Autodafe. Sztuka unicestwiania książek Michel Onfray 6,2
ocenił(a) na 715 tyg. temu W swej krótkiej, ale bardzo treściwej i potrzebnej książce (tudzież dłuższym eseju) filozof Michel Onfray przybliża nam historię i mechanizmy działania lewicowej cenzury, która skutecznie zablokowała promocję i dystrybucję ważnych publikacji, nieodpowiadających jej ze względów ideologicznych. Większość dzieł została napisana przez autorów francuskich, ale nie dotyczą wyłącznie Francji. Część z nich w ogóle nie jest znana w Polsce, co pokazuje, że i nasz kraj pośrednio ucierpiał wskutek działań cenzorskich.
Książkę można rozpatrywać jako studium przypadków. Dzieli się ona, oprócz wstępu i zakończenia, na sześć rozdziałów, każdy poświęcony innemu dziełu:
1. Pierwszym z nich jest „Les Habits neufs du président Mao” sinologa Simona Leysa,
2. Drugą jest doskonale znany w Polsce „Archipelag Gułag” Aleksandra Sołżenicyna,
3. Trzecia z publikacji to „Voyage au centre du malaise français” socjologa Paula Yonneta,
4. Czwarta to słynne „Zderzenie cywilizacji” Samuela Huntingtona,
5. Piąta praca – „Le Livre noir de la psychoanalyse” - jest dziełem zbiorowym,
6. Ostatnia z książek to „Aristotle au Mont-Saint-Michel” historyka Sylvaina Gougenheima.
Dwie pierwsze lektury krytykują komunizm – chiński i radziecki, prezentując jego liczne zbrodnie i ofiary. Trzecia zauważa, że nowoczesna polityka antyrasistowska wypiera pomoc dla biedniejszych u partii lewicowych i wbrew swym założeniom wcale nie jest równościowa, lecz właśnie rasistowska. Książki 4 i 6 dotykają kwestii związanych z islamem – u Huntingtona pojawia się on jako walcząca i ekspansywna religia, a Gougenheim zadaje kłam twierdzeniu, jakoby średniowieczna Europa była dziczą i intelektualną pustynią, którą ucywilizował kontakt z Arabami i ich kulturą. Piąta z książek wylicza różne wątpliwe i czasami ze sobą sprzeczne elementy psychoanalizy, ze szczególnym uwzględnieniem nauczań jej ojca – Freuda. Każdy rozdział ma dwie części: w pierwszej prezentuje się główne tezy omawianej książki, w drugiej, zatytułowanej zawsze „...na pohybel z nim!” ukazuje się proces jej obrzydzania przy pomocy niepochlebnych recenzji i środowiskowych anatem, a także obrzucania błotem jej autorów.
Oprócz tego autor wspomina o nadużywaniu słowa „faszysta” przez środowiska lewicowe. Słowa, które stało się niewiele znaczącą obelgą, nie mającą żadnego związku z historycznymi faszystami (w celu odróżnienia tych dwóch pojęć padają nawet zwroty „faszyzm historyczny” i "faszyzm histeryczny”). Wiele słów krytycznych kierowanych jest pod kątem Jeana-Paula Sartre’a, którego dzieła dały początek trapiących nas obecnie ideologiom - cancel culture i ruchowi woke.
Czytanie o niszczeniu dzieł i skazywaniu ich na nieczytalność jest pouczające, lecz zarazem zatrważające. Autor zresztą nie kryje oburzenia i często używa sarkazmu. To nie obiektywna rozprawa w anglosaskim stylu, lecz napisana z zacięciem polemika i chęć przywrócenia należnego szacunku tamtym książkom (z drugiej strony, czy można pisać spokojnie o wpływowych ludziach, którzy bronili czystek i apelowali by „nie ulegać ani trochę kontekstowi kryminalizacji”?) Przy lekturze z pewnością będzie pomocna znajomość powojennej polityki we Francji, bo autor często się do niej odwołuje.