-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na maj 2024Anna Sierant879
-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: maj 2024Konrad Wrzesiński1
-
ArtykułyCzytamy w majówkę 2024LubimyCzytać132
-
ArtykułyBond w ekranizacji „Czwartkowego Klubu Zbrodni”, powieść Małgorzaty Oliwii Sobczak jako serialAnna Sierant1
Biblioteczka
2024-04-24
2024-04-22
„Dziękować trzeba za wszystko. Nie sztuką jest dziękować za rzeczy dobre. Sztuką jest dziękować za smutek, nieporozumienia. Każdy z nas odczuwa trudne emocje.”
Anna H. Niemczonow książką pt. „Słowa wdzięczności. Z zachwytu nad życiem”, pokazuje nam, że życie składa się z wielu małych elementów, które połączone w całość, tworzą przepiękny obraz, jakim jest „ŻYCIE”. A jednym z nich jest właśnie „wdzięczność”.
„Wdzięczność jest antidotum na wszechogarniającą pogoń. Czasami dobrze jest się zatrzymać chociażby po to, by przypomnieć sobie, po co żyjemy.”
Na początku Ania opowiada o sobie, o swoich doświadczeniach. O tym, skąd pomysł na napisanie książki i dlaczego w dalszej części mamy rozdziały podzielone na koszyczki. Każdy z nich to jeden dzień. Dzień, który możemy wypełnić wdzięcznością. Na koniec rozdziału jest też miejsce, gdzie możemy zapisać sobie dzień i opisać, za co jesteśmy wdzięczni.
„Każdy dzień jest darem. Otrzymujemy nową, czystą kartkę, a wraz z nim możliwość zapełnienia jej wdzięcznością.”
Mamy 103 koszyczki i możemy sobie zrobić taką studniową terapię, by zajrzeć w głąb siebie. Spojrzeć na wiele spraw z innej perspektywy. Dostrzec wdzięczność w małych, codziennych rzeczach, choćby takich jak wypicie kawy, przeczytanie świetnej książki, spacer po lesie czy rozmowa z przyjaciółką. Takich chwil czy momentów, jest wiele, tylko nie zawsze potrafimy je dostrzec.
„Nie ma ludzi żyjących bezstresowo. A jednak radzimy sobie, jesteśmy tutaj i znajdujemy wyjścia z trudnych sytuacji.”
Jeśli śledzicie profil Ani w mediach społecznościowych, to widzicie, Anię, która potrafi zarażać uśmiechem, dobrą energią i dla każdego ma zawsze coś miłego do powiedzenia. Samo wejście na konto np. na Instagramie i zobaczenie uśmiechu autorki, sprawia, że ten dzień jest już o wiele lepszy. Bo radość jest zaraźliwa. Tam nie ma masek, sztuczności i życia na pokaz. Bardzo cenie to, że Ania pokazuje na każdym kroku swoją naturalność i to, że życie nie zawsze jest kolorowe. To gdzie jest tu i teraz, kosztowało ją wielu wyrzeczeń, wysiłku, o czym możemy przeczytać w jej książkach.
„Dla mnie wdzięczność stała się mostem, po których przeszłam z dni pełnych smutku i rozgoryczenia do dni pełnych nadziei i akceptacji. Dla ciebie wdzięczność może okazać się mostem, po którym przejdziesz z miejsca, w którym jesteś teraz, do tego w którym pragniesz być.”
Ania pokazała nam, że warto w życiu walczyć o lepsze jutro i każdy człowiek może zmienić swój los, sprawić, by kolejny dzień był lepszy od poprzedniego.
„W życiu zbyt wiele energii tracimy na to, czego nie chcemy, zamiast skupiać się na tym, czego byśmy chcieli...”
Najważniejsze jest „chcieć” zrobić ten krok naprzód. I ta książka „Słowa wdzięczności”, mogą pomóc wielu osobom. To nie tylko poradnik, ale znacznie coś więcej.
„Słowo DZIĘKUJĘ - ono nigdy nie straci na wartości, jest bowiem jednym z najpiękniejszych słów świata.”
Polecam Wam tę książkę z całego serduszka. Znajdziecie w niej mnóstwo cytatów, rad i mam nadzieję, że dzięki niej spojrzycie też na wiele spraw z innej perspektywy.
„Wszystko w życiu jest potrzebne. Łzy także.”
„Mocno wierzę, że wszechświat jest pełen odkryć przypisanych nam indywidualnie pod postacią przeznaczenia.”
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Luna.
„Dziękować trzeba za wszystko. Nie sztuką jest dziękować za rzeczy dobre. Sztuką jest dziękować za smutek, nieporozumienia. Każdy z nas odczuwa trudne emocje.”
Anna H. Niemczonow książką pt. „Słowa wdzięczności. Z zachwytu nad życiem”, pokazuje nam, że życie składa się z wielu małych elementów, które połączone w całość, tworzą przepiękny obraz, jakim jest „ŻYCIE”. A jednym...
2024-04-21
Powieści Alicji Sinickiej zawsze trzymały mnie w napięciu i przyprawiały dreszcze. Sięgając po „Karnawał” po raz kolejny się nie zawiodłam.
Już na samym wstępie akcja się bardzo rozkręca. W wieżowcu, w którym mieszka Amelia, ktoś popełnia samobójstwo i wyskakuje z balkonu na chodnik. Ten moment oraz widok krwi na chodniku, krzyki przechodniów, sprawiają, że Amelia wraca myślami do wydarzeń sprzed dwudziestu lat, gdy o mały włos nie straciła życia. Tu autorka pokazała, jak często zachowują się osoby, z syndromem stresu pourazowego. Amelia, jest tego przykładem.
To miało być zwykłe spotkanie towarzyskie i świętowanie karnawału, grupki studentów. Zimowa sceneria na jednej z Mazurskiej Wysp, zwanej Czarci Ostrów. W prywatnym domku należącym do rodziców jednej z koleżanek – Kai, dziewczyny Roberta. Niestety ta noc skończyła się dla kilku osób tragicznie. Ktoś postanowił zrobić sobie krwawy karnawał. Z każdą godziną śmierć pochłaniała kolejne ofiary i nikt nie miał pojęcia, jak to się stało i czy dotrwa do rana, by zawiadomić pomoc. Ostra zima, sypiący śnieg, wiatr dodają jeszcze większej grozy. I człowiek w masce, który pojawia się co jakiś czas, a chwilę później dochodzi do tragedii.
Dwie dekady później, demony przeszłości wracają. Amelia dostaje list, który sprawia, że całe jej życie wywraca się do góry nogami. Tamto wydarzenie, przeżyło tylko pięć osób… Po dwudziestu latach zaczynają ginąć kolejne z nich, które wówczas ocalały.
Czy to wszystko zwykły przypadek losowy? Czy jednak, ktoś próbuje się mścić? Jaką tajemnicę skrywa Amelia? Komu można ufać? I o co w tym wszystkim chodzi?
Książkę czytałam z wielkim zainteresowaniem. Bardzo dużo się dzieje. Akcja toczy się w przeszłości w 2002 roku, kiedy te wszystkie wydarzenia miały miejsca. Poznajemy je z narracji Roberta. Oraz w teraźniejszości w 2022 roku, z narracji Amelii.
Z zapartym tchem śledziłam te wydarzenia, analizowałam, snułam domysły ale… autorka jak zawsze potrafi na zakończenie wbić fotel. Po raz kolejny, takiego zakończenia się nie spodziewałam.
Jeśli lubicie deszczyk emocji i rozwiązywanie tajemnic z przeszłości, intrygi i zagadki, to polecam Wam gorąco tę książkę. Czyta się ją naprawdę szybko.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.
Powieści Alicji Sinickiej zawsze trzymały mnie w napięciu i przyprawiały dreszcze. Sięgając po „Karnawał” po raz kolejny się nie zawiodłam.
Już na samym wstępie akcja się bardzo rozkręca. W wieżowcu, w którym mieszka Amelia, ktoś popełnia samobójstwo i wyskakuje z balkonu na chodnik. Ten moment oraz widok krwi na chodniku, krzyki przechodniów, sprawiają, że Amelia wraca...
2024-04-18
„Tylko patrzeć jak ktoś jej krzywdę zrobi, bo wiadomo, że nadgryzione jabłko łatwe do zdobycia, ale mimo, że słodko smakuje, bez wartości jest.”
„Zakochana służąca” to kontynuacja pierwszej części powieści „Dom pełen tajemnic” Wioletty Piaseckiej. I choć książki można czytać osobno, to jednak polecam czytanie od pierwszej części, by mieć zarys postaci i tego co się wtedy wydarzyło.
W tej części poznajemy bliżej Martę Skowronek – która w wieku czterech lat została oddana na służbę do majątku Wolskich i była służącą a następnie ochmistrzynią księżnej Sary Reszko. Zawsze oddana i wierna. Dlatego też księżna traktowała ją jak siostrę, bo wiedziała, że na Marcie może polegać i nigdy się nie zawiedzie. Takie traktowanie nie bardzo podobało się rodzicom Sary i ciotce. Uważali, że ze służbą nie wolno i nie wypada się bratać, bo to nie przyniesie nic dobrego, a jedynie skandal. Dlatego też, gdy Marta dostała depeszę, że musi się udać w rodzinne strony, a Sara użyczyła jej swojego powozu, nie obyło się to bez echa. Rodzice byli wściekli, a Marta miała przez to, trochę kłopotów.
„Nie bała się jednak ludzi czy ciemności. Bała się pustki, bała się życia ze złamanym sercem, bała się tej potwornej tęsknoty, która już nią owładnęła, i bała się, że już nigdy nikt jej nie pokocha i że nie znajdzie sensu życia.”
Pewnego dnia, na swojej drodze spotkała przystojnego Pocztyliona Waldemara. Zakochała się w nim, choć z początku uważała, że jest już stara, bo mając 32 lata nic dobrego ją w życiu już nie czeka. Kiedyś były bowiem inne czasy. Kobiety wychodziły za mąż bardzo młodo. A te, którym się to nie udało, były traktowane jak stare panny. Ale, czy miłość patrzy w metrykę? Strzała Amora może dosięgnąć każdego. I tak też było tutaj. Choć niestety nie obyło się bez górek i zakrętów. Na drodze do szczęścia Marty i Pocztyliona stanęła bowiem, piękna i młoda dziewczyna, która bardzo lubiła pokazywać swoje wdzięki. W dodatku była siostrą Marty.
Czy prawdziwa miłość zwycięży? Czy niestety serce, które dozna zawodu, nie wybacza tak łatwo?
„- Złamane serce przytrafia się niemal każdej z nas, nie omija też mężczyzn. Nikt nic na to nie poradzi. Nie umrzesz od tego, nie ty pierwsza i nie ostatnia cierpisz.”
Co takiego szykuje los Marcie? I jak dalej potoczą się losy Sary, bowiem w tej części ponownie zawitamy do Karczewa, gdzie na łożu śmierci leży mąż Sary – Książę Hipolit Reszko. Czy Sara zdoła mu wybaczyć, to wszystko czego doświadczyła, a o czym mogliśmy przeczytać w pierwszej części?
Jak wiele wyrzeczeń i cierpienia będą musiały doświadczyć nasze bohaterki, by zaznać szczęścia? Koniecznie przeczytajcie o tym w książce.
„Razem z szacunkiem i podziwem często zazdrość i zawiść chadzają.”
Wioletta Piasecka zabrała mnie w podróż, do czasów o których bardzo lubię czytać. Uwielbiam zamki, dworki, pałace i romanse historyczne. Z wielką przyjemnością zaczytuję się w historiach, które chwytają za serce i pozwalają mi się przenieść do epoki, gdzie kobiety nie miały łatwego życia. Bo wciąż musiały walczyć o swoje marzenia, prawa i oto, by ich głos był słyszalny. A najpiękniejsze w tym wszystkim było to, że w jakiejkolwiek epoce byśmy się nie znaleźli, to zawsze znajdzie się bratnia dusza, która będzie prawdziwym wsparciem w najtrudniejszych chwilach.
Jeśli nie mieliście okazji poznać twórczości autorki, nie zwlekajcie zbyt długo. Ja uwielbiam historie napisane przez Panią Wiolettę. Mają ciekawą fabułę i są dla mnie prawdziwą odskocznią, otulają i czyta się je z wielką przyjemnością. A bohaterowie są tak żywi, że emocje, które im towarzyszą, przelewają się na czytelnika i wszystko przeżywałam razem z nimi.
„Masz duszę marzycielki i dziecięcą radość życia. Promieniejesz, świat przy tobie staje się interesujący. Oglądając się wstecz, zastanawiam się, jak dałem radę przetrwać w świecie tych kilku tygodni, nie mogąc patrzeć w twoje oczy, nie widząc twojego uśmiechu, nie słysząc twojego głosu, nie całując twoich…”
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Skarpa Warszawska.
„Tylko patrzeć jak ktoś jej krzywdę zrobi, bo wiadomo, że nadgryzione jabłko łatwe do zdobycia, ale mimo, że słodko smakuje, bez wartości jest.”
„Zakochana służąca” to kontynuacja pierwszej części powieści „Dom pełen tajemnic” Wioletty Piaseckiej. I choć książki można czytać osobno, to jednak polecam czytanie od pierwszej części, by mieć zarys postaci i tego co się wtedy...
„Każda z nas mogłaby mieć alternatywną rzeczywistość złożoną z tych wszystkich ‘gdyby”, a jednak żyjemy w tej konkretnej rzeczywistości. I nie wiem jak ty, ale ja nie zamierzam się z niej ruszać.”
„Domki z kart” Anny Ziobro, to trzeci tom serii nadmorskiej. Nie miałam okazji przeczytać wcześniejszych tomów i bardzo żałuję, że tak się stało. Bo bardzo lubię śledzić historię książkowych postaci po kolei. Ale wiem jedno, z przyjemnością cofnę się w przeszłość, bo jestem bardzo ciekawa co tam się dokładnie wydarzyło.
Mimo iż książkę spokojnie można czytać bez znajomości wcześniejszych części, bo w tej często pojawiają się nawiązania do wydarzeń z przeszłości. To jednak, jeśli nie mieliście okazji, tak jak ja, poznać tej serii, polecam czytanie od pierwszego tomu.
W tej części Ania zabrała mnie nad piękny Bałtyk oraz w Bieszczady. Poznałam Lenkę i Marcina, który jest po kilku ciężkich operacjach, ale mimo swojej niepełnosprawności, pokazuje nam, że warto w życiu walczyć o swoje marzenia. To, że ktoś jest chory lub niepełnosprawny, nie powinien być traktowany inaczej. Ma takie samo prawo do miłości i szczęścia, a w szczególności do godnego życia.
„Samotność smakowała jak chleb powszedni, dopóki nie spróbował, że można inaczej. Dopóki nie posmakował gorzkiej jak piołun tęsknoty, kiedy Lena na jakiś czas wyjechała. I dopóki nie przekonał się, że rozpacz i strata stają się bardziej strawne, kiedy dzieli się je z kimś , kto rozumie i akceptuje.”
Na przykładzie Marcina, możemy zobaczyć jak w życiu każdej osoby, ważna jest tolerancja, w szczególności do samego siebie. Trudne momenty, kiedyś się kończą, A mając wokół siebie tak wspaniałych ludzi, jest je pokonać o wiele łatwiej. Choć nie znaczy, że za pomocą magicznej różdżki się skończą i znikną. Są i będą, ale wiara i miłość potrafi uskrzydlać, co pokazuje Lena. Można kogoś kochać bardzo mocno i nie widzieć wad, gdy jest to szczera i prawdziwa miłość. Nawet jeśli najbliższa rodzina, tego nie pojmuje. Rodzice Leny bowiem uważają, że życie z osobą niepełnosprawną, to skazywanie siebie na brak szczęścia. A ta para, pokazuje, że właśnie tak nie jest, że można być bardzo szczęśliwym. I taka miłość nie często się zdarza. Dlatego bardzo mocno im kibicuję.
„Wy młodzi ludzie uwielbiacie sobie wszystko komplikować.”
Poznałam też Adę. Dziewczynę, która musiała bardzo szybo dorosnąć. Na jej przykładzie autorka pokazała, że życie to nie jest wieczna zabawa, a też odpowiedzialność.
Ada obchodzi swoje 18 urodziny. Piękny wiek i można powiedzieć, że teraz jest się w pełni dorosłym. Niestety to dorastanie u niej musiało nastąpić już 1,5 roku wcześniej, gdy dowiedziała się, że jest w ciąży. A następnie, że ojciec dziecka, nie poczuwa się do odpowiedzialności.
„Chodzi mi o to, że często myślimy o powinnościach. O tym, co właściwe i pragmatyczne. I nie ma w tym nic złego, uważam, że tak należy robić, ale czasem warto pomyśleć o sobie. Zrobić coś, czego się pragnie, i najwyżej później mieć do siebie pretensje, że nie wyszło. Można dać plamę, ale lepsze to, niż za jakiś czas spojrzeć wstecz i pluć sobie w brodę.”
Krzyś kończy właśnie roczek i jest najsłodszym dzieckiem na świecie. Dziewczyna troszczy się i stara jak może, bo jest dla niej całym światem. W opiece pomaga jej ciotka Aniela. Na rodziców za bardzo nie może liczyć. Z czasem pomaga jej trochę mama oraz brat, który wciąż pakuje się w kłopoty, ale dla swojego bratanka, zrobiłby wszystko. Nawet dopuścił się przestępstwa, by zdobyć pieniądze na rehabilitację, bowiem chłopczyk urodził się jako wcześniak.
Na przykładzie zaś Leszka, autorka pokazała jak kruche potrafi być życie. Człowiek coś planuje, a tu z dnia na dzień coś się kończy tak nagle i trzeba zmienić plany.
„Musimy się skupić na teraźniejszości, bo tylko ona należy do nas.”
Choroba ojca postawiła wszystkich na nogi. Opieka nad nim i to, by mu ulżyć w cierpieniu, sprawiły, że cała rodzina musiała się przeorganizować. Syn musiał zająć stanowisko ojca, matka zaś skupiając się na mężu, zapomniała, że dzieci też potrzebują obojga rodziców, a przez chorobę, stracili oboje. Dopiero wydarzenia, które o mały włos nie skończyły się kolejną tragedia, sprawiły, że znów zaczęli na wiele rzeczy spoglądać inaczej.
Autorka w przepiękny sposób, pokazała, że w życiu nadzieja, zawsze umiera ostatnia. Że można kochać i być kochanym. Że warto walczyć o swoje marzenia i o życie, bo jest tylko jedno i jest najcenniejszym darem, jakie mamy.
Bardzo urzekła mnie ta historia. Czytałam ją nieśpiesznie, by nie przegapić żadnego ważnego momentu. Bohaterowie są w stu procentach naturalni i miałam wrażenie, że leżę sobie gdzieś na leżaku i obserwuje ich z bliska. Kibicując każdemu z osobna.
Polecam Wam tę serię z całego serca. A ja z wielką przyjemnością sięgam po pierwsze dwa tomy, by poznać ją od początku.
„Wracając do miłości, czy to jest coś, co należy podziwiać. Ona po prostu jest, albo jej nie ma.”
Za egzemplarz recenzencki dziękuję Wydawnictwu Dragon.
„Każda z nas mogłaby mieć alternatywną rzeczywistość złożoną z tych wszystkich ‘gdyby”, a jednak żyjemy w tej konkretnej rzeczywistości. I nie wiem jak ty, ale ja nie zamierzam się z niej ruszać.”
więcej Pokaż mimo to„Domki z kart” Anny Ziobro, to trzeci tom serii nadmorskiej. Nie miałam okazji przeczytać wcześniejszych tomów i bardzo żałuję, że tak się stało. Bo bardzo lubię śledzić historię...