Niespodziewane stronice
- Kategoria:
- literatura piękna
- Wydawnictwo:
- Muza
- Data wydania:
- 2013-03-06
- Data 1. wyd. pol.:
- 2013-03-06
- Liczba stron:
- 286
- Czas czytania
- 4 godz. 46 min.
- Język:
- polski
- ISBN:
- 9788377583166
- Tłumacz:
- Iwona Krupecka
- Tagi:
- literatura współczesna literatura latynoamerykańska literatura argentyńska literatura hiszpańskojęzyczna Cortazar
Fantastyczny prezent dla wielbicieli Julio Cortazara, którzy dawno już przeczytali wszystko, co Wielki Kronopio kiedykolwiek napisał. Nigdy nie marzyli, że będzie im dane przeczytać coś jeszcze. I oto mają przed sobą teksty, które w grudniu 2006 roku w zapomnianej komodzie odnalazła Aurora Bernardez, wdowa po pisarzu.
Ona sama i Carlos Alvarez Garriga, doktor filologii, odkryte teksty pieczołowicie uporządkowali i przygotowali do druku.
Na ten tom składają się utwory pisane na przestrzeni 46 lat: trzy najstarsze pochodzą z roku 1938 (Cortazar miał wtedy 24 lata),ostatni zaś powstał w 1984 r. na krótko przed śmiercią pisarza.
Ten, kto sięgnie po "Niespodziewane stronice", będzie miał rzadką okazję jednoczesnego obcowania z tekstami Cortazara będącego dopiero na początku literackiej drogi i pisarza już w pełni świadom tego, co i jak pragnie czytelnikowi przekazać. Szczerość i głębokie zaangażowanie Cortazara we wszystko, o czym pisze, wieczny młodzieńczy idealizm, doskonała znajomość ludzkiej psychiki, wnikliwość obserwacji, specyficzny i przewrotny humor, zabawy językowe, które od zawsze z radością uprawiał – całe to bogactwo odnajdzie czytelnik w "Niespodziewanych stronicach".
Porównaj ceny
W naszej porównywarce znajdziesz książki, audiobooki i e-booki, ze wszystkich najpopularniejszych księgarni internetowych i stacjonarnych, zawsze w najlepszej cenie. Wszystkie pozycje zawierają aktualne ceny sprzedaży. Nasze księgarnie partnerskie oferują wygodne formy dostawy takie jak: dostawę do paczkomatu, przesyłkę kurierską lub odebranie przesyłki w wybranym punkcie odbioru. Darmowa dostawa jest możliwa po przekroczeniu odpowiedniej kwoty za zamówienie lub dla stałych klientów i beneficjentów usług premium zgodnie z regulaminem wybranej księgarni.
Za zamówienie u naszych partnerów zapłacisz w najwygodniejszej dla Ciebie formie:
• online
• przelewem
• kartą płatniczą
• Blikiem
• podczas odbioru
W zależności od wybranej księgarni możliwa jest także wysyłka za granicę. Ceny widoczne na liście uwzględniają rabaty i promocje dotyczące danego tytułu, dzięki czemu zawsze możesz szybko porównać najkorzystniejszą ofertę.
Mogą Cię zainteresować
Oficjalne recenzje
Wydanie nieostateczne
Wydawać by się mogło, że wszystko, co napisał zmarły dwadzieścia dziewięć lat temu wielki Cortázar, zostało już opublikowane. Jednakże, jak to czasem bywa w zawiłych ścieżkach przeznaczenia i literatury, ponad dwadzieścia lat po śmierci pisarza, jednego z ojców realizmu magicznego, okazało się, że jest inaczej. Jak za dotknięciem różdżki magii realistycznej, wdowa po pisarzu otworzyła mimochodem przed jednym ze znawców twórczości jej męża przepełnioną szufladę, ukrytą w którymś z zakamarków paryskiego mieszkania. Okazała się ona być swego rodzaju ukrytym skarbem, pełnym kartek o różnym kolorze i rozmiarze, zawierającym teksty w większości niepublikowane i nieznane. W momencie, gdy to się stało tomy dzieł zebranych pisarza były już w połowie opracowane, a teksty w nich zawarte uzupełniono notkami i przypisami powstałymi z notatek znalezionych po śmierci ich autora. Odkryte w komodzie inedita okazały się jednak tak różnorodne gatunkowo, chronologicznie i treściowo, że zdecydowano się wydać je jako osobny tom. Powstał w ten sposób spory wolumin o objętości czterystu pięćdziesięciu stron, polskie wydanie jest zaś wyborem tych tekstów i zawiera stron trzysta sześćdziesiąt siedem.
Przyszłość moich albo cudzych książek jest mi całkowicie obojętna. (...) Prawdziwym pisarzem jest ten, kto pisząc napina wewnętrzny łuk, a potem odwiesza go na gwoździu i wychodzi na wino z przyjaciółmi. Strzała przecina już powietrze i albo dosięgnie celu, albo nie. Tylko głupcy mogą chcieć zmieniać jej bieg albo pędzić za nią, by za pomocą dodatkowych popchnięć skierować ją ku wieczności i międzynarodowym wydaniom*. Pisząc te słowa Wielki Kronopio z pewnością nie wyobrażał sobie, jak będzie wyglądał rynek książki i zasady nim rządzące za kilka dekad a także jaki będzie los jego własnych dzieł w momencie, gdy napinającego łuk nie będzie już po tej stronie lustra. Przytoczone słowa zarazem świetnie oddają stosunek pisarza do własnej twórczości i życia jako takiego. Wydaje się, że pisanie było dla niego sposobem na zrozumienie i ogarnięcie świata, takiego jakim go odbierał oraz związanych z nim refleksji i emocji. Liczne wątki autobiograficzne nie były rodzajem ozdobników czy sposobem realizacji potrzeb narcystycznych, ale stanowiły naturalny styl życia pisarza, w którym pisanie i czytanie były potrzebami organicznymi, co świetnie oddane zostało w zamieszczonym w tomie nigdy niepublikowanym wstępie do tomu zebranych opowiadań pisarza. We wstępie tym twórca przytacza pewne wspomnienie z Hiszpanii, które, nawiasem mówiąc, polecam wszystkim czcicielom książki jako cennego przedmiotu a także miłośnikom liberatury. Zainteresowanych odsyłam do tekstu, mnie samą zaś uderzył fragment zdania: (...) odkryliśmy, że jeszcze w hotelu skończyły nam się książki** (...),po którym następuje bardzo ciekawa i malarska niemal dalsza część opowieści. Pisarz z żoną odkrywszy, że skończyły się książki, tak jak odkrywa się, że skończył się inne produkty PIERWSZEJ POTRZEBY jak chleb, mleko, kawa lub papierosy, podejmują niezwłocznie działania zmierzające do zaspokojenia tej, fizjologicznej nieomal, potrzeby, a czytelnik dostępuje przyjemności śledzenia tegoż procederu zaspokajając jednocześnie lekturą tę samą potrzebę (o ile takową posiada).
Liczne zawarte w woluminie opowiadania, eseje czy fragmenty stanowią nawiązania, alternatywne wersje czy rozszerzenia napisanych wcześniej utworów. Odnajdujemy znajomych bohaterów, jak Łukasz, zanurzamy się w znajome światy kronopiów i famów, błądzimy ścieżkami paryskich bohaterów „Gry w klasy”. Genialna opowieść szkatułkowo-labiryntowa „Sekwencje” przywodzi na myśl opublikowaną wiele lat temu w zbiorze opowiadań „Ciągłość parków”, a zaskakujące wiersze otwierają drzwi do nowych światów wrażliwości. A wszystko okraszone jest cortazarowską czułą obserwacją, zdziwieniem oczywistością oraz umiejętnością wyłowienia metafizyki w najbardziej banalnym z pozoru szczególe codzienności. Urzeka cudownie fatalistyczny „Rękopis znaleziony obok ręki”, rozbraja „Wiara w Trzecim Świecie”, wzrusza „Inny Narcyz”, a także zaskakują dwa akcenty polskie: „Na rzecz dwujęzyczności” oraz „Polska i Salwador: litery wielkie i małe”. Dla mnie kwintesencją tego tomu pozostanie jednak (zapewne tylko do czasu ponownej lektury tego tytułu) króciutki wiersz „To, co lubię w twoim ciele”. Mistrzostwo tego argentyńskiego autora, angażującego się również w politykę i żądającego sprawiedliwości i godnego życia dla mieszkańców Ameryki Łacińskiej, wydaje się leżeć w umiejętności przemienienia nieudanej rzeczywistości w dobre wspomnienie, które – jak mówią jego przyjaciele – jest więcej warte od rzeczywistości, a na pewno jest od niej trwalsze i piękniejsze. Pamiętając więc o słowach Borgesa, że ostateczne wydanie jest zwrotem pasującym jedynie do teologii lub znużenia***, czekamy na wydania kolejnych nieuporządkowanych skarbów ukrytych w kolejnych zakurzonych, przepastnych komodach, szufladach i szafkach, których – co oczywiste – pełne jest mieszkanie każdego z kronopiów, zapewne zatem również największego z nich.
Jowita Marzec
* J. Cortázar, Niespodziewane stronice, Warszawskie Wydawnictwo Literackie MUZA SA, Warszawa 2013, s. 251-252
** Tamże, s. 213
*** Tamże, s. 20
Książka na półkach
- 204
- 104
- 56
- 7
- 5
- 4
- 3
- 3
- 2
- 1
Cytaty
To, co lubię w twoim ciele, to seks. To, co lubię w twoim seksie, to usta. To, co lubię w twoich ustach, to język. To, co lubię w twoim języku to słowo.
OPINIE i DYSKUSJE
Zbiór cortazarowych różności, na różnym poziomie i prawdopodobnie nieprzeznaczonych do publikacji, jednak moje fanostwo nie pozwoliło mi się nie zachwycać pomysłami, magią, sposobem myślenia Julia, jego spostrzeżeniami, budowanym nastrojem, szczerością, wrażliwością na strzępki nadrzeczywistości w rzeczywistym. "Opowieść na tle wody" ze snem zamordowanego albo mordercy (czyżby?),"Rękopis znaleziony obok ręki" i sprawcza myśl o ciotce, "Perypetie wody" o tym, o czym się rozmyśla tysiące razy, a Cortazar rozmyśla lepiej; sposób mówienia Matyldy, którą rzeczy biorą w obroty, dmuchana świątynia ojców Duncana, Heriberto i Luisa, kurdemol, więcej kronopiów i fam, duet Calac-Polanco jak zwykle zabawny, fabryka huraganów Łukasza, pucybuci, myśli z metra, refleksje o Babim lecie i Powiększeniu, "Po co nadchodzi noc, jeśli nie w poszukiwaniu ptaków.", "mydlany hałas" - skąd biorą się dzieci; i chłopaki z Pink Floyda... To moja częstotliwość, niezależnie od zakłóceń...
Zbiór cortazarowych różności, na różnym poziomie i prawdopodobnie nieprzeznaczonych do publikacji, jednak moje fanostwo nie pozwoliło mi się nie zachwycać pomysłami, magią, sposobem myślenia Julia, jego spostrzeżeniami, budowanym nastrojem, szczerością, wrażliwością na strzępki nadrzeczywistości w rzeczywistym. "Opowieść na tle wody" ze snem zamordowanego albo mordercy...
więcejOznaczone jako spoiler Pokaż mimo toPatchwork z różnorakich tekstów, niektórych wcześniej niepublikowanych. Zapewne bardzo interesujący dla wielbicieli Julio Cortázara, którzy już wszystko przeczytali. Dla mnie trafiona zachęta do odkrycia twórczości argentyńskiego kronopia.
Patchwork z różnorakich tekstów, niektórych wcześniej niepublikowanych. Zapewne bardzo interesujący dla wielbicieli Julio Cortázara, którzy już wszystko przeczytali. Dla mnie trafiona zachęta do odkrycia twórczości argentyńskiego kronopia.
Pokaż mimo toDla cortazarystów to pewnie gratka, mnie specjalnie nie obeszła. Chyba tylko jako ciekawostka.
Dla cortazarystów to pewnie gratka, mnie specjalnie nie obeszła. Chyba tylko jako ciekawostka.
Pokaż mimo toŚmierć. Jakaż to fatalna przypadłość, która ciągle trapi wszystkie żywe organizmy, również te, mające się za najdoskonalsze, tj. istoty ludzkie. Każdy biologiczny byt ma swój początek oraz kres, do którego nieuchronnie się zbliża. Śmierć, w przeciwieństwie do człowieka i jego ideałów głoszących równość wszystkich ludzi, jest konsekwentna do bólu i nikogo nie wyróżnia. Prędzej, czy później wszyscy trafią w jej czułe objęcia, niezależnie od tego, co sobą reprezentują. O wiele bardziej trwałe niż ludzie są za to twory ich umysłu. Dla przykładu, istnieją książki, które liczą sobie dobre kilka pokoleń ludzkich i przynajmniej na razie, w dalszym ciągu mają się całkiem dobrze. W przypadku śmierci pisarza, często w różnych konfiguracjach powtarza się zdanie, że artysta nie umarł zupełnie, dopóki jego twórczość została zachowana przez rodzaj ludzki. Jednak marna jest to pociecha, szczególnie w odniesieniu do naszych ulubionych pisarzy. Ich odejścia bolą najbardziej. Na własne oczy przekonujemy się o kruchości ludzkiej egzystencji, a co gorsza, towarzyszy nam świadomość, że ten oto konkretny osobnik, którego dzieła darzymy taką estymą, na którego kolejne teksty nerwowo oczekiwaliśmy, nigdy już niczego więcej nie stworzy. Pisarz zatem żyje w naszej świadomości oraz pamięci, ale pozostaje bezpłodny. Na szczęście, żywot ludzki to suma przypadków. Dzięki różnym zbiegom okoliczności, od czasu do czasu świat obiega sensacyjna wiadomość o cudownym odnalezieniu manuskryptów wielkich twórców, po których nie mieliśmy oczekiwać prawa niczego nowego. W 2009 roku pojawia się "Oryginał Laury", przez lata trzymany w banku w Montreux, który miał zostać spalony. W tym samym roku, w czasie przeglądania archiwów Lema na światło dzienne wychodzi "Sknocony kryminał". Natomiast w 2006 roku w paryskim mieszkaniu Aurory Bernárdez, wdowy po Julio Cortázarze, z szuflad komody wyłaniają się "Niespodziewane stronice", czyli teksty Julio Cortázara, które do tej pory nigdy nie były publikowane w formie książki, a część z nich w ogóle po raz pierwszy została zaprezentowana szerokiej publiczności. Czy dla miłośnika "Gry w klasy", "Wielkich wygranych" oraz "Książki dla Manuela" może być lepsza wiadomość niż komunikat, że oto "Niespodziewane stronice" trafiają na polski rynek?
Julio Cortázar, rocznik 1914, zmarły w 1984 roku, uchodzi za jednego z czołowych przedstawicieli realizmu magicznego. Urodzony w Brukseli Argentyńczyk, który większość swojego życia spędził w Paryżu, pozostawił po sobie bogatą spuściznę, która dzięki Aurorze Bernárdez została powiększona o kilkaset stron. "Niespodziewane stronice" to gatunkowy miszmasz, w którym znajdziemy opowiadania, eseje, szkice, alternatywne czy też dodatkowe rozdziały ważniejszych powieści, teksty publicystyczne, krótkie analizy najważniejszych dzieł oraz autowywiady. Od razu muszę wyjaśnić pewną nieścisłość – otóż całkiem sporo ze zgromadzonym w tym zbiorze tekstów pojawiało się już na łamach hiszpańskojęzycznej prasy, tyle, że nigdy nie znalazły się one w żadnym z dotychczasowych wydań książkowych. Nie jest zatem tak, że cały zbiór to absolutne novum, rojące się wyłącznie od pereł przez lata skrywanych przed ludzkim spojrzeniem. Nie zmienia to oczywiście faktu, szczególnie z punktu widzenia polskiego czytelnika, że o wiele wygodniej jest mieć utwory zebrane w jednym tomie, niż poszukiwać ich, rozsypanych po wszelakiej maści czasopismach, by finalnie głowić się jeszcze nad ich tłumaczeniem.
Teksty, jak już wspominałem, charakteryzują się dość sporą różnorodnością. Zarówno, jeśli chodzi o gatunkową rozpiętość jak i chronologię. Najstarsze płody pochodzą z roku 1938, natomiast ostatnie z 1984 roku, a więc z okresu tuż przed śmiercią artysty. Różnice znajdziemy także w kwestii prezentowanego poziomu. Jeśli chodzi o dzieła pisane prozą, to sporo z nich przeszło przez mój mózg bez większego echa. Dominują raczej słowne igraszki, przywodzące na myśl ćwiczenie słowa pisanego, próby okiełznania, przygięcia liter, wyrazów i zdań, tak, by posłuszne były myśli wielkiego kreatora. Jeśli chodzi o treść jest już zdecydowanie gorzej. Króluje forma i tylko z rzadka trafia się obiecujący zalążek, którego rozwój z chęcią chciałoby się śledzić. Największe wrażenie zrobiły na mnie "Koty", które ze swoimi nielogicznie postępującymi bohaterami przypominały mi nieco "Wielkie wygrane", czy "Grę w klasy". W podobnym tonie fatalistycznej miłości, uczuciowego zaplątania, błąkania utrzymana jest "Ciao, Werona", która także zawładnęła moją uwagą na dłużej.
Jeśli chodzi o utwory wczesne, z początków twórczości, to wypadałoby zapewne napisać, że dzięki nim możemy śledzić rozwój artystyczny Julio Cortázara, że w tych pierwocinach znać zalążki geniuszu, że utwory mimo pewnej toporności, nie oszlifowania, czy czego tam jeszcze, jasno sygnalizują z jak wielkim kalibrem będziemy mieć w przyszłości do czynienia. Będąc jednak szczerym, głównie wobec samego siebie, przyznaję, że początkowo zbyt wiele realizmu magicznego, z którego słynął Cortázar w tych pierwszych płodach nie dostrzegłem. Przypominają one bardziej warsztatowe treningi, próby, odkrywanie możliwości, jakie daje słowo, czyli są to dzieła typowe dla wczesnej twórczości niemal każdego pisarza. Zrozumiałe jest dla mnie również, że gdyby Julio nie był uważanego za jednego z czołowych przedstawicieli prozy iberoamerykańskiej, twórcę legendarnego i kultowego, to nikt pewnie nie robiłby tak wielkiego szumu wokół odnalezionych tekstów, a wiele z nich zapewne w dalszym ciągu spoczywałoby sobie spokojnie w przytulnym mroku szuflady.
Kończąc jednak z tą nadmierną i być może nieco przesadną krytyką, chciałbym wspomnieć o tym, co stanowi prawdziwy skarb "Niespodziewanych stronic". Są to eseje, autowywiady oraz proza publicystyczna. Z form tych odzywa się dojrzały Cortázar, który jako pisarz, wychodzi bardzo daleko poza ramy prowadzonej przez siebie działalności artystycznej. Przede wszystkim Cortázar całkowicie ("bezwstydnie", aż ciśnie się na usta) obnaża swoją socjalistyczną naturę. Odcina się on co prawda od komunizmu, przyznaje, że bliżej mu do Marksa. Jest przy tym głęboko i pewnie nieco naiwnie przekonany, że socjalizm to jedyny system, "który może kiedyś skierować człowieka ku jego autentycznemu przeznaczeniu", natomiast celem marksizmu jest "dostarczenie ludzkiemu rodzajowi narzędzi do osiągnięcia wolności i godności, które nie są mu trwale przynależne". Wreszcie "socjalizm – a nie zapowiadana przez poetę i Kościoły nieokreślona wieczność – zdolny jest przekształcić człowieka w człowieka właśnie". Idee piękne, które niestety człowiek jak zawsze, przy próbie wprowadzenia ich w życie, przekształcił w piekło. W tym miejscu wypadałoby również zaakcentować, że socjalizm Cortázara, przynajmniej w mojej opinii, to w ogromnej mierze wybór podyktowany szczerą i nieskrywaną niechęcią do północnoamerykańskiego imperializmu, który przez niemal cały XX wiek bezduszne drenował Amerykę Łacińską. Socjalizm, który przecież krzewił się bujnie w całej Ameryce Południowej to odpowiedź na junty wojskowe, bezpardonowo traktujące politycznych przeciwników, których obfite budżety w ogromnej mierzy wspierane były przez Stany Zjednoczone. A o tym, ile istnień ludzkich pochłonęły rządy krwawych generałów, jak wymyślne tortury stosowały, można dowiedzieć się choćby z "Książki dla Manuela" Cortázara, czy "Święta Kozła" noblisty Vargasa Llosy.
Należy także zaznaczyć, że Julio Cortázar, niestrudzony wojownik idei, wzorem wielu pisarzy latynoamerykańskich traktował swoją twórczość bardzo poważnie oraz przede wszystkim świadomie. Pisarstwo nie jest zawodem, pracą, za odbębnienie której oczekuje się stosownego wynagrodzenia. Chwycenie pióra za dłoń wiąże się z odpowiedzialnością, świadomością społeczną, koniecznością upominania się, a nawet walki o prawa słabszych, ukazywanie wszelkich niesprawiedliwości. I pewnie właśnie z tego przeświadczenia bierze się ogromne zaangażowanie w życie polityczne, które jest naturalną konsekwencją w zaangażowania w sprawy ludzkie. Rolą pisarza jest walka z błahym zapomnieniem, z kartkowaniem historii przez jej czytelników, z obojętnością i nieczułością, zainteresowaniem, trwającym dokładnie tyle czasu, przez ile o danej sprawie wspomina się w mediach. Fascynujące jest również to, że sprawę ludzką Cortázar stawiał o wiele wyżej niż świat literatury. Wg niego funkcja książek sprowadzała się bardziej do roli służebnicy człowieka, która powinna chronić go przed popełnianiem głupstw.
Pokłosiem wyznawanych prawd jest surowa i ostra krytyka kapitalizmu, jego zakłamania, obłudy skrywanego za demokratyczną maską, która w świetle ostatnich wydarzeń związanych z system PRISM jest niezwykle aktualna. Kolejnym tematem, który poruszał Julio Cortázar, a który trawi m.in. polskie media, jest fatalna jakość oraz szkodliwość podawanej informacji. Argentyński twórca protestuje przeciwko biernej i bezrefleksyjnej konsumpcji, nawołując nas, tj. konsumentów informacji do żądania od środków masowego przekazu zaprzestania dyktatury agencji oraz dziennikarzy, manipulujących tworzonymi oraz otrzymywanymi materiałami. Minęło prawie 30 lat od śmierci pisarza, a można by podejrzewać, że pisze on o wydarzeniach wczorajszych, tegorocznych.
Oczywiście "Niespodziewane stronice" to nie tylko polityka oraz początki twórczości. Znajdziemy także utwory, których bohaterem jest Łukasz oraz kronopie. Dowiemy się również, jak to jest być owym sławetnym, ciekawskim świata kronopiem ("to być pod włos, pod światło, kontrpowieścią, kontredansem, kontrawszystkim, kontrabasem, kontrafagotem, straszliwie wbrew każdego dnia przeciw każdej rzeczy, którą inni uznają i która ma moc prawa"). Ale przede wszystkim, uzmysłowimy sobie, że Cortázar to zaprawdę oko, które potrafi widzieć. Pisarz jest niestrudzonym obserwatorem rzeczywistości, bezwstydnym podglądaczem codzienności, który niemal każdemu, nawet najbłahszemu wydarzeniu, potrafi wykraść jego metafizyczne akcenty i przetransponować je na literacką materię – "strukturalną magię, która w jakiś sposób przenika z książek do życia". Objawia się to zarówno w esejach jak i niektórych opowiadaniach.
Z kolei Julio Cortázar jako człowiek na co dzień jawi się jako typowy kronopio – niezmordowany buntownik, pokroju bohaterów "Książki dla Manuela". Jest to zatem typ burzyciela prawd, niszczyciela przesądów, skłonnego i skorego do przekraczania uspokajających granic normalności. Podpieranie chybocącego się stołu skórką od chleba, czy wspólna lektura książki w pociągu, polegająca na wyrywaniu przeczytanej strony i podawania jej towarzyszce podróży, która to z kolei przeczytaną kartkę ekspediowała przez okno, bezwiednie przywodzi na myśl działania członków Draki, takie jak krzyczenie w kinie w trakcie seansu, czy też jedzenie na stojąco w bardziej szanujących się restauracjach.
Krótko reasumując, "Niespodziewane stronice" to zbiór tyleż różnorodny, co nierówny. Dominują jednak pozycje dobre oraz bardzo dobre, które sprawiają, że całość czyta się z ogromnym zainteresowaniem, a momentami sporym zdumieniem. Mnie szczególnie zaskoczyła poezja Cortázara, która prezentuje naprawdę niezły poziom. Na tle wszystkich tekstów, rozpiętych na przestrzeni blisko 50 lat, artysta jawi się jako osoba ogromnie ciekawa świata, pragnąca poznawać kolejnych ludzi, dla której pisarstwo jest najważniejszym, a przy tym ogromnie odpowiedzialnym zajęciem. Do tego buntownicze zacięcie, zdecydowany sprzeciw wobec kłamstwa oraz wszelkich nierówności sprawiają, że Julio Cortázar to Wielki Kronopio, potrafiący łowić chwilę i cieszyć się nią,
"Bo wczoraj jest nigdy,
a jutro to jutro."
Śmierć. Jakaż to fatalna przypadłość, która ciągle trapi wszystkie żywe organizmy, również te, mające się za najdoskonalsze, tj. istoty ludzkie. Każdy biologiczny byt ma swój początek oraz kres, do którego nieuchronnie się zbliża. Śmierć, w przeciwieństwie do człowieka i jego ideałów głoszących równość wszystkich ludzi, jest konsekwentna do bólu i nikogo nie wyróżnia....
więcej Pokaż mimo toJak na Cortazara - raczej średnio. Tylko z dwa albo trzy razy poczułem tę niezwykłą magię, która zwykle pojawia się kiedy biorę do łapy Jego opowiadania.
Jak na Cortazara - raczej średnio. Tylko z dwa albo trzy razy poczułem tę niezwykłą magię, która zwykle pojawia się kiedy biorę do łapy Jego opowiadania.
Pokaż mimo to