Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Mniej więcej tak bym pisała, gdybym jeszcze pisała.

Mniej więcej tak bym pisała, gdybym jeszcze pisała.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Wybitnie mądra książka, wspaniale napisana, pozwala wybaczyć sobie słabość.

Wybitnie mądra książka, wspaniale napisana, pozwala wybaczyć sobie słabość.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Frankl z pewnością stworzył wartościowy nurt psychoterapii, natomiast wydaje się, że jest on przydatny głównie osobom w głębokiej depresji, bliskim samobójstwu. Nie daje zaś odpowiedzi na pytanie o sens życia w znaczeniu takiego sensu, który daje poczucie szczęścia i spełnienia. Okazuje się, że Frankl ma na myśli sens w znaczeniu bardziej uniwersalnym, ponadczasowym, sensu egzystowania w ogóle, a nie egzystowania w szczęściu. Zgadzam się, że sens życia każdego człowieka tkwi w jego znaczeniu dla innych osób, w twórczości, w możliwości doświadczania świata i rozwoju własnej osobowości. Skoro zaś ktoś jest skazany na cierpienie, warto znosić je z godnością. Frankl w ogóle neguje pogląd, że celem człowieka powinno być szczęście, przez co z lektury skorzystają przede wszystkim osoby, które znalazły się w skrajnie trudnym położeniu.

Frankl z pewnością stworzył wartościowy nurt psychoterapii, natomiast wydaje się, że jest on przydatny głównie osobom w głębokiej depresji, bliskim samobójstwu. Nie daje zaś odpowiedzi na pytanie o sens życia w znaczeniu takiego sensu, który daje poczucie szczęścia i spełnienia. Okazuje się, że Frankl ma na myśli sens w znaczeniu bardziej uniwersalnym, ponadczasowym, sensu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Jakieś 4 lata temu czytałam Bezbarwnego Tsukuru..., po którym odniosłam wrażenie, że Murakami opowiada o samotnych młodych ludziach, którzy świat widzą jakby zza brudnej szyby i było to wrażenie pozytywne. Po Norwegian Wood zaczynam podejrzewać, że efekt mgły Haruki może uzyskiwać "dzięki" opisom powierzchownym i zwyczajnie kiepskim językowo. To dość szokujące, biorąc pod uwagę, że autor jest doceniany na całym świecie. Pozostaje mieć nadzieję, że to tłumaczenie ogołociło te teksty z ich charakteru.

Pisarz bierze na warsztat postacie, z którymi łatwo się utożsamić, co ułatwia mu robotę. Upraszcza sobie temat jeszcze bardziej, tworząc iluzję, że ich żywot jest prostszy niż w rzeczywistości. Dystymicy i aspołeczni nie mają problemu z zarabianiem na życie, przetrwaniem bez środków bezcelowych wycieczek po kraju, znalezieniem kochanka na co trzeci wieczór, wymaganiami rodziny a problemy w relacjach leczy czas. Nie mogę też pominąć milczeniem sentencji o życiu-pudełku czekoladek, padających na co drugiej stronie.

Panie, ale żeś pan przereklamowany.

Jakieś 4 lata temu czytałam Bezbarwnego Tsukuru..., po którym odniosłam wrażenie, że Murakami opowiada o samotnych młodych ludziach, którzy świat widzą jakby zza brudnej szyby i było to wrażenie pozytywne. Po Norwegian Wood zaczynam podejrzewać, że efekt mgły Haruki może uzyskiwać "dzięki" opisom powierzchownym i zwyczajnie kiepskim językowo. To dość szokujące, biorąc pod...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zbiór cortazarowych różności, na różnym poziomie i prawdopodobnie nieprzeznaczonych do publikacji, jednak moje fanostwo nie pozwoliło mi się nie zachwycać pomysłami, magią, sposobem myślenia Julia, jego spostrzeżeniami, budowanym nastrojem, szczerością, wrażliwością na strzępki nadrzeczywistości w rzeczywistym. "Opowieść na tle wody" ze snem zamordowanego albo mordercy (czyżby?), "Rękopis znaleziony obok ręki" i sprawcza myśl o ciotce, "Perypetie wody" o tym, o czym się rozmyśla tysiące razy, a Cortazar rozmyśla lepiej; sposób mówienia Matyldy, którą rzeczy biorą w obroty, dmuchana świątynia ojców Duncana, Heriberto i Luisa, kurdemol, więcej kronopiów i fam, duet Calac-Polanco jak zwykle zabawny, fabryka huraganów Łukasza, pucybuci, myśli z metra, refleksje o Babim lecie i Powiększeniu, "Po co nadchodzi noc, jeśli nie w poszukiwaniu ptaków.", "mydlany hałas" - skąd biorą się dzieci; i chłopaki z Pink Floyda... To moja częstotliwość, niezależnie od zakłóceń...

Zbiór cortazarowych różności, na różnym poziomie i prawdopodobnie nieprzeznaczonych do publikacji, jednak moje fanostwo nie pozwoliło mi się nie zachwycać pomysłami, magią, sposobem myślenia Julia, jego spostrzeżeniami, budowanym nastrojem, szczerością, wrażliwością na strzępki nadrzeczywistości w rzeczywistym. "Opowieść na tle wody" ze snem zamordowanego albo mordercy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Mam mieszane uczucia, kiedy czytam książkę i nie mam momentów, kiedy muszę (chcę) przeczytać zdanie albo akapit jeszcze raz. Niepokoi, kiedy nie muszę sprawdzić znaczenia żadnego słowa czy rozszyfrować niespotykanej składni. "Pachnidło" takie jest, choć nie jest napisane źle.

Nie podoba mi się liniowość tej fabuły, a już najbardziej sposób budowania bohatera. Narodziny w warunkach urągających ludzkiej godności, przez traumatyczną młodość i osobowość aspołeczną - tak uproszczony obraz mordercy serwuje Suskind.

Książka pewnie też straciła u mnie, bo obejrzałam wcześniej film. Autor odrobił zadanie domowe i dowiedział się sporo o perfumach i metodach ich produkcji. Pozytywnie oceniam fragmenty opisujące świat przeróżnych woni - są sugestywne i wyróżniają tę pozycję.

Mam mieszane uczucia, kiedy czytam książkę i nie mam momentów, kiedy muszę (chcę) przeczytać zdanie albo akapit jeszcze raz. Niepokoi, kiedy nie muszę sprawdzić znaczenia żadnego słowa czy rozszyfrować niespotykanej składni. "Pachnidło" takie jest, choć nie jest napisane źle.

Nie podoba mi się liniowość tej fabuły, a już najbardziej sposób budowania bohatera. Narodziny w...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

To jest opinika najmniej właściwej osoby.
Nie umiem ocenić, ile z tego, co przeczytałam, jest świadectwem geniuszu (chciałoby się napisać: a ile szaleństwa, ale to dla mnie raczej synonimy), a ile usiłowaniem geniuszu. Przede wszystkim otwarcie powiem: ubolewam nad tym, ale nie rozumiem wątku politycznego. Potem powiem, że wrażenie niesamowite na mnie zrobiła anali… nie: relacja z postępującego obł… nie: ze stwarzania własnej wewnętrznej klęski? „Nienasycenie” w ogóle wgryza się bez oporu w głębokie warstwy (ludzkiej? czy tylko Genezypa, może Stanisława i może mojej?) psychiki. Językowo momentami jest świetny, zabawny, obłędnie odkrywczy. Momentami ma się wrażenie, że za długo Witkacy tekst wypacał. Efektem są poty, które ja produkuję, mocując się z nim.

To jest opinika najmniej właściwej osoby.
Nie umiem ocenić, ile z tego, co przeczytałam, jest świadectwem geniuszu (chciałoby się napisać: a ile szaleństwa, ale to dla mnie raczej synonimy), a ile usiłowaniem geniuszu. Przede wszystkim otwarcie powiem: ubolewam nad tym, ale nie rozumiem wątku politycznego. Potem powiem, że wrażenie niesamowite na mnie zrobiła anali… nie:...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Steinbeck jako jeden z niewielu opanował sztukę mówienia o rzeczach banalnych, opowiadania historii prostych w sposób, który mnie nie drażni, a urzeka. Aż dziw, że można konstruować opowieść tak dobrze za pomocą tak lekkiej narracji… jakby sam autor nie zdawał sobie sprawy z tego, jak trafnego wyboru w danym akapicie dokonał. Równie dobrych „Myszy i ludzie” zawierają bohaterów, nie mogę zdecydować się, czy bliższy mi George czy Lennie. Do tego zapach amerykańskiej wsi i operowanie światłem (zaraz, czy ja piszę o książce czy obrazie?) – coś wspaniałego. Polecam czytać w samotności, bo pan John przejmuje władzę nad czytelniczymi emocjami.

Steinbeck jako jeden z niewielu opanował sztukę mówienia o rzeczach banalnych, opowiadania historii prostych w sposób, który mnie nie drażni, a urzeka. Aż dziw, że można konstruować opowieść tak dobrze za pomocą tak lekkiej narracji… jakby sam autor nie zdawał sobie sprawy z tego, jak trafnego wyboru w danym akapicie dokonał. Równie dobrych „Myszy i ludzie” zawierają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka jest ciekawa z uwagi na przyjęty sposób przedstawienia psychiki bohaterów i ich relacji. Przyjemne jest, oparte na śledzeniu samej rozmowy, snucie domysłów na temat ich zachowania, wyglądu, otaczającej rzeczywistości . Autor wydaje się w aspekcie niedopowiedzeń dochodzić do poziomu mistrzowskiego (tylko ile w tym autora, a ile czytelnika?), do którego wiele mu brakuje w obszarze samego budowania charakterów. To postacie autentyczne i szczęśliwie bardzo od siebie różne, jednak dla mnie niekoniecznie intrygujące.

Książka jest ciekawa z uwagi na przyjęty sposób przedstawienia psychiki bohaterów i ich relacji. Przyjemne jest, oparte na śledzeniu samej rozmowy, snucie domysłów na temat ich zachowania, wyglądu, otaczającej rzeczywistości . Autor wydaje się w aspekcie niedopowiedzeń dochodzić do poziomu mistrzowskiego (tylko ile w tym autora, a ile czytelnika?), do którego wiele mu...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

To może najsłabsza pozycja Cortazara, do jakiej się dobrałam, ale nie wykluczam, że może to wynikać z warunków, w jakich ją konsumowałam. Na szczęście zostaje na mojej półce (kupiłam ze względu na „Blowup” Antonioniego, do którego ponoć „Babie lato” było inspiracją), więc na pewno pewnego dnia to zweryfikuję.

Najsłabsza, czyli nadal wybitna. Poza dwoma ostatnimi opowiadaniami Julio jak zwykle uraczył świetnymi pomysłami. Mój faworyt – „Aksolotl” – jest tak zgrabnie skonstruowaną opowiastką, że nie jestem w stanie wyrazić mojego zachwytu inaczej niż chyba nagraniem mojej mimiki podczas czytania (no way).

Cortazara uwielbiam choćby za fragmenty typu „patrzył jakby chciał przygwoździć mnie do powietrza” albo „To grałem już przecież jutro!”, których u niego zwykle na pęczki. To jednak nie miejsce na wyrażenie zachwytu nad tym panem, co może kiedyś uczynię przy opisywaniu takiej jednej „Gry w klasy”.

To może najsłabsza pozycja Cortazara, do jakiej się dobrałam, ale nie wykluczam, że może to wynikać z warunków, w jakich ją konsumowałam. Na szczęście zostaje na mojej półce (kupiłam ze względu na „Blowup” Antonioniego, do którego ponoć „Babie lato” było inspiracją), więc na pewno pewnego dnia to zweryfikuję.

Najsłabsza, czyli nadal wybitna. Poza dwoma ostatnimi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nie zostanę entuzjastką tego woluminu, ale na pewno jest to pozycja interesująca z kilku względów.

Po pierwsze i chyba najważniejsze: postać skryby Pedra Camacho jest świetnie wymyślona i po mistrzowsku opisana. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że wbrew pozorom jest pierwszoplanowa.

Drugi powód jest ściśle związany z pierwszym. Mianowicie opisy słuchowisk tworzonych przez boliwijskiego mistrza są rewelacyjnym narzędziem opisu stopniowo postępującego obłędu bohatera (czy też jak niektórzy mogą twierdzić: rozwoju jego geniuszu). Historie te są na tyle ciekawe, że ja jako czytelnik zastanawiałam się, czy peruwiańskie społeczeństwo naprawdę jest tak niewybredne jak twierdzą Varguitas z przyjaciółmi (wtedy taka jestem niestety też ja), czy też można zachwycić się połączeniem przez Pedra (w rzeczywistości Llosę) historii rodem z brazylijskich telenoweli z dobrym stylem i zabawnymi cechami rozpoznawczymi autora (mówię tu o specyficznych zakończeniach, bohaterach z orlim nosem i prawym spojrzeniem itd.).

Po trzecie mimo wszystko romans, do którego nawiązuje tytuł, nawet jeśli początkowo jest nużący i nie daje nadziei na rozwój fabuły, potem potrafi nawet poruszyć, szczególnie, że opisany jest nie z pomocą górnolotnych opisów, a raczej przez praktyczne starania o możliwość wspólnego życia niefortunnej pary.

Dotrwaniu do końca sprzyjała nić porozumienia, nawiązana przeze mnie z głównym bohaterem. Podjęte studia, marzenia o karierze pisarza, bunt wobec rodziny, specyficzne gusta – w tych punktach czuję z Marito więź.

Zarzuty do książki będą wydawać się wydumane, ale w trakcie lektury wysoce odczuwalne. Książka wydaje się zmierzać donikąd, choć może wynika to z jej autobiograficznych korzeni, skoro też życie autora nadal toczy się względnie stałym rytmem. Brakuje mi nieco wątków psychologicznych, bo skoro autor zakochanych umieścił w tytule, to chciałoby się zajrzeć w głąb umysłów tak chyba kontrowersyjnych osobowości. Główny wątek Llosa sprowadził do dość sprawozdawczego opisu wydarzeń. Może moje narzekania nie mają sensu, może gdyby nie to, nie udałoby się uzyskać tego efektu oryginalnego romansidła, na które chyba natknąć się niełatwo.

Nie zostanę entuzjastką tego woluminu, ale na pewno jest to pozycja interesująca z kilku względów.

Po pierwsze i chyba najważniejsze: postać skryby Pedra Camacho jest świetnie wymyślona i po mistrzowsku opisana. Zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że wbrew pozorom jest pierwszoplanowa.

Drugi powód jest ściśle związany z pierwszym. Mianowicie opisy słuchowisk tworzonych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zarówno posłowie jak i wirtualne recenzje koncentrują się na symbolice powieści, nawiązaniach do kabały, interpretacji żydowskich legend, powiązań z okultyzmem, kartami tarota czy księgami tajemnej wiedzy. Niewątpliwie stanowią one o wartości tej książki, jednak dla czytelnika, który takich zainteresowań nie pielęgnował, mogą za nią odpowiadać inne cechy.

Książka jest uroczym literackim albumem o Pradze i o ludzkim romantycznym, pełnym skojarzeń odbiorze rzeczywistości. Opisy staromiejskich kamienic, brukowanych uliczek czy pogodowej aury fascynują - są to niezwykle oryginalne, a przy tym trafne porównania, będące frykasem dla wyobraźni.

W moim przekonaniu laik rozszyfrowujący sens Golema nie zgubi wiele z jego przesłania. Przede wszystkim zwraca uwagę podkreślenie ogromnej roli snów, rozmów, skojarzeń, przeczuć w procesie samopoznania. Przygody Pernata dają mu asumpt do autorefleksji i rozwoju osobowości niezależnie od tego, ile z mar i legend jest prawdą. Meyrink zdaje się też mówić, że każdy taką księgę Ibbur może wykorzystać w zupełnie inny sposób. Sam niejednokrotnie wyraża dystans do przedstawionej przez siebie opowieści, choćby przez przyjęcie całkiem zabawnego motywu za oś konstrukcyjną fabuły.

Lubię tę wielowarstwowość, mimo że dogłębne jej odszyfrowywanie nie wydaje mi się ani tak konieczne, ani tak fascynujące jak samo obcowanie ze stylem i nastrojem kreowanym przez austriackiego mistyka.

Zarówno posłowie jak i wirtualne recenzje koncentrują się na symbolice powieści, nawiązaniach do kabały, interpretacji żydowskich legend, powiązań z okultyzmem, kartami tarota czy księgami tajemnej wiedzy. Niewątpliwie stanowią one o wartości tej książki, jednak dla czytelnika, który takich zainteresowań nie pielęgnował, mogą za nią odpowiadać inne cechy.

Książka jest...

więcej Pokaż mimo to