-
ArtykułyHobbit Bilbo, kot Garfield i inni leniwi bohaterowie – czyli czas na relaksMarcin Waincetel15
-
ArtykułyCzytasz książki? To na pewno…, czyli najgorsze stereotypy o czytelnikach i czytaniuEwa Cieślik253
-
ArtykułyPodróże, sekrety i refleksje – książki idealne na relaks, czyli majówka z literaturąMarcin Waincetel11
-
ArtykułyPisarze patronami nazw ulic. Polscy pisarze i poeci na początekRemigiusz Koziński42
Biblioteczka
2024-03-20
2024-01-29
Bardzo mnie zdenerwowała ta historia i osoby, które znają zakończenie, na pewno zrozumieją dlaczego. Na początku zaczyna się dość przyjemnie i ciekawie, z czasem robi się trochę monotonnie. Sam fakt, że matka dziewczynek zostawiła je z obcą kobietą jest dosyć dziwny, ciężko sobie wyobrazić, że ktoś zostawiłby trójkę dzieci pod opieką obcej osoby. Główna bohaterka za to wydaje się uwielbiać kłamać i ignorować wszystkie znaki ostrzegawcze. Mimo niepokoju jaki jej towarzyszy, nie doprowadziła do rozmowy z Sandrą, zamiast tego zaczęła pisać maila. Ciężko mi uwierzyć, że ktoś załatwiałby tak poważną sprawę pisemnie na odległość. Koniec historii mnie zawiódł, a samo prowadzenie fabuły było trochę rozwleczone, przez co nie poczułam rozładowania napięcia. Zamiast tego zirytowały mnie pozostawione niedopowiedzenia.
Bardzo mnie zdenerwowała ta historia i osoby, które znają zakończenie, na pewno zrozumieją dlaczego. Na początku zaczyna się dość przyjemnie i ciekawie, z czasem robi się trochę monotonnie. Sam fakt, że matka dziewczynek zostawiła je z obcą kobietą jest dosyć dziwny, ciężko sobie wyobrazić, że ktoś zostawiłby trójkę dzieci pod opieką obcej osoby. Główna bohaterka za to...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-01-14
„Normalni ludzie" to bardzo niejednoznaczna książka. Rozumiem, skąd tyle negatywnych ocen. Jednak moim zdaniem jest bardzo dobra, bo jej zrozumienie wymaga głębszych przemyśleń. Na pierwszy rzut oka ich relacja może wydawać się dziwna i płytka, jednak z czasem zaczynamy rozumieć powód i nabiera to głębi. Myślę, że to wszystko wynika z powtarzania schematów. Przedmiotowe traktowanie Marianne przez Conella w liceum mogło wynikać z tego, że nie miał on ojca, jego matka została sama. Przeniósł schemat odrzucenia na swoją relację. To go nie usprawiedliwa, ale może być przyczyną. Z kolei Marianne nigdy nie doświadczyła miłości i dobrego traktowania ze strony swojej rodziny, dlatego pozwalała się tak traktować. Po prostu nie wiedziała, że może być inaczej, lepiej. Nie miała skąd nauczyć się, że powinna być szanowana i jak stawiać granice. Kiedy spojrzy się na tę książkę z tej perspektywy, to nabiera ona głębi, przestaje być głupią i toksyczną książką o dorastających nastolatkach. Sam narrator wydaje się dojrzewać z czasem. Na początku opisuje tylko wydarzenia, z czasem zaczyna jednak określać toksyczne zachowania, nazywać je i wyjaśniać. To pokazuje też, że historia jest przemyślana. To wszystko można wywnioskować, patrząc obiektywnie. Jeśli jednak chodzi o subiektywne odczcia, to momentami książka doprowadzała mnie do złości. Ich relacja jest toksyczna, a poboczne związki Marianne są jeszcze gorsze. Cały czas zastanawiałam się, jak bardzo człowiek musi być w środku zniszczony, żeby pozwalać się tak krzywdzić. Najgorsze było to, że Marianne zdawała sobie sprawę, że to nie jest dobre, ale w przeciwieństwie do Conella nic z tym nie zrobiła, nie poszła na terapię. Kolejnym denerwującym aspektem było niezdecydowanie co do ich relacji. Zależało im na sobie, kochali się i rozumieli, a nie chcieli nazwać się parą, co chwilę się odrzucali. Było to dla mnie dziwne i frustrujące. Mimo tych wszystkich negatywnych wydarzeń, były też dobre momenty, a sama historia jest wciągająca. Minusem tego wydania jest brak myślników rozpoczynających dialogi, co utrudniało czytanie. Zastanawiając się nad znaczeniem tytułu, doszłam do wniosku, że ta książka pokazuje, że nie ma „normalnych" ludzi. Każdy człowiek ma problemy i to właśnie jest standardem. Nikt nie jest w pełni poukładany, jedna osoba ma depresję, druga toksyczną rodzinę, trzecia jest płytka i źle traktuje innych. To jest właśnie normalne, że wszyscy mają jakieś wady i chyba to jest przesłaniem tytułu.
„Normalni ludzie" to bardzo niejednoznaczna książka. Rozumiem, skąd tyle negatywnych ocen. Jednak moim zdaniem jest bardzo dobra, bo jej zrozumienie wymaga głębszych przemyśleń. Na pierwszy rzut oka ich relacja może wydawać się dziwna i płytka, jednak z czasem zaczynamy rozumieć powód i nabiera to głębi. Myślę, że to wszystko wynika z powtarzania schematów. Przedmiotowe...
więcej mniej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to2023-12-16
Sięgnęłam po tę książkę po zastoju czytelniczym, bo lubię wymagające książki na rozczytanie. Jednak ta mikropowieść nie zachwyciła mnie. Głównym bohaterem jest adwokat, który początkowo wiódł życie na pozór idealne i cieszył się nim (lub tymi pozorami), a później zaczął dążyć do upadku. W książce znalazłam kilka uniwersalnych przemyśleń, z którymi można się utożsamić. Jednak całość, przedstawiona w formie monologu, jest momentami nużąca. Miałam wrażenie, że jestem zalewana czyimiś pompatycznymi przemyśleniami do spraw bardzo życiowych, dających się wyrazić dużo prościej. Nie wiem czy jest to kwestia stylu charakterystycznego dla powieści z tamtego okresu, czy konkretnie tej książki. Główny bohater ogólnie nie wzbudził mojej sympatii.
Sięgnęłam po tę książkę po zastoju czytelniczym, bo lubię wymagające książki na rozczytanie. Jednak ta mikropowieść nie zachwyciła mnie. Głównym bohaterem jest adwokat, który początkowo wiódł życie na pozór idealne i cieszył się nim (lub tymi pozorami), a później zaczął dążyć do upadku. W książce znalazłam kilka uniwersalnych przemyśleń, z którymi można się utożsamić....
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-27
"Yellowface" to historia różniąca się od poprzednich książek Kuang. Jest napisana w całkiem innym stylu, co tylko potwierdza talent i wszechstronność autorki. Główna bohaterka jest osobą ciekawą i intrygującą, ale w złym tego słowa znaczeniu. Nie da się jej lubić. Z jednej strony oburzające jest to, że ukradła rękopis zmarłej przyjaciółki oraz jej upór w kłamstwach, z drugiej można podziwiać wytrwałość w dążeniu do celu mimo trudności. Juniper jest też świetnym portretem psychologicznym osoby dręczonej wyrzutami sumienia, trudnymi emocjami i wewnętrznym konfliktem moralnym, próbującej usprawiedliwiać swoje zachowania do tego stopnia, że sama siebie przekonuje, że tak postąpić należało. Historia pokazuje również, jak trudne bywają relacje międzyludzkie. Przyjaźń Atheny i June była skomplikowana i na przestrzeni książki wypada raz lepiej raz gorzej. Czasem wspominane są dobre momenty, jednak chwilę później dowiadujemy się, jak perfidna potrafiła być któraś z przyjaciółek. A winą można obarczyć tylko fakt, że jako ludzie mamy dużo wad. To samo można stwierdzić obserwując zachowanie społeczności na Twitterze, która wręcz prześciga się w wyzwiskach, osądach i hiperpoprawności politycznej, zmienia zdanie jak chorągiewka na wietrze i nie zostawia na nikim suchej nitki. Ta książka świetnie odzwierciedla to środowisko. Podsumowując, historia jest bardzo dobra, napisana w lekkim, momentami wulgarnym języku, co tylko uwydatnia osobowość głównej bohaterki. Czytając ją można i odpocząć, i nabrać refleksji.
"Yellowface" to historia różniąca się od poprzednich książek Kuang. Jest napisana w całkiem innym stylu, co tylko potwierdza talent i wszechstronność autorki. Główna bohaterka jest osobą ciekawą i intrygującą, ale w złym tego słowa znaczeniu. Nie da się jej lubić. Z jednej strony oburzające jest to, że ukradła rękopis zmarłej przyjaciółki oraz jej upór w kłamstwach, z...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-10-18
2023-09-25
2023-08-24
Dawno żadna książka mnie tak nie wciągnęła jak "Kosiarze". Poza ciekawą fabułą i bohaterami chyba właśnie to jest w niej najlepsze. Historia wciąga już od pierwszych stron i czyta się z zapartym tchem. Jest jednocześnie lekka i emocjonująca. Citra i Rowan są ciekawymi bohaterami, a ich relacja jest jeszcze bardziej interesująca. Ponadto sam świat przedstawiony jest intrygujący - niby nam znany, a jednak inny, niby bezpieczny, ale ludzie i tak się boją.
Dawno żadna książka mnie tak nie wciągnęła jak "Kosiarze". Poza ciekawą fabułą i bohaterami chyba właśnie to jest w niej najlepsze. Historia wciąga już od pierwszych stron i czyta się z zapartym tchem. Jest jednocześnie lekka i emocjonująca. Citra i Rowan są ciekawymi bohaterami, a ich relacja jest jeszcze bardziej interesująca. Ponadto sam świat przedstawiony jest...
więcej mniej Pokaż mimo to2023-08-15
Wyjątkowa książka. Zanim po nią sięgnęłam, słyszałam wiele pozytywnych opinii i nie zawiodłam się. "Mieli sobie do powiedzenia tak wiele i nic za razem" - ten cytat bardzo dobrze opisuje to, co myślę o tej historii, ponieważ chcąc ją ocenić, nie wiem nawet od czego zacząć. Tutaj wszystko jest przemyślane i dopracowane, od bohaterów po fabułę i przekazywaną prawdziwą wiedzą o językach i historii. Robin jest bohaterem dynamicznym - widać jego przemianę w ciągu historii i moim zdaniem jest to przemiana przeprowadzona bardzo dobrze. Wszystko ma powód, sens. Wiedza autorki na temat języków, literatury i historii wzbudza wielki podziw, ilość pracy włożona w tę książkę zasługuje na te wszystkie pochlebne opinie. Moim zdaniem najciekawsze były fragmenty opisujące języki, znaczenia słów i powiązania między nimi, gdyż jest to mój krąg zainteresowań, a także relacja Robina z profesorem Lovellem. Polityka była dla mnie trochę mniej interesująca, ale to już kwestia osobistych preferencji. Co mi się jeszcze podobało to fakt, że autorka nie oszczędza bohaterów, jak czasem robią to autorzy, żeby zadowolić czytelników. Wszystko co ich spotyka jest uzasadnione i prawdopodobne.
Wyjątkowa książka. Zanim po nią sięgnęłam, słyszałam wiele pozytywnych opinii i nie zawiodłam się. "Mieli sobie do powiedzenia tak wiele i nic za razem" - ten cytat bardzo dobrze opisuje to, co myślę o tej historii, ponieważ chcąc ją ocenić, nie wiem nawet od czego zacząć. Tutaj wszystko jest przemyślane i dopracowane, od bohaterów po fabułę i przekazywaną prawdziwą wiedzą...
więcej mniej Pokaż mimo to
Książki Sally Rooney są jak rollercoster, na początku zawsze dzieje się dobrze, z czasem zaczynają się wyboje. I to jest w nich fajne, odzwierciedlają życie. W życiu bohaterów dzieje się raz dobrze raz źle, mają głupie pomysły lub podejmują nie do końca rozsądne lub moralne decyzje, bo są po prostu ludźmi. Widać też motywy problemów z samoakceptacją, momentami gorszego stanu psychicznego, którego wynikiem bywają zachowania destrukcyjne. I chociaż czytając tę książkę momentami czułam się sfrustrowana zachowaniem bohaterów, to właśnie to mi się w tej książce podoba. Nie jest łatwa, ale momentami jest naprawdę przyjemna. Wzbudza różne emocje i skłania do przemyśleń.
Książki Sally Rooney są jak rollercoster, na początku zawsze dzieje się dobrze, z czasem zaczynają się wyboje. I to jest w nich fajne, odzwierciedlają życie. W życiu bohaterów dzieje się raz dobrze raz źle, mają głupie pomysły lub podejmują nie do końca rozsądne lub moralne decyzje, bo są po prostu ludźmi. Widać też motywy problemów z samoakceptacją, momentami gorszego...
więcej Pokaż mimo to