogłem nigdzie dostać. A jak już była, to akurat ja miałem co robić. W każdym razie w końcu, w pewien wrześniowy dzień zabrałem się za lekturę....
2022-09
2022-10
2022-08
To nie jest zła pozycja, powiedziałbym, że nawet bardzo dobra, ale tylko pod warunkiem, że:
a) kochacie Tolkiena,
b) jesteście fanami Króla Artura,
c) Waszym niespełnionym marzeniem jest odkopywanie historycznych tekstów, ich analiza i interpretacja.
Najlepiej, żeby wszystkie trzy warunki były spełnione jednoczenie. Sam utwór ma około 40 stron, do tego na każdą jedną po Polsku przypada jej angielski odpowiednik (ale jeżeli chcecie się z tego uczyć języka - nie polecam, tekst jest trudny. Zarówno po Polsku jak i po Angielsku, a forma wiersza niejako wymusza dosyć kreatywne tłumaczenie). A oprócz tego, podobnie jak w innych pozycjach z tego cyklu, otrzymujemy gigantyczną dawkę wiedzy - nie tylko o procesie powstawania utworu, jak i literaturze staroangielskiej. I to nie musi być wada, o ile czytelnik zdaje sobie sprawę, z czym będzie miał do czynienia. Ja bawiłem się bardzo dobrze i dostałem kilka niespodzianek, np. nigdy nie pomyślałem o tym, że tworząc znany ze Śródziemia Numenor, Tolkien opierał się arturiańskim Avalonie.
Podsumowując: jak ktoś liczy na Władcę Pierścieni w średniowiecznej Anglii, to się zawiedzie. Ale jak chce poczytać o historii i literaturze, to pewnie będzie bawił się świetnie :)
To nie jest zła pozycja, powiedziałbym, że nawet bardzo dobra, ale tylko pod warunkiem, że:
a) kochacie Tolkiena,
b) jesteście fanami Króla Artura,
c) Waszym niespełnionym marzeniem jest odkopywanie historycznych tekstów, ich analiza i interpretacja.
Najlepiej, żeby wszystkie trzy warunki były spełnione jednoczenie. Sam utwór ma około 40 stron, do tego na każdą jedną po...
2022-08
2022-08
Jeżeli znacie tych ludzi, którzy mówią że komiksy to głupota dla dzieci, sprezentujcie im "Zamek zwierzęcy". Sam nie miałem specjalnie dużych oczekiwań, a oczywiste nawiązania do Orwella, czy powoływanie się na M.L. Kinga czy Dalajlamę we wstępie traktowałem ze sporym dystansem. Ale trzeba przyznać, że ta wariacja na temat "Folwarku zwierzęcego" jest niezwykle poruszające. Pomimo dosyć ograniczonego miejsca autorom udaje się bardzo wyraźnie nakreślić poszczególne postacie, a za bardzo mocną i szczególnie teraz aktualną fabułą, idzie fenomenalna kreska.
Zarówno historia jak i ilustracje są po prostu niezwykle brutalne, tak jak brutalne są wszystkie reżimy, nie ważne czy te przedstawione na kartach tego komiksu, czy te funkcjonujące w rzeczywistości. Jest też jednak cień nadziei i wiary, przede wszystkim w to, że do obalenia reżimu niekoniecznie potrzebna jest większa i silniejsza armia (albo ostrzejsze pazury), a rewolucja zaczyna się przede wszystkim w głowach.
Jeżeli znacie tych ludzi, którzy mówią że komiksy to głupota dla dzieci, sprezentujcie im "Zamek zwierzęcy". Sam nie miałem specjalnie dużych oczekiwań, a oczywiste nawiązania do Orwella, czy powoływanie się na M.L. Kinga czy Dalajlamę we wstępie traktowałem ze sporym dystansem. Ale trzeba przyznać, że ta wariacja na temat "Folwarku zwierzęcego" jest niezwykle poruszające....
więcej mniej Pokaż mimo to2022-08
"Wszyscy jesteśmy szaleni, cała nasza przeklęta rasa ludzka. Uwikłani w złudzenia, oszustwa, kłamstwa o przenikalności przegród, wszyscy szaleni, w domu wariatów."
Do "Widzialnej ciemności" podchodziłem doskonale pamiętając jeszcze chyba najbardziej rozpoznawalną powieść Goldinga "Władcę much". I o ile uważam, że była to pozycja po prostu znacznie lepsza literacko, to "Widzialna ciemność" zostawia po sobie uczucie bliżej określonego niepokoju i w pewnym stopniu... brudu. Osobiście nie mam najlepszego zdania o ludziach jako gatunku, ale w porównaniu z autorem, to mogę się schować. Na kartach powieści otrzymujemy przenikające się historię kilkorga bohaterów: między innymi cudem ocalałego z nalotu bombowego Mattyego, Pana Pedigree - który uczył Mattyego w szkole, rodziny Goodchildów, w której ojciec (nie)wychowuje swoich córek-bliźniaczek. W powieści pojawiają się elementy fantastyczne, jednak kluczowa jest kwestia zepsucia właściwie wszystkich bohaterów. Każdy ma swoje sekrety, każdy popełnił lub popełnia swoje zbrodnie i o ile kwestią otwartą pozostaje fakt, czy działania te są efektem traumatycznych przeżyć, czy wynikają po prostu z natury ludzkiej, to wnioski nie nastrajają optymistycznie. Tym bardziej, że powieść napisano ponad 40 lat temu.
Czy przez ten czas poszliśmy do przodu jako ludzie? Społeczeństwo? W pewnych aspektach na pewno tak, ale w szerszej perspektywie? Pogoń za sensacją, zamiłowanie do tragedii, milczenie i brak reakcji na przemoc w najbliższym otoczeniu... mówi się, że to wojna nigdy się nie zmienia, ale warto się zastanowić czy my jako społeczeństwo jesteśmy w stanie to zrobić.
"Wszyscy jesteśmy szaleni, cała nasza przeklęta rasa ludzka. Uwikłani w złudzenia, oszustwa, kłamstwa o przenikalności przegród, wszyscy szaleni, w domu wariatów."
Do "Widzialnej ciemności" podchodziłem doskonale pamiętając jeszcze chyba najbardziej rozpoznawalną powieść Goldinga "Władcę much". I o ile uważam, że była to pozycja po prostu znacznie lepsza literacko, to...
Kiedy dowiedziałem się o nowej powieści o przygodach jednego z moich ulubionych detektywów (a nawet bohaterów literackich w ogóle) byłem zachwycony. I nawet obawy o jakość nie były jakieś specjalnie duże, bo Simmonsa znam i lubię.
Niestety, podejście autora do tematu absolutnie do mnie nie trafiło. Opowieści Doyle'a nie czytuje się, żeby poznać historię Wielkiej Brytanii, tylko żeby dobrze się bawić przy luźnym kryminale i sprawach rozwiązywanych przez genialnego detektywa. Sherlock w oryginalnych historiach miał swoje wady, jednak jeżeli chodzi o intelekt, nie miał sobie równych.
Simmons stworzył ciekawą sprawę, jednak cała otoczka jest niemiłosiernie nużąca. Przez książkę przewija się kilkanaście (chociaż prędzej kilkadziesiąt) postaci historycznych, głównie pisarzy, którzy tworzyli na przełomie 19 i 20 wieku i może jeżeli ktoś jest fanem tego okresu i obudzony w środku nocy potrafi rzucać faktami z ich życia, będzie się dobrze bawił, mnie jednak odwołania do ich twórczości przede wszystkim nudziły.
Sam Sherlock, który zastanawia się czy jest postacią realną czy fikcyjną brnie przez to wszystko w towarzystwie autora Henry'ego Jamesa, który głównie narzeka i wytyka błędy i nieścisłości w twórczości Doyle'a. Muszę przyznać, że zabiegu tego do końca nie jestem w stanie zrozumieć, bo ani to śmieszne, ani ciekawe, a do tego w połowie książki wątek ten zostaje bez żadnej ważnej przyczyny przerwany (może Simmons też doszedł do tego, że to bez sensu).
Żeby było jeszcze mniej zabawnie, postać Sherlocka jest totalnie zagubiona, z jednej strony ma "przebłyski geniuszu" z drugiej, szczególnie w pierwszej części książki, zachowuje się nieporadnie niczym dziecko we mgle. I to jest kolejny motyw, który nagle w pewnym momencie zupełnie się zmienia i nagle znowu mamy do czynienia ze starym dobrym Sherlockiem, którego bał się cały brytyjski półświatek przestępczy. Ale to tak na ostatnie 50 stron.
Z reguły nie mam nic przeciwko długo rozkręcającej się akcji, ale to była przesada. W połączeniu z faktem, że czytając książkę ma się wrażenie, że pisały ją dwie różne osoby, tej pozycji polecić nie mogę. Może z wyjątkiem znawców historii i literatury, Ci bawić się mogą całkiem dobrze, weryfikując przy okazji, które fakty są prawdziwe, a gdzie autora poniosła fantazja. Takie 5/10, gdyby książka była o jakąś połowę skrócona, pewnie byłaby 7.
Kiedy dowiedziałem się o nowej powieści o przygodach jednego z moich ulubionych detektywów (a nawet bohaterów literackich w ogóle) byłem zachwycony. I nawet obawy o jakość nie były jakieś specjalnie duże, bo Simmonsa znam i lubię.
więcej Pokaż mimo toNiestety, podejście autora do tematu absolutnie do mnie nie trafiło. Opowieści Doyle'a nie czytuje się, żeby poznać historię Wielkiej Brytanii,...