Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Zgadzam się, że sporo trafnych diagnoz, zgadzam się, że ważny głos. Nie lubię jednak jak nagina się i modyfikuje fakty tak aby pasowały do tezy. No i umęczyłem się.

Zgadzam się, że sporo trafnych diagnoz, zgadzam się, że ważny głos. Nie lubię jednak jak nagina się i modyfikuje fakty tak aby pasowały do tezy. No i umęczyłem się.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Niby branżowy klasyk, a jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zapoznałem się z prawie 200-stronnicowym materiałem prasowym przygotowanym przez dział marketingu.

Niby branżowy klasyk, a jednak nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zapoznałem się z prawie 200-stronnicowym materiałem prasowym przygotowanym przez dział marketingu.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Idę tam gdzie idę. Autobiografia Rafał Księżyk, Kazik Staszewski
Ocena 7,1
Idę tam gdzie ... Rafał Księżyk, Kazi...

Na półkach: ,

Jako fan jestem nieobiektywny, coś co dla innych może być nudą, dla mnie było wciągającą historią dotyczącą naszego środowiska muzycznego. Momentami ze zbyt dużą otwartością i lekkością traktuje na temat narkotyków - co prawda z jednej strony słusznie piętnuje ich demonizowanie, ale z drugiej ta otwartość i lekkość daje mocno zachęcający wydźwięk.

Jako fan jestem nieobiektywny, coś co dla innych może być nudą, dla mnie było wciągającą historią dotyczącą naszego środowiska muzycznego. Momentami ze zbyt dużą otwartością i lekkością traktuje na temat narkotyków - co prawda z jednej strony słusznie piętnuje ich demonizowanie, ale z drugiej ta otwartość i lekkość daje mocno zachęcający wydźwięk.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wybitna postać, na prawdę dobrze napisania biografia. Bez wybielania, bez nadmiernego oceniania z perspektywy autora. Ciekawie podane fakty. Uwielbiam Tuwima, z tej książki można się dowiedzieć o wielu "czarnych kartach" w jego życiorysie, co nie zmienia faktu, że był geniuszem słowa. Warto, warto, jeszcze raz warto.

Wybitna postać, na prawdę dobrze napisania biografia. Bez wybielania, bez nadmiernego oceniania z perspektywy autora. Ciekawie podane fakty. Uwielbiam Tuwima, z tej książki można się dowiedzieć o wielu "czarnych kartach" w jego życiorysie, co nie zmienia faktu, że był geniuszem słowa. Warto, warto, jeszcze raz warto.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak to jest jedna z najlepszych pozycji o tematyce zombie/zombie-apokalipsy to ja się boję sięgać po pozycje słabsze.
Oczywiście jest plus - szybko udaje się zbudować atmosferę osaczenia i beznadziei z perspektywy "zwykłego człowieka", przez co łatwo jest się utożsamić z bohaterem. A raczej łatwo by było gdyby nie:
1. ogromna ilość powtórzeń, wciąż pojawiających się fraz - nie wiem czy to wina tłumaczenia czy autorowi na prawdę brakło pomysłów na opisywanie "jakie to było straszne" wraca więc wciąż do powtarzania, że "nigdy by nawet w najgorszym koszmarze..." itd. masakra - ostatnie osiemdziesiąt stron cierpiałem
2. im dalej w las tym większe oderwanie od rzeczywistości (w zakresie zbiegów okoliczności i cudownych umiejętności bohatera)
3. autor niespecjalnie przejmował się faktami powołując się na nie (np odległość ziemi od księżyca, albo sztucznych satelit - nie pamiętam już)

Jak to jest jedna z najlepszych pozycji o tematyce zombie/zombie-apokalipsy to ja się boję sięgać po pozycje słabsze.
Oczywiście jest plus - szybko udaje się zbudować atmosferę osaczenia i beznadziei z perspektywy "zwykłego człowieka", przez co łatwo jest się utożsamić z bohaterem. A raczej łatwo by było gdyby nie:
1. ogromna ilość powtórzeń, wciąż pojawiających się fraz -...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na poziomie emocjonalnym bardzo mocno utożsamiałem się z postaciami - więc książka świetna. Książka pokazuje jak dalece skomplikowana i niejednoznaczna jest miłość. Co też uświadamia, że... rzadko się trafia.

Na poziomie emocjonalnym bardzo mocno utożsamiałem się z postaciami - więc książka świetna. Książka pokazuje jak dalece skomplikowana i niejednoznaczna jest miłość. Co też uświadamia, że... rzadko się trafia.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Umberto Eco w wersji "dla mnie", czyli znacznie bardziej lekkostrawny niż zwykle.

Umberto Eco w wersji "dla mnie", czyli znacznie bardziej lekkostrawny niż zwykle.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki O chłopcu, który ujarzmił wiatr William Kamkwamba, Bryan Mealer
Ocena 7,2
O chłopcu, któ... William Kamkwamba, ...

Na półkach: ,

Historia wobec której, nie sposób być obojętnym. Tytułowy chłopiec to uosobienie cech, które czynią nasz gatunek pięknym. Pasja, radość, upór, konsekwencja, poświęcenie, otwartość umysłu, mądrość, spryt i jeszcze raz (a może i po stokroć) pasja i upór. Świadomość, że wszystkie opisane wydarzenia i postaci są autentyczne potęguje pokrzepiające działanie tej lektury. Niestety w moim wypadku motywacyjno-optymistyczny wpływ został przyćmiony przez inne - przeciwnie skrajne refleksje - od których nie sposób uciec znając dokładną lokalizację czasową tych wydarzeń. Tak wygląda świat XXI wieku. Tak wygląda cierpienie milionów ludzi na całym świecie DZIŚ. Co innego zobaczyć spot UNICEFu czy krótki film dokumentalny, a co innego dać się poprowadzić przez kogoś kto przetrwał klęskę głodu. I jest mi wstyd, że jestem europejczykiem. Od dłuższego czasu uważam, że nasza kultura (nazwijmy ją europejsko-amerykańską) cierpi klęskę wartości. Pogoń za dobrobytem (a w zasadzie dobrobyt który jest FAKTEM) czyni z nas uczuciowo-mentalnych karłów. Nasz sposób funkcjonowania - w wymiarze jednostki, państwa, czy ponadnarodowych organizacji to w zestawieniu z wydarzeniami w krajach biednych - smutna groteska. Wystarczyło kilkadziesiąt lat szybkiego rozwoju BEZ poważnych problemów, a w obliczu dobrobytu gubimy człowieczeństwo. Wstyd, prawdziwy wstyd przed tymi, którzy w obliczu głodu, skrajnego ubóstwa, ogromnego okrucieństwa, czy trwających latami prześladowań, każdym dniem swojego życia pokazują jego potęgę.
Podsumowując... pozycja bardzo wartościowa. I chociaż warsztat pisarski nie jest najwyższych lotów (co może być też winą przekładu) to książka bez dwóch zdań zalicza się do grona wspaniałych.

Historia wobec której, nie sposób być obojętnym. Tytułowy chłopiec to uosobienie cech, które czynią nasz gatunek pięknym. Pasja, radość, upór, konsekwencja, poświęcenie, otwartość umysłu, mądrość, spryt i jeszcze raz (a może i po stokroć) pasja i upór. Świadomość, że wszystkie opisane wydarzenia i postaci są autentyczne potęguje pokrzepiające działanie tej lektury. Niestety...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

W ciągu kilku tygodni od przeczytania tej książki miałem okazję słuchać kilku skrajnie różnych opinii od osób, które również ją przeczytały. Co ciekawe wszystkie te osoby bardzo pozytywnie odbierały "Cień wiatru". Trzeba przyznać - Gra Anioła nie jest dla każdego. Mamy tutaj wtórną historię (znów tajemnica, znów powolne jej odkrywanie, znów to samo miejsce i podobni bohaterowie, a nawet bohaterowie występujący również w Cieniu), niepotrzebne dłużyzny (w postaci arcyciekawych wywodów okołoteologicznych), błędy logiczne (przy założeniu, że wszystko musi trzymać się realiów naszego świata) i pewnie wiele innych wad o których nie miałem okazji usłyszeć. Niech życie pozwoli mi trafiać wyłącznie na tego typu wtórności i nudziarstwa - a będę czytelnikiem szczęśliwym. Śmieszy mnie narzekanie na dłużyzny u osób zachwyconych Cieniem Wiatru - bo tam pierwsze kilkadziesiąt stron było jedną wielką dłużyzną o której łatwo później zapomnieć (a i ja pamiętając - wybaczam). Prawda jest taka, że ponownie mamy do czynienia z książką wybitną. Znów cudowny warsztat i cudowna atmosfera. Jedyny mankament to finał. Czułem pewien niedosyt - jestem gotów zgodzić się z opinią, że na samą końcówkę brakło natchnienia "a trzeba było już kończyć". I za to minus punkt. Ale odnosząc się raz jeszcze do "Cienia" chcę zwrócić uwagę na różnicę in plus. Gra Anioła jest w całości książką mądrą - niosącą czytelnikowi wiele smutnych prawd na temat natury ludzkiej wiary. Nie incydentalnie, a totalnie.

W ciągu kilku tygodni od przeczytania tej książki miałem okazję słuchać kilku skrajnie różnych opinii od osób, które również ją przeczytały. Co ciekawe wszystkie te osoby bardzo pozytywnie odbierały "Cień wiatru". Trzeba przyznać - Gra Anioła nie jest dla każdego. Mamy tutaj wtórną historię (znów tajemnica, znów powolne jej odkrywanie, znów to samo miejsce i podobni...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Szału nie ma, ale nikt się tego chyba nie spodziewa. Prosta historia o chlebie i miłości, napisana prostym językiem, przedstawiająca nam proste prawdy. Duży plus za, co prawda groteskowo wyolbrzymione, ale celnie wypunktowane, małomiasteczkowe przywary. Czyta się tak szybko, że nim na dobre zapoznamy się z bohaterami wszystko się już kończy. To chyba bardziej zaleta niż wada - bo rozciągnięcie prostolinijnej historii do jakiejś dłuższej formy mogłoby zaowocować nudą. W tak krótkiej formie (godzina do dwóch czytania) książka może się nadać na krótką podróż pociągiem, bądź lekki przerywnik po jakiejś cięższej lekturze. Szczerze mówiąc w moim odczuciu na półkach księgarni i bibliotek czekają na nas tysiące pozycji znacznie bardziej wartościowych. Ta jest ledwie przeciętna.

Szału nie ma, ale nikt się tego chyba nie spodziewa. Prosta historia o chlebie i miłości, napisana prostym językiem, przedstawiająca nam proste prawdy. Duży plus za, co prawda groteskowo wyolbrzymione, ale celnie wypunktowane, małomiasteczkowe przywary. Czyta się tak szybko, że nim na dobre zapoznamy się z bohaterami wszystko się już kończy. To chyba bardziej zaleta niż...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Wyobraźcie sobie, że ta książka wygrała z Playstation 3. Wiem, wiem - wielu będzie mówiło, że zmyślam - ale tak właśnie się stało! Jestem czytelnikiem sporadycznym, toaletowo-dopoduszkowym, a "Cień wiatru" na jakiś czas to zmienił. To powinno wystarczyć za rekomendację. Kawał wciągającej, łatwej w odbiorze acz inteligentnej rozrywki. Dodatkowo jestem pełen podziwu dla osób które zajęły się przekładem. Język, którym historia jest dla nas snuta - jest piękny i bardzo bogaty - co tłumaczom wcale pewnie nie ułatwiało zadania. To drobny element, ale dziesiątki drobnych elementów wpływają na finalny odbiór. No i na klimat, który w tym wypadku jest wielkim atutem. Po przeczytaniu "Cienia wiatru" i "Gry anioła" (recenzja wkrótce!) jestem przesiąknięty Barceloną pierwszej połowy XX wieku. Znam jej uliczki, zapachy, problemy, brzydotę i piękno. I kocham to miasto chociaż nigdy tam nie byłem. Losy bohaterów śledziłem z zapartym tchem - chociaż nie ma co ukrywać, że były i słabsze momenty. Najsłabszym jest chyba pierwsze kilkanaście/dziesiąt stron, przez które trzeba zwyczajnie przebrnąć. Dalej jest już tylko lepiej i lepiej. I w normalnych warunkach wahał bym się między oceną 8, a 9 gdyby nie... bratnia dusza którą na stronach tej powieści spotkałem. Człowiek ten, w sposób wykraczający dalece poza moje obszary retoryki, wyraża to, co myślę i chciałbym światu zakomunikować. I wiem, że tym samym zapracował na najwyższą ocenę - bo nie zapomnę go nigdy, a co za tym idzie, nie zapomnę "Cienia Wiatru"

Wyobraźcie sobie, że ta książka wygrała z Playstation 3. Wiem, wiem - wielu będzie mówiło, że zmyślam - ale tak właśnie się stało! Jestem czytelnikiem sporadycznym, toaletowo-dopoduszkowym, a "Cień wiatru" na jakiś czas to zmienił. To powinno wystarczyć za rekomendację. Kawał wciągającej, łatwej w odbiorze acz inteligentnej rozrywki. Dodatkowo jestem pełen podziwu dla osób...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Podróże to moja wielka pasja, którą zaraziłem się od znajomego kilka lat temu. Nie powinno więc zaskakiwać, że od czasu do czasu sięgam - i sięgać będę - po relacje najpopularniejszych w naszym kraju podróżników. Beata Pawlikowska podeszła do pobytu na Kubie (a więc i książki) w sposób, który stanowił dla mnie przyjemną odmianę. Autorka postawiła sobie jasny cel podróży - zrozumieć Che Guevarę i odkryć prawdę na jego temat. Jej relacje stanowią dla czytelnika przebogate źródło wiedzy o historii wyspy oraz jej najbardziej barwnych postaciach. Jednocześnie - co zrozumiałe - poznajemy Kubę XXI wieku, jej kolory, dźwięki i atmosferę. Międzyczasie, niby mimochodem - jeden za drugim w proch obracają się ideały rewolucyjne, przeobrażając się w groteskową codzienność Kubańczyków. Niestety również międzyczasie, niby mimochodem - raz za razem dowiadujemy się jak wspaniała, cudowna, samodzielna, zaradna, perfekcyjniehiszpańskojęzyczna, doświadczona i sprytna jest autorka. Samouwielbienie bijące z kart tej książki raziło mnie po oczach i mocno wpływa na jej końcową ocenę. Co ciekawe od dawna śledzę losy Pani Beaty, cenię ją niezwykle wysoko i szczerze podziwiam. Natomiast jej byłego męża szczerze nie cierpię, absolutnie nie trawię jako człowieka, a jednak uczciwie będę musiał ocenić jego książkę lepiej. To frustrujące. Plus natomiast za ilustracje (mam tę przyjemność, że posiadam wydanie w twardej oprawie), które są bez porównania lepsze niż u naszego Gringo ;). Podsumowując: literacko szału nie ma, ale tego się nikt się raczej po tego typu książkach nie spodziewa. Byłby to kawał pasjonującej i zabawnej lektury gdyby nie to cholernie irytujące samouwielbienie.

Podróże to moja wielka pasja, którą zaraziłem się od znajomego kilka lat temu. Nie powinno więc zaskakiwać, że od czasu do czasu sięgam - i sięgać będę - po relacje najpopularniejszych w naszym kraju podróżników. Beata Pawlikowska podeszła do pobytu na Kubie (a więc i książki) w sposób, który stanowił dla mnie przyjemną odmianę. Autorka postawiła sobie jasny cel podróży -...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Potworny gniot. Fakt - czytałem zaraz po "Piekle pocztowym" - co stanowi spory błąd taktyczny, ale w przypadku książki tak słabej to raczej niewiele zmienia. Fabuła nudna, dynamizm akcji niczym na meczu V ligi okręgowej piłki nożnej, a powodów do śmiechu tyle co podczas wizyty w urzędzie skarbowym. Fani Pratchetta pewnie mnie znienawidzą, ale założę się, że tak na prawdę większość zdaje sobie sprawę z tego, że to chyba najsłabsza pozycja z serii. Oczywiście można doszukiwać się głębokiego sensu, udowadniając, że autor obnaża bezsens wojny, bądź też zwraca uwagę na wciąż niejasną pozycję kobiet we współczesnym społeczeństwie. Dla chcącego nic trudnego - jak ktoś się uprze to i z bajki Ratatuj zrobi poruszające dzieło, które stara się skierować uwagę milionów na problem głodu na świecie. Nie oszukujmy się, w Potwornym Regimencie głębi jest tyle co w brodziku prysznicowym. Innych elementów, które mogłyby uczynić tę lekturę wartą polecenia jest mniej więcej tyle samo.

Potworny gniot. Fakt - czytałem zaraz po "Piekle pocztowym" - co stanowi spory błąd taktyczny, ale w przypadku książki tak słabej to raczej niewiele zmienia. Fabuła nudna, dynamizm akcji niczym na meczu V ligi okręgowej piłki nożnej, a powodów do śmiechu tyle co podczas wizyty w urzędzie skarbowym. Fani Pratchetta pewnie mnie znienawidzą, ale założę się, że tak na prawdę...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Arcydzieło. Na tym jednym słowie powinienem zakończyć swoją recenzję, ponieważ każda grafomańska próba sławienia tej książki stanowić będzie jedynie ujmę dla jej wielkości, której prawdopodobnie nie jestem w stanie wyrazić w znanych mi słowach. Mnogość odniesień - do Starego Testamentu, Koranu, Baśni, Iliady i pewnie wielu innych, powoduje, że moja skromna wiedza i znajomość tych źródeł pozwalają mi odczytać w sposób kompletny może 20% zawartości tej książki. Jestem przekonany, że wielu symboli nadal nie będę w stanie odczytać nawet gdy wrócę do tej lektury za kilka lat. Sama struktura - kilka jednocześnie prowadzonych historii, wewnątrz których opowiadane są kolejne, a wewnątrz tych następne - przypomina słynne matrioszki. Ale prawdziwy mistrz opowieści dba aby czytelnik nie zagubił się kompletnie - i kiedy już myślałem, że zupełnie straciłem wątek, że lada moment zapomnę czego byłem ciekaw gdy z takim zapałem mknąłem przez kolejne rozdziały - autor w ostatniej chwili ratował mnie pozwalając wypłynąć na powierzchnię głównej osi swych opowieści. Baśnie pomieszane z rzeczywistością. Koran z Biblią. Świat arabski z dzisiejszym światem zachodu. Przeszłość z przyszłością. Śledząc to wszystko z zapartym tchem nagle uświadomiłem sobie jak łatwo zacierają się granice i bariery które w dzisiejszym życiu stanowią oś niezgody, są przyczyną zła i przemocy, tworzą nierozwiązywalne światowe konflikty i dzielą ludzkość. No tak, przecież zgodnie z tym co przed Księgą Czwartą cytuje nam sam Rabih Alameddine "literatura to najprzyjemniejszy sposób ignorowania życia".

Arcydzieło. Na tym jednym słowie powinienem zakończyć swoją recenzję, ponieważ każda grafomańska próba sławienia tej książki stanowić będzie jedynie ujmę dla jej wielkości, której prawdopodobnie nie jestem w stanie wyrazić w znanych mi słowach. Mnogość odniesień - do Starego Testamentu, Koranu, Baśni, Iliady i pewnie wielu innych, powoduje, że moja skromna wiedza i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Rzeźnik drzew" to moje pierwsze spotkanie z Pilipiukiem. Pojawiła się w moich zbiorach krótko po premierze - jak to zwykle bywa, za sprawą okładki. Ta w edycji twardo oprawionej, musicie przyznać, robi wrażenie! Duży ukłon w stronę Fabryki Słów bo przyłożyli się do tego wydania. Niestety zawartość nie jest już tak doskonała jak się na to nastawiałem (mając na uwadze popularnego i cenionego przecież autora). Zbiór 12 opowiadań o niezwykle zróżnicowanym poziomie. Pierwsze (Szkolenie), które można by ze względu na objętość nazwać "Wstępem" jeszcze bardziej wyostrza apetyt. Ten jednak pozostaje niezaspokojony. Pozostając w nomenklaturze kulinarnej wyśmienitymi daniami są "Sprawa Filipowa" i "Bunt szewców". Smakowita jest również "Teatralna Opowieść". Z drugiej strony "Operacja Jajca" czy "Czytając w ziemi" mogą nas narazić jedynie na niestrawność. W dodatku brak sentencji, które zapadają w pamięć czy odzwierciedlają mój charakter i przekonania. Generalnie mocno przeciętnie, ale nie żałuję poświęconego czasu, a i decyzja o zakupie się broni - bo przecież książka pięknie prezentuje się na półce ;-)

"Rzeźnik drzew" to moje pierwsze spotkanie z Pilipiukiem. Pojawiła się w moich zbiorach krótko po premierze - jak to zwykle bywa, za sprawą okładki. Ta w edycji twardo oprawionej, musicie przyznać, robi wrażenie! Duży ukłon w stronę Fabryki Słów bo przyłożyli się do tego wydania. Niestety zawartość nie jest już tak doskonała jak się na to nastawiałem (mając na uwadze...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Dobry marketing i odniesienie do Quentina Tarantino spowodowały, że straciłem czujność. Na prawdę nie miałem wielkich wymagań - nastawiłem się na dobrą rozrywkę z odrobiną grozy. Bawiłem się tak dobrze, że najchętniej dałbym 2. Zakończenie było zaskakujące - i za to dodatkowy punkt, ale co z tego skoro przez większość czasu nie byłem go nawet ciekaw? Kiedy dziś czytam tekst reklamowy umieszczony z tyłu okładki to aż mną trzęsie. Pozwolę sobie zacytować wskazując nieścisłości:

"W tej oryginalnej (niczym koszulki Armaniego na bazarze), przezabawnej (śmiałem się 4 razy - czyli raz na 111 stron), już legendarnej (miało być - wkrótce zapomnianej) książce Tarantino (ale chyba Giuseppe) spotyka się ze Stephenem Kingiem (jeśli kiedykolwiek się spotkali w kontekście tej książki to chyba po to aby dokonać uroczystego odcięcia się od gniota - napięcia tu tyle co w bateriach AA, porażają z podobną siłą). Pamiętaj: każdy kto czyta Księgę bez tytułu, zostaje zamordowany (PS Według najnowszych ustaleń specjalnej komisji większość przypadków to jednak samobójstwa. W listach pożegnalnych często powtarzała się prośba o zniszczenie całego nakładu.)"

Dobry marketing i odniesienie do Quentina Tarantino spowodowały, że straciłem czujność. Na prawdę nie miałem wielkich wymagań - nastawiłem się na dobrą rozrywkę z odrobiną grozy. Bawiłem się tak dobrze, że najchętniej dałbym 2. Zakończenie było zaskakujące - i za to dodatkowy punkt, ale co z tego skoro przez większość czasu nie byłem go nawet ciekaw? Kiedy dziś czytam tekst...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Problem z oceną książek Pratchetta z serii Świata Dysku jest taki, że im więcej go czytamy tym gorzej go oceniamy. Cenię go sobie od wczesnych lat młodzieńczych - to doskonała rozrywka pod warunkiem, że stosujemy "iterwały" czyli 2-3 tysiące stron przerwy w postaci dzieł innych autorów. Do Piekła Pocztowego przystąpiłem po dobrych kilku latach przerwy i... nie zawiodłem się. Kawał solidnej, wciągającej rozrywki okraszonej jakże charakterystycznym dla tego pisarza humorem. Na dodatek temat bardzo bardzo bliski moim perypetiom w życiu zawodowym, momentami ulegałem złudzeniu, że opisywane przygody dotyczą naszej rodzimej Poczty Polskiej. Swoją drogą ciekaw jestem miny Patchetta gdyby dowiedział się, że takie rzeczy dzieją się NA PRAWDĘ i absurdalny humor wcale nie musi dotyczyć świata fantasy ;). Nie ma mowy o wielkim odkryciu dlatego oceniając usytuowałem tę pozycję na skali przeciętności (ale za to wysoko!).

Problem z oceną książek Pratchetta z serii Świata Dysku jest taki, że im więcej go czytamy tym gorzej go oceniamy. Cenię go sobie od wczesnych lat młodzieńczych - to doskonała rozrywka pod warunkiem, że stosujemy "iterwały" czyli 2-3 tysiące stron przerwy w postaci dzieł innych autorów. Do Piekła Pocztowego przystąpiłem po dobrych kilku latach przerwy i... nie zawiodłem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Kupiłem bo spodobała mi się okładka. Zresztą to silny bodziec dla wszystkich moich nabytków książkowych. Już po zakupie dowiedziałem się, że autor jest noblistą, a książka to absolutny klasyk (tak! jestem literackim ignorantem!). Dodatkowo kuzynka uświadomiła mi, że to książka, którą „się czyta” w towarzystwie które „jest takie wiesz - fajne”. Przeczytałem. Jestem więc taki wiecie ;-). Przez pierwsze sto-kilkadziesiąt stron każdy miłośnik filmów Tima Burtona po prostu zakocha się w tej książce. Przez kolejne sto-kiladziesiąt każdy kto nie ma pamięci do nazwisk bohaterów zostanie wystawiony na solidną próbę. W moim odczuciu majstersztyk. Cudownie spędzone kilka godzin. Przyjemnie, bez dłużyzn i przynudzania, miejscami magicznie, a przede wszystkim – z sensem.

Kupiłem bo spodobała mi się okładka. Zresztą to silny bodziec dla wszystkich moich nabytków książkowych. Już po zakupie dowiedziałem się, że autor jest noblistą, a książka to absolutny klasyk (tak! jestem literackim ignorantem!). Dodatkowo kuzynka uświadomiła mi, że to książka, którą „się czyta” w towarzystwie które „jest takie wiesz - fajne”. Przeczytałem. Jestem więc taki...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Książkę należałoby oceniać w dwóch kategoriach: w porównaniu do wszystkiego i w porównaniu do reszty twórczości Kinga. Nawet jak King napisze coś słabego to w skali "wszystkiego" to jest 6-7 gwiazdek :-)
Generalnie miło spędzony czas, poza jednym drobnym zamuleniem czyta się przyjemnie.

Książkę należałoby oceniać w dwóch kategoriach: w porównaniu do wszystkiego i w porównaniu do reszty twórczości Kinga. Nawet jak King napisze coś słabego to w skali "wszystkiego" to jest 6-7 gwiazdek :-)
Generalnie miło spędzony czas, poza jednym drobnym zamuleniem czyta się przyjemnie.

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to