-
ArtykułyWeź udział w akcji recenzenckiej i wygraj książkę Julii Biel „Times New Romans”LubimyCzytać1
-
ArtykułySpotkaj Terry’ego Hayesa. Autor kultowego „Pielgrzyma” już w maju odwiedzi PolskęLubimyCzytać2
-
Artykuły[QUIZ] Te fakty o pisarzach znają tylko literaccy eksperciKonrad Wrzesiński18
-
ArtykułyWznowienie, na które warto było czekaćInegrette0
Biblioteczka
2012-04-01
2012-03-01
2007-09-01
2010-08-07
2010-08-08
Książka udana o tyle, że Hitchens - przełamując swoje nawyki - nie stara się nokautować, tylko wygrywać na punkty. Zauważyłem chyba tylko jedno miejsce, gdzie daje się ponieść emocjom. Dzięki temu wywód nabiera spoistości, której często brak podobnym utworom.
Książka istotna jako jedna z niewielu na polskim (i chyba światowym) rynku, próbująca przełamać świątobliwe tabu.
Książka udana o tyle, że Hitchens - przełamując swoje nawyki - nie stara się nokautować, tylko wygrywać na punkty. Zauważyłem chyba tylko jedno miejsce, gdzie daje się ponieść emocjom. Dzięki temu wywód nabiera spoistości, której często brak podobnym utworom.
Książka istotna jako jedna z niewielu na polskim (i chyba światowym) rynku, próbująca przełamać świątobliwe tabu.
2010-08-21
Kolejny na polskim rynku wydawniczym wkład w dyskusję o roli religii we współczesnym – ale nie tylko – świecie. Napisany ze swadą, z punktu widzenia człowieka o dużym doświadczeniu osobistym w opisywanej materii.
Nieuchronnie nasuwają się porównania z „Bogiem urojonym” Dawkinsa. Książki te operują jednak na nieco innych poziomach. Dawkins przekonuje nas, że Boga nie ma, Hitchens natomiast – pozostając zdeklarowanym ateistą – twierdzi jedynie, że wiara nie przynosi nic dobrego. Różnica dość głęboka, jeśli się nad tym zastanowić. Oczywiście nie brak tu argumentów przeciw teizmom, ale nie wydają się one być główną myślą książki.
Tytuł jest nieco mylący i moim zdaniem powinien brzmieć „Bogowie…”, a jeszcze lepiej ducha książki oddaje podtytuł. Hitchens nie ogranicza się – i chwała mu za to – do krytyki religii monoteistycznych. Wszystkim poszukującym nirwany w buddyzmie i pokrewnych quasi-religiach polecam szczególnej uwadze rozdział „”Wschodnie” rozwiązanie nie istnieje”, rzecz moim zdaniem bezprecedensowa.
Niektóre problemy wydają mi się potraktowane dość pobieżnie. Taki los spotkał na przykład pozareligijne pochodzenie moralności i korzenie samej religii. Tu nadzieję pokładam w nieprzeczytanych jeszcze przeze mnie książkach odpowiednio: Moralne zwierze i Odczarowanie.
Czytelnicy „Paragrafu 22” z pewnością pamiętają nieszczęsnego kapelana i jego gehennę po nie dość entuzjastycznym przyjęciu pomysłu modlitw przed lotami bojowymi. Pamiętają też karę, jaka mogła czekać niepokornych – przeniesienie „na Wyspy Salomona grzebać trupy”. A teraz Hitchens: „Zastępca dowódcy akademii rozesłał pocztą elektroniczną wezwanie do narodowego dnia modlitwy (chrześcijańskiej) o nawrócenia. Kapelan [sic!] nazwiskiem MeLinda Morton, który składał skargi i zażalenia na tego rodzaju praktyki, został nagle przeniesiony służbowo do odległej bazy w Japoni.”
Powyższe zestawienie jest moje, natomiast wniosek, który z niego wypływa jest Hitchensowi znany i bardzo przez niego w jednym z rozdziałów rozbudowany: religia jest totalitaryzmem, ale też – totalitaryzm jest religią.
Kolejny na polskim rynku wydawniczym wkład w dyskusję o roli religii we współczesnym – ale nie tylko – świecie. Napisany ze swadą, z punktu widzenia człowieka o dużym doświadczeniu osobistym w opisywanej materii.
Nieuchronnie nasuwają się porównania z „Bogiem urojonym” Dawkinsa. Książki te operują jednak na nieco innych poziomach. Dawkins przekonuje nas, że Boga nie ma,...
2010-09-11
Książeczka cieniutka, w obu tego słowa znaczeniach.
Autor stawia mętne tezy, mętnie je uzasadnia i wywodzi mętne wnioski. Wszystko to napisane - a jakże - mętnym językiem.
Na miejscu Benedykta XVI na te pytania bym nie odpowiadał...
Książeczka cieniutka, w obu tego słowa znaczeniach.
Autor stawia mętne tezy, mętnie je uzasadnia i wywodzi mętne wnioski. Wszystko to napisane - a jakże - mętnym językiem.
Na miejscu Benedykta XVI na te pytania bym nie odpowiadał...
Jak do tej pory najlepszy klarownie przedstawiony wykład z teorii ewolucji w wydaniu neodarwinowskim (na mojej półce wciąż czeka "Najwspanialsze widowisko świata" tegoż autora, która również ma pretendować do miejsca na podium). Ta pozycja - wraz z "Samolubnym genem", którego wydaje mi się uzupełnieniem - stanowi podwaliny dla światopoglądu Dawkinsa, zresztą moim zdaniem podwaliny bardzo solidne. Dawkins jednym argumentem za drugim roznosi zegarek Paleya w drzazgi.
Jak do tej pory najlepszy klarownie przedstawiony wykład z teorii ewolucji w wydaniu neodarwinowskim (na mojej półce wciąż czeka "Najwspanialsze widowisko świata" tegoż autora, która również ma pretendować do miejsca na podium). Ta pozycja - wraz z "Samolubnym genem", którego wydaje mi się uzupełnieniem - stanowi podwaliny dla światopoglądu Dawkinsa, zresztą moim zdaniem...
więcej mniej Pokaż mimo to
Dziełko króciutkie, a co za tym idzie - z lekka powierzchowne. Argumenty w czułe miejsca religii trafiają celnie, acz płytko i aż prosi się o pogłębienie. Rzecz jasna jest kilka innych publikacji spełniających to zadanie, jednak tu pozostaje pewien niedosyt.
Pisze autor w przedmowie: „Głównym celem tej książki jest danie argumentów ludziom świeckim w naszym społeczeństwie, którzy uważają, że religia powinna być usunięta z polityki, [...]”. I dalej: „Książka, którą zamierzasz przeczytać, jest moją reakcją na to zagrożenie. Mam nadzieję, że uznasz ją za ważną.”
Z kilkoma zastrzeżeniami - uznaję.
Dziełko króciutkie, a co za tym idzie - z lekka powierzchowne. Argumenty w czułe miejsca religii trafiają celnie, acz płytko i aż prosi się o pogłębienie. Rzecz jasna jest kilka innych publikacji spełniających to zadanie, jednak tu pozostaje pewien niedosyt.
więcej Pokaż mimo toPisze autor w przedmowie: „Głównym celem tej książki jest danie argumentów ludziom świeckim w naszym społeczeństwie,...